32 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
I took a deep breath and listened to the old brag of my heart.
I am, I am, I am.
#4


W pośpiechu wybiegł po schodkach na ganku własnej farmy, prawie to tracąc równowagę i lądując w wielkiej kałuży błota. Był mieszczuchem pod każdym względem i nie sposób dało się tego ukryć przed nikim. Życie w otoczeniu tych pól i pastwisk coraz silniej wpędzało go w pewnego rodzaju rozpacz - zapach, odległość, wyłącznie odgłosy natury. Brakowało mu zgiełku i nocnego życia, choć wprawdzie tej tęsknoty nie potrafił przywdziać w konkretne wspomnienia.
Na uczelnię dotarł już lekko spóźniony, więc poziom poddenerwowania Lancelota dość znacząco skoczył ku górze. Liczył jednak, że dawny profesor przymknie oko na jego niepunktualność i udzieli rad po znajomości. Przemilczmy tu fakt, iż Hannigan kompletnie go nie pamiętał, a jedyną wskazówką był dla niego zapisany w notesie numer telefonu do starszego mężczyzny. Oczywiście przyszło mu jeszcze zgubić się kilkukrotnie w ogromnym budynku wydziału, w którym niestrudzenie poszukiwał gabinetu profesora. Dopiero po wielu próbach udało mu się wpaść na kogoś, kto udzielił mu pomocy i wskazał dobry kierunek dalszej wędrówki po uczelnianych korytarzach. Wielce zmęczony całym tym zamieszaniem wgramolił się prawie do pustej widny. Już w niej po wybraniu odpowiedniego piętra, oparł się całymi plecami o przeciwną do wejścia ścianę windy, oddychając przy tym głęboko. Może jeszcze uda mu się zdąrzyć - powtarzał sobie uspokajająco w myślach, kiedy powoli pokonywał kolejne piętra. Do czasu mógł nawet cieszyć się tylko swoją obecnością, którą przerwał pojedynczy osobnik. Zawsze mógł trafić na grupę głośnych studentów
- Chyba utknęliśmy. Mógłbyś wcisnąć ten przycisk "sos"? - zagaił do młodzieńca, który stał tuż przy przyciskach. Wolał nie ryzykować nagłym zbliżaniem się do nieznajomego, bo kto wiedział, w jaki sposób mógł zareagować? A jeśli chłopak cierpiał na jakąś klaustrofobię i w akcie paniki rzuciłby mu się do gardła? O wielu dziwnych rzeczach słyszało się w tych czasach, a on zdecydowanie nie zamierzał kusić losu. W dodatku dzieci w tych czasach również zaskakiwały go na każdym kroku, więc nie uśmiechało mu się poznawać ich zwyczajów w tak ekstremalnych warunkach.


Aurelius Whitelock
powitalny kokos
no szalona
21 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Łyżwiarz figurowy, reprezentujący Australię na Olimpiadzie. Swoje sporotwe życie próbuje pogodzić ze studenckimi realiami, kształcąc się na fizjoterapeutę.
Kolejne łyki proteinowego szejka o smaku masła orzechowego upijane z wolna z ciemnoniebieskiej butelki, w marny sposób imitowały spożywane w biegu śniadanie. Tego dnia wynurzył się z sypialni lewą nogą, w sposób dosłowny i przenośny. Poranne korki, brak miejsca parkingowego i typowy dla porannego wstawania ból istnienia, dopełniał tę niewyszukaną tragikomedię. Studenckie życie Aureliusa ograniczało się do smętnego odhaczania kolejnych dni na uniwersytecie i równie posępnego przystępowania do zaliczeń tylko po to, by przy najmniejszym możliwym wysiłku zdać kilka kolejnych przedmiotów przewidzianych na ten semestr. Gdyby nie nieopisana wręcz potrzeba jego rodzicielki do zapewnienia jedynemu potomkowi dostępu do wykształcenia wyższego to rzuciłby studia w cholerę. Fizjoterapia była tylko zbędnym dodatkiem do sportowej kariery, którą to ryzykował, biegnąc do otwierającej się właśnie windy, by nie stracić coraz częściej opuszczanych poniedziałkowych zajęć. Gdy sukces był już w zasadzie murowany, pojawiła się tak zwana złośliwość rzeczy martwych. Winda stanęła, krótkim szarpnięciem obwieszczając blondynowi, gdzie dokładnie ma jego plany i marzenia. Czy mogło być gorzej?
-Cholera, nie mam na to czasu. - warknął, najpewniej puszczając w myślach ze dwie czy trzy siarczyste wiązanki. Grafik miał napięty jak spodnie po niedzielnym obiedzie i za nic nie widział w nim miejsca na tę nieplanowaną awarię. W końcu kto jak nie on pieczołowicie zrelacjonuje jak #trenuje na swoim instragramowym koncie, na którym to ku uciesze sponsorów pokazywał pełną krasę sportowego życia. - Wcisnąłem już trzy razy, może się zacięło, przecież nie kogą nas tak olać. Ile można czekać. Myśli pan, że długo tu zostaniemy?- zapytał, z miejsca zalewając obcego jegomościa wszystkimi żalami, które w danym momencie cisnęły mu się na język. Nie wyglądał na szajbusa, wydawał się całkiem zrównoważony. Na tyle zrównoważony, by nie stanowić zagrożenia dla Aureliusa, który to swoim gadulstwem nie jednego potrafił wyprowadzić z równowagi. Wszystko wskazywało na to, że przyjdzie im spędzić ze sobą kilka długich kwadransów, co tylko pobudzało wyobraźnię zaczytanego w kryminalnych opowieściach blondyna.
lance hannigan
powitalny kokos
ewa/ cottagecore#0382
32 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
I took a deep breath and listened to the old brag of my heart.
I am, I am, I am.
Nie rozumiał dzisiejszej młodzieży i zapewne wolał nie wgłębiać się w ich tok myślenia. W tym przypadku niewiedza wydawała się dość przyjemną opcją, która nie będzie nękać go pytaniami pozostawionymi bez odpowiedzi. Niestety towarzysz tego windowego nieszczęścia najwyraźniej zaliczał się do tej grupy młodych ludzi... co oczywiście odbić się w niedalekiej przyszłości miało na poziomie ich komunikacji między sobą. Dlatego już teraz Lancelot przyglądał się nieznajomemu z lekką obawą, w głowie rozpracowując jego reakcje. No i tyle było z marzeń o rozważnej osobie. Blondyn zdecydowanie nie wydawał się spokojną osobą, a przynajmniej nie taką zachowującą zimną krew w trudnych sytuacjach. Starał się tylko nie przejąć poddenerwowanej postawy, bo jak dobrze wiadomo, takie emocje dość łatwo udzielają się w stresie.
Z wolna przeczesał dłonią potargane od biegu włosy, starają się zebrać przy tym myśli. Te jedna kołatały się po jego głowie w prawdziwym chaosie - co zrobić, ile czasu, jak? Nawet jeśli kiedykolwiek w życiu doświadczył podobnej awarii, to i tak nie miał żadnego dostępu do potrzebnej wiedzy. - Nie wiem, skąd mam wiedzieć? To zależy o tego czy ktoś zauważy awarię właśnie tej windy - westchnął ciężko, podchodząc do drzwi. Uderzył w nie kilkukrotnie otwartą dłonią, jak również zawołał dość głośno o pomoc. Nie widząc oraz nie słysząc jednak żadnej reakcji, postanowił sięgnąć do kieszeni. Stukając palcem w ciemny ekran telefony, musiał pożegnać się z tak łatwą opcją na ratunek.
- A telefon... masz zasięg? Mój się rozładował... - przeniósł wyczekujące spojrzenie na młodzieńca, w duchu prosząc los o nierzucanie im kolejnej kłody pod nogi. Znając jednak życie i złośliwość rzeczy martwych, dość prawdopodobnym mogło się okazać spędzenie tu nawet i kilku godzin. W takim przypadku powinien przestać łudzić się nadzieją na spotkanie, które tego dnia już przepadło na dobre. Co najwyżej ubłaga znajomego profesora o inny dzień, gdy wytłumaczy się, jak cały świat zmówił się przeciwko niemu. O tyle dobrze, że nie był w tym przypadku zwykłym studentem proszącym o dodatkowy termin egzaminy, a po prostu starym znajomym potrzebującym kilku rad.

Aurelius Whitelock
powitalny kokos
no szalona
21 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Łyżwiarz figurowy, reprezentujący Australię na Olimpiadzie. Swoje sporotwe życie próbuje pogodzić ze studenckimi realiami, kształcąc się na fizjoterapeutę.
Cóż, Aurelius momentami nie rozumiał i samego siebie. Zdawał sobie sprawę, że niekiedy bywa nieprzewidywalny, ale tę wiedzę pozyskał najpewniej, kierując się osądami innych ludzi, a nie własną obserwacją swoich zachowań. Tak czy inaczej, sam też nie do końca rozumiał rówieśników. Odkąd tylko nauczył się chodzić, całe jego życie skoncentrowane było na odniesieniu sportowego sukcesu, co nieuchronnie prowadziło do wielu bolesnych wyrzeczeń.
-Nie wiem, wygląda Pan na takiego, co wie.- wzruszył ramionami, licząc, że taka odpowiedź usatysfakcjonuje nowo poznanego jegomościa. Sam był już, delikatnie to ujmując, zniecierpliwiony i ani myślał o spędzeniu kilku godzin w tej klaustrofobicznej klitce, jaką bezsprzecznie była uczelniana winda. Na ten dzień, podobnie jak na każdy inny, miał dość napięty grafik, który zdecydowanie nie przewidywał zastój w windzie, który w normalnych warunkach mógłby zostać spożytkowany przez Aureliusa na publikację co najmniej dwóch postów na Instagramie, nagranie treningowego story i zjedzenie proteinowego batonika. - Mam telefon, ale...nie ma zasięgu. Przed chwilą była jedna kreska, może zaraz wróci.- westchnął, nerwowo wymachując telefonem nad głową, licząc, że uda mu się złapać, choć minimalny zasięg, niezbędny do skontaktowania się z kimkolwiek, kto byłby w stanie wyciągnąć go z potrzasku. To nie tak, że panikował, ale może jednak trochę zestresowała go ta cała sytuacja? Awarie windy nie były czymś niespotykanym, ale w czasie swojego dwudziestojednoletniego życia, Whitelockowi pierwszy raz przyszło uczestniczyć w tego typu impasie.
lance hannigan
powitalny kokos
ewa/ cottagecore#0382
ODPOWIEDZ