PRZEWODNIK MUZEALNY — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przewodnik muzealny, a po godzinach historyk i ulubiona ciotka pięcioletniego synka Nevy. Chodząca katastrofa, która stara się poskładać swoje życie do kupy, po tym jak przyłapała swojego faceta na zdradzie.
5.



Anomalie pogodowe szerzyły swe zniszczenie niemalże w całym miasteczku, zostawiając po sobie połamane drzewa, zniszczone domostwa oraz poprzewracane słupy, które stwarzały zagrożenie na drodze. Najgorszy okres, Ebenhart spędziła we własnych czterech ścianach, oświetlając pomieszczenia świeczkami i latarką telefonu. Brak prądu początkowo wydawał się niewielkim utrudnieniem, jednak wraz z ubiegającymi godzinami, brunetka zaczęła obawiać się o baterię telefonu i własną mentalność, która zaczęła fiksować w obliczu zagrożenia. Kiedy wichura ustała, ludzie zaczęli wychodzić na ulice by ocenić straty na swych podwórkach i w mieście, jednak ku zdziwieniu dziewczyny, jej okolica nie ucierpiała tak bardzo jak mogła przypuszczać. Dach był cały, drzewa nigdzie się nie przemieściły i jedynie miała kilka połamanych gałęzi na swym trawniku, którym zdecydowała się zająć później.
Następnego dnia, kiedy wymieniała wiadomości tekstowe z przyjaciółką, zrozumiała, że nie każdy miał tyle samo szczęścia co ona, a reszta okolicy przypominała pobojowisko. Zdecydowała się więc na wycieczkę autem, która znacznie się wydłużyła przez nieprzejezdne drogi i małe powodzie, lecz w końcu udało jej się dotrzeć pod dom Darby, a raczej jego pozostałości. Zanim wysiadła z samochodu, przyglądała się zniszczeniom, zasłaniając usta i przeklinając kolejne wybryki żywiołów. Nie musiała nawet szukać długo przyjaciółki, bo ta znalazła sobie w obliczu tej tragedii kuriozalne zajęcie - rozkładanie namiotu.
Chyba nie zamierzasz tutaj spać? — odparła i zatrzasnęła za sobą drzwi pojazdu, robiąc kilka kroków naprzód. Ściany domu oraz część dachu były zniszczone przez drzewo, które przez silny wiatr przewróciło się na jej posesję i nawet nie próbowała wyobrażać sobie całej naprawy, która czekała Maclerie.
Darby, nie możesz mieszkać w pobliżu tej ruiny. Potrzebujesz przecież prądu i bieżącej wody — dodała i wplotła swe długie palce w ciemne, luźno opadające włosy.

darby maclerie
ambitny krab
marta
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#20

Oczywiście, że jak miała nadejść jakaś katastrofa, to musiała się odbyć akurat nad domkiem Darby. W końcu to był najbardziej nieodpowiedni na to moment! Dopiero co zaczynała swój własny biznes fryzjerski dla piesków, dopiero co rzuciła poprzednią robotę, no i generalnie nie miała żadnych oszczędności! Część wydała na dostosowanie vana do mini psiej myjni, a część…. no częśći w ogóle nigdy nie miała, bo co jak co, ale oszczędności akurat się nigdy jej nie chciały trzymać. Głównie dlatego, że nie potrafiła negocjować porządnych wynagrodzeń, co chwile się nabierała na jakieś oszustwa z arabskimi księżniczkami i jak ktoś prosił, to dawała mu kasę. Jej pies też bardzo lubił przekąski i bardzo ładnie wyglądał w psiej koronie (w końcu to Lady Di, musiała swoją mieć!). Więc tak, Darby nie miała pojęcia jak ma naprawić swój dach, więc działała kreatywnie. Kupiła namiot. Akurat była wyprzedaż, więc skorzystała z tego jako z daru od losu! W końcu w ten sposób miała dach nad głową i mogła kombinować co dalej, mimo że… no nie wiedziała, okej. Ale trudno! Wszyscy dookoła mieli przecież o wiele trudniej niż ona, wiele osób straciło życie, było poważnie rannych. Darby oczywiście pomagała wszystkim dookoła w ogarnięciu tego całego bałaganu i nawet nie śmiała narzekać na jej własne m4. W końcu bez dachu można żyć! Jak tylko przywrócą prąd w okolicy będzie mogła znowu korzystać z kuchni i nie tylko. Tylko będzie musiała ustawiać wiadra na ziemi, bo folia rozwieszona na dachu przeciekała. Bardzo. Musiała też wymyślić jak się pozbyć tego drzewa, które wciąż na owym dachu leżało, ale uznała że grzecznie poczeka aż panowie strażacy znajdą czas. Mieli przecież wiele ważnych rzeczy na głowie. Niemniej, bardzo się zdziwiła, kiedy w trakcie wynoszenia gałązek rozsypanych po jej podwórku (Lady Di bardzo chętnie pomagała, babrając swoje białe futro samoyeda w błocie, którego wciąż była masa dookoła), zauważyła nagle, że przybyła mara ebenhart !
- O cześć! Wszystko w porządku? Jesteś cała i zdrowa? - zapytała oczywiście zatroskana, a potem odłożyła gałęzie na bok i podeszła bliżej. - Niee, tu nie. Kupiłam namiot, zaraz go rozłożę. W środku bym spała, ale panowie strażacy mówią, że nie mogę dopóki jest tu to drzewo i dopóki nie sprawdzą jak tam ściany - przyznała i nawet uśmiechnęła się, bo co jak co, ale takie drzewo nie jest w stanie zabić jej optymizmu! - Mogę się kąpać w vanie, no wiesz, tam gdzie pieski strzygę - rzuciła, a potem wskazała na namiot - a namiot zobacz, akurat była wyprzedaż, muszę tylko znaleźć dobre miejsce i wbić porządnie śledzie w ziemię - podsumowała, nie dodając że biorąc pod uwagę ilość błota i wciąż stojącej tu i ówdzie w postaci wielkich kałuży (vel małych jeziorek), będzie to dość skomplikowany proces…
babeczka
-
PRZEWODNIK MUZEALNY — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przewodnik muzealny, a po godzinach historyk i ulubiona ciotka pięcioletniego synka Nevy. Chodząca katastrofa, która stara się poskładać swoje życie do kupy, po tym jak przyłapała swojego faceta na zdradzie.
Przez jej osiedle nie musiała przechodzić żadna nawałnica, bo miała wystarczające problemy z sąsiadującym Buckley'em, będącym powodem jej życiowej udręki. Wystarczyła krótka konfrontacja w ogrodzie i sama szalała po domu jak tornado, siejąc spustoszenie. Cóż, nie mogła jednak tego w żadnym stopniu przyrównać do zdewastowanego domu, którego naprawa z całą pewnością zajmie sporo czasu i funduszy ale od czego była ubezpieczalnia? Całe szczęście klimat był względnie łaskawy, bo nie musiała się martwić o to, że zamieni się w bryłę lodu na własnym podjeździe ale z drugiej strony, jeśli zawierucha po raz kolejny przejdzie przez miasteczko, lichy namiot nie uchroni jej głowy przed żadnym drzewem.
Ja? To na twój dom runęło pieprzone drzewo! — wskazała machnięciem reki na ten niezbyt ciekawy obrazek i pokręciła głową. Sama nie wierzyła w to co miała prze oczami ale przecież najważniejsze w tym wszystkim było to, że Darby była cała i zdrowa. — Moje osiedle chyba wichura pominęła, bo jedynie połamane gałęzie leżały na drodze i poprzewracane kosze na śmieci — dodała w końcu, zapewniając tym samym przyjaciółkę, że żadna krzywda jej się nie działa. W przeciwnym razie miała za płotem strażaka ale czy aby była zdolna poprosić go o cokolwiek?
Darby, nie będziesz przecież żyć w przeciekającym namiocie bo za ile go kupiłaś? Pięćdziesiąt dolarów? Daj sobie spokój i przenieście się z Lady do mnie — zaproponowała w końcu, bo wydawało jej się to najlepszym rozwiązaniem. Jej dom był w stanie pomieścić je obie, kota oraz sporych rozmiarów samojeda. Poza tym przyda się Ebenhart jakieś rozsądne towarzystwo, bo przecież ile mogła spędzać czasu w towarzystwie siostrzeńca? Potrzebowała kontaktu z przyjaciółką. — Nawet tak nie żartuj, to idiotyczny pomysł. To wszystko trochę zajmie i nie będziesz mieszkać na własnym podjeździe jak jakiś bezdomny nomad — dodała i westchnęła ciężko, kładąc dłonie na biodrach. Zbliżyła się nawet odrobinę do powalonego drzewa, jednak nie chciała ryzykować, że to osunie się i zwali się na nią. Nic nie wyglądało tu bezpiecznie.

darby maclerie
ambitny krab
marta
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Zawsze mogła mieć nadzieje, że w takim razie jedno licho porwie drugie! Skoro Buckley normalnie był jej nawałnicą, może się przyłączyć do tej prawdziwej. Chociaż oczywiście Dabry podejrzewała, że nie w stylu mara ebenhart były aż tak radykalne rozwiązania i że jednak postawiłaby na jakieś bardziej.. em… cywilizowane rozwiązania. Na przykład może mu podrzucić jakieś szczury albo karaluchy i zwalić to na nawałnicę, że niby uciekały przed zagrożeniem i schowały się w jego norze zwanej domem! Tak właśnie w ten sposób Darby opracowałaby plan wykurzenia sąsiada, gdyby ją dziewczyna poprosiła o radę. Zapewne bardzo pomocną! A gdyby poprosiła ją o pomoc w wykonaniu, to na pewno by coś Darby po drodze zjebała i obie by wylądowały w tych karaluchach i szczurach….
Taka właśnie zaradna była Darby! Dlatego nie miała ubezpieczenia.. .ani polisy na życie… ani oszczędności…
- No wiem, ale to mój dom, nie moja głowa. Wiesz, z głową byłoby o wiele gorzej - zauważyła - przyszła do mnie taka dziewczyna z rozwaloną głową w trakcie tej nawałnicy, wiesz? Spadła z konia, wyobraź sobie! Nie wiedziałam, że tu ludzie po okolicy jeżdżą na koniach. Nie żebym podejrzewała, że robią to na kangurach, bo widziałam te mięśniaki i wiem, że każdy by się bał na nie wskoczyć… no ale konie? Tak trochę jak Texas chyba! - rzuciła się w wir swojej gadaniny i paplaniny, chociaż nigdy nie była w Texasie, więc nie miała zielonego pojęcia, czy tam są faktycznie sami kowboje na koniach! W ogóle nigdy nie była w USA, musiała się posiłkować tylko filmami, więc cóż, westerny zrobiły swoje.
- A wasze drzewa mają się dobrze? Bo widzisz, to było bardzo ładne drzewo, zawsze dawało mi ten idealny cień, kiedy robiłam coś w kuchni. Dzięki tym gałęziom słońce mnie nie oślepiało i widziałam co robiłam na blacie, teraz będzie troche trudniej - dodała, w ramach kolejnej dawki bezużytecznych informacji. - Ale to świetnie że nic wam nie jest, tyle osób jest pokiereszowanych, a ile umarło… - dodała i nawet się wzdrygnęła, bo śmierć to była straszna sprawa! Zwłaszcza taka nagła, nagle człowiek idzie i załatwia swoje sprawy, a potem… no potem go nie ma.
- Heej, nie mów tak o Georgu, już mu powiedziałam, że został członkiem rodziny, a takich nie można obrażać! - rzuciła ze smutkiem, bo oczywiście że musiała nadać namiotowi imię! Wszystko w jej domu miało imię, a potem nie mogła się rozdzielić nawet ze spleśniałą główką kapusty, bo Edward czekał na swoją chwilę w sałatce, a przez nią ją przegapił!
- Ale mówisz tak na serio? Nie będziemy sprawiać kłopotu? - zapytała, bo musiała się upewnić! Jednak ona i jej samoyed potrafiły narobić bałaganu! Ale też w gości czuła ogromną presję, żeby się przydać, więc na pewno będzie piec, gotować, sprzątać i cerować skarpetki Mary!
- Nie zostaniemy długo, mam dużo zamówień na strzyżenia i kąpiele po tych ulewach. Pewnie chodzi też o to, żeby te pieski nieco rozluźnić po takich doznaniach… ale to już teraz powinnam się spakować? Czy chcesz się napić herbaty? Mam upieczone babeczki - zaproponowała, bo nie wiedziała jak się zachować! Była wzruszona. Dlatego ze łzami w oczach odeszła dziewczyny i ją mocno przytuliła!
babeczka
-
ODPOWIEDZ