Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Obrazek




- Duke, ja przepraszam. To był wypadek, musisz mi uwierzyć! - odepchnięta po raz kolejny, znów kurczowo dopadła się metalowej poręczy noszy, na których załoga karetki właśnie przewoziła poszkodowanego strażaka na oddział. Ze łzami w oczach i policzkami umorusanymi sadzą, ściskała dłoń mężczyzny obserwując twarz ukrytą za tlenową maską. Niżej Eimer wolała nie spoglądać. Otwarte złamanie kości udowej przypominało obrazek z horroru, szczególnie, że w wypadku Buckleya pęknięty trzon przebił się przez skórę.
Oczywiście najgorsze w tym wszystkim było to, że wszystko wydarzyło się z jej winy. To ona źle oceniła wytrzymałość drewnianej podłogi piętra, które zdążyło zająć się ogniem. Ryzykowała by upewnić się, że nie ukryła się tam zaginiona w pożarze osoba, a przecież podstawową zasadą strażaka było zatroszczenie się w pierwszej kolejności o własne bezpieczeństwo. W końcu ranni stawali się bezużytecznym ciężarem i taki właśnie los spotkał zastępcę komendanta. To pod jego ciężarem zarwał się podest, gdy wdrapał się na górę by ściągnąć stamtąd Sage. Zdołał odepchnąć ją od siebie w ostatnim momencie, a potem sam runął w dół. Ratownicy twierdzili, że miał sporo szczęścia skoro skończyło się tylko na złamaniu oraz kilku stłuczeniach. Na szczęście byli na miejscu gdy doszło do wypadku, a Eimer z kolegami udało się wynieść Buckleya na zewnątrz. Tam już zajęli się nim profesjonaliści.
- Ostatni raz powtarzam, że masz się odsunąć! Utrudnia nam Pani pracę! - warknął jeden z medyków, podnosząc wyżej worek z krwią, którą chyba próbowali wtłoczyć w rannego strażaka.


Duke Buckley
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Buckley’a momentalnie odcięło.
W chwili katastrofy jego organizm spontanicznie stwierdził, że najwyższa pora się ewakuować. Oddech urwał się od impetu, z jakim przyszło mu spaść.
Ostatnie, co zapamiętał, to Sage, która zrywała się z ziemi, wołając do krótkofalówki o pomoc. Nigdy nie był fanem wspólnej pracy z kimś, kogo się kochało. Wiedział, że rzadko kiedy zdrowy rozsądek wygrywał z emocjami i tak też było tym razem.
Cieszył się, że była bezpieczna. Nic jej nie groziło, choć gdyby nie jego szybka interwencja, mogłoby być inaczej. Był wtedy przerażony. Włos zjeżył mu się na skórze skrytej pod skafandrem, a nogi niemalże instynktownie ruszyły w jej stronę, łapiąc naprędce kilka głębszych wdechów.
Miał nadzieję, że oprócz kilku siniaków i urażonej dumy nic jej się większego nie stało.
Najważniejsza była dla niego ona.
Oślepiające światło, jakie padło prosto w jego oczy. Ktoś przycisnął mu maskę do ust. Próbował ją strącić, tylko po to, aby zacząć krzyczeć. Wrzeszczeć, gdyż za każdym razem, kiedy to świadomość wracała, czuł ból. Ogromny, przejmujący. Dotkliwie zbierał się w okolicy uda i wbijał w jego ciało tysiącem rozżarzonych igieł. Miliardem naostrzonych dopiero, kuchennych noży. Nie potrafił tego opisać. I na całe szczęście nie musiał, bo kiedy wkłuto się w jego żyły, pozwolono odpłynąć mu w nicość.
Nie usłyszał nawet kotłowania się jego rudowłosej i krzyków personelu.
Obudził się już w sali szpitalnej. Aparatura obok pikała, dawkując morfinę (podczas snu? Marnotrawienie zasobów!) do organizmu. Przyjemnie otępiała i tak całe sztywne ciało.
Duke mruknął coś niezrozumiale, nie mając najmniejszej ochoty unosić powiek.
Sage?, miał ochotę zapytać. Suchość w ustach zabroniła.
P-pączek? To także zostało nieme. Dlatego też skrzywił się jak dziecko kapryśne i spróbował poruszyć.
Na próżno.
Wszystko na próżno.


Sage Eimer
sumienny żółwik
13#9694
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Gdyby tylko rozsądek Buckleya wygrał z jego emocjami, na noszach zapewne leżałaby teraz Eimer. Czy miałaby tyle szczęścia przy upadku co mężczyzna? Ciężko stwierdzić. Najważniejsze, że nigdy nie musiała sie o tym przekonać. Największą nauczką dla niej i tak miały okazać się wyrzuty sumienia. Jej własna lekkomyślność kosztowała Duke'a zdrowie, a niemal życie. Ratownicy w karetce twierdzili, że dojście do siebie zajmie mu co najmniej rok, nie licząc dodatkowej rehabilitacji. Sage nie chciała o tym nawet myśleć. Brunet kochał służbę niemal równie mocno co swoich bliskich. Wiedziała, że może się załamać gdy się wreszcie ocknie.
Operacja trwała kilka godzin, ale lekarze byli zadowoleni z efektów. Choć rudzielec nie był z pacjentem spokrewniony, ze względu na ich służbę przymknięto na to oko. Zapas łez wyczerpał się dziewczynie w połowie, pozostawiając tylko podrażnione, spuchnięte oczy. Powrotu do remizy odmówiła, do porządku doprowadzając się w szpitalnej łazience. Nie chciała by Duke ocknął się w sali sam, nawet jeśli pielęgniarka twierdziła, że wybudzi się najwcześniej za kilkanaście godzin. Chciała zaczekać. Co najmniej to była mu winna.
Praca w straży pożarnej na szczęście nauczyła ją lekkiego snu, więc gdy tylko zaszeleściła wykrochmalona pościel, dziewczyna podniosła głowę z materaca, przecierając zaczerwienione oczy - Duke? Jestem tu Skarbie - wymruczała, ściskając dłoń, w którą akurat nie wmontowali wenflonu. Dostrzegając zaś jak brunet próbuje poruszać spierzchniętymi wargami, podsunęła pod nie słomkę zanurzoną w szklance wody - Pij powoli. Może boleć Cię gardło.



Duke Buckley
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Duke nie bardzo wiedział, co takiego się stało.
Jego świadomość nie dopuszczała do siebie tych wszystkich przelotnych informacji, którymi raczono go, kiedy otwierał oczy.
Nie pamiętał tego chłodnego haustu powietrza na zewnątrz, kiedy zdjęto mu maskę. Bólu, gdy chłopcy ze zmiany, wraz z sanitariuszami, przenieśli go na specjalistyczne nosze i wpakowali do karetki. Tego, że kiedy chcieli wbić się mu w rękę igłą, aby założyć niezbędną aparaturę, to zachował się jak małe dziecko i krzyknął głośno i donośnie: SPIERDALAJ. Podobno też, kiedy odzyskiwał i tracił naprzemiennie świadomość, to pytał o Sage. Czy wszystko z nią w porządku. Czy była zdrowa, choć przecież, gdzieś mignął jej obraz, że tak. Uspokajał się wtedy, kiedy ją słyszał.
I tak też było tym razem. Kiedy do jego uszu dotarł jej przerażony głos, Duke otworzył jedno oko. Światło oślepiło go natychmiast, więc zaraz je przymknął. Otworzył oba po chwili i zamrugał, próbując odnaleźć się w sytuacji.
Czuł się fatalnie. W gardle mu zaschło, a ścianki krtani były podrapane najprawdopodobniej jakimiś grabiami, lub też kocimi pazurami. Z wdzięcznością zatem przyjął wodę i upił kilka łyków.
- Wszystko w porządku, Pączku? - zapytał wreszcie, kiedy odchrząknął. Nie pytał jeszcze o siebie, choć zauważył, że jego noga wyglądała jak opleciona drutem kolczastym. I miała dziwny, dyniowy kolor. Pierwsze, co pomyślał, to to, że przebranie na halloween chwilowo ma z głowy i aż się uśmiechnął.
Ścisnął rękę swojej ukochanej, lecz niezbyt mocno.
- Jak się trzymasz? - wychrypiał.


Sage Eimer
sumienny żółwik
13#9694
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Był ogłupiony lekami, a jego organizm pewnie nadal pozostawał w szoku. Na szczęście Duke był wciąż młody i w świetnej formie. Lekarze twierdzili, że w mig dojdzie do siebie. To właściwie jedyne co Eimer w tej beznadziejnej sytuacji pocieszało. Normalnie powiedziałaby nawet, że skoro miał siły przeklinać ratowników, to pewnie nie było z nim aż tak źle, ale na własne oczy widziała kość wystającą z jego ciała pod dziwnym kątem. Widok ten w pierwszej chwili niemal pozbawił ją przytomności, w drugiej przyprawił o mdłości. Szybko się jednak pozbierała, słysząc jak Buckley woła jej imię. Sprawiał wrażenie jakby faktycznie miał wyrwać się z rąk medyków, dlatego zaraz tam podbiegła aby pomóc bruneta uspokoić.
Gdy się ocknął, czuła raczej ulgę niż przerażenie. To i przytłaczające poczucie winy oczywiście, choć tego drugiego zapewne tak szybko, a może, wcale się nie pozbędzie. Nie, dopóki Duke faktycznie nie stanie na nogach o własnych siłach.
- Mnie o to pytasz? - zaśmiała się przez łzy. Widocznie ostało jej się ich jeszcze kilka w zapasie. Może dlatego, że te płynęły ze zbiorniczka podpisanego 'szczęście' - To ty wylądowałeś w szpitalu.. A to wszystko przeze mnie - Sage musiała zagryźć dolną wargę, która znów zadrżała jej ostrzegawczo. Ostatnie czego chciała, to rozklejać się teraz na oczach Buckleya. Powinna wziąć się raczej w garść, żeby użyczyć mu całej siły oraz wsparcia.
- Nic mi nie jest, obiecuję. Odepchnąłeś mnie w ostatnim momencie - czując jak ściska niemrawo jej palce, podniosła jego dłoń do ust, przyciskając do niej mokre wargi - Myślałam, że Cię zabiłam Duke! Mogło być po Tobie! - spojrzała na niego, samą sobą prezentując dość żałosny obrazek. Jej wygląd, to była teraz jednak ostatnia rzecz, o jaką martwiła się Sage. To z emocjami nie potrafiła sobie poradzić.


Duke Buckley
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Buckley dostrzegał, że nie trzymała się najlepiej i bardzo chciał jakoś temu zaradzić. Dlaczego więc w ogóle mu to nie wychodziło? Próbował spinać mięśnie, te jednak były tym, czym zbyt krótko gotowany makaron – były al dente i ani myślały współpracować. Skrzywił się do nich więc nieznacznie, mając nadzieję, że ogólna sprawność zaraz powróci; że było to jedynie przejściowe zachowanie się ich po długim zabiegu.
- Cicho, pączku – zamruczał, gładząc kciukiem jej delikatną, niczym kaszmir, skórę. Starał się ją pokrzepić, bo ostatnie, czego chciał, to olbrzymie poczucie winy u Rudej.
- Nic się nie stało – a przynajmniej na ten moment jeszcze nie zarejestrował powagi sytuacji. Wydawało mu się, że najwyżej za trzy miesiące powróci do pracy. Nie myślał przecież, że rekonwalescencja miała być dłuższa. A nawet jeśli, to pieprzyć to. Sage była cała. Podłożyłby się ponownie, gdyby przyszło mu decydować.
Uniósł dłoń, skubiąc palcami jej wargi. Przesunął od ich środka aż na boki, prosząc tym samym o to, aby się uśmiechnęła. Nawet próbował rozmasować tę charakterystyczną zmarszczkę między idealnie wyprofilowanymi brwiami.
- To tylko głupi wypadek. Tylko nie płacz, proszę – urwał na moment, nie wiedząc jak jeszcze mógłby poprawić jej nastrój.
- Boli mnie serce, kiedy widzę Cię taką smutną – Sage strasznie to przeżywała. Wiedział ile znaczył dla niej wygląd. Fakt, że miała tłuste włosy, a na czole wciąż gościła odrobina sadzy, sprawiała, że Duke wiedział, że rzeczywiście się przejęła.



Sage Eimer
sumienny żółwik
13#9694
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Aby poprawić jej humor, musiałby chyba wyskoczyć na jej oczach z łóżka, zrobić kilka pompek i parę pajacyków, wtedy może pozbyła by się wyrzutów sumienia. Niestety jedyne co im pozostało to cieszyć się, że mężczyzna uszedł z całej akcji z życiem. Sage była oczywiście za to wdzięczna, ale nie była w stanie wyobrazić sobie Buckleya przykutego przez jakiś do łóżka, wózka inwalidzkiego czy z kulami pod pachą. Miała też wrażenie, że sam poszkodowany nie do końca zdawał sobie jeszcze sprawę z powagi sytuacji.
- Nie musisz mnie pocieszać, zawaliłam sprawę - burknęła Eimer, opuszczając wzrok na mokrą plamę łez ściekających jej z podbródka. Mimo wszystko nie odsunęła się, pozwalając ukochanemu dalej gładzić jej policzek. Odzyskał przytomność i był już bezpieczny, do tego pod opieką specjalistów. Nic więcej nie mogła dla niego zrobić.
- Powiedz lepiej 'A nie mówiłem' albo nie wiem, nakrzycz, że jestem lekkomyślna - zaproponowała, czując jak obecność bruneta stopniowo koi jej zszargane nerwy. Nie winił rudzielca, ale to nie przeszkadzało winić jej samej siebie za cały wypadek. Szczególnie, że już po fakcie okazało się, iż na piętrze nie było nikogo i poszła tam całkiem niepotrzebnie. Głupio uparła się, żeby sprawdzić każdy kąt w poszukiwaniu zaginionego w pożarze.
- Duke, obiecuję, że jak już wyjdziesz ze szpitala, wezmę wolne i wszystkim się zajmę. Zamieszkam u Ciebie tak jak chciałeś, więc o nic nie musisz się martwić - miała sporo czasu by tę decyzję przemyśleć i była jej pewna. To jedyne sensowne rozwiązanie sytuacji jakie dostrzegała. Normalnie nawet cieszyłaby się, że spędzą razem trochę czasu poza remizą. Nigdy nie chciała jednak by odbywało się to w takich okolicznościach - Po prostu skup się na dojściu do siebie, ja zajmę się całą resztą.


Duke Buckley
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Przykro było bardzo patrzeć na to, jak po policzkach rudowłosej ciekły łzy. Jak obarczała się winą za to, co zaszło.
Potarł jej policzek, aby zrzucić wzbierające się tam krokodyle łzy, a następnie wytarł swoją rękę w sterylnie białą pościel.
- Nie będę krzyczał na Ciebie za to, jaka jesteś, głupolu - zaprotestował nieśmiało, marszcząc brwi. Wiedział przecież, że Sage była w gorącej wodzie kąpana. Lubiła mieć swoje racje na wierzchu, szybko dopadały ją przeróżne emocje. I choć zignorowała jego zakaz i wspięła się do góry, narażając na niebezpieczeństwo siebie i innych, nie potrafił się na nią gniewać.
- Cieszę się, że wyciągnęłaś z tego wnioski. Poza tym, z tymi śrubkami w nogach wyglądam jak Wolverine - prawdopodobnie anestetyki i morfina sprawiły, że Buckley był w całkiem dobrym humorze.
- Czy Regan wie, że jestem w szpitalu? Pewnie już zdemolowała mi dom. Albo zaczęła wymieniać meble. Szalona dziewczyna, na pewno się dogadacie - wyburczał, a potem opadł głową na wygniecioną poduszkę. Leżał tak przez chwilę, zastanawiając się nad wszystkim po kolei, gdy nagle coś do niego dotarło. Poderwał swój łeb i spojrzał z przestrachem na Sage.
- Mam cewnik, prawda? - nim odpowiedziała, podniósł pościel i dostrzegł jak spod szpitalnego fartucha wychodzi rurka.
- O ranyyyy - jęknął niczym dziecko, bo na samą myśl wyjęcia go czuł nadchodzące przerażenie.
sumienny żółwik
13#9694
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Byłoby jej prościej, gdyby był na nią wściekły. Wtedy jej emocje na pewno znalazłyby lepsze ujście niż kanaliki łzowe. Skoro jednak nawet wypadek i nieruchomienie go na najbliższe kilka miesięcy nie były w stanie powstrzymać Duke'a przed wyrozumiałością dla rudzielca, czuła się tylko bardziej winna, że tak go zawiodła. Przynajmniej mógł być pewny, iż tą nauczkę zapamięta do końca swoich dni i już nigdy nie będzie kwestionowała poleceń swoich przełożonych w trakcie trwania akcji.
- Chyba jak potwór doktora Frankensteina - poprawiła go, nadal grymasząc lekko, ale w końcu chociaż spróbowała zebrać się do kupy, ocierając resztki łez, smarków i sadzy. Niestety w szpitalu nie miała możliwości żeby porządnie się wyszorować. Pewnie nadal śmierdziała jak wędzona szynka. Taka słona od potu.
- Nie wiem. Tu na pewno nikogo nie było poza chłopakami z remizy. Obiecali wpaść rano, jak już się ockniesz - nadal nie była pewna czy przyszli bardziej odwiedzić Buckleya czy raczej wesprzeć ją psychicznie, ale bez względu na to była im wdzięczna. Cały czas powtarzali, że Duke się wreszcie doigrał i karma wysłała go na zaległy, przymusowy urlop. Eimer jednak jakoś nie potrafiła spojrzeć na wszystko aż tak optymistycznie - Chcesz, żebym do niej zadzwoniła? - upewniła się jeszcze, odruchowo sięgając do kieszeni, w której trzymała telefon. Brunet musiał chyba odpłynąć na parę minut przez podawane mu leki, bo gdy odezwał się ponownie obchodził go już tylko cewnik.
- Wolałbyś nasikać w łóżko jak 5-latek? - Sage nie mogła się powstrzymać przed cichym śmiechem. Wiedziała, że nie powinna, ale obsesja mężczyzn na punkcie ich fujarek osiągała nowe szczyty - Spokojnie, pielęgniarka obiecała, że po wszystkim nadal będzie sprawny - próbowała uspokoić Strażaka, klepiąc ostrożnie jego dłoń.


Duke Buckley
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Być może jeszcze wszystko było przed nimi; może zacznie płakać jak dziecko, któremu zabrano ukochaną zabawkę, a może zacznie na nią wrzeszczeć i powie, że wszystko było jej winą. I chociaż zachowała się tak, jak on kiedy miał sześć lat, to nie potrafił się na nią gniewać.
Wtedy też nie słuchał swojej matki, która wybiegła na podwórze, aby go powstrzymać, choć ten - paradoksalnie - znajdował się na dachu. Był to ten moment, który zmroziłby krew w żyłach nie jednemu, lecz każdemu rodzicowi. Ubrany był w krótkie spodenki i koszulkę, a na swoich ramionach miał… coś, co przypominało skrzydła. Finalnie, kiedy ciało dzieciaka rąbnęło o ziemię, te roztrzaskały się w drobny mak, szybko rozwiewając tajemnicę i przyczyniły się do tego, że stał się najgłupszym w rodzinie: były zrobione z drewna.
Chciał latać. Potrzeba ta nasiliła się jeszcze bardziej, kiedy ojciec poszedł do nieba. Dość absurdalne było to stwierdzenie, bo widział jak przecież pakowali go do dołka na cmentarzu; lecz nie dla dzieciaka, który był rozstrojony i bardzo tęsknił za głową rodziny.
- Byli tutaj? - zapytał z roztargnieniem i westchnął. Najwyraźniej nie był takim złym komendantem, skoro przyszli zobaczyć jak się czuł. A czuł się… dziwnie. Tak jakby nie znajdował się we własnym ciele. Naprzemiennie łapała go senność i zachowanie trzeźwości umysłu przy zapłakanej Sage było niezwykle trudne.
- Mogłabyś? Pewnie nawet tego nie odczuwa, ale zazwyczaj jej pisałem, że nie wrócę - Regan na pewno nie przejmowała się jego nieobecnością. Przypuszczał nawet, że jeśli nie wznieciła pożaru zapominając o wyłączeniu palnika, to zrobiła już jedną domówkę.
- Przecież ja nie o tym, Sage… ale na pewno? - niespodziewana myśl o tym, że miałby mu nigdy nie stanąć zastąpiła strach, jaki pojawił się, kiedy zastanawiał się czy jego wyjęcie będzie bolało. Ruda potrafiła mieszać mu w głowie, bez względu na to, czy kusiła go własnym ciałem, czy może sprawiała, że był o krok bliżej od dostania zawału.
sumienny żółwik
13#9694
Strażak — lorne bay
27 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
Zabawne, bo dokładnie sześć lat dzieliło ich roczniki i tyle miał Duke, gdy na świat przyszła Sage. Była ostatnim nabytkiem drużyny Eimer-Buckley, więc zawsze pozostawała tą najmłodszą. Nie miała jednak co liczyć na status 'księżniczki' wśród bandy starszych braci i kolegów. Na ich uznanie musiała raczej pracować potrójnie, więc rzadko pozwalała sobie na łzy. Właściwie to Duke widział ją płaczącą chyba po raz pierwszy od czasów dzieciństwa.
Jego legendarnego skoku z dachu nie pamiętała, ale słyszała tą historię nie raz. Chociaż mężczyzna napędził swojej rodzinie wtedy sporo strachu, dziś nie pozostawało im nic innego jak tylko śmiać się z naiwności dziecka wierzącego, że poniosą go skrzydła z drewna. Dziś Duke na świat spoglądał zdecydowanie przytomniej.
- Oczywiście. Wszyscy się o Ciebie martwią - zapewniła Sage, ściskając dłoń mężczyzny. Była chłodniejsza niż zwykle, ale od dłuższego czasu leżał przecież nieruchomo. Mimo wszystko rudzielec naciągnęła wyżej jego kołdrę i poprawiła nieco poduszkę. Widziała, że brunet coraz bardziej zmęczony jest ich rozmową, a lekarz kazał mu przecież wypoczywać.
- Porozmawiam z nią, a Ty się w tym czasie prześpij. Ja skoczę do domu się przebrać i wrócę z samego rana - korzystając z faktu, że podniosła już tyłek z krzesła, pogłaskała czule policzek Buckleya, a potem pochyliła się by złożyć na jego czole skromny pocałunek. Odzyskała spokój ducha. Miała pewność, że mężczyzna jest bezpieczny i nic mu nie grozi. Zasłużyła na długi i gorący prysznic. Nadal miała w końcu na sobie krew Duke'a. Dopiero słysząc jego kolejne słowa, uśmiechnęła się pod nosem.
- Sprawdzę osobiście, tylko trochę dojdź do siebie Kowboju - zapewniła, nie wspominając, że ukochany i tak nie będzie w stanie samodzielnie skorzystać z toalety jeszcze przez jakiś czas. Lepiej by zrobił jakby szybko do cewnika się przyzwyczaił - Spróbuj zasnąć, będę za drzwiami - mruknęła, w ramach pożegnania muskając spierzchnięte wargi bruneta. Miała wrażenie, że zasnął jak tylko przekroczyła próg sali. Po skończonej rozmowie z Regan sprawdziła, a potem zamówiła taryfę do domu.


zt x 2
Duke Buckley
Obrazek
Come on, baby, light my fire
Try to set the night on fire
sumienny żółwik
Stasz
brak multikont
ODPOWIEDZ