33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo przywłaszcza sobie cudzą własność i chyba zaczyna porządkować swoje życie, wreszcie dostrzegając, że być może on również zasługuje na coś dobrego, co zyskiwał wiążąc się z Nevą
Pożyczanie komuś pieniędzy nigdy nie może dobrze się skończyć. Nieważne czy to rodzina, znajomi, czy może po prostu gość, który został ci polecony przez kogoś innego… W dodatku przez kogoś, kto zapewnił cię, że to świetny interes, na którym można dobrze zarobić, wystarczy tylko pożyczyć kilka groszy, które później się rozmnożą. Elvis, który akurat pewien czas temu stał krucho z forsą, postanowił w ten sposób zaryzykować ze swoimi oszczędnościami, które odkładał sobie na czarną godzinę. Ta nadeszła, więc wydawało się, że to odpowiednia pora i odpowiednia inwestycja, biorąc pod uwagę to, jak wiele obiecano mu na tym zyskać i jak niewielkie ryzyko za sobą pociągała, podobno. I nietrudno się domyślić jak beznadziejnie na tym wyszedł, bo kiedy przyszła pora na odzyskanie pieniędzy, Layton ich nie zobaczył, zresztą tak samo jak człowieka, który zaciągnął u niego dług. Elvis od początku czuł, że ten układ śmierdzi, ale znalazł się pod ścianą i postanowił zaryzykować, na czym wyszedł beznadziejnie. Na szczęście jakoś się po tym pozbierał i poradził sobie, ale o długu wcale nie zapomniał, dlatego kiedy jego uszu dobiegła wieść o tym, że jego stary znajomy ma zawitać w okolice Lorne Bay, blondyn nie mógł przepuścić takiej okazji. Wraz z kolegami opracował plan, który miał pomóc w odzyskaniu pieniędzy i do zrealizowania go brakowało im tylko jednego elementu - jakiejś szalonej kobiety, która zgodziłaby się im pomóc. Elvisowi udało się znaleźć taką ryzykantkę, którą dziś zabrał ze sobą i z chłopakami w podróż do Cairns. Kiedy dojechali już na pole, na którym rozbił się cyrk, poprosił ją o to, żeby chwile poczekała na niego w aucie podczas gdy on i reszta przygotują wszystko. Musieli spotkać się z człowiekiem, który zgodził się wprowadzić ich w rejon, gdzie znajdowały się przyczepy cyrkowców. Musieli zadbać o to, żeby jedna z asystentek treserów, która miała wziąć udział w pokazie, jednak się na nim nie pojawiła. Nie zrobili jej żadnej krzywdy, oczywiście. Po prostu dopilnowali, żeby przespała dzisiejsze show i kiedy już to było załatwione, Elvis wrócił się do ich samochodu, żeby odebrać stamtąd Gaię. - Pani garderoba gotowa - odezwał się po otwarciu auta i pochylony w drzwiach spoglądał na brunetkę, uśmiechając się do niej. - Wyskakuj - dodał po chwili i odsunął się, żeby umożliwić jej wydostanie się na zewnątrz. Co prawda mieli jeszcze chwilę do samego show, ale Layton chciał się pospieszyć, ponieważ Gaia musiała jeszcze odpowiednio wyszykować się do wyjścia, a to, jak mu się wydawało, mogło zająć dłuższą chwilę, dlatego wolał zadbać o to, żeby ze wszystkim wyrobili się na czas.

Gaia Hammond
sumienny żółwik
nie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
barmanka w Rudd's Pub, która nie bierze życia na poważnie i dobrze się bawi, nie przywiązując się do nikogo na dłuższą metę
8
..........Życie w miasteczku takim, jak Lorne Bay, zazwyczaj nie przynosi zbyt wielkiej ilości rozrywki, a już na pewno nie wtedy, gdy mieszka się w nim od urodzenia. I niby już się do tego przyzwyczaiła, ale czasem budzi się w niej chęć przeżycia czegoś nowego, poczucia odrobiny adrenaliny i wyłamanie się ze schematu dnia codziennego. Do tej pory taką możliwość dawały jej weekendowe wycieczki poza miasto, choć szczerze mówiąc, wcale nie ma ich tak dużo, głównie ze względów finansowych. Nie raz wyobrażała sobie, jak wygrywa miliony w jakiejś loterii, porzuca Lorne Bay i wyjeżdża w podróż dookoła świata, ale oczywiście to zawsze pozostawało jedynie w sferach marzeń.
..........To chyba właśnie dlatego, przez ten brak adrenaliny i ciekawych wydarzeń w swoim życiu, zgodziła się na ten szalony plan, który został jej przedstawiony przez Elvisa. Oczywiście na początku kazała mu się puknąć w głowę, zastanawiała się nawet, czy nie dostał parę miesięcy jakiegoś udaru i dopiero teraz widać było jego efekty, ale wystarczyła chwila namysłu, by się zgodziła. Bo nie dość, że komuś pomoże, to będzie miała co opowiadać za kilkadziesiąt lat — o ile, rzecz jasna, w ogóle tę akcję przeżyje. Bo, kto jak kto, ale Gaia czasem uwielbia wyolbrzymiać, nic więc dziwnego, że w drodze na miejsce zaczęła wyliczać rzeczy, które chce, aby się stały, gdyby tego wszystkiego nie przeżyła.
..........Czekając w aucie na powrót Elvisa, wyciąga z torebki telefon, aby zabić jakoś ten czas oczekiwania. Oczywiście zna cały plan, a przynajmniej większą jego część, więc jest świadoma, że aby ona mogła grać asystentkę, ta prawdziwa musi zniknąć. Przynajmniej na chwilę, bez żadnych poważnych uszczerbków na zdrowiu, o czym Gaia wcześniej została zapewniona, bo na pewno nie zamierzała brać udział w jakiejkolwiek akcji, w której ktoś niewinny miałby ucierpieć.
..........Mam tylko nadzieję, że ta prawdziwa asystentka jest moich rozmiarów, a jeśli nie, to załatwiliście mi jakiś zastępczy strój — rzuca, wychodząc z auta. Zarzuca torebkę na ramię, po czym rusza w ślad za Elvisem, rozglądając się z ciekawością dookoła. W cyrku nie była chyba już od kilkunastu dobrych lat, bo, jeśli miałaby być szczera, nigdy nie lubiła tej atrakcji, zawsze wolała wesołe miasteczka. — I, błagam, powiedz mi, że żaden specjalny makijaż nie jest do tego potrzebny — dodaje, posyłając mu zrozpaczone spojrzenie. Nie znosi zbyt mocnego i wyzywającego makijażu, zdecydowanie nie jest jej w nim do twarzy, a z tego, co kojarzy, asystentki magików często właśnie tak się malowały. Ma nadzieję, że to nie jest żaden wymóg i obędzie się bez nakładania tapety na twarz.

Elvis Layton
ambitny krab
nonsens#5543
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo przywłaszcza sobie cudzą własność i chyba zaczyna porządkować swoje życie, wreszcie dostrzegając, że być może on również zasługuje na coś dobrego, co zyskiwał wiążąc się z Nevą
I chyba właśnie ta pogoń za adrenaliną towarzyszyła Elvisowi, będąc dla niego zgubną, ponieważ nie pozwalała mu na prowadzenie normalnego, spokojnego życia, na które mógłby sobie pozwolić, gdyby skończył z kolejnym kradzieżami i zdecydował się na jakąś nudną pracę budowlańca lub inny prosty zawód, który nie wymagałby od niego nie wiadomo jakiego wykształcenia, bo tego nie posiadał. Problem polega na tym, że on nie chciał żadnej nudnej pracy, odpowiadało mu to, jak wyglądało jego życie, chociaż miał nawyk czasami się na to uskarżać. A to dlatego, że był zdania, iż gdyby los na początku rozdał mu inne karty, to wtedy na pewno jego życie wyglądałoby o wiele lepiej, a on wcale nie posuwałby się do przestępstw, bo spełniałby się w zupełnie inny sposób. Niestety było jak było, a on nie tylko zyskał odpowiednie umiejętności do tego, żeby zajmować się tym, czym się zajmował, ale też zdążył uzależnić się od tego życia, co oznaczało, że stawał się dokładnie taką samą osobą jak jego ojciec, a warto nadmienić, że dla tego człowieka miał obecnie niewiele szacunku i sympatii. Może to zbliżanie się do jego obrazu powinno być dla niego sygnałem, że pora zmienić coś w swoim życiu?
Nie zanosiło się jednak na to, żeby to otwarcie oczu miało nastąpić prędko, bo na razie oddawał się dokładnie temu samemu, czym zajmował się przez całe swoje życie, a w dodatku wciągał w to kolejne osoby. Rzecz w tym, że bez pomocy Gai nie poradziliby sobie. Potrzebowali kobiety, której w ich paczce nie było. To nie mogła również być byle znajoma, bo koniecznie potrzebowali kogoś, komu można zaufać i kto był dostatecznie szalony, żeby zgodzić się na ten wariacki plan i te wymagania spełniała właśnie ona. - Wydaje mi się, że powinnyście nosić ten sam rozmiar, a jeśli nie… Miejmy nadzieję, że strój będzie się na tobie opinać, a nie luźno wisieć - poruszył zaczepnie brwiami i uśmiechnął się łobuzersko, mówiąc to pół żartem, pół serio. Nie wyciągnął jej przecież tutaj, żeby robić z niej obiekt męskich fantazji, ale nie mógł zaprzeczyć temu, że Gaia jest atrakcyjną kobietą, którą o wiele chętniej oglądałby w czymś obcisłym niż luźnym, heh. - W takim razie mam dla ciebie złą wiadomość - oznajmił ze skwaszoną miną, bo orientował się dokładnie tak samo, jak ona i wiedział, że asystentki zwykle wychodzą z mocnym makijażem, a oni mieli się przecież postarać, żeby wszystko wypadło przekonująco i nikt nie przejrzał ich planu przed czasem. - Ale obiecuję ci to później wynagrodzić, ok? - zaproponował zbliżając się do odpowiedniej przyczepy, do której drzwi później przed nią otworzył i ruchem głowy wskazał, żeby pakowała się do środka.

Gaia Hammond
sumienny żółwik
nie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
barmanka w Rudd's Pub, która nie bierze życia na poważnie i dobrze się bawi, nie przywiązując się do nikogo na dłuższą metę
..........Przez długi czas nie wiedziała, co chce robić w życiu. Wiedziała jedno — nie chciała wylądować za żadnym biurkiem i tonąć w papierach przez kilkadziesiąt następnych lat. Oczywiście zdarzyło jej się pracować w kilku takich miejscach, ale dość szybko z nich rezygnowała, twierdząc, że są zbyt nudne i monotonne. I chociaż barmaństwo też nie jest może szczytem jej marzeń, musi przyznać, że polubiła tę robotę. Na tyle, że nie rzuciła jej po kilku miesiącach i wciąż nie ma zamiaru tego robić, bo jest jej najzwyczajniej w świecie wygodnie. Jedyny minus jest chyba taki, że nie zarabia tyle, ile by chciała, ale dzięki dodatkowym napiwkom nie jest tak źle. Przynajmniej stać ją na mieszkanie, bieżące wydatki i krótkie wycieczki, których potrzebuje raz na jakiś czas, aby nie zwariować w tak małym miasteczku, jakim jest Lorne Bay. Niestety pensja nie pozwala jej już na nic więcej, w tym na uzbieranie na samochód, który zdecydowanie by się jej przydał. Może jednak wreszcie czas pomyśleć o innej pracy? Albo to, albo zostaje jej już chyba tylko wpakowanie się w jakieś nielegalne biznesy, ale nie jest aż tak głupia. Chyba. No bo przecież to, co robi teraz, to wcale nie przestępstwo, tak? Ona tylko pomaga odzyskać znajomemu jego pieniądze, nic więcej.
..........Zawsze uważałam te wszystkie asystentki za chude szkapy ze sztucznymi cyckami, więc jeśli tamta jest jedną z nich… Cóż, będziesz miał na co popatrzeć — mruczy z rozbawieniem, bo może i nie ma nadwagi, ale swoje krągłości ma, z których zresztą jest dumna i nigdy nie wstydziła się ich pokazywać. Obawia się jednak, że strój, który będzie musiała przywdziać, może być cholernie niewygodny, bo właśnie na takie zawsze jej wyglądały. Całe szczęście, że będzie musiała się w tym przemęczyć tylko chwilę, przynajmniej taką ma nadzieję. Szczególnie że kiedy zbliżają się bliżej cyrkowego namiotu, wokół którego rozłożono przyczepy, zaczyna czuć nieprzyjemny zapach dochodzący ze zwierzęcych klatek.
..........Świetnie — wzdycha z niezadowoleniem, powoli zaczynając żałować, że się w to wpakowała. A to dopiero początek! — W takim razie załatw mi kogoś, kto mnie pomaluje, bo jeśli będę musiała zrobić to ja, najpewniej wyjdę stąd wyglądając jak panda, a tego żadne z nas nie chce — oznajmia, uważnie stawiając kroki, aby nie wleźć przypadkiem w jakąś niezbyt przyjemną niespodziankę, którą pozostawił jeden z cyrkowych koni. Już raz, w dzieciństwie, taką przygodę miała i na pewno nie chce jej powtórzyć.
..........Och, zdecydowanie mi to wynagrodzisz, skarbie — rzuca z szerokim uśmiechem, po czym posłusznie wspina się po tych kilku metalowych schodkach i wchodzi do niewielkiej przyczepy. Rzuca torebkę na niewielką kanapę, po czym sama siada na krześle znajdującym się naprzeciwko sporych rozmiarów toaletki. Cóż, przynajmniej przez chwilę będzie mogła poczuć się jak jakaś gwiazda. Niskiego budżetu, co prawda, ale zawsze coś.

Elvis Layton
ambitny krab
nonsens#5543
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo przywłaszcza sobie cudzą własność i chyba zaczyna porządkować swoje życie, wreszcie dostrzegając, że być może on również zasługuje na coś dobrego, co zyskiwał wiążąc się z Nevą
Kiepska praca jest jedną z tych rzeczy, w których człowiek za wszelką cenę nie chce utknąć. Nie każdy ma szczęście odnieść pod tym względem sukces, ale Elvis zdecydowanie robił wszystko, żeby nie stać się taką osobą, choć wcale nie zabierał się za to od właściwej strony. I wiedział o tym, bo sam nie pochwalał tego, czym się zajmował i niechętnie angażował w to innych ludzi, jednak bywały sytuacje kiedy nie mógł w stanie się bez tego obejść. Plus dzisiejszej akcji jest taki, że rzeczywiście próbował odzyskać to, co do niego należało, więc teoretycznie nie robił niczego złego… Ale tylko teoretycznie, bo nawet jeśli chodziło o coś, w czym nie było nic nieuczciwego to obrana przez niego metoda pozostawiała wiele do życzenia. W takiej sytuacji mógł tylko modlić się o to, żeby akcja zakończyła się powodzeniem, bo chociaż on i jego koledzy byli przygotowani na ewentualne konsekwencje, Elvis nie chciał, żeby przez niego poniosła je Gaia, która próbowała mu pomóc. I tak naprawdę narażała się najbardziej z nich wszystkich, bo to ona zgodziła się wskoczyć do klatki z tygrysem. - Na pewno nie będę narzekać - rozbawiony poruszył zaczepnie brwiami, nigdy nie mając nic przeciwko takim widokom, tym bardziej, że uważał Hammond za atrakcyjną kobietę, którą zawsze chętnie podziwiał z oddali. Mimo to tym razem miał nadzieję, że jednak strój będzie w sam raz, a ona będzie mogła liczyć przynajmniej na minimum komfortu, bo również jemu nawet w normalnym rozmiarze na oko wydawał się być czymś niewygodnym do noszenia. - Jasne, z tym może być mały problem - rzucił bardziej do siebie niż do niej kiedy zdążyła już wejść do przyczepy. On wpakował się tam po niej i z marszu znalazł sobie miejsce przy blacie o który oparł się pośladkami, a później skrzyżował ramiona pod klatką piersiową, zerkając na brunetkę. - Później to omówimy, a na razie… Wolisz, żebym twoim makijażem zajął się ja czy Tony? Chociaż coś mi mówi, że nawet panda w twoim wykonaniu będzie lepsza niż to, co któryś z nas zdoła stworzyć - zażartował, chcąc tym samym przekazać ją jeszcze jedną złą wiadomość - nie było nikogo, kto mógłby jej z tym pomóc. O tym Elvis nie pomyślał przygotowując plan, ponieważ z góry założył, że jak większość kobiet, Gaia też zna się na makijażu i poradzi sobie z ucharakteryzowaniem się do pokazu. No cóż, błędy się zdarzają, ale mieli jeszcze chwilę, więc może jakaś improwizacja się sprawdzi, w końcu jak trudne to mogło być? Wystarczyło, że nabazgrze coś wokół oczu i posypie się brokatem, tak? Tak przynajmniej wyobrażał to sobie Layton.

Gaia Hammond
sumienny żółwik
nie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
barmanka w Rudd's Pub, która nie bierze życia na poważnie i dobrze się bawi, nie przywiązując się do nikogo na dłuższą metę
..........Wie, co musi zrobić i wie, że jej decyzja zbyt mądra nie jest. Na razie jednak myśl, że już niedługo wskoczy to klatki z tygrysem, odkłada gdzieś na bok, próbując zachować spokój i przygotować się do tego małego spektaklu, w którym ma wystąpić. Całe szczęście jej zdolności aktorskie są na tyle przyzwoite, a pewność siebie wystarczająco duża, aby nie stresować się przed publicznym wystąpieniem, szczególnie że nawet nic nie musi mówić, a jedynie szeroko się uśmiechać i ładnie wyglądać. Choć z tym drugim może być problem, skoro faktycznie nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc z mocniejszym makijażem i sama będzie musiała się za to wziąć. A wystarczyło parę razy podejrzeć, jak malują się na imprezę jej siostry! Nawet ta gówniara Aurora ma pewnie lepsze umiejętności w tej kwestii, niż ona.
..........A może by tak po nią zadzwonić?
..........Nie, na pewno nie, w żadnym razie! Po pierwsze nie ma zamiaru wciągać w to wszystko młodszej siostry, a po drugie nie ma na to czasu. Występ tuż-tuż, więc musi się niestety obyć bez koła ratunkowego. Może wcale nie będzie tak źle? Może obudzi w sobie jakiś nieodkryty wcześniej talent do makijażu? Prycha cicho do własnych myśli, kręcąc z niedowierzaniem głową.
..........Świetnie — powtarza naburmuszona, rozglądając się po toaletce w poszukiwaniu odpowiednich kosmetyków, które mogłaby użyć. Przez moment przegląda wszystkie palety z cieniami, pudre, róże i inne szminki, by zaraz ciężko westchnąć. — No dobra, spróbujmy — mruczy bardziej do siebie, niż do Elvisa, przysuwając się bliżej lustra. Zapala jeszcze światła przymocowane do toaletki, po czym przygląda się sobie ze wszystkich stron. — Jakiego koloru jest strój? I w ogóle gdzie on jest? — pyta, zerkając na mężczyznę, po czym spogląda za siebie, ale w zasięgu swojego wzroku nie widzi żadnego kostiumu. Odwraca się więc z powrotem w kierunku lustra, na początku zajmując się nałożeniem podkładu. I choć początkowo miała zamiar pomalować się pod kolor stroju, w międzyczasie stwierdza, że chyba pójdzie w klasykę i postawi na czerń — pasuje przecież do wszystkiego. Poza tym założy się, że przynajmniej połowa stroju jest właśnie w tym kolorze.

Elvis Layton
ambitny krab
nonsens#5543
ODPOWIEDZ