strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#13

Bob budowniczy zawsze da rade! A Remi jak się okazuje, nie zamierzał być od niego ani trochę gorszy. Bo tak. Okazało się, że zawsze da radę… skomplikować sobie jakoś życie. Bo no naprawdę, NAPRAWDĘ, kto sobie łamię nogę w trakcie zajęć jogi? I to takich dla początkujących? No był absolutnie zażenowany! Nie żeby do tej pory, poza wypadkiem w pracy, jego złamania i urazy to były jakieś mniej idiotyczne przypadki i wypadki, bo nie o to chodziło. Po prostu… no to ostatnie na co miał teraz czas, energię i humor. Zwłaszcza, że był gotowy znów spróbować randkowania i poznania kogoś… no miał nadzieję, że trochę na dłużej. Rozmowa z Marianne mu trochę uświadomiła, że no… był trochę samotny w życiu i nieważne ile przyjmował kotów pod swój dach, nie do końca to zapełniało tę dziurę, która była gdzieś tam w środku. Jednocześnie no wiedział, że jego szczęście w miłości bywa nieco zawodne, ale… no hej, był optymistą i to takim największym na świecie! Więc jak on sam w siebie nie uwierzy, to… no będzie musiał chyba usiąść na jakimś karnym jeżyku - tak, nie wiedział nawet jak karać samego siebie, więc tylko to mu wpadło do głowy. I tak, wracając, bo zrobiło się bardzo chaotycznie, miał iść na randkę, która sam do końca nie wiedział jak wyszła, ale spotkał Posy, zamienili kilka słów, zgrało się wszystko i zdobył się na odwagę, żeby ją zaproponować! I o dziwo, ona się zgodziła, więc zaplanował wspaniały wieczór w Wesołym Miasteczku (bo kto ich nie lubi), oczywiście zanim jeszcze złamał sobie nogę. I… no pewnie powinien odwołać, bo wesołe miasteczka to dużo chodzenia, ale hej, był optymistą, więc zamierzał dać radę! I tak, pewnie próbowałby dać radę nawet gdyby mieli randkę w postaci chodzenia po górach. Której nie zaproponował, żeby nie wzięła go za jakiegoś zboka, który chce ją w lesie zamordować, czy coś tam, no znał realia.
I skoro zdecydował, to się zjawił na umówione spotkanie o kulach, za to z dużym entuzjazmem! I kiedy zauważył Posy, uśmiechnął się promiennie! - Cześć! Pięknie wyglądasz i mam nadzieję, że jesteś gotowa na szaloną zabawę - dodał to co planował mówić wcześniej, mimo że… no szaleństwo ze złamaną nogą może się skończyć złamaniem drugiej kończyny…
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
10.
ale przed 9.

Do niedawna ani myślała chadzać na randki, ponieważ na to nie czuła się gotowa. Pustkę w swoim życiu zapełniała na inne sposoby, ale kiedy to za bardzo zaczęło zaprzątać jej głowę, w końcu doszła do wniosku, że może powinna dać szansę czemuś innemu. Chciała nieco bardziej się otworzyć, wyjść gdzieś z kimś, kto poświęci jej swoją uwagę bez zbędnego udawania, że wcale tak nie jest, ponieważ odrobinę stęskniła się chyba za normalnością. Pierwsza okazja ku temu nadarzyła się w momencie, w którym wpadła na Remiego, a ten po pewnym czasie zaoferował jej wspólne wyjście. Posy nie widziała powodów, dla których miałaby się nie zgodzić. Brunet wydawał jej się bowiem całkiem fajnym, miłym facetem, dlatego danie mu szansy wydawało się być właściwym posunięciem. I szczerze się na myśl o tej randce cieszyła, choć towarzyszył jej również delikatny stres. Naprawdę nie była przyzwyczajona do takich spotkań, a może raczej nie była przyzwyczajona do tego, że dochodziło do nich, a one przy okazji były nazywane po imieniu. Dlatego też kilkukrotnie zastanawiała się nad tym, czy aby na pewno było to właściwe posunięcie, ale w końcu zebrała się w sobie, doprowadziła się do stanu, w którym prezentowała się nienagannie, a później mogła wybrać się w umówione miejsce, aby tam spotkać się ze swoim dzisiejszym towarzyszem. Aby było jasne, w wesołym miasteczku również nie była już masę czasu, ale to akurat uważała za plus. Wydawało jej się bowiem, że taki powrót do dzieciństwa dobrze jej zrobi, a w nowym towarzystwie pewnie będzie jej się to wydawało jeszcze lepsze niż za młodu. Nie spodziewała się tylko spotkać go tu dzisiaj z połamaną nogą, dlatego ten widok odrobinę ją zaskoczył, co zresztą dość wyraźnie wymalowało się od razu na jej twarzy. - Na szaloną, huh? Wyglądasz trochę tak, jakbyś taką miał już za sobą - zauważyła, a jej usta wykrzywiły się w uśmiechu. Gdyby sama znalazła się w takim położeniu, prawdopodobnie postanowiłaby to spotkanie odwołać, ale on się na to nie zdobył, więc może naprawdę polubił jej towarzystwo, skoro nawet na takie przeciwności nie zwracał uwagi? - Co się stało? - zapytała, ponieważ była tej historii ciekawa. Może miał jakiś wypadek i tak naprawdę, zamiast się śmiać, powinna się zmartwić?
sumienny żółwik
Magda
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Remi dobrze znał ten stan, chociaż u niego niechęć do randek i do… no po prostu podejmowania tego ryzyka rozkwitła po tym, jak został zdradzony, spróbował wybaczyć, a potem ostatecznie i tak zerwali. I od tamtej pory był bardziej zdystansowany, nawet jeśli udawał, że wcale nie. I prawdę mówiąc, po jego wypadku w pracy wycofał się jeszcze bardziej i wykorzystywał to jako zgrabną wymówkę, żeby się wycofywać. O czym też się pewnie Posy dowie dość szybko. Nawet jeśli teraz Remi zbierał się na super wielką odwagę i naprawdę zamierzał się dobrze bawić! No i nie bez powodu wybrał wesołe miasteczko, zawsze była tam jakaś okazja do dobrej zabawy, nawet gdyby rozmowa się nie kleiła. I tak, zdecydowanie też się stresował, ale nie zamierzał tego tak od razu dawać po sobie poznać! Inna sprawa, że kłamać nie potrafił, więc jego nieco spanikowany wzrok pewnie Posy zauważyła od razu...
- A too? Nic takiego - rzucił, rumieniąc się nieco. Powinien powiedzieć prawdę, czy nie? Trochę lamerskie mu się to wydawało, w końcu kto łamie sobie nogę w trakcie zajęć JOGI! I chodzenie na jogę tez nie do końca męskie przecież było... - mały wypadek w trakcie treningu - i dodał od razu, żeby jakoś wybrnąć i nie do końca skłamać. Bo nie chciał jej okłamywać, ale... no nie chciał też mówić prawdy. A joga to też trening, nie? Dla niego dość ciężki, nie tylko dlatego że sobie coś złamał. Jak był za pierwszym razem to też się nieźle napocił i nagimnastykował.
- A ty masz doświadczenie z gipsem? - zapytał, żeby odwrócić trochę uwagę od siebie! - Bo ja już prawdę mówiąc myślałem, że łamanie się mam za sobą... w młodości mi się zdarzyło kilka razy, a potem tylko raz złamałam rękę w pracy. No wiesz, jak już wydoroślałem - dodał, robiąc na kulach kilka kroków w stronę budki żeby kupić im bilety na różne atrakcje. Nie wiedział jeszcze co Posy lubi, ale spokojna głowa, na pewno zaraz zapyta.
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
W takim razie to nie mogło się udać. Byli do siebie zbyt podobni, skoro oboje za wszelką cenę szukali sobie powodów, aby uciekać przed poważniejszymi relacjami. Posy obawiała się ich, odkąd jej poprzedni partner zmarł, ponieważ to zeszło się też z inną, ważną dla niej relacją, którą sama zmuszona była zdusić, ponieważ wtedy nie wypadało jej w nią wejść. Miała więc ze związkami raczej nieprzyjemne wspomnienia i zwyczajnie bała się narażać swoje uczucia na to, że po raz kolejny zostaną zranione. Jakaś jej część nie chciała jednak bezustannie wracać do świecącego pustkami mieszkania, ponieważ to było jeszcze bardziej przytłaczające. Rzecz w tym, że nie wypracowała jeszcze żadnego złotego środka, który pomógłby jej przekonać się do tego, że warto jest dać drugiej osobie szansę. Chciała jednak wierzyć w to, że Remi mógł być tym, który zdołałby to zmienić, choć to też nie tak, że wiązała z tą randką kosmicznie wielkie oczekiwania. Nie, dziś chciała po prostu się z nim bawić, co nagle wydało jej się nieco utrudnione, kiedy brunet pojawił się tu cały w gipsie. No ok, może nie tak znów cały, ale jednak połamany, a to zdecydowanie nie sprzyjało szaleństwom w wesołym miasteczku!
Rozchyliła usta, już chcąc zapytać o to, co dokładnie się stało, ale wtedy zdała sobie sprawę z tego, że to wcale nie było istotne. Ok, miał wypadek. Ok, połamał się. Ok, stało się to na treningu. I chyba tylko tyle powinna wiedzieć. - W sumie… Chyba tylko raz miałam do czynienia z gipsem - stwierdziła, wspomnieniami cofając się do swojej przeszłości. Była raczej spokojnym dzieckiem, przynajmniej przez większość czasu, dlatego nie miała zbyt wielu sposobności ku temu, aby zrobić sobie krzywdę. - Kiedyś złamałam rękę podczas zimowego wyjazdu na narty. Później resztę przerwy od szkoły spędziłam w domu, bo mama za bardzo się bała, że uszkodzę sobie coś jeszcze - wyjaśniła, a później uśmiechnęła się łagodnie. Pamiętała, że wtedy ta nadopiekuńczość doprowadzała ją do szału. - Na zwykłą kolejkę chyba powinni nas wpuścić, co? - zapytała, a później lekko wzruszyła ramionami. W końcu to nie było niebezpieczne, więc nie powinni wzbraniać się przed tym, aby wpuścić na taką kolejkę osobę, która już była trochę uszkodzona, prawda?
sumienny żółwik
Magda
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Może tak, może nie. Remi na pewno nie zamierzał gdybać, a po prostu zaryzykować! I zobaczyć, czy dwa minusy dają plus, czy jednak będzie z nimi jak z dwoma magnesami z częścią z minusem, które się odpychają zamiast przyciągać. Zresztą, to była tylko pierwsza randka, dopiero się poznawali i kto wie jak im to wyjdzie! W razie czego Posy miała łatwą drogę ucieczki! Dosłownie uciekając, bo Remi o kulach i z gipsem by jej na pewno nie dogonił.
Aczkolwiek no, jeśli Posy obawiała się utraty kolejnej osoby, to strażak który miał już jeden poważny wypadek w pracy i nawet teraz miał na sobie gips, raczej budził jej lęki, niż uspokajał…
- Dobre czy złe wspomnienia? - zapytał, unosząc brwi - masz jakieś rady w jakim kolorze najlepiej wyglądają podpisy, czym się najlepiej drapać pod spodem? - dodał, żeby wiedział, że to nie jest jakieś super poważne pytanie o naturę jej kontuzji. No chyba że chciała się z nim tym podzielić, to jasne że mogła.
- Z jednej strony kiepsko, a z drugiej zima z koniecznością używania tylko jednej ręki jest problematyczna. Ani się człowiek dobrze nie zapnie, ani nie ma gwarancji, że się wyratuje jak poślizgnie na lodzie - przyznał, kiwając powoli głową. I zaśmiał się na jej kolejne pytanie - Jestem optymistą, jak nie mają tu nic, co wywraca człowieka do góry nogami tak całkiem, to na pewno mogę z tego skorzystać. I oczywiście musimy Ci wygrać jakiegoś pluszaka w którymś stoisku - dodał, jako obietnicę. A potem stanął przed listą. - Panie przodem, co chcesz najpierw spróbować? - zapytał, a potem uśmiechnął się ładnie. Miał dobry humor, więc zamierzał się tym z nią podzielić!
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
Główny problem polegał na tym, iż Posy była negatywnie nastawiona w przypadku większości takich relacji. Po prostu bała się tego, co mogłoby z nich wyniknąć, bo już kilka razy straciła osobę, która była dla niej cholernie ważna. Chyba nie chciała na nowo się do kogoś przywiązać, a później z tego powodu ucierpieć, ale jednocześnie nie chciała być wiecznie sama. Nie była typem osoby, której było dobrze, kiedy wokół nie było nikogo, choć jednocześnie warto nadmienić, że kiedy w grę wchodziły problemy, wolała radzić sobie z nimi w pojedynkę. Właśnie tak wyglądało to, kiedy zmuszona była zmierzyć się z chorobą swojego dawnego partnera. Nie mówiła o tym głośno, a jedynie dusiła to w sobie i starała się być dzielna za nich oboje. I nie pękła, choć w rzeczywistości zżerało ją to od środka. Tym jednak nie podzieliła się z nikim nawet teraz, choć jego od kilku miesięcy nie było już na tym świecie.
Remi nie musiał się obawiać. Posy nie była raczej z tych, które skłonne byłyby tak po prostu uciec. Ceniła sobie szczerość i gdyby doszła do wniosku, że między ich dwójką nie ma nici porozumienia, po prostu by mu o tym powiedziała. Miała jednak nadzieję, że to nie będzie konieczne, ponieważ dziś naprawdę chciała dobrze się z nim bawić. I pierwszym sygnałem, że to może się udać, był śmiech, który udało mu się u niej wywołać. O’Brallaghan zachichotała, a później zastanowiła się i lekko zmarszczyła nos. - Łapka na muchy. Ale koniecznie taka z płaską rączką. Da się ją tam wsunąć i na pewien czas załatwi sprawę. No i gdyby zaatakowała cię mucha, zawsze będziesz przygotowany - odparła, spoglądając na niego kątem oka. - A kolor… To wszystko zależy od oczu. Tobie pasowałby… niebieski? - rzuciła nie do końca pewnie, najpierw trochę wychylając się w jego stronę. Oświetlenie nie było już najlepsze, więc nie miała pewności, że się nie pomyliła. Później natomiast już tylko lekko pokiwała głową, w ten sposób przyznając mu rację, a kiedy zapytał o kierunek dalszej podróży, Posy rozejrzała się dookoła. - Może tam? Wydaje się dobre na sam początek - zaproponowała, palcem wskazując najzwyklejszą, standardową karuzelę, na której pełno było tych wszelkich kucyków, motorków i królewskich powozów. - Zaklepuję pingwina - rzuciła też po chwili, po czym ponownie przeniosła spojrzenie na bruneta i uśmiechnęła się lekko, co ciekawe, wykazując ten dziwny, dziecięcy entuzjazm.
sumienny żółwik
Magda
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Remi byłby hipokrytą, gdyby wytykał innym strach w sprawie miłości, ale na pewno byłoby mu smutno, że ktoś utożsamia uczucie strachu z jego osobą, nawet w taki pośredni, odnoszący się do jej własnych traum i obaw sposób. Bo jednak no, był totalnie nieszkodliwym człowiekiem, jak mógł to nawet muchy po prostu wypuszczał przez okno, zamiast je zabijać. Oczywiście Posy tego o nim nie wiedziała, ale raczej liczył na to, że ma po prostu vibe takiego dobrego typka i że automatycznie nikt w nim nie widział żadnego zagrożenia. Bo naprawdę nim nie był, nawet kiedy nie miał nogi w gipsie, co dodatkowo ograniczało jakiekolwiek możliwości.
A o takiej wiecznej stracie.. no o tym nie wiedział zbyt wiele. Więc nawet nie brał pod uwagę, że kobieta mogła coś takiego przejść… ale kto wie, może kiedyś się dowie.
- Brzmi rozsądnie, ale czy ten plan zakłada użycia rączki, czy jednak tej siateczki? Bo obie strony wydają się skuteczne, ale ta z siateczką ma większą powierzchnię… - rzucił, nie do końca serio, ale hej, on też wiedział, że śmiech na pierwszej randce to dobry znak!
- Mogę się nachylić i spojrzeć pod słońce, żebyś zobaczyła dokładniej - zaoferował, bo skoro był od niej wyższy, to wiadomo że jej zadanie w postaci odgadywania koloru jego oczu było trochę utrudnione.
- Zaczynamy od klasyki? Super, ale będziesz mi musiała pomóc dosiąść konia. Bo na Twoim pingwinie chyba się nie zmieszczę… - przyznał z rozbawieniem, bo z jednej strony to była randka, a z drugiej przypał spaść z pingwina! Dlatego wziął bilety i pokuśtykał z nią w stronę karuzeli, ostrożnie wchodząc po schodach.
- Lubiłaś jako dziecko lunaparki, czy się bałaś? - zapytał z zaciekawieniem i bez szejmu, ot tak, lekko i po prostu. Chciał ją poznać!
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
Kiedy tu wcale nie chodziło o charakter i usposobienie. Mógł być najmilszym człowiekiem na świecie, ale i tak dla kogoś mógł stać się powodem cierpienia. Rzecz w tym, że uczucia rządzą się własnymi prawami i czasami nie pojawiają się tam, gdzie akurat byśmy ich chcieli. Czasami coś też psuje się po drodze i to wcale nie z winy drugiej osoby, a z przyczyn całkowicie niezależnych, co miało miejsce w przypadku jej poprzednich związków. One rozpadły się, choć osoby, z którymi się spotykała, wcale nie były złe. To po prostu życie zapisało dla nich inny scenariusz, dlatego Posy nie była w stanie przestać myśleć o tym, że aby uchronić się przed cierpieniem, powinna po prostu przestać przywiązywać się do ludzi. Właśnie to miało wyjść jej na dobre.
Z jakiegoś powodu była tu jednak z nim i planowała naprawdę dobrze się dziś bawić, łamiąc zasady, które sama sobie wyznaczyła. Może była głupia, może naiwna, a może jednak miała przy kimś odnaleźć swoje szczęście, a osobą, z którą planowała poszukać go dzisiaj, był właśnie Remi. - No właśnie… Ma większą powierzchnię. Jak chciałbyś ją tam wsadzić? - zapytała, zerkając na niego z wyraźnym rozbawieniem. Zdecydowanie nie był to temat, który spodziewałaby się z nim poruszać, a jednak bawiła się przy tym naprawdę dobrze. Czuła się przy nim swobodnie, a to chyba rzeczywiście był dobry znak, jeśli chodzi o pierwszą randkę. Na jego późniejszą propozycję skinęła lekko głową. Skoro już miała mu doradzać w tak istotnej kwestii, najlepiej było zrobić to porządnie! - To może powinnam raczej wpakować cię do karocy? Tam będę mieć pewność, że nic ci się nie stanie, a byłoby kiepsko, gdybyś z tego spotkania wrócił z kolejnym gipsem - wtedy to już na pewno by do niej nie zadzwonił, a Posy utwierdziłaby się w przekonaniu, że przynosiła facetom pecha. - Tylko jedna z tych odpowiedzi jest poprawna? - zapytała, a potem chwilę się zastanowiła. - Część atrakcji zawsze mnie przerażała, ale to chyba o to chodzi, nie? O pokonywanie własnego strachu. Wchodziłam więc na wszystko, no i nigdy nie żałowałam. Zawsze schodziłam z tego zadowolona, nawet jeżeli czasami naprawdę kręciło mi się w głowie - przyznała, a na jej ustach wymalował się uśmiech. Miło było wrócić wspomnieniami do tak dawnych czasów. - A ty? - odbiła piłeczkę, bo przecież Remi nie był tu jedynym, który chciał dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej drugiej osoby.
sumienny żółwik
Magda
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Po prostu Remi był niepoprawnym romantykiem i wszędzie szukał epickich historii miłosnych i romansów. Nawet jeśli wiele z nich było trochę banalne i typowe, takie tym bardziej mu się podobały! I dlatego lubił komedie romantyczne i romanse. No i… to trochę pokazywało, że ostatecznie bał się nieznanego, bał się podejmować ryzyka i wolał bezpieczne schematy. Nawet w filmach, bo w tych było jedno, no może dwa możliwe zakończenia, które gdzieś w połowie oglądania można już sobie rozszyfrować. Więc tak, wolał banały, wolał marzenia i wyobrażenia, niż rozwijanie rzeczywistości. Więc zdecydowanie nie był święty w tym równaniu…
- Tak, jest to większa powierzchnia, ale jednocześnie jest dość plastikowa i plastyczna, więc może się tak ładnie owinąć wokół nogi i wślizgnąć do środka… -spróbował jedną ręką zobrazować o co mu chodzi, a potem zerknął na nią z lekko łobuzerskim uśmiechem, żeby się upewnić, że dziewczyna uważa to za zabawne, a nie za obleśne, skoro rozmawiali o drapaniu się i to łapką do much!
- Karoca.. hm… dobrze, ale jak tam utknę, to będę jak Kopciuszek po północy i będę musiał w niej zostać na zawsze - rzucił z udawaną powagą. I dopiero po chwili znów uśmiechnął się do Posy. - Spróbujmy najpierw z jakimś stworzeniem, zobaczę na ile mi się uda ustabilizować pozycję. I wiesz, będziemy siedzieć na rumakach, jak się na nas zaczai jakiś złodziej za rogiem, to szybciej cię obronię moim mieczem… czy raczej… kopią - przyznał, marszcząc brwi i pokazując, że niby potrafi tą swoją kulą zaatakować jak mieczem. Ale hej na koniach nie tylko taką bronią się dysponowało, a kopię wystarczy trzymać przed sobą! I mam nadzieję, że tak to się właśnie nazywało.
- Nie nie, to zdecydowanie pytanie otwarte. Ale jednocześnie chcę zaznaczyć, że wiem jakie przerażający są klauni, bo sam od dziecka od nich uciekałem - przyznał - z krzykiem - i dodał po chwili. - Najgorsze trzecie urodziny życia, kiedy rodzice jednego zaprosili na moje urodziny. Został aresztowany pod koniec… - dodał, zaciskając usta w cienką linię. A potem pokiwał głową.
- No coś w tym jest, ale od klaunów i tak uciekajmy, bo z tym strachem mi się całkiem nieźle żyje. A wiele horrorów mnie upewniło w tym, że tego akurat lepiej nie ruszać w życiu - dodał, a potem wpakował się na karuzelę i odnalazł rumaka. Był różowy, ale co z tego! I tak spróbował ostrożnie wejść po schodach i na ten okrągły ten, a potem zmarszczył lekko brwi, ostrożnie kierując się w stronę konika. - No poza klaunami to nigdy nie lubiłem tych dziwnych tuneli i wciąż nie jestem fanem tych wirówkowych karuzeli, które się tylko obracają raz w jedną, raz w drugą… - przyznał szczerze. - Ale tak typowo bałem się tylko tych rollercoasterów, które mają opcję z fikołkiem - dodał, z uśmiechem rozbawionym. - Ale potem je polubiłem - dodał, żeby nie myślała że wciąż się boi.
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
Nie musiał się obawiać, ponieważ Posy wcale nie zamierzała nagle zmienić zdania odnośnie tematu ich rozmowy i stać się nim zniesmaczoną. Gdyby tak miało być, w ogóle by go nie drążyła, a jednak czy przed chwilą sama się w to nie zagłębiła? Właśnie dlatego teraz zaśmiała się pod nosem i pokręciła lekko głową, wyraźnie rozbawiona wizją, którą Remi jej zaprezentował. Jak wspomniała, doskonale wiedziała z czym wiążą się trudności związane z posiadaniem na sobie gipsu, dlatego rozumiała jego problemy, nawet jeżeli te brzmiały odrobinę zabawnie. - Powinieneś to sprawdzić i, jeśli zadziała, opatentować. Może okażesz się wybawicielem zagipsowanych osób? - zapytała, nie przestając się przy tym uśmiechać. Trochę dziwiło ją to, że tak prędko się przy nim rozluźniła, ale najwyraźniej miał w sobie coś, dzięki czemu nie czuła potrzeby jakoś szczególnie się spinać. Nie wydawało jej się też, aby tym jakkolwiek sobie umniejszała, ponieważ Remi nie wyglądał jak ktoś, kto mógłby być zainteresowany towarzystwem panny, która w tyłku ma kołek. Nie, ta swoboda zdecydowanie działała na ich korzyść. - W takim razie koniecznie musi to być jakiś rumak. Najlepiej biały, jeśli planujesz zostać rycerzem. Zbroję już przecież masz - zauważyła i poruszyła zaczepnie brwiami, chwilę później wędrując już w kierunku karuzeli. Jednocześnie uważnie słuchała tego, co Remi miał jej do powiedzenia, uśmiechając się łagodnie, kiedy wspominał o klaunach. Nie dlatego, że bawił ją sam ten strach, a raczej przez to, że sama miała podobnie. Z wiekiem trochę jej to minęło, ale doskonale pamiętała, jak bardzo przerażona była jako dziecko. Jedną wzmianką udało mu się też szczególnie przykuć jej uwagę, ale postanowiła nie dopytywać o nią od razu, zamiast tego zostawiając sobie to na później. - W takim razie szkoda, że na żaden nas dzisiaj nie wpuszczą. Też bym na to poszła - zauważyła, lekko marszcząc przy tym nos. Powiedzmy sobie szczerze, karuzela, na którą zdecydowali się obecnie, raczej nie była szalenie emocjonująca, a jednak to nieszczególnie jej przeszkadzało. Mieli przynajmniej szansę ze sobą porozmawiać, a czy przypadkiem nie o to właśnie chodzi w randkach? Kiedy więc Posy usadowiła się na swoim pingwinie i kątem oka zerknęła na bruneta, aby upewnić się, że nie zamierzał z tego konia spaść, zdecydowała się wrócić do tematu, który wcześniej ją zaintrygował, a jednak do tej pory o niego nie zapytała. - Opowiedz mi o tym aresztowanym klaunie - poprosiła, ponieważ naprawdę ciekawiła ją historia, która się za tym kryła. Nawet jeżeli miało to miejsce trzy dekady temu, Remi musiał co nieco na ten temat wiedzieć i Posy liczyła na to, że jakieś szczegóły jej jednak zdradzi. Bez powodu chyba o tym nie wspomniał, prawda?
sumienny żółwik
Magda
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Przez moment jej słuchał, a potem uśmiechnął się z rozbawieniem. - Myślisz że powinienem założyć jakiegoś bloga, porady gipsowe? - zapytał z rozbawieniem - chociaż obawiam się, że przepadnie w czeluściach internetu, a ja zapomnę go prowadzić. Nawet swojego instagrama regularnie nie aktualizuje - przyznał z rozbawieniem, bo zwłaszcza ostatnio mu się dość mocno o nim zapomniało. Ale póki skoro teraz będzie siedział w domu, przez złamaną nogę, to pewnie sobie znajdzie chwile na przypomnienie o apce. I zrobieniu jakichś słodkich zdjęć jego zwierzaków.
- Dobra. Nazwę go Elfred. To takie dobre imię. Gdybym żył w jakimś no wiesz… świecie Tolkiena czy coś, to na pewno tak bym nazwał swojego konia - pochwalił się, a potem zerknął na nią z zaciekawieniem. - To jest ten moment, kiedy powiedziałem coś typowo geekowego i cię zniechęciłem, czy chcesz się pochwalić swoją ulubioną rasą? - zapytał z lekką podejrzliwością, ale nie taką na serio. Bo on też czuł się przy niej całkiem nieźle i nawet aż tak się nie stresował, co było dla niego dość nietypowe! Zwykle na randkach strasznie się denerwował, miotał i aż za bardzo starał się pokazać z jak najlepszej strony.
- Tak… chyba nie do końca mogę z gipsem na niego pójść… ale mają tu taki bez niego, więc może się uda wcisnąć. Pewnie będę musiał zostawić kule na ziemi, ale poza tym przecież damy radę - zauważył, a potem zerknął na nią. - Okej, powiem Ci coś teraz, ale nie śmiej się ze mnie, okej? - poprosił i zarumienił się nieco - jest ta taka… no wiesz…. to się nazywa beczka śmiechu. Taki wałek, który w środku ma dywan, a obraca się w jedną stronę w jednej części, a w drugiej w drugą. I ty się przewracasz przez te obroty i dostajesz głupawki, nie? - zapytał, unosząc brwi - to w sumie była zawsze moja ulubiona atrakcja i jak uważasz, że nie jest fajna, to jest mi bardzo smutno, że nie mogę ci w tym gipsie pokazać, że jesteś w błędzie - dodał, unosząc brwi z rozbawieniem lekkim jej się przyglądając. Nie wiedział, czy kiedyś testowała akurat taką atrakcję, no ale on polecał! Była bardzo fajna i zabawna. Ale z jego gipsem niestety zbyt niebezpieczna dla wszystkich, w końcu gips jest bardzo twardy i może zrobić komuś krzywdę, jak nim go uderzy. A ostatnie czego chciał, to robić Posy krzywdę!
- Eee…- zaczął, a potem zaśmiał się cicho - no bo miał bardzo przerażający makijaż, nie? No to… jedno z dzieci się wystraszyło i zadzwoniło po policję… - uniósł brwi - i wtedy go aresztowali - dodał, wzdychając cicho. - Okazało się, że ma niezapłacone mandaty i okradł jakieś siedem staruszek - dodał, krzywiąc się nieco. - Więc tak właściwie to pomogliśmy złapać przestępcę - dodał, unosząc brwi - i teraz ty musisz mi opowiedzieć jakąś szaloną urodzinową albo nie-urodzinową historię - dodał, z pomocą Posy wsiadając na konia. Wyzwaniem było przełożenie nogi z gipsem przez figurę, ale potem złapał się mocno i był dobrej myśli! Że nie spadnie.
towarzyska meduza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
- A to jest już pierwszy i kluczowy błąd, który skreśla cię z listy potencjalnych influencerów. O Instagramie nie można zapominać - pokiwała głową z przekonaniem, ale na jej twarzy momentalnie wymalował się uśmiech, który sugerował, że jednak nie mówiła poważnie. Zresztą, Posy zaliczała się do grona tych osób, które jakoś namiętnie mediów społecznościowych nie przeglądały, bo to zwyczajnie jej nie kręciło. Odkąd sama zaczęła coraz wyżej piąć się po drabinie sportowych osiągnięć, klika osób z branży doradzało jej założenie instagrama, na którym mogłaby dzielić się swoim życiem z potencjalnymi fanami, ale ona nie tego chciała. Zależało jej na osiągnięciu sukcesu poprzez ciężką pracę, wysiłek, który wkładała w treningi. Chciała, żeby kiedyś jej nazwisko było znane, ponieważ udało jej się coś osiągnąć, a nie dlatego, że duże firmy zaczęłyby jej płacić za reklamowanie wszystkiego. Na tym mógł zarabiać każdy głupi, Posy miała większe ambicje. - To jest raczej ten moment, kiedy patrzysz się na mnie krzywo, bo ja przyznaję, że nigdy nie czytałam ani nie widziałam nic z jego twórczości - przyznała, lekko marszcząc przy tym nos. Zdawała sobie sprawę z tego, że część podobnych książek i filmów była obecnie uznawana za swego rodzaju klasykę, ale ona nie zdołała jeszcze za część z nich się zabrać. I niestety nic nie wskazywało na to, aby prędko miało się to zmienić. - Ale Gwiezdne Wojny mam w małym paluszku! To znaczy… Kiedyś miałam. Teraz trochę mi się zapomniało - no miała dziewczyna braki, ok? Ale nie było to nic, czego nie mogła nadrobić. Podobnie zresztą było w kwestii tutejszych atrakcji, ponieważ musiała przyznać, że ta, o której wspomniał Remi, znana była jej wyłącznie z widzenia. Właśnie dlatego zmarszczyła brwi, a chwilę później, po krótkiej analizie, znowu się odezwała. - Chyba jeszcze na niej nie byłam. Jestem pewna, że nie było jej tutaj jak byłam młodsza - zapewniła, chociaż wcale nie była tego tak w stu procentach pewna. Mogła kiedyś ją pominąć, albo jej rodzice uznali, że była zbyt niebezpieczna. - Ale skoro nie udowodnisz mi tego teraz, może innym razem? Kiedyś przecież w końcu ściągną ci ten gips. No chyba, że zamierzasz chodzić z nim do końca życia? - byłby to pewnie pierwszy raz, gdyby spotkała się z taką wymówką. Swoją drogą, trochę nie do końca świadomie zaproponowała mu kolejne wyjście, ale to nie tak, że tego żałowała. Nie, czuła się przy nim na tyle swobodnie, że zdecydowanie nie miałaby nic przeciwko powtórce. No, o ile po drodze nie stanie się coś złego. Tego jednak nic nie zwiastowało, tym bardziej, że kiedy opowiedział jej o tym klaunie, roześmiała się. - Nie jestem pewna czy uda mi się to przebić - przyznała, po czym w końcu sama wpakowała się na tego pingwina, o którym wcześniej mówiła. - Jako dziecko nie byłam szczególnie rozrywkowa, a szczytem moich szpiegowskich umiejętności było odkrycie, że wróżka zębuszka to tak naprawdę tata przebrany w spódnicę mamy - przyznała i uśmiechnęła się lekko. Jej dzieciństwo było typowym życiem pod kloszem z dala od wszelkich niebezpieczeństw, a to skutkowało tym, że obecnie nie miała do opowiedzenia zbyt wielu historii.
sumienny żółwik
Magda
ODPOWIEDZ