psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Możliwe, że są różne pobudki. Ale ludzie generalnie wolą rzeczy, które wywołują emocje od takich, które… no nie obchodzą i za bardzo i o których szybko się zapomina. Tak jest ten świat skonstruowany, w wiadomościach były same tragedie, skandale i wypadki. O niewielu pozytywnych rzeczach donosili, a jak już, to musiał być jakiś super duży sukces, żeby ludzi zainteresować. Albo jakaś historia od zera do bohatera, to się przecież zawsze dobrze sprzedawało.
- Możemy też wybrać takie, które obie znamy! - dodała Darby, bo to też był jakiś plan. Co prawda nie wiedziała co Cherry Whitehouse akurat lubi słuchać, ale ot nie było przecież aż tak istotne. Poza tym są piosenki, które tak często bywają w radiu i innych mediach, że po prostu każdy zna te teksty. I dlatego wszyscy mogą śpiewać Taylor Swift.
Cherry miała dużo wiary w Darby, która była niesamowitym pechowcem. Pewnie obcinając owce sama by sobie coś przypadkiem zgoliła, ale… no teraz nie było czasu się nad tym zastanawiać.
- Ale nie mamy tyle ognia i jak go poniesiemy, skoro pada deszcz i wieje… zjedzą nas, jak nic! I mojego psa! - zawołała przerażona, bo naprawdę tego nie widziała. Może gdyby miał jakiś miotacz ognia, no ale jaką miały pewność, że krokodyle nie uznają, że jednak wolą walczyć z zagrożeniem, niż przed nim uciekać? - Poza tym mój dom się na pewno nie zawali, on mnie kocha, nie zrobiłby mi tego. Mamy bardzo dobrą relację opierającą się na tym, że ja go nie podpalam, a on się na mnie nie wali - przyznała całkiem szczerze, chociaż wiadomo że to były jej pobożne życzenia. Aczkolwiek teraz wydawały się bardziej realne, niż walka z krokodylami na dworze… pod tym względem nawet zawalony dom był dla nich bezpieczniejszy, niż stado za drzwiami.
- Ale to za daleko - zamrugała przerażona oczami, a potem przytuliła swojego psa. - Jak chcesz iść, to nie mogę cię zatrzymać, ale my zostajemy tutaj… jak w Górze Dantego! - zdecydowała. Co prawda w tym filmie zostanie w domu nie do końca dobrze wyszło biednej Ruth… no ale… hej, umarła dopiero jak z tego domu uciekali, więc powiedzmy że Darby ma maleńką odrobinę sensu.
babeczka
-
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
darby maclerie

Oczywiście, każdy z nas kocha dramaty, bo jak czytamy o sielankowym życiu innych to szybko dana historia nas nudzi i równie szybko o niej zapominamy. Wiadomości w telewizji też często były przerażające, budzące emocje, ale o to w tym wszystkim przecież chodziło, nieprawdaż? Chociaż czasami Cherry chciałaby posłuchać o samych pozytywach, ale to też by chyba nie było najlepsze, bo jakby tak oglądała jak ludziom w życiu się powodzi, a potem widziała że u niej w domu nie jest kolorowo to by się wściekała na ten niesprawiedliwy świat. Zatem tak źle i tak niedobrze.
- Jasne, albo mogę cię nauczyć różnych przyśpiewek. Mój tato powiada że pochodzą one od piosenek Aborygenów. - stwierdziła, bo na farmach ludzie lubili różne przyśpiewki, spotykali się wtedy w dużych gromadach i śpiewali, nie zważając na to, czy potrafili czy nie za bardzo. Kto nie chciałby poznać piosenki z czasów powstania pierwszych ludów Australii? Temat owiec uznały zatem za zakończony, teraz próbowały dojść do porozumienia w sprawie ucieczki z walącego się domu. I Cherry aż zrobiła ogromne oczy na Darby, zastanawiając się czy tamta zjadła wcześniej jakieś brownie z marihuaną, bo mówiła od rzeczy. Że co w ogóle?
- To trzeba zrobić coś jak lampkę, by na niego nie padał deszcz... e, masz chyba jakąś lampę co nie? I mogłybyśmy zdjąć z niej okrywę, ten abażur i założyć na nasz ogień, a gdy będą się do nas zbliżały aligatory to będziemy je odstraszać, ściągając go, co nie? - ten pomysł nie brzmiał najlepiej, ale trudno, zawsze o czymś myślała, a nie o tym, żeby zostać w walącym się domu. To trzeba było kompletnie nie kochać życia, żeby się na to zdecydować.
- Dziewczyno, ogarnij się! Ten dom się lada chwila zawali, naprawdę chcesz zginąć tutaj ze mną i ze swoim psem?! - stwierdziła że musi jakoś zadziałać na kobietę, więc złapała ją za ramiona i głośno do niej mówiła, próbując przemówić jej do rozumu. Na pewno go miała, tylko wyłączył się on pod wpływem szoku, a przynajmniej tak to sobie tłumaczyła w tym momencie Whitehouse, która to sama nie miała lepszych pomysłów w tym momencie.
- Ale tamta bohaterka zginęła, więc to nie jest najlepszy przykład. Poza tym ja nie mogę umrzeć, muszę pomóc rodzicom z farmą, dlatego ja pójdę, tylko pomóż mi znaleźć coś, co zrobi za pochodnię i coś, co osłoni ją przed deszczem. Sprowadzę też do ciebie pomoc, jeśli nie będzie za późno. - stwierdziła, uparcie pozostając przy swoim zdaniu. Jeśli zostanie zjedzona przez aligatory to przynajmniej próbowała, a nie pozostała w walącym się domu, bo była tchórzem. Na pewno okrzykną ją w mieście bohaterką.
happy halloween
nick
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby naprawdę nie rozumiała co się dzieje. Trochę czuła się jak w jakiejś dziwnej produkcji filmowej, gdzie wypadał akurat dzień świstaka, albo inne szalone święto. Dlatego na wszelki wypadek się uszczypnęła, żeby się upewnić, że nie śni jej się to wszystko. Ale zabolało i się nie obudziła…
- Lampkę… żeby… nie padał deszcz? - zmarszczyła brwi - chodzi ci o jakieś zaklęcie jak na przywołanie deszczu, ale na odwrót? - zapytała bo naprawdę nie rozumiała! - Abażur… na ogień… co? - zapytała, bo naprawdę nie rozumiała! Przecież.. no to się podpali, więc.. jak ogień i jak lampka… - ale moje lampy są tylko na prąd - wyjawiła jej, bo nie rozumiała co ma lampa do ognia, a od tego braku zrozumienia to już ją w sumie zaczynała boleć głowa. I w ogóle, od nadmiaru wszystkich wrażeń… a miały wypić herbatę, miała ją porządnie opatrzyć… co się stało z tymi planami? A tak, spadło drzewo…
- Nie nie, mój dom się nie zawali, nie zrobiłby mi tego! To jest bardzo silny dom, a właściwie domownica, nazywa się Brygida i nie mogę jej porzucić! Ona się na pewno bardzo boi! Zobacz jak się stara trzymać drzewo, żeby na nas nie spadło. My z Dianą jesteśmy tu na pewno bezpieczniejsze, niż wśród krokodyli! - zawołała, nie do końca pewna, czy powinna powiedzieć aligator, czy krokodyl, ale no bolała ją głowa i nie rozumiała o co chodzi Cherry Whitehouse i czemu na nią podnosi głos! Trochę się wystraszyła, a jej pies to oczywiście wyczuł i zaczął szczekać na kobietę, żeby ją puściła.
- Ja nie mam takich rzeczy, nie mam nic do pochodni! - zawołała przerażona, a potem przykucnęła, żeby uspokoić swoją psinę. Przytuliła się do puchatego futerka psa, przy okazji uspokajając także siebie…. bo tak, nie zamierzała jej zostawiać, ani tak naprawdę domu, skoro w jej własnej głowie tutaj były bezpieczniejsze. Krokodyle atakują o wiele szybciej niż człowiek, a nie wiadomo ile tam było. Ale kobieta bardzo przestraszyła Darby tym szarpnięciem i krzykiem, więc bała się ją przekonywać do zostania...
babeczka
-
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
darby maclerie

Cherry za to znów wzrosła adrenalina do maksymalnych wręcz poziomów i wiedziała jedno, musi się jak najszybciej ratować z domu, który za chwilę się zawali. Ale miałaby wyrzuty sumienia, gdyby zostawiła tutaj tę nawiedzoną kobietę, która chyba oszalała z tego szoku, nadając domu imię i twierdząc, że on wszystko wytrzyma. Whitehouse nie była wcale taką optymistką jak Maclerie.
- No z pochodni zrobić lampkę, bo deszcz zgasi ogień pochodni, a tylko ona może odstraszyć te gady... wiem, może słoik? Robisz przetwory, na pewno masz jakiś duży słoik. - zaczęła sama mówić bez ładu i bez składu, bo jak chciała ten słoik przymocować do swojej pochodni? Czy on nie zgasiłby również ognia? No cóż, spadając z konia musiała uderzyć się w głowę, poza tym dwie tak drastyczne, stresujące sytuacje sprawiały, że na pewno nie potrafiła myśleć trzeźwo, ani panować nad emocjami, bo działała instynktownie, a mianowicie szukała sposobu by uciec od zagrożenia i każdy powinien robić to samo!
- Darby, musisz to zrozumieć, ten dom długo nie wytrzyma, słyszysz ciągle to skrzypienie? Dach się zawala, jeśli zostaniemy tu dłużej to zginiemy, umrzemy, nie zależy ci na życiu swoim i Diany, chcesz umrzeć młodo? Ja nie zamierzam. - zaczęła tłumaczyć, dalej podniesionym głosem, sądząc że tylko krzycząc może przemówić kobiecie do rozsądku, który gdzieś musiała mieć przecież. Nie była głupia, nie wyglądała na głupią, musiała to wreszcie zrozumieć. A powoli zaczął sypać się na nie tynk z sufitu.
- Nie wiem, masz blisko jakąś szklarnię, schowek na narzędzia ogrodowe, łódkę? - zaczęła dopytywać o kolejną drogę ucieczki, bo zrozumiała że pochodni raczej nie stworzą, a czasu miały coraz to mniej. I kompletnie ignorowała szczekającego na nią psa, bo gdyby zareagowała to na pewno zbyt agresywnie, a nie chciała jeszcze bardziej straszyć kobiety, tylko uratować je obie przed śmiercią spowodowaną upadkiem drzewa na dom szatynki.
happy halloween
nick
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby już dawno miała poziom adrenaliny ponad…. ponad jakiekolwiek miary i wymiary! I chyba o dziwo ta dawka adrenalina połączyła w jej mózgu ze sobą jakieś neurony, które już od dawna nie miały kontaktu, skoro to ona tutaj była głosem rozsądku. No, może poza jej psem, który ewidentnie im dawał znać, że mają siedzieć w domu i nie myśleć nawet o wychodzeniu.
- ALE JA NIE MAM POCHODNI, NAPRAWDĘ - zapewniła ją, bo nie wiedziała czy to norma w okolicy, czy nie… ale naprawdę nie miała! A potem zmrużyła lekko oczu! - Mam słoiki, ale jak chcesz zrobić pochodnię ze szkła? - zapytała, czując że dziewczyna musi mieć jakiś poważny uraz głowy po swoim wypadku! Zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna jej dla jej własnego dobra zamknąć w szafie i wezwać pomoc… pogotowie najlepiej. Czy to był rozsądny pomysł? Nie wiedziała, ale poważnie go rozważała!
- On wcale nie skrzypi, on jest bardzo spokojny! Skrzypią gałęzie, ale one zawsze się o niego ocierają, bo lubią go bardzo! - nie wiedziała czemu wciąż podnosi głos, ale czuła że to już jest ten moment, kiedy powinna panikować i dawać o tym światu znać!
- Nie umrzemy, mój dom wytrzyma, jesteśmy zespołem, polegamy na sobie! Możemy ją motywować, żeby się trzymała i zobaczysz, będzie się trzymać! - zapewniła ją, bo nie zamierzała rezygnować z w miarę bezpiecznego schronienia. W końcu drzewo nie spadło na cały dom, a tylko na część, zawsze można siedzieć z drugiej strony. A krokodyle po drzewie nie wejdą, więc wiedziała, że to względnie bezpieczne rozwiązanie.
- Szklarnia tak, ale to niebezpieczne! Schowek też jest obok krokodyli, a łódkę… po co mi łódka w środku ogródka? - zapytała, zdezorientowana, bo nie wiedziała, czy to jakaś nowa moda, czy o co właściwie chodzi! - Stresujesz Lady Di! - dodała, przestraszona, a potem wzięła kilka głębszych wdechów - It feels like the first time
Feels like the very first time
- no i zaczęła śpiewać sobie Madonnę, bo to prawie jak modlitwa do tej innej Madonny! A może się przynajmniej dzięki temu jej pies i Cherry Whitehouse uspokoi.
babeczka
-
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
darby maclerie

To zakrawało wręcz o komedię, parodię i paranoję jednocześnie. Każda z nich sądziła, że myśli najbardziej trzeźwo podczas gdy wcale tak nie było i tak naprawdę obie plotły jakieś kompletne bzdury trzy po trzy. Ale nie ma czego wymagać by człowiek podczas zagrożenia reagował w pełni rozumu. Strach przed rychłą śmiercią odbierał wszelkie zdrowe myślenie!
- No normalnie! Weźmiemy jakiś kawał drewna, na pewno czymś palisz w piecu, zawiniemy na czubku jakąś szmatę, zmoczymy ją w benzynie i podpalimy, a potem nałożymy na ogień słoik i będzie lampka, pochodnia, lampka, pochodnia... - pewnie tak powtórzyła jeszcze parę razy, jakby jej mózg zaciął się w jakimś transie, niezwykle dumna ze swojego pomysłu, który no nie miał prawa się udać, ale Cherry sądziła inaczej, bo miała do tego pełne prawo, czyż nie? Ale Darby też mówiła coś pokrętnego, czego Whitehouse wręcz nie rozumiała, więc nie komentowała tego.
- Trzymać dom... racja, możemy spróbować czymś podeprzeć dach i załatać dziurę. Masz pomysł czego możemy użyć? - jeszcze do załatania dziury to szatynka wpadnie na jakiś pomysł typu beton, styropian, słoma, coś, czym można będzie go zalepić, ale czym można podtrzymać dach? Niby można zrobić zaporę z góry książek, ale ile by trzeba było mieć książek by podtrzymać zawalający się dom? Bez sensu.
- Przez całe życie myślałam że wszyscy mieszkający w sapphire river mają łódki, bo wy przecież mieszkacie na wodzie. - taka była prawda, kiedyś może tak usłyszała, a może sama tak wywnioskowała widząc jak często tam jest teren zalany i ogółem towarzystwo rzeki zawsze wiąże się z jedynym środkiem transportu, a mianowicie z łodzią. A potem zaczęła się przyglądać zdziwiona Maclerie, gdy ta zaczęła śpiewać i żeby nadać komizmu i jednocześnie tragizmu tej całej sytuacji, zaczęła śpiewać wraz z nią.
happy halloween
nick
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby nigdy nie była osobą, która mówiła coś rzeczowego i sensownego. Bardzo często była naiwna, głupiutka i łatwowierna, ale tu jednak musiała postawić twardo na swoim. Krokodyle ją niesamowicie przerażały, bo były bardzo szybkie, groźne i miały tak strasznie dużo zębów! Wolała się od nich trzymać z daleka… im dalej tym lepiej!
- Nie ma kawałków drewna i nie mam szmat! - zawołała zszokowana - i jaki słoik, przecież… przecież to nie ma sensu! - zawołała, bo naprawdę nie rozumiała o co chodzi. Słoik i ogień… no świeczka pod szklanką gasła, pamiętała to z zajęć fizyki! A poza tym wiedziała, że rzeczy się nagrzewają, więc słoik na ogni się nagrzeje i… no nie, to nie miało sensu. Tak samo jak robienie pochodni z drzewa na opał, bo on był zdecydowanie na krótki. Darby też oczywiście nie chciała, żeby Cherry Whitehouse jej podpalała ubrania i pewnie cały dom przy okazji, miała już teraz same fatalne myśli.
- Cherry, ty się bardzo mocno uderzyłaś w głowę, nie myślisz jasno, ani logicznie. Wezwiemy pogotowie i oni przyjadą Ci pomóc - powiedziała głośno i powoli, tak żeby Cherry zrozumiała każde słowo i żeby się nie wkurzała niepotrzebnie. Bo to nie jej wina, że miała wypadek i że wciąż krwawiła, a zarówno uderzenie, jak i utrata krwi wpływały na ludzką przytomność! Bo jak chciała trzymać dom, czym? Myślała że Darby ma jakieś drewniane podpory schowane pod łóżkiem? I że co, wyjdą między krokodyle to zrobić?
- Ale tu nie ma żadnej wody od łódek, tu rzeka wylewa - odpowiedziała, przestraszona. -Czy ty widzisz wodę? Bo to może znaczyć, że uderzenie było mocniejsze niż myślałyśmy! Ty się musisz natychmiast położyć - zdecydowała, mając nadzieję że Cherry posłucha głosu rozsądku. Który o dziwo, wychodził od niej. I nuciła dalej, bo muzyka łagodzi obyczaje, co nie.
babeczka
-
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
darby maclerie


O matko, pisząc tę grę aż płaczę ze śmiechu, bo dziewczyny idealnie się dobrały do tej katastrofy. Prawda była taka, że Cherry musiała szybko dorosnąć i zacząć myśleć uwaga, logicznie, kombinować, liczyć pieniądze na życie i szukać źródła zarobku, nawet jeśli takowe uderzało w jej granice dobrego smaku. Ale stres, strach, uderzenie w głowę i utrata krwi, bo przecież nadal jej włosy od tej krwi się lepiły, wpłynęły na nią tak, że raz mówiła rozsądnie, a drugim razem jakby postradała zmysły w tym momencie. Może to właśnie był efekt uderzenia, bo jednak spadła z konia, a więc z pewnej wysokości i uderzyła tyłem głowy o kamień, więc cud że nie zginęła na miejscu, bo pewnie krokodyle by ją zjadły i nikt by jej nie znalazł, no chyba że pozostałości po niej.
- To wymyśl coś, co ma sens, bo ja nie chcę tutaj zginąć, chcę przegonić krokodyle i wrócić na farmę, bo nie wiem czy burza nie uszkodziła domu moich rodziców! A co jeśli spadło drzewo na dom?! Tata jest sparaliżowany, nie zejdzie sam z łóżka... - zaczynała się coraz to bardziej denerwować, bo co wymyśliła by je, albo chociaż samą siebie ratować to było ciągle negowane przez Darby, a ona nie była w stanie myśleć trzeźwo i szukała jakiegokolwiek pomysłu do ucieczki. Wtem nagle przyszło jej do głowy że co jeśli to, co się stało tutaj, stało się też i u niej? I jeszcze bardziej była przerażona, bo mieli całkiem sporo drzew nieopodal domu. Musiała zatem jak najszybciej się stąd wydostać i sprawdzić co z jej najbliższymi! A Maclerie chciała wzywać pomoc, to dobrze, może pozbędą się one krokodyli i zabiorą je dwie i psa kobiety?
- Dobrze, wezwij pogotowie, albo nie, wezwij straż pożarną, muszą przecież zabezpieczyć dom przed zawaleniem, przegonią krokodyle i uratują nas, rozumiesz? Oni nam pomogą, a jak dom się zawali to zawiozą nas do moich rodziców, oddam ci swój pokój, będziesz bezpieczna. - uspokoiła się zatem, bo wiedziała już że bez pomocy kogoś z zewnątrz nie mają zbyt wielkich szans na ucieczkę, były tutaj jakby w potrzasku. I znów nerwowo zaczęła macać spodnie w poszukiwaniu telefonu, bo zdążyła zapomnieć już, że on wypadł i został gdzieś w błocie w lesie, gdzie spadła z konia. Od tego ciągłego myślenia to aż ją głowa rozbolała, złapała się teatralnie za czoło, przymykając na chwilę powieki, a to sprawiło że straciła równowagę i musiała przytrzymać się Darby. Czyli jednak nie do końca było z nią dobrze, jak sądziła.
- Poczekaj, bo mnie głowa boli, gdzie ja właściwie jestem? Czy to jest dzielnica nieopodal portu? - to by wyjaśniało dlaczego mówiła o łódkach i wodzie, bo tam się planowała udać, ale ulewa uniemożliwiała jej widoczność i pewnie w tych ciemnościach źle poprowadziła konia. A zatem jeśli nie jest tam, gdzie sądziła że jest to ma o wiele dalej do domu.
- I nic mi nie jest, nie mogę się położyć, bo jak dach spadnie do środka to mnie przygniecie. - dodała, twierdząc że z jej szczęściem, a raczej wiecznie prześladującym ją pechem coś takiego może ją spotkać. A nie chciała tego dnia zginąć, co podkreślała już wielokrotnie.
happy halloween
nick
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby w tym wszystkim będzie miała bardzo sponiewierany dom z zewnątrz i bardzo zakrwawiony w środku, skoro Cherry biegała tu jak szalona i pewnie nieopatrzoną głową rozpryskiwała jej krew dookoła. Scena jak z horroru! A Darby nie przepadała za takowymi, były zbyt straszne. Po co oglądać straszne rzeczy, skoro można oglądać bajki? Takie było jej motto życiowe.
- Nie przegonisz krokodyli, nie jesteś krokodylim przeganiaczem! Krokodyli nikt nie przegania, to one przeganiają ludzi i nawet zabiły łowcę krokodyli! A zapewne więcej niż jednego! - zapewniła ją, bo chociaż nie pamiętała jak się nazywał ten słynny podróżnik, który pozował z dzikimi zwierzętami, aż jedno go nie zabiło… i nie pamiętała nawet, czy to aby na pewno krokodyl go zabił, a nie wąż, ale taki typ na pewno był, bo o nim słyszała! - Krwawisz i nie pomożesz nikomu jak się dasz zjeść! - zapewniła ją - krokodyle to nie wieloryby, nie można sobie rozbić namiotu na wysepce w ich brzuchu i czekać na pomoc, to zupełnie nie tak działa! - zawołała, bo żadna z nich nie mogła pomóc jej tacie. Nie mogły nawet pomóc same sobie. Cherry Whitehouse mogła pomyśleć o tacie zanim wsiadła na konia i zająć się nim, a owce zostawić, bo w końcu miały własny instynkt i wiedziały gdzie jest dom. Zwierzęta zawsze takie rzeczy wiedzą. Wiedzą też, gdzie jest bezpiecznie i to lepiej niż człowiek, bo jak są trzęsienia ziemi, czy tsunami, to uciekają zanim człowiek się zorientuje, że coś się dzieje.
- Już dzwonię - pokiwała głową, wybierać ogólny numer alarmowy, bo zdecydowała, że tam ją w razie czego najlepiej pokierują. I co prawda czekała w kolejce dobrą chwilę, ale w końcu się dodzwoniła, podała adres, powiedziała że jest tu dziewczyna z rozwaloną i krwawiącą głową, i że są uwięzione. No całkiem ładnie wszystko opisała i pokręciła też głową na propozycję pokoju, bo nie chciała się narzucać, no i mam już gry po tym, gdzie ma inne lokum, więc musiała to puścić mimo uszu.
- Ty jesteś tu, siadaj na ziemi, włóż głowę między nogi i oddychaj, to jedyne co rób teraz - rozkazała, przejmując dowodzenie, bo nie miała siły na więcej paniki. Czekały na ratowników. No i w sumie to w końcu ją jakoś tam względnie opatrzyła i poczekały, aż ratownicy doszli do tego domku, zabierając Cherry do szpitala, a Darby zostawiając z jej biednym, pokiereszowanym domem! Ale całym i żywym, na szczęście.

/zt x2! :lol:
babeczka
-
ODPOWIEDZ