Girl, you have no faith in medicine
: 10 paź 2021, 23:01
/ po grach
To zabawne, jak przewrotnie potrafi działać ludzka pamięć. Wystarczyła tylko chwila spędzona w poczekalni na izbie przyjęć wśród innych pacjentów i zapachu środków dezynfekcyjnych, by w jej głowie zaczęły pojawiać się wspomnienia związane z wcześniejszymi wizytami w placówkach medycznych. Jej ostatnia wizyta w szpitalu, w prawdziwym szpitalu, to prawdopodobnie dzień, kiedy próbowała odebrać ze szpitala młodszego brata, który złamał rękę na szkolnym boisku. No właśnie. Próbowała. Była wtedy nieletnia, więc jej plan nie wypalił. Zamiast niej do szpitala pofatygował się ojciec, który wywołał na oddziale małą awanturę. Kolejną wywołał już w domu. Synowi przybył do kolekcji kolejny siniak.
Nie. To nie jej wspomnienia. To nie wspomnienia Diane Mason. Wciąż jeszcze ciężko było jej przestawić się na nowy tok myślenia i wejść w życie osoby, którą musiała się stać. Diane była inna, ale nawet ona nieszczególnie przepadała za szpitalami. Jak to szło... A, tak. Rodzice. Najpierw matka, potem ojciec. Oboje walczyli z chorobą, oboje przegrali. Nic dziwnego, że Mason niekoniecznie czuła się tu komfortowo.
Z zamyślenia wyrwał ją odgłos kropki spadającej na posadzkę. To ona. To jej krew sącząca się ze sporej, niezbyt elegancko opatrzonej rany lewej dłoni.
- Cholera.
W pierwszym odruchu natychmiast poderwała się ze swojego krzesła, żeby zetrzeć plamę, ale pielęgniarka była szybsza.
- Proszę to zostawić. Zaraz zawołam salową - powiedziała kobieta. - A panią zapraszam za parawan. Lekarz za moment do pani przyjdzie.
"To ten moment. Jeszcze możesz stąd uciec" - głos w jej głowie uparcie podpowiadał jedno z potencjalnych rozwiązań, ale ostatecznie zdecydowała się zostać. Rana nie była może zbyt duża, ale dość głęboka, w dodatku najprawdopodobniej nadal tkwił w niej kawałek szkła z rozbitej szklanki. Ktoś powinien to obejrzeć. Westchnęła więc, weszła za wyznaczony parawan i usiadła na leżance, zdejmując delikatnie wielką, skórzaną kurtkę, którą pożyczył jej kolega z pracy. Oby tylko jej nie ubrudziła.
Quinton McDonagh
To zabawne, jak przewrotnie potrafi działać ludzka pamięć. Wystarczyła tylko chwila spędzona w poczekalni na izbie przyjęć wśród innych pacjentów i zapachu środków dezynfekcyjnych, by w jej głowie zaczęły pojawiać się wspomnienia związane z wcześniejszymi wizytami w placówkach medycznych. Jej ostatnia wizyta w szpitalu, w prawdziwym szpitalu, to prawdopodobnie dzień, kiedy próbowała odebrać ze szpitala młodszego brata, który złamał rękę na szkolnym boisku. No właśnie. Próbowała. Była wtedy nieletnia, więc jej plan nie wypalił. Zamiast niej do szpitala pofatygował się ojciec, który wywołał na oddziale małą awanturę. Kolejną wywołał już w domu. Synowi przybył do kolekcji kolejny siniak.
Nie. To nie jej wspomnienia. To nie wspomnienia Diane Mason. Wciąż jeszcze ciężko było jej przestawić się na nowy tok myślenia i wejść w życie osoby, którą musiała się stać. Diane była inna, ale nawet ona nieszczególnie przepadała za szpitalami. Jak to szło... A, tak. Rodzice. Najpierw matka, potem ojciec. Oboje walczyli z chorobą, oboje przegrali. Nic dziwnego, że Mason niekoniecznie czuła się tu komfortowo.
Z zamyślenia wyrwał ją odgłos kropki spadającej na posadzkę. To ona. To jej krew sącząca się ze sporej, niezbyt elegancko opatrzonej rany lewej dłoni.
- Cholera.
W pierwszym odruchu natychmiast poderwała się ze swojego krzesła, żeby zetrzeć plamę, ale pielęgniarka była szybsza.
- Proszę to zostawić. Zaraz zawołam salową - powiedziała kobieta. - A panią zapraszam za parawan. Lekarz za moment do pani przyjdzie.
"To ten moment. Jeszcze możesz stąd uciec" - głos w jej głowie uparcie podpowiadał jedno z potencjalnych rozwiązań, ale ostatecznie zdecydowała się zostać. Rana nie była może zbyt duża, ale dość głęboka, w dodatku najprawdopodobniej nadal tkwił w niej kawałek szkła z rozbitej szklanki. Ktoś powinien to obejrzeć. Westchnęła więc, weszła za wyznaczony parawan i usiadła na leżance, zdejmując delikatnie wielką, skórzaną kurtkę, którą pożyczył jej kolega z pracy. Oby tylko jej nie ubrudziła.
Quinton McDonagh