pomocnik w sanktuarium / prywatny ochroniarz — Sanktuarium
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Pech przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie i zostaje na długo.
Jak typowy ojciec z psem? Zaśmiał się głośno. Gdyby tylko Raine wiedziała jaka to była rzadkość słyszeć ten śmiech. Zazwyczaj Buchinsky był przerażająco chłodny, co wiele osób mu zarzucało, teraz jednak śmiał się jak małe dziecko, które usłyszało dobry kawał. I tak było. Kiwnął głową Barlowe, że tak właśnie zachowywała się jego babcia. Jeszcze kilka tygodni temu słyszał, że po co był mu potrzebny doberman, a nawet jeżeli to byłaby jakakolwiek inna rasa, to był to zbyt wielki obowiązek. Po tygodniu z kolei nie mógł go nawet ćwiczyć, bo babcia uważała to za „męczące” dla psa, któremu przecież należał się odpoczynek za samo istnienie.
Nie był pewien, która farma należała do państwa Barlowe. Próbował sobie przypomnieć wskazówki innych sąsiadów, ale ostatecznie był rozdarty pomiędzy trzema domami… i głupio mu było przyznać, że naprawdę nie wiedział, gdzie mieszkali jej rodzice. Zamyślił się próbując dalej na siłę przypomnieć sobie wszystkie usłyszane informacje… ale to nadal nie pomogło.
Nie do końca wiem o kogo dokładnie ci chodzi – odpowiedział, uznając że nawet gdyby wiedział gdzie dokładnie znajdowała się farma Barlowów, to nadal pozostawałoby pytanie która strona oznaczała „przed”. Perspektywy były dwie… i ech, za dużo filozofii. Uśmiechnął się przepraszająco, mając nadzieję, że dziewczyna nie będzie mieć mu tego za złe. – Ale całkiem możliwe, że nawet ja nie wiem jak się oni nazywają – dodał, chcąc choć trochę uspokoić Raine swoją niewiedzą.
Fiodor, słysząc pytanie, zupełnie jak gdyby rozumiał o co go pytano, zaszczekał radośnie i głośno trzy razy. Jedno ucho zostało zabawnie odrzucone do tyłu (bo pomimo tego, że Fiodor był dobermanem nie miał strzyżonych uszu). Na twarzy Laurenta pojawił się rzadko widziany spokój. Wiedział, że przynajmniej pies był w dobrych rękach i że nic mu nie będzie brakować. Pozostawała jedynie kwestia zapewnienia Clarkównie bezpieczeństwa… a to było zadanie (o ironio) niemal niemożliwe do wykonania. Z jej talentem do wpadania w kłopoty i z jego niemocą co do ujawnienia swojego zadania… cóż, nie istniał nawet zespół antyterrorystyczny który byłby w stanie wykonać taką misję.
Wiem, wiem – odpowiedział, słysząc jej zapewnienia. Właśnie ze względu na ten długi pobyt w szpitalu i jej opiekę nad psem w tym czasie był wyjątkowo spokojny. Choć nie znał jej dobrze, wiedział że mógł jej zaufać. I to nie tylko gdy chodziło o tego typu przysługi, ale gdy chodziło także o jego życie. – Zobaczymy się niedługo. Wtedy powinienem mieć więcej czasu – odpowiedział. – Więc mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko jakiemuś obiadowi albo chociaż rozmowie przy kawie – zaproponował.
W głowie jednak wciąż przygotowywał możliwe scenariusze odwdzięczenia się za pomoc, którą dotychczas od niej otrzymał.

Raine Barlowe
/zt 2?
Some people get a freak outta me
Some people can't see what I can see
Some people wanna see what I see
Some people put an evil eye on me
przyjazna koala
Śeka
ODPOWIEDZ