zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#10

Była dalej trochę obolała po ostatniej akcji, w której towarzyszyła jej piękna Sam. Miała jeszcze kilka siniaków, ale nie było to coś, do czego nie była przyzwyczajona. Zdarzały jej się zlecenia, które czasem kończyły się jakimiś drobnymi urazami, dopóki nie było połamanych kończyn lub żeber to wszystko było w porządku. Na razie Marlowe miała mieć trochę wolnego czasu, by dojść do siebie, szczególnie, że miała małą sprzeczkę ze swoim Kontaktem, więc i kontraktów za wiele nowych nie miała, co ją irytowało, bo przez to musiała pracować w tym obrzydliwym barze udając kogoś kim nie była. W Lorne ludzie mieli ją za miłą dziewczynę, dobra sąsiadkę i wesołą barmankę, co było zupełnym przeciwieństwem tego jaka naprawdę była Inej Marlowe. Nie mogła jednak być sobą jeżeli chciała nie wzbudzać podejrzeń. Musiała stworzyć sobie jakąś tożsamość, która będzie powszechnie lubiana i nikt nie pomyślałby, że mogłaby komukolwiek zrobić krzywdę. A mogła i to bez mrugnięcia okiem. Lubowała się w przemocy i w momentach, w których miała mały zastój w swojej "pracy" starała się jakoś dać upust swojej agresji. Dlatego wybierała się na walki, szczególnie interesowały ją te nielegalne bijatyki.
Dlatego pojawiła się w hangarze, w którym dzisiaj miały odbyć się te zawody. Obserwowała poszczególnych zawodników, patrzyła na walki i ekscytowała się widokiem lejącej się krwi. Była ciekawa czy dałaby radę pokonać, któregoś z tych wielkich facetów. Obstawiała, że tak. W końcu nie takie rzeczy się robiło. Była szkolona nie tylko do strzelania, ale też do walki wręcz. Może trzeba było przetestować tą ciekawość i spróbować swoich sił? - Hej - zaczepiła mężczyznę, który niedawno wyszedł z klatki. - Nie szukasz może nowego przeciwnika? - Zapytała podchodząc bliżej trzymając ręce w kieszeni. Gdy stanęła przed nim to zdecydowanie musiała zadrzeć głowę do góry, bo facet był od niej sporo wyższy. - Skopała Ci kiedyś kobieta tyłek? - Jak nie to Inej mogła być pierwsza. Bardzo chętnie.

Lorenzo Thompson
towarzyska meduza
catlady#7921
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there
three

[akapit]

To była jego pierwsza walka po dłuższej, przymusowej przerwie. Palce lewej dłoni już się zagoiły i nie sprawiały bólu przy uderzeniach, a chociaż żebra w miejscu pęknięcia wciąż kłuły bólem przy co gwałtowniejszych unikach i ciosach, to nie było to nic bardzo poważnego. Właśnie dlatego kilka dni temu wrócił do regularnych treningów, a tej nocy udało mu się wymusić na trenerze prawdziwą walkę.

[akapit]

Powinien był zacząć od legalnych i trener wciąż kategorycznie na to naciskał; ale Lorenzo go nie chciał go słuchać w tym temacie. Wreszcie mężczyzna ustąpił, prawdopodobnie zmęczony uporem wychowanka. Falcone poszedł na ugodę jedynie w tym, że pozwolił mu wybrać kogoś, kto nie zabije go na deskach kiedy wciąż jeszcze nie doszedł do pełnej dyspozycji. Ale pod żadnym pozorem nie zgadzał się na legalne, nudne walki. Te przestały mu wystarczać już bardzo dawno temu.

[akapit]

Dzisiaj udowodnił też, że miał rację — wygrana smakowała podwójnie słodko, kiedy opuszczał klatkę bez cieniu grymasu powodowanego bólem promieniującym z pękniętego żebra. Zamroczony zwycięstwem, późno zorientował się że ktoś do niego mówił i zatrzymał się niemal w ostatniej chwili.

[akapit]

Że co?

[akapit]

Wiele ofert słyszał już z ust kobiet siedzących na widowni podczas schodzenia do szatni, ale taką — pierwszy raz w życiu. Właśnie dlatego tym razem zatrzymał się, nie zważając na zdziwienie wciąż coś do niego mówiącego trenera; choć z pewnością miał mu do przekazania trafne uwagi dotyczące jego techniki, Lorenzo po prostu nie mógł puścić tej zaczepki mimo uszu. Spojrzał po skosie w dół na drobną, uroczą blondynkę z rękami wciśniętymi w kieszenie uroczej marynarki.

[akapit]

Uśmiechnął się ironicznie. Nawet jeśli wiedział, że nie należało oceniać potencjalnego przeciwnika po wyglądnie, bo bywał on zdradziecko mylny a ceną mogło być zdrowe i życie, to nie potrafił sobie odpuścić odrobiny sarkazmu, którego wręcz wymagała ta przerysowana sytuacja.

[akapit]

Jak chcesz mi skopać tyłek to musisz się ustawić w bardzo długiej kolejce, skarbie — prychnął w odpowiedzi wyjątkowo lekceważącym tonem, kręcąc przy tym lekko głową jakby w wyrazie niedowierzania. Ale nie spuszczał z niej wzroku nawet na moment. — A jak chcesz walczyć w klatce, to może najpierw ubierz się tak, żeby ktokolwiek mógł wziąć twoją propozycję na poważnie — dodał, wymownie przenosząc ciężar spojrzenia nieco w dół, na złoty łańcuszek wyraźnie odcinający się na skórze dekoltu nawet przy przygaszonych w przejściu do szatni reflektorach. — I znajdź sobie odpowiedniego przeciwnika.

[akapit]

On nie bił kobiet. Nawet jeśli bezczelność jej propozycji obudziła w nim niezdrową ciekawość.

Inej Marlowe
przyjazna koala
Falcone
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Może wiele ofert słyszał z ust kobiet, ale takiej jak Inej na pewno jeszcze nie spotkał. Nic dziwnego, że to co ona miała mu do zaproponowania odbiegało od tego do czego się prawdopodobnie przyzwyczaił. Nie była typem laski, której robiło się mokro widząc jak jeden facet naparza drugiego. Ekscytowało ją to, ale nie w takim stylu. Zdecydowanie bardziej pociągająca była dla niej możliwość wzięcia udziału w czymś takim i doprowadzenia rosłego mężczyzny do nieprzytomności. Delektowałaby się wtedy każdym ciosem. Tak jak to często robiła w swojej pracy. Lubiła to uczucie, gdy adrenalina pulsowała w jej żyłach, to było uzależniające, szczególnie jeżeli inne, słabsze odczucia były dla Inej niemożliwe do osiągnięcia.
- Myślałam, że kobiety mają pierwszeństwo - uśmiechnęła się, chociaż trochę poczuła lekką irytację, gdy nazwał ją "skarbem". Nienawidziła takich zwrotów, szczególnie z ust obcego faceta. To już zasługiwało na obicie mu mordy. Miała motywacje. Zaśmiała się głośni słysząc jego kolejne słowa. - Dałabym radę nawet w szpilkach - odpowiedziała wyraźnie rozbawiona całą tą sytuacją. - Żyjemy w XXI wieku stroje nie mają aż takiego znaczenia, co to za ocenianie książki po okładce? - Zapytała przyglądając mu się intensywnie z zawadiackim uśmiechem, który zabłąkał się na jej twarzy. - Czyli sądzisz, że nie jesteś dla mnie odpowiednim partnerem? Czy się boisz? - Bardzo dobrze wiedziała, że pytanie "boisz się?" albo "tchórzysz?" działało w większości przypadków. Była mocno zaciekawiona jak to będzie w tym. - Kto Twoim zdaniem byłby dla mnie idealny? - Zapytała przenosząc wzrok na ludzi znajdujących się gdzieś niedaleko nich. - Ten mały knypek? - Prychnęła z wyraźną ironią, bo ona szukała prawdziwego wyzwania, a takiego typka mogłaby pokonać nawet z zawiązanymi oczami.

Lorenzo Thompson
towarzyska meduza
catlady#7921
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there

[akapit]

Ten jej uśmiech zdawał się być nie na miejscu, jakby był przyklejony do ładnej budzi, do której zupełnie nie pasował; nawet jeśli Lorenzo nie potrafił określić co dokładnie nie grało. A choć miał w planach wyśmiać ją, wyminąć, odejść i nie zobaczyć nigdy więcej w życiu, wciąż stał przed nią, mierząc ją oceniającym, dość powątpiewającym spojrzeniem.

[akapit]

Różni ludzie się tu kręcili, był przyzwyczajony do osobliwości. Ale ta jedna, mała blondyna wydawała się być bardziej ciekawa niż większość z nich.

[akapit]

Strój nie ma znaczenia tylko dla ignorantów — odparł, przenosząc ciężar ciała na jedną nogę. Z tej pozycji mógłby zaatakować w ułamku sekundy, choć robił to bardziej odruchowo niż celowo. — Ten ładny łańcuszek mógłby zostawić niezłą szramę, a jeśli jesteś tutaj częstą bywalczynią to pewnie zdążyłaś się zorientować, że w środku nie ma chwytów uznawanych za niedozwolone. Po co pchać przewagę w dłonie przeciwnika? — odpowiedział, tłumacząc łaskawie co konkretnie miał na myśli poprzez strój odpowiedni do nielegalnej walce w klatce, bo najwyraźniej laska w ogóle go nie zrozumiała. Długie włosy też nie pomagały, zbyt łatwo było je złapać i przytrzymać.

[akapit]

Osobiście nie był wcale wielkim szowinistą w tym temacie. Po prostu uważał, że dla wszystkich ludzi posiadających okruch zdrowego rozsądku był oczywistym fakt przewagi fizycznej mężczyzn nad kobietami. Owszem, spotkał niejedną kobietę zdolną położyć na łopatki niejednego zdrowego, sprawnego faceta. Ale kiedy przychodziło do tych, którzy od lat walczyli zawodowo — wystarczała prosta statystyka.

[akapit]

I co, jedno „boisz się” miało go sprowokować do próby pobicia kobiety? To był sport, a nie żałosne przedstawienie; więcej, dla Lorenzo to było całe życie i coś, co bezwarunkowo w nim kochał od dzieciństwa. A to wszystko, cała ta dziwna rozmowa, zakrawało już na komedię raczej niż poważną propozycję.

[akapit]

Tak. Cały się trzęsę jak o tym myślę — odpowiedział więc z krzywym uśmiechem. — Chodziło mi o to, że nie biję kobiet.

[akapit]

Nie powiódł spojrzeniem na wskazanego przez nią mężczyznę.

[akapit]

I kto tutaj ocenia po okładce? — parsknął. — Myślę, że byłby dla ciebie odpowiedni każdy facet w tym hangarze, który nie ma oporów przed pobiciem laski. — Wzruszył ramionami. Nie brał tego wszystkiego na poważnie, ale dziwne zainteresowanie sprzed chwili wciąż trzymało go w miejscu.

Inej Marlowe
przyjazna koala
Falcone
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Myślę, że dobry zawodnik nawet ze swojego stroju potrafi zrobić użytek -podczas jej misji nie patrzyła na to w co jest akurat ubrana, a nie zawsze były to wygodne stroje taktyczne jak w przypadku Sameen, która chyba tylko takie rzeczy miała w szafie, nad czym Inej akurat ubolewała. Marlowe nosiła się różnie i walczyła z różnymi osobami, a w większości byli to jednak mężczyźni. Tak samo jak była w wojsku. Tam nikt nie patrzył na to, czy jest kobietą i czy akurat ma na szyi swój nieśmiertelnik czy nie, a jakoś przeżyła i stała teraz naprzeciw niego jakby nigdy nic. - Dla zabawy - odpowiedziała całkowicie poważnie. Dlatego tak rzadko zakładała na swoje zadania kamizelkę kuloodporną, trzeba było poczuć nutkę adrenaliny. Gdyby w klatce skopali jej tyłek to oczywiście czułaby się urażona, jej duma mogłaby tego nie przeżyć, ale jednocześnie pewnie w końcu poczułaby, że żyje. Problemem u psychopatów było to, że nie byli w stanie czuć w taki sam sposób, w jaki robiła to większość ludzi. Inej nie wiedziała co to strach, nie znała smutku... przynajmniej nie w takiej skali jak normalni ludzie. Wiedziała, że miała chujowe dzieciństwo i nie czuła się komfortowo myśleć czy rozmawiając o tym co ją w życiu spotkało i to było jej wyrażenie smutku. Tak samo z odczuwaniem radości, nie za bardzo to znała. Znała ekscytację i to właśnie dawała jej praca, czy spotkania takie jak te.
- Powinieneś - znów była bardzo serio. Stał właśnie naprzeciw seryjnego mordercy, na dodatek takiego, który nie wiedział czym jest strach. - Czyli jestem zdyskwalifikowana ze względu na płeć? Nie ładnie. - Skrzywiła się, bo w XXI wieku coś takiego nie powinno mieć miejsca! Dziewczyny mogły się bawić tak samo jak chłopcy.
- Okej, tu mnie masz - bo rzeczywiście trochę jednak knypka oceniła, chociaż było to trochę stwierdzenie faktu, bo rzeczywiście gościu był niski. - Nie wiedziałam, że w nielegalnych walkach zawodnicy są tacy rycerscy - wywróciła oczami, bo cóż, myślała, że się tu trochę rozerwie, ale najwyraźniej nie było jej to dane. Westchnęła sobie dość teatralnie i podeszła do niego bliżej, o wiele za blisko. - Zabierasz mi mają jedyną formę rozrywki na ten wieczór - chociaż może jeszcze gdzieś znajdzie się jakiś śmiałek, który nie będzie mieć oporów przed walką z kobietą.

Lorenzo Thompson
towarzyska meduza
catlady#7921
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there

[akapit]

Kiedy usłyszał tą prostą prawdę wypowiedzianą w prosty sposób, Lorenzo wreszcie zrozumiał, co mu już wcześniej nie pasowało. Jej słowa, jej ubiór i dziwna propozycja. Musiała nie walczyć w klatkach, jej podejście do tematu walki — teraz, kiedy już na to wpadł — zdawało się wręcz krzyczeć, że uczyła się gdzieś indziej. To nie mogła być dla niej dyscyplina; sportowcy nie myśleli w ten sposób, nie szukali zwiększenia przewagi przeciwnika i unikali niepotrzebnego ryzyka poza tym, które niosły pięści przeciwnika.

[akapit]

Na dźwięk krótkiego wyjaśnienia swojej motywacji oczy aż mu zaświeciły złowrogim, tajemniczym blaskiem.

[akapit]

Mówisz jeszcze o sporcie czy raczej o bójce w wąskiej uliczce? — zapytał równie poważnie co ona, odpuszczając sobie wymowne uśmieszki czy sarkazm. Może to była oznaka, że zaczyna traktować ją poważnie. A może zwykła, ludzka ciekawość.

[akapit]

Wzruszył ramionami na jej kolejne pytanie i to była jego jedyna odpowiedź w tym temacie. Feministki zawsze wyjątkowo go wkurwiały tymi swoimi infantylnymi próbami nie tyle wyrównania poziomu pomiędzy płciami, co zdecydowanie częściej nachalnymi usiłowaniem udowodnienia, że kobiety są lepsze od mężczyzn i należy się im więcej ze względu na niesprawiedliwą historię cywilizacji.

[akapit]

Nie wszyscy — odpowiedział, nic sobie nie robiąc z jej kpin. Interesowała go. Jako obiekt, którego nie rozumiał, ale który za wszelką cenę pragnął rozgryźć. — Możesz przestać marnować czas nas obojga, odwrócić się i odejść do kolejnego zawodnika, który wyjdzie z klatki o własnych siłach. Znajdziesz tu wielu takich, którzy nie stawiają sobie żadnych granic — właściwie powtórzył swoje poprzednie słowa, które zdawały się odbijać od niej jak od ściany. Mimo wszystko wciąż tutaj przed nim stała, zupełnie jakby prowokacją usilnie chciała zmusić go do takiej reakcji, jakiej oczekiwała.

[akapit]

Zmęczenie walką rozproszyło się gdzieś, a serce uderzyło szybciej, wpompowując do żył dużą dawkę adrenaliny w tej samej sekundzie, w której się do niego zbliżyła — w hangarze takim jak ten Falcone był wojownikiem, niezależnie czy w klatce, czy poza nią, a jego ciało działało instynktownie. Tysiące ataków zaczynało się w ten sposób. A on nie lubił, kiedy ktoś robił to przed gwizdkiem. I zdecydowanie nie lubił, kiedy bez pozwolenia i ostrzeżenia zbliżano się do niego w taki sposób. Jedynym przejawem tego niezadowolenia były minimalnie zmrużone oczy. Nie cofnął się ani o cal, nie skrócił też dystansu mimo jej dość agresywnego ruchu.

[akapit]

I ugryzł się w język, żeby powstrzymać pierwsze słowa przychodzące mu na myśl.

[akapit]

Było wiele innych rzeczy, które mogliby razem zrobić dla rozrywki.

[akapit]

Dlaczego tak bardzo chcesz walczyć z facetem? — zapytał neutralnym tonem, właściwie nie różniącym się niczym od tego sprzed chwili. Nie odbiło się w nim pierwsze skojarzenie ani irytacja. — A zanim odejdziesz w poszukiwaniu rozrywki, oświeć mnie... — rzucił nonszalancko i na ułamek sekundy zawiesił głos w mocno wymowny sposób, jeszcze bardziej przy tym mrużąc oczy wbite prosto w twarz nieznajomej. — Skąd ta pewność, że poradzisz sobie z mężczyzną bijącym się zawodowo?

[akapit]

Cholera, interesowała go.

Inej Marlowe
przyjazna koala
Falcone
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Oczywiście, że nie walczyła nigdy w klatce. Walczyła w normalnym życiu, na śmierć i życie. Najpierw w rodzinnej wiosce, gdzie każdego dnia musiała dać z siebie wszystko, by przetrwać, później w izraelskim wojsku, CIA, aż w końcu w zawodzie, w jakim znajdowała się teraz. Tam nie było miejsca na rozrywkę. Dlatego do walk tutaj podchodziła raczej jak do zabawy, chciała się sprawdzić. Z mafiosami sobie dawała radę, a co ze sportowcami? Warto się było przekonać, szkoda tylko, że jeden, którym się zainteresowała, nie chciał się z nią zmierzyć. – Co za różnica? Podobno tu nie ma zasad, więc czym się niby różni to, od bójki w wąskiej uliczce? – Zapytała, bo sama nie miała pojęcia. Wszystkie chwyty tu były dozwolone, tak samo jak podczas zwykłej bijatyki. Nie wierzyła też w to, że wszyscy biorący udział w walkach byli kiedykolwiek sportowcami, niektórzy wyglądali na takich typowych opryszków, którzy chcieli zarobić kilka stówek lejąc kogoś po mordzie.
- Dobrze, tak właśnie zrobię – kiwnęła głową, bo przecież tego chciała. Spróbować swoich sił, wziąć udział w tego typu walce, co byłoby dla niej nowym doświadczeniem, na dodatek cennym, a przynajmniej taką miała nadzieję. Inej nie znała pojęcia przestrzeni osobistej, często ją naruszała, szczególnie u swoich ofiar, chociaż mężczyzny za takową nie uważała. Chciała może w ten sposób, go trochę sprowokować, skoro słownie nie dało rady. Najwyraźniej był jednak na tyle pewny siebie, by nie dać się nabrać na takie słabe zagrania i Marlowe to szanowała. Na głos, by się nie przyznała, ale lubiła ludzi, którzy mieli swoje zdanie i trzymali się go za wszelką cenę.
- A dlaczego nie? Nie widzę tu zresztą zbyt wiele kobiet, które biorą udział w walkach, poza tym, lubię wyzwania – wzruszyła ramionami odpowiadając na jego pytanie i owszem, była już gotowa pójść sobie w poszukiwaniu faceta, który nie będzie mieć obiekcji przed uderzeniem kobiety, ale zatrzymała się jeszcze słysząc jego kolejne słowa. Uśmiechnęła się tajemniczo patrząc mu prosto w oczy. – Skąd ta pewność, że ja nie biję się zawodowo? – Może trenowała boks, albo inne sztuki walki!? Nigdy nie wiadomo. – Może jestem nastoletnią mistrzynią kickboxingu? – Zażartowała sobie. – Albo jeszcze lepiej… płatnym zabójcą – dodała też w formie żartu, z którego nawet się zaśmiała. No, chociaż to ostatnie to akurat była prawda. – Jak sobie poradzę to większa sława dla mnie, a jak nie to mogę zawsze się tłumaczyć, że był większym i silniejszym mężczyzną… przegrana byłaby wtedy mniej bolesna – stwierdziła wzruszając lekko ramionami, a później stanęła sobie bardziej nonszalancko ponownie na usta przywołując uśmiech. – Myślisz, że powinnam się do tego bardziej przygotować? Załatwić sobie prywatny trening? – Zapytała mierząc mężczyznę spojrzeniem od stóp do czubka głowy.

Lorenzo Thompson
towarzyska meduza
catlady#7921
walczy w klatce — zazwyczaj nielegalnie
36 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
‘Cause what we need is what we once had
Time won’t stand still
Just say you will
Because I need you there

[akapit]

Lubi wyzwania. Z każdym takim obojętnie wypowiedzianym przez nieznajomą słowem Lorenzo był nawet bardziej zainteresowany. Tą niską kobietą bez przesadnej gestykulacji z czymś niemożliwym do opisania, co czaiło się w jej oczach, kiedy w nie patrzył. Coś pod skórą, coś w zachowaniu; coś, czego wciąż nie potrafił określić.

[akapit]

Zawtórował jej i zaśmiał się w głos śmiechem przypominającym szczekanie na dźwięk jej absurdalnie brzmiących słów. W najśmielszych snach nie mógłby przypuszczać, że tak otwarte sugerowanie zawodu blondynki było równe prawdzie. Że ktoś taki jak ona mógłby być seryjnym zabójcą do wynajęcia. Właśnie dlatego Falcone wziął to za dobry żart i nic więcej.

[akapit]

Taa, jasne. A ja powinienem uważać na Kryptonit — odparł trochę swobodniej, machnąwszy ręką. Naruszenie jego przestrzeni osobistej wciąż irytowało, ale kobieta nie wyglądała, jakby cokolwiek ją to obchodziło. — Nigdy nie spotkałem sportowca, który uważałby za zabawne wciskanie przeciwnikom atutów w ręce przed walką, i to takich, które mogłyby zaważyć na zwycięstwie — rozwiał jej wątpliwości w sprawie zawodowstwa, wzruszywszy przy tym obojętnie ramionami. — Aż tak cię to uraziło, co? — zapytał retorycznie, uśmiechając się trochę zbyt wymownie żeby nie było w tym grymasie widać ironii. — W takim razie zaspokój moją ciekawość i powiedz: bijesz się zawodowo?

[akapit]

A jeśli nie to czym się zajmujesz?

[akapit]

Tego Lorenzo nie dodał na głos. Miał wrażenie, że grają w jakąś grę, której zasad jeszcze co prawda nie pojął, ale zniszczyłby ją, gdyby zapytał ją o wszystko bezpośrednio. Może była tym okazem tajemnicy kryjącej się w kobiecie, której Lorenzo nie lubił dociekać; a może po prostu w ten sposób bawił się całkiem dobrze, choć nie zamierzał się do tego przyznawać.

[akapit]

Zależy co umiesz — odpowiedział na kolejne pytanie, zmuszając się do skierowania toku myślowego znów na walki. — Skąd mam wiedzieć, skoro nie widziałem cię w akcji? Znajdź sobie kogoś i dostań się do klatki... Chętnie popatrzę — znów się uśmiechnął, tym razem już bez wcześniejszej złośliwości, ale z jakimś rodzajem wyzwania czy zaczepki. — Masz ochotę na drinka, nieznajoma mistrzyni-nastolatków-w-kickboxingu? — rzucił jakby mimochodem, spoglądając na moment gdzieś ponad jej głową w kierunku baru.

/zt

Inej Marlowe
przyjazna koala
Falcone
ODPOWIEDZ