Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
Chociaż właściwie można powiedzieć, że kiedy Cobie była na zewnątrz była w swoim żywiole. Niemniej wodę specjalnie ukochała sobie. Nic też dziwnego, że kiedy Max, człowiek wielu pasji, bo przecież był wojskowym pilotem, chciał uprawiać ziemię i potrafił pływać na żaglówkach, zaproponował jej, że nauczy ją jak pływać, Cobie zgodziła się ochoczo.
Po śmierci męża odziedziczyła sporo rzeczy, włącznie z piękną łódką, która idealnie nadawała się na nie za długie rejsy morskie dla kilku osób. Pewnie na upartego, gdyby miała uprawnienia i doświadczenie, mogłaby z kimś popłynąć i w dłuższy rejs, na przykład do Nowej Zelandii, ale to może być pomysł na przyszłość. Tak czy siak, łódka stała od dawna w suchym doku i w końcu Cobie odważyła się ją odwiedzić. Bała się swojej reakcji i wspomnień wakacji spędzanych na pokładzie z Maxem, ale kiedy już ją zobaczyła, to miłość do morza odżyła w takiej mocy, że momentalnie zdecydowała się ją zabezpieczyć, sprzątnąć, wyremontować to, co musi być wyremontowane i zwodować. A dzisiaj, wraz z ukochanym bratem miała popłynąć w dziewiczy rejs, po długiej przerwie.
Trochę się obawiała, chociaż nie chciała dać tego po sobie znać, bo jednak długo nie pływała i nawet jeśli sterowała sama to zawsze pod okiem męża, ale przecież nie odpłyną daleko od brzegu, mogą zawsze założyć kapoki. Będzie dobrze!
Nie wiem czy Andrew już z nią pływał, ale pewnie tak, bo to taka okazja, że trzeba z niej skorzystać, więc po krótkim przypomnieniu wszystkiego wypłynęli z portu i weszli na głębsze wody, żeby popłynąć spokojnie wzdłuż brzegu. Okolice Lorne były tak bardzo malownicze i piękne, że było co podziwiać. Słońce było coraz mocniejsze, wiatr im sprzyjał tak jak i pogoda. A od chwili, kiedy Cobie usiadła przy sterze, uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Co u Ciebie braciszku? Jak sytuacja w domu i mam na myśli opowiedz mi wszystko! - zażądała od brata, posyłając mu szeroki uśmiech.

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
Cobie
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
/ po grach

Propozycja siostry naprawdę mu się spodobała. Owszem, miał już okazję (pewnie nawet kilka), żeby popływać na łódce szwagra, ale dziś naprawdę miał na to sporą ochotę. Nie chodziło tylko o to, że miałby dotrzymać towarzystwa siostrze, nieco ją rozerwać, sprawić, że jej dzień byłby nieco przyjemniejszy, chodziło też o niego. Mógł w końcu przewietrzyć jakoś swój umysł i dosłownie oderwać się od rzeczywistości w Lorne Bay i wszystkich problemów, jakie miał na lądzie. Potrzebował tego. Serio. On, siostra, morze, dobre jedzonko (bo Andrew zajął się prowiantem), miał też bezalkoholowe piwa, bo uznał ostatecznie, że Cobie doskonale wie, jakie zasady panują na wodzie. Nie zamierzał się z nią sprzeczać.
- O matko, to buja. O matko, to się kręci - zauważał tylko od czasu d czasu, gdy wypłynęli z portu. Nic dziwnego, tam fale zaczynały być już nieco większe, niż w doku, a Finnigan nie był do tego wszystkiego przyzwyczajony. To wciąż była dla niego nowość. To wciąż było wielkie wyzwanie, ale musiał przyznać, że wszystko to mocno mu się podobało. Otworzył więc browarka, drugiego podał siostrze, usiadł sobie wygodnie i przez chwilę zerkał w stronę wody.
- No... - zamyślił się. Pociągnął większy łyk piwa. - Nie jest zbyt ciekawie - przyznał w końcu. - Znaczy wiesz, mała jest super i wydaje mi się, że jestem całkiem fajnym tatą, biorąc pod uwagę to, że kompletnie nie znam się na dzieciach i ogarniam to wszystko sam, ale... No właśnie nie wiem, czy jestem sam. Pandora jest w mieście i nie mam pojęcia, jak to wszystko poskładać, gdzie w tym wszystkim umieścić ją i gdzie widzi się ona sama.
Na początku liczył chyba na to, że sprawa rozwiąże się sama, ale Pandora nie wyjeżdżała. Co więcej, chciała chyba zostać tu odrobinę dłużej, a to wszystko komplikowało.

Cobie Finnigan-Hayes
ambitny krab
pan Finnigan
Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
Cobie od zawsze przejawiała większe zainteresowanie spędzaniem czasu na powietrzu, niż nad książkami, albo w szkole. Zawsze włóczyła się za Andrew i jego kolegami, z czasem ucząc się, jak grać z nimi w koszykówkę czy baseball. Nic też dziwnego, że w końcu znalazła sobie faceta, który też wolał spędzać czas na powietrzu. Z łódką wiązało się strasznie dużo wspaniałych wspomnień, pewnie dlatego Cobie tak długo zwlekała z wypłynięciem na niej, jakby bała się, że kolejne przygody zatrą w pamięci to, jak było z Maxem.
Ale wreszcie się przełamała i po jej uśmiechu i błyszczących oczach było widać, że to była wspaniała decyzja. Co prawda na początku Andrew wyczuł, że gdzieś tam szklą się jej oczy, ale szybko ukryła to, zwalając na wiatr.
Teraz jednak zmarszczyła brwi, koncentrując się całkowicie na bracie. No tak, zaniedbała swoją rodzinę. Co prawda nie powinna czuć się winna, bo cały czas trwała jej żałoba i każdy radzi sobie z tak wielką stratą w swoim czasie, ale mimo wszystko poczuła się głupio, wiedząc, że poświęciła bratu za mało czasu.
- No tak... Myślę, że jesteś fantastycznym ojcem. - przytaknęła ochoczo, sięgając po butelkę włożoną w specjalne trzymadło, żeby nie latała po bujającej się żaglówce. - Po pierwsze, nigdy nie jesteś sam. Wiem, że mało Ci poświęcałam ostatnio czasu, ale pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
Powiedziała dziarsko i upiła łyk piwa, żeby przypieczętować tym samym jej stwierdzenie. Ale już "po drugie" nie było. Sama nie wiedziała co powiedzieć na temat sytuacji z Pandorą, więc zdecydowała, że najlepiej będzie go po prostu wysłuchać.
- Opowiadaj... O co chodzi Pandorze. Myślisz, że chce się wreszcie zaangażować w opiekę?

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
Cobie
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Kiedy był młodszy, trochę przeszkadzało mu to, że siostra wciąż za nim łazi. Wiadomo, chciał imponować kolegom, a towarzystwo małej Cobie wcale nie pomagało. Na szczęście jego kumple byli w porządku, zaakceptowali sytuację i chętnie wciągali dziewczynę w różne gry. Kto wie, być może właśnie dlatego relacje między rodzeństwem były teraz tak dobre?
Nie miał do niej żadnych pretensji o to, że skupiła się na sobie i swojej żałobie. To wszystko było w pełni uzasadnione, a on sam całkiem nieźle radził sobie jako samotny ojciec. Mała nie miała jeszcze żadnego odparzenia na pupie, dość sprawnie zmieniał pieluchy, całkiem nieźle radził sobie też z karmieniem. Nie wymagał od Cobie, by ta rzuciła swoje życie i mu pomagała. Wystarczy, że była, że mogli spędzić razem czas i wyrwać się gdzieś, dokładnie tak, jak teraz.
- Staram się - uśmiechnał się. - Przede wszystkim chcę się w to wszystko angażować, wiesz? Nie tylko teraz, ale ogólnie, kiedy mała tez podrośnie. Chce być takim ojcem, jak nasz tata - przyznał. O tak, to był jego wzór, ale tak się składało, że wzór bardzo dobry. - Pamiętam. I bardzo mnie to cieszy.
Serio. Liczył na to, że w przyszłości relacje małej Charlotte i cioci Cobie będą jak najlepsze. Kto wie, może za jakiś czas obie panie wypłyną w jakiś babski rejs? Andy nie miałby nic przeciwko temu, oczywiście pod warunkiem, że córka będzie miała na sobie co najmniej dwie dmuchane kamizelki i pływaki poprzyczepiane do wszystkich kończyn. Inaczej nie wejdzie do wody, nawet jeśli będzie już pełnoletnia.
- Sam nie wiem. Mówiła, że ma prawo się nią zajmować i ja wiem, że ma do tego pełne prawo, ale oboje wiemy, że ona nie będzie chciała zostać w Lorne. Boję się, że będzie chciała zabrać małą do Stanów, a tam z kolei ja nie chcę mieszkać - westchnął. - Miała swoje problemy, mówi, że teraz jest już lepiej i chyba nie powinienem jej nie ufać. Nie wiem. Muszę o tym wszystkim pomyśleć.
A odpoczynek na wodzie na pewno mu w tym pomoże. Odetchnie, nabierze dystansu, potem może być już tylko lepiej.

Cobie Finnigan-Hayes
ambitny krab
pan Finnigan
Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
No tak, jak była mała to była prawie że wrzodem na tyłku. Pewnie koledzy się lekko podśmiewywali z niego za to, że musiał się opiekować siostrą. Ale ostatecznie to właśnie jeden z jego kumpli zakochał się w Cobie i to on nadał jej przydomek po pewnym koszykarzu. Przyszedł też taki moment, że była wybierana jako jedna z pierwszych do drużyny, kiedy chłopcy spotykali się na boisku, żeby pograć. A jakie było zaskoczenie, jak się okazało, że ma też sukienki i zaczyna je nosić!
Cobie dzieciństwo i wczesną młodość wspominała zawsze bardzo dobrze. Była równym kumplem, trochę mniejszym pachnącym wanilią i wypiekami, ale biust pojawił się u niej późno, więc nawet nie musiała być kumplem z cyckami. Tak, bliskość jaką miała w sobie ta rodzina (ciągle nie mogę przeboleć, że zniknęło nam tyle osób) była czymś niesamowitym i Cobie też liczyła na to, że Andrew uda się zbudować właśnie taką rodzinę.
- Na pewno nim będziesz. - odpowiedziała, uśmiechając się do niego ciepło.
Z rozczuleniem słuchała tego, jak opowiadał o opiekowaniu się małą Charlotte i tym, że chce być tak bardzo zaangażowany. Kangurzątko miało wspaniałego tatę i na pewno ze wszystkim sobie poradzą. Już Cobie stanie na głowie, żeby tak było.
- A teraz wybierz trochę tego szota... Tracimy wiatr. - poprosiła, nieco korygując kurs.
Na morzu w odróżnieniu od jezior rzadko zmienia się kurs, ale akurat Cobie lubiła popływać pomiędzy wysepkami. Musiała tylko kontrolować sonar, żeby nie wpierdzielić się na jakąś łachę piachu, albo mieliznę.
- A propos... Wiesz, że niedawno widziałam takiego samego, pomarańczowego mustanga, jakiego sobie sprawił? Tego, co mu niedługo potem ukradli i przez długi czas nie udało się go znaleźć. Swoją drogą ukraść brykę gliniarzowi, trzeba nie mieć rozumu.
Pokręciła głową, blokując ster nogą. Ściągnęła z siebie bluzkę, żeby się nieco opalić i wystawiła twarz na słońce. Z resztą i tak już miała na niej swoje piegi, które pojawiały się, jak tylko łapała odrobinę słoneczka. Zmarszczyła jednak szybko brwi i ściągnęła okulary na nos z głowy, żeby móc przyjrzeć się bratu. Słuchała tego, jak opowiadał o Pandorze.
- To niby matka, ale przecież porzuciła małą i wylądowała na odwyku. Ma tupet... - sapnęła z niezadowoleniem, czując jak wzbiera w niej złość.
Strasznie nie lubiła, kiedy ktoś krzywdził jej bliskich, albo powodował chociażby jakieś zmartwienia u nich. A tutaj sytuacja była naprawdę skomplikowana z możliwymi, bardzo smutnymi konsekwencjami i wynikami. Ona też nie wyobrażała sobie wyjazdu brata, ani Charlotte. Może trzeba pomyśleć o ograniczeniu praw rodzicielskich.
- A mówi, że chce tu zostać?
Kurczę, naprawdę przydałby się dobry prawnik... Ale oczywiście tych rzeczy nie mówiła na głos. To nie była jej rola, żeby doradzać, chyba, że Andrew o to poprosi. Tego nauczyła się od Maxa, który po prostu gotował się, jak ktoś mu doradzał, a on chciał tylko się wygadać. Dla niego to było tak, jakby Cobie nie szanowała jego uczuć i tego, co przeżywa. Zazwyczaj potrzebował wysłuchania, uścisku, powiedzenia "Wierzę w Ciebie mój bohaterze, razem sobie poradzimy." No i... Nie oszukujmy się... Seksu na poprawę humoru, ale to jak wielu facetów.

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
Cobie
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Chciał tego. Chciał być fajnym ojcem, ale przede wszystkim chciał być ojcem, który umie zaspokoić potrzeby swojego dziecka, a jednocześnie nie chciał niczego jej pozbawiać. Wiadomo, dotyczyło to przede wszystkim relacji z matką, bo jednak to było szalenie ważne dla każdego dzieciaczka. Póki co Andy nie miał jeszcze pojęcia, jak to zrobić, ale liczył na to, że kiedyś wszystko to dopracuje.
- Szota? - zdziwił się, bo jednak siostra wspominała o tym, że żagle i alkohol nie idą ze sobą w parze. To nie jego wina, że ta nazwa skojarzyła mu się tylko z jednym. - Ale to co mam robić?
Kompletnie nie znał się na żeglowaniu i nie miał pojęcia, za co się brać. Jeśli jednak siostra poprowadzi go krok po kroku, to na pewno da siebie wszystko. Taką przynajmniej miał nadzieję. Wiadomo, nie będzie od razu ekspertem, ale kto wie, może jeszcze kilka takich rejsów i Andrew będzie coraz lepszy. Kto wie, może sam zrobi jakiś patent sternika, kupi kiedyś własną łódź i sam będzie pływał?
- Ale... To było takie samo auto czy to konkretne? - wolał dopytać, chociaż i tak musiał zgodzić się z tym, że trzeba mieć mega tupet, żeby kraść tego typu samochody. Jak widać, trzeba mieć też tupet, żeby zachowywać się tak, jak matka jego dziecka. - To nie tak, że ją porzuciła. Po prostu miała problemy i to naturalne, że w tym czasie to ja zajmuję się małą. To wszystko jest skomplikowane, serio. Nie da się tego tak łatwo opisać, bo sam jeszcze nie do końca się w tym odnajduję. Wiem tylko, że kocham małą i zrobię dla niej wszystko. Chcę dogadać się Pandorą - to będzie pierwsza rzecz, jaką zrobi. - Raczej nie. Wiesz, przez wiele lat mieszkała w Stanach, tam pracuje, zresztą, przecież do niedawna ja robiłem to samo. Musimy sobie wszystko poustalać, ale na spokojnie.
To podstawa. Wierzył w to, że uda im się dogadać dla dobra małej, że jakoś podzielą się opieką i zrobią wszystko, żeby zapewnić jej najlepsze możliwe warunki. Nigdy nie dopuści do tego, żeby dziewczynka w jakikolwiek sposób cierpiała na tym, że chwilowo jej rodzice mają mały problem z tym, żeby się dogadać.
- Koniec o mnie. Mów, co u ciebie? - zmienił temat.

Cobie Finnigan-Hayes
ambitny krab
pan Finnigan
Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
Zawsze miło się patrzyło na mężczyznę, który mógłby być playboyem, ale chciał być dobrym ojcem i fajnym facetem, martwiącym się o matkę swojego dziecka, nawet jeśli nic ich nie łączyło. Niemniej, w głowie Cobie ciągle widniała perspektywa tego, że jej brat zdecyduje się na wyjazd do Stanów, żeby być blisko córki. Strasznie by tęskniła... Może dlatego była taka cięta na Pandorę?
Zachichotała pod nosem i kiwnęła głową.
- Wszystko już zapomniałeś, co? Weź tę linę, która jest tam zablokowana i przyciągnij do siebie, tak by żagiel znowu się napiął. - wyjaśniła, korygując nieco kurs, jakim płynęli.
Chwilę potem spojrzała na niego zaskoczona.
- Rety, chyba takie samo... Myślisz, że to mógł być ten samochód?
W ogóle nie pomyślała, że facet, z którym ścigała się po okolicach miasta i nieco flirtowała mógł być właścicielem kradzionego samochodu. I to samochodu, który ukradziono właśnie ich tacie. Kurcze, tato miał wtedy złamane serce, strasznie kochał ten samochód, a tutaj taka sytuacja, w której komuś podobał się na tyle bardzo samochód, że go sobie wziął.
- Nie no... To było tyle lat temu, że już dawno ktoś by go przemalował i wywiózł gdzieś daleko. - pokręciła głową, pewna swoich słów.
Słuchała tego co mówił o mamie Charlotte i kiwała głową ze zrozumieniem, chociaż grymas na jej buzi świadczył o tym, że nie jest przekonana.
- Po prostu chodzi mi o to, że skoro ona tak bardzo chce być zaangażowana, to powinna zrobić krok w Waszą stronę. - wyjaśniła swój tok myślenia.
Z drugiej strony, gdyby poszło na noże Andrew potrzebowałby naprawdę bezlitosnego i dobrego prawnika, żeby dalej opiekować się małą na pełen etat. Może rzeczywiście lepiej pójść na jakiś kompromis?
- Oj nie! Rzadko się ostatnio widujemy i nie chcę, żebyś przerywał opowiadanie o sobie! - sięgnęła po butelkę radlera i upiła z niej łyk. - U mnie w porządku. Ogarnęłam farmę, sprzedałam stado, bo zaczęłoby głodować. Niestety trafiło do rzeźni, przez co nie mogę patrzeć na steki... Uruchomiłam wreszcie samolot do oprysków i wiesz co?
Uśmiechnęła się szeroko poruszając brwiami.
- Mam nawet zlecenia od sąsiadów na opryski. Zastanawiam się czy w ogóle nie zająć się tylko tym.
Była z siebie naprawdę dumna, bo przez długi czas nie wierzyła w to, że mogłaby sobie poradzić z całą farmą.
- Poznałam miłego chłopca... Poznałam niegrzecznego chłopca... - zrobiła wielkie oczy, które miały podkreślić zaskakujące treści.

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
Cobie
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Ucięło mi połowę posta, więc będę teraz to wszystko ściaśniać :/
Kiedyś może taki był, ale od tamtego momentu sporo się zmieniło. Duży wpływ miało na to wychowanie oraz rola, jaką w jego życiu odegrali rodzice. To dzięki nim był teraz całkiem fajnym facetem oraz oczywiście najlepszym bratem na świecie.
- Nie zapominajmy o tym, że znasz się na tym o wiele lepiej, niż ja - uśmiechnął się. On faktycznie sporo już zapomniał, więc wolał oddać jej prowadzenie łodzi. A co do samochodu... - Nigdy nie wiesz, czy ten złodziej nie był idiotą. Zresztą, mógł sprzedać komuś ten samochód i nawet nie mówić kupującemu, że jest kradziony - zauważył. - Zróbmy tak - jeśli jeszcze kiedyś zauważysz to auto, to zadzwoń do mnie, spróbuj też zrobić zdjęcie albo zapamiętać rejestrację. Może na coś wpadniemy?
Sam nie do końca wiedział, na co, ale jak to mówią, co dwie głowy, to nie jedna, prawda? Zresztą, rodzinne śledztwo może okazać się całkiem niezłym pomysłem na spędzanie wolnego czasu. O wiele lepsze to, niż rozmowa o nim i jego problemach.
- Ja też powinienem był zrobić krok w jej stronę. Po prostu coś nam nie wyszło i teraz musimy jakoś to wszystko poskładać - westchnął. Co poradzić, takie życie. Teraz musiał pokazać, że jest prawdziwym facetem i zrobi to, chociaż jeszcze nie do końca miał plan, jak to zrobić. Czas pokaże. Coś wymyśli. Na pewno tak będzie.
- Pewnie nie było przyjemnie pozbywać się stada, co? Ale może teraz będzie ci nieco łatwiej. I cieszę się, że jest coś, co lubisz robić - ucieszył się. Kto wie, być może kiedyś spotkają się nie na wodze, a w powietrzu? To dopiero byłoby szalone! - Czekaj, kogo poznałaś? - odezwał się po chwili, bo chyba dotarło do niego to, co mówiła. - Jakiego niegrzecznego? Oszalałaś? Kto to?
Spojrzał na nią wyczekująco. Niech mówi, niech opowiada!

Cobie Finnigan-Hayes
ambitny krab
pan Finnigan
Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
O nieee! Najgorzej!
Była szczerze zaskoczona sugestią, że to mógł być ten sam samochód.
- Wiesz co, w ogóle nie pomyślałam o tym! Ale może i tak, bo jak wiele jest pomarańczowych mustangów na ulicach Lorne Bay? - pokręciła głową już żałując, że jednak dała swój numer telefonu temu chłopakowi. - Ale nie przejmowałabym się tym... Gość pewnie już gdzieś daleko wyjechał. Próbował mnie poderwać na skrzyżowaniu, jak latałam na moto, nawet chwilę się "pościgaliśmy".
Nakreśliła w powietrzu, palcami cudzysłów, robiąc przy tym zabawną, przedrzeźniającą minę, po czym kontynuowała.
- Nawet mu dałam ten numer telefonu, ale nie odezwał się potem więc pewnie już się nie odezwie.
Jakoś tak mam pecha, że jak z kimś zaczynam grać, to on szybko znika z forum. Może to ja ich wystraszam? ;> :pleading: :tear:
- Tak więc to był ten niegrzeczny chłopiec. - uśmiechnęła się przy tym szelmowsko.
Pokiwała głową udając, że się zgadza i rozumie zdecydowanie Andrew odnośnie tego by dać Pandorze szansę. Nie była tak bardzo przekonana jak on, ale koniec końców ukochany brat był rzeczywiście dobrym facetem, więc pewnie, nawet gdyby Pandora go wykorzystywała, to i tak stawałby na głowie, żeby zapewnić Charlotte pełną rodzinę i "najlepsze możliwe życie". No, tyle, że to ostatnie było według Cobie dyskusyjne, jeśli chodzi o matkę dziewczynki. I oczywiście mocno przesadzone, bo Jacoba nie miała najmniejszych podstaw by tak źle o Pandorze myśleć. Prócz mitologicznych odwołań, oczywiście, i tego, że wylądowała na odwyku... Nie znała jej zupełnie. Nie wiedzieć czemu jakoś sceptycznie podchodziła do drugiej szansy. Głównie dlatego, że ostatnio dużo ludzi znikało z jej życia. Nie chciała by brat wyjechał. Swoją drogą muszę do Pandy zajrzeć po relacje.
- Nie martw się braciszku... Dalej jesteś jedynym mężczyzną w moim życiu. No, poza Tatą. Ten grzeczny chłopiec okazał się beznadziejnie zaangażowany w swoją byłą, z którą mieszkają na jednej farmie i mają dziecko. Musi być w niej mocno zakochany dalej, jeśli nawet to... - tutaj wskazała na swoje długie nogi - Nie podziałało.
Wypowiedź utrzymała w żartobliwym tonie, chcąc zatuszować tym samym, ukłucie zazdrości i żalu w jej serduszku. Nie była przesadnie narcystyczna, ale miała świadomość, że jest ładną dziewczyną. Rzecz się miała zupełnie inaczej kiedy była mniejsza i wyglądała jak strasznie chudy chłopiec w Junior High i późniejszym liceum.

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
Cobie
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- Jak uważasz. Ale w razie czego pamiętaj, wystarczy jeden telefon i przyjadę, żeby skopać mu tyłek.
Każdemu nakopie. Przecież jako starszy brat musiał dbać o siostrę i całą rodzinę. Zwłaszcza o małą. O tak. Córka zdecydowanie była teraz dla niego najważniejsza, ale Cobie była równie ważna. Czy trzeba mówić, że ucieszył się, kiedy ta powiedziała, że niegrzeczny chłopak do niej nie oddzwonił? Chyba nie zamierzał nawet udawać żalu. Wiadomo, sercowe niepowodzenia nie były niczym przyjemnym, ale lepiej, że sprawa zakończyła się teraz, niż w momencie, kiedy zaczynałoby robić się o wiele poważniej.
- Widocznie nie był ciebie wart. Zobaczysz, znajdziesz jeszcze kogoś porządnego i fajnego, kogoś, kto nie będzie cię olewał.
Już on go wtedy dokładnie sprawdzi i prześwietli, żeby przekonać się, czy potencjalny kandydat na faceta siostry może naprawdę nim być. Nie chciał dla niej byle kogo, zwłaszcza po tym, co przeszła. Nie chciał, żeby znów cierpiała, kiedy w cos się zaangażuje i stanie się tak, że zostanie sama.
No i w jego życiu też zajdą jednak pewne zmiany. Teraz Andrew jeszcze o tym nie wie, ale niebawem okaże się, że jego problemy z Pandorą w jakiś sposób same się rozwiążą, bo kobieta wyjedzie z kraju i zostawi małą całkowicie pod jego opieką. Ciężko powiedzieć, jak będą dalej wyglądać ich relacje, ale jedno będzie pewne: Charlotte będzie mieć super tatę, super ciotkę, super chrzestnych, a cała reszta jakoś się ułoży. Musi, prawda?
- Wiesz, to brzmi trochę tak, jak ja i Pandora - zauważył. Na szczęście oni ze sobą nie mieszkali i mieszkać już nie będą, ale sporo z tego, o czym wspomniała, mógł odnieść do siebie. - Wiem, że w moich ustach będzie to brzmiało dziwnie, bo sam mam dziecko i chciałbym w jakiś sposób poukładać sobie swoje sprawy, ale... Wchodzenie w taki układ nigdy nie jest dobre. Faceci z dziećmi też mają prawo ułożyć sobie życie na nowo, ale jeśli gdzieś tam jest jego była, w dodatku matka dziecka i zaangażowanie... Może tam zabraknąć miejsca dla ciebie.
Doskonale wiedział, jak to działa i dlatego zdecydowanie odradziłby siostrze taki układ. Być może strzelał sobie tym w kolano, bo przecież w ten sposób żadna wolna kobieta może nie zainteresować się takim Andrzejem z małą córeczką. Ech, to wszystko było skomplikowane.

Cobie Finnigan-Hayes
ambitny krab
pan Finnigan
Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
- Sweetie, to był tylko flirt na motocyklu... Nie przejmuję się! Tym bardziej, że związki i nowi faceci to ostatnia rzecz, na którą miałabym ochotę. - zachichotała pod nosem słysząc tę opiekuńczą postawę brata.
To było takie słodkie, że się o nią troszczył, ale była dużą dziewczynką i miała świadomość, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Z resztą naprawdę jedyne co jej się wtedy spodobało to fakt, że ktoś ją podrywał. Trochę już zapomniała jak to jest z kimś flirtować.
Wysłuchała jego kolejnych słów, chwilę siłując się z żaglem, bo wiat nieco zmarł, więc trzeba było wytrymować ustawienie. Może wydawało się przez chwilę, że zajmowała się czymś zupełnie innym, ale uważnie go słuchała. I chociaż nie chciała przyznać mu racji, to miał jej całkiem sporo. Dobrze wiedziała, że każdy ma jakiś bagaż, który ze sobą nosi przez życie. Ten bagaż rzeczywiście nie przekreślał danej osoby, ale nie oszukujmy się. W tym trójkącie zawsze byłaby tą drugą... A nawet trzecią, zważywszy, że w grę wchodziła jeszcze córka. Nie żeby nie dało się ustawić jakoś relacji w rodzinach paczłorkowych, ale nie oszukujmy się... Jerry sam nie wiedział czego chciał, co z resztą niedługo potem się uwydatniło i całkowicie przekreśliło jej pomysły na randki z nim. Ale póki co nie wyprzedzajmy wydarzeń.
- Obawiam się, że masz rację... - mruknęła pod nosem niechętnie. - Tak czy siak, to dziwne uczucie być znowu "na rynku", po tak długim czasie. Nie byłam na randce od... ośmiu lat chyba... Znaczy chodziłam na randki z Maxem, ale z nikim obcym. Wiesz, to całe poznawanie się, sprawdzanie czy jest chemia i tak dalej. Nie wiem czy bym się w tym odnalazła... Z resztą... Trochę jakbym go zdradzała, nie?
Spojrzała na brata zdmuchując z twarzy niesforne kosmyki, rozwiane przez wiatr.
- Chodź porobimy sobie kilka zdjęć! - zaproponowała, szybko zmieniając temat, jakby nie chciała usłyszeć odpowiedzi na pytanie, które zadała.

Andrew Finnigan
sumienny żółwik
Cobie
ODPOWIEDZ