właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
#12

Ostatnie dwa tygodnie dla Willa nie były łatwe. W końcu zabrał ze swojego domu i Prim ostatnie rzeczy i czuł, że ten rozdział ma już prawie zamknięty. Papiery były gotowe, Prim je dostała do podpisania, co zrobiła i mu odesłała, a on też je podpisał i musiał tylko zostawić w sądzie, jako początek oficjalnego procesu. Skoro oboje się zgadzali, nie wiedział czy procedowanie potrwa miesiąc, dwa, trzy czy faktycznie cztery, jak czasami straszą urzędy, ale… no nie spieszyło mu się. Tak naprawdę to podejrzewał, że przez długi, bardzo długi czas nie będzie myślał o ożenku, o ile w ogóle znowu mu się taka myśl w głowie pojawi. I chyba dlatego tyle zwlekał z oddaniem ich do sądu, co zrobił ostatecznie dzisiaj rano. I czuł się z tym bardzo dziwnie, trochę chciał zadzwonić albo napisać do prawie byłej żony, że to już, ale.. no uznał, że to nie na miejscu. Że ta przerwa i brak kontaktu, o której mówił Bex zrobi dobrze i jemu i jej. Odkąd dostał papiery, to... no nie pisali do siebie, ani nie dzwonili. Wiilliam w tym czasie się częściowo rozpakował i skupił na urządzaniu swojego domu, który teraz był tylko jego. O tamtym nie powinien już myśleć jako o swoim, zrzekł się wszystkich praw, przepisał go na Prim i naprawdę miał nadzieję, że będzie tam szczęśliwa. Bo na to zasługiwała. Kiedy ostatni raz ją widział, nic nie zapowiadało, że miałaby zrobić coś.. no coś takiego. Wciąż był wpisany w jej papierach jako osoba kontaktowa, jako mąż, którym w świetle prawa przecież dalej był, więc to do niego zadzwonił nieznany numer szpitalny. Początkowo Will myślał, że to jakiś żart, bardzo dziwny, głupi i podły. To po prostu nie wydawało się realne, no musieli się pomylić, wziąć inną Prim za jego Prim, czy... no pomylili się, na pewno. Ale.. no gdzieś pod skórą jednak czuł, że to wcale nie kawał. Dlatego wsiadł do samochodu i nawet nie wiedział jak dokładnie dostał się do szpitala, ani gdzie zaparkował. Wszedł na odpowiednie piętro, szukając kogoś, kto mógłby mu cokolwiek powiedzieć! - Halo, czy ktoś tutaj pracuje? Szukam lekarza Primrose Henderson, dzwoniliście do mnie, chce się z nią zobaczyć! - rzucił od razu, trybem rozkazującym przy ladzie rejestracji, nawet nie rozglądając się wokół za bardzo.
happy halloween
-
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
31.

Sameen absolutnie nie wiedziała jak się zachować w tej sytuacji. Jej rozmowa z Prim była krótka, ale bardzo intensywnie. Sameen nigdy nie była tak zmęczona psychicznie jak po tym dniu. Jasne, trwała przy boku Primrose i czasami nawet udawało jej się przysnąć, ale był to tak niespokojny sen, że nic jej nie dawał. Równie dobrze mogła maszerować i nie spać. Na jedno wychodziło. Najbardziej męczące jednak było to, że nie wiedziała co robić. Nie miała zielonego pojęcia czy Prim chciała, żeby Sam przy niej była. Niby była jej siostrą, ale Prim o tym nie wiedziała. Znała ją jako swoją współlokatorkę. Jednocześnie nie były ze sobą jakoś blisko, więc Galanis nie wiedziała czy nie nadużywa teraz gościnności Prim. Chociaż ciężko w tym przypadku było mówić o jakiejkolwiek gościnności. Prim była wyczerpana i po krótkiej rozmowie znowu zasnęła. Sam nie zdążyła zapytać czy ma tutaj być czy nie. Z drugiej jednak strony Sam miała poczucie, że gdyby to ona była na miejscu Henderson to nie chciałaby się obudzić sama. Tym bardziej, że Prim sama na nią warknęła, że nie ma przy niej nikogo kto powinien przy niej być. Sam wiedziała, ze szpital kontaktował się z rodziną i wkrótce byłym mężem. Wiadomo jednak, że dotarcie tutaj czy nawet nawiązanie kontaktu z takimi osobami też zajmowało trochę czasu. Tym bardziej, że to nie tak, że wszyscy czekali na telefon w sprawie Prim. Ludzie zajmowali się swoimi sprawami.
Sam wracała właśnie z kawą. Pozwoliła sobie na odejście na chwilę od łóżka Prim i skorzystania z lury, którą serwował automat oddalony o kilka metrów. Było już dawno po godzinach odwiedzin, był późny wieczór, więc szpital był już troszkę wyciszony, a personel zajmował się swoimi sprawami. Widząc Williama, którego znała głównie ze zdjęć, odstawiła swój kubeczek z kawą na puste krzesełko i zaczęła iść szybko w jego stronę. –William. – Zawołała zdając sobie sprawę jakie to beznadziejne, że woła go po imieniu. Poczuła jednak ulge, że w końcu ktoś się pojawił i ktoś zdejmie ten ciężar z jej ramion. Nawet chciała mu się rzucić w ramiona i rozpłakać, taką ulgę czuła. –Primrose jest tutaj. Śpi. – Wskazała drzwi na końcu korytarza. –Jestem Sameen. Mieszkam z Prim. – Przedstawiła się, bo jednak osobiście nie mieli okazji się poznać. Zapięła swoją bluzę pod szyję, bo nadal miała na sobie ubrania, w których znalazła Prim, więc jej krew była wszędzie, a chciała tego widoku zaoszczędzić Willowi. –Rozmawiałam z nią wcześniej. Pytała o ciebie. Jest słaba, ale stabilna. Fizycznie. – Wyjaśniła, bo jednak psychicznie to Prim jest mocno nie na miejscu.

william henderson
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
William też nie wiedział. Bo.. no nigdy nie był w tej sytuacji po tej stronie. Pracował jako nurek, wyciągał z wody topielców, więc widział tragedię ludzkie z pierwszego rzędu, jako obserwator. Policja rozmawiała z rodziną, ale on to widział i słyszał. Widział nadzieję, która gasła w oczach, kiedy znajdował ciało i rozpacz, która ją później zastępowała. To nigdy nie było łatwe, ani przyjemne, ale przynajmniej dawał im odpowiedź co się stało z ich bliskimi. Pewność, po której mogli iść dalej ze swoim życiem. I to lubił w tej pracy, jakkolwiek by to makabrycznie nie brzmiało. I po części… no w ten sposób oszczędzał ludziom tygodni niepewności, które sami czuli, po wypadku ich rodziców. Ich ciała nie zostały tak od razu znalezione, woda musiała najpierw zabrać je w ostatnią podróż, brutalnie się z nimi obchodząc. Świat kinowy romantyzował utopienia i topielców, William wiedział, że prawda… wygląda zupełnie inaczej. I bardzo nie chciał, ale odkąd dostał telefon, myślał o wszystkich topielcach samobójcach, których spotkał. I nie mógł się pozbyć z głowy ich martwych twarzy.
I prawdę mówiąc, był przerażony na myśl o tym, co zobaczy w szpitalu. W tym wszystkim jego imię zabrzmiało dziwnie, ale odwrócił się, szukając źródła głosu. Zajęło mu chwilę żeby się upewnić, że kobieta mówi na pewno do niego, a nie do innego Williama.
- Tak - odpowiedział z wahaniem, a potem poczuł jak coś go ściska mocno w sercu - Śpi? Ale… co się… jak… dlaczego - wyrzucił z siebie nieskładne słowa, idąc w jej stronę szybkim krokiem. Czuł że ciężko mu się oddycha, a głowa zaraz mu eksploduje od nadmiaru myśli.
- Jak zadzwonili.. powiedzieli że ona… próbowała… - dodał, ale nie umiał nawet stworzyć sensownych zdań. Co gorsza, czuł jak łzy zbierają mu się w oczach, do czego kompletnie nie był przygotowany! Po prostu wszystko kompletnie go przytłaczało. - To musi być jakaś pomyłka - dodał w końcu coś wyraźniej, jak złapał oddech, bo myśl że Prim próbowała się zabić była dla niego tak cholernie irracjonalna. I przerażająca. Że nic nie wiedział. Że nic nie zauważył. Że... mógł coś zrobić, co by ją powstrzymało przed tym.
happy halloween
-
ODPOWIEDZ