about
Zatrzymuje czas na zdjęciach, z całego życia robi pamiątki
za pomocą aparatu i pędzli,
Żyjąc tym co teraz - nie tym co było i co będzie
za pomocą aparatu i pędzli,
Żyjąc tym co teraz - nie tym co było i co będzie
Dzisiejszy dzień był chyba jednym z tych, o których spokojnie można nazwać bardzo intensywnym. Przez ostatni tydzień jej życie przypominało maraton. Wstawała bardzo wcześnie, jadła oczywiście przygotowane wcześniej śniadanie, zamawiala ubera. Potem przez kilka godzin siedziala w telewizji,nagryeakac kolejny program. I tak codziennie. Brak czasu na cokolwiek dla siebie tak dał jej popalić, że w trakcie jednego z nagrań Middie po prostu wyszła. Widziała, że nazajutrz wyląduje na dywaniku. Ale w tym momencie nic ją nie obchodziło. Gorzej będzie jeżeli rodzice się o tym dowiedzą. W końcu nazwisko Winfield było powszechnie znane.
Przebrała się pośpiesznie. Narzucona bluza sportowa nawet nie została zapięta, kiedy wyszła ze swojego apartamentowca, po drodze oczywiście zwinęła aparat z holu. Musiała dostać się do najbliższego postoju taksówek, aby stamtąd złapać jedna z nich. Mogła oczywiście zamówić ponownie ubera, tylko był jeden problem. W połowie drogi uświadomiła sobie, że nie zabrała telefonu. Trudno - niech świat się trochę o nią pomartwi.. I właśnie wtedy, gdy postanowiła zatrzymać sie, aby zrobić kilka zdjęć grupie bawiących się dzieci, zerwał się mocniejszy wiatr, który zabrał z jej szyi niezwiązaną arafatkę, która nosiła niezależnie od tego, czy było zimno - czy dosłownie żar łał się z nieba...
Tkanina płynęła niesiona przez powietrze. A Middie zamiast udać się na taxi pognała za szalem przez plac... Nie patrząc, że prawie wlazila na innych spacerowiczów
Przebrała się pośpiesznie. Narzucona bluza sportowa nawet nie została zapięta, kiedy wyszła ze swojego apartamentowca, po drodze oczywiście zwinęła aparat z holu. Musiała dostać się do najbliższego postoju taksówek, aby stamtąd złapać jedna z nich. Mogła oczywiście zamówić ponownie ubera, tylko był jeden problem. W połowie drogi uświadomiła sobie, że nie zabrała telefonu. Trudno - niech świat się trochę o nią pomartwi.. I właśnie wtedy, gdy postanowiła zatrzymać sie, aby zrobić kilka zdjęć grupie bawiących się dzieci, zerwał się mocniejszy wiatr, który zabrał z jej szyi niezwiązaną arafatkę, która nosiła niezależnie od tego, czy było zimno - czy dosłownie żar łał się z nieba...
Tkanina płynęła niesiona przez powietrze. A Middie zamiast udać się na taxi pognała za szalem przez plac... Nie patrząc, że prawie wlazila na innych spacerowiczów