studentka, kelnerka — Once Upon a Tart
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea



[akapit]

Późny wieczór, uczelniany parking…

[akapit]

Samochodów zostało już jak na lekarstwo, co w przypadku Laurelle generowało problemy. Gdy auto odmawia ci współpracy na parkingu pełnym ludzi zawsze jego kogo poprosić o pomoc. Ładnie się uśmiechnąć i zorganizować sobie podwózkę po tym, jak zaprzyjaźniony już warsztat stwierdzi, że ma go zostawić na miejscu, bo później po niego przyjadą.
Dzisiaj nie było później. Dzisiaj nawet w warsztacie od niej nie odbierali, bo było za późno… a ona utknęła. Szlag by to trafił.

[akapit]

Rozejrzała się zdezorientowana, przeklinając pod nosem, bo chyba czekała ją piesza wycieczka do centrum, a następnie do Lorne Bay. Wspaniale! Zatrzasnęła drzwi od auta, przewiesiła torbę przez ramię i już miała się ruszyć, gdy usłyszała za sobą kroki. Czyli jednak nie była sama!

[akapit]

- Hej, cześć! Potrzebuję bohatera, rycerza na białym koniu – rzuciła pogodnie, może trochę atakująco, jeszcze zanim rozpoznała sylwetkę w bladym świetle ulicznych latarni. I sekundę później, gdy sama zrobiło krok w kierunku mężczyzny, ale i on się do niej przybliżył i już wiedziała do kogo się odezwała – dziękowała za kiepskie światło, bo przynajmniej nie był w stanie zauważyć jak jej twarz przybiera kolor purpury. Zagryzła nerwowo wargę, zgarnęła kosmyk włosów za ucho i pokręciła głową – Przepraszam… myślałam, że równie zbłąkana, co moja, studencka dusza. – uśmiechnęła się przepraszająco – Zepsuło mi się auto… – wskazała na to, które stało kawałek za nimi – Próbowałam znaleźć podwózkę. – wytłumaczyła się, nie przestając się do mężczyzny uśmiechać i jednocześnie zaczynając powolny manewr odwrotu, gdy nie spuszczając z niego spojrzenia, po prostu zrobiła krok w tył i kolejny – Ale to nie przeszkadzam. Do zobaczenia na zajęciach, profesorze… – gdyby można się było zapaść pod ziemię, właśnie by to zrobiła.

[akapit]

Idiotka, idiotka, skończona idiotka…

[akapit]

I naprawdę musi kupić nowe auto.

[akapit]

Szlag. Ciągle liczyła, że ładny uśmiech uratuje sytuację.


Aaron Barnard
ambitny krab
nie#5225
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Aaron przebywał na uczelni jak najrzadziej tylko się dało. Tutaj jego gabinet był na tyle mały i jeszcze współdzielił go z innym profesorem, co zupełnie nie zapewniało dobrych warunków do pracy. Właśnie dlatego gdy w końcu przyjeżdżał tych kilka razy w tygodniu, bo jednak zdjęcia dydaktyczne ze studentami nadal były obowiązkową częścią jego pracy profesora uczelni wyższej, to często opuszczał przynależący do budynku wydziału parking praktycznie jako ostatni. Zawsze było coś jeszcze do załatwienia, jakiś student, który nie mógł albo nie chciał przyjść na zajęcia, teraz musiał je odrobić, albo po prostu nazbierało się tyle papierkowej roboty, której nie opłacało się wozić tam i z powrotem, że te dni były dla niego mocno intensywne. Wypijał wtedy więcej kawy, niż przeciętnie. Kilka razy sięgnął też po napije energetyczne, ale ostatecznie nie rozumiał co młodzi ludzie w nich widzą, więc bez żalu szybko je porzucił. Jadał też mniej zdrowo, ale jego metabolizm na szczęście nadal nieźle funkcjonował, więc wcale nie było tego po nim widać.
I tak dzisiaj późnym wieczorem w podobny sposób kończył kolejny z dni na uczelni. Zostawił klucze u portiera, który już dobrze go kojarzył, więc uprzejmie wymienili kilka zdań, a potem wyszedł w kierunku parkingu, już znacznie bardziej pustego, niż gdy w ciągu dnia szukał wolnego miejsca parkingowego dla swojego niezbyt dobrze prezentującego się samochodu. Obecnie jeździł kilkunastoletnim pickupem, ale nie takim z najnowszych reklam, na którego pace nieraz przewoził różne rzeczy na farmę rodziców. W każdym razie kabina do jazdy była utrzymana w dość dobrym stanie.
Nie spodziewał się tu teraz nikogo, dlatego nieco zaskoczony szybko zorientował się, że tajemnicza postać mówi właśnie do niego.
- Hej, cześć. - odpowiedział za postacią, zdając sobie sprawę, że mówi do niego studentka, choć w świetle słabych lamp ulicznych, nie był w stanie określić nawet czy widział ją na swoich zajęciach, nie mówiąc już do dokładnym zidentyfikowaniu. - I tak zawsze zagadujesz przypadkowych ludzi na parkingach? Ryzykownie. - dodał, pokonując ze dwa kolejne kroki w kierunku swojej niespodziewanej rozmówczyni.
- W pewnym sensie nadal masz rację. - odpowiedział enigmatycznie na próbę tłumaczenia się młodej kobiety. To, że nie był studentem, nie oznaczało, że nie mógł być zagubiony. Prawdę mówiąc z biegiem lat przekonywał się, że zagubienie wcale nie było domeną młodych ludzi, to nie był jednak czas na filozoficzne dyskusje, więc ostatecznie zrównał krok z dziewczyną i spojrzał we wskazanym przez nią kierunku. - Dokąd chcesz się dostać? - zapytał wracając spojrzeniem do swojej rozmówczyni i teraz rozpoznał w niej swoją studentkę, zresztą sama dała mu to jasno do zrozumienia, więc nie miał już pola do zastanawiania się, no chyba że nad jej imieniem. - Laurelle prawda? To znaczy panna Hammond? - powiedział po chwili, gdy skojarzył dziewczynę z jakąś konkretną sytuacją z zajęć, stąd przypomniał sobie jej nazwisko.

Laurelle Hammond
studentka, kelnerka — Once Upon a Tart
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

[akapit]

Jej spektakularna ucieczka zakończyła się fiaskiem. Sporym zaskoczeniem było dla niej też to, że ktokolwiek… a zwłaszcza jakikolwiek profesor może kojarzyć jej twarz. A dopasować imię i nazwisko do twarzy? Tym bardziej. Więc mimo, że z jednej strony chciała się zapaść pod ziemię to z drugiej… chyba nie mogła powstrzymać uśmiechu samozadowolenia. Bo to chyba dobrze, że ją kojarzył, prawda? Nie była może wybitną postacią na roku – głównie dlatego, że starała się nie wychylać – ale jednocześnie radziła sobie na pewno powyżej przeciętnej. Więc sukces! Jej mały, osobisty sukces – Laurelle Hammond, zgadza się… lub po prostu Laura, jak kto woli. – odpowiedziała, uśmiechając się do niego ładnie i przestając się wycofywać. Wyprostowała się i spojrzała prosto na profesora Barnarda, łapiąc z nim kontakt wzrokowy i nie przestawała się uśmiechać – Lorne Bay… ale nie chcę robić problemu, także nie było sprawy! – zapewniła, wracając do robienia kroku wstecz. I kolejnego. Może łatwiej byłoby się odwrócić na pięcie i po prostu zniknąć z zasięgu wzroku profesora, ale coś jej nie pozwalało. Coś sprawiało, że ciągle się w niego wpatrywała i tylko pogrążała się w tym jak żałośnie się czuła. I z każdą kolejną sekundą wiedziała, że powinna się zakopać jeszcze głębiej.

[akapit]

I jeszcze trochę.

[akapit]

Spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu, miała nadzieję, że uda jej się zadzwonić do którejś z sióstr albo przyjaciół… I wtedy on też odmówił współpracy. Rozładowana bateria powiedziała dość, a sam telefon się wyłączył – Nienienie, proszę, nie rób mi tego… – mruknęła, próbując go jeszcze reanimować, bezskutecznie.

[akapit]

Szlag!

[akapit]

Ponownie spojrzała na profesora, niepewnie, zagryzając przy tym lekko wargę, bo nie mogła pozbyć się uczucia, że zrobiła z siebie kompletną idiotkę – Chyba jednak naprawdę potrzebuję podwózki, bo po nikogo już nie zadzwonię… – uniosła lekko swój martwy telefon – Nie mam pojęcia jak… ale odwdzięczę się. – zapewniła, chociaż gdy tylko powiedziała na głos, zdała sobie sprawę, że mogłoby to zostać źle odebrane. Bardzo źle.

[akapit]

I dziękowała za kiepskie oświetlenie parkingu, bo nikt nie był w stanie zauważyć, że jej policzki się z tego wszystkiego wymownie zaczerwieniły.


Aaron Barnard
ambitny krab
nie#5225
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Aaron zupełnie nie potrafił tego logicznie wytłumaczyć, ale jego mózg działał w taki sposób, że część nazwisk swoich studentów zapamiętywał już podczas pierwszego spotkania, a kolejne skojarzenia z konkretnymi twarzami pojawiały się podczas kolejnych zajęć. Była to umiejętność zupełnie bezużyteczna, bo ze studentami trochę jednak jest tak, że dziś są, a jutro może ich już nie być na uczelni, no ale więcej wysiłku kosztowałoby go wyłączenie mózgu na tę czynność, więc zupełnie nic z tym nie robił. Przynajmniej potem nie wychodził na chaotycznego ignoranta podczas zaliczeń, no i atmosfera podczas zajęć w grupach była całkiem znośna. Przynajmniej w przypadkach, gdy trafiało na otwartych ludzi, bo czasem jakaś taka nieśmiałość bywa na tyle silna, że musi niemal siłowo wyciągać z młodych ludzi każde słowo.
- Jadę w tym samym kierunku, więc to żaden problem. - wzruszył nieznacznie ramionami. Mimo kiepskiego oświetlenia, dostrzegał jakieś takie dziwne skrępowanie Laury, jak przed chwilą powiedziała, że ludzie się do niej zwracają, i w końcu dotarło do niego, że nie była to jednak typowa propozycja, szczególnie w obecnym czasie. Choć on nie miał nic zdrożnego na myśli, to wszystko jednak zależy od indywidualnej interpretacji. - Ale jeśli nie chcesz skorzystać z propozycji, to żaden problem. - zrobił krok w przód, podnosząc ręce w geście poddania i okazania, że jego zamiary są czysto pokojowe. Szedł w stronę młodej kobiety, bo ona się oddalała, ale nadal nie naruszał jej przestrzeni osobistej. - W takim przypadku może po prostu zaczekam z Tobą, aż zorganizujesz sobie jakąś podwózkę albo taksówkę. - zaproponował. Co prawda nie słyszał ostatnio plotek, o niebezpiecznych incydentach w okolicy kampusu, ale generalnie świrów nie brakuje, a ktoś taki z pewnością mógłby się zaczaić na młodą, ładną, zagubioną kobietę. Może przeczytał za dużo książek, przez co jego wyobraźnia jest nieco zbyt bogata, ale nie sądził, by były to wcale tak mało prawdopodobne myśli.
- Albo chociaż zaczekaj w budynku. - dodał, zupełnie już kapitulując i serio miał iść już w kierunku swojego auta, gdy Laurelle znów się do niego odezwała.
- Zupełnie nie ma takiej potrzeby. - spojrzał na dziewczynę i machnął ręką na słowa studentki. To znaczy na takim poziomie typowego faceta, nie miałby nic przeciwko odwdzięczaniu się takiej kobiety, nawet jeśli miałaby to być tylko wspólna kawa, ale był też wykształconym człowiekiem, z dość dobrymi w gruncie rzeczy manierami, więc nawet kącik ust mu nie drgnął.
- W takim razie musimy iść w tamtym kierunku. - stwierdził, wskazując na miejsce, z którego nieco oddalili się przez te dziwne podchody, które uprawiali w ciągu ostatniej chwili.

Laurelle Hammond
studentka, kelnerka — Once Upon a Tart
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

[akapit]

Nie podejrzewała go o nic… niestosownego. Natomiast nie chciała zrobić mu problemów. Gdyby okazało się, że jednak nie są sami na uczelnianym parkingu, że może jednak ktoś jeszcze postanowił tu zabawić dłużej niż to potrzebne – gdyby zobaczył, że do jego auta wsiada młoda studentka – mógłby mieć problemy. Laurelle miała to do siebie, że chociaż problemy to jej drugie imię to jednak nie lubiła być ich powodem u kogoś innego. Nie bała się Aarona, wręcz przeciwnie. Lubiła jego zajęcia, lubiła go słuchać i uważała, że był zdecydowanie za przystojny na to, by zestarzeć się na profesorskim stołku na uczelni w Cairns, ale… był jej profesorem. Nie chciała robić z siebie skończonej kretynki, co aktualnie szło jej perfekcyjnie. I w głowie już przeszukiwała listę najbliższych uniwersytetów, na które mogłaby się przenieść, gdyby nie miała możliwości już nigdy spojrzeć mu w twarz. Co było całkiem prawdopodobne. Żeby było zabawniej nigdy nie uważała się za kogoś tak… wstydliwego. Może nie była królową popularności, nie była najgłośniejszą osobą w towarzystwie i nie rozkwitała dopiero, gdy wszyscy na nią patrzyli – ale wydawało jej się, że jest całkiem pewna siebie. I potrafi rozmawiać z płcią przeciwną, nawet mimo różnicy wieku. Musiała być to więc zasługa profesora.

[akapit]

- Tam… jasne. – skapitulowała, poprawiła torbę na ramieniu i ruszyła za mężczyzną w odpowiednim kierunku, zbliżając się do jego pickupa – Nie wiedziałam, że jesteś z Lorne Bay… – chyba wypadało wreszcie odpuścić, przestać się spinać i może po prostu porozmawiać skoro po chwili znaleźli się w dość mocno ograniczonej powierzchni auta i mieli do wyboru albo to, albo ciszę… ewentualnie wieczorną audycję lokalnego radia, co nie było szczególnie kuszące – I nie wiedziałam, że tak długo masz zajęcia… to już chyba trochę podchodzić pod znęcanie się. I nad prowadzącymi i nad studentami. – zażartowała, uśmiechając się do niego pogodnie, ładnie – najładniej jak umiała – i wbijając w niego swoje orzechowe tęczówki. Na miejscu pasażera siedziała trochę bokiem, żeby móc częściowo obserwować drogą, a częściowo skupić się na twarzy swojego dzisiejszego bohatera. I kierowcy.


Aaron Barnard
ambitny krab
nie#5225
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Jeśli studentka nie uzna, że zachowanie jej wykładowcy jest w jakiś sposób niestosowne i nie pójdzie z tym do odpowiednich osób, to nie powinno być żadnych kłopotów. Tak przynajmniej wyglądało to w idealistycznym świecie Aarona, gdzie osoby trzecie nie robią różnych rzeczy z nudów, albo byle tylko uprzykrzyć komuś życie. Rzeczywistość pokazuje jednak, że jest nieco inaczej, choć Barnard jeszcze nie spotkał się z tym osobiście. No i trudno, teraz też mógł udać, że nie widzi dziewczyny kopiącej w oponę, ale nie zrobił tego i najwyżej potem będzie sobie pluł w brodę.
Aaron osiadł w Cairns ze względu na problemy osobiste, te, choć w przykry sposób, to właściwie teraz już się skończyły i kto wie, może w przyszłości rozwinie skrzydła. Może gdyby otrzymał możliwość pracy przy jakimś super ciekawym projekcie na drugim końcu świata, to zdecydowałby się na wyjazd. Właściwie lepszego momentu na rozwój zawodowych nie miał dotąd w życiu. Z drugiej strony dobrze mu było tu, gdzie jest, więc to nie jest tak, że każdego dnia otwiera skrzynkę mailową z nadzieją, że pojawi się tam propozycja udziału w jakimś super grancie.
- Pochodzę z Lorne, no i jakoś ciągle jest coś, co mnie tam trzyma. - powiedział zupełnie szczerze. Mógł przecież wyjechać, miał perspektywy, ale najpierw chora żona, a teraz rodzinna farma i rodzice, którzy są coraz starsi, więc dobrze było ciągle być gdzieś w pobliżu. Nie każdy musi jednak uciekać do wielkiego świata. Aaron jest takim typem człowieka, który mógłby mieć trudności z odnalezieniem się w wielkiej metropolii. Z jednej strony był dość otwartym człowiekiem, ale z drugiej, ceni sobie spokój jaki oferuje Lorne Bay czy nawet większe, ale wciąż znajome Cairns. - A Ty? Przyjechałaś na studia czy też pochodzisz z okolicy? - zapytał, ciągnąc temat, który wydawał się być neutralny i nie generował niezręcznej atmosfery, którą jeszcze przed chwilą na parkingu chyba oboje poczuli.
- Studia nie byłyby pełnym doświadczeniem, gdyby obyło się bez chociażby jednego znęcającego się wykładowcy. - powiedział z lekkim uśmiechem, choć wciąż wpatrywał się w drogę widoczną tylko dzięki włączonym światłom w samochodzie. Nie mijał się tak bardzo z prawdą, po latach pamiętamy właściwie tylko tych wyjątkowo wymagających nauczycieli czy wykładowców, cała reszta rozmywa się gdzieś w naszej pamięci.
Dopiero po chwili na moment odwrócił głowę w kierunku dziewczyny siedzącej w fotelu pasażera. - A tak na serio, to wolę spędzić dwa całe dni na uczelni, niż musieć każdego dnia przyjeżdżać na trzy-cztery godziny. Więc to trochę przeze mnie musisz tak późno wracać. - dodał rzeczowo i znów skierował głowę na wprost.

Laurelle Hammond
studentka, kelnerka — Once Upon a Tart
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

[akapit]

Większość kłopotów wynikała z tego, że osoby trzecie wkładały nos nie tam, gdzie powinny… ludzka zawiść, zazdrość i zwykła podłość były chyba najgorsze do radzenia sobie. Bo właściwie jak sobie z tym poradzić? Jak miałaby się tłumaczyć, że nie kończy studiów romansując z profesorem? Niezależnie od tego jak był przystojny? Prawda była taka, że to chyba pierwsza okazja, gdy faktycznie miała szansę na jakikolwiek kontakt z nim… poznać go, czegoś się dowiedzieć. Z każdą kolejną sekundą jej zdenerwowanie, speszenie i świadomość, że zrobiła z siebie kretynkę – odchodziły w zapomnienie. Uśmiech na jej twarzy stawał się coraz szerszy, a oczy znowu radośnie błyszczały.

[akapit]

- To miasto ma coś w sobie. Lorne. Niby można wyjechać, niby można szukać szczęścia gdzieś na drugim końcu świata… ale po co? – zaśmiała się pogodnie – Tutejsza. – bardzo, bardzo miejscowa – Myślałam o tym, żeby wyjechać. Brisbane albo Sydney… albo może nawet studia w Stanach. Jakoś bym sobie poradziła, ale mam sporą rodzinę na miejscu. I chyba za bardzo by mi ich wszystkich brakowało. – stwierdziła swobodnie, wcale nie czując się przepytywana ani nie czując się niezręcznie opowiadając mu o swojej rodzinie – Moi rodzice tworzyli rodzinę zastępczą dla paru dzieciaków, więc jak łatwo się domyślić… bywa tłoczno. Może gdy teraz ojciec został sam to chętnie chociaż częściowo by się nas pozbył i miał święty spokój, ale no… chyba nam się trudniej rozstać z nim. – zaśmiała się, ale naprawdę była zżyta z rodziną. Miała z nimi zaskakująco dobry kontakt, ominął ją jakiś wielki bunt i nie wyobrażała sobie, że mogłaby ich wszystkich nie widzieć rok albo więcej, gdyby postanowiła się przenieść na drugi koniec świata.

[akapit]

- I wcale nie czuję się… poszkodowana. I tak musiałam jeszcze trochę popracować w bibliotece. A jeśli dodatkowo mam podwózkę, to hej… wszystkie chore godziny zajęć zostają wybaczone – dodała żartobliwie, mając nadzieję, że nie przeszkadza mu raczej swobodny ton dziewczyny. Jakoś nie chciała dalej budować tej przepaści między nimi, podgrzewać tej niezręcznej atmosfery zbudowanej na parkingu. Odeszła w zapomnienie i niech nie wraca – Zajmujesz się czymś jeszcze? Skoro tak mało czasu spędzasz na uczelni? – zapytała szczerze zainteresowana, dalej nie odwracając od niego wzroku i nie przestając się uśmiechać.


Aaron Barnard
ambitny krab
nie#5225
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Choć Aaron starał się nie wprowadzać jakiejś mocno oficjalnej atmosfery na zajęciach, to jakieś tam pozory trzeba było zachowywać, więc nigdy nie rozmawiał przez dłuższą chwilę ze studentami, na takie typowo prywatne tematy. Wiadomo, nieraz gdy był jakoś tam obecny na spotkaniach kół naukowych albo pomagał przy organizacji konferencji naukowych, to też nie dało się na okrągło trzymać tylko tematów naukowych, ale nie utkwiło mu w pamięci, żeby były to jakieś rozmowy jeden na jeden. Może dlatego dotąd nie pojawiły się żadne pogłoski, mogące niszczyć mu reputację. Drugi powód mógł być taki, że prędzej szeptało się na korytarzach o chorobie jego żony, nie miał złudzeń, że mogłoby mu się udać utrzymać to w tajemnicy. No i był taki okres po śmierci kobiety, że nie wyglądał najlepiej. Za długie włosy wpadające do oczu, niechlujny zarost i sińce pod oczami, jakby pobił się z kimś pod lokalnym klubem nocnym. To wszystko generowało szepty.
- Szczęściarz z Twojego ojca. - przyznał zamyślony. Staruszek z jednej strony może i chciał mieć przez chwilę święty spokój od dzieciaków, ale z pewnością zdawał sobie sprawę z tego, jak wielkim skarbem są dorosłe dzieciaki, które interesują się swoim ojcem. Jak się tak teraz Barnard nad tym zastanawiał, to on nie miał aż tak dobrych relacji z rodzicami, a głównie z ojcem. Od czasów nastoletnich było im nie po drodze ze względu na studia, które Aaron sobie wymyślił i choć już wiadomo, że da się z tego wyżyć, to wciąż to na nich ciąży. Mężczyzna nie zapomniał o rodzicach, ale odciął pępowinę może trochę bardziej, niż reszta swojego rodzeństwa. - A co do wyjazdu, to możesz pomyśleć o wymianie studenckiej, chociażby na jeden semestr. Poznałabyś trochę innego świata, ale nadal miałabyś poczucie, że jesteś zakotwiczona w Lorne Bay. - powiedział, ponownie przez chwilę zerkając na studentkę, by sprawdzić jej reakcję. Nie chciał jej niczego zarzucać, ale uważał, że na polu naukowym Laura jest osobą, która odnalazłaby się w innym miejscu, z zupełnie nowymi ludźmi, więc skorzystał z okazji i pociągnął ten temat.
- W dodatku teraz już wiesz, że jeśli w czwartki zepsuje Ci się samochód, to nie musisz aż tak bardzo martwić się o powrót do domu. - odparł w równie lekkim tonie i płynnie wyminął auto, znajdujące się na poboczu. - Prowadzę badania, chciałbym góra za dwa lata dokończyć projekt, nad którym siedzę już od... wstyd się przyznać od kiedy. - przyznał autoironicznie. - No i teraz już w sumie nie mam innych powodów, dla których szkoda mi marnować czas. - dodał. W przeszłości chodziło też o jego żonę, szczególnie gdy mocno chorowała i gdy diagnoza była już jednoznaczna, to chciał z nią spędzić możliwie jak najwięcej czasu. Teraz z kolei łapał się na tym, że czasami brakowało mu odmiany, jaką dawała uczelnia, więc zaczął zachodzić do biblioteki i być może tam się w coś niedługo zaangażuje.

Laurelle Hammond
studentka, kelnerka — Once Upon a Tart
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

[akapit]

Uśmiechnęła się promiennie, bo… nie mogła zaprzeczyć. Wszyscy mieli sporo szczęścia dorastając w zupełnie normalnej rodzinie, w której brakowało dramatów, a emocjonalną huśtawkę zapewniła im tylko choroba matki. Tylko, że ludzie chorują, po prostu. Chorują i umierają. Jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało – Laura chociaż początkowo odchorowała śmierć pani Hammond, w końcu się z tym pogodziła. Zaakceptowała fakt, że ludzie chorują i umierają. Może z tego właśnie powodu uparcie trzymała się z daleka od lekarzy, nie chciała wiedzieć o niczym wcześniej, nie chciała musieć przechodzić przez tą całą walkę, która i tak najprawdopodobniej skończy się porażką i złamanymi sercami wszystkich, których kochała i dla których była ważna. Może nie było to najbardziej odpowiedzialne, ale z drugiej strony… życie!

[akapit]

- Ooo… proszę uważać na takie słowa! Moje auto wiecznie odmawia współpracy, więc mogę zacząć to wykorzystywać z premedytacją. – zażartowała, uśmiechając się do niego promiennie. Już powoli godząc się z myślą, że prawdopodobnie zaraz zostanie bez auta i będzie musiała kupić coś nowego. A w tym wcale taka dobra nie była. Wydawanie dużej sumy pieniędzy nigdy nie przychodziło jej łatwo…

[akapit]

- Badania? – zainteresowała się i to szczerze. Spojrzała na niego bystrze i z wyraźnym zainteresowaniem wymalowanym na twarzy, to nie była tylko zwykła uprzejmość – I jeśli tak to działa to… może potrzebujesz pomocy? I mówię całkowicie poważnie. Nie zaproponuję roli asystentki, bo to pewnie musiałoby być zorganizowane przez uczelnie, a już na pewno trzeba by ją w to zaangażować, ale tak między nami. Mogę ci pomóc to skończyć. Może wtedy wyrobimy się w ten rok, który został mi do końca? – uśmiechnęła się pod nosem. Mogła zacząć opowiadać bajki, że przyda jej się to do pracy, że będzie ładnie wyglądało w papierach, że cv nabierze wartości, ale to nie miałoby nic wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywistość była taka, że zaproponowała to spontanicznie i ze zwykłej ludzkiej sympatii – Może w ten sposób odwdzięczę się za podwózkę.



Aaron Barnard
ambitny krab
nie#5225
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Wszyscy umrą. To najprawdziwsza z prawd. Dużo łatwiej jest się jednak pogodzić ze śmiercią kogoś, kto ma już za sobą całe albo przynajmniej większą część życia, niż dziecka, które nie przeżyło jeszcze praktycznie nic. To wszystko kwestia indywidualna, ale Aaron wiedzą to wszystko co wie teraz i mają możliwość cofnięcia czasu, nie postąpiłby inaczej. Gdyby nie leczenie, to byłby wdowcem już minimum od pięciu lat, a nie od roku. Mimo wszystkich trudności, to nadal był najważniejszy czas w jego życiu i gdyby ktoś próbował przekonać go do swoich racji, to najprawdopodobniej by mu się to nie udało. Choć Aaron nie jest cholerykiem, to w takim przypadku mocno by się zdenerwował.
- Nie ma problemu, najwyżej będziesz musiała zacząć dorzucać się do paliwa. - wzruszył ramionami. Nie chciał, żeby brzmiało to jak flirt, dlatego swoje żarty skierował na taki bardziej neutralny grunt, jakby rozmawiał właśnie ze znajomą, którą podrzuca do pracy, bo tak się akurat składa, że jeżdżą na tę samą godzinę. Oczywiście za tę jedną podwózkę nie oczekiwał zapłaty, gdyby zdarzało się to częściej, to też by odmówił, a gdyby użył belferskiego tonu, to dziewczyna nie miałaby nic do gadania.
- Badania to za dużo powiedziane. Już dłuższy czas temu uczelnia otrzymała w spadku pamiętniki i korespondencję pewnej pisarki, moim zdaniem jest zbadanie jak wiele z prawdziwego życia jest w jej twórczości. - wyjaśnił. Już od czasów jego studiów nikt nie chciał się tego podjąć, a on w ciągu ostatniego roku potrzebował czegoś, co pochłonęłoby jego myśli, nie sądził jednak, że aż tak się zakopie w tych wszystkich wątkach i niestety końca jeszcze nie widać, a on już nie tak bardzo potrzebuje oderwania, więc póki nie ma presji czasu, to nie poświęca temu tak wiele czasu, ile powinien. - Nie wiesz co proponujesz dziewczyno, albo chcesz żebym do końca studiów był twoim prywatnym szoferem. - powiedział żartobliwie, ale był to trochę śmiech przez łzy. W każdym razie punkt widzenia Laurelle zwykle był dla niego interesujący, więc może i w tym przypadku wniosłaby trochę świeżości do projektu. - Ale jeśli do naszych następnych zajęć nie zmienisz zdania, to przygotuję Ci parę stron tekstu dla orientacji, a potem jakoś to zorganizujemy. - zaproponował tak na szybko. Jeśli Laura będzie chciała faktycznie się zaangażować, to będzie musiał też zgłosić jej pomoc przy projekcie, wolał żeby wszystko było transparentne, ale to dopiero jeden z kolejnych kroków, nie wybiegał aż tak bardzo w przyszłość.

Laurelle Hammond
studentka, kelnerka — Once Upon a Tart
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

[akapit]

Nie miałaby nic przeciwko, gdyby tego właśnie od niej oczekiwał. Nawet jeśli teraz odebrała jego słowa jako żart i nie zamierzała się przy tym upierać – bo wychodziła z założenia, że upieranie się przy zapłacie jest czasami tak samo niekulturalne jak i permanentne żerowanie na drugiej osobie. Równowaga! Ale gdyby jeszcze raz jej o tym wspomniał, nie miałaby nic przeciwko. Zupełnie. Teraz po prostu się do niego uśmiechnęła i raczej całość uwagi skupiła na badaniu, o którym zaczął opowiadać.

[akapit]

Pamiętniki sprzed wieków? Część dziewczyny chciała krzyczeć ile sił w płucach, że to straszna nuda i nie chce się w to bawić. Ale ta druga strona poczuła śmieszną ekscytację – Świetnie! Wiesz jak to brzmi? Jak materiał na opowiadanie! – rzuciła swobodnie, a kiedy powiedziała to na głos zdała sobie sprawę, że to lekka wtopa, bo przecież nikt na uczelni nie był świadomy tego, że studentce udało się publikować swoje opowiadania z szuflady. Speszyła się jednak na zaledwie ułamek sekundy, a biorąc pod uwagę, że Aaron jednak prowadził i skupiał się na drodze – mógł tego nawet nie zauważyć. Na jej szczęście – I doskonale wiem, co proponuję… pomoc i swoje towarzystwo. Będziesz musiał je znosić wtedy nie tylko na zajęciach. – błysnęła kłami – Więc myślę, że możesz po prostu przygotować to na następne zajęcia. Albo nie wiem… może wyślij mi je na maila? Przejrzę to, pogrzebię trochę w bibliotece i albo omówimy to po zajęciach albo umówimy się w jakimkolwiek dowolnym terminie. – brzmiała na przekonaną, zdecydowanie bardziej przekonaną niż powinna brzmieć dziewczyna w jej wieku na informację o konieczności spędzenia długich godzin w bibliotece w towarzystwie uczelnianego profesora. Nigdy jednak nie twierdziła, że jest tak całkiem normalna… trochę dziwaczka i było jej z tym cholernie dobrze – Umowa stoi? – zaproponowała, wyciągając dłoń w kierunku mężczyzny, żeby uściskiem upieczętować ich układ.



Aaron Barnard
ambitny krab
nie#5225
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
- Piszesz własne rzeczy? - zapytał wprost. Choć właściwie jeszcze nim ją usłyszał, to odpowiedź wydawała mu się bardzo oczywiste. Gdyby nie miała wyobraźni pisarskiej, to zapewne w ogóle taka myśl nie przyszłaby jej do głowy, po tym krótkim przybliżeniu przez niego problemu.
Faktycznie skupiał się na drodze, bo ta niestety nie była zbyt dobrze oświetlona, więc tak właściwie nie był świadomy tego, co teraz dzieje się w jej głowie i co być może dałoby się zaobserwować, gdyby tylko patrzeć uważnie w kobietę. Nie wiedział też jak bardzo studentka jest ekspresyjna, więc nie mógł wiedzieć kiedy akurat ma się jej uważniej przyglądać. Prowadzenie zajęć, a nawet egzaminowanie studentów, nie pozwala na lepsze poznanie tych młodych ludzi. Z punktu widzenia Laurelle to pewnie lepiej, nie musiała czuć się jeszcze bardziej niezręcznie, niż miało to miejsce przed momentem.
Aaron też próbował pisania fikcji literackiej i o ile, nigdy nie wstydził się samego tego, że ma takie, a nie inne hobby, to bardziej zawstydzający był jego brak systematyczności w tym względzie. Licząc od czasów nastoletnich, to zaczął już tak dużą ilość opowiadań i innych form, że jego przysłowiowa szuflada jest już zapełniona po brzegi. Tymczasem nic jego autorstwa, poza publikacjami naukowymi, nie zostało jeszcze wydane.
- Skoro jesteś już przekonana, to nie zamierzam rezygnować z pomocy. - wzruszył ramionami, a potem krótko i zdecydowanie uścisnął dłoń młodej kobiety. Kurde, drugi raz taka okazja może mu się już nie zdarzyć, a jeśli uda mu się przekazać Laurze coś z tych nudniejszych jego zdaniem rzeczy do roboty, to tylko lepiej dla niego. Nie żeby korzyść była tylko jednostronna, bo jeśli ich współpraca się ułoży, a studentka będzie w przyszłości zajmowała się czymkolwiek, do czego jego referencje będą jakkolwiek przydatne, to wystawi je bez mrugnięcia okiem. - W takim razie prześlę na dniach maila, a jak już sobie to ogarniesz i nadal będziesz chciała pomóc... - podkreślił. - ...to umówimy się gdzieś na kampusie. - dokończył. To brzmiało jak całkiem konkretny plan, choć żadne z nich jeszcze kwadrans temu nie spodziewało się, że podejmą jakąkolwiek współpracę.
- Jakbym wiedział, że jesteście tak chętną do pomocy tanią siłą roboczą, to częściej zgarniałbym studentów z parkingu. - skomentował żartobliwie.

Laurelle Hammond
ODPOWIEDZ