bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
Tylko czy to po jakim czasie zaczął układać sobie życie z kimś innym jakoś umniejszało uczuciom do niej? Bo z jego perspektywy nie. Kochał ją i to do szaleństwa. Prawdopodobnie nadal nie wyleczył się z tych uczuć, ale wiedział też, że nie mógł siedzieć w miejscu i czekać na kogoś, kto nie miał już wrócić i to nie dlatego, że to nie było z jakichś powodów możliwe, tylko dlatego, że ona nie chciała tego zrobić. W takim razie dlaczego on miał rezygnować ze swojego życia dla niej? Dlaczego on miałby porzucać szansę na lepszą przyszłość dla osoby, która go nie chciała i pogardziła jego uczuciami? W jego odczuciu nie było warte. Dojście do takich wniosków nie było dla niego łatwe, ale pomimo uczuć do niej musiał stawić czoła rzeczywistości, a ta wyglądała tak, że ich moment minął dawno temu. Hogarth czekał na Gale, prawdopodobnie dłużej niż powinien na osobę, która podeptała jego uczucia, ale miał nadzieję, że się opamięta co wcale nie nastąpiło i najwyraźniej nastąpić nie miało, bo odkąd tutaj przyjechał nic nie sugerowało, że Hobart mogłaby chcieć o niego zawalczyć. Gdyby tu nie przyjechał prawdopodobnie nadal miałaby go gdzieś.
- No tak, bo oczywiście to ja byłem palantem, który pozwolił komuś uwierzyć, że go kocha, żeby później podeptać jego uczucia i odejść - rzucił z kpiną i wywrócił oczami, nie potrafiąc uwierzyć temu jaki miała tupet. - Posłuchaj się przez chwilę. Naprawdę myślisz, że ciągnąłem ją tutaj za sobą? I co? Upchnąłem ją pod łóżkiem kiedy do mnie przyszłaś? - nie miał pojęcia dlaczego w ogóle jej się z tego tłumaczył, ale był w tej chwili już na tyle zdenerwowany, że po prostu chciał za wszelką cenę udowodnić jak bardzo się myliła i jak niewiele tak naprawdę na niego miała. - I zastanów się, dla kogo tak naprawdę to zupełnie nic nie znaczyło? Dla gościa, który poleciał na inny kontynent po tym, jak ostatnich sześć miesięcy zmarnował na szukanie kretynki, która zostawiła go bez słowa i cały ten czas miała go gdzieś? I jeszcze miała czelność przyjść do niego w nocy, wmawiać mu jak bardzo tęskni, a później znów uciec. Swoją drogą gratuluję, udało ci się mnie wtedy nabrać - posłał jej wymuszony uśmiech, z trudem nie podnosząc głosu przez całą tą wypowiedź. Gale znów denerwowała go jak nikt inny i jeszcze miała czelność obarczać go winą za całe zło, jakby ona nie ponosiła za nic winy i była święta. Nie, nie była. I jeszcze stawiała go non stop w trudnych sytuacjach, jak na przykład teraz z tym pytaniem, które na chwilę zamknęło mu gębę. Nie potrafił odpowiedzieć od razu i teraz kiedy patrzył w jej oczy nie potrafił odpowiedzieć jej twierdząco, ponieważ byłoby to kłamstwem, które zaraz by rozgryzła. Mimo to i tak nie chciał dawać jej satysfakcji, że miała nad nim jakąś władzę, dlatego nie mógł pozostawić tego bez odpowiedzi. - Zależy mi na niej - odpowiedział po tym, jak przez tę krótką chwilę zwlekał z powiedzeniem czegokolwiek. Tego akurat był pewny, naprawdę zależało mu na Carlie, jednak nie, nie umiałby z pełnym przekonaniem przyznać, że ją kochał, ponieważ nadal nie wyleczył się z tej kretynki, która stała przed nim i to do niej należało jego serce, co zresztą udowadniał tą kłótnią i zupełnie nie był tego świadomy.

Gale Hobart
niedościgniony kangur
Edyta
instruktor boksu — lorne bay gym
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi treningi boksu, mocno tęskni za Grishamem i stara się nie panikować na myśl o tym, że za kilka miesięcy dołączy do nich ktoś jeszcze.
To, że wyjechała, wcale nie oznaczało, że miała go gdzieś. Nie, ona nadal wpatrzona była w niego jak w obrazek, nie potrafiąc wyobrazić sobie swojego życia z kimś innym. Choć nie zrobiła nic, nie dojrzała do powrotu, była przekonana o tym, że jej szczęście było przy nim, tylko ona sama nie potrafiła ponownie po nie sięgnąć. Łudziła się, że poradzi sobie bez tego, że w końcu znajdzie coś, co okaże się godnym substytutem tego, co czuła przy nim, ale nic podobnego do niej nie nadeszło. Jedyne co udało jej się osiągnąć, to sporadyczne wypychanie go z własnego umysłu, dzięki czemu ta samotność nie była aż tak uciążliwa. Mogła zrobić więcej, mogła poszukać kogoś, kto pomógłby jej się z tego pozbierać, ale wydawało jej się, że to byłoby przekroczeniem pewnej granicy. Choć uciekła od ich wspólnego życia, jej serce nadal znajdowało się przy nim, dlatego nie umiała nawet pomyśleć o sobie z kimś innym. Czuła się tak, jakby równoznaczne było to ze zdradą, a on nie był osobą, której chciała to zrobić. Rzecz w tym, że opory te siedziały wyłącznie w jej głowie, a Grisham wcale nie postrzegał tego tak samo. I owszem, miał prawo zawalczyć o własne szczęście, a ona nie powinna mieć do niego żadnych pretensji, ale łatwo jest powiedzieć to komuś, kto znajdował się po drugiej stronie barykady. Była zazdrosna, zraniona i przekonana o tym, że sama pasowała do niego lepiej. Bo tak właśnie było - to ona była mu pisana, nie jakaś durna panna, która karmiła go gotowym, faszerowanym makaronem.
Kiedy wytknął jej, że go nabrała, Gale wciągnęła tak dużą ilość powietrza, iż jej klatka piersiowa widocznie się uniosła. Wyglądać to mogło trochę tak, jakby właśnie szykowała się do tego, aby na niego wrzasnąć, ale jakieś resztki rozsądku cały czas przypominały jej o tym, że znajdowali się w miejscu publicznym, dlatego całą tę złość lokowała we swoim spojrzeniu, którym teraz go atakowała. - Nie kłamałam, baranie - wycedziła przez zaciśnięte zęby, opierając dłonie nad drugim końcu koszyka, tym samym nachylając się odrobinę w jego stronę. Znowu myślał tylko o własnym nosie? - Myślisz, że mi było łatwo? Z całym tym szajsem, który na nas czekał? Codziennie odchodziłam od zmysłów i zastanawiałam się czy zrobiłam dobrze. I nie myślałam wtedy o sobie - burknęła znów, po czym pchnęła ten cholerny koszyk lekko w jego stronę. Była na tyle zdenerwowana, że na czymś musiała wyładować własną złość, a tym czymś okazał się być niewinny, sklepowy przedmiot. I najwyraźniej była też do tego stopnia poirytowana, że zupełnie nie przejmowała się tym, co mówi, ponieważ tego wieczora otworzyła się przed nim bardziej, niż kiedykolwiek od momentu jego przyjazdu. Teraz czekała natomiast, aż Grisham otworzy się przed nią, co sprawiło, że jej serce przyspieszyło bicia. Bała się tej odpowiedzi, a ta, choć nie usatysfakcjonowała jej w pełni, zdawała się być na tyle wymijająca, że dała jej dokładnie to, czego Gale mogła potrzebować. A jednak z jej ust wydostało się jeszcze jedno równie niestosowne pytanie. - A na mnie? - wypaliła, co gorsze, wcale nie czując się z tym głupio. Była zdenerwowana, więc zupełnie nie kontrolowała tego co robiła czy mówiła. Brnęła po prostu we wszystko, czego w danej chwili potrzebowała i sama odsłaniała się przed nim ze swoimi pragnieniami. Bo tak, chciała, żeby zależało mu na niej, żeby to ją kochał i jej pragnął, bo nawet jeżeli nie kochał tamtej, to stwierdzenie wcale nie zapewniało jej przewagi… jeszcze.

Grisham Hogarth
niedościgniony kangur
Magda
bezrobotny — n/a
28 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
czeka na przyznanie wizy, aby móc wrócić do Gale i ich maleństwa, które jest w drodze
Ale właśnie tak widział to Grisham. W chwili, w której postanowiła odejść od niego bez słowa, Hogarth poczuł się tak, jakby wywaliła do kosza wszystko to, co we dwójkę udało im się zbudować, a jego samego miała zwyczajnie gdzieś. Miał wrażenie, że nie był dla niej wystarczająco ważny, żeby chociaż dać mu znać o swoich zamiarach, powiedzieć, że to już naprawdę koniec i wytłumaczyć dlaczego zdecydowała się na coś takiego. Gale zamiast tego zostawiła go w zawieszeniu, szukającego odpowiedzi na to, co tak właściwie się stało, kiedy kolejne próby skontaktowania się z nią zawodziły, a zastanie jej w domu było niemożliwe. Chyba naprawdę nie miała świadomości tego, co tak właściwie mu zrobiła, ale znikając bez słowa przeciągnęła go przez coś koszmarnego, co sprawiło, że Grisham przez cały tydzień niemal odchodził od zmysłów, próbując dowiedzieć się co się z nią stało, a gdy już poznał prawdę to wcale nie było lepiej. Obawy się zmieniły, ale nadal mocno to wszystko przeżywał, więc jeśli była w stanie skazać go na coś takiego to tak, brunet uważał, że musiała mieć go gdzieś.
Gdyby Grisham nie był równie wściekły i nakręcony, prawdopodobnie jej spojrzenie mogłoby wywołać dreszcz na jego plecach, ale kiedy ogarniała go równie wielka złość, nie przejmował się aż tak tym, jakie emocje sam w niej wywoływał. Kiedy pchnęła wózek, a ten odbił się od niego, ponieważ nie przytrzymywał go wystarczająco mocno, brunet skrzywił się, tylko irytując się jeszcze bardziej, ale nie był na tyle infantylny, żeby odepchnąć go tym razem w jej stronę. Pozostawił go na miejscu. - Jak wspaniałomyślnie z twojej strony. Z tego samego powodu milczałaś? - uniósł brwi prowokacyjnie, wpatrując się w nią coraz większą złością. - I wiesz co? Zdradzę ci sekret, twój wyjazd w niczym nie pomógł. Poświęciłaś nas po nic, gratuluję - uśmiechnął się kpiąco, chcąc chyba wbić jej w tej chwili szpilę, ponieważ nie mógł uwierzyć w to, że mogła być tak naiwna, żeby uwierzyć, że jej odejście cokolwiek zmieni na lepsze i porzuciła go. Jego, a tak właściwie to ich strata, w tej chwili wydawała się być jeszcze bardziej pozbawiona sensu niż mu się to wcześniej wydawało, co niemożliwie go w tej chwili irytowało. Podobnie jak irytowały go jej pytania. Stawiała go w niewygodnym położeniu, w którym musiał się odsłonić, czego robić nie chciał. Nie chciał, żeby poznała prawdę i przez to zyskała nad nim przewagę, ponieważ obawiał się, że znów mogłaby wykorzystać to przeciwko niemu. A on nie zamierzał się jej podkładać, dlatego nie mógł odpowiedzieć na jej drugie pytanie, jednak nawet jeśli nie chciał niczego mówić, jego spojrzenie mogło powiedzieć jej w tej chwili wystarczająco dużo, bo zależało mu na niej i kochał ją, ale nie chciał jej, na pewno nie teraz. - Nie mam na to czasu. Muszę zrobić zakupy, bo ktoś na mnie czeka… Tak jak ty nie potrafiłaś - powiedział to, żeby jeszcze raz przypomnieć jej, że to ona zrezygnowała z niego, nie na odwrót.

Gale Hobart
niedościgniony kangur
Edyta
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Albo to Australijski rozkład sklepów był nielogiczny, albo to Carlie była całkowicie nierozgarnięta, ale coś w tym spożywczaku sprawiało, że nie umiała się tu odnaleźć. Przechodziła kolejnymi alejkami, szukając następnych produktów, ale zamiast je znajdować, trafiała w dokładnie te same miejsca, w których znajdowała się już wcześniej. Błądziła jak głupia, w tym momencie żałując trochę, że zdecydowali się z Grishamem rozdzielić, ponieważ to ewidentnie nie przynosiło zamierzonych skutków. Nie zyskali na czasie, tracili go natomiast, ponieważ Faulkner nie tylko nie umiała zlokalizować tego, czego szukała, ale również mając to, nie potrafiła odszukać drogi powrotnej do bruneta. Zajęło jej to zatem zdecydowanie więcej czasu niż powinno, ale w końcu dotarła w odpowiednie miejsce, odrobinę zaskoczona tym, że Grisham nadal nie wybrał się na poszukiwania tego, o co go poprosiła. Co więcej, nadal stał przy tym samym regale, a także przy tej samej kobiecie, która teraz zwrócona była do niego. Jeśli nadal dyskutowali na temat faszerowanego makaronu, Hogarth musiał jakąś uwagą porządnie zajść jej za skórę, ponieważ nie wyglądała na zadowoloną. Teraz jednak Carlie nie zamierzała w to ingerować, mając jednak zamiar zapytać Grishama o to później. Może była to jedna z tych znajomych, którym miał pomagać? Nie miała bladego pojęcia. - Nadal tutaj, skarbie? - zapytała, a jedna z jej brwi powędrowała ku górze. Było widać, że nie jest z takiego scenariusza szczególnie zadowolona, ale jednocześnie nie była tym typem kobiety, która mogłaby urządzić mu z tego powodu scenę. Nie lubiła się kłócić, a już na pewno nie o takie drobnostki. - Znalazłam wino - oznajmiła, po czym wpakowała butelkę do sklepowego wózka. Z jakiegoś podowodu poczuła się tutaj nieswojo, ale nie potrafiła zdefiniować dlaczego tak się stało. Może to coś w jego twarzy, a może jakoś dziwnie napięta atmosfera, ale czuła się tak, jakby właśnie przeszkodziła w czymś ważnym, a przecież tak nie było, prawda? W czym niby miałaby im przeszkodzić?

Grisham Hogarth
Pysiule
Magda
instruktor boksu — lorne bay gym
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi treningi boksu, mocno tęskni za Grishamem i stara się nie panikować na myśl o tym, że za kilka miesięcy dołączy do nich ktoś jeszcze.
Bolało ją to. Bolało ją każde jedno wypowiadane przez niego słowo, a wszystko za sprawą tego, że miał rację. Choć przez długi czas Gale nie chciała tego przed sobą przyznać, kończąc wtedy ich relację, rzeczywiście mogła popełnić błąd, którego teraz miała sobie nie wybaczyć. Dopóki go tu nie było, mogła żyć w przekonaniu, że do niczego go nie potrzebowała, a to, co było między nimi, nie działało tak, jak powinno. Rzecz w tym, że drobne kłótnie niczego nie zmieniały, nie umniejszały również uczuciom, które kierowali w swoją stronę, ale były za to idealnym zapalnikiem ku temu, aby Gale w końcu powiedziała sobie pas. Może się przestraszyła, a może naprawdę odezwała się w niej ta część, która przekonana była, iż to ona ściągnęła na nich to niebezpieczeństwo. Wmawiała sobie, że musiała puścić go wolno, aby przypadkiem zbyt mocno go nie narażać. Nie dostrzegała jednak tego, że granica już dawno została naruszona, a ona, wycofując się, nie miała tego cofnąć. Zostawiając go wcale mu nie pomogła, a prawdopodobnie postawiła go w jeszcze gorszym położeniu. Szkoda tylko, że sama była na to ślepa i potrzebowała, aby uświadomił jej to ktoś inny. Zrobił to Grisham, przy okazji nie szczędząc jej przykrych słów, na które nie zasłużyła całkowicie. Popełniła błąd, to prawda, ale w dużej mierze zrobiła to z myślą o nim. Nie była zatem tak wielką egoistką, jak jemu mogło się wydawać i z całą pewnością nie umniejszało to jej uczuciom. Na to jednak Grisham zdawał się być ślepy.
Znów dowiódł jej, że powinna trzymać się od niego z daleka. Minimalna satysfakcja, którą odczuła w momencie, w którym nie potrafił powiedzieć jej, że kocha tamtą dziewczynę, zniknęła już po chwili. Może nie powinna zadawać mu tamtego pytania, ale teraz chciała zyskać coś, co uzmysłowiloby jej na czym stała. Chciała wiedzieć, czy było w nim jeszcze coś, co ona mogłaby odzyskać. Nie miała pojęcia czy chciała, ale gdyby tylko dotarło do niej, że miała o co zawalczyć, może jednak by się przełamała? Wystarczyło spojrzeć na to, jak zażarcie toczyła z nim teraz tę wojnę, aby dostrzec, że nie był jej obojętny i zależało jej na nim bardziej, niż mogłaby sobie tego życzyć. Rzecz w tym, że jego odpowiedź nie ucieszyła jej, a w dodatku sprawiła, że coś ją zabolało. Zdała sobie bowiem sprawę z tego, że pomimo przyjazdu tutaj, Grisham wcale nie chciał niczego odbudowywać. Nie chciał jej, a to sprawiło, że serce pękło jej na drobne kawałki. Dość wyraźnie wymalowało się to na jej twarzy, kiedy cofnęła się o krok, a jej oczy straciły dotychczasowy błysk, zamiast tego zachodząc łzami. Te jednak zdusiła w sobie, kiedy obok pojawiła się jego dziewczyna. Gale chciała mieć w sobie na tyle honoru, aby odejść od nich bez słowa, ale coś zmusiło ją do tego, aby odezwać się po raz kolejny. - Woli słodkie - zwróciła się bezpośrednio do Carlie, na której reakcję nie zaczekała. Zamiast tego wyminęła ich i ruszyła w kierunku wyjścia, gdzieś po drodze gubiąc koszyk z produktami. Nie miała ochoty na dokończenie zakupów, ponieważ chciała czym prędzej stąd uciec. Nie miała ochoty przebywać w ich otoczeniu.

zt.

Grisham Hogarth
niedościgniony kangur
Magda
ODPOWIEDZ