Ordynator Chirurgii Ogólnej — Cairns Hospital
34 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Living his best life with the love of his lfe - Hope
Jeśli chodzi o jej odczucia po ich feralnej rozmowie, z ich rozpoznaniem Nemo nie miał problemu. Fakt, że Pelletier krótko po niej spakowała swoje graty i wyprowadziła się na inny kontynent przemawiał sam za siebie. Blondyna bardziej ciekawiło to co było wcześniej. Po ich wspólnie spędzonej nocy, co wtedy czuła Hope. W końcu nigdy jej o to nie zapytał, a przecież to ona pierwsza zadzwoniła z prośbą o rozmowę. Gdyby tylko dał jej pierwszej dojść do głosu, jakie wyznanie by mu zaserwowała? Nowinkę o domniemanej ciąży? Czy coś więcej? Z czasem Delany coraz częściej wracał do tego myślami. Co mu strzeliło do głowy by kłamać blondynce w żywe oczy? Po co okłamywał ją, że to był tylko seks i nic dla niego nie znaczył, gdy tak naprawdę stał się zapalnikiem jego uczuć do kobiety?
- W porządku. I tak zawsze wiesz lepiej co powiedzieć - zgodził się blondyn, posyłając Hope wdzięczny uśmiech. Jako kobieta, naprawdę go fascynowała. Nie znał nikogo, kto potrafił być tak silny i wrażliwy jednocześnie. Zupełnie jakby dopasowywała się do potrzeb drugiej osoby, wiecznie zapominając o własnych. Nawet teraz sprzeczkę z narzeczonym zbyła szybko, całą winę biorąc na siebie. Nemo nie znał szczegółów, ale wiedział, że każdy kij ma dwa końce. Wiedział też, że jego osoba również swój udział w nieporozumieniu musiała mieć, dlatego zastanawiał się czemu Pelletier zgodziła się na kolejne spotkanie z nim? Wątpił by chodziło o zwykłą litość. Chyba po prostu była dla niego lepszą przyjaciółką niż on był przyjacielem dla niej.
Na szczęście nadal mogli oboje śmiać się z jego głupich pomysłów i bycia nieco 'esktra'. Zawsze mieli w końcu talent do skakania z poważnych tematów na te bardziej dziecinne. Tak dla równowagi.
- Bardziej Ty wyglądałaś jakbyś zobaczyła ducha - Nemo zmarszczył kąciki oczu w rozbawionym uśmiechu, wspominając ich pierwsze spotkanie po latach. Nie poszło ono najlepiej, szczególnie, że dostrzegł na palcu blondynki zaręczynowy pierścionek, a ona nie miała nawet ochoty by z nim porozmawiać. Dobrze, że ten etap zostawili już za sobą i Pelletier pozwoliła mu znów wkradać się w jej łaski.
- W takim razie też się cieszę, że tu jestem - choć próbowała zbyć to wyznanie kolejnymi, pospiesznymi słowami, jego uwadze nie umknęło. Sama zainteresowana również musiała zdawać sobie sprawę z tego, jak ważne było dla niego to zdanie. Nemo chciał nawet uścisnąć jej dłoń, ale temat szybko zszedł na Corinne. Na szczęście nie miał najmniejszego problemu by mówić o swojej byłej.
- Wie po co przyleciałem do Australii i szczerze życzyła nam jak najlepiej - doprecyzował nieco - Rozstaliśmy się w przyjaźni, więc też mam nadzieję, że wyjdzie jej z tym kolesiem. A 19 brzmi nieźle. Może kupię mu jakąś dużą kość na pocieszenie?



Hope Pelletier
Obrazek
przyjazna koala
Stasz
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Wolała ich nie nazywać. Wielkim łukiem unikać definiowania własnych uczuć, z prostej przyczyny — teraz już nie miało najmniejszego znaczenia, co wtedy poczuła. Teraz powinno się liczyć to, że niedługo zostanie żoną Anthony’ego i to właśnie będzie powtarzać i sobie i jemu. W każdym jednak razie chciała dla niego jak najlepiej, dlatego właśnie zgodziła, czy raczej zaproponowała sama, że to ona porozmawia z rodziną kobiety. Nemo przecież będzie obok, więc dla niego samo to będzie wystarczająco mocnym przeżyciem.
Nie, żeby dla niej była to obojętna chwila, ale tak jak mówił Nemo — nie znała tej kobiety, więc rozmowa z jej rodziną nie będzie dla niej aż tak przejmująca. No i nie ma się co oszukiwać, najpewniej nigdy więcej tych ludzi nie spotka. To Nemo będzie musiał się mierzyć z nimi, gdy na przykład przyjdą odebrać rzeczy po zmarłej.
- Nie wiem, czy brać to za komplement, jeśli wiem, co mówić, kiedy ktoś umiera. Wolałabym zdecydowanie mieć twoje złote usta, jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi. - Zawsze był tym odważniejszym, więc to nie tak, że brakowało mu słów. Hope była przekonana, że sam by sobie też poradził, ale zawsze lepiej wyręczać przyjaciół w złych doświadczeniach. Nie dlatego, że tak należało, ale dlatego, że patrzenie na cierpienie naszych przyjaciół nigdy nie powinno przechodzić bez reakcji. Uśmiechnęła się więc lekko, skłaniając głowę. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ważny wciąż był w jej życiu. I cieszyła się, że mogła go odzyskać. Może rzeczywiście z czasem Tony by go polubił?
Oczywiście, jeśli Tony wciąż lubił ją… Ostatnia kłótnia była… intensywna. Anthony trzasnął drzwiami, nie mówiąc, gdzie wychodzi, a ona oczywiście nie mogła później zasnąć. Coś się działo złego. Ale nie. Wyjście z Nemo nie miało być zemstą za zniknięcie. Chciała być dla niego w trudnym momencie. Była w pewnym sensie odpowiedzialna za Delany’ego tutaj. Nawet jeśli potrzebowała czasu, żeby oswoić się z jego obecnością.
- No sam musisz przyznać, że nie była to zapowiedziana wizyta. - Tak, to była zdecydowanie lepsza odpowiedź, niż to, że próbowała w głowie kilka razy udawać, że ktoś taki nie istnieje. Nigdy jej się to nie udało. I właśnie dała temu wyraz, gdy dała mu do zrozumienia, że naprawdę jest dla niego miejsce w jej życiu. I to dość sporo miejsca.
Nie potrafiła zrozumieć, jakim cudem Corinne mogła puścić mu płazem bądź co bądź zdradę? Aż tak mało dla niej znaczył? A może zdawała sobie sprawę z czegoś, czego Hope nie dopuszczała do siebie?
Podniosła się z kucek i położyła dłoń na jego ramieniu.
- Chodźmy już. Pewnie zaraz tu będzie rodzina Muriel. - Delikatnie zacisnęła dłoń na jego ramieniu, jakby chciała dodać mu otuchy. Postara się później, żeby przy bilardzie, skupiał się bardziej na grze i przegrywaniu, niż na trudach tego dnia. Jeszcze przecież wszystko mogło się jakoś ułożyć. Jeszcze mogło być pięknie.

Nemo Delany

/zt x2
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
ODPOWIEDZ