gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Przewróciła tylko oczami, kiedy Remy uznał, że Lisa weźmie go za starego i zgorzkniałego dziada. Zaczynała naprawdę wierzyć w to, że ma jakiś kompleks na tle swojego wieku. W zasadzie to nie zachowywał się, jak trzydziestosześciolatek, więc może rzeczywiście coś w tym było i teraz fakt, że ma o tyle lat młodszą dziewczynę tylko te jego negatywne odczucia pogłębiał?
- Sugerujesz, że jestem wariatką? - oczywiście, że tego nie robił, ale kiedy tak wskazywał na jej głowę, musiała coś powiedzieć i odebranie jego słów w ten sposób wydało jej się najlepszym zagraniem. Mimo wszystko skinęła głową, ale też prawdę mówiąc wcale nie planowała zacząć mu narzekać. Chciała więc czym prędzej wysiąść z samochodu, wierząc, że to pomoże im w zmianie nastawienia, ale najwyraźniej Soriente musiał coś jeszcze za nią poburczeć odnośnie tych papierosów.
- Yhm - mruknęła z dużą dawką sarkazmu w tym odgłosie i zaczęła kierować się w stronę drzwi wejściowych, ale nim do nich dotarła, Remy był już przy niej i trzymał ją w ramionach, przyciągając do siebie. Cóż, przynajmniej wszystko wracało na swoje typowe tory - on był dobry i kochany, ona się boczyła i krzywiła. To ją nieco uspokoiło, chociaż nie miała jak mu tego pokazać, skoro po nie tak ładnej wypowiedzi zaczął ją specjalnie całować w taki sposób, by bardziej ją to łaskotało, niż sprawiało jakąkolwiek przyjemność.
- Ej! Nie jestem ani wredna, ani marudna! - żachnęła się, nie chcąc się z nim wcale zgadzać, ale bardziej niż na tych słowach skupiła się na próbie utrudniania mu dostępu do jej szyi. - Przestań! - próbowała mu się wyrwać, na zmianę robią niezadowoloną minę i piszcząc ze śmiechu. Dopiero po dłuższej chwili ją puścił, a ona podskoczyła jak oparzona i uniosła ręce, jakby już planowała się bronić przed kolejnym atakiem ze strony mężczyzny. - Dlaczego mam ubrać strój? - zmarszczyła nieco brwi, wchodząc z nim do jego willi. - To ty idziesz surfować, więc mi strój nie jest potrzebny - wyjaśniła co ma na myśli, wchodząc dalej w głąb jego mieszkania. Nieszczególnie było jej na rękę, aby przebierać się w kostium kąpielowy. Wolałaby poczekać na plaży w typowym dla siebie stroju. - Zmienię po prostu leginsy i bluzę - oznajmiła, gdy razem wspinali się po schodach na piętro, a stamtąd korytarzem aż do samego końca, gdzie znajdowała się sypialnia mężczyzny, w tym też jego garderoba, w której Lisbeth miała kilka swoich ubrań.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Niezliczoną ilość razy mógł wymownie kręcić oczami, gdy Lisa gadała głupoty, ale nie robiło to na niej większego wrażenia. Prędzej, czy później i tak zadawała pytanie, które po prostu zwalało z nóg Soriente i na które nawet nie miał siły odpowiadać. Zdecydowanie bardziej wolał skupić się na przyjemnościach, a teraz potrzebował ich jeszcze bardziej, aby zapomnieć o niezbyt udanym popołudniu. Nie dość, że plan z terapeuta nie wypalił to jeszcze przyszło im przeprowadzić średnio przyjemna rozmowę. To też Remy w typowy dla siebie sposób postanowił nieco ocieplić atmosferę jaka panowała między nimi, stawiając na wygłupy i dokuczanie Westbrook.
- Przestanę jak powiesz, że jesteś marudą - zaszantażował brunetkę i jeszcze chwilę pomęczył nim ostatecznie udało jej się wywinąć. Wtedy też skierowali się do wnętrza willi, a Lisa wróciła do bycia sobą i znajdywania jakiegoś "ale" do każdego tematu.
- Bo idziemy na plażę? - odpowiedział retorycznie, a gdy Lisa dodała swój komentarz westchnął ostentacyjnie. Rzucił na szafkę przy wejściu kluczyki od auta, okulary przeciwsłoneczne i portfel, a potem ponownie spojrzał na Lisę że swego rodzaju bezsilnością. - Miałem nadzieję, że popływasz ze mną.. - wyjaśnił zaraz, a gdy wspomniała o tych leginsach i bluzie, nie wytrzymał. Zabrał jej z głowy bejsbolówkę, którą rzucił na wielkie, wysokie łóżku, gdy już znaleźli się w sypialni. -Chyba żartujesz... Mam zgrabna, młoda i atrakcyjna dziewczynę i nie po to zabieram ją na plaży by siedziała w dresach. Sprawisz tym przykrość nie tylko mi, ale też innym - wyłożył siląc się na naprawdę poważny ton. Przy okazji zdjął z siebie już część ubrań i kręcił się po sypialni i garderobie kompletując strój do wyjścia. -Poza tym niedługo wyjeżdżasz i chce się Tobą nacieszyć ile mogę, tym co tam skrywasz, także... - rzucił lekko, a przy okazji odsunął dekolt w bluzie Lisy, gdy na moment zatrzymał się tuż przed brunetką. Niby zajrzał pod materiał, ale sekundę później cmoknął Westbrook w jej niezadowolony nosek. Faktycznie czekała ich chwila rozłąki, bo olimpiada zbliżała się wielkimi krokami i niestety interesy nie miały pozwolić Soriente na towarzyszenie Lisie podczas igrzysk. Dlatego też miał nadzieję spędzić z nią jak najwięcej czasu teraz, aby chociaż odrobinę zawalczyć z nieuchronna tęsknotą.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie była przekonana do tych wszystkich planów Remigiusa, ale wiedziała też, że marudzenie na każdy z nich nie byłoby najlepszym pomysłem, tym bardziej, że za marudę wcale uchodzić nie chciała.
- Nie idziesz przecież pływać, a surfować - zauważyła w opozycji do jego słów i zaraz miała burknąć jakąś uwagę odnośnie zabierania jej czapki bez ostrzeżenia, kiedy to Remy jako pierwszy zabrał głos, wyrażając swoje własne niezadowolenie. Chociaż te słowa bardziej ją zawstydziły, niż poirytowały, co było widać po tym, jak momentalnie spąsowiała.
- W ogóle nie należysz do tych zaborczych typów, co nie chcą by inni patrzyli na jego dziewczynę, co? - mruknęła, stosując ten przytyk głównie dlatego, aby ukryć swoje zawstydzenie. No i też nieszczególnie wiedziała, co innego mogłaby powiedzieć. Uniosła na niego spojrzenie, kiedy odsunął dekolt jej bluzy, więc tylko ułatwiła mu to cmoknięcie jej w nos. Inna sprawa, że zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. - Nie wyjeżdżam wcale na długo... poza tym w Tokio jest godzina do tyłu, więc będziemy mieli więcej czasu na rozmowę, zanim pójdę spać - zauważyła rozsądnie, bo już o tym myślała. Zabawne, to miało być ich pierwsze takie długie rozstanie od czasu, kiedy byli ze sobą. Niby byli świeżym związkiem, ale Lisa już wcześniej uzależniła się od obecności Soriente w swoim życiu, więc nieco przerażała ją ta rozłąka, chociaż udawała, że wcale tak nie jest. Nieszczególnie chciała zakładać ten strój, ale Remy się uparł, więc ostatecznie zamknęła się w łazience i założyła go pod bluzę i leginsy, tłumacząc, że to tak na wszelki wypadek i wcale nie ma ochoty pływać. Zabrała z jego domu koc, a kiedy Remy wziął deskę, oboje zeszli na plażę prywatnym zejściem z jego willi. Oczywiście Sorinte nie byłby sobą, gdyby nie zaczął marudzić, więc ostatecznie ściągnęła leginsy i buty, pozostając w samej bluzie, która i tak całą ją zasłaniała. To nie tak, że wstydziła się siebie w stroju kąpielowym, ale wiedziała, że jej sylwetka nieco się zmieniła, dlatego w ostatnim czasie dbała o to, by nikt jej nie zobaczył, poza tymi chwilami, gdy była na treningach.
- Przyszedłeś tu chyba surfować, a nie mnie dręczyć - mruknęła, mrużąc oczy. Dla kogoś z boku mogłoby to zabrzmieć dość niegrzecznie, ale no... Lisa miała tego typu ciężkie poczucie humoru. Cały charakter z resztą nie należał do najlepszych w jej wydaniu. No, a skoro ktoś kto przechodził, obrzucił ją nieprzyjemnym spojrzeniem, zdecydowała się dodać coś jeszcze. - Tylko uważaj na tej desce - tym razem było to już nie tak głośne i musiała odwrócić głowę, chowając się pod czapeczką.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
- A kto powiedział, że po surfowaniu nie będę chciał popływać? - Zapytał lekko specjalnie ignorując to jak mocno Lisa nalegała by nie założyć stroju. Jej walka była wręcz podejrzana, ale nie chciał póki co dociekać. Po prostu znał Westbrook na tyle, by szybko orientować się, gdy robiła coś specjalnie, a nie naturalnie. - Nope, wręcz przeciwnie. Lubię się chwalić tym co moje - odpowiedział i w sumie był całkiem zadowolony z tej zaczepki ze strony Lisbeth. Chociaż podejrzewał, że była kompletnie niezamierzona. - A już w szczególności tobą chcę się zacząć chwalić, dlatego też zależy mi na tym LA - dodał, aby przypomnieć Liskowi, że po powrocie z Tokio czeka ją kolejna wycieczka. Niby już mieli to obgadane, ale nadal Soriente czuł, że nie zostało to domknięte na ostatni guzik i Lisa jest zdolna uciec mu tuż przez wylotem. - Na moje to wyjeżdżasz na całe wieki, a rozmowa to nie to samo.... - mruknął, a by nadać lepszego wydźwięku swoim słowom zbliżył się do Lisy. Wpierw przesunął dłonią po jej policzku, nim złączył ich usta w krótkim, aczkolwiek czułym pocałunku, a następnie przejechał nią po boku ciała Lisy, aż do pośladka, na którym zacisnął palce. Dość jednoznacznie gest ten miał wyjaśniać czego mu brakować będzie, a czego nawet wielogodzinne rozmowy przez telefon na pewno mu nie zastąpią.
W końcu udało im się zebrać i wyjść na plażę, ale temat ubrań Lisbeth nadal pozostawał na tapecie. Remigius nie poddawał się tak szybko, a już tym bardziej gdy wyczuł, że Lisie niesamowicie zależy na tym, aby mu nie ulec. Trochę to było dziwne, bo nie raz widział ją w bikini, albo skąpym stroju do ćwiczeń, a teraz jakby po złości nie chciała po prostu zachowywać się jak typowy człowiek na plaży.
- Po co ci te leginsy jak mamy 3 minuty na plażę? - Marudził, a gdy znaleźli odpowiednie miejsce odłożył deskę na bok i sam zdjął z siebie koszulkę pozostając w samych spodenkach. - Jedynie, że to jakaś gra i chcesz, abym sam ciebie rozebrał? - Zaproponował spoglądając na Lisbeth w niezbyt poprawny sposób, gdy na jego twarzy pojawił się lubieżny uśmiech. - A ty przyszłaś tutaj dla przyjemności, czy z przymusu? - Burknął, bo żarty żartami, ale czasem po prostu miał dość i powoli czuł jak Lisa zbliża się do granic jego cierpliwości. - Będę - odparł i nim ruszył w stronę oceanu, cmoknął brunetkę w czoło.
Co jakiś czas spoglądał w stronę plaży, gdy czekał na kolejną falę siedząc na desce. Miał nadzieje, że Lisa do niego dołączy, albo chociaż wejdzie do wody przy brzegu, ale ona praktycznie nie ruszyła się z miejsca. Znudzony więc po pewnym czasie wyszedł i niespiesznie ruszył w jej stronę.
- Miałaś się rozebrać - nie zauważyła kiedy znalazł się przy niej. Leżała wpatrzona w telefon, więc on znikąd położył się nad nią, a potem przległ mokrym ciałem do jej nóg i pleców. - Jakbyś nie miała bluzy to bym ci jej nie zmoczył - wyjaśnił, bo to nie jego wina, że Lisbeth go nie posłuchała, a teraz przynajmniej nie miała argumentów, aby dalej trzymać na sobie przemoczone ubranie. - Dobra, mała, rozbieraj się i idziemy do wody. Wiatr zelżał więc jest naprawdę przyjemnie - dodał, gdy łaskawie zszedł z Lisy i położył się na kocu obok przysłaniając dłonią oczy przed nieustępliwym słońcem.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nauczyła się już, by pewne kwestie po prostu ignorować, na przykład pytania o to, po co jej legginsy, po co jej czapka, czemu nie ubierze się inaczej. Żyjąc tą zasadą łatwiej było jej znieść podobne sytuacje, ale ostatecznie i tak na kocu pozbyła się leginsów, by Remy już ich tak nie demonizował.
- Cicho, bo jeszcze ktoś ciebie usłyszy - rozejrzała się dookoła, czując, jak policzki jej się rumienią. Zawstydzały ją takie odważne słowa, nadal jeszcze do nich nie przywykła, tym bardziej, że zawsze była raczej wycofana, a to Soriente prezentował podejście do życia pozbawione wszelkich tematów tabu. Trochę to w nim podziwiała, ale z drugiej strony wiedziała, że w swoim introwertyzmie, nigdy nie osiągnie czegoś podobnego. - Dla towarzystwa - wybrała opcję, której w swoim pytaniu Soriente nie zawarł i zajęła ręce układaniem równo swoich adidasów, które położyła obok koca. Uniosła na moment głowę, kiedy Remy ją pocałował, a potem odprowadziła go wzrokiem w kierunku wody. Zrobiła mu nawet kilka zdjęć i nagrała, jak surfuje, ale ostatecznie, mając już kilka dobrych ujęć, zajęła się swoim telefonem. Nie miała nawet pojęcia ile czasu minęło, więc w chwili, w której usłyszała głos mężczyzny nad swoją głową, z przerażenia podskoczyła.
- Ej! Będę cała mokra! - zawołała, kiedy przywarł do jej pleców, a kropelki wody z jego włosów spadały jej na kark, nieprzyjemnie go łaskocząc. - To, że coś sobie wymyśliłeś, nie oznacza, że miałam to zrobić - zauważyła, podnosząc się do pozycji siedzącej, krzywiąc się przy tym, bo jednak materiał jej dużej bluzy dość nieprzyjemnie przylegał teraz do jej ciała. Spojrzała na niego spod byka, a chociaż chciała powiedzieć, że nie ma ochoty na pływanie, to czuła, że byłoby to złym zagraniem. Serce jej nieco przyspieszyło ze stresu, ale skoro leżał obok i przysłaniał twarz dłonią... uniosła się szybko, stojąc do niego tyłem, ściągnęła tą nieszczęsną bluzę i robiąc już dwa kroki w kierunku wody, rzuciła ubranie na głowę Remigiusa, by w następnej chwili podbiec prosto do wody. Do pasa jeszcze wbieganie było w miarę łatwe, ale zawsze była niesamowitym zmarzluchem, to też gdy fale zaczęły przysłaniać jej biodra, zwolniła nieco. Poprawiła czapkę z daszkiem, bo bez tej przecież nie zamierzała tu wejść i usłyszała za sobą kroki, więc dość intuicyjnie zrozumiała, że to Remy. Jego obecność podziałała jak doping, którego potrzebowała, więc nim mężczyzna znalazł się bliżej, podbiegła jeszcze parę kroków, by w końcu rzucić się na głębokość, jaka już ją zakrywała. - Wzięliśmy tylko jeden ręcznik - zauważyła, jak gdyby nigdy nic, obracając się w jego stronę. Stała na samych czubkach palców, ale i tak rękami musiała machać po bokach, by utrzymać się w pionie.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Uwielbiał ją zawstydzać. Nie przyzna tego przed nikim, ale czuł dziecinną satysfakcję z wprowadzania Lisbeth w to urocze zakłopotanie, które rumieńcami wymalowywało się na jej policzkach. Niestety, ale była dość cnotliwa, a przystało jej spotykać się z Soriente, który faktycznie nie rozumiał takiego pojęcia jak "tabu", a już na pewno nie wobec swojej kobiety, bo przecież z Westbrook był gotów mówić o wszystkim.
- Taką mam nadzieję - rzucił głupim tekstem, który na bank tylko on sam zrozumiał. Nie pierwszy zresztą raz jawnie żartował z Lisy, a ona nie była w ogóle tego świadoma. - Y-y... To, że coś powiedziałem oznacza, a masz to zrobić - poprawił ją nadal będąc w doskonałym nastroju.
Surfując zapomniał o tym co zdarzyło się dzisiejszego popołudnia. Zresztą nie było co tego rozpamiętywać w chwili, w której i tak niewiele mógł zrobić. Musiał opracować inny plan, a zamartwianie się nigdy nie leżało w naturze Soriente, więc po prostu zamknął szufladkę z napisem problem, aby skupić się na zabawie. Niestety nie przewidział, że ta miała ponownie otworzyć się i to z wielkim rozmachem. Póki co skupiał się na zaczepnym zachowaniu Lisy. Może nawet zaskoczyła go ta spontaniczność z jaką ruszyła w stronę wody.
- O ty! A miałem nadzieje samemu ciebie wrzucić! - Krzyknął za nią, aby sekundę później zerwać się na równe nogi i także pobiec w stronę wody. - Nie mamy daleko, poradzisz sobie bez ręcznika - wyszczerzył się, by chwilę później zanurkować i zniknąć Lisie z oczu.
Trochę na oślep kierował się w jej stronę, ale udało mu się złapać ją w pasie. I wiadomo byli w wodzie, więc gdy wstał była niezwykle lekka, ale jego place inaczej pamiętały kształt jej ciała.
- Mocno ostatnio trenowałaś, co? - Mruknął przesuwając dłonią po brzuchu Lisy i czując każdy zarysowany mięsień. Jeszcze przez chwilę jego dobry nastrój utrzymywał się między nimi, ale gdy uniósł rękę wyżej i poczuł jej żebra.... Nie był detektywem pierwszej wody, ale przy Lisie szybko uczył się sklejać jej dziwne zachowania w całość i wysnuwać odpowiednie wnioski. Zresztą patrzyła na niego tak jakby sama mogła wyczytać z mimiki jego twarzy, że dowiedział się o tym, co chciała zataić. - Lisa... - Już wcześniej była za szczupła, ale teraz mógł samym dotykiem stwierdzić, że przesadziła z dietą. Nie miał pojęcia jakim cudem udawało jej się to zatuszować przez trenerami, a z drugiej strony oni traktowali ją jak maszynę, a więc kto wie, czy sami nie popychali w złym kierunku. - Znów schudłaś... Ile ważysz? - Nie mógł zbadać jej wzrokiem, ale przeszła mu chęć na pływanie, więc wyjście na brzeg było już tylko formalnością. Póki co miał zamiar sam usłyszeć od Westbrook o tym dlaczego ponownie doprowadziła się do takiego stanu.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
W wodzie czuła się mimo wszystko pewniej, zakryta do szyi, a co za tym idzie względnie bezpieczna. Faktycznie nie rozumiała większości dwuznacznych tekstów, jakie Remy puszczał w jej kierunku, więc była łatwym celem podobnych żartów, ale to nie oznaczało, że we wszystkim dawała się podejść. Teraz na przykład całkiem zadowolona była z tego, jak poradziła sobie z tym wejściem do wody i chociaż wcześniej wolała tego unikać, to będąc już w morzu poprawił jej się nieco humor. Może dlatego, że sama na jakiś czas zapomniała o tym, jak jeszcze godzinę temu kłócili się na plaży w Cairns.
- Już bym ci pozwoliła mną rzucać - pokazała mu w bardzo dojrzały sposób język, ale faktycznie czuła się teraz o wiele lepiej i można powiedzieć, że była znacznie milszą wersją siebie, niż zazwyczaj. No, może nie milszą, ale przystępniejszą na pewno. - Ja wzięłam ręcznik, więc to ty nie masz swojego - zauważyła zaraz przed tym, jak zniknął jej z oczu. To znaczy nie tak do końca zniknął, bo woda była czysta i widziała jego sylwetkę. Chciała się odsunąć, ale niestety nie miała ku temu szans i nim cokolwiek zrobiła, Remy już ją pochwycił. Spięła się natychmiast, gdy poczuła jego dłonie na swojej talii, która teraz była węższa, niż w chwili, w której się poznali. Miała ochotę złapać za jego nadgarstek, kiedy przesuwał dłonią po jej brzuchu, ale jednocześnie bała się tego zrobić, gubią się w jednej chwili w tej całej sytuacji.
- W końcu zbliża się olimpiada - powiedziała niepewnie, licząc, że zaraz ją jednak puści, ale nic podobnego się nie wydarzyło. Widziała już po jego minie, że jest źle, a czując jego place na swoich żebrach, miała ochotę po prostu uciec z tej plaży jak najdalej. Nagle zrozumiała, że była idiotką, bo przecież dało się to wszystko przewidzieć. Mogła się uprzeć, żeby z nim tutaj nie przychodzić i tyle. - Wydaje ci się... - nie wiedziała, co ma powiedzieć, ale korzystając z tej sytuacji, odsunęła się nieco, próbując jeszcze jakoś to naprawić. Niby cała się trzęsła ze stresu, ale udawała, że nic podobnego nie ma miejsca. - Nie mam pojęcia, nie śledzę maniakalnie swojej wagi - nie było to do końca prawdą, ani do końca kłamstwem. Faktycznie nie wiedziała, ile dokładnie waży, ale czy można powiedzieć, że nie śledziła tego tematu? W końcu cały czas był dla niej pewnego rodzaju priorytetem. Teraz jednak odsunęła się nieco i odpłynęła głębiej. - Daj spokój, chciałeś pływać, to nie szukaj dziury w całym - spróbowała się do niego uśmiechnąć mimo wszystko i odpłynęła jeszcze dalej.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Nie potrzebował pozwolenia na to, aby podręczyć nieco Westbrook. Tym bardziej, że pod maską niezadowolenia i ogólnej paniki zawsze skrywało się jej rozbawienie, które w takich chwilach najszybciej potrafiła uzewnętrznić. Aczkolwiek w obecnej sytuacji udało jej się umknąć przed Soriente, co nie znaczyło, że ten nie mógł jej się psocić w inny sposób.
- Kochanie, pozwolisz mi na wszystko jak odpowiednio ciebie podejdę - wyjaśnił kompletnie nie przejmując się jej zbuntowanym nastawieniem. - Ale ja jestem starszy, większy i silniejszy, więc nawet nie mamy o czym dyskutować - dodał jej na przekór. Jasnym jednak było, że oddałby jej wszystko, a więc i o ten ręcznik nie miał się nawet co spierać, a z czystej przekory nie potrafił odpuścić.
Naprawdę miał nadzieję, że ich dobry nastrój utrzyma się na dłużej. W zasadzie oczami wyobraźni widział już jakby mógł zakończyć się ten wieczór. Pizza, wino, jacuzzi, a potem sypialnia i nieprzespana noc. Realizacja tego scenariusza wydawała mu się nader realna, aż do chwili, w której nie zaczął badać dłońmi ciała Lisy.
- Nie sądzę... - burknął, bo zdecydowanie udało mu się już zaobserwować to jak mocno schudła, a jeszcze nie miał nawet sposobności by dokładnie przyjrzeć się jej sylwetce. - To sprawdzimy w domu - oznajmił chociaż doskonale wiedział, że kłamała. Musiała być poddawana częstym testom i zachodził w głowę jakim cudem udawało się jej je zaliczać. - Odechciało mi się - burknął patrząc na Lisbeth, która odpłynęła kawałeczek dalej. Nagle wszystko do niego wróciło. Kłótnia na plaży, powodu dla których chciał zabrać Lisę do terapeutę, strach o jej zdrowie i to fizyczne i to psychiczne. Miał wrażenie, że Westbrook robiła z niego głupca, a on niczym nie zasłużył sobie na takie traktowanie.
Jeszcze przez moment spoglądał w jej kierunku, po czym bez słowa po prostu odwrócił się i zaczął kierować w stronę brzegu. Był zawiedzony jej zachowaniem, ale też wściekły o to jak Lisa postępowała względem samej siebie. Przy okazji i do własnej osoby miał pretensje, bo gdyby był bardziej stanowczy i nie ulegał humorkom Lisbeth, pewnie do takich sytuacji by nie dochodziło.
Otarł lekko ciało nim usiadł na koc, gdy już wyszedł na plażę. Nie pozostało mu nic innego jak czekać Westbrook, która przecież wiecznie w tej wodzie siedzieć nie mogła. Dlatego, gdy ostatecznie zdecydowała się wyjść na brzeg, Remigius mógł lepiej przyjrzeć się jej sylwetce. Dotyk to jedno, ale widok jej zdecydowanie zbyt szczupłej sylwetki to drugie.
- Twoi trenerzy ciebie widzieli? - Zapytał, gdy była już na tyle blisko by mogła go usłyszeć. Przy okazji zmierzył ją też wzrokiem i nawet ni krył tego jak wielce niezadowolony był z tego co widział... - Dlatego nie chciałaś rozebrać się na plaży... Sama wiesz, że przesadziłaś Wiedziałaś, ze zauważę... Kurwa - westchnął i zaraz potem sięgnął po papierosy, czując jak nerwy zaczynają mu puszczać. - Potrzebujesz pomocy, Lisa... - Dodał spoglądając w górę na twarz brunetki, ale nie utrzymał kontaktu wzrokowego zbyt długo. Był za bardzo zdenerwowany, a taka bezpośrednia konfrontacja mogła tylko jeszcze mocniej rozbudzić w nim niepotrzebne emocje.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Naprawdę nie chciała już bardziej psuć im tego dnia i wierzyła, że będzie tylko lepiej i lepiej, ale niestety jej oczekiwania to jedno, a rzeczywistość to drugie. Chociaż się starała zbyć jego niepotrzebny gniew, Remy wcale nie chciał ulec, kontynuując przesadne analizowanie tego, co chwilę wcześniej zauważył.
- Nie będę się ważyć, bo tobie się coś ubzdurało - już raz mieli podobną rozmowę i może to ją przerażało. W prawdzie wtedy nie byli jeszcze parą, ale pamiętała doskonale, jak Remugius postawił ją na wadze mimo jej protestów. Nienawidziła wracać wspomnieniami do tamtego momentu i teraz też panika w niej narastała, a już na pewno nie miała zmaleć, kiedy Soriente uznał, że wychodzi z wody. - Tak po prostu mnie tu teraz zostawisz? - rzuciła za nim, gdy wyszedł, ale nie cofnął się, ani nie zatrzymał. Jej samej nie spieszyło się na brzeg, wręcz przeciwnie, zastanawiała się, czy byłaby w stanie przepłynąć kawałek wybrzeżem, aż wyszłaby bliżej drogi do swojego domu. Tylko, że społeczność Aborygenów mogłaby być zgorszona, gdyby w samym stroju wyłoniła się nagle zza drzew. Nie było rady, musiała wyjść do Soriente, chociaż wyraźnie przeciągała to w czasie, jednocześnie czując, że jej samej pogarsza się humor. Już nie miała siły, by próbować poprawić ten należący do niego, skoro zaczęła obudowywać się w znane sobie ściany.
- Nie, zamykają oczy, jak trenuję - rzuciła w odpowiedzi na jego słowa, źle się czując z tym, jak na nią patrzył. Nienawidziła tego. Szybko złapała za swoją bluzę i nie przejmując się już tym, że jest mokra, przerzuciła ją przez głowę, pozwalając na to, aby materiał przykleił się do jej skóry. Sama miała ochotę teraz zapalić i denerwowało ją to, że nie może. Papierosy też były ciekawe, po pierwsze ją uspokajały, po drugie zmniejszały jeszcze bardziej i tak już kulejące u niej łaknienie. - Wiedziałam, że będziesz się tak zachowywał - poprawiła go, schylając się po swój telefon. Już jej się to wszystko nie podobało, więc chciała po prostu sobie pójść, jak to miała w zwyczaju. - Możesz nie robić scen na plaży? - burknęła, chociaż była w tym hipokrytką, zważywszy na to, jak uciekła te kilka godzin temu z jego samochodu. No, ale teraz była to zupełnie inna sytuacja. - Z resztą... ja się zmywam. Odechciało mi się - powtórzyła to samo, co on w wodzie i złapała jeszcze za swoje leginsy i adidasy, po czym po prostu ruszyła w przeciwnym do morza kierunku, aby sobie pójść. Cała wewnętrznie się trzęsła, ale próbowała cały ten stres jakoś ujarzmić do momentu, w którym znajdzie się już bezpieczna w swoim domu. Czuła się po prostu fatalnie i próbowała nie myśleć o tym, jak Remy na nią spoglądał, ale naturalnie już dopisywała sobie jakieś wielkie pokłady odrazy, jaką dostrzegła w jego oczach. Pewnie myślał, że jest obrzydliwa. Pociągnęła nosem, a gdy znalazła się przy jakiejś ławeczce, w końcu miała chwilę, by otrzepać nogi z piasku zanim założy buty. Może i mogłaby to zrobić pospiesznie, ale gdyby pokaleczyła stopy przed wyjazdem na zawody, byłaby idiotką. Dlatego też nie mogła wrócić na boso, chociaż wiele by jej to ułatwiło.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Nic mu się nie ubzdurało. Co więcej to utwierdzenia się w fakcie, że posiadał rację, przekonywało go osobliwe zachowanie Lisbeth. Szybko połączył kropki, które wprawnie doprowadziły go do wysnucia jednego, słusznego wniosku.
Mam Ci w tym znów pomoc? Wiesz, że to nie problem - mruknął niezadowolony z tego, że starała się dwroic kota ogonem.
To nie jemu się coś wydawało i dobrze o tym wiedziała. Miała świadomość tego, że Soriente zorientuje się, że coś nie gra. Pewnie dlatego od tygodni unikała kontaktu z nim, chowała się i sypiała u siebie. Nie chciała, by widział jak przed olimpiada, drastycznie schudła..
Zostawił ją, ale nie na długo, bo Lisa koniec końców musiała do niego dołączyć. Jej spacer od wody do koca, na którym siedział Remy był dość długo, a więc Soriente mógł jeszcze lepiej przyjrzeć się jej ciału. Zawsze była szczupła, ale w tamtym momencie wyglądała na naprawdę wychudzoną. Dlatego wprost zapytał o trenerów. Nie miał pojęcia jak to dokładnie wygląda, ale obawiał się, że i im Lisa mydlila oczy. Była mistrzynią w kłamaniu i udawaniu, a on akurat miał już wiele okazji by się o tym niestety przekonać. Chociażby, gdy zgrywają pewna siebie i wyzwoloną imprezowiczkę, tylko po to by go zdenerwować i podjudzić do zazdrości. Westbrook była dobra aktorka, ale niestety Remy nauczył się czytać jej role znacznie lepiej niżby tego chciała.
- To teraz dowcipkujemy? - burknął urażony tym, że ona pozwalała sobie na tego typu komentarze po tym jak nieprzyjemnie starała się go oszukać. - Wiedziałaś? Czyli masz świadomość tego, że coś jest nie w porządku? - złapał ją za słówko. Szkoda tylko, że Lisa postanowiła uciec sie do swojej zwyczajowej zagryzki i najzwyczajniej w świecie uniknąć konfrontacji. - I kto to mówi... Hej! Kurwa... Brawo! Znakomite rozwiązanie problemu! - krzyknął za nią, bo nic innego mu nie pozostało. Musiał wpierw pozbierać swoje rzeczy i deskę surfingową, aby dopiero potem ruszyć za Lisa w stronę wyjścia z plaży. Całe szczęście Westbrook daleko nie zaszła, więc dogonił ją po krótkiej chwili. - Zastanów się na pewno, czy chcesz to zrobić... I tak nie unikniesz tej rozmowy, więc twoja ucieczka jest bez sensu - oświadczył, po tym jak stanął zasłaniając swoim cieniem jej drobna sylwetkę. - Wracamy do mnie.... I to bez dyskusji. Nie będziesz sobie robić krzywdy i liczyć na to, że będę przymykać na to oko - dodał, po czym schylił się by wolna ręka złapać buty Westbrook nim ta zdążyła oczyścić z piasku swoje stopy. Głupio, że musiał uciekać się do tego typu zagrań, ale po pierwsze znał Lisę i wiedział, że jest zdolna do wszystkiego, a po drugie dla niego tego typu zachowania nie były jakoś bardzo nienaturalne. - Nie, Lisa! Powiedziałem. Idziemy do mnie! - nie miał pojęcia co chciała powiedzieć, ale niestety nerwy go poniosły. Rzadko kiedy unosił głos, ale miał już dość, a poza tym był po prostu zły. Zwykle starał się wziąć wszystko na spokojnie, podchodzić do Lisy w sposób pełen beztroski, czułości i wyrozumiałości, ale tym razem jego cierpliwość została totalnie nadwyrężona.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nawet się nie odwróciła, kiedy Remy za nią wołał, więc naturalnie też na jego słowa nie odpowiedziała, po prostu marząc o tym, by jak najszybciej znaleźć się poza zasięgiem kogokolwiek. Nie uważała, że ma problemy, nad wszystkim doskonale panowała, a mniejsza waga, to mniejsze obciążenie na stopach, mniejsze ryzyko urazu, poza tym... wiecznie źle się czuła po jedzeniu. Napchana i ospała. To nie tak, że nie jadła wcale. Miała przecież koktajle i witaminy, nie była idiotką.
Usłyszała nad głową głos Remigiusa i skrzywiła się nieładnie, zła na siebie, że jednak nie poszła dalej. Jego słowa same w sobie były już dla niej dość ciężkie, bo niosły jasny przekaz, że będzie żałować, jeśli sobie ucieknie, chociaż w dalszym ciągu ucieczka zdawała się być najlepszą opcją.
- Dlaczego niby nie uniknę? - burknęła jeszcze, ale więcej już nie miała jak dodać. Wcale nie chciała do niego wracać, ale nie była też takim chojrakiem, żeby się stawiać, gdy ktoś mówił do niej w podobny sposób. Poza tym zabrał jej buty. Niby mogłaby uciec bez nich, ale to byłoby już skrajną głupotą, nawet jak na nią. - Kiedy ja..! - tyle zdążyła powiedzieć, a Remy znów ściął jej wypowiedź. Już czuła, że ją to wszystko przerasta, więc zwiesiła głowę chowając się pod daszkiem. Broda zaczęła jej drżeć i nie chciała, żeby Soriente to zobaczył. Chwilę jeszcze siedziała bez ruchu, jakby nie chcąc wcale zrobić tego, co oczekiwał, ale ostatecznie podniosła się z ławki, udając, że ta przegrana wcale jej nie boli. Zabrała mu przynajmniej koc, żeby nie szedł taki obładowany z deską i jej butami, ale nic więcej nie powiedziała, po prostu ruszyła w kierunku jego domu, nie wiedząc co dalej. Była tym wszystkim przerażona, a nerwy zwykle pchały ją do jednego, tylko, że gdyby się jeszcze poryczała, to w ogóle byłaby jakaś totalna klapa, więc walczyła z tym odruchem, mając nadzieję, że zanim znajdą się na miejscu, minie mnóstwo czasu. Naturalnie nic podobnego się nie stało, już po kilku minutach z powrotem byli w jego willi.
- Pójdę do łazienki - było je nieco chłodno, w końcu miała na sobie mokry strój kąpielowy, a na to tylko bluzę, w dodatku w domu Remigiusa działała klimatyzacja, więc szybko dostała gęsiej skórki, ale nie na tym się skupiła. Musiała jakoś wziąć się w garść, chociaż najchętniej by coś rozwaliła i się poryczała. Zamiast tego po prostu przemyła twarz zimną wodą, naprawdę nie mają ochoty na żadną rozmowę na temat swojej wagi. Nie chciała też, aby Remy był na nią zły. Trochę to jej siedzenie w łazience się przeciągało ale ostatecznie z niej wyszła, licząc, że mężczyzna będzie już na górze, ale nic podobnego.
- Jeszcze się nie przebrałeś? - zapytała po części jak gdyby nigdy nic, a po części wyraźnie kryjąc swoją niepewność. - Przeziębisz się - zauważyła po chwili nie wiedząc nawet co ma ze sobą zrobić, ani co dokładnie powinna powiedzieć.

remigius soriente
Producent || Dokumentalista — Eclipse Pictures
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Razem z Lisą łatają swój pokiereszowany związek, ale jemu nadal marzy się ucieczka z Lorne bay; chociaż na kilka chwil.
Czuł się rozdarty. Był zły na siebie, na Lisę, na jej bliskich i trenerów... W końcu gdyby ktoś szybciej zauważył co dzieje się z Westbrook może dałoby się uniknąć tak nieprzyjemnych i skrajnych sytuacji. Niestety nikt w porę nie zauważył, a Lisbeth dzięki temu posunęła się w swoim kłamstwach o krok dalej, praktycznie przed wszystkimi tuszując prawdę o swoich problemach. To zaś wzbudzało w Soriente smutek i rozczarowanie, bo nie po to w kółko powtarzał jej o tym, że może zawsze na niego liczyć, aby w zamian dostać kolejną porcję manipulacji i kłamstw. Nic więc dziwnego, że stracił cierpliwość przez co do domu wrócili w dość ponurych nastrojach. Lisbeth zniknęła w toalecie, a Remy z miejsca udał się do barku stojącego w przestronnym i nowocześnie urządzonym salonie. Nalał sobie szklaneczkę szkockiej, którą od razu opróżnił i dopiero z kolejnym drinkiem wyszedł przez przeszklone drzwi na wielki taras. Odpalił papierosa i stojąc na krawędzi basenu gapił się bezsensu w falującą wodę myśląc o tym wszystkim co dziś zaszło.
Przerastało go to, ale jednocześnie nie chciał zrzucać wszystkiego na Lisę, bo to nie skończyłoby się niczym dobrym. Jednocześnie doskonale wiedział, że pozostawienie tego co się stało bez komentarza i reakcji to także kiepski pomysł.
- Jak widać... - burknął pod nosem. Właśnie wszedł do środka, aby uzupełnić swoje szkło po raz trzeci i w sumie przebrać się w coś bardziej adekwatnego do pory i miejsca, ale wpadł na wychodzącą z łazienki Lisę. - Naprawdę? - Prychnął rozbawiony. Prawdopodobnie wypity alkohol i nerwy także miały wielki wpływ na jego reakcję. - Wypominasz mi przeziębienie, a sama jesteś o krok od... - Ugryzł się w język, by nie powiedzieć o jej problemach z odżywaniem, ale raczej obydwoje doskonale wiedzieli co miał na myśli. -To dlatego ze mną nie sypiałaś... Dobrze wiedziałaś o tym, że zauważę... Kurwa, ty wiesz, że masz problem, ale... - Nie wiedział jak powinien ubrać to w słowa. Gdy chciał po dobroci Lisa zbywała go głupią gadaniną. Gdy się wkurzał uciekała wpadając w histerię, tak jak dziś na plaży. Czuł się kompletnie bezradny i cholernie sfrustrowany. - Nie zostawimy tego tak... Umówię ciebie znów do terapeuty, czy tego chcesz czy nie... - dodał i koniec końców podszedł do tego barku, ale butelka wypadła mu z ręki i chociaż zdążył ją złapać to zamiast przelać je zawartość do szkolanki, Remy zrezygnowany oparł się o blat i zamknął oczy, by odetchnąć w spokoju... Pozbierać myśli.
Rzadko tracił nad sobą panowanie. Zwykle był tym spokojnym i opanowanym. Nawet jeśli na co dzień wydawał się dość ekstrawertycznym człowiekiem to wpadanie w złość i gniew nie leżało w jego naturze. Jednakże pewne sytuacje zaczynały go przerastać, a on w swojej niemożności reagował w najbardziej instynktowny sposób - niezadowoleniem.

Lisbeth Westbrook
ODPOWIEDZ