studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
32.

Raine Barlowe? Pan siostra, Primrose Henderson, miała wypadek i znajduje się w Cairns Hospital. Nigdy nie spodziewała się, że usłyszy takie zdanie. Czy ktokolwiek się spodziewał? Siostra w szpitalu? Jaki wypadek? Co się stało? Co mogła zrobić? Bez większego wyjaśnienia wybiegła z korepetycji, które właśnie prowadziła i wsiadła do samochodu Sam, łamiąc kilka przepisów po drodze do szpitala, ale po raz pierwszy, odkąd prowadziła Jaguara, nie przejmowała się tym, że mogłaby go uszkodzić.
Wpadła do środka i przez dłuższą chwilę nie wiedziała co dalej. W serialach wszyscy podchodzili do pierwszego lepszego pracownika placówki medycznej, a oni magicznie wiedzieli kim są i kogo szukają. W prawdziwym życiu chyba jednak to tak nie wyglądało, a do biurka, za którym siedziała jakaś kobieta ciągnęła się kolejka i Raine nie wiedziała czy to w niej powinna stanąć. Niby tak dobrze uczyła się w szkole, a jednak szkoła wcale nie uczyła podstawowych rzeczy, które mogły się przydać w życiu.
Była zaskoczona, że nikt do niej nie zadzwonił. Will, Audrey, czy mama - jej telefon milczał od odebrania połączenia ze szpitalem, co było podwójnie dziwne, bo nie dostała nawet żadnego powiadomienia z instagrama, czy wiadomości na messengerze. Wyciągnęła komórkę z kieszeni i właśnie wtedy dostrzegła, że włączyła tryb samolotowy. - Kurwa - mruknęła pod nosem, zauważając swoją głupotę, czym ściągnęła na siebie nieprzychylne spojrzenie kobiety, stojącej przed nią w kolejce, ale czy to w ogóle było teraz ważne?
Odblokowała znów telefon, patrząc na pojawiające się powiadomienia i wiadomości, których było zdecydowanie więcej, niż się spodziewała. - Sam? - zapytała, widząc nagle przed sobą kobietę, której imię chwilę temu mignęło jej na ekranie telefonu. W pierwszym odruchu zrobiła te kilka kroków, żeby ją przytulić. Potrzebowała tego, po prostu, bez zbędnych słów i zapewnień, chciała obecności kogoś bliskiego, bo dalej nie wiedziała dokładnie co działo się z Prim. - Czekaj, co tu robisz? - odsunęła się i pociągnęła nosem. Nawet nie zdawała sobie sprawy, ale oczy zaszkliły się jej łzami, ale to nieistotne, chciała się tylko upewnić, że z jej siostrą jest wszystko dobrze.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
33. + Strój


Czy Sameen już dawno powinna powiedzieć Raine o tym, że zna i mieszka z Primrose? Oczywiście, że tak. Czy zrobiła to? Oczywiście, że nie. Dlaczego? Bóg jeden wie. Oczywiście wmawiała sobie, że nigdy nie było na to dobrego momentu. Poza tym nie chciała rzucać jakiś dziwnych podejrzeń, że to niesamowicie dziwna sprawa, że tutaj się przyjaźni z Raine, mieszka z Primrose i przywozi ser z Norwegii dla Audrie. Za dużo przypadków i tajemniczych zbiegów okoliczności. No, ale zwlekała z tym tak długo, że w końcu nadeszła chwila, gdzie zapewne będzie musiała się w końcu z tego wytłumaczyć.
Po tym jak przywiozła Prim do szpitala i ubrała jakąś bluzę, która chociaż częściowo przykrywała plamy krwi Prim, rozmówiła się z lekarzami. Poinformowali ją, że już skontaktowali się z osobami, które Prim miała wpisane jako osoby do kontaktu. No i Sam wiedziała, że jedną z tych osób była najmłodsza Barlowe, więc Sam wykorzystała okazję i postanowiła do niej zadzwonić. Chciała podpytać czy może Raine nie potrzebuje podwózki, albo pomocy, bo wiadomo, że w takim stanie ludzie też nie powinni prowadzić samochodu. Ogólnie to nie była też informacja, którą ktoś powinien dostać przez telefon, ale wiadomo jak było. Przecież lekarz nie pojedzie do rodziny, żeby im powiedzieć co się stało. Plusem tego wszystkiego było to, że Sam zdążyła oddać jaguara Raine i miała zabrudzoną tapicerkę w starym pickupie, którego używała głównie do przewożenia zwłok.
Prim całkiem niedawno zasnęła, więc Sam wyszła z jej sali, zamykając za sobą drzwi, żeby trochę pochodzić. Bolał ją każdy mięsień ciała. Ze stresu i z powodu tego, że musiała przez kilka godzin siedzieć/spać na niewygodnym szpitalnym fotelu. Do Raine nie udało jej się dodzwonić, zostawiła jej kilka wiadomości i napisała dużo smsów. Wyszła z tej sali i dostała powiadomienie na telefon, że osoba, do której próbowała się dodzwonić, jest już dostępna. Już miała dzwonić do Raine, kiedy usłyszała swoje imię. -Raine. - Poczuła ulgę na widok siostry, bo jednak o nią też zaczęła się stresować. Schowała swój telefon do tylnej kieszeni spodni i ruszyła w stronę Barlowe. Przytuliła ją i poczuła dziwną ulgę i tak przez te kilka sekund pozwoliła sobie tkwić w tym uścisku.
-Mieszkam czasami z Prim. - Wyjaśniła mając nadzieję, że ma to sens, że mieszka tam czasami, bo z reguły jest w podróżach, albo w mieszkaniu, które sobie jednak kupiła. -Znalazłam ją i przywiozłam tutaj. - Dodała nieco ciszej i spuściła wzrok na swoje dłonie i zauważyła zaschniętą krew pod paznokciami, której nie udało jej się wcześniej zmyć. -Niedawno zasnęła. - Machnęła ręką gdzieś za sobą w stronę sali, w której leżała Prim.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Aha - odpowiedziała, jakby to, że Sam mieszka z jej rodzoną siostrą, a Raine dowiaduje się o tym dopiero w momencie, kiedy ta miała wypadek (bo tylko tyle powiedziano jej przez telefon), a do tego na szpitalnym korytarzu. - Matko, ale jak to znalazłaś? Ale co się stało? Wszystko z nią będzie w porządku? Można ją zobaczyć? Gdzie jest? Jak to się stało? Dlaczego znalazłaś? - wyrzuciła z siebie niemalże na jednym oddechu i zaraz łapczywie zaczerpnęła powietrza, żeby zadać kolejne pytanie. - Długo już tu jest? Zasnęła? Czyli okej? - powiodła spojrzeniem za ręką Sam i niewiele myśląc ruszyła w kierunku sali, jakby chciała do niej wręcz wbiec, ale zatrzymała się wpół kroku. - A, bo jak zasnęła, to nie można - mruknęła, chyba bardziej sama do siebie i odwróciła się znów do Sam.
Była skołowana i doprawdy nie wiedziała jak udało się jej tutaj dojechać samochodem. Zaparkowała go w oznaczonym miejscu? Zamknęła i wyjęła kluczyki ze stacyjki? Gdzie miała telefon? Ah, w tylnej kieszeni spodni, tę jedną rzecz udało się jej namierzyć dotykiem, szkoda tylko, że nie była dziewczyną, noszącą ze sobą torebki, bo nie miała pod ręką żadnych chusteczek, którymi mogłaby otrzeć nos, więc tylko żałośnie nim pociągnęła. - Sam, jak to się stało, wszystko będzie dobrze? - doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Sameen nie jest jej starszą siostrą, więc nie musi być dla niej oparciem w ciężkim momencie, ale tego właśnie u niej szukała, może nie do końca świadomie. - Czekaj, od kiedy jesteś w Lorne Bay? - wróciła i jej nie powiedziała? Przecież samochód i w ogóle? I Kwiatki. Czy ktoś podlewał jej kwiatki? Czy Prim była jej panią sprzątającą, bo straciła pracę jako prawnik? Czy tak bardzo nie miała pojęcia co dzieje się w życiach jej sióstr, że nawet taki wielki szczegół jej umknął? - Nic nie rozumiem - wymamrotała, przeczesując dłońmi włosy i chowając w nich twarz, bo chyba zbyt wiele się wydarzyło, żeby mogła to wszystko na raz pojąć, a Raine Barlowe nie była osobą, która świetnie radziła sobie z ciężkimi sytuacjami i może to kwestia wprawy, ale nie chciała jej nabrać, ani w najbliższej przyszłości, ani nigdy.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Starała się zignorować to „aha”, bo sama była świadoma tego, że jednak powinna wspomnieć o tym wcześniej. No, ale niczego nie skomentowała, bo w sumie czy była to odpowiednia pora na to? Chyba nie. Ale sam też nie wiedziała, bo ona często nad jeszcze ciepłymi zwłokami potrafiła rozkminiać najbardziej randomowe rzeczy. –Czekaj… – Zmroziło ją na chwilę, bo nie pomyślała o tym, że Raine nie wiedziała. Była pewna, że dostała pełną informację przez telefon. –Prim… Ona… – Odchrząknęła, bo jak miała to powiedzieć? Podcięła sobie żyły? Próbowała się zajebać? Wolała trochę, żeby powiedział jej to ktoś ze szpitala, ktoś kto wie jak to ubrać w słowa. –Ona chciała odebrać sobie życie. – Przypomniał jej się ten zwrot i brzmiał tak bardziej profesjonalnie. –Można. Jest u siebie. Znalazłam ją w wannie. – Trochę nie nadążała za odpowiadaniem na wszystkie pytania Raine. Ta zadawała je dosyć szybko, a Sam pierwszy raz w życiu nie miała przygotowanej odpowiedzi na wszystko. Była trochę w ciemnej dupie i po prostu czekała na to co się wydarzy i będzie szła z prądem. –Od rana. Parę godzin. Kilka może. Sama nie wiem. Nie wiem która jest godzina. – Trochę zagubiła się w czasie przez to wszystko. No i przez cały czas była przy łóżko Prim i czasami zdarzało jej się odpłynąć i zasypiała i nie zdążyła zerknąć na godzinę, bo nie miała odruchu patrzeć na telefon po przebudzeniu. –No jest po operacji. Wiadomo, jest osłabiona, ale oczywiście jak się obudziła po operacji to chciała stąd wyjść. – Przewróciła oczami, bo nadal nie ogarniała tego, że Prim była taka hop do przodu. Ledwo potrafiła utrzymać otwarte oczy, ale spieszyło jej się do tego, żeby stąd wyjść. –Można. – Podeszła z Raine do sali, w której była Prim i nawet otworzyła lekko drzwi, żeby Raine mogła zobaczyć siostrę. –Mogę was zostawić. – Zaproponowała, bo wiadomo… ona tu nie należała.
-Fizycznie tak. Wyjdzie z tego, ale… nie wiem jak będzie z nią, bo nie dopuszcza do siebie tego, że potrzebuje pomocy. – Wolała nie wdawać się w szczegóły w związku z tym, że Prim podcięła sobie żyły w wannie. Założyła, że to, że Sam ją w wannie znalazła, mówiło samo za siebie.
Spojrzała na Raine marszcząc delikatnie brwi. –Wróciłam chwilę przed tym jak ją znalazłam. – Nie kłamała. Co prawda od momentu kiedy dała Raine auto to zdążyła wrócić kilka razy, ale rzeczywiście rano wróciła z jednego z kontraktów.
Sam patrzyła tak na swoją siostrę i nie wiedziała co robić, więc podeszła do niej i położyła jej dłoń na ramieniu i chwilę tak ją trzymała, aż w końcu uznała, że obejmie ją ramieniem i pogładzi po główce.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ale na co mam czekać, co ona? - ponagliła Sam, bo potrzebowała teraz odpowiedzi, informacji, jakiegoś rozjaśnienia wszystkich myśli, które kotłowały się w jej głowie. Osoba, która do niej zadzwoniła nie przekazała dziewczynie wszystkich informacji, może tak po prostu się nie robiło, Raine nigdy nie jechała do szpitala w pośpiechu, bo nigdy nie była do niego wzywana, więc nie miała pojęcia, czego powinna się spodziewać? A może nawet jej powiedzieli, ale nie chciała tego usłyszeć, więc wyparła to z głowy? Różne rzeczy się działy w mózgu człowieka, który aktualnie coś przeżywał niespodziewanego. - CO SOBIE CHCIAŁA ZROBIĆ? - dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że prawie krzyknęła, kiedy zobaczyła, że ktoś obok się na nią patrzył, ale w ogóle jej to w tym momencie nie interesowało. Jej siostra chciała się zabić? Dlaczego? Jak? Dlaczego? - Dzięki Bogu, że ją znalazłaś - wymamrotała, chociaż w Boga przestała wierzyć już dawno, a nie była to ani trochę jego zasługa, tylko Sam.
- I dlaczego nikt wcześniej do mnie nie zadzwonił? - czy interesowała ją w tym momencie odpowiedź na to pytanie? Nie, raczej nie. Czy i tak je zadała, bo w tym momencie nie miała żadnej blokady wypowiadanych słów? Tak, raczej tak. Była tutaj teraz, a wcześniej i tak nie mogłaby nic zrobić - takie były fakty, nie mogła mieć też pretensji do Sam, że chociaż była tu od kilku godzin, nie miała odruchu powiadomić Raine. Czy ona w ogóle wiedziała, że Prim jest jej siostrą? Nic nie rozumiała. - Ja chyba nie powinnam - wyszeptała, przez chwilę w ciszy patrząc na śpiącą na łóżku postać. Była tak blisko, a jednocześnie tak daleko i nie chciała jej budzić, bo nawet nie wiedziała co mogłaby powiedzieć, albo zrobić, oprócz otarcia ciepłych łez, spływających po jej policzkach.
- Dlaczego? - odwróciła się do Galanis, jakby ta miała znać odpowiedź na to pytanie. Bo bardzo często znała, bardzo często odpowiadała na dużo więcej, niż Raine pytała, dlaczego więc nie miałaby wiedzieć tutaj?
Dotyk czasem znaczył więcej i pomagał bardziej niż słowa. Bliskość Sam była w tym momencie kojąca, bezpieczna, a Raine zupełnie odruchowo wtuliła się w jej ciało, pociągając przy tym nosem. - Dlaczego do mnie dzwoniłaś? - musiała zająć myśli czymś innym niż stan Prim. Była w szpitalu, jej życiu, przynajmniej fizycznie, nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo, więc nic więcej nie mogła na razie zrobić, oprócz próby zrozumienia co się wokół niej dzieje.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
W sumie to Sameen nie pomyślała o tym, że mogła o tym powiedzieć Raine stając gdzieś na uboczu. Mogły nawet przejść do jakiejś pustej salki, albo podejść do sali gdzie leżały warzywa czy coś. Było tyle możliwości, ale Sam o tym nie pomyślała. No i nie była też przygotowana na tak głośną reakcję ze strony Raine. Spodziewała się może zemdlenia, może jakiegoś wybuchu płaczu, ale nie czegoś takiego. Obrzuciła groźnym spojrzeniem ludzi, którzy zaczęli patrzeć w ich stronę. –Podcięła sobie żyły. – Powiedziała ledwo słyszalnym szeptem, bo absolutnie nie chciała, żeby nieznajomi wychwycili cokolwiek z tej rozmowy, a jednak po mini wybuchu Raine, wścibskie babska zaczęły się przysłuchiwać. Oczywiście to wyjaśnienie ciężko przechodziło Sam przez gardło, ale Raine zasługiwała na to, żeby wiedzieć ze szczegółami co Prim chciała sobie zrobić. Skinęła głową, bo prawda była taka, że mogła ją znaleźć wcześniej, ale nie zaglądała do łazienki, bo myślała, że Prim się po prostu kąpie. Sama w tym czasie leżała i oglądała zdjęcie srającego psa, które sama zrobiła. To jej też przypomniało, że chyba będzie musiała wrócić do tego domu i posprzątać tą krew. No i będzie musiała schować broń i wymienić zamek, bo przestrzeliła zamek, żeby dostać się do środka. O ile dobrze pamiętam, bo pisałam ten post sto lat temu.
-Nie wiem. – Wzruszyła ramionami. –W sensie… nie wiem jak działa ta cała procedura i w ogóle. Jak ją tu przyniosłam to zabrali ją od razu do sali operacyjnej. Nie wiem nawet ile to wszystko trwało. Ja też nie pomyślałam, że mogłam zadzwonić. Przepraszam. – Była tak przejęta tym, że jej siostra chciała się zabić, że nie pomyślała o tak przyziemnych rzeczach jak poinformowanie jej najbliższych. Sama mogła zadzwonić do Zoyi i zapytać co powinna robić, jak się powinna zachować i czy Zoya może przyjechać, bo jednak Sam nie pasowała do tego wszystkiego. –Możemy poczekać aż się obudzi. – Zaproponowała, bo jednak nie chciała zmuszać Raine do robienia czegoś z czym nie czułaby się komfortowo.
-No więc… – Zaczęła. –Rozmawiałam z nią jak się wybudziła po operacji. Trochę się pokłóciłyśmy. – Podrapała się po skroni. –Jest na mnie zła za to, że ją uratowałam. – Nie miała w tym momencie pewności czy Prim po wyjściu nie spróbuje tym razem skuteczniej czy co. Tak czy siak jak się przebudziła to była okropna, niezadowolona i chamska i Sam żałowała, że tu jest, co było przykre, bo jednak była tu ze swoją siostrą.
-Bo pytała o was. – Tak naprawdę to Prim miała pretensje do Sam o to, że Sam tutaj jest, a nie ludzie, którym powinno na niej zależeć. –No i chciałam zapytać czy potrzebujesz, żebym po ciebie przyjechała. – Tuliła Raine do siebie i miała nadzieję, że chociaż trochę jej pomaga.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- O nie - wymamrotała tylko, czując, jak ciepłe łzy spływają jej po policzkach. Nie wiedziała czemu, ale podcięcie sobie żył przez Primrose wydawało się jej gorsze, chociaż czy jakikolwiek sposób podjęcia próby samobójczej byłby odpowiedni? Nie. W ten sposób przynajmniej nie doprowadziła swojego zamiaru do końca, a Sam mogła ją uratować. Czy potrzebowała wiedzieć w jaki sposób wszystko dokładnie przebiegło? Jak została znaleziona? Nie chciała wiedzieć, każda pojedyncza wizja, która pojawiała się w jej głowie była wystarczająco obrazowa i odpędzała je wszystkie, próbując skupić się na swoim oddechu, czy wzorze płytek na szpitalnym korytarzu.
- Nie, nie, chodzi mi o szpital, nie o ciebie - jeszcze nie połączyła wystarczająco dobrze faktów, które zostały jej przedstawione i po prostu nie do końca uważała, że Sameen miała w tym wypadku cokolwiek do zrobienia, czego by nie dopełniła. Zapewniła jej potrzebną pomoc i tu czekała, kiedy nikogo innego nie było. Bo gdzie była Audrey, gdzie był Will? Czemu oni nie skontaktowali się wcześniej z najmłodszą Barlowe i nie przekazali jej tej informacji, kiedy szpital tego nie zrobił. Czy w ogóle w momencie, kiedy Prim miała na liście tyle osób byli zobowiązani, żeby obdzwonić wszystkich? - Nie przepraszaj - dodała jeszcze, bo nie oczekiwała tego od niej. - Dziękuję - to raczej powinna słyszeć i to Raine wolała dodać, jeśli w emocjach pokazała swoją niewdzięczność. - Tak, nie przeszkadzajmy jej teraz - skinęła głową, bo nawet nie wiedziała co takiego mogłaby jej powiedzieć? Na usta cisnęły się jej pytania i prośby o wyjaśnienie wszystkiego, ale czy powinna to wyjaśniać teraz, kiedy była w takim stanie? Kiedy musiała przejść operację i była w złym stanie psychicznym? Nie chciała jej obciążać dodatkowo sobą, bo wiedziała też, że Prim zawsze traktowała ją trochę jak dziecko, obawiała się więc, że i tutaj poczułaby potrzebę odsunięcia jej od sprawy.
- Pokłóciłyście? - zmarszczyła brwi, bo tego się akurat nie spodziewała wcale. - A, rozumiem - no tak, ciężko oczekiwać po osobie, która chciała odebrać sobie życie, że będzie zadowolona, kiedy jej ktoś przerwie. Chyba. - I nikt jeszcze nie przyszedł? - coś się jej nie kalkulowało, więc najwyraźniej szpital zjebał po całej linii, że nikogo nie poinformował. - Mam twój samochód - mruknęła, odsuwając się od Sam i patrząc jej w twarz. - To ten, to oddam ci go od razu! - zreflektowała się, bo skoro była juz na miejscu, to powinna móc odzyskać swoją własność, wic od razu zaczęła szukać kluczyków w torebce.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Podcięcie sobie żył, było tragiczną decyzją. To było jak z samobójstwem poprzez powieszenie się, trzeba było wiedzieć jak to zrobić. Trzeba było znać swoje działo, żeby taka próba była skuteczna. Jeden odpowiedni skok i zrywał ci się kręg i umierało się od razu. Nie było powolnego i bolesnego walczenia o ostatni oddech. W przypadku podcięcia sobie żył trzeba było wiedzieć jak głęboko ciąć i w jaki sposób ciąć. Sameen nie do końca uratowała Prim, jasne, dzięki niej Prim nadal żyła, ale ją uratowało to, że próbowała się zabić źle. Sam wiedziała, bo sama próbowała. Sameen w międzyczasie jeszcze otarła kciukami łzy z twarzy Raine.
-Nie mam pojęcia. – Wzruszyła ramionami. Dotychczas nie skupiała się na personelu. Ale jednocześnie nie mogła im nic zarzucić. Byli bardzo pomocni, opiekuńczy i czuli. Wierzyła, że wykonywali swoją pracę dobrze i robili wszystko co było w ich mocy. Może procedura zadzwonienia do rodziny zabierała więcej czasu niż sobie wyobrażali. Wtedy też Sameen przypomniało się, że powiedziała załodze szpitala, że jest siostrą Prim. Może dlatego nie zadzwonili do nikogo od razu, bo uznali, że skoro jest przy niej siostra to ona to zrobi. –To chyba jednak moja wina. – Powiedziała. –Jak przywiozłam tutaj Prim to powiedziałam im, że jest moją siostrą. Nie chciałam, żeby mnie wyrzucili. Nie chciałam żeby była sama. – Wyjaśniła. Po części była to prawda. Dlatego to powiedziała. Jakby się przedstawiła jako współlokatorka to by ją wyjebali i dzwonili prędko po rodzinę.
Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz kiedy Raine jej podziękowała. Czy zasługiwała na te podziękowania? Raczej powinna zostać zbesztana, bo jednak mogła zareagować szybciej. Może powinna zadzwonić po karetkę zamiast przyjeżdżać z Prim na własną rękę.
Skinęła głową w potwierdzeniu. –Trochę się przy niej uniosłam. Przepraszam. – Podrapała się zażenowana po łokciu. –Po prostu… Prim… ma takie specyficzne podejście do tej sytuacji. Takie strasznie… egoistyczne. Absolutnie nie ma świadomości tego, że jej śmierć przytrafiłaby się wam wszystkim. Nie jej. – Poleciała jej nawet łza, którą szybko otarła, bo to pewnie dziwne, że randomowa współlokatorka za nią płacze. –Nie. Nikogo nie było. – Westchnęła. –I myślę, że o to też miała do mnie żal i pretensje. Że ze wszystkich ludzi, którzy ją znają, znalazłam ją właśnie ja. – Przetarła dłońmi zmęczone oczy i usiadła sobie na jakimś krzesełku wzdychając ze zmęczenia i bezsilności.
-Raine. – Przewróciła lekko oczami. –Przestań. Nie myśl o tym teraz. Zachowaj na razie to auto. Przyjechałam drugim, więc jest okej. – Uśmiechnęła się słabo i poklepała miejsce obok siebie, żeby Raine przysiadła.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Przestań, jaka twoja? - od razu chciała ją powstrzymać, bo najmniej winną w tym wszystkim powinna czuć się właśnie Sam. Kim ona była dla Prim? Tego jeszcze Raine nie zdążyła rozgryźć, ale koleżanką, osobą, która u niej pomieszkiwała - wszystko jedno. Nie była jednak jej najbliższym członkiem rodziny, więc to nie ona powinna brać na siebie jakąkolwiek odpowiedzialność za to, co się działo. Winni byli oni; William, Audrey, potencjalna bezimienna siostra i Raine. Co zrobiła, żeby wybadać czy wszystko w porządku? Kompletnie nic, ostatnio poszła z nią tylko na zakupy, a i tak miała wrażenie, że działo się to wieki temu. - O, może masz rację - przygryzła policzek od środka w zastanowieniu, bo skoro personel myślał, że najbliższa rodzina jest już na miejscu, mógł odłożyć w czasie wzywanie całej reszty. Ale i tak nie winiła Sam, nie potrafiłaby tego zrobić, bo przez ostatni rok pokazała jej tylko i wyłącznie dobroć i bezinteresowność. Była dla niej dosłownie aniołek stróżem i służyła, czy to radą, czy swoją obecnością i pomocą, chociaż najmłodsza Barlowe nigdy nie odkryła jak do tego wszystkiego doszło.
- Nie wiem czy jestem zaskoczona - pokręciła głową, kiedy Galanis wspomniała o egoistycznym podejściu. Czy tak się zachowywała próbując sobie odebrać życie? Zdecydowanie. Czy powinno być to dla niej otrząśnięcie? Tego by chciała. - To znaczy... Nie miałam nigdy do czynienia z czymś podobnym, nie wiem jak się zachowują ludzi, jak powinni się zachowywać, ale może to te wszystkie emocje? - była przekonana, że sama by nakrzyczała na siostrę, gdyby tylko znalazła ją w tej wannie. Tak już było, ludzie nie potrafili zawsze w spokoju i opanowaniu okazywać troski. - Martwię się o nią, wiesz? - co powinna zrobić? Czy mogli ją zmusić do jakiejś terapii? Czy taka terapia w ogóle by pomogła? Czy powinna się do niej przeprowadzić i pilnować, żeby ta ponownie nie próbowała zrobić sobie krzywdy?
- Nie, nie, mogę je oddać - wyciągnęła kluczyki, trzymając je w ręce, opartej na kolanach. Nie miała nic zastępczego, ale dzięki Sam choć na chwilę mogła poużywać podobnych wygód, więc i tak była jej wdzięczna, nawet jeśli to niby ona wyświadczała jej przysługę. - Poczekaj, powiedz mi jeszcze raz o co chodzi - poprosiła, pociągając nosem. - Powiedziałaś, że mieszkasz z Prim? - musiała sobie wszystko ułożyć w głowie, a najlepiej zająć jakoś myśli, żeby wciąż nie skupiać się na strachu o zycie siostry.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Gdybym nie skłamała to może nie założyliby, że skoro już rodzina jest przy niej to nie muszą się spieszyć z powiadamianiem kogoś innego, bo ja to zrobię? – No tak założyła, że personel sobie tak pomyślał. Pewnie ploteczka szybko się rozeszła, że na kobietę operowaną w sali numer dwa czeka jej siostra. Tak więc nie spieszyli się, bo wiadomo, że w każdej normalnej sytuacji siostra obdzwoniłaby wszystkich i wszystkich poinformowała. Albo zrobiła cokolwiek. A Sameen nie zrobiła nic. Sameen zapomniała o tym, że przedstawiła się jako siostra. Nadal było to dla niej obce uczucie. Bycie czyjąś siostrą z krwi i kości. Tym bardziej, że nawet Prim o tym nie wiedziała. Nikt nie wiedział. Więc to normalne, że zapomniała. Chyba. Tak sobie teraz będzie tłumaczyć to jak bardzo zjebała. –Mogłam nie mówić nic, albo po prostu od razu do ciebie zadzwonić. – Przetarła dłonią w twarz. Już widziała to jaka jest niewyspana i jak traci możliwości nawet zwykłego myślenia. A kawa ze szpitalnego automatu wcale nie poprawiała sytuacji.
-To zależy. – Odparła i lekko wzruszyła ramionami. Sam chciała się zabić, bo po prostu nie mogła żyć sama ze sobą, ale była słaba i nie potrafiła się zabić. –Powiedziałam jej, że w mojej opinii wygląda to na smutną próbę zwrócenia na siebie uwagi. – Wbiła wzrok w podłogę, bo z pewnością nie powinna mówić czegoś takiego komuś kto dopiero co próbował odebrać sobie życie. –Po prostu tak to odebrałam jak zaczęła na mnie naskakiwać, że nie ma przy niej Willa czy Audrie czy ciebie. – Primrose dosłownie miała o to pretensje, że żadnej z wymienionych osób przy niej nie ma.
-Ja też. – Pokiwała głową i wpatrywała się w jakiś punkt przed sobą. –Wiem, że nie bywałam z nią często, ale widziałam, że jest jakaś przybita. Ale myślałam, że to kwestia rozwodu. Widać było po niej lekką depresję, ale nic nie wskazywało na to, że będzie chciała targnąć się na swoje życie. – Oparła łokcie na udach i na chwilę ukryła twarz w dłoniach. Nie płakała, ale zaczynała mieć do siebie coraz większe pretensje. Powinna jakoś zareagować, bardziej naciskać na rozmawianie z Prim. Olała jednak rozmowy z nią, bo były to ciężkie rozmowy i skupiła się na tym jak łatwo jej przychodziło gadanie z Raine. Czy nawet z Audrie jak jeszcze istniała. –A najgorsze jest to, że ona nie chce żadnej pomocy. – Powiedziała w końcu odrywając się od swoich dłoni.
-Raine, proszę cię. Zatrzymaj to auto. – Wbiła spojrzenie w siostrę. –Jeszcze na jakiś czas. – Dodała szybko, kiedy ogarnęła, że zabrzmiało to tak jakby oddawała jej samochód na własność. –Tak, wynajmuje u niej pokój. Więc jak jestem w Lorne, to najczęściej nocuje u niej. – Bardzo rzadko tam nocuje, bo albo śpi z jakiegoś powodu u Zoyi, albo rzeczywiście korzysta z mieszkania, które sobie kupiła.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Przestań Sam, to nie jest teraz najważniejsze, poza tym skąd mogłaś wiedzieć? - no właśnie, bo jej mieszkanie z Primrose było jednym wielkim zbiegiem okoliczności, prawda? Przecież gdyby wiedziała, że są siostrami, to na pewno by jej o wszystkim powiedziała, po co ukrywać podobne rzeczy? Tak sobie właśnie pomyślała Raine, chociaż to wszystko miało zbyt wiele niewiadomych, nie trzymało się kupy, a jednocześnie, chociaż bardzo chciała odgonić od siebie te myśli, jakby naciskała spłuczkę, nic to nie dawało. Tak, mam nadzieję, że docenisz to gówniane porównanie. Tak, Raine z tyłu głowy cały czas miała to, że coś w obecnej sytuacji jest nie tak, tylko nie mogła odkryć co, bo przez ostatni rok Galanis była dla niej prawdziwą ostoją i nie wyobrażała sobie, nie byłaby w stanie sobie wyobrazić, że cokolwiek zrobiła, żeby celowo wprowadzić ją w błąd.
- Ouuu - Raina aż się skrzywiła na jej słowa, bo, nawet jeśli potencjalnie była to prawda, nie brzmiały ani trochę dobrze. Co więcej, brzmiały źle, więc chyba rozumiała, czemu Prim się z nią chciała kłócić, ale biorąc pod uwagę to, że sama Sam dopiero co uratowała ją przed zabiciem się, można było zrozumieć, że nie przemyślała sobie najlepiej co powiedzieć. Nie każdy umiał mówić mądre rzeczy pod wpływem emocji. - Okej, może rzeczywiście nie powinnaś, ale ona nie powinna mieć pretensji? Nie rozumiem jej zachowania, bo z jednej strony jest zła, że ją uratowałaś, a z drugiej strony pyta o nas i o... Willa? - tu znowu nie do końca fakty zgrywały się jej ze sobą. Raz, że gdzieś wyczytała, że kiedy ktoś naprawdę chce się zabić, to wie jak to zrobić (co prawda internetowe artykuły nie były najlepszym źródłem informacji, ale wystarczyło... uhh, Raine miała nawet wybrany preferowany sposób na zabicie, a nigdy nie myślała o tym nieżartobliwie), a dwa, że skoro przechodziła właśnie przez rozwód ze swoim mężem, albo przeszła, trzy miesiące temu poszła z Raine na zakupy i nigdy z nich nie wyszła, to czemu oczekiwała, że to właśnie on tu będzie? Jeśli nie chciała robić z tego halo i była zła, to dlaczego w ogóle oczekiwała czyjejś obecności? - Ja ostatnio jakoś... Też mnie nie było w pobliżu - może tak było po prostu łatwiej? Chociaż prawda była taka, że nigdy nie były z siostrami najlepszymi przyjaciółkami. Różnica wieku była na tyle odczuwalna, że nie miały masy wspólnych znajomych z dzieciństwa, były też na kompletnie innych etapach życia, a chociaż je wszystkie kochała, to żadna ze stron niespecjalnie zabiegała o codzienny kontakt i możliwość wygadania się, a najmłodsza Barlowe nie miałaby nawet pojęcia co można zrobić w przypadku rozwodu. - Ale chyba, no nie wiem, nie ma jakiegoś obowiązku badań po czymś takim? - jeśli nie było, to powinno być, zdecydowanie, w końcu Prim ewidentnie miała ze sobą problemy.
- Ah, wyjeżdżasz? - to jedyne co przyszło jej do głowy, że Sam przyjechała do Lorne Bay tylko na chwilę, idealnie w momencie, żeby znaleźć Prim. - Ale czekaj, mówiłaś, że nie możesz mieć rośliny, bo nie będzie miał kto podlewać? I zaraz, skąd się w ogóle znacie? - zmarszczyła brwi, bo potrzebowała u jakichś odpowiedzi.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Wzruszyła tylko ramionami. Nie mogła tego wiedzieć, w tamtym momencie nie myślała o czymś takim. Jasne, teraz mogła się obwiniać i mieć do siebie pretensje, że nie myślała. Jak już się uspokoiła to też analizowała sytuacje i myślała o tym co mogła zrobić lepiej. Tak jak wiedziała, że nie powinna mówić Prim tego, że próbowała się zabić dla atencji. Takich rzeczy po prostu się nie mówi. Nikomu.
-Przepraszam. – Ponownie spuściła wzrok. –Nie wiedziałam jak na to zareagować. – Wyjaśniła. A nie wiedziała dlatego, że Sameen widziała w życiu już tyle śmierci, tyle trupów, że naprawdę nie ruszało jej to tak jak powinno. Także patrzyła na wszystko z innej perspektywy. Miała spaczone spojrzenie na tą kwestię życia. A raczej śmierci. Nie mogła jednak o tym powiedzieć Raine. Chociaż mocno chciała. Bała się, że to jak potraktowała siostrę Raine, wpłynie na relację Raine i Sameen. Aż jej się płakać zachciało, że przez jedno głupie zdarzenie straci to co budowała przez ostatnie miesiące. Miała ochotę wyjść do toalety i zwymiotować.
-Była taka… zła na mnie. I opryskliwa. I niemiła. Miałam wrażenie, że zaraz mnie wygoni z tej sali jednocześnie chciała, żebym została. – Spojrzała pytająco na Raine. –Jak inaczej mogłam to zinterpretować? – Pierwszy raz w życiu, Sameen czuła się szczerze zagubiona i miała potwierdzenie tego, że ona do tego świata po prostu nie pasowała. Powinna wyjechać stąd na zawsze i zostawić tych ludzi w spokoju. Gdyby nie ona to Prim byłaby teraz w lepszym świecie i tam gdzie rzeczywiście chciała być.
-No, ale to zrozumiałe. – Spojrzała na nią. –Jesteś młoda, masz na głowie uczelnię. To jasne, że nie będziesz siedzieć w domu starszej siostry i jej niańczyć. Tym bardziej, że Prim nigdy nie chciała żadnej pomocy. – Zawsze wydawała się osobą, która w ogóle nie zniżyłaby się do poziomu kogoś kto prosi o pomoc. Nawet jak Sam sugerowała, że coś jest na rzeczy to Prim ją zbywała. –Pacjent po próbie samobójczej powinien zostać zatrzymany na obserwację. Żeby wiesz, specjaliści mogli się upewnić, że nie dojdzie do kolejnej próby, tym razem skutecznej. No i mogą też zlecić, zamknięcie na odpowiednim oddziale, ale nie wiem na ile to jest takie, że wiesz… Prim może odmówić czy coś. – Nie wiedziała jak dokładnie to działa. Nie pomyślała o tym, żeby sprawdzić to w telefonie. Nie bardzo chciała też rozmawiać o tym z lekarzami. Czułaby się jak intruz, gdyby o tym słuchała, gdzie jednak słuchałaby o swojej siostrze.
-Nie. Przynajmniej nie teraz. – Nawet jakby miała zabukowany teraz jakiś wyjazd to chyba by z niego zrezygnowała. Nie ze względu na Prim, bardziej dla Raine. –Nie znam Prim na tyle, żeby zaufać jej z roślinką. – Wyjaśniła z lekkim uśmiechem mając nadzieję, że to wystarczy. –Jak przeprowadzałam się do Lorne to nie wiedziałam czy zostanę tutaj na stałe, więc przeglądałam oferty z wynajmem pokoju. No i tak natrafiłam na ofertę u Prim. Tak ją poznałam. – Tak naprawdę to musiała wyśledzić innych kandydatów i się ich pozbyć, żeby Prim przez przypadek nie zdecydowała się na kogoś innego. Jednego typa to niestety musiała pobić i to dość mocno. Ale przynajmniej miała pewność, że nie będzie mógł sobie pozwolić na wynajem mieszkania.

Raine Barlowe
ODPOWIEDZ