28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Ostatnie tygodnie, były naznaczone niezwykłą intensywnością, tak jeśli chodziło o aspekty emocjonalne, jak i życie zawodowe Winchestera, ten bowiem zawsze dawał z siebie sto procent zwłaszcza jeśli chodziło o pracę, tej poświęcał się bez reszty, wcale przy tym nie zapominał o najbliższych mu osobach, lecz najzwyczajniej w świecie schodziły wówczas na dalszy plan w jego życiu, tak było zawsze i zarówno brat jak ta garstka znajomych, którą zgromadził wokół swej osoby przyzwyczaiły się, do tego, nie mając nic przeciwko jego milczeniu, które nierzadko trwało nawet ponad tydzień, a czasem i dłużej. Tak pochłonięty sprawie zapominał, niemal o wszystkim i wszystkich skupiony jak pies myśliwski, gdy wyczuł trop zwierzyny, na doprowadzeniu do celu, aby zakończyć i uporządkować życie zawodowe. Nie przepadał za chaosem, mierził go i drażnił w swej najczystszej postaci. A przede wszystkim, był nieobliczalny, a on lubił kontrolę, nie wierzył oczywiście, że da radę zapanować nad każdym drobiazgiem w swym życiu, zmiennych było stanowczo, zbyt wiele, a jedna z nich uderzyła w niego, niby góra lodowa w łódź rybacką tak nieoczekiwanie i silnie jednocześnie, że poczucie, iż lata zdało się nad wyraz odczuwalne. To uczucie, a raczej stan zauroczenia trwałyby, gdyby nie telefon i polecenie, aby wyjechał na ponad tydzień z miasteczka. Automatyzm zakodowany w umyśle zadziałał bezbłędnie, a miłość i pragnienie bliskości zostały odsunięte na dalszy plan, jakby stając się innym człowiekiem, i owszem tęsknił, było mu przykro, lecz to była jego praca i Raine doskonale wiedziała, że musiał być do dyspozycji, o każdej porze dnia i nocy. Liczył więc na wyrozumiałość dziewczyny i pragnął jej to jakoś zrekompensować, jakkolwiek tylko mógł. Myślał sporo, aż wreszcie wpadł na całkiem przyjemny pomysł spędzenia czasu tylko w swoim towarzystwie. Wykonał kilka telefonów, aby zawiadomić, że będzie poza zasięgiem, acz zapomniał wspomnieć, o tym kobiecie, lecz liczył, iż ta nie będzie miała o to do niego pretensji. Zorganizował zaopatrzenie na kilka dni oraz odświeżył jacht, który ostatnio niewiele widział z otwartego morza. Przygotował sprzęt do nurkowania w razie, gdyby mieli ochotę zejść pod powierzchnię wody i podziwiać podwodny świat. Przyjechał punktualnie pod jej uroczy i malowniczy domek, a w drodze do portu niewiele mówił, był myślami już na morzu i pragnął, aby i ona znalazła spokój i relaks.
Na morzu bywa różnie z zasięgiem – rzucił, dość swobodnie, gdy wychodził z auta i brał ostatnie rzeczy z bagażnika. – Zabrałaś wszystko, o co prosiłem? – Głównie, miał na myśli dobry nastrój, bo sam przezornie zaopatrzył ich we wszystko, jakby płynęli w dwutygodniowy rejs. – Zapraszam na pokład. – Lekko skłonił się i wskazał kobiecie drogę. – Mam nadzieję zrekompensować ci moją nieobecność, lecz wpierw proszę, opowiedz mi, jak tobie minął ten czas? – Zabezpieczył wszystko, włączył silniki i zaczął sunąć ku wyjściu z portu. Jacht był przestronny, chociaż nie należał do największych, to dzięki umiejętnemu zagospodarowaniu wnętrza sprawiał takie wrażenie, silniki pracowały cicho, a fale były niskie, idealne warunki do wypłynięcia.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
27.

Trochę inaczej to sobie wyobrażała. Przez ostatnie dwa tygodnie w kółko powtarzała sobie w głowie ich rozmowę, wtedy na tarasie, jakby przewijała starą kasetę magnetowidową, próbując znaleźć tę jedną wybraną scenę. Mówił jej o pracy, o braku czasu, o obowiązkach i zaniedbywaniu prywatnego życia, ale nie wiedziała, że to stanie się tak szybko. Początkowo czuła nieograniczony przypływ szczęścia, była w stanie każdą godzinę, minutę spędzać obok Lorcana i choćby zajmowali się w ciszy swoimi sprawami, ceniła jego namacalną obecność.
Od czasu, kiedy widzieli się po raz ostatni, minęły jednak ponad dwa tygodnie. Dwa tygodnie, w ciągu których mogła liczyć raczej na zdawkowe wiadomości, nie wielogodzinne rozmowy i choć początkowo była tak szczęśliwa, zaczęła się zastanawiać, czy to wszystko mało sens, czy w takiej formie ta relacja miała przyszłość. Całe szczęście jej myśli były dosyć zajęte, a mnogość dziwnych wydarzeń, które miały miejsce w jej życiu przez ten czas sprawiła, że znów myślała o czymś zupełnie innym. A może znów po prostu uciekała?
Jego wiadomość wydała się jej taka... sucha? Liczyła raczej na to, że słowa o powrocie przekaże jej na żywo, że pojawi się niezapowiedziany w jej domu, że ona pokaże mu Fiodora, opowie o dziwnej przygodzie z dziurawym ogródkiem, nietoperzem, samochodem, ogniskiem, - o tym wszystkim, o czym chciała mu powiedzieć, kiedy nie było go obok, ale dostała smsa.
Była już jednak dorosła, nie chciała dramatyzować, urządzać cichych dni, a poza tym naprawdę się za nim stęskniła, więc zgodziła się na wyjazd, najbardziej martwiąc o losy psa, który znajdował się pod jej opieką. Ubłagała jednak jedną z sąsiadek, żeby wyprowadziła go dwa razy dziennie na spacer, albo chociaż wypuściła na podwórko, teraz już zabezpieczone z każdej strony, nie było więc mowy o ewentualnej ucieczce psa i spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, jednak mając ich tak niewiele, bo do ubrań nie przywiązywała jednak wagi, zajęło jej to dosłownie chwilę.
- Chyba wszystko - jej podróżno-sportowa torba nie była może wypakowana po brzegi, ale nie uważała też, żeby potrzebowała czegoś więcej na dwa dni, chociaż gdy weszła na pokład, poczuła się trochę nie na miejscu. Wyglądał tak, jakby miała wylegiwać się gdzieś na słońcu w wielkim kapeluszu, ogromnych okularach przeciwsłonecznych i z drinkiem w ręku. - Ciężko - skwitowała od razu, bo chociaż sam Fiodor przyniósł jej dużo radości i ze smutkiem myślała o dniu, w którym będzie go musiała oddać, to samochodowy pogrzeb, wzywanie karetki, ataki dzikich zwierząt i wizyty byłego nie były wcale czymś łatwym i przyjemnym. - To twoje? - o tym, że miał pieniądze, zdążyła się już przekonać, a jako, że sama dość często musiała uważać na wydatki, nie miała pojęcia czy to takie normalne, żeby kupować sobie jacht.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Ostrzegał ją, że tak właśnie będzie, być może łudziła się i żyła nadzieją, że jednak tak prędko los nie zechce zweryfikować jego słów, lecz stało się, nie mógł mieć do siebie pretensji o taki stan rzeczy. Praca była jego pasją i czymś, gdzie rozwijał się i spełniał zarazem, często przy tym zaniedbując życie prywatne, stąd brak głębszych relacji z płcią przeciwną w ostatnich miesiącach, to ona była wyjątkiem i cóż nie planował tego, ale czy na takie sprawy mamy wpływ? Westchnął i uśmiechnął się, był szczęśliwy, chociaż cholernie zmęczony, to radosny i pozytywnie nastawiony. Od momentu, kiedy pierwszy raz ją zobaczył, po przerwie nieustannie posyłał w jej kierunku spojrzenia, jakby próbował wyczytać emocje z jej twarzy, to co czuła, gdy go nie było i jakie myśli napływały jej do umysłu. Wolał to wiedzieć, by rozwiać wszelkie wątpliwości i uspokoić ją, na tej płaszczyźnie nic się nie zmieniło, nic nie uległo zmianie, aczkolwiek małym wyjątkiem był fakt, iż bardzo zatęsknił, bardziej niż wcześniej za miasteczkiem.
Jej odpowiedź została przyjęta z umiarkowanym optymizmem i raczej rezerwą, lecz był wyrozumiały i świadom, iż swoją nieobecnością mógł dać kobiecie czas do przemyślenia różnych kwestii związanych z takim, a nie innym trybem życia, jak i ewentualnych spotkań, na które przy specyfice pracy czasem trudno doprecyzować, zwłaszcza kiedy dochodzą jeszcze jej studia i życie. Owszem czasem żałował w tych ulotnych momentach, iż nie ma czasu dla siebie, ale z drugiej strony było tyle chwil dobrych, że nie zamieniłby swojej pracy na nic innego.
Nieprzyjemnie i męcząco, ale z satysfakcją wykonanego zadania, więc myślę, że w ogólnym rozrachunku mogę być zadowolony, acz w kościach czuje, że potrzebuje odpoczynku – uśmiech, jaki jej posłał, wyrażał więcej niż, mógłby chcieć, acz ta szczerość wypływała naturalnie. Zawsze, tak czuł się, przy Raine, swobodny i wolny, jakby była, jego prywatnym źródłem harmonii, tak istotnym w życiu każdego człowieka.
Jak samochód? Mam nadzieję, że moja prowizoryczna naprawa dała radę? – Zagadnął, bo ostatnie czego chciał to widok rozkraczonego, gdzieś na poboczu starego pickupa i Raine, która załamuje ręce nad złośliwym losem, jaki wyjątkowo często ją nawiedzał. Odrzucił od siebie tę nieprzyjemną myśl, acz zastanowił się, bowiem nie widział samochodu na podjeździe. Mijając wyjście z portu, został okrzyknięty przez znajomego, który właśnie wracał z morza, odmachał mu i gdy jednostki się minęły, spojrzał na ciemnowłosą. – Znajomy, z którym czasem nurkuję, a ty próbowałaś kiedyś? – W szarych oczach pojawiły się nagle iskierki zaciekawienia. – Tak… Moje i brata, naturalnie – nie lubił się chwalić zwłaszcza czymś na, co nie miał wpływu, a to po prostu wynik, tego, w jakiej rodzinie się urodził, ot przypadek, traf losu?

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ciężko powiedzieć czy pomogła - wzruszyła niedbale ramionami, bo chociaż przez ten dzień, czy dwa po naprawie pickupa rzeczywiście jeździł, to nie zdążyła go nawet dopytać o to co konkretnie się w nim zdążyło zepsuć, skoro zaraz po tym wylądował na wysypisku. - Miałam wypadek i koszt naprawy przewyższał jego wartość, więc skończył w zgniatarce na złomowisku jakiś czas temu. - Miała wrażenie, że stało się to tak dawno temu, że była nico zaskoczona pytaniem chłopaka. Od tego czasu na uczelnię jeździła głównie autobusem, czasem też rowerem, przynajmniej kawałek, bo przecież do Cairns ciężko byłoby jej dojechać o sile własnych nóg. Z jednej strony było to męczące, ale z drugiej... - Znajoma ostatnio dużo wyjeżdża, więc poprosiła, żebym zajęła się jej samochodem, żeby nie stał bezczynnie w jakimś garażu, więc to moja opcja zastępcza - była zupełnie nieświadoma tego, że Sam niejako podarowała jej swojego jaguara i cały czas myślała, że to ona tutaj wyświadcza jej przysługę, akurat bardzo przyjemną, bo auto prowadziło się jak marzenie, a do tego własny środek transportu znacząco pozwalał oszczędzić dziewczynie czas, którego przecież nie miała tak dużo.
Ciągłe egzaminy, godziny poświęcone na udzielanie korepetycji i ostatnie prace porządkowe w ogródku, którym oddała się bez pamięci, boleśnie świadoma (w końcu!) istnienia głębokich dołów na swojej działce zabierały jej prawie całą dobę, do tego opieka nad psem, który przez kilka ostatnich dni gościł w jej domu, wszystko składało się na to, że jaguar był idealnym prawie prezentem od przyjaciółki i jakaś część niej nie chciałaby go wcale oddawać, chociaż dalej myślała, że to zwykła pożyczka, tak dla rozruszania silnika.
- Kiedyś, tak z maską, w jakiejś płytkiej wodzie tak - kiwnęła głową, wodząc wzrokiem za mijającą ich łódką i, niestety, skrzywiła się na wspomnienie swojego ostatniego doświadczenia z oceanem. Nie tak dawno temu wpadła do wody, a jej głębokość znacząco ją zaskoczyła, przez co wpadła w panikę i gdyby nie przypadkowo przechodzący w pobliżu chłopak, który ją z tej wody wyciągnął, mogło skończyć się źle. - I na razie chyba wolałabym nie próbować - dodała zawczasu, gdyby Lorcan uznał to za dobrą atrakcję, jaką mógłby w ogóle wymyślić. - Płyniemy w jakieś konkretne miejsce? - cel weekendowej podróży nadal nie był jej znany, więc nie widziała, czy po prostu przed siebie, czy może na którąś z sąsiednich wysp.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Zastanowiła go swoją reakcją, przez co zwrócił na nią wzrok, bacznie obserwując mowę ciała. Spodziewał się historii i dostał ją, chociaż niekoniecznie takiej.
Wypadek? – Powtórzył, jak echo głuchy pozornie na dalsze rewelacje kobiety. Jego postawa za sterem zmieniła się, nieznacznie, czuł napięcie mięśni, a z twarzy uleciał, nikły zarys uśmiechu pozostawiając po sobie pustkę. Szaro-błękitne spojrzenie taksowało kobietę, jakby oczekując, że ta wyjaśni, dlaczego zostaje poinformowany właśnie teraz, a nie szybciej. Co sprawiło, że nie zadzwoniła do niego z tą rewelacją. – Dlaczego nie powiedziałaś mi o wypadku? Czy ktoś poza autem ucierpiał, jak się czujesz? Może powinnaś odpoczywać i leżeć w łóżku? – Nie przejawiał objawów paniki, lecz głos wyraźnie zmienił się, przybrał nieprzyjemną barwę, nie dziwił się temu. Czuł, jak irytacja miesza się z troską, o kobietę, do której czuł sympatię i było mu źle z myślą, iż przeszła przez to wszystko sama. Doszedł, od steru pozostawiając go na autopilocie z wyznaczonym kursem i zmniejszoną mocą, mógł śmiało zająć się innymi sprawami, znacznie pilniejszymi w jego mniemaniu.
Raine, spójrz na mnie, martwię się o ciebie, myślałem o tobie w każdej możliwie wolnej chwili, gdy mnie nie było obok ciebie, a ty mi wyskakujesz z takimi rewelacjami? Zaraz wyjdzie, że miałaś bardziej atrakcyjne te ostatnie dni, niżeli ja, a to odrobinę niepokojące, już sam wypadek brzmi strasznie. – Wyrzucił z siebie uczucia, które nagle nagromadziły się w piersi, lecz głos z każdym kolejnym słowem miękł i stawał się coraz, to bardziej czuły i zatroskany. Jakby maska ponuraka została zrzucona, a przed obliczem kobiety pojawił się ten wrażliwy i czuły mężczyzna, którego dostrzegła podczas ich niefortunnych spotkań.
Przecież, gdybym tylko wiedział, odstąpiłbym ci swój samochód, ja mogę jeździć służbowym. – Wytłumaczył się, jak dziecko, kiedy zbiło wazon podczas zabawy w salonie. Czuł się źle z faktem, iż nie zrobił niczego, aby jej pomóc i zostawił ją w takiej sytuacji, chociaż nieświadomie, to mimo wszystko ten brak komunikacji, traktował jako osobistą porażkę. Wiedząc, że zawinił, nie dając jej pewności co do zaufania, jakim mogłaby go obdarzyć. Chociaż znali się tak niewiele, to miał świadomość, iż mógłby się bardziej postarać i nakreślić jej znacznie więcej, niżeli dotychczas zrobił.
Olać nurkowanie – skupiony tylko na kobiecie siedział obok niej. Bajecznie piękny widok lazuru i złotych plaż migających w oddali zupełnie stracił na swym uroku. – Tak… na taką dziką plażę. Bardzo przyjemna miejscówka z bratem tam czasem pływaliśmy – westchnął.

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Tak, wypadek - powtórzyła spokojnie, jakby nie dopytywał z niedowierzania, tylko dlatego, że nie dosłyszał. - Bo i tak cię tu nie było, a mi się nic nie stało - wzruszyła obojętnie ramionami, bo oprócz ranki na skroni, którą zrobiła sobie bransoletką, a która ginęła zupełnie po kilku dniach wśród rozwianych kosmyków ciemnych włosów, nic się jej nie stało. Ucierpiał ukochany pickup, którego zmuszona była zawieźć na złomowisko i zostawić do zgniecenia, a ewentualny nowy samochód musiał trochę poczekać, bo to, co dostała od kobiety, która w nią wjechała i to, co dostała na wysypisku, zasiliło trochę jej miesięczny budżet na tyle, że mogła zająć się pracami porządkowymi wokół domu, którego ogródek zaczął wyglądać coraz lepiej. Tak, takimi rzeczami zajmowała się przez te pół miesiąca, w międzyczasie znajdując w lesie ludzi porażonych prądem, przygarniając psa, namawiając kogoś na wizytę u lekarza i rozwalając samochód.
- A co ci miałam powiedzieć, Lorcan? Czekam na kasację samochodu, czy raczej właśnie siedzę w lesie i wzywam pogotowie, a co u ciebie? - rozłożyła ręce na boki, bo nie wiedziała co by to zmieniło? Skoro wyjechał i nie było go na miejscu, to mógł jedynie zadzwonić, albo wysłać smsa, a raczej nie tego potrzebowała przez ostatnie tygodnie w swoim życiu. Potrzebowała realnej osoby, która będzie obok i nic dziwnego, że wstrzymała się przed przeróżnymi opowieściami, nie chciała też go martwić, bo tak samo jak nie byłby w stanie pomóc jej na odległość, tak samo świadomość, że nie mógłby nic zdziałać raczej nie byłaby dla niego przyjemną. - Nie potrzebuję twojego samochodu, na razie mam ten Sam, a jak skończy swój wyjazdowy maraton to będę myśleć - była naiwnie nieświadoma tego, że Sameen wcale nie chciała jej tego samochodu pożyczyć i że nic by mu się nie stało, tylko postanowiła jej go podstępnie oddać, więc Barlowe całkiem nieźle się czuła z tym, że go prowadzi i czuła, że się nim opiekuje. - Poza tym mówiłam ci już, nie chcę od ciebie telefonów, ani samochodów - dodała jeszcze, bo miała wrażenie, że znowu wracają do tego tematu i nawet ten jego prezent jakoś dziwnie zaciążył jej w kieszeni spodni. - Jak widzisz, radzę sobie sama, może nie mam jachtu, ani pięknego domu, ale chcę sobie na to zapracować sama i skoro nie mogę sobie pozwolić na samochód, to nie będę go miała. Naprawdę musimy wracać do tej rozmowy? - westchnęła głośno, bo nie chciała znów tego dyskutować, a chociaż Winchester uważał, że w ten sposób okazuje jej wsparcie, to tylko ją to irytowało.
- Hmm, okej - odpowiedziała tylko, bo jakoś niespecjalnie mogła powiedzieć coś więcej na temat dzikiej plaży, na której nigdzie nie była, a on sam nie dał jej zbyt wiele informacji.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
28 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
It's strange what desire will make foolish people do

I never dreamed that I'd meet somebody like you
Strach mieszał się z irytacją, a ta potęgowana postawą kobiety sprawiała, że wiele z tego, co złe chciało wyjść na światło dzienne, lecz powstrzymywał się, przed nadmierną dominacją uśpionych niedopowiedzeń i niejasności. Dla niego sprawa była oczywista, gdy w przypadku takiej sytuacji, w jakiej ona się znalazła, sięgałby po telefon, aby na spokojnie już, gdy opadną nerwy poinformować, zdawałoby się bliską osobę, o wydarzeniu, jakie miało miejsce, to było naturalne i całkiem zwykłe, a jednak dawało poczucie jakiegoś wsparcia i opieki, jako że był kilkaset kilometrów od niej, mógł służyć jej tylko radą i spokojem ducha, lecz i tego mu pożałowała, stawiając na niemiłą niespodziankę i pewien zawód, jakiego doznał po powrocie. Zmilczał, więc jej słowa i wstał z kanapy, statek powoli dopływał do miejsca docelowego, więc mógł przejąć ster i zadecydować, jak daleko od plaży się znajdą, na ląd dostaną się i tak pontonem zabierając to, co niezbędne, chyba że kobieta zażyczy sobie zostać na łajbie, co też w gruncie rzeczy nie będzie złym pomysłem, mieli tu wszystko, czego potrzebowali, ba nawet zasięg był nie najgorszy.
Pożyczenie, czegoś uważasz za coś złego? Rozumiem, że chcesz być samodzielna na każdej płaszczyźnie życia, ale czasem warto przyjąć pomocną dłoń – stwierdził z lekkim przekąsem, bo zabolało, go, iż w pierwszym odruchu kobieta skierowała się do znajomej z prośbą o samochód, a nie to niego.
Rozumiał ją doskonale, ale w dalszym ciągu było mu źle ze świadomością, że traktuje go w ten sposób, otworzył się przed nią, ukazał łagodniejsze oblicze i wrażliwość, a ona odpychała umyślnie, bądź nie serce, które podawał jej na, a jakże srebrnej tacy. Było to bolesne doznanie zwłaszcza, iż domyślał się, że mógł ją przytłoczyć nagły wyjazd, jego nieobecność w jej życiu, podczas gdy ona zmagała się z licznymi problemami, ale starał się dzwonić, dbać o tę relację i być jej oparciem w trudnych momentach, jak widać, nie dość skutecznie, aby zyskać zaufanie. Zatrzymując, ten jakże urokliwy stateczek, który był pokazem majętności rodziny, nie jego, nie jego brata, a rodziny, do której należał, westchnął i spojrzał na Raine.
Kim ja dla ciebie jestem? – Zapytał, aby rozwiać wątpliwości, co nagle zalęgły się we wnętrznościach i sprawiały, że drżał targany nieprzyjemnymi myślami, o nich, o niej. Czy widziała w nim to, co i on w niej, a może przeliczył się i kobieta poszukiwała, tylko zapomnienia, a on cóż, stanął na jej drodze?

Raine Barlowe
sumienny żółwik
Lorcan
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Tak, pożyczenie czegoś tak dużego jak samochód uważam za coś złego - kiwnęła głową, bo nie potrafiła zrozumieć, czemu on tak uparcie trzyma się myśli, że powinna po prostu brać od niego rzeczy. Czuła się przez coś takiego niekomfortowo, a chociaż bardzo chciała, żeby kwestie finansowe nie stały na przeszkodzie ich relacji, nie mogła powstrzymać się przed myślą, że jednak różniły ich dość bardzo. On za wiele chciał jej dać, ona za mało chciała przyjąć i nie potrafili znaleźć w tym wszystkim kompromisu, czego świetnym przykładem była kłótnia o telefon, która trwała tyle czasu.
Ich dłuższa rozłąka na tak wczesnym etapie budowania wspólnej relacji dała Raine do myślenia. Na cząstki elementarne rozłożyła ich związek, bo kiedy tylko nie miała Lorcana tuż obok siebie, do jej głowy wkradły się wątpliwości, których nie mogła zagłuszyć euforia spowodowana bliskością. Wcale nie znali się tak dobrze, zaledwie trzy miesiące temu spotkali się po raz pierwszy i gdy uczucia wzięły górę, Barlowe wcale nie myślała trzeźwo. Oprócz statusu majątkowego i podejścia do pieniędzy różniło ich też miejsce, w którym się znaleźli. Ona była jeszcze na studiach, zmagała się z egzaminami i całym tym wirem zajęć, on za to miał poważną pracę, której też poświęcał dużo czasu. Ostrzegał ją, że ten element jego życia będzie zawsze na pierwszym miejscu, ale dopóki mieli te kilka dni przed wyjazdem Winchestera, jawiła się ona dziewczynie raczej jako odległa wizja czegoś, co jeszcze jest przed nimi.
- Lorcan - westchnęła głośno, wymówiwszy jego imię i nie była w stanie spojrzeć chłopakowi prosto w oczy. Kim dla niej był? Ucieczką, zapomnieniem, namiastką spokoju i szczęścia, ale też wyzwaniem i zagadką, która czekała na rozgryzienie. Łamigłówką o wiele ciężką niż fizyczne problemy, które do tej pory miała okazje rozwiązywać na studiach. - Wiesz, że coś do ciebie poczułam. Że oboje poczuliśmy. Chyba - nie mogła mówić za niego, a jednak próbowała w oczach Lorcana odnaleźć odbicie tego samego, co ona zdążyła poczuć. - Ale to wszystko stało się tak szybko, z jednej strony się kłóciliśmy, mieliśmy nigdy nie zobaczyć, a za chwilę budziliśmy się obok siebie - ich relacja dyktowana była gwałtownymi zrywami, które raz za razem zmieniały swoje kierunki. Potrafiła podnieść na niego głos, żeby za chwilę odnaleźć się w jego ramionach i delektować ciepłem ciała i silnym uściskiem, a od natłoku wrażeń kręciło się jej w głowie.
Rozłąka, chociaż tak niespodziewana, rzuciła jednak zupełnie inne światło na nich. Czy potrafiłaby być w związku z kimś, kto znikałby na kilka tygodni, ograniczając ich kontakt tylko do telefonicznego? Czy on chciałby spędzać samotny wieczór sam, bo bo przed Raine stałaby cała masa zadań, którymi musiała zająć się najpierw, żeby zadbać o swoje życie, karierę i przyszłość? Czy to wszystko było zbyt piękne, żeby przetrwać? - Nie chcę tego mówić - uśmiechnęła się smutno, nie będąc w stanie ukryć drżenia w głosie. - Ale to po prostu chyba nie może się udać. Chciałabym, żebyśmy nie byli tak różni, żebyśmy zgadzali się ze sobą w większej ilości rzeczy, żebyśmy mogli być dla siebie lepsi, ale chyba się przeliczyliśmy - i czy powinni o to walczyć? Czy w miłości nie chodziło o to, żeby nie musieć tego robić? Nie tak szybko? - Możemy zawrócić? - dodała szeptem, czując, że tym jednym pytaniem wyczerpała temat do końca. Doprowadziła do ich końca i choć chciałaby go winić, bo tak byłoby jej łatwiej, wiedziała, że wszystko zależało od ich dwójki dokładnie tak samo.
Odwróciła się od niego, bo tak ciężko było jej patrzyć w kierunku Winchestera, kiedy obierał kurs powrotny, a targane wiatrem włosy ukrywały łzy, które bezdźwięcznie spływały jej po policzkach, opłakując te kilka chwil szczęścia, które dane im było dzielić i choć chciała, żeby było ich więcej, żeby nigdy się nie kończyły, posłała mu jedynie smutny uśmiech, po raz ostatni spoglądając na jej Lorcana Winchestera, kiedy odjeżdżała z portu zamówioną taksówką.

zt.

Lorcan Winchester
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ