Rowan Blackford + Corvo MacLerie
: 21 lip 2021, 20:59
7.
Corvo nie widział się z Rowan prawie całe dwa dni, a wiadomo… w świecie narzeczeństwa to jest baaaardzo długi okres rozłąki. Nawet za długi. Powinni się przyzwyczajać do swojego towarzystwa i widywania się na co dzień, a on pozwolił sobie na nie widzenie jej przez dwa dni! Co za okropny materiał na męża. Ale oczywiście, żeby nie było, nie robił tego specjalnie. Po prostu dał się porwać swojej pracy, a wiadomo, ta wymagała od niego wielkiego poświęcenia i prawda była też taka, że Corvo bardzo potrafił się w tej pracy zatracić. A to nigdy nie było dobre. Ale tak robił, tak już miał. Poza tym miał też z kolegami ten maraton po barach, z okazji tego, że któryś z nich za tydzień brał ślub. Taki jakiś dziwny wieczór kawalerski.
No, ale dzisiaj Corvo miał wolne więc umówił się z Rowan, że zjedzą sobie razem lunch. Nic jej nie powiedział, ale dla niego to będzie śniadanie, bo pozwolił sobie dzisiaj na nieco dłuższy sen. Ogarnął się, ładnie ubrał, uczesał wąsa i pojawił się u niej w domu przed czasem. Samolubnie uznał, że pójdą sobie spacerkiem do jakiegoś lokalu. Pewnie na dzień dobry ją wycałował z tęsknoty, poczekał, aż ta się do końca ogarnie i wyszli i ruszyli w stronę taniego, ale dobrego żarcia.
-W ogóle moje ostatnie parę dni to spotkania ze starymi znajomymi, których nie widziałem latami. – Pochwalił się chociaż nie wiedział czy powinien, bo oba spotkania były z kobietami i obie były jego „byłymi”. –Strasznie randomowe. – Dodał jeszcze i zatrzymał się przed jakimś lokalem. –Może tutaj, co? – Pewnie Rowan nie miała nic przeciwko więc sobie weszli, zajęli jakiś uroczy stolik i Corvo podniósł menu i zaczął je przeglądać. –Myślałaś już nad dzielnicą gdzie powinniśmy zamieszkać? – Zapytał, bo chciał jej się pochwalić, że widział nowy dom Williama i był ładny i okolica też była przyzwoita.
rowan blackford
Corvo nie widział się z Rowan prawie całe dwa dni, a wiadomo… w świecie narzeczeństwa to jest baaaardzo długi okres rozłąki. Nawet za długi. Powinni się przyzwyczajać do swojego towarzystwa i widywania się na co dzień, a on pozwolił sobie na nie widzenie jej przez dwa dni! Co za okropny materiał na męża. Ale oczywiście, żeby nie było, nie robił tego specjalnie. Po prostu dał się porwać swojej pracy, a wiadomo, ta wymagała od niego wielkiego poświęcenia i prawda była też taka, że Corvo bardzo potrafił się w tej pracy zatracić. A to nigdy nie było dobre. Ale tak robił, tak już miał. Poza tym miał też z kolegami ten maraton po barach, z okazji tego, że któryś z nich za tydzień brał ślub. Taki jakiś dziwny wieczór kawalerski.
No, ale dzisiaj Corvo miał wolne więc umówił się z Rowan, że zjedzą sobie razem lunch. Nic jej nie powiedział, ale dla niego to będzie śniadanie, bo pozwolił sobie dzisiaj na nieco dłuższy sen. Ogarnął się, ładnie ubrał, uczesał wąsa i pojawił się u niej w domu przed czasem. Samolubnie uznał, że pójdą sobie spacerkiem do jakiegoś lokalu. Pewnie na dzień dobry ją wycałował z tęsknoty, poczekał, aż ta się do końca ogarnie i wyszli i ruszyli w stronę taniego, ale dobrego żarcia.
-W ogóle moje ostatnie parę dni to spotkania ze starymi znajomymi, których nie widziałem latami. – Pochwalił się chociaż nie wiedział czy powinien, bo oba spotkania były z kobietami i obie były jego „byłymi”. –Strasznie randomowe. – Dodał jeszcze i zatrzymał się przed jakimś lokalem. –Może tutaj, co? – Pewnie Rowan nie miała nic przeciwko więc sobie weszli, zajęli jakiś uroczy stolik i Corvo podniósł menu i zaczął je przeglądać. –Myślałaś już nad dzielnicą gdzie powinniśmy zamieszkać? – Zapytał, bo chciał jej się pochwalić, że widział nowy dom Williama i był ładny i okolica też była przyzwoita.
rowan blackford