lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Może Ane wcale nie była taką ekscytujących wydarzeń, ale ciągle te miejsca były dla niej nowością. Ciągle czuła się trochę jak turystka i ciągle starała się ze wszystkiego czerpać sporo przyjemności. I frajdy. Kiedy znajomi – ci sami, którzy składali oświadczenie, że małżeństwo Skylera i Ane nie było fikcją, że nie pobrali się tylko i wyłącznie dla wizy – zaprosili Lily na nocowanie z ich córkami. Tak, tak… taką prawdziwą imprezę dla księżniczek, bo jedna z dziewczynek miała urodziny i trzeba było je godnie uczcić. Lily nawet się za nimi nie obejrzała, gdy spotkała się z przyjaciółkami i to… to było najlepsze, co mogło się wydarzyć. Tego przecież Ane dla niej tutaj chciała, prawda?
Oni natomiast mieli praktycznie całe dwa dni tylko dla siebie. I właśnie w takich momentach wybierali się na wycieczki po bliższej lub dalszej okolicy, takie które były trochę zbyt wymagające dla dziecięcych nóżek, albo po prostu Lily by się nudziła i marudziła. Nocne kąpiele w wąwozie rzeki też nie były rozrywką dla dzieci. Oni natomiast? Bawili się doskonale! Nawet jeśli Ane początkowo trochę kręciła nosem, bo może starała się być tą odpowiedzialną – tak, tak się rządzę, że to on ja tu zabrał, bo to on był bardziej miejscowy niż ona. Kiedy już jednak dała się przekonać bawiła się naprawdę dobrze. Doskonale.
I naprawdę nic, absolutnie nic nie wskazywało na to, że mogłoby się to zakończyć źle. Oboje czuli się pewnie w wodzie, oboje byli sprawni, więc wspinanie na skałki nie stanowiło dla nich problemu. Może to ich też zgubiło? Albo raczej ją. Jeszcze chwilę wcześniej głośno się do siebie śmiali, żartowali i przekomarzali się. A jednak wystarczyła chwila… moment nieuwagi, nieostrożności. Skyler odwrócił wzrok, ona się poślizgnęła na mokrej skałce i upadła tak niefortunnie, że uderzyła się tak mocno, że aż zrobiło jej się ciemno przed oczami. Wpadła do wody, więc Skyler może nawet nie odnotował, że coś było nie tak – w końcu miała do niej skoczyć! Tylko, że… nie wypłynęła. I to już mogło stanowić lekki problem. I z tym cię zostawię, trololo.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Kiedy mieszkał tutaj sam – przed przylotem dziewczyn – dużo jeździł po okolicy… I nie tylko okolicy. Zwiedzał, poznawał nowe miejsca, zapisywał w pamięci te, które były dla niego wyjątkowe albo po prostu atrakcyjne. Robił to w pojedynkę, bo nie kłamał, kiedy opowiadał Ane o swoim samotniczym trybie życia w Australii, ale nigdy tego nie żałował. Nie potrzebował ludzi, nie potrzebował byle kogo – byle mieć towarzystwo. Potrzebował jej. Dlatego gdy tylko mieli okazję, aby wybrać się w któreś z tych poznanych przez niego wcześniej miejsc, bardzo chciał ją wykorzystać.
Okolica była przepiękna, niebo o tej porze ozdabiały gwiazdy i jasno świecący księżyc, mimo zimowej aury temperatura nie była taka najgorsza, a nurt rzeki w tym konkretnym miejscy na tyle spokojny, że mogli bezpiecznie się tam kąpać. No… Kąpać to jedno, a skakać do rzeki z wysoko położonych skalnych półek to już trochę inna historia, prawda? Szczerze mówiąc, Weston sam siebie i swojej żony o coś takiego – o takie szaleństwo – nie podejrzewał, ale po pierwszym wspólnym skoku… Heh, totalnie go to wzięło! Adrenalina dała mu lepszego kopa, niż najlepsza whisky jaką kiedykolwiek pił. Plus to, że miał przy sobie Ane… I widział ją szczęśliwą… Tak. To robiło robotę. W życiu by więc nie przypuszczał, że ten cudowny wieczór – właściwie noc – tylko we dwoje zakończy się tak przykrym incydentem.
Spojrzał na Ane akurat w chwili, gdy ona próbowała podnieść się do pionu. Trochę go to zaniepokoiło, no pewnie, że tak, ale ponieważ nie widział samego upadku to uznał, że… Tak, że chyba jednak wszystko było ok. Nawet krzyknął do niej pytając właśnie o to – czy wszystko jest w porządku, ale Ackerman nie odpowiedziała, a zamiast tego bezwładnie spadła ze skalnej półki. Skyler jak to zobaczył, wiedział już na pewno, że nic nie było w porządku. – Kurwa! – zaklął pod nosem i niewiele myśląc, wskoczył do rzeki za żoną. Wynurzył się i szybko rozejrzał się za nią, a ponieważ nigdzie jej nie zauważył – wziął powietrze w płuca i znowu zanurkował. Dopiero po dwóch, trzech chwilach spostrzegł jej bezwładnie opadające na dno ciało. Nie tracił czasu, natychmiast do niej podpłynął. Złapał ją wpół i ją pierwszą wypchnął na powierzchnię wody. Mocno i pewnie trzymając jej głowę w górze, tak żeby absolutnie i choćby przez chwilę nie zanurzyła ani nosa, ani ust, płynął z nią do brzegu. Widział krew płynącą z jej rozciętej skroni, albo nie skroni jeśli wolisz, żeby to było gdzieś wyżej. Czuł, że jemu z kolei krew zastygła i gdyby nie to, że teraz był w fazie ratowania życia swojej żony i to z pełną dla tego determinacją, to… Nie wiem co by zrobił.
Dotarli do brzegu, więc Sky ułożył Ane na piasku i natychmiast zaczął ją cucić. – Ane! Ane, słyszysz?! Cholera, Ane…! Ackerman obudź się! – warczał na nią i klepał ją dłonią po policzku. Drugą ręką podtrzymywał jej kark, żeby w razie jak już się obudzi to… - Boże, nareszcie… – sapnął widząc jak kobieta otwiera ciężko ślepia i jak zaraz zaczyna krztusić się połkniętą wodą. Szybko pomógł jej przechylić głowę na bok, żeby mogła to z siebie wszystko wykasłać. – No już, już… Spokojnie. Pozbądź się tego wszystkiego, tak jest… Zuch dziewczyna… – mamrotał, a sam czuł, że jego własna pikawa bije i pika mu w takim tempie, w jakim nie biła jeszcze nigdy – w całym jego ponad trzydziestoletnim życiu. Cholernie się o nią bał! Diabelnie i piekielnie! Stres jeszcze nie odszedł, ale skoro odzyskała przytomność to chyba najgorsze mieli za sobą.
Weston pomógł żonie usiąść, sam klęczał tuż przy niej i nie odrywał od niej wzroku. – Spójrz na mnie… – poprosił i dotknął dłonią jej policzka. Instynktownie zerknął na ranę, z której cały czas sączyła jej się krew. Syknął cicho i wykrzywił wargi w wymownym grymasie. – Musimy to opatrzeć. Jedziemy do szpitala, Ackerman. Lekarz musi cię zobaczyć. – i Weston nawet nie chciał słyszeć żadnych głupich babskich wymówek i prób przekonywania go, że to niepotrzebne i że wszystko jest w porządku. Był… Mega spięty i było to po nim totalnie widać. – Nawet sobie nie wyobrażasz jak cholernie mnie wystraszyłaś… – szepnął i po prostu ją do siebie, a siebie do niej przytulił. Musiał. Potrzebował tego. A serducho wciąż tłukło mu się w piersi jak szalone…

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Dama w opałach, no naprawdę…
Przez chwilę chciała walczyć, chociaż jej ciało jej nie słuchało. Wszystko zwolniło, świat jakby się zatrzymał, a ona nie mogła nic zrobić. Nie mogła złapać równowagi, nie mogła wypłynąć na powierzchnię i nie mogła zatrzymać powietrza w płucach. Nie była w stanie też utrzymać otwartych oczu, obraz początkowo zamazany w końcu całkowicie zaszedł czernią. Nie mogła prosić o pomoc, chociaż od razu chciała, jak tylko poczuła, że uderzenie w skałkę było poważniejsze niż początkowo poczuła, a po skroni sączy się gorąca maź. Krwawiła. Kurwa.
Nawet nie poczuła, gdy Weston wyciągnął ją na powierzchnię wody. Z lekkim opóźnieniem dotarł do niej nawet jego głos i jego polecenie. Miała otworzyć oczy, dobrze. I wtedy się zakrztusiła. Chciała wziąć głębszy oddech, a zamiast tego zaczęła się krztusić i kaszleć. Była wdzięczna, że pomógł jej się pochylić i odkrztusić wszystko, co utrudniało jej oddychanie. Kiedy odzyskała taką zdolność – zachłannie nabrała powietrza do płuc, oddychała ciężko i głęboko, serce waliło jej jak oszalałe i zdała sobie sprawę, że cholera… chyba właśnie prawie się utopiła. Szlag. Jego słowa ciągle docierały do niej z lekkim opóźnieniem, ale docierały.
Widziała, że patrzył na jej czoło, może trochę nad czołem, żeby ewentualna blizna była we włosach, heh. Sama też do niego sięgnęła i poczuła pod palcami coś więcej niż powinna… spojrzała na nie i wiedziała, że rana której się dorobiła to coś więcej niż niewinny guz – Wszystko w porządku, naprawdę – wreszcie się odezwała, chociaż może bardziej wychrypiała, bo w gardle ciągle ją drapało i było to bardzo nieprzyjemne uczucie. Przylgnęła do niego i po prostu próbowała złapać oddech, zapanować nad nerwami i bijącym sercem. Oczywiście, że się zestresowała – Tylko trochę kręci mi się w głowie – no trudno, żeby nie dosyć, że prawie się utopiła, a do tego krew z głowy nie przestawała lecieć. Może nie groziło jej żadne wykrwawienie się na śmierć, ale na pewno mogło ją to osłabić – Pomóż mi wstać – bo była w tym momencie na tyle logicznie myśląca – a raczej większość życia uczono ją jak zachowywać się w momencie stresu, zwłaszcza takiego – że wiedziała, że ktoś powinien jej tą ranę zaszyć. A przynajmniej powinna ją czymś ucisnąć – Ta… apteczka. – język jej się zaczął plątać, chociaż bardzo się starała wspomnieć o tym, że w aucie powinna być apteczka i żeby dał jej tą gazę, żeby mogła uciskać. Bardzo, bardzo się starała



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mhm, wszystko w porządku, jasne. Właśnie widział jak bardzo było w porządku. W ogóle nie było w porządku! – Powoli… – podniósł się, a potem faktycznie pomógł wstać żonie. Trochę się porządzę, ale mogło jej się w tym momencie znowu solidnie zakręcić w głowie, świat zawirował i takie tam, więc Westo niewiele myśląc po prostu wziął ją na ręce. Nic nie mówił kiedy niósł ją do samochodu, ale widać było po jego minie, że jest zdenerwowany, zestresowany, spięty i napięty, a dodatkowo też wkurzony. Totalnie wściekły na samego siebie. Tymczasem dotarli do auta, więc Sky pomógł Ane usiąść na miejscu pasażera, a potem wyciągnął z bagażnika apteczkę i kucając przy żonie, zaczął szperać w jej zawartości. To znaczyyy… W zwartości apteczki, nie w zawartości żony, ok? – Ane ja… – zaczął kiedy znalazł dużą, dość grubą gazę, którą rozpakował i ostrożnie przyłożył do krwawiącej rany Ackerman. – Dasz radę przytrzymać? – pewnie tak, więc kiedy zastąpiła jego dłoń własną, Sky znowu wrócił do bagażnika i przyniósł stamtąd ręczniki, ich ubrania i koc. – Strasznie cię przepraszam. – dokończył w końcu i zarzucił koc na ramiona żony. Nie chciał, żeby zmarzła, zwłaszcza, że mogła mieć wstrząśnienie mózgu, a wtedy organizm reaguje naprawdę dziwacznie. – Strasznie… Przepraszam cię. Naprawdę. – wymamrotał i pochylił się pyskiem do jej twarzy. Popatrzył jej w oczy i pocałował ją w czoło. Z daleka od uszkodzonej części jej głowy, więc ten buziak nie miał prawa jej zaboleć. – To był idiotyczny pomysł, żeby skakać z tych skałek. Jestem odpowiedzialnym i rozsądnym facetem, a dzisiaj… – urwał i wymownie sapnął. Tak. Był zły, był zły na Skylera Westona i jego dzisiejszą bezmyślność. – Pomogę ci się ubrać, co? I pojedziemy do szpitala. – dodał po chwili i nie sądzę, żeby Ane jakoś szczególnie temu protestowała. Najpierw więc pomógł jej się trochę wytrzeć ręcznikiem, a potem zmienić bieliznę na suchą i założyć spodnie, jego ciepłą bluzę, jej buty… Potem sam też się naprędce ogarnął, więc mogli ruszać. – Nie jest ci niedobrze? – zapytał kiedy oboje siedzieli już w aucie, a Sky uruchamiał silnik. Patrzył uważnie na Ane i… Cholera, no pewnie, że był wystraszony! No pewnie, że się bał, że ten wypadek będzie miał dla niej i dla nich jakieś nieprzyjemne echo. Że to nie jest „tylko” rozcięcie, które wystarczy załatwić interwencją dobrego chirurga. Bardzo bał się tych wszystkich niepożądanych… Pozostałości powypadkowych. Ugh… - Proszę… Przyłóż suchą. – podał jej czystą gazę, bo ta poprzednia już pewnie zaczynała przesiąkać krwią. Ruszyli więc i obrali kierunek szpital. – Mają ci zrobić tomografię głowy. Nie odpuszczę im tego. Taki upadek… Takie uderzenie… To mogło się skończyć tragicznie, Ane. – wiedział, że i ona o tym wiedziała, ale… Po prostu musiał to powiedzieć, ok? Mówił, bo był w stresie. Cały aż z tych nerwów chodził. - Miałaś już kiedyś? - zapytał i spojrzał na nią krótko i szybko. - Tomografię. - wiedziała czym to pachnie? Nie bała się?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Chciała iść o własnych siłach, uczepiła się silnie ramienia Skylera i miała nadzieję, że jej się to uda, ale kiedy świat zawirował, a ona jeszcze mocniej złapała się męża – nie protestowała. Dała się podnieść, oderwała się od ziemi, zaciskając dłonie na jego karku, ciasno do niego przylegając i dając się posadzić na miejscu dla pasażera. Skinęła ostrożnie, bo gdy ruszyła głową poczuła w niej nieprzyjemne łupanie, więc automatycznie się skrzywiła. Ale przytrzymać gazę potrafiła. Raz za razem jeszcze odkaszliwała to okropne wrażenie, że ciągle miała wodę w płucach, ale to tylko wrażenie i była pewna, że zaraz przejdzie – Za co ty mnie przepraszasz – mruknęła niezadowolona, bo co za głupoty gadał… przecież to nie jego wina! Po pierwsze sama mogła lepiej patrzeć pod nogi, mogła uważać, a poza tym – wypadki się zdarzają. Możesz być najbardziej ostrożną osobą we wszechświecie, a i tak mógł się zdarzyć wypadek – Przestań – dodała ostro, a przynajmniej starła się zabrzmieć ostro, bo nie chciała słuchać żadnych przeprosin z jego strony. Przecież jej nie zepchnął! – A dzisiaj doskonale się bawiliśmy. Przestań. – mruknęła i cierpliwie czekała aż poda jej te wszystkie rzeczy. Była rozsądna, starała się unikać jakichś bardziej gwałtownych ruchów, żeby rana nie krwawiła bardziej. Zresztą ciągle kręciło jej się w głowie, a nie chciała mu sprawiać większych problemów. Sama sobie też zaszkodzić bardziej nie chciała.
- Może trochę, ale jest okej… – na tyle, na ile może być okej z cieknącą raną na głowie. Właśnie… cieknącą. Skrzywiła się lekko, gdy wymieniała gazę, bo jak cudza krew jej nie ruszała tak własna… trochę to okropne – Ale się nie skończyło, Sky… – nie było tragicznie. Była już przytomna, rozmawiała z nim i wydawała się zachowywać i odzywać całkiem logicznie. Nie wyglądało jakby to miało być coś poważnego – Tomografię, rezonans… miałam naprawdę potężne rachunki szpitalne. – nawet zażartowała, więc tym bardziej nie było źle! – To nawet nie jest mój pierwszy raz z urazem głowy. Czuję się dobrze. – ciągle… na tyle, na ile mogła czuć się dobrze w takim stanie. Była słaba, śpiąca i faktycznie robiło jej się zimno, ale ciągle się pilnowała – Moja pierwsza australijska blizna… – wysiliła się na uśmiech i spojrzała na męża, żeby i on się trochę rozchmurzył. Widział? Było wszystko ok!


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Temu nie mógł zaprzeczyć, bo bawili się super. Świetnie spędzali czas i pewnie ten wieczór, czy noc miałaby zupełnie inny finał, gdyby… No właśnie. Gdyby komuś nie zachciało się mieć „pierwszej australijskiej blizny”! Mina Skyler kiedy to usłyszał? Wymowna! Ściągnął brwi, zmarszczył czoło, zgrymasił pysk i łypnął na żonę. – Co to właściwie znaczy, że miałaś potężne rachunki szpitalne? I że to nie twój pierwszy uraz głowy? Ane… – no… Tym to go trochę zaniepokoiła, nie powiem, że nie. – Chcesz mi powiedzieć, że to przez pracę w Agencji? – zapytał wprost, bo to pierwsze – jako powód tych wypadków – przyszło mu do głowy. I jak teraz o tym pomyślał to… Cholera. Choleeeera, to naprawdę do niego dotarło… Jak to zajebiście dobrze, że ona już tam nie pracowała. Że więcej nie narażała własnego seksownego tyłka, nie nadstawiała karku i nie zgrywała bohaterki. Chyba umierałby o nią ze strachu z każdym jednym jej późniejszym powrotem do domu. – Ale nie zaliczyłaś nigdy kulki, co? Powiedz, że nie… – cały czas jechali, przemieszczali się w kierunku szpitala. Weston spojrzał na Ackerman i… - Teraz już rozumiem co czuły żony moich kolegów, którzy lecieli na front. – bo jakby nie było, ona dopóki pracowała jako agentka, na taki front wychodziła codziennie. Może nie każdego dnia była pod ostrzałem, ale… Pracowała nad bardzo dramatycznymi, okrutnymi sprawami. Narażała się jak diabli. A Weston, gdyby Ane wciąż pracowała w FBI, byłby teraz taką „żoną”. Tia…
Jakiś czas później dotarli do szpitala. Zostawili auto na parkingu i Sky trzymając Ane mocno przy sobie, powoli, ostrożnie doprowadził ją do wejścia. Tam dość szybko zajęła się nimi pielęgniarka. Zaprowadziła ich do osobnej sali, powiadomiła dyżurnego lekarza. Ten okazał się być młodym, sympatycznym gościem. Zbadał pacjentkę i choć jego zdaniem raczej nic więcej, poza raną na głowie, jej nie było toooo… Zlecił rezonans. Czy tam tomografię, nie znam się. Coś co pokaże mu lepiej czy Ackerman nie ma w głowie jakiejś tykającej bomby. W międzyczasie wezwał do nich chirurga. Kiedy Ane była „szyta” i opatrywana, pielęgniarka, która się nimi zajęła wcześniej poprosiła Skylera na zewnątrz sali – musiał wypełnić i podpisać jakieś papierki. Pewnie dane o ubezpieczeniu, bla bla bla… Jackson Avery skończył swój kawałek magii, ale jeszcze przez moment siedział przy pacjentce, rozmawiając z nią uprzejmie, żartując, pytając o różne niezobowiązujące rzeczy… Spoko, tam ludzie tacy są. Nawet nie musiał jej podrywać, choć… Kto wie czy trochę tego nie robił. Tymczasem Sky wrócił do pokoju. – I jak to wygląda doktorze? – zapytał wprost, spoglądając to na żonę, to na lekarza. Ten akurat opowiadał Ane o swoim ostatnim wypadku na motocyklu, nawet pokazał jej ledwie widoczną bliznę na przedramieniu, przy okazji chwaląc się, że ta blizna jest tak drobna, bo on sam sobie tę ranę zszył. No cóż, samochwała w kącie stała, nieważne. Na pytanie Westona wrócił do swojej profesjonalnej wersji. Generalnie rana nie wyglądała źle, Ane za tydzień, do dziesięciu dni powinna zgłosić się na kontrolę i zdjęcie szwów. Ślad po szyciu powinien z czasem zblednąć i stać się prawie niewidoczny. Podziękowali więc chirurgowi, a kiedy ten zostawił ich samych, Sky przysiadł na brzegu łóżka obok żony i uważnie się jej przyjrzał. – Zaraz przyjdą zabrać cię na to badanie… Nie pozwolili mi iść tam z tobą. Nie wiem dlaczego, ale… – śmiesznie się naburmuszył, na szczęście krótko. – Będziesz musiała być dzielna i poradzić sobie bez swojego Westona. Ok? – mruknął i pochylił pysk bliżej kobiecej twarzy. Znów się do niej uśmiechnął i lekko, czule ją pocałował. – Jeśli wszystko będzie w porządku, to od razu potem zabieram cię do domu. A w domu prosto do łóżka. Jutro cały dzień leżysz i odpoczywasz i… – bo widział, że chce zaprotestować, więc natychmiast przyłożył palec do jej ust. Wymowne, prawda? – Żadnej dyskusji. – otóż to. – Bolało? – zapytał zaraz potem i wskazał na jej ranę niekoniecznie wojenną.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Rozłożyła bezradnie ramiona, bo oczywiście, że przez pracę w Agencji. Nawet jeśli nie zawsze (a raczej rzadko) jej praca przypominała sceny z filmów akcji to jednak bywały momenty, które wymagały od nich trochę większego wysiłku. I można było dostać w głowę. Czasami – Chciałabym w tym miejscu wspomnieć, że… rany postrzałowe zostawiają blizny. Brzydkie blizny. Ty widziałeś KAŻDY centymetr kwadratowy mojej skóry, więc nie udałoby mi się tego przed tobą ukryć. Więc nie, nie dostałam nigdy kulki. – uśmiechnęła się pod nosem i kolejny raz wymieniła gazę na swojej głowie, bo naprawdę… mogłaby się już uspokoić. Ale już się uspokoiła. Nawet jeśli nie czuła się najlepiej to starała się zachować zimną krew i nie panikowała. Grzecznie trzymała gazę, nie marudziła i cierpliwie czekała aż dojadą do szpitala i ktoś się tym zajmie.
A zajęli się całkiem profesjonalnie, a Ane była grzeczną pacjentką, która dała się zbadać. Nie zgrywała żadnej supebohaterki, że nieeee… nic jej nie jest, wystarczy plasterek i aspiryna. Zgodziła się na badania i cierpliwie czekała aż lekarz założy wszystkie szwy. Był miły, sympatyczny i może nawet przystojny, ale to gdy Sky wszedł ponownie do pomieszczenia – ładnie się rozpromieniła na jego widok. Nawet jeśli ktokolwiek próbował ją podrywać to nie miało to absolutnie żadnego dla niej znaczenia. Żadnego.
- Obiecuję, że nie przyniosę ci wstydu. – jak już zabiorą na badanie, SAMĄ. Odwzajemniła jego pocałunek i uśmiechnęła się ładnie. Widać było po jej twarzy, że była zmęczona – a właściwie wykończona, ale poza tym wszystko było w porządku, nie było powodu do zmartwień – Nie chciałam dyskutować… – obruszyła się, chociaż – chciała. Oczywiście, że chciała. Bo przecież muszą odebrać Lily i mieli jechać na obiad do tej fajnej restauracji na wybrzeżu, a nie leżeć w łóżku, ale no dobrze, niech będzie. Sapnęła wymownie i pokręciła lekko głową – Dostałam znieczulenie, więc nie – zapewniła i chciała dodać coś jeszcze, ale wtedy przyszła po nią pielęgniarka. No dobrze! Jeszcze raz powtórzyła Skylerowi, że obiecuje być grzeczna i dała się zabrać na badanie – które wyszło czyste jak łza. Dlatego w sumie skończyło się to na plasterku (i paru szwach) i lekach przeciwbólowych.
Usiadła na miejscu pasażera i spojrzała na Skylera, gdy odpalał silnik, żeby wrócić do domu.
- To… było fajnie, co? – rzuciła całkiem poważnie, a kiedy Sky na nią spojrzał (zapewne jak na wariatkę) wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – No już! Nic się przecież nie stało, a naprawdę dobrze się bawiliśmy… do czasu. – dodała, pochyliła się w jego stronę i domagała się, żeby ją pocałował – Długi dzień, co?



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Sapnął albo nawet prychnął wymownie, bo nie posądzał Ane o to, że mogłaby – cytując ją – „przynieść mu wstyd”. No gdzieżby! Minę też zrobił taką, że Ackerman powinna WIEDZIEĆ LEPIEJ. – Jak będzie strasznie to po prostu zamknij oczy i myśl o Bosmanie. – nie o nim albo o Lily. Bosman łagodził wszelkie obyczaje. Był lekarstwem na każdą łzę i każdy smutek, zarówno dla czterolatki, jak i dla tej tutaj… Trzydziestolatki z groszem.
I pewnie tak było, pewnie Bosman był w tej skanującej ją tubie razem z Ane. Weston czekał cierpliwie na korytarzu, a kiedy badanie dobiegło końca i lekarz, który je nadzorował wyjaśnił im, że wyniki są wzorowe – Sky poczuł ulgę. Teraz już spokojnie mogli wracać do domu. No właśnie… Spokojnie, tymczasem miał wrażenie i czuł to w swoich starych kościach, że siedząca obok brunetka COŚ kombinowała. Spojrzał na nią podejrzliwie, czujnie i bacznie i w końcu wychylił pysk do jej ust i pocałował ją. Spokojnie, bez pospiechu… Może nawet trochę dłużej, niż pierwotnie zamierzał. – Przez ten twój wypadek przybyło mi siwych włosów na głowie. – no może bez przesady, srebrnym lisem jeszcze nie był, ale… Przestraszył się. I to jak jasna cholera. – Długi dzień. Teraz czas na odpoczynek i… – cyknął śmiesznie i łypnął w kobiece tęczówki. Wciąż zresztą pozostawał blisko żony, silnik pracował, ale on jeszcze nie ruszał autem. Nie wyjechali nawet z parkingu. – Obiecaj, że jeśli cokolwiek zacznie się dziać… Niedobrego… Wiesz, jakby kręciło ci się w głowie, albo jakby cię mocno ta głowa bolała, albo byłoby ci niedobrze, słabo… Powiesz mi o tym. Od razu, nie będziesz udawała, że wszystko w porządku. Nie chcę obudzić się rano i zobaczyć, że nie żyjesz, bo zgrywałaś bohaterkę, nie obudziłaś mnie w porę i… – urwał, bo zdał sobie sprawę jak brutalnie mogło to zabrzmieć. Odetchnął ciężej i pokręcił krótko głową. – Po prostu obiecaj. Tyle. – tylko i aż TYLE. Czy obiecała, czy nie – w końcu ruszyli w drogę. Ta od szpitala do domu minęła im stosunkowo szybko.
Kiedy weszli do środka, pierwszym co oboje mogli usłyszeć było… Taaaak, głoooośne chrapanie Bosmana. Leżał rozwalony na kanapie w salonie i zaciągał tak, że prawie szyby drżały im w oknach. Sky nie mógł powstrzymać uśmiechu. – Ciesz się, że trafił ci się facet, który w czasie snu nie zamienia się w traktor. – albo inny kombajn. Bo Weston nie chrapał, chrapanie jest okropne, ja nie chrapię i on też ma nie chrapać, tak zarządzam. – Chodź. Prysznic czy…? – złapał ją za rękę i lekko pociągnął w kierunku schodów. – Od razu do łóżka? – pytał gdy powoli już wspinali się na wyższe piętro domu. Tam gdzie była ich sypialnia i pokój Lils. – Ane… Czy mówiłem ci o domu? – napomknął nagle, ni z dupy ni z pietruchy, kiedy weszli już do sypialni, ona zaczęła się może rozbierać, a jemu się TO wtedy przypomniało. Zmarszczył brwi i czoło, spojrzał na żonę i… - Wpisałem cię w akt własności. Wiem, że jako moja żona i tak masz do wszystkiego prawo i co moje to twoje, ale chcę mieć pewność, że gdyby coś mi się stało… – tak jak dzisiaj JEJ mogło się stać. To cholerne COŚ. – To ty i Lils będziecie zabezpieczone. – nie powinna mu się dziwić. No i nie powinna się też na niego złościć. Przecież nie zrobił nic złego, tak? No… Chyba. – Czekaj… Pomogę ci. – mruknął widząc jak Ackerman powoli się rozbiera. Doskoczył do niej i najpierw rozpiął jej spodnie. Uśmiechnął się pod nosem, zsuwając je zaraz z jej bioder i pośladków… Pewnie mógł to zrobić inaczej, ale nie potrafił odmówić sobie dotknięcia ich… Zamknięcia w obu łapach. I w tym momencie przypomniało mu się coś jeszcze. Podniósł wzrok do kobiecych oczu i jak gdyby nigdy nic, zapytał: - Oddałaś Markowi dom w San Francisco? – dlaczego miałaby? Ano dlatego, że jak sama tych sto lat temu powiedziała Skylerowi, ten dom to tak naprawdę był dom Marka. A skoro Mark wrócił…?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Nawet jeśli faktycznie przybyłoby mu siwych włosów – ciągle byłby seksowny, więc nie powinien się w ogóle przejmować. Ona się dorobiła ran wojennych i też się nie przejmowała! Ale gdy kazał jej coś obiecać… naturalnie spoważniała i skinęła – Gdy masz dużo do stracenia, gdy masz ludzi z którymi chcesz spędzić długie szczęśliwe życie… nie ryzykujesz głupio udając supebohatera którym nie jesteś. – z takiego właśnie wychodziła założenia. Dlatego nie udawała, że wszystko było w porządku, nie wzbraniała się przed wizytą u lekarza i przed wszystkimi badaniami – Także obiecuję – nie miała z tym najmniejszego problemu.
- Prysznic, zdecydowanie prysznic – bo przecież kąpali się w rzece, czy tam jeziorze – niezależnie od tego jak była czysta, nadal pozostawała rzeką czy tam jeziorem i miała specyficzny zapach, którego nie chciała czuć w łóżku. Zwłaszcza zmieszanego ze szpitalnym zapachem. Właśnie walczyła z jego bluzą, którą na sobie miała, gdy wspomniał o domu…
Spojrzała na niego wymownie, ściągnęła mocniej brwi i wpatrywała się w niego intensywnie – A dokumenty szpitalno-lekarsko-zdrowotne, zmieniłeś? Ubezpieczenie? – bo ona tak! Dlatego dzisiaj nie musiał się niczym martwić i nie usłyszał odmowy, że nie ma prawa znać jej stanu zdrowia. Bo dom i finanse? Wiedział, że akurat pod tym względem była stosunkowo samodzielna, nawet jeśli od dawna nie pracowała zarobkowo. Ciągle miała pieniądze rodziców i dom w Monterey.
Wpatrywała się w niego uparcie, nawet wtedy gdy postanowił jej pomóc z rozbieraniem się z jeansów. Nie oderwała od niego wzroku nawet na chwilę – Tak, to był jego dom, nie chciałam o niego walczyć. Właściwie o nic nie walczyliśmy… to był najszybszy rozwód w Kalifornii. – uśmiechnęła się pod nosem – Chociaż może gdybym wtedy walczyła o pełną opiekę nad Lily, dzisiaj nie musielibyśmy się tym przejmować. – ale już było na to za późno.
Uwolniła nogi z jeansów, a w tym samym czasie sięgnęła do krawędzi jego koszulki i pociągnęła ją do góry, żeby mógł ją ściągnąć przez głowę – Chodźmy – pod ten prysznic, sama poszła pierwsza i jedynie musiała uważać, żeby nie zamoczyć opatrunku.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Przeciągłym mruknięciem „mhmmmmmm” dał znać, że dokumenty szpitalno-lekarsko-zdrowotne także zaktualizował. – Nie martw się, jesteś tam wpisana. Jak mnie trafi szlag, to do ciebie pierwszej w tej sprawie zadzwonią. – zażartował sobie głupio, pewnie tym samym ryzykując palnięcie w łeb albo przynajmniej w ramię.
Ucieszył się, kiedy to usłyszał. To, że Ane oddała dom w San Francisco byłemu mężowi. Dlaczego? Zaraz jej to może nawet wyjaśni. Teraz zdążył się tylko uśmiechnąć i spojrzeć za idącą do łazienki kobietą. Coś tam sobie pomyślał… Ale nie powiedział tego na głos. Może powie za moment albo dwa. Zaraz ruszył śladem żony i tak jak ona, wpakował się pod ciepły strumień wody.
To prawda, że ten dzień był piekielnie długi i wyczerpujący emocjonalnie. Skyler dawno już nie był tak zestresowany, jak dzisiaj, dlatego ta dłuższa chwila ciszy i relaksu pod prysznicem po prostu zrobiła mu dobrze. Dodatkowym atutem było to, że cisza nigdy nie była między nimi kłopotliwa. Mogli jechać autem, nie rozmawiać, mogli siedzieć na tarasie, nie gadać i tylko gapić się w przestrzeń i słuchać przekrzykujących się nawzajem ptaków. Mogli leżeć w łóżku w ciszy, mogli brać prysznic w ciszy… To nie było niewygodne ani jakkolwiek niekomfortowe. Po czasie milczenia zawsze jednak przychodzi czas na rozmowę. No właśnie…
Wyszli spod prysznica, ogarnęli co tam mieli jeszcze do ogarnięcia w łazience, a potem przeszli do sypialni i w zasadzie byli gotowi, żeby kłaść się spać. Sky leżał już na swojej połowie łóżka i obserwował uważnie krzątającą się jeszcze wokół szafy i komody z bielizną, Ane. Bacznie na nią patrzył. Czujnie. – Myślę, że… Byłoby nam trudniej, gdybyś już wtedy walczyła o Lily. – odezwał się w końcu, trochę zachrypniętym głosem, więc odchrząknął to szybko i cicho, a jeśli spotkał niepewne, może nawet zaskoczone spojrzenie żony, uśmiechnął się lekko i wyjaśnił do czego pił: - Bo co jeśli sędzia wyznaczyłby jakiegoś kuratora, który miałby cię kontrolować przez jakiś czas? No wiesz, pilnowałby czy nie zaniedbujesz jej terapii na przykład. Sama wiesz, że prawo w Kalifornii jest… Specyficzne. – to znaczy ja tego nie wiem, ale tak improwizuję i zarządzam, więc tak musi być. – Pewnie nie mogłybyście nawet przylecieć do mnie na wakacje. – a skoro tak, to nie odświeżyliby między sobą tego, co zostało zakurzone. – No chodź już… – poklepał miejsce obok siebie. – Odzywali się do ciebie z uczelni? Mówiłaś, że wyglądali na zadowolonych po rozmowie z tobą. – w co Skyler zresztą nic, a nic nie wątpił. Sam na ich miejscu zatrudniłby ją od razu. Wiedział jednak, że Australijczycy lubili robić wszystko na ostatnią chwilę. Wszystko! Ich… Brak presji, pospiechu i nerwów był na początku dla niego totalnie abstrakcyjny.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Znał ją wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że ten żart jej nie rozbawi. Spodziewał się dostać w łeb i tak też się właśnie stało. Dostał w łeb za głupi żart. I zrobiła taką minę przy tym… ale taką, że nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że nie była zadowolona z tego, co powiedział. Znaczy była zadowolona, że wszystko mieli uregulowane, ale tylko tyle.
A co do wszystkiego później. Prawdę powiedziawszy nie sądziła, że Skyler będzie chciał długo rozmawiać, poruszać kolejne tematy i raczej grzecznie pójdą spać. Nie zamierzała kłamać – była padnięta, była totalnie bez siły, a gorąca woda pod prysznicem jeszcze mocniej to uczucie spotęgowała. Zerknęła na męża i wreszcie, nareszcie dołączyła do niego w łóżku. Wpakowała się do niego, wpakowała się pod kołdrę i przybliżyła się tak, żeby móc się przytulić do jego boku i żeby musiał objąć ją ramieniem – Właśnie dlatego, że prawo Kalifornii jest specyficzne boję się tego, że się stanie, gdy Mark zdecyduje się zaatakować. – bo ciągle mogła dostać kuratora, ciągle mogło się wiele wydarzyć i chociaż całą sobą wiedziała, że nie podda się bez walki – miała pełne prawo się bać – A co do uczelni… – zaczęła, jeszcze trochę się powierciła i ostatecznie oparła głowę na męskim torsie – Wszystko teraz zależy od wizy. Jak tylko wydadzą nam już te docelowe i dostanę pozwolenie na pracę, będę mogła zacząć. – ale urząd nie spieszył się tak samo jak wcześniej uczelnia. Tak, zdążyła zauważyć, że tu nikt z niczym nie miał problemu i wszystko mogło jeszcze chwilę zaczekać – Swoją drogą wiesz jak nasza sprawa? Po tych zdjęciach, oświadczeniach i tak dalej? Czy jednak naprawdę będzie trzeba im podesłać domowej produkcji porno, żeby uwierzyli, że nie udajemy? – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo po początkowym zdenerwowaniu, że cokolwiek muszą udowadniać, że im nie wierzą i tak dalej… teraz już mogła się śmiać.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No naprawdę, tak jakby nie znała swojego męża. Zresztą, sama go takiego stworzyła, ok? I sama go sobie takiego wybrała i pokochała, więc teraz niech sobie z tym handluje. Był gadułą. Zabawne, że tylko z nią i przy niej, bo w każdej innej sytuacji i w towarzystwie każdej innej osoby na świecie był milczkiem, ale z Ane? Tak, chciał gadać. Pewnie dlatego teraz też nie wyłapał aluzji w kobiecym spojrzeniu, potem w westchnięciu, w tym jak ewidentnie układała się do snu… Spokojnie, dajmy mu jeszcze szansę. Tak jak dawali urzędnikom w wydziale imigracyjnym… Tak, oni dostawali szansę za szansą, ale Weston miał wrażenie, że jeszcze trochę i zamiast szansy dostaną od niego bombę. Tak w ramach podziękowania za zajebiste tempo pracy. – Niee, nie dzwoniłem jeszcze do… No wiesz, tej kobiety co zajmuje się naszą sprawą. – nigdy nie pamiętał jak ta babka się nazywała. Dlatego zawsze nazywał ją per „kobieta od naszej sprawy”. – A ona sama do mnie nie zadzwoni, jeśli nie będą niczego potrzebowali na gwałt. To w sumie dobry znak… – że jeszcze nie miał od niej telefonu. Niemniej… - Jutro spróbuję się z nią skontaktować. Podpytam na czym stoimy. W ostateczności po prostu tam pojadę. – bo na pewno był jakiś bardziej lokalny wydział tego konkretnego „urzędowego wydziału”, może nie w samym Lorne, ale w tym mieście obok już prędzej. W tym, gdzie Ane miała zacząć uczyć niesfornych australijskich (i nie tylko) studentów. No właśnie… Sky spojrzał na żonę, mocniej, ciaśniej przytulił ją do siebie i uśmiechnął się pod nosem z niekrytym zadowoleniem. Był z niej dumny. Dostała tę pracę praktycznie od ręki. – Widzisz? Mówiłem, że się uda. To swoją drogą miło z ich strony, że chcą zaczekać na… – urwał, bo potrzebował znaleźć właściwe określenie dla ich obecnego stanu. – Wyklarowanie naszej sytuacji. – otóż to. – Bardzo się cieszę. I bardzo jestem z ciebie dumny. – wychylił pysk do czubka jej głowy. Pocałował ją w to miejsce i na moment został tam pyskiem. Zawsze lubił czuć w nozdrzach jej zapach. Teraz konkretnie zapach jej włosów. – Wiesz… Na początek, zanim nie znajdziemy dla Lily dobrego przedszkola, ja mogę z nią zostać w domu. Najwyżej będę pracował wieczorami, ty zresztą pewnie też będziesz miała zajęcia o różnych godzinach. Jakoś to poukładamy. Nie martwię się tym w ogóle. – i ona też nie powinna. Skyler serio był gotów na moment zamienić się w matkę polkę i zostać z dzieckiem w domu.
Jego łapsko leniwie sunęło po nagim ramieniu żony, sam obserwował ją z ukosa. Uśmiechał się kącikiem warg i myślał o tym, że… - Brakowało mi tego… – jej, tak, ale tego ich wspólnego… Leżakowania. Jeśli Ane na niego spojrzała, wskazał jej… Ją. Tak, ją przytuloną do jego torsu. – Jak mieliśmy przerwę… Brakowało mi tego. – jak cholera. Puste łóżko wcale nie było fajne. Szczególnie wtedy, kiedy już zasmakowało się w totalnie innej sytuacji.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron