chirurg naczyniowy — Cairns Hospital
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Właśnie skończyłam rezydenturę i zostałam lekarzem, przyjechałam kilka miesięcy temu do Lorne Bay, żeby pilnować babci.
001
Stała w długiej kolejce na szpitalnej stołówce i zastanawiała się nad wszystkim tylko nie nad tym co chciałaby zamówić do jedzenia. Myślami była kompletnie gdzieś indziej i całe szczęście, że nie miała żadnych planowanych zabiegów ani operacji. Inaczej pewnie musiałaby sobie zasadzić srogiego kopniaka w dupę, żeby się ogarnąć. Mózg jej pracował na pełnych obrotach, nawet jeżeli wyglądała, jakby potrzebowała drzemki.
Wymienić olej w samochodzie, wykupić babci receptę, zrobić zakupy, iść na trening, sprzedać dawno nieużywane hantle do ćwiczeń i przesadzić kwiaty w ogrodzie. Powtarzała swoją listę to do na dzisiejsze popołudnie, ale dobrze wiedziała, że zrobi tylko to, co będzie w stanie ogarnąć w drodze ze szpitala do domu, czyli zakupy i recepta dla babci. Padała na twarz, a ostatnie dwa długie dyżury wypompowały z niej absolutnie każdą możliwą chęć do tego, żeby zrobić coś dla siebie. Po wszystkim tylko lądowała w wannie, a później w łóżku i to niestety swoim i samotnie. Babcia próbowała ją umówić na jakąś randkę, ale miała wrażenie, że nawet na oddychanie nie ma czasu.
Uroki bycia lekarzem.
W pewnym momencie zamyśliła się tak bardzo, że nic do niej nie docierało i chociaż była wpatrzona w dzisiejsze menu to zdecydowanie go nie widziała. Ba! Nie usłyszała nawet, jak ludzie zaczęli do niej mówić, więc niektórzy postanowili ją ominąć, a ona dalej nie potrafiła się ocknąć.
- Słucham? – Obudziła się w końcu z letargu, słysząc przyjemny, męski głos, który wydawał jej się bardzo znajomy. Spojrzała na mężczyznę i zamrugała, jakby właśnie ktoś ją obudził: - Mógłbyś powtórzyć? – Zmarszczyła brwi, wpatrując się w Chrisa, który okazał się tym, który niczym Książę na białym koniu postanowił obudzić Śpiącą Królewnę.

Chris Davies
powitalny kokos
cattitude#5494
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
Chris też miał lepsze i gorsze dni, tym bardziej jeśli wracał do samotnego i pustego mieszkania, a następnego dnia znowu zaczynał kolejny ten sam dzień. Wpadł w taką monotonię i zatracenie w pracy, że mało co istniał dla niego świat po za domem i szpitalem. To trochę smutne, po przecież nie był jeszcze takim staruszkiem, a takim siebie robił - co powodowało że odstraszał czasami prędzej ludzi niż do siebie ściągał. W teorii potrzebował na pewno jakiegoś odpoczynku, może wakacji w ciepłym miejscu czy ogólnie wyjazdu w inny rejon i klimat, aby złapać jeszcze tą werwę do pracy i do życia, które zdawało mu się przelatywać przez palce. Tak jakoś wyszło, że stracił chęci po dwóch próbach nie udanych gdy próbował złapać jakąś kobietę przy sobie na dłużej, a może to moment był nie trafiony, na klękanie z pierścionkiem? Nie miał pojęcia, niby porzucił to już dawno temu i dał sobie spokój, a jak widać dalej stał w miejscu, a aktualnie to stał w kolejce, która nie wiele się ruszała. Wszystko się jakoś łączy zawsze, tak jak kolejka w sklepie, w końcu rusza tak i jego życie powinno, kiedyś na pewno. Parę osób przed nim wyminęło kogoś, a on nim się obejrzał prawie wpadł na znajomą twarz. Pani doktor kojarzył, parę razy zamienili słowo i ogólnie no miał się nie zabierać za panny ze szpitala ale rozmowa to zawsze nic złego, a jak wyjdzie z tego naturalny flirt to już wgl. A też zobaczył, że miała poważny problem z wybraniem czegoś do tych biednych ziemniaczków, a może to o surówkę chodziło.
- Kolejka. - rzucił ale jak nie zareagowała to, po prostu się zaśmiał i podszedł znacznie bliżej, wręcz się nachylając do jej ucha, aby slowo powtórzyć, a raczej rozwinąć myśl.
- Tamujesz ruch, musisz coś wybrać w końcu, bo Ci ziemniaczki wystygną. Albo kompot. No nie wiem cos na pewno może wystygnąć. - odparł ze śmiechem i sam się koło niej zakręcił aby rzucić okiem na dzisiejsze menu, takie w miarę względne. W głowie miał aby wybrać zupę krem z brokułów i do tego jakąś rybę z bukietem warzy i wspomnianych ziemniaków czy puree. Co jak co ale na stołówce szpitalnej raczej same zdrowe pyszności były szykowane, więc nie musiał się bawić w przynoszenie pudełek z jedzeniem ze sobą, tutaj zawsze coś na niego czekało. A miłe panie z obsługi, też mu co lepsze zawsze odkładały, szczególnie jeśli chodził o dobry deserek. - Zjemy razem, jak już cos wybierzesz? - zapytał, bo ostatecznie zdążył to zrobić przed nią i chwila moment miał mieć swoje wybrane danie na talerzu.

Clary Sherbourne
ambitny krab
nick
brak multikont
chirurg naczyniowy — Cairns Hospital
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Właśnie skończyłam rezydenturę i zostałam lekarzem, przyjechałam kilka miesięcy temu do Lorne Bay, żeby pilnować babci.
Stała i wpatrywała się pustym wzrokiem w dzisiejsze menu. W pewnym momencie już straciła rachubę czy wolałaby dzisiaj kawał wołowiny w sosie własnym, czy rybę. Nie była już nawet pewna czy zastanawia się nad wyborem dzisiejszego obiadu, czy nad sensem życia. Być albo nie być o to jest pytanie. W jej przypadku było to coś bardziej czy jeść, albo nie jeść. Znajomy głos szybko doprowadził ją do porządku, więc tylko zamrugała gwałtownie powiekami, jakby właśnie upłynęło jej kilka lat życia i zaczęła spoglądać to na Chrisa to znów na tablice z menu, jakby kompletnie nie wiedziała, co do niej mówi. Taki wstyd, że też zawsze musiała robić z siebie nieogarniętą sierotę z innego świata, przed tą przystojniejszą częścią pracowników szpitala.
- Chyba potrzebuję urlopu – usprawiedliwiła się, posyłając mu w ramach przeprosin swój firmowy uśmiech. Wiedziała już, że tym razem zdecyduje się na rybę. Szczególnie że babcia wspominała coś o jej ukochanej lasagne z dynią na kolację, wiec może nie szalejmy dzisiaj z tymi kaloriami.
Posunęła się do przodu, a ludzie posyłali jej przeróżne spojrzenia. Rozbawione, poirytowane i kompletnie obojętne. Wzruszyła tylko ramionami, jakby to było w stanie usprawiedliwić całe jej dzisiejsze zachowanie.
- Tak, zaraz do Ciebie dołączę – Clary odruchowo położyła mu dłoń na ramieniu, ale zaraz zmarszczyła brwi, zastanawiając się, co robi. Był kolegą z pracy, lubiła przyłapywać go na tym, że jej się przygląda i posyłać mu uśmiechy, kiedy akurat mijali się w drzwiach, kiedy jedno kończyło zmianę, a drugie zaczynało. Jednak nigdy wcześniej nie odważyła się na taki gest, a teraz jakoś samo wyszło. Miała wrażenie, że nie kontrolowała swojej dłoni. Przemilczała jednak temat z nadzieją, że mężczyzna nie ucieknie zaraz, gdzie pieprz rośnie.
Złożyła zamówienie i nawet dostała w gratisie jakąś galaretkę z owocami, miała nadzieje, że była znośna w smaku. Obróciła się i próbowała zlokalizować mężczyznę. Stołówka może i była duża, ale kiedy zaczęła się za nim rozglądać, zaczynała upewniać się w przeświadczeniu, że jednak uciekł, gdzie pieprz rośnie. Dopóki nie zauważyła, że siadł w najdalszym kącie, przy którym zazwyczaj siadali flirtujący ze sobą stażyści.
Usiadła obok niego ze swoją tacą: - Smacznego – złapała za sztućce i skupiła się na posiłku, a kiedy w jej ustach wylądował pierwszy kęs, uświadomiła sobie, jaka jest głodna, więc z jej gardła wydobył się jęk zadowolenia. Przełknęła i zaśmiała się tylko: - Przepraszam, ale mój żołądek dopomina się o jedzenie.

Chris Davies
powitalny kokos
cattitude#5494
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
Rozumiał, że miała chwile słabości aktualnie i zwieszenie się mózgu, sam Chris sobie powtarzał że potrzebuje i oddechu i wakacji. Ale jakoś nic nie zrobił w tym kierunku, a wręcz przeciwnie więcej bywał w szpitalu niż we własnym domu. Powoli można było to podciągnąć pod pracoholizm ale chyba co niektórzy lekarze tak miewali, nawet jeśli nie z własnego wyboru to jednak - taka praca. Ciągle brakowało rąk do pomocy ludziom, każdy pacjent uratowany więcej to była dobra robota i radość ducha, stąd takie a nie inne działanie pana Daviesa. Mniejsza jednak o to, bo aktualnie miał tą przerwę i chwilę na zjedzenie, być może na rozmowę, stąd też chętnie zahaczył biedną Clary. A raczej pomógł jej oderwać się z chwilowego letargu w który popadła na środki stołówki, w drodze po swój obiadek.
- Przemęczenie ludzka rzecz. - odezwał się, ze wzruszeniem ramion bo doskonale ją rozumiał - miał to samo. Już powoli nie odróżniał dni tygodnia i też miał problem czasem z ogarnianiem, jakby się świat zatrzymał. Ale przy tym nadal zachowywał względna trzeźwość umysłu, inaczej już dawno by zrobił krzywdę któremuś pacjentowi. Nic jednak się złego nie wydarzyło, chociaż Chris wolał dmuchać na zimne i już szukał jakiegoś terminu dogodnego na urlop, nawet tygodniowy ale jednak urlop - reset ciała i duszy. Nie odezwał się na jej słowa, jedynie posłał jej ciepły uśmiech i nawet nic nie zrobił gdy go tak złapała za ramię, wręcz przeciwnie - miłe to było uczucie, ciepło przepływające między ich ciałami i ogólnie taka jakaś przyjemna energia. Zawsze mieli do siebie miłe i fajne nastawienie, a trzeba było przyznać, że urodziwą była kobietą i to jego spojrzenie, które na niej zawieszał niekiedy, nie wzięło się znikąd. Był wyprany z uczuć w ostatnim czasie, biedny taki i samotny, że aktualnie nie miał oporów przed podbiciem do nawet koleżanki z pracy. Niby powinno być to utrzymane na stopie zawodowej bez jakiś romansów w pracy, ale hej! Po co to czasem zrobić, jeśli może się to odwrócić na korzyść, powstać przyjemna relacja i coś może prawdziwego. Co prawda nigdy się nie nastawiał na takie rzeczy, bo swoje przeszedł i dwa nie udane związki, które otarły się o prawie narzeczeństwo sprawiły, że nie radował się z nic nieznaczących póki co gestów - liczył się konkrety.
Ale spokojnie i do tego dojdą, jeśli będzie im dane - powoli i do celu tak się niby mówi. Na ten czas, on zabrał swoje danie i wszystko co tam chciał, udając się na pierwsze dobre miejsce, gdzie oczywiście liczył że znajoma się zaraz pojawi, ze swoich zestawem obiadowym. Nie zwrócił nawet uwagi, że miejsca mają swoje określenia, że są stałe dla kogoś tam, po prostu tak mu spasowało. Sam właśnie zaczął jeść zupę krem na początek gdy się do niego przysiadła, więc na chwilę się skupił na tym, aby jak najszybciej potem się dobrać do drugiego dania - które też było podobne do jej bo ryba. Także chyba mieli coś wspólnego - słabość do tego dania które bądź co bądź jakby nie spojrzeć było zawsze jednym z lepszym w tym zestawie. - Spokojnie jedz, powoli i tak dalej. Smacznego. - mruknął, gdy dosyć szybko skończył z zupą, bo jednak była to mała porcja, wręcz tylko naparstek z paroma grzankami. Nie ważne - nadrobi sobie drugim daniem, ale przedtem przetarł kącik ust, spoglądając na nią.
- Zgaduje, że miałaś niezły zapiernicz.. Pierwszy posiłek dzisiaj? - zapytał, gdy chwilę odczekał zanim wziął się za swoją porcję. Kompot, ziemniaczki i ryba to było coś prostego ale jednak dobrego jak zwykle - mało człowiek tej ryby jadał a przecież przynosiła wiele korzyści. Sam jako lekarz nie raz się karcił za swój sposób odżywiania a przecież powinien mieć to na uwadze - swoje własne zdrowie.

Clary Sherbourne
ambitny krab
nick
brak multikont
chirurg naczyniowy — Cairns Hospital
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Właśnie skończyłam rezydenturę i zostałam lekarzem, przyjechałam kilka miesięcy temu do Lorne Bay, żeby pilnować babci.
Moment, w którym postanowiła zostać lekarzem wiązał się z tym, że trzeba było zaakceptować taki, a nie inny tryb życia. Tak naprawdę dopiero teraz, kiedy jej kariera nabierała tempa, zrozumiała, dlaczego w pary łączy się lekarz z lekarzem. Bo tylko taki duet był w stanie się zrozumieć. Ludzie szli do tej pracy zazwyczaj z powołania i chęci pomocy innym, a to wiązało się z tym, że należy dla tej zawodowej kariery poświęcić całkiem sporo. Nawet życie rodzinne i nie zrozumie tego nikt, kto lekarzem nie jest. Nawet jeżeli by chciał. Tak samo jest z aktorami, tylko drugi aktor nie zrobi afery o całowaną czy łóżkową scenę, bo będzie świadomy tego, że wtedy jest się w postaci, a wszystko jest po prostu grą.
Nie chciała sobie już więcej robić wstydu w tej kolejce. Nie wiedziała, czy powinna zgonić wszystko na przemęczenie, czy jeszcze coś innego. Czasami potrafiła zapomnieć języka w gębie bez powodu, ale teraz tak naprawdę nie wiedziała co się z nią dzieje. Może faktycznie wakacje byłyby odpowiedzią.
Przez moment wpatrywała się w swoją dłoń, którą dotknęła mężczyzny, jakby ta była kompletnie obcym bytem. Nie wiedziała, dlaczego jej ciało reagowało w taki, a nie inny sposób. Pamięta jedną ze swoich pierwszych randek, kiedy to mimowolnie cmoknęła mężczyznę w usta, co prawda nic z tego nie wyszło. Nie mniej jednak jej ciało już chyba samo chce ją przyciągnąć do jakiegoś samca. Śmiałaby też pomyśleć o tym, że babcia rzuciła na nią jakąś klątwę lub czar. Szczególnie że ostatnio sporo opowiadała o jakiejś aborygeńskiej szamance, która podobno wieszczy i sprzedaje napary ziołowe dobre na wszystko.
Miała chwilę na to, żeby zjeść w spokoju i nigdzie się nie śpieszyć. Odwołany zabieg oznaczał dłuższą chwilę wolności, z której mogła w pełni skorzystać. Mimo to wkładała jedzenie do ust w zawrotnym tempie, jakby co najmniej brała udział w wyścigach. – Czasami zastanawiam się, dlaczego wybrałam medycynę, skoro w pierwszej kolejności powinnam zadbać o siebie, a nie potrafię. – Skrzywiła się i na moment odłożyła nóż i widelec, żeby wyhamować. Nie chciała, żeby ktoś pomyślał, iż zachowuje się, jakby zaraz mieli ukraść jej talerz. Prawda była jednak taka, że ostatnio wszystkie posiłki tak jadła: - Nie pamiętam też, kiedy ostatni raz była na wakacjach, ani kiedy nie jadłam obiadu na wyścigi lub nie zasnęłam nad talerzem z kolacją. – Miała tylko nadzieje, że wygląda lepiej, niż się czuje, ale w głębi wiedziała, że nawet ten nowy zajebisty korektor nie był w stanie ukryć jej cieni pod oczami wynikających ze zmęczenia.
- Powiedz, ze chociaż u Ciebie lepiej – zerknęła na niego z nadzieją, że znalazła kompana do tego, że kopnie ją w dupę, żeby się ogarnęła. Obawiała się jednak, że patrzy w oczy mężczyzny, który może okazać się co najwyżej towarzyszem najbliższych wakacji lub jedzenia w nie wyścigowym tempie. Towarzystwo to zawsze jakiś pretekst.

Chris Davies
powitalny kokos
cattitude#5494
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
Clary Sherbourne
Cóż każdy miał gorsze i lepsze dni, w tym zawodzie. To nie były jakieś tam przelewki czy dyrdymały, to była codzienna walka o zdrowie i życie innych ludzi - odpowiedzialna praca jakby nie spojrzeć. Chris poszedł za rodzinnym po części rytuałem, gdzie najstarsi z rodziny, zawsze szli w tą stronę. Rozumiał to i sam wybral tą ścieżkę, głównie też z faktu, że po coś się uczył - nie chcąc tracić lat poświęconych na szkołę, spiął tyłek i został tym lekarzem. Nie trzeba mówić, jakie to było trudne i ile wyrzeczeń miało w sobie, ale te trudności to jednak był ten główny aspekt. Trudno było się przystosować do takiego życia w szpitalu prawie naokoło, w dodatku mało miał czasu dla siebie, nie było opcji aby kogoś znalazł, stworzył jakiś związek. Co prawda mógł próbować i to zrobić, bo dla chcącego nic trudnego - ale jak wspomniane zostało, ciężko dopasować się do takiej osoby, zrozumieć doktora i być jego drugą połówką. Może rzeczywiście najlepszym wyborem było szukanie pośród osób, z którymi dzieliło się pracę i pasję.
No ale nic, mniejsza o to - znalazł się na stołówce, chciał odpocząć i coś zjeść, ale też pogadać z kimś kto znał się na temacie, jak to jest być lekarzem, albo pracować w szpitalu. Nie którzy nie wiedzieli z czym to się je i że jakiejś takie ciężkie nastały czas, bo ciężko pójść na urlop kiedy chorych przybywa i ciężko ich tak zostawić samych sobie. No ale Davies się wyłączał gdy chodziło o posiłek, to była chwila dla niego i na tym należało się skupić aktualnie, na tym chciał. I w sumie to on sam się nie spieszył, co po czasie Clary również uskuteczniła. Chyba to była chwila dla nich, taki oddech przez powrotem w piekło, jakie było za drzwiami,gdy każdy coś chciał, gdy kolejny pacjent oczekiwał pomocy, porady, diagnozy.
- Huh. Nigdy nie wiesz dlaczego, tak się decydujesz na coś. Chyba mózg się nam wyłącza w momencie podejmowania decyzji. - zaśmiał się dla rozluźnienia atmosfery, biorąc kęs ryby a potem ziemniaczków. Do tego pewnie kompocik i takie frykasy, można jeść cały dzień.
- No i może to jest pomysł i moment aby je zrobić? Kiedy zasypiasz i tracisz koncentracji mało się przydasz - jeszcze zrobisz komuś albo sobie krzywdę. - stwierdził poważnie, starając się spojrzeć na nią z nad talerza. Niby wyglądała normalnie tak jak on, ale pewnie też odczuwała tą zadyszkę i jak sam Davies potrzebowała oddechu. - U mnie? Właśnie myślę nad wakacjami, chyba ich potrzebuje chociażby dla siebie i życia prywatnego, którego prawie nie mam. Śmieją się ze mnie ludzie, że żyje tylko pracą i czas ucieka mi przez palce. - wytykano mu wiek i fakt, że nie ma nikogo i przez to bardzo zrzędzi, jak stara baba albo gorzej nawet. No ale to też jakiś punkt zaczepienia, może przy dobrych wiatrach znalazł by ekipę ze szpitala do wspólnego buszowania po świecie? Może nawet Clary by była chętna, nie zastanawiał się jednak na razie nad proponowaniem czegokolwiek, bo nie chciał wyjść też na namolnego.
ambitny krab
nick
brak multikont
chirurg naczyniowy — Cairns Hospital
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Właśnie skończyłam rezydenturę i zostałam lekarzem, przyjechałam kilka miesięcy temu do Lorne Bay, żeby pilnować babci.
Bycie lekarzem miało to do siebie, że polegało na poświęceniu się. Niektórzy wybierali ten zawód ze względu na pieniądze, inni pracowali dla idei, jeszcze inni po prostu chcieli się w tym wszystkim spełniać. Clary długo nie wiedziała, czego ona od medycyny oczekuje, teraz dopiero widziała siebie po prostu czerpiącą radochę z tego, że jest w stanie komuś pomóc. Otaczając się tak dużą ilością zła i syfu w świecie, zasypiając, czuła się ze sobą dobrze. Miała poczucie, że jest człowiekiem sprawczym w kontekście dobra. Cieszyło ją to. Satysfakcjonowało do tego stopnia, że dała się temu ponieść i właśnie kierowała się w stronę wyspy zwanej autodestrukcja.
Nie była w stanie ostatnio się zatrzymać i poświęcała dla pracy wszystko, nie wiedziała już, co to jest czas wolny, ani na czym polega odpoczynek. Łapała więc wszystkie momenty, włącznie z takimi jak te, kiedy jadła obiad w towarzystwie przystojnego faceta, który nie spierdzielił, gdzie pieprz rośnie przez to, że się potrafiła zagapić i pierdzieliła głupoty.
- Ja mam wrażenie, że na fali emocji, endorfin i szalejących przed okresem hormonów potrafiłam podjąć najgłupsze decyzje w życiu. – Włożyła porcję jedzenia do ust, ale otrzepała dłonie, mimo że nie miała na nich okruszków i zaczęła podwijać lewy rękaw swojego kitla. – Pokaże Ci swój pierwszy poważny błąd w życiu, tylko się nie śmiej. – Sama miała przy tym rozbawioną minę, podwinęła rękaw, żeby pokazać mu na lewym bicepsie niedużego tribala, czyli jej pierwszy tatuaż. Widać było, że właśnie był w trakcie usuwania, a tak naprawdę po pierwszej sesji laserów. – Nie pytaj, co ja sobie myślałam, bo sama nie wiem. – Rozbawiona pokiwała głową nad własną głupotą.
- Ja się odkryłam, teraz ty się przyznaj, jaka była Twoja największa głupota? – Była naprawdę ciekawa i nie chodziło tylko o to, że liczyła na pomysły Chrisa, który byłby pobić jej tribala.
- Jakiś biuro podróży, cel podróży? Zwiedzanie czy jednak to jest moment, kiedy potrzebujesz książki, plaży i drinków? – Nawet rozmawianie o wakacjach sprawiało, że ładowały jej się baterie. Musiała go więc dopytać o szczegóły, bo może się do niego dołączy, o ile nie będzie wkurzało go jej towarzystwo. Chyba że miał w planach dzikie eskapady, a ona zdecydowanie była gotowa tylko na to, żeby wylegiwać się na słońcu, jeść dobre jedzenie i co najwyżej oglądać wystawy w muzeach i ciekawe przedstawienia z Europejskich desek teatralnych.

Chris Davies
powitalny kokos
cattitude#5494
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
Chris chyba zdecydował się na bycie lekarzem ze względu na wszystkie aspekty, po za tym od małego miał taki jakiś instynkt. Troszczył się jako ten najstarszy o rodzeństwo, naklejał im plastry na rany i inne takie, jakieś leki dawał na ból czegoś i ogólnie, sam się bawił w doktora. Chociaż trzeba zaznaczyć, że nauka i inne aspekty dawały w kość, to nie było takie proste jak sobie wyobrażał za dzieciaka. Cały zawód ogólnie to było coś, co nie łatwo jest ogarnąć, do tego trzeba mieć łeb, talent, chęci i trochę szczęścia razem. Sam nie wiedział czy ma cokolwiek z tego, ale jak widać ostatecznie mu się udało i działał. Specjalizacja którą sobie narzucił, była piekielna ciężka i wymagająca a w dodatku taka jakaś przygnębiająca. Chyba najgorzej w momencie gdy zjawiały się u niego młode osoby, a którym musiał oznajmić przykrą wiadomość o chorobie.
Co do Clary, to miło było ją zobaczyć czy zamienić słówką i wcale nie miał ją za dziwną czy coś, wręcz przeciwnie, jakoś się rozkręciła przy tym posiłku i nawet zaczęła trajkotać jak zadowolona - czyżby to jego widok takie cuda sprawiał, a o tym nie miał nawet pojęcia?
- Hmm, mogę powiedzieć że każdy ma chwilę słabości, robiąc głupoty. - zwrócił się do niej, wzruszając ramionami gdy pakował do buzi kęs ryby, nad czym się dosłownie rozpływał. Słysząc jej słowa, zaciekawił się i nawet uniósł brew ku górze, czekając na to co mu pokaże - bo to było interesujące. Podwinęła rękaw i w końcu zakapował o co jej chodzi, kiwnął nawet powoli głową, przyglądając się tatuażowi. No, nie wiedział że panna Sherbourne jest taka szalona.
- No już nie bądź taka samokrytyczna. Czy tatuaż to nie jest coś o czym marzy każdy, tylko połowa się boi? W sensie tego bólu przy robieniu, a potem wyglądu na starość, gdy się pomarszczysz jak cytryna od ciepła. - rzucił, ze śmiechem kontynuując jedzenie. Nie żeby to było takie złe, ale hej każdy miał swoje ciało i mógł robić z nim co chciał, byle potem nie płakał że od czegoś coś mu się zrobi na skórze na przykład i inne takie. - Moja głupota? Nie wiem, może fakt że się oświadczyć chciałem lasce po paru miesiącach? A ona prędzej myślała o naszym rozstaniu niż o zaręczynach. Ale spoko, to było dawno temu i nie prawda. Spływa to po mnie jak po kaczce. A z innych głupot, to może hmm.. kupiłem apartament a dalej mieszkam w swoim skromnym mieszkanku, które trochę nie przystoi panu doktorowie. - zachichotał bo jednak uważał, że to takie dziwne, że żyje tak skromnie jak przecież ma pieniądze i w ogóle. Ale już mniejsza o to, bo jednak o prócz mieszkania, stać go było jeszcze na prawie każde wakacje, jakie by sobie wymarzył aktualnie. - W sumie to obojętne. Chcę leniuchować w pięknym miejscu, ciepłym i takim spokojnym w miarę. Nie wiem, teraz ten Zanzibar taki popularny, ewentualnie Malediwy czy inne cuda. Znasz się, byłaś gdzieś? Bo w sumie nie wiem też, czy wyjazd samemu to dobry pomysł też. Myślałem popytać w szpitalu ludzi, czy by nie zrobić jakieś grupowej wycieczki gdziekolwiek. Właśnie dla drinków i palm. - zapytał ją o to, bo chciał się ogólnie też zaznajomić z tym jak ludzie inni się zapatrują, czy w ogóle ktoś by był chętny z nim jechać. Nie musieli tylko we dwoje, bo to mogłoby przysporzyć różnych spekulacji na ich temat, ale ktoś jeszcze gdyby do nich dołączył. To zawsze raźniej, widzieć znajome twarze obok, w jakimś innym miejscu, niby wakacje ale cząstka domu - zawsze przy Tobie.

Clary Sherbourne
ambitny krab
nick
brak multikont
chirurg naczyniowy — Cairns Hospital
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Właśnie skończyłam rezydenturę i zostałam lekarzem, przyjechałam kilka miesięcy temu do Lorne Bay, żeby pilnować babci.
- Bylebyśmy nie robili tych głupot w pracy – westchnęła z uśmiechem, bo jakoś sobie nie wyobrażała, żeby teraz usunąć pacjentowi nie tę żyłę co trzeba. Już wystarczającą ostatnio ucierpiał pan Peterson, kiedy podczas zabiegu w znieczuleniu tylko części ciała opowiadała drugiemu lekarzowi o tym co wczoraj boskiego jadła na kolacje. Biednemu pani Petersonowi kiszki marsza grały, bo musiał być na czczo. Pamiętała, jakie miała wyrzuty sumienia, więc w ramach nieoficjalnych przeprosin poprosiła szpitalną stołówkę o coś ekstra dla niego na talerzu razem z pozdrowieniami od jego ulubionej Pani doktor. Nie, żeby coś, w końcu nie zabiła żadnego człowieka. Tylko biednej Clary zrobiło się go po prostu żal. Myśląc o tym, uświadomiła sobie, jakie to musiało być komiczne, wyciąganie żyły i gadanie o wczorajszej kolacji. Czasami zapominała o tym jak już przesiąknęła tym swoim doktorstwem.
- Ja byłam trochę wstawiona, a przecież to był taki szalenie modny wzór. – Po prostu dała się wtedy ponieść chwili i spontaniczności. Nie żałowała, no może odrobinę skoro zdecydowała się na usunięcie, ale i tak było to coś, co będzie dobrze wspominać. Ciekawe doświadczenie. – Tak się zakochałeś? – Spojrzała na niego zaskoczona, robiąc sobie chwilową przerwę od machania nożem i widelcem na rzecz kompociku, który był całkiem smaczny.
- Chris, ja już nie wiem, co to są wakacje i nie ukrywam, że sama szukam towarzystwa. Tylko ciągle słyszę, że ktoś w ogóle nie planuje wyjechać, ewentualnie, że już był. Sama się trochę dygam. – Wzruszyła ramionami i wróciła do swojego obiadu, który po chwili skończyła.
Rozsiadła się po wszystkim wygodnie na krześle i dzierżyła w dłoni kompot w szklance z cienkiego szkła, który powoli popijała. CO jak co, ale deseru nie zmieści. Dobrze, że nie miała żadnego zbiegu, bo z tak pełnym brzuchem byłoby jej ciężko cokolwiek teraz robić.

Chris Davies
powitalny kokos
cattitude#5494
ONKOLOG — CAIRNS HOSPITAL
38 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
36letni onkolog, szukający siebie w tym wszystkim, chciałby założyć rodzinę ale trzyma go wciąż przeszłość. starszy braciszek z rodziny Davies
/ sorry nieobka

- Tu racja. - przytaknął jej bo jednak praca lekarza, odpowiedzialna rzecz. Chris nie chciał zdiagnozować kogoś zle, w żadną stronę. Ani zdrowemu nie wmówić, że jest chory, ani też choremu ze zdrowy i tak dalej, to było by kiepskie bardzo, dla takiego człowieka. Dlatego zachowywał się jak najlepiej mógł, a gdy czuł zmęczenie, po prostu brał wolne albo nie bawił się w dyżury, co by nie wyrządzić komuś krzywdy przypadkiem.
- Nie oceniam, każdy ma swoje głupoty po alkoholu szczególnie. - stwierdził z uśmiechem, gdy mu pokazała ten tatuaż który to sobie zrobiła, a którego właściwie już się pozbywała, także aż tak długo chyba nie zabawił na jej skórze. No cóż, tribale były fajne ale zdecydowanie lepiej wyglądały na dopakowanych typach z filmu czy reklamy. Przynajmniej tak to widział Davies, który osobiście nigdy sobie żadnego nie zrobił, ale często myślał o tym, tylko co? To był chyba odwieczny problem. Na słowa o tej jego wpadce miłosnej, to się nawet nie rozwodził dłużej, bo nie było po prostu po co.
- No ja też tak mam, potrzebuje ale samemu co to za frajda. Serio.. Albo jak jedzie ktoś z kobietą, to już w ogóle, czuje się jak piąte koło u wozu. To też szukam kogoś do towarzystwa, jeśli jesteś chętna to możesz rzucić propozycje miejsca, jestem co do tego chyba uniwersalny. - dopił i swój pewnie napój i wyjadł resztki z talerza, aby ostatecznie odsunąć go od siebie i skupić się już wyłącznie na rozmowie, tym bardziej że go zaciekawiła. Jako jedna z nielicznych była chętna na jego pomysł no i chyba nie miała męża ani jakiegoś przydupasa, więc jakby co była szansa że stworzą miły duet na tym wypoczynku. Davies nawet jeśli by nic nie zaszło, to by się cieszył tak po prostu z towarzystwa.


Clary Sherbourne
ambitny krab
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ