właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
#8

Nie ma co ukrywać, Will był bardziej niż kompetentną osobą do wszelakich wypraw podwodnych. Był znakomitym nurkiem, zarabiał tak na życie i to podwójnie, z jednej strony szukając pod wodą topielców, a z drugiej prowadząc szkołę nurkowania razem z siostrami, którą odziedziczyli po rodzicach. Więc wiedział doskonale co się z czym je, co do czego służy i jak bezpiecznie nurkować. I tak, wolał robić to sam, zwłaszcza w ostatnim czasie. Jego relacja z Prim i z Effie tylko się komplikowała, często kończył wieczór z drinkiem w dłoni i raczej stronił od ludzi, wybierając mniej oblegane plaże. Jak dzisiaj. Zapowiadało się to na całkiem niezły plan, rafa była w okolicy piękna, a on miał ze sobą mniejsza ilość sprzętu, bo nie nurkował zbyt głęboko. I wszystko szło nieźle, dopóki nie zjawili się jacyś szaleni motorówkarze z jachtem i postanowili narażać własne życie i życie innych, bo wiadomo że na rafę się człowiek nie powinien z jachtami pakować, bo to się źle kończy. Ale póki co, źle skończyło się dla Willa, fala nim zarzuciła, ostra rafa zapewniła mu rozcięcie na udzie, a on chociaż się wynurzył i nawet ściągnął maskę, średnio miał siłę machać obolałym udem i resztą nogi, żeby jakoś się stamtąd ewakuować. Niby plaża nie była daleko, ale jednak miał na sobie butlę i resztę sprzętu, a do tego szczypanie w nodze wcale nie pomagało. Dlatego ustawił się tak, żeby unosić się na plecach na wodzie i powoli rękami odbijał się, walcząc z falami, które nie chciały z nim współpracować - niech to jasny szlag, przez cholernych idiotów - i chociaż źle się czuł, to i tak sobie pod nosem narzekał i się wkurzał, co pewnie mogła usłyszeć znajdująca się nieopodal Anubis D'Asaro.
happy halloween
-
27 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
wiele znaków zapytania
Wystroiła się. Mała czarna upstrzona skrzącymi się w blasku świateł nitkami i dziesięciocentymetrowe szpilki. Wieczór miał być udany i taki był do czasu, gdy bąbelki nie uderzyły do głowy na smutno. Wyszła z imprezy, zanim ta zaczęła się rozkręcać na dobre. Do domu miała kawałek, w ręku napoczętą butelkę szampana. Na ramionach zarzuconą czyjąś marynarkę. Blask księżyca i rozsianych po niebie gwiazd rozjaśniał noc i mroczny granat wody, której fale drobinkami wody rosiły jej stopy gdy szła nabrzeżem popijając szampana, dystyngowanie, z gwintu i trzymając w drugiej ręce buty, które nie nadawały się na spacer grzęznąc w piasku. Droga ją niewątpliwie zmęczyła, gdy usiadła na plaży. Horyzont zlewał się w granatową czerń, gdzieniegdzie przeplecioną światłem. Spokój przelewanych fal zmąciły wyścigi motorówek, które wywołały krótkotrwałe zamieszanie i popłynęły dalej ścigając się w zapamiętałym szale samczej rywalizacji. Anubis nie była tym zbytnio zainteresowana, wpatrzona w odległy horyzont, jakby przeczuwała, że to tam czai się coś, co wyciągnęło ją z jej naturalnego środowiska, które tego wieczoru było wybitnie niewygodne, jak za małe obuwie, z którego nie chcesz zrezygnować, bo wygląda cudownie w tym zestawie.

Zamieszanie ustało, fale znowu biły w niezmącony sposób o brzeg, a woda niosła w jej kierunku mieszankę narzekań połączonych z gniewem. Ba, nawet dało się to wyraźnie usłyszeć. Cudowna nośność tego medium była nie do podrobienia.
Takie odruchy troski starała się tłumić w zarodku i na nie zupełnie nie reagować, ale bąbelki miały całkiem inne plany i zupełnie odmienne zdanie w tej sprawie. Ktoś tu był. Na dodatek ktoś, kogo banda imprezowiczów nie zauważyła.
- Jesteś cały? - to było pierwsze, instynktowne pytanie, które cisnęło się na usta. I kolejne. - Mogę ci jakoś pomóc? - nie czekała na odpowiedź na to drugie pytanie. Porzuciła na plaży swoje rzeczy, zrzucając to, co jej przeszkadzało w spontanicznej akcji ratunkowej.

Nie miała pojęcia o tym jak ratuje się ludzi, pływakiem była raczej średnim... Ale sposób, w jaki się wypowiadał i okoliczności przyrody sprawiały, że poczuła się w obowiązku spróbować. Musiała tylko pamiętać, że w razie gdyby tonął, żeby nie dać się ściągnąć pod wodę, bo utonęliby oboje, a jej nie spieszyło się na tamten świat.

william henderson
I don't know who you think you are,
But before the night is through,
I wanna do bad things with you.
ambitny krab
anubis#9958
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Zwykle podwodny świat był dla Willa jak masło dla tego pączka, czy jak woda dla ryby. Naprawdę dobrze czuł się w głębinach, uwielbiał tę ciszę i spokój, które towarzyszyły mu po każdym zanurzeniu się. Lubił też to uczucie unoszenia się i powolnego odkrywania dna, bez tej paniki, która towarzyszy typowemu zanurzaniu się w trakcie pływania, korzystając tylko z własnego zapasu tlenu w płucach. Chociaż i tak był nieźle wytrenowany we wstrzymywaniu oddechu i pewnie by wytrzymał dłużej, niż osoba bez doświadczenia podwodnego. I tak, miał sporo tego doświadczenia, dużo kursów pokończonych, mógłby zwiedzać nawet rów mariański, gdyby chciał, oczywiście na tyle, na ile to było bezpieczne. Ciśnienie w głębinach jednak robiło swoje i utrudniało pływanie.
No ale, teraz jak widać miał problem nawet z normalnym pływaniem do brzegu i trochę odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał czyjś głos. Nie żeby był jakimś super pozytywnym człowiekiem, który super wysoko cenił własne życie, ale jednak miał dwie siostry, więc nie chciał się utopić… dokładnie tak samo jak ich rodzice się utopili. To by było zbyt okropne doświadczenie dla nich.
- O, cześć… no nie do końca…. zraniłem się w nogę przez tych zasranych idiotów - przyznał, starając się mówić głośno i wyraźnie. Wiatr wiał w dobrą stronę i niósł głosy, więc mogli pogadać, ale nie chciał też tracić zbyt wiele czasu na pogawędki.
- No…. chwila, staram się zbliżyć.. do brzegu, jeśli możesz mi pomóc, to podejdź bliżej i poczekaj tam, gdzie sięgasz nogami dna - zaproponował, wzywając całą energię jaką miał w ciele i ruszając się mimo bólu w nodze. Nie dość, że bolało go po uderzeniu, to jeszcze sól morska w połączeniu z raną to była bardzo bolesna sprawa. Ale jak zobaczy, że dziewczyna jest blisko i dotyka nogami dna, to sam też jakoś do niej dotrze i wtedy będzie już z górki.
- Umiesz pływać? - zapytał, kiedy trochę się do niej zbliżył, w swoim pokracznym pływaniu, żeby mieć pewność, że zaraz nie będzie musiał jej ratować. Było ciemno, widział tylko jej zarys, ale tak mu się wydawało, że Anubis D'Asaro miała sukienkę.
happy halloween
-
27 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
wiele znaków zapytania
Słuchała tego co mówi, powoli pozbywając się zbędnego balastu i przyzwyczajając skórę do temperatury wody. Ta powoli otulała jej ciało, gdy niespiesznie, równym tempem fale przypływu obmywające brzeg, napotykały na swojej drodze przeszkodę w postaci tej drobnej szatynki. Jej wydanie klasyki niespiesznie przybliżało ją w stronę mężczyzny.
Może to bąbelki, może coś na kształt instynktu - nie posłuchała go pokonując linię, gdzie faktycznie sięgałaby dna. Teraz musiała zaufać tym zdradliwym, nocnym wodom i temu, że mężczyzna nie będzie się zbytnio szamotać.
- Miejmy nadzieję, że wystarczająco. - odpowiedziała, bardziej chyba by sobie dodać otuchy. Głowę trzymała sztywno nad powierzchnią tafli, chociaż starała się przytrzymywać powietrze w ogtowości, gdyby rozbujane fale chciały ją pochłonąć.
Z całą pewnością, gdy do niego podpływała - nie miała na sobie nic, co utrudniałoby jej manewrowanie w wodzie i sprzeciwianie się woli tego zdradzieckiego żywiołu. Będąc w nieznacznej odległości od niego przestała się poruszać naprzód. Poruszała nogami, by tylko unosić się na powierzchni wody.
- W porządku? - dopytywała. Szybko rzuciła okiem na niego i przekalkulowała sytuację i towarzyszące jej okoliczności.
- Nie spodoba ci się, co teraz powiem. - powiedziała, przeliczając swoje możliwości i siły na to, co zamierzała zrobić.
- Nie jestem super pływakiem i nie mam wielkiego pojęcia o ratowaniu ludzi. Robię to tylko dlatego, że wypiłam nieco więcej i złapała mnie głupia odwaga.- język jej się nieco rozwiązał, a jeśli dotychczas william henderson nie zauważył, to właśnie mógł dosłyszeć, że dziewczyna mówi z wyraźnym włoskim akcentem.
- Zostawmy tu twój sprzęt. Wydaje się sporo ważyć. Nie wydaje mi się, żebym dała radę cię wraz z nim doholować do brzegu. - zaproponowała. Pływanie o tej porze nocy, gdzie ciężko było określić kierunek i odległość było nie tylko męczące, ale i dość stresujące. - Twoje życie jest z pewnością dużo cenniejsze. - stwierdziła, gdyby jeszcze się wahał czy rozstać się z osprzętem.
I don't know who you think you are,
But before the night is through,
I wanna do bad things with you.
ambitny krab
anubis#9958
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
William bardzo lubił morze i ocean nocą, woda wtedy zbierała ciepło oddawane przez nagrzany ląd i było po prostu o wiele przyjemniej niż nad ranem i w dzień. Było ciepło i przyjemnie. Oczywiście było też mniej bezpiecznie, bo człowiek nie widział meduz, czy innych morskich stworzeń, nie widział też idiotów na motorówkach. I cóż… teraz jakoś musiał sobie poradzić.
- Jestem nurkiem… mam doświadczenie.. ale….. no wypadki… są nieprze...widziane - rzucił, starając się jednocześnie zachować przytomność rozmawiając z nią i płynąć w jej stronę. Chociaż no trochę mu się robiło ciemno przed oczami, więc polegał też na jej głosie, odpoczywając z przymkniętymi oczami.
- Okej… już prawie… cofnij się - rzucił, widząc że dziewczyna pływa, a potem sięgnął ręką w jej stronę, próbując się zbliżyć na tyle, żeby mogła ją złapać. Łatwiej jej będzie go do siebie przyciągnąć, kiedy będzie mogła się zaprzeć o podłoże. - I jak wypiłaś… to tym bardziej się cofnij… musisz stać, żeby mnie przyciągnąć… stabilnie… jak dużo wypiłaś? - zapytał, z obawą że zaraz będzie musiał ją naprawdę ratować, bo wiadomo że alkohol i woda to słabe połączenie.
- Mój sprzęt to jedyne co mi pomoże… jak mnie porwie prąd… stoisz już? I jak się… nazywasz? - zapytał, bo był już blisko, ale chciał mieć pewność, że dziewczyna będzie w stanie go pociągnąć i pomóc mu iść. Bo sam nie do końca wiedział, czy da radę stanąć na tej zranionej nodze. - Jestem Will - i przedstawił się, bo nawet jak się zacznie topić, Anubis D'Asaro powinna wiedzieć jak się nazywał, żeby powiedzieć tym których wezwie na pomoc. O ile wezwie.
happy halloween
-
27 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
wiele znaków zapytania
Trochę ją uspokoiła wiadomość o jego umiejętnościach w nurkowaniu. Przynajmniej nie utopi jej bezmyślnie łapiąc i wspinając się jak po wyplutej przez Morze ostatniej desce ratunku.
- Wystarczająco, żeby nie bać się iść na ratunek, chociaż nie jestem ratownikiem i pływam raczej średnio. - odpowiedziała. Zabrzmiało jak : za dużo jak na mnie, ale jak strach mnie obleci, pewnie szybko wytrzeźwieję.
Chwyciła go najpewniej i najmocniej jak było to możliwe. Jego pomysł z zapieraniem się o dno, był zupełnie nietrafiony, więc szybko go porzuciła. Podpłynęła nieco bliżej. Wsunęła prawą rękę pod jego lewą pachę. Spojrzała z góry.
- Będzie nam łatwiej jak obejmiesz mnie drugą ręką.- mimo alkoholu krążącego w jej żyłach miała trochę pomyślunku.
Musiała lekko odchylić głowę w lewo, żeby zobaczyć jego twarz.
- Głupi uparciuch z ciebie jest, wiesz? - gdyby nie okoliczności pewnie pokiwałaby przy tym z politowaniem. Trochę była zła, że będzie zmuszona holować go cięższego sporo z tym sprzętem.
- Chłopcy i ich zabawki. - westchnęła. - Mama cię nie nauczyła, że samotnie nie wypływa się na rafę? - nie dała mu dojść do słowa kontynuując, bo właściwie to było pytanie retoryczne, które wykazało potępienie tego głupiego pomysłu. - Turyści.- dodała z lekceważeniem. Trochę śmiesznie musiało zabrzmieć zmieszane z jej włoskim akcentem. - To ja powinnam zapytać ile wypiłeś, że takie głupoty przyszły ci do głowy, albo który idiota założył się z tobą, że zanurkujesz sam o tak późnej porze. Gdzie on jest i czemu cię nie ratuje? - trochę go zagadywała, gdy nogi niczym maleńki silniczek mini-motorówki napędzały małą łódkę ich splecionych ciał w stronę brzegu. Co prawda mówienie w takich okolicznościach trochę bardziej ją męczyło, ale pozwalało też zminimalizować strach przed tym, co może ich czekać w ciemności wody.

- Jestem Anubis. Ironia, co? - to była ironią, że ktoś kto nosił imię bóstwa rządzącego zaświatami umarłych ratował mu właśnie (nazwijmy to górnolotnie) życie.
- A teraz przed nami najtrudniejsze. - stwierdziła, bo podłoże uniemożliwiało pływanie i musiała go wyciągnąć na brzeg. Potem się będą zastanawiać jak go postawić na nogi. Wstała i zaczęła go ciągnąć w stronę plaży. Trochę się mocowała, po czym klapnęła tuż przy linii wody zmęczona.
- Muszę trochę posiedzieć, zanim będę w stanie pomóc ci wstać. - oznajmiła.
- Masz tu jakiś wóz? - zapytała po chwili.
- I przyszedłeś tu z partyzanta czy gdzieś tam została twoja łódka, Willu bez nazwiska? - dużo pytań jak na zagubioną imprezowiczkę.

william henderson
I don't know who you think you are,
But before the night is through,
I wanna do bad things with you.
ambitny krab
anubis#9958
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
No mogła trafić gorzej, nie ma co się oszukiwać! No ale łatwiej by było gdyby to ona była ranna, a nie on, bo jednak.. no jej stan trochę był zdradliwy! A wręcz trochę bardzo, teraz mogła stać na dwóch nogach, ale zaraz mogła ją porwać fala i tyle z tego całego ratowania by było.
- Okej, ale nie idź na dno - mruknął, nie do końca przekonany do jej pomysłu, ale że był z natury ratownikiem, musiał się ogarnąć i zmotywować, żeby jeszcze do tego brzegu dopłynąć!
- Kiedyś już to słyszałem - mruknął, chociaż nie bardzo chciał marnować siły na mówienie. A po chwili to się opłaciło, bo wyczuł nogami dno i początkowo na palcach, ale jednak znalazł oparcie w ziemi i poczuł się od razu pewniej.
- A Ciebie że po alkoholu nie wchodzi się do wody? - odpowiedział pytaniem na pytanie, bo nigdy go tutaj nie spotkała taka sytuacja. Czy w ogóle, nigdzie prawdę mówiąc. Miał po prostu wyjątkowego pecha.
- Znam się na nurkowaniu doskonale, to nie pora jest problemem, tylko idioci którzy nie wiedzą że jest tu rafa. Następnym razem wjadą na mieliznę i się zabiją - podsumował, kiwając powoli głową, a potem nawet spróbował stanąć na obolałej nodze.
- Większa ironia byłaby gdyby nazwali cię Posejdon - mruknął, a potem zmarszczył brwi. - Boli mnie noga, ale chyba spróbuję dojść. Możesz mnie asekurować - zdecydował, chociaż bardziej chodziło mu o to, żeby Anubis D'Asaro się nie utopiła. Odkąd stał na ziemi, od razu czuł się o wiele pewniej. A kiedy brzeg był tuż tuż, już odetchnął z ulgą.
- Wszystko okej? Jest Ci niedobrze? - zapytał, marszcząc brwi i stojąc na jednej nodze, drugą jakoś próbując utrzymać równowagę. - Tak, mój samochód jest dość blisko. Tam są moje rzeczy, więc możemy je wziąć po drodze… jak pozwolisz mi się oprzeć o Twoje ramię to jakoś do tego doskoczymy, ja na jednej nodze, ty na dwóch - mruknął, bo był dobrej myśli. - Ale ja nie mogę prowadzić, ty też nie, więc dojdźmy do moich rzeczy i zamówimy taxi. Dla mnie do szpitala, a Ciebie.. no podrzucę cię gdzie tam szłaś - zdecydował, bo skoro ratowała mu życie, to mógł ją odstawić pod dom. Zwłaszcza że była cała mokra.
happy halloween
-
27 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
wiele znaków zapytania
- Nie zamierzam. – cokolwiek można było powiedzieć o niej, to była z całą pewnością zacięta kobieta, która zwykle dostawała to, czego chciała. Poddawanie się było ostatnią rzeczą, która przeszłaby jej przez myśl. Samobójcze inklinacje z kolei dodawały odwagi w chwilach, gdy inni by zwątpili. W końcu czy miała do stracenia coś więcej niż życie? Nie miała i nie zamierzała oddawać go w głębinach morza. Nie dziś.

Pewnie nie raz i nie dwa usłyszał, że jest uparciuchem. To by wyjaśniało te niezbyt entuzjastyczne mruknięcia.
- Uczyła – odpowiedziała spokojnie, chociaż pewnie jakaś nuta zadziora czaiła się w cieniu. - Mówiła też, żeby nie odwracać oczu od ludzi w potrzebie. Podziękuj jej, za to, jak dobrze mnie wychowała. – z całą pewnością nie była słodką idiotką, jakich można spotkać na pęczki. Miała cięty język i nie bawiła się w konwenanse.Mówiła co myśli, a nie to, czego się od niej oczekiwało.

Z całej tej dyskusji wyniknęłaby niezła potyczka słowna i pewnie jeszcze mogliby się podtapiać (przynajmniej Anubis byłaby do tego zdolna), gdyby nie fakt, że postanowiła jednak skupić się na ratowaniu go zamiast na pogrążaniu się w wymianie coraz wymyślniejszych argumentów.
- Aż tak się troszczysz o kogoś, kto cię urządził w ten sposób?- dało się wyczuć lekką ironię w tym stwierdzeniu, jeśli ktoś chciałby się na tym skupiać. I tak sobie pomyślała, że William narzeka jak baletnica, której nie wychodzi układ, bo to przecież wina spódnicy, a nie jej samej.
- Ciesz się, że nie jestem syreną. – chociaż w sumie różnica była niewielka. Nadal mogła być jego zgubą.

- Jest ok, tylko trochę się zmęczyłam. – odpowiedziała podnosząc na niego wzrok. - Na co dzień nie zajmuję się ratowaniem ludzi. Nie jestem przyzwyczajona do takiego rodzaju wysiłku. – uśmiechnęła się blado. Widząc jego zmagania, nie siedziała dłużej na plaży. Podniosła się, podeszła do znajdujących się nieopodal rzeczy, które zostawiła zanim weszła w nurt wody. Założyła sukienkę, wzięła buty i wróciła do niego.
- Trzymaj. – dała mu do niesienia swoje kilkunastocentymetrowe obcasy. Sama, sporo niższa od niego, z łatwością wślizgnęła się pod jego pachę, dając mu tym samym dość stabilne podparcie, chociaż droga przez plażę musiała być nadal niezbyt przyjazna.

-Przed siebie?- zapytała rozbawiona i zaczęła się zanosić śmiechem.
- Przepraszam. Impreza była kiepska, więc wyszłam się przejść. Wolałabym nie wracać na plażę, bo jeszcze znowu będę musiała kogoś ratować. – droga upływała ciekawie.
- Odwieziemy cię do szpitala, a potem wrócę do siebie. – nie zamierzała nad tym dyskutować.

- Jak z twoją nogą? – zapytała, gdy byli przy samochodzie Wygrzebała telefon z torebki i zamówiła taksi.

william henderson
I don't know who you think you are,
But before the night is through,
I wanna do bad things with you.
ambitny krab
anubis#9958
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
Bycie upartym w życiu bywało bardzo przydatne. Tak samo jak i zaciętość, odwaga i arogancja, żeby walczyć o swoje. Więc Anubis D'Asaro mogła w sobie to pielęgnować, bo wiele osób by się nie wpakowało do wody dla kogoś zupełnie obcego. I to jeszcze faceta, w ciemną noc!
- Dobra dobra, podziękuję na brzegu - rzucił, bo nie ma co mówić hop, dopóki oboje byli w wodzie, a ta była dość zdradliwa. Można pływać całe życie, a i tak zginąć głupią śmiercią na otwartych wodach…
- Stwierdzenie faktu to nie troska - zauważył po chwili, bo musiał przeanalizować swoje słowa. Stracił trochę krwi, był wyczerpany przez płynięcie bez pomocy jednej ze swoich nóg i cóż, był dość mocno poobijany przez upadek na rafę.
- To całkiem szlachetne z Twojej strony - rzucił, nie dodając czym on się zajmuje. Nie ma co jej stresować. A potem wziął od niej te buty i uśmiechnął się krzywo - nie mój rozmiar, ale fajne - rzucił, w ramach jakiegoś żarciku, a potem starał się jak najmniej na niej polegać w trakcie drogi, bo jednak była bardzo drobna, a on… no cóż, kawał chłopa. Nie chciał się na nią zwalić i zrobić jej krzywdę.
- No albo do domu, to na pewno bezpieczniejsze niż tamte krzaki - rzucił, a potem uniósł brwi - nie wszystkie imprezy mogą być epickie - dodał, ale uśmiechnął się lekko. - Moja noga… krwawi. Ale mam apteczkę, zatamujemy krwawienie i resztę zrobią w szpitalu, chyba potrzebuje szwów… - mruknął, no i w sumie właśnie tak zrobili. Will najpierw na szybko opatrzył swoją ranę bandażem, kiedy Anubis zamawiała taksi. Potem jednak nalegał, żeby najpierw to ona została odstawiona do domu, a dopiero potem on na izbę. Nie było z nim w końcu aż tak źle. No i pożegnali się, Will jej faktycznie podziękował za ratunek, ale nie zostawił żadnego kontaktu do siebie, o czym się przekonał dopiero w szpitalu, kiedy go opatrywali. Skończyło się na kilku szwach, antybiotykach i kroplówce na wzmocnienie, więc jeszcze tej samej nocy wrócił do domu, a dopiero rano zgarnął swoje auto z okolic plaży.

/zt x2!
happy halloween
-
ODPOWIEDZ
cron