strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
Był pożar, wraz z kolegą wyciągał z płonącego domu rodzinę. Kiedy wracał po kolejną osobę wszystko się urwało. Poczuł ciężar, chyba coś go przygniotło. Potem była ciemność, która trwała wieki…
Szedł na akcję z ciężkim sercem. Rozumiał dlaczego nie udała się wycieczka, nie miał za złe odwołania jej, a jednak czuł ogromny smutek. Nie miał jak porozmawiać z Autumn o tym twarzą w twarz, a potem ta akcja.
Nie pamiętał jak koledzy go wynieśli, ani gdy zabrano go karetką do szpitala. Długo nie odzyskiwał przytomności, a gdy ta wracała, pamiętał białe ściany i mnóstwo światła. Nawet ból nie był tak dotkliwy, ale pewnie dlatego, że dostał coś na niego. Były jakieś badania, wizyty, ale nie do końca rozumiał, co się dzieje. Słyszał pojedyncze słowa, ale dopiero po jakimś czasie był w stanie poskładać je w sensowne zdania. Gdy przytomność wracała na dłużej, zaczęto wpuszczać na jakiś czas gości. Rozmowa nie była możliwa, ale Cam czuł obecność bliskich.
W końcu poczuł się na tyle dobrze, by móc porozmawiać, krótko, ale jednak. Nie żartował, mówił mało, ale można było nawiązać z nim kontakt. Dowiedział się, że tamta rodzina przeżyła, to było najważniejsze.
Cam ciągle przyjmował środki przeciwbólowe, był więc trochę otumaniony, ale najważniejsze było to, że nie miał poważnych urazów. Miał złamanie i pęknięcia, ale nic, co by zagrażało życiu. Wyliże się z tego, tylko będzie musiał poczekać jakiś czas.
Co było jeszcze istotne, to fakt, iż z jego głową było wszystko dobrze. Nie działo się nic złego, co mogłoby martwić jego i najbliższych.
Tamtego dna leżał z zamkniętymi oczami. Słuchał tylko, kto przychodzi, bo nie ze wszystkimi miał siłę i chęć rozmawiać. Poznawszy po głosie odwiedzającego, decydował co robić. I znów usłyszał, że ktoś idzie. Osoba nie odzywała się jeszcze, więc nie wiedział kto wszedł na salę. Czekał. Może udając, że śpi dowie się czegoś ciekawego? Kilka osób już się wyżaliło przy jego łóżku. Czasem mówili coś, czego by pewnie nie usłyszał normalnie. Bywa…

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
[7]

Nienawidziła szpitali, a w ostatnim czasie jakimś cudem zbyt często w nich bywała. Bynajmniej nie ze sobą, a raczej w ramach wizytacji. Najpierw jej siostra, a teraz Camden. Płakać jej się chciało za każdym razem, gdy musiała przejść przez próg szpitalnego pokoju i odwiedzić kogoś bliskiego jej sercu. A Camden zaliczał się do tego grona już od jakiegoś czasu. Był… kimś ważnym, na tyle ważnym, że nie darowałaby sobie, gdyby nie zdążyła się z nim pożegnać. Była zresztą na siebie zła. Miała urlop – tydzień wolnego na uporządkowanie swoich spraw. I nie mogła wyzbyć się myśli, że gdyby była w pracy, to może nie doszłoby do tego wypadku. Może byłaby wsparciem dla Camdena podczas tej akcji i zauważyłaby, że wszystko się zapada. Może gdyby jej dodatkowa para rąk była przy tym wszystkim, Camden nie musiałby wracać, bo wyciągnęliby wszystkich za jednym razem. Tyle, że świat składał się z tych wszystkich może i teraz nie liczyło się wcale takie gdybanie.
Poinformowano ją niemal natychmiast. Blake do niej zadzwoniła, a później szef straży dał jej znać, że jeden z nich ucierpiał, i że może wypadałoby go odwiedzić w szpitalu. Poinformował ją o stanie Camdena ¬– tyle ile sam wiedział.
Nie odwiedziła go od razu, bo nawet by jej na to nie pozwolili. Jasne, była w poczekalni razem ze wszystkim, ale na salę do Camdena nie wpuścili jej tego pierwszego dnia. Wszedł tylko szef, a później inni, aż w końcu skończyły się godziny wizytacji. Później troszkę zwlekała, nie wiedząc, co właśnie może mu powiedzieć. Ale kiedy wreszcie zezwolili na pełne odwiedziny, Autumn zdecydowała się przyjść. Szpital miał to do siebie, że niemal w każdym jego zakątku czuła śmierć. Dlatego jeszcze chwilę dochodziła do siebie na korytarzu przed pokojem Camdena, kiedy wreszcie zdecydowała się na wejście do salki. Mężczyzna miał zamknięte oczy i Autumn przez krótką chwilę zastanawiała się czy się nie ewakuować stamtąd. Westchnęła jednak. – Przysięgam, że jeśli byś zginął, to skopałabym ci dupę ¬– oznajmiła stanowczo, przekornie, z ulgą, ale i poniekąd złością. Zbyt wiele emocji w niej się teraz gromadziło. Co prawda, nie to chciało wypowiedzieć do niego jako pierwsze słowa, ale w tym momencie nawet nie była pewna czy ją usłyszał.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
Cam nie miał za złe Autumn, że odwołała ich wyjazd. Czasami bywało tak, że życie pisało własne scenariusze. Jak teraz. Ona nie mogła być obok, a on po prostu musiał zostać ranny. Z ciężkim sercem szedł na akcję, bo źle się czuł, ale nie był zły. Raczej zawiedziony, że jego odwaga na jaką się powoli zbierał, zostanie znowu schowana gdzieś głęboko, w zakamarkach jego duszy. Jefferson wiedział, że w pewnym stopniu nadal jest tym nieśmiałym chłopcem, którym był lata temu. Przełamał się, to prawda, ale jeśli chodziło o uczucia był po prostu wycofany i niepewny siebie. Nawet kobiecie, którą kochał nie powiedział o tym wszystkim, co w nim wywoływała. I czasem cierpiał w samotności, gdy się oddalała. Chciał zrobić kolejny krok, ale mu się nie udało. Nawet jeśli nie podzielałaby tego samego, wiedziałaby, a on byłby spokojny. Każdy dzień bez niej, był dniem straconym.
Nie wiedział, kto przyszedł go odwiedzić do czasu, aż się zbliżyła. Gdy przemówiła, musiał się uśmiechnąć. Nie mógł inaczej, bo zwyczajnie go rozbawiła, jak to potrafiła najlepiej.
- Wierzę na słowo – powiedział cicho, ale dobrze go słyszała. Otworzył oczy i spojrzał na tę, której kroki wielbił od tak dawna.
- Nic mi nie będzie. Odpocznę kilka tygodni i będę jak nowy – tak mu powiedzieli, więc przekazał dalej. - Jak dobrze pójdzie wypiszą mnie za kilka dni – poleży później w domu. Wszystko lepsze od szpitala.
- Przynajmniej nie będę musiał znosić tutejszego jedzenia – aż się skrzywił na samo wspomnienie.
- Jak się masz? - zapytał. - Wszystko dobrze? Nie mieliśmy jak pogadać i tak jakoś… - no właśnie.
- Dobrze, że w ogóle mamy szansę. Mogło być gorzej – miał szczęście w nieszczęściu. Nie każdemu strażakowi tak się udawało oszukać śmierć. Mogło być przecież zupełnie inaczej.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn… a właściwie jej uczucia i emocje były skomplikowane. Czasem Autumn miała wrażenia, że we wszystkim co robi i w każdej swej decyzji jest destrukcyjna. Lubiła Camdena. Może nawet bardziej niż lubiła, ale jednocześnie nie potrafiła tego przyznać samą przed sobą. Ani tym bardziej przed nim. Postrzegała go trochę jako bezpieczną opcję, jako kogoś, kto nigdy jej nie zawiedzie. Tyle, że obawiała się, że to i poniekąd te wszystkie motyle w brzuchu, które przy nim czasami czuła, a które tak usilnie tłumiła; że to wszystko nie wystarczy. Już raz była w bezpiecznym związku, nawet się prawie zaręczyła i… i nic dobrego z tego nie wyszło, a ona zraniła tylko dobrego mężczyznę. I zdecydowanie nie chciała powtórki z rozrywki. Zwłaszcza, że w tym przypadku stawka była znacznie większa, bo Camden był jej dobrym przyjacielem.
Uśmiechnęła się do niego z ulgą, gdy otworzył oczy. Naprawdę jej ulżyło, widząc, że nie jest z nim aż tak źle, że w zasadzie wyjdzie z tego i będzie dobrze. Bo tak miało być, prawda? A przynajmniej on sam też tak twierdził. Usiadła obok niego. Nie na krześle jak każdy wychowany człowiek, a na skraju jego łóżka szpitalnego, odwracając się oczywiście w jego stronę całym ciałem. – Nie powinieneś narzekać. Słyszałam, że jedzenie wcale nie jest takie najgorsze – oznajmiła z rozbawieniem, przekrzywiając głowę.
Jak ja się mam? – prychnęła wymownie i wywróciła oczyma. – Tylko ty możesz zadać takie pytanie, leżąc w szpitalu! – zawołała z lekkim oburzeniem, ale w końcu westchnęła i spojrzała na niego uważnie. Miał rację. Mogło być gorzej. – Tej rodzinie nic nie jest. Pewnie już o tym wiesz – powiedziała wymijająco. – Aczkolwiek i tak dostaniesz pogadankę jak wrócisz do pracy. Za to, że na nikogo nie poczekałeś tylko sam wpakowałeś się w środek ognia po tą ostatnią osobę. Mogło się skończyć znacznie gorzej, wiesz o tym – powiedziała trochę z pretensją. Ujęła jego dłoń i spojrzała na niego z wyraźnym zmartwieniem. – Dlaczego… dlaczego wszedłeś sam? – zapytała ze zmarszczonymi brwiami. Tego jednego nie rozumiała i z początku wydawało jej się to nieprawdopodobne, a może było? Może się myliła i wcale tak nie było?
Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
- Tiaaaa – mruknął. - Przynajmniej dają tyle, by przeżyć – uśmiechnął się słabo.
Camdenowi naprawdę było wszystko jedno, co mu dają do jedzenia. Nie narzekał, no dobrze, szczerze dzielił się opinią z bliskimi, bo przy służbie zdrowia nie wypadało. Tak jak i przy innych pracownikach. Liczył, że ktoś go trochę dokarmi jak będzie ładnie prosić – typowy facet.
- No co? - zapytał. - Miałaś swoje sprawy, jestem ciekaw, czy wszystko gra – powiedział szczerze. Poza tym w jego rankingu była tak wysoko, że pytanie to wcale nie wydawało mu się złe. Martwił się, tym bardziej, że miała ważny powód, by odwołać ich mały wypad.
- Tak, powiedzieli mi o tym – przyznał. - A dlaczego zrobiłem, co zrobiłem? Liczyła się każda chwila. Nie mogłem zwlekać – odpowiedział poważnie. - Poza tym… nie powinienem myśleć o tysiącach spraw zamiast skupić się na tej jednej. Tym zawiniłem i się doigrałem – cóż, wiedział, że mu się za to oberwie, ale i tak najważniejsze było to, że wszyscy przeżyli.
- Byłem przybity i nie myślałem logicznie – musiał to powiedzieć na głos. Szczerość była najważniejsza w tym wszystkim. Nie chciał jej okłamywać, bo była jedną z najbliższych mu osób. Była ważniejsza od niego samego.
- Przejąłem się zmianą planów i w ogóle – odwrócił wzrok. Jasne oczy skierowane były teraz w stronę ściany. Mimo to mówił dalej:
- Chciałem ci o czymś powiedzieć, ale wyszło jak wyszło. Jasne, rozumiem, że to nie było specjalnie i miałaś swoje powody, nie jestem zły, ale walczyłem ze sobą bardzo długo i chciałem coś zrobić. Potem była ta akcja i nie potrafiłem się skupić i trafnie ocenić sytuacji. Jestem na siebie wściekły, wiesz? Błąd nowicjusza – podsumował.
- Ale żyję. Trochę czasu zajmie mi dojście do siebie, ale będzie dobrze. Dziękuję, że przyszłaś, chciałem cię zobaczyć.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Camden chyba powinien to robić bardziej otwarcie, jeśli chciał żeby go ludzie dokarmiali. Niestety, Autumn nie należała do osób tak wspaniałomyślnych, by nosić bliskim jej osobom do szpitala dodatkowe posiłki. No chyba, że ktoś by ją naprawdę ładnie poprosił, to być może udałoby jej się coś przemycić.
Skrzywiła się z grymasem. Nie tak do końca były to jej sprawy, a gdy tylko myślami odbiegała do Cal, robiło jej się za każdym razem zwyczajnie smutno. – U mnie w porządku, ale to nie sobą się martwię. I nie, nie wszystko gra, ale nie będziemy o tym teraz rozmawiać. Nie, kiedy leżysz tutaj, bo za cel obrałeś sobie skok w sam środek płomieni – oznajmiła stanowczo i na tyle przekonująco, że naprawdę miała nadzieję, że przestanie jej dopytywać. Nie miała ochoty rozmawiać z nim teraz o Calie, bo czuła, że płacz ściśnie jej gardło i obnaży się ze swojej codziennej maski twardej babeczki.
Masz rację, powinieneś być całkowicie skupiony. Mogło ci się coś stać! Coś znacznie poważniejszego i wtedy… – urwała, bo sama w sumie nie bardzo wiedziała, co chciała tak do końca powiedzieć. Potrząsnęła głową. Była na niego zła, ale nie chciała teraz mu niczego wygarniać. Nie w tym momencie. Dlatego odwróciła na moment wzrok. Słuchała go uważnie i naprawdę długo nie komentowała jego słów. – I słusznie, że jesteś na siebie wściekły. Wiesz ile razy komendant nam mówił, żebyśmy w pracy mieli jasną głowę? Żebyśmy zostawiali problemy i natarczywe myśli za progiem remizy? – To oczywiście były tylko pytania retoryczne, bo nie ma co ukrywać, ale Autumn była tak samo wściekła. I dlatego mówiła tak poważnym tonem, bo w głowie jej się nie mieściło, że przez jej odmowę i nieobecność, Camden mógł się tak rozproszyć w pracy. Bo właśnie to zrozumiała z jego wypowiedzi. Nie zrobiła tego specjalnie. W każdym razie nie za pierwszym razem, gdy mu odmówiła. Ale potem po prostu nie miała ochoty na spotykania się z nim i liczyła, że to zrozumie, że zrozumie to, że rodzina jest dla niej ważna. Z tej całej złości nawet nie zauważyła jak mocno ściska jego dłoń swoimi.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
- Dlaczego, co się stało? - zapytał. - Wiesz, prędko nie wstanę, czeka mnie jeszcze sporo czasu spędzonego na leżeniu. Nic przyjemnego – ale stało się jak się stało. Nie będzie sobie wyrzucać tego, co zrobił. Był świadom błędu, ale wiedział też, że gdyby nie zareagował szybko, ktoś inny by ucierpiał.
- Ryzyko zawodowe – mruknął. Starał się trochę poruszyć, by lepiej się ułożyć, ale wszystko go bolało. Zrezygnował z tego, obawiając się, że będzie tylko gorzej.
Słuchał uważnie słów przyjaciółki. Ona nie dokończyła tego, co najbardziej go interesowało. Co byłoby wtedy? Wymieniali się spojrzeniami, o jak bardzo chciał, by powiedziała coś więcej. Chciał, by dokończyła zdanie. Jakkolwiek by nie brzmiało, chciał wiedzieć, o czym myślała.
A jednak nie dokończyła.
- Tak wiem, oberwie mi się jeszcze od niejednej osoby. Mimo to nie potrafiłem przestać myśleć, bo przejąłem się tym bardzo – może w pewnej chwili było mu też wszystko jedno, co się wydarzy, ale nie powiedział tego na głos.
- Przeżyję, to się liczy. Poza tym sytuacja była poważna, trzeba było podjąć ryzyko. Nawet jeśli to głupota z mojej strony, nie żałuję. Trochę ode mnie odpoczniecie – starał się tym zażartować, ale uśmiech mu nie wyszedł zbyt wyraźny. - Przez jakiś czas będę potrzebować pomocy, ale chociaż mieszkam z bratem, więc nie będzie tak źle. Uwierz mi, że mam i będę mieć wiele czasu na przemyślenia. Przyda się to chyba – zauważył.
- Nie martw się, dobrze? - powiedział łagodnie. - Zapłaciłem za swoje błędy. Teraz będę mądrzejszy, ale to nie zmienia faktu, że i tak pozostanę zamyślony. Bo o pewnych sprawach nie da się tak po prostu zapomnieć. Niektóre z nich są z tobą cały czas.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Nic – powiedziała odruchowo i nieco zbyt szybko. Skrzywiła się odrobinę, bo nie chciała teraz rozmawiać o Cal i o tym, co się jej przytrafiło i jak ciężkie były ostatnie tygodnie (miesiące?) dla młodszej Goldsworthy i jak często Autumn zastanawiała się, co by było gdyby i dlaczego coś tak okropnego przydarzyło się właśnie jej. – Nieważne. Opowiem ci innym razem – powiedziała wreszcie i na moment odwróciła wzrok. Przyszła tutaj przecież w innym celu, a nie po to, by rozmawiać o jej problemach rodzinnych.
Tak naprawdę Autumn nie potrafiła dokończyć, bo sama nie wiedziała, co właściwie chciała powiedzieć. Camden był jej bardzo bliski, był jej najlepszym przyjacielem to na pewno, ale czy wyobrażała sobie, że miałaby kiedyś wejść do pomieszczenia wypełnionego strażakami i właśnie jego miałoby tam zabraknąć? Zdecydowanie nie, nie potrafiła. Ale nie potrafiła też mu tego powiedzieć. Jeszcze nie teraz i nie w takich emocjach, w jakich znajdowała się teraz.
Musiała mu przyznać, że choć postąpił nieodpowiedzialnie i nierozsądnie, to jednak uratował tych ludzi. Tylko, że dla niej w tym momencie było najważniejsze to czy, że on przeżył i nic poważnego mu się nie stało. Jego bezpieczeństwo powinno być zawsze priorytetem podczas takich akcji, bo jak miał pomóc innym, skoro sam znajdował się w sytuacji zagrożenia? Przez chwilę zaciskała mocno usta i nie odzywała się. Przynajmniej do momentu aż ponownie nie usłyszała jego głosu. – Nie rozumiem – powiedziała nagle, przygryzając lekko wargę. – To coś nie mogło być aż tak ważne – oznajmiła stanowczo i wycofała się nieco. Zabrała dłonie z powrotem i odwróciła na moment wzrok, po to, by po chwili ponownie wbić go w twarz Camdena i oczekując czegoś więcej niż tylko zagadkowych odpowiedzi z jego strony.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
Dla Camdena nie było łatwo mówić o czymś, co go gryzło. Zawsze sobie żartował, albo po prostu uciekał. A teraz nie było mu ani do śmiechu, ani nie miał jak wyjść i po prostu zniknąć gdzieś, pogrążony we własnych myślach. Nie mógł udawać, że wszystko jest w porządku. Nie mógł uciec od prawdy, która musiała wyjść na wierzch. Tak było najlepiej. Nawet jeśli to nie było łatwe i mogło zostać odrzucone, musiał powiedzieć szczerze co się wtedy wydarzyło.
- Myślałem o tobie – przyznał w końcu. Patrzył na Autumn uważnie, chcąc dostrzec każdą reakcję z jej strony. - O tym, że nie doszedł do skutku nasz wyjazd i nie mogłem powiedzieć tego, co planowałem ci powiedzieć od dłuższego czasu – co mu szkodziło, musiał się wziąć za siebie i wyznać wszystko jak na spowiedzi.
- Chciałem ci powiedzieć, że bardzo mi na tobie zależy i nie wiem, czy jestem w stanie normalnie funkcjonować nie mając cię blisko – Cam nie był najlepszy w słowach, wiedział o tym. W końcu jego wycofanie się sprzed lat nie było czymś ostatecznym, co skończyło się dawno temu. Nie, ciągle odczuwał skutki tego wszystkiego.
- Jesteś nie tylko moją najbliższą przyjaciółką, ale… - co miał powiedzieć, że widzi ją gdy tylko zamknie oczy? I słyszy jej głos, gdy zapada cisza?
- Ja się w tobie zakochałem – powiedział to. Tak. Udało się. Nie skłamał, nie kręcił i powiedział wszystko tak, jak to było naprawdę.
- Idąc na akcję byłem na siebie zły, że nie mogłem powiedzieć ci tego wcześniej. Okazja przepadła, a teraz… - urwał na chwilę, by wziąć głęboki oddech. - To nie jest miejsce, które jest dobre na takie wyznania, ale musiałaś się dowiedzieć. Tak wygląda prawda.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Zastygła w bezruchu i momentalnie poczuła lekką panikę, gdy powiedział, co było prawdziwym powodem jego zamyślenia podczas tej nieudanej akcji. A właściwie kto. Wpatrywała się przez chwilę w niego w milczeniu. I nagle zmarszczyła brwi. – Mówiłam ci, że miałam swoje powody, by odwołać ten wyjazd. Rodzinne powody. Moja siostra jakiś czas temu poroniła i potem nie czuła się najlepiej. Nie mogłam jej zostawić i tak po prostu sobie pojechać na weekend – wyjaśniła niecierpliwie, bo trochę zirytowało ją, że odczuła potrzebę wytłumaczenia się. Później były też inne powody, o których nie wspominała i nie przyznawała nawet przed samą sobą. Zresztą, w ostatnim czasie nie mówiła mu o wszystkim, a może powinna? Ale emocje i uczucia tak bardzo ją przytłaczały, że wolała na niego tego dodatkowo nie zrzucać.
To nie jest… dobry moment – powiedziała bezmyślnie i totalnie bezradnie po wysłuchaniu go. I nie chodziło jej przecież tylko o ten szpital, chodziło jej też o ten bałagan, który miała w życiu tylko dlatego, że podświadomość nakazywała opiekować się Calie. I właściwie to jej młodsza siostra zajmowała w dużym stopniu jej myśli ostatnio. Autumn wzięła głęboki oddech. – Zaskoczyłeś mnie i… przepraszam, ale nie wiem co mogę teraz ci powiedzieć. – Zacisnęła mocno powieki. Serce biło jej mocno, a jej zakręciło się w głowie od tego wyznania i naprawdę, naprawdę nie wiedziała. Tak bardzo bała się tego wyznania z jego strony, a mimo to odczuła coś miłego, gdy jej o tym powiedział. Poczuła też ekscytację. – Mnie też na tobie zależy. Cholernie i szczerze. I jesteś moim przyjacielem, ale nie wiem czy… Czy to dobry pomysł, by to przekraczać – powiedziała i wreszcie na niego spojrzała. Podejrzewała, że tymi słowami go może zranić, ale chciała przede wszystkim być z nim szczera. Tyle, że tak naprawdę w tym momencie po prostu tchórzyła i nawet sama ze sobą nie była szczera. – Zrozum mnie, Cam… dużo się dzieje, a ja nie chciałabym stracić mojego najlepszego przyjaciela – dodała jeszcze. Bo znała siebie na tyle, by wiedzieć, że jest trudna i skomplikowana, i że prędzej czy później zepsułaby relację między nimi. Dlatego chyba, głupio, wolała wcale nie dawać im szansy, niż to zepsuć.

Camden Jefferson
strażak — lorne bay fire station
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Wyciąga ludzi i zwierzęta z pożarów, niczym kot chodzi własnymi drogami i... wzdycha do pewnej pani strażak!
- Rozumiem – to powiedział tylko raz, a wystarczyło jako odpowiedź na zupełnie różne kwestie.
Istniało wiele różnych problemów, jedne bardziej, inne mniej poważne. A on wszystko pojmował i mógł tylko w ten sposób podsumować to, co czuł.
Wysłuchał uważnie dziewczyny i chciał coś powiedzieć, ale zabrakło mu słów. Zdobył się na coś, czego od siebie nie oczekiwał. Wyznał jej prawdę i to było dobre. Tak czy inaczej to było wyzwalające. Bardzo chciał jednak, by zareagowała w inny sposób, chciał, by to odwzajemniała, niczego innego bardziej nie pragnął, ale… no właśnie. Czyżby nie mógł liczyć na wzajemność? Trudno powiedzieć, jedyne, co mógł jej przekazać, to ważne dla sprawy zdanie:
- Nigdy nie stracisz przyjaciela – on był gotów na wszystko. Także na odrzucenie. I choćby miał tkwić w relacji kocham bez wzajemności, wytrwa. Bo tacy jak on kochają wiernie i stale. Camden nigdy nikogo nie miał, chociaż bardzo chciał. Kiedy się zakochał wiedział, że to będzie uczucie stałe. Bo takie sprawy nie przychodzą i odchodzą nagle. On był typem faceta stałego w uczuciach. Nie porzucał nikogo, nie przerywał nagle znajomości, on był i czuwał zawsze i na zawsze.
- Nie martw się, nie będę się narzucać. Po prostu musiałaś poznać prawdę. Dusiłem to w sobie od długiego czasu, nie potrafiłem się zebrać w sobie. Teraz już wiesz – tak było lepiej, dla nich obojga. Jefferson nie żałował swojego wyznania, bo raz przed kimś innym przyznał otwarcie, co czuje. Zwykle był skryty i unikał rozmów na takie tematy, teraz miał to już za sobą.
- Cokolwiek się wydarzy, zawsze możesz na mnie liczyć, pamiętaj.

autumn goldsworthy
ambitny krab
Kiren#7898
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Aż mimowolnie zadrżała i przełknęła ślinę, bo nagle poczuła jak w jej przełyku zbiera się gula rozżalenia. Cieszyła się, że to powiedział, że nigdy nie straci przyjaciela, ale tak naprawdę nie wydawało jej się, by rozumiał – choć przecież zapewniał ją, że rozumie. Czuła teraz ten irracjonalny strach, że i tak wszystko zepsuła i chociaż Camden zapewniał ją, że nie straci przyjaciela, to cokolwiek by teraz nie zrobiła to przecież czuła się na przegranej pozycji. Bo szczerze mówiąc widziała wiele rozwiązań w tym momencie, ale żadne nie było dla niej odpowiednio satysfakcjonujące i w jej głowie każdy ze scenariuszy zakładał ostateczną utratę Camdena. Jeśli będą razem, to ona w swój destrukcyjny sposób doprowadzi do rozpadu ich związku i urazy, jeśli będą razem tylko dlatego, że Autumn nie będzie chciała go stracić, patrz punkt poprzedni. Jeśli powie, że nie odwzajemni jego uczuć, Camden w końcu się odsunie. Jeśli powie, że to skomplikowane i nie wie co odpowiedzieć, bo to nieodpowiednia pora, co przecież teraz właśnie zrobiła, będzie trzymała chłopaka w zawieszeniu. Autumn w tym momencie naprawdę nienawidziła siebie.
I była też trochę zła na niego, że jej to powiedział, i że teraz będzie musiała chodzić z tą wiedzą. i interpretować jego zachowanie na wszelkie różne sposoby. – Czyli… co? Nie będziemy się widywać czy…? – Nawet nie wiedziała o co konkretnie chce go zapytać. Nie wiedziała co miał na myśli poprzez to, że nie będzie się jej narzucał. – Bo jeśli to miałeś na myśli to… to właśnie było coś, czego próbowała uniknąć – dodała cierpko. I bardzo czuła się w tym momencie zdenerwowana i przytłoczona tym jego wyznaniem. I trochę też swoimi własnymi uczuciami. – Ja chyba powinnam już pójść. Potrzebuję chwili i czy możemy wrócić do tej rozmowy? Naprawdę, ja tylko… pozwól mi trochę ogarnąć sprawy u siebie, okej? – spytała, licząc, że tym razem również zrozumie, i że nie weźmie tego do siebie i da jej parę dni na przemyślenie. Nie sądziła, by cokolwiek miało się w jej postrzeganiu świata zmienić, ale chciała poniekąd się wydostać z tego pomieszczenia, bo nagle miała wrażenie, jakby było jakoś ciaśniej i duszniej. Ostatecznie wyszła.

[/zt x2 ;( ]

Camden Jefferson
ODPOWIEDZ