studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Pocałunek w rękę nie był dla Raine niczym codziennym, kojarzył się jej bardziej z sposobem, w jaki gentlemani witali się z damami jakieś sto lat temu. I wydawało się jej to dziwaczne, bo ludzie wtedy rzadko myli ręce, poza tym na też nie chciałaby być wyśliniona przez jakiegoś wąsacza. Ale ludzie najwyraźniej nie przejmowali się higieną tak jak teraz, chociaż ten gest ze strony Sam absolutnie jej nie przeszkadzał, bo nie dość, że ona ręce myła calkiem niedawno, to jeszcze to po prostu była Sam. Do tego jedynym sygnałem jaki kojarzyła, była wygolona kreska na brwiach, bo kiedyś chciała sobie taką zrobić, a przynajmniej przez chwilę o tym myślała, tylko jakieś bardziej świadome koleżanki powiedziały jej, że to jest trochę zarezerwowane i jak jest hetero, to ma spadać. - Nie no, nie ma o czym rozmawiać, muszę się wziąć do roboty, tylko i aż tyle - uśmiechnęła się lekko, bo była pogodzona ze swoim losem. Barlowe w ogóle była dość pogodna i nie lubiła narzekania. Ani na poniedziałki, ani na masę nauki, czy to, że jest zmęczona, albo głodna. Wychodziła z założenia, że każdemu się czasem coś uleje, ale jak ludzie skupiają się wiecznie na tym, że im w życiu jest tak źle, zamiast próbować coś zmienić, to robią samym sobie krzywdę. I nie są do tego dobrymi kompanami do rozmów. O ile potrafiła słuchać swoich znajomych, tak nie mówiła raczej o własnych niepowodzeniach. - Albo w bok, albo do tyłu - uśmiechnęła się trochę szerzej, bo spodobało się jej to porównanie do rekina. Co prawda one nie potrafiły oddychać, kiedy nie były w ruchu, więc to mógł być dla nich większy problem niż dla Sam, czy dla niej, ale były takie nieustraszone i chyba nie miały za bardzo wrogów. Tak się jej przynajmniej wydawało, ale nie miała telewizora, więc popołudnia z Davidem Attenborough nie wchodziły w drogę jako źrodlo wiedzy. - O niczym konkretnym - pokręciła powoli głowa, bo jak nie miała możliwości, to nic nie planowała, chociaż trochę się zmieniło dzięki voucherowi Sam. - To jak dalej będzie aktualna pod koniec lata, a ty będziesz miała czas i ochotę, to może jednak mogłabym polecieć z tobą? - zapytała trochę nieśmiało, bo bywała troch naiwna, a Galanis potrafiła ją momentami onieśmielić, więc nie wiedziała czy jej propozycja wspólnego wyjazdu była na poważnie, czy raczej tak sobie tym rzuciła, jak ludzie, którzy mówili "musimy się spotkać" i nigdy więcej się nie odzywali. - Zawsze jakoś tak łatwiej i mogę się jej dopytać o... o rzeczy - bo nic konkretnego nie przychodziło jej w tym momencie do głowy, ale było jeszcze sporo pytań, które musiała zadać, żeby coś więcej wiedzieć. - O, to dam ci znać, kiedy będzie! - bo ciasta i desery potrafiły się zmieniać w zależności od dnia, pory roku i humoru dostawców, albo właścicieli. Właściwie nie było na to żadnego wzoru, przynajmniej ona go nie odkryła. - Naprawdę? Moja mama też czasem robi - cóż za zbieg okoliczności. - Jak lubisz, to mogę ją kiedyś poprosić, żeby zrobiła i wezmę ci kawałek, o, może na święta? - sama by go przygotowała według maminego przepisu, ale przecież była beznadziejna w gotowanie.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
To najważniejsze w sumie było to, że Sameen nie wyszła na jakiegoś creepa albo tragiczna lesbijkę, która jest przy tym obrzydliwa. Zdecydowanie wolała być gentlemanem. A higiena w tym konkretnym przypadku absolutnie się nie przejmowała, bo jednak wierzyła, że żyje w świecie, w którym nie ma opcji żeby jej siostra była brudasem albo kimś kto nie dba o higienę. Tak samo wiedziała, że jakby była jakaś globalna pandemia to Raine na bank by się zaszczepiła i nigdy nie dołączyłaby do ruchu antyszczepionkowców. Umarlaby gdyby się okazało, że jest wręcz przeciwnie.
-Bardzo możliwe. Ale nie wiem. – Zaśmiała się cicho. –Kiedyś słyszałam taki zwrot, ale nie wiem czy to prawda. O tych rekinach. – Wyjaśniła, bo jakoś przy Raine nie miała obaw przyznać się do tego, że czegoś nie wie. W sumie z reguły wolała się przyznać, że czegoś nie wie. Chociaż bogowie dobrze wiedza, że zdarzało jej się też palić głupa i udawać, że wie o czym ludzie do niej mówią. –Boję się rekinów na tyle, że nie jestem w stanie o nich czytać, ani nawet niczego obejrzeć czy poznać ciekawostek. Nie lubię nawet na nie patrzeć. – Postanowiła, że zdradzi Raine taką ciekawostkę o sobie. Jak kiedyś Barlowe będzie chciała ją zniszczyć to wystarczy po prostu, że pokaże jej film dokumentalny o rekinach i Sameen albo umrze, albo wyśpiewa wszystko. To była jej pięta achillesowa. Bardzo możliwe, że gdyby jej wrogowie o tym wiedzieli to mieliby nad nią niesamowitą przewagę. Teraz Raine posiadała tą wiedzę i mogła ją zniszczyć.
-Mhm. – Pokiwała głową. –A gdybyś miała… gdybyś nie miała żadnych ograniczeń, nie ograniczałby cię czas ani pieniądze ani praca to gdzie chciałabyś się udać? – Każdy miał pewnie jakieś takie miejsce, które by odwiedził w pierwszym odruchu po nagłym przypływie gotówki, albo czegokolwiek. Miejsce, którego się nie znało, ale człowiek czuł, że może tam należeć, albo po prostu chciał je zobaczyć. –Dla ciebie zawsze będę miała czas i ochotę. – Uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła rękę, żeby uścisnąć ramię Barlowe. –Możesz. Jak najbardziej. Nie mogę się doczekać. – Dosłownie teraz pewnie będzie z wytęsknieniem oczekiwała końcówki australijskiego lata, żeby mogły tam razem polecieć. –Mam kozę i króliki. – Pochwaliła się, bo w sumie tak rzadko o tej Krecie myślała, że nie pamiętała o tym co tam zostawiła. Co prawda miała ludzi, którzy chętnie zajmowali się jej dobytkiem w Grecji, ale wiadomo, że dla turysty nawet koza jest atrakcją. Chyba, że to ja jestem dziwna i jaram się kozami. Trudno. –Super. Dzięki. – Ucieszyła się, bo akurat ten sernik jej smakował i w sumie to nie miałaby nic przeciwko temu, żeby jeszcze raz go spróbować. Co prawda wydawało jej się, że mama jak robiła ten sernik to robiła go z brzoskwiń z puszki, a ten w kawiarni był zrobiony ze świeżych brzoskwiń i była to wyczuwalna różnica, ale jednocześnie oba były pyszne.
Zamarła na propozycję sernika od mamy. Aż ją oblał zimny dreszcz i żołądek jej się ścisnął. –Bardzo chętnie. – Odparła starając się zabrzmieć normalnie i udawać, że wcale się tym nie przejęła. –Na święta mnie nie będzie, ale po świętach jak najbardziej. Jeśli oczywiście nie jest to problem dla twojej mamy. – Aż żałowała, że musi lecieć na tą Kretę, bo wolałaby spróbować tego sernika. Niestety zobowiązania z jej nieoficjalnej, drugiej rodziny wzywały.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
#450 #1000

- Trochę się nie spodziewałam, że jest coś, czego możesz się bać - przyznała, bo Sam wydawała się jej być taką nieustraszoną. No i lęk przed rekinami nie wydawał się jej być czymś powszechnym. Nie jak pająki na przykład, bo one były dosłownie wszędzie i trzeba było sprawdzać swoje buty przed założeniem, żeby przypadkiem nie dzwonić ostatkiem sił po karetkę, bo coś zatruło swoim jadem w stopę. - Ale spokojnie, nigdy nie zaproponuję ci pływania z rekinami, bo ja się boję głębokiej wody - lęk za lęk, więc były trochę kwita. Co prawda u Raine nie było to nic panicznego i jakby miała na sobie kamizelkę jakąś, albo po prostu butlę, a do tego woda nie byłaby ciemna, to istniała jakaś szansa, że to dźwignie. Ale bała się szczególnie ciemnych i zarośniętych jezior, bo przerażała ją sama myśl o tym, że coś może dotknąć jej stopy i nie będzie wiedziała co to jest. - A z tymi rekinami to po prostu tak, że muszą się ruszać, żeby mieć wymianę gazową - nie wiedziała czemu dokładnie, ale z pewnością o tym doczyta, bo nawet zmarszczyła brwi w zastanowieniu i nie mogła wymyślić dlaczego inne ryby mogą sobie wisieć w wodzie w bezruchu, a rekiny nie. - Ale to może lepiej nic nie mówię - mruknęła z takim przepraszającym uśmiechem, bo powinna uciąć raczej temat, skoro przed chwilą Sam powiedziała, że nie chce słuchać nawet ciekawostek. Tylko, że było to ciężkie, bo lubiła te ich rozmowy na najbardziej randomowe tematy, jak obieranie ananasa, czy cos w tym stylu.
- W sumie to nie wiem. Może do jakiejś Azji? O, albo chciałabym zobaczyć śnieg! - widać było po niej, że się wyraźnie podekscytowała. - Rozmawiałam ostatnio z koleżanką ze Stanów i ona w zimę zawsze jeździła na święta do jakiejś chatki w górach, takiej ze sniegiem i w ogóle - autentycznie się rozmarzyła, bo dużo o tym myślała, szczególnie wśród tych wszystkich przedświątecznych wydarzeń, a jak poszly z Carlie na ognisko i ta jej opowiadała o swoich świętach w domu, to tym bardziej chciałaby czegoś takiego doświadczyc. - Dobra, to ja zapytam w pracy o wolne, bo to nie wiem, czy jest jakiś grafik wakacji i w ogole, i dam ci znać - pokiwała głową, bo ona jednak była przyzwyczajona do tego, że jest wiecznie zajęta i musi z wyprzedzeniem planować rzeczy. - Jedną? - nie, żeby Raine nie chciała nawet jednej kozy pogłaskać, bo ona w ogóle była trochę jak księżniczka Disneya i uwielbiała wszelkie zwierzęta, wszystkie by chciała mieć, ale musiala sie zadowolić pożyczonym dobermanem od czasu do czasu. - Nie no, Sam, jak nie chcesz to nie musisz - jakoś niewyraźne wyglądała, wiec może Raine nie powinna jej proponować takich rzeczy, bo w sumie ciasto od mamy to prawie jak poznanie mamy, a niektórzy byli jakoś uczuleni na kontakty z rodzicami swoich znajomych. Chociaż Barlowe była przekonana, że jakby te dwie się spotkały, to by się akurat bardzo polubiły!

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Dlaczego? – Zapytała rozbawiona i po chwili nawet się zaśmiała, ale po dłuższej chwili przestała się śmiać. Przeniosła wzrok na Raine i trochę z niecierpliwością, ale jednocześnie zestresowana wyczekiwała odpowiedzi. Co jak odpowiedź jej się nie spodoba? Co jak Raine jej powie, że w sumie to Sameen sprawia wrażenie robota, który nie ma uczuć i niczego się nie boi? Nie chciała, żeby Raine tak o niej myślała. Inni niech myślą. Raine nie. –To dobrze się składa, bo głęboka woda też mnie przeraża. – Przerażały ją nawet niewielkie zbiorniki wodne. Nawet gdyby miała zapewnienie, że jest bezpiecznie to niekoniecznie chciałaby się o tym przekonać na własnej skórze. Jedynym momentem, w którym weszłaby do wody, nie zastanawiając się nad konsekwencjami, byłby moment, w którym musiałaby ratować komuś życie. Jednak lista osób, dla których by ryzykowała była naprawdę krótka, więc jest szansa, że Galanis nigdy nie będzie musiała skakać w niezbadane głębiny. –Nie wiedziałam. To fascynujące. – Mruknęła pod nosem i wbiła wzrok w ziemię zastanawiając się czy jakby przytrzymała pod wodą rekina to ten by umarł? W sumie nie wiedziała jak miałaby to zrobić, a nie chciała o tym myśleć, bo już poczuła jak robi jej się niedobrze i zimno. –Możemy do tego wrócić jak będę po paru drinkach. – Zaproponowała chociaż wolałaby nigdy do tego nie wracać.
Uśmiechnęła się na wzmiankę o śniegu. Z tego co zauważyła to marzeniem wielu Australijczyków jest odwiedzenie miejsca gdzie jest śnieg. W sumie to im się nie dziwiła. Sameen osobiście była fanką deszczowych, zimnych dni, więc klimat Australii niekoniecznie jej podchodził. Była tutaj ze względu na rodzinę. –Brzmi rzeczywiście zajebiście. – Uśmiechnęła i sama się rozmarzyła. Jak tak Raine zaczęła opowiadać o takim miejscu w górach, ze śniegiem, gdzie pewnie ciężko dotrzeć w normalnych warunkach, to Sam uznała, że byłoby to idealne miejsce dla niej. –Spodobałaby ci się Austria zimą. Albo Szwajcaria. – To jej ulubione zimowe państwa.
-Super. O mnie się nie martw, bo ja mój grafik dostosuje sobie to twojej dostępności. – Miała możliwość wybierania sobie zleceń, więc absolutnie nie miała problemu z tym, że wybrać termin wybrany przez Barlowe. –Tak. – Skinęła głową. –Mam nadzieję, że jeszcze żyje. – Zmarszczyła brwi. Miała więcej kóz, ale wiadomo, że przychodził czas na to, żeby kozę zabić i zrobić z niej gulasz. Postanowiła jednak tego nie mówić Raine, bo nie wiadomo jak na to zareaguje. –No chyba, że coś się zmieniło i mam więcej. Mam nadzieję, że nie. Są strasznie głośne. – Dobrze, że nie była fanką spania, więc nie przeszkadzało jej jak kozy jej się darły pod oknem. Ja jak byłam na Krecie to miałam widok na prywatne domki i akurat pod moim balkonem kozy miały wybieg i jak się darły to nie było opcji, żebym się wyspała.
-Nie, nie. Nie. Totalnie chcę. Serio. Bardzo, bardzo chciałabym spróbować ten sernik. – Nie miała pojęcia, że w grę wchodziło poznanie mamy, więc jak najbardziej się zgodziła. Myślała, że mama Raine upiecze ciasto i Raine weźmie od niej kawałek dla Sam. –To pokażesz mi te swoje meble tarasowe? – Zapytała, bo zakładam, że siedziały jeszcze w środku.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie wiem, bo wydajesz się taka... nieustraszona - może nie tak nieustraszona, jak w tych programach sprzed dwóch dekad, gdzie ludzie kładli się do jakichś pudeł z jadowitymi pająkami i wężami, albo pili smoothie z surowych świńskich ryjków, ale w życiu wcześniej nie przyszłoby jej do głowy, ze Sameen może mieć jakieś lęki. - O, serio? - Sam bała się nie jednej rzeczy, ale aż dwóch? I do tego tego samego co Raine? Okej, może niekoniecznie był to dobry powód do ekscytacji, ale usłyszała w swoim życiu wystarczająco dużo razy, że przesadnie panikuje, że przecież gdzieś obok jest łódka, że ktoś ją w razie czego złapie. Lorcan nawet w tej swojej całej głupiej wycieczce jachtem chciał popływać w oceanie, co tylko pokazywało, że się wcale nie znali, jeśli myślał, że jej to sprawi przyjemność. - Albo nie musimy wcale - bo przecież to nie tak, że Raine chciała studiować jakąś rekiniologię i było to jej wielkie zainteresowanie, więc chciała się podzielić z Galanis wszelkimi informacjami, jakie na ten temat miała, więc mogły po prostu odpuścić temat.
- I w ogóle jeżdżenie na nartach - umiesz jeździć? To jest jakieś skomplikowane? Bo łyżwy to podobno jak rolki, ale też nigdy nie próbowałam - w Australii wyjście na łyżwy było jednak trochę zbędną fanaberią. Wiadomo, że przy współczesnej technologii stworzenie lodowiska nie było jakoś specjalnie skomplikowane, nawet w miejscu, gdzie jest trzydziestostopniowy upał, ale Barlowe jakoś nigdy się nie wybrała, szczególnie, że już nawet na tych rolkach nie jeździła. - O, dobra, to dam ci znać jak najszybciej - zapewniła od razu i powtórzyła sobie parę razy w myślach, żeby zapytać jak wygląda branie wolnego w Hungry Hearts, jak już będzie w pracy, żeby mieć wszystko załatwione i już tylko czekać na wylot, no i żeby jednak Sam mogła sobie wszystko zaplanować wcześniej. - Co? Nie mów tak nawet! - bo Raine już się zdążyła do tej kozy przywiązać, a raczej do wizji ich spotkania, chociaż jeszcze jej nawet nie widziała na oczy. No ale fajnie by było ją zobaczyć na żywo i pogłaskać, o ile to była taka głaskalna. - W sensie, że takie małe kózki? - teraz to już w ogóle na maksa chciała je zobaczyć, bo bejbi kozy musiały być strasznie urocze, nawet jeśli się trochę darły. Fiodor też szczekał o poranku, a to nie sprawiło, że lubiła go mniej. - Dobra, to zapytam - co prawda ich poznawania wcale nie planowała, bo nie wedziała pod jakm pretekstem moglaby to zrobić, ale serniczek był zawsze okej i sama by chętnie zjadła. - A, no tak, zupełnie zapomniałam! - pokręciła głową z uśmiechem i wstała, żeby wyjść na taras i rozłożyć ręce na boki. - Ta-daa! - siedziska, stolik i mini regał ze starych drewnianych skrzynek i desek, oszlifowane i poolejowane, wyglądały na takie retro, trochę surowo, ale przynajmniej nie miały drzazg.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zaśmiała się. Trochę Raine połechtała jej ego, bo jednak zawsze miło usłyszeć, że ktoś cię ma za nieustraszoną. No i prawda była taka, że Sameen chciałaby być nieustraszona. Niestety nie była. Miała rzeczy, które ją przerażały i które mogłyby ją zniszczyć gdyby ktoś odpowiednio ich użył. Nie miała jednak jakiejś obawy przed tym, żeby przy Raine być osobą, która jednak ma słabości. Właściwie to chciała to jej pokazać. Głównie po to, żeby nie wyjść na jakiegoś robota, albo człowieka bez uczuć. Chciała być ludzka, bo chciała, żeby Barlowe ją lubiła. –W takim razie masz rację. Tylko się wydaje być nieustraszoną. – Odpowiedziała, a na jej kolejne pytanie pokiwała głową. –Serio. A wiesz co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim? – Wyprostowała się na krześle. –Że gdzieś moim mikro marzeniem jest posiadanie jachtu, żebym mogła się na nim opalać topless. Wiem tylko, że nigdy nie spełnię tego marzenia, bo po co mi jacht, z którego nigdy nie będę korzystać, bo korzystanie z niego oznaczało wypływanie na wodę, a w moim przypadku to nie wchodzi w grę. – Parsknęła pod nosem, bo to wszystko było tak debilne i śmieszne, że aż ciężko było jej samej uwierzyć w to, że to co mówiła teraz, nie było kłamstwem. Czysta prawda. Lubiła swoje hajsy inwestować w różnego rodzaju pojazdy, ale na razie ograniczała się do klasycznych aut. Chociaż tak teraz myślę, że skoro potrafi pilotować helikopter to powinna może zainwestować w helikopter. –Dobra. To mi pasuje, bo jak o wodzie jeszcze mogę rozmawiać, tak o rekinach konkretnie już nie bardzo. – Aż zareagowała jakąś bliżej nieokreśloną drgawką, która nie była teatralnym zagraniem.
-Miałam okazję spróbować. Ale nie nazwałabym tego jeżdżeniem. – Pewnie się wyjebała i uznała, że już więcej nie chce próbować, ale nie chciała się do tego przyznać. Tyle z bycia ludzką i lubianą. –Dla mnie jest to skomplikowane, ale wiesz jak jest… jak komuś jest to przeznaczone to pewnie po dwóch dniach jeżdżenia będzie robił jakieś triki w powietrzu. – Pewnie widziała na necie filmiki jak ludzie na nartach robią jakieś salta i szpagaty, albo jeżdżą w trakcie lawiny i się zachowują jakby wyprowadzali psa. Dla niej to niepojęte. –Nie jeździłam nigdy na rolkach ani na łyżwach. – Wyznała. Pewnie nie miała misji, która wymagałaby od niej zamordowania kogoś na lodowisku, dlatego nie miała okazji. A ściganie kogoś na wrotkach wydawało się dziwne. Szybciej biegała.
-Przepraszam. – Zaśmiała się widząc reakcję Raine na potencjalną śmierć kozy. –Dawno tam nie byłam, a jak telefonuje to raczej nie pytam o kozę. – Nawet nie telefonowała tam jakoś specjalnie często. Dostawała listy, ale nawet tam nie wspominano o kozie. –Tak, małe kózki. – Parsknęła. –Moja sąsiadka ma więcej kóz i jak ma małe to ubiera je w takie śmieszne body. Takie różowe z kolorowymi kwiatkami. Wygląda to strasznie komicznie. I te małe kozy są takie… randomowe. – Pokręciła głową i chichotała pod nosem. Nie wiedziała czy to alkohol zadziałał na nią tak bardzo szybko czy może działało towarzystwo Raine czy po prostu naprawdę tak bardzo śmieszyły ją te kozy.
Dopiła alkohol ze swojej szklanki, chwyciła butelkę i ruszyła za Raine, żeby obejrzeć te meble. –Wowww, Raine. – Nawet nie musiała udawać zdziwienia. Naprawdę wszystko prezentowało się zajebiście. Odstawiła butelkę i swoją szklankę na stolik i zaczęła przyglądać się meblom z bliska. Kucnęła nawet, a opuszkami palców zaczęła delikatnie wodzić po drewnie. –Jest naprawdę zajebiście. – Przyznała nie odrywając wzroku od stolika. –Nie wierze, że musiałam się upomnieć, żeby je zobaczyć. Powinnaś się nimi pochwalić od razu. – Zażartowała trochę z tym upominaniem się.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- No dobra, ale takie jachty chyba mogą być na jakichś samochodach. No wiesz, przecież muszą je przewozić, to nie Titanic. To mogłabyś taki jacht postawić sobie w ogródku i się na nim opalać, a że nie musiałby pływać, to w ogóle mogłabyś mieć taki bez silnika, więc nie trzeba by go było konserwować. O, albo wybudowałabyś sobie taki pokład jachtu po prostu - czy to w ogóle miało sens? Jeśli Sameen była taka bogata, że całemu Lorne Bay mogłaby zafundować wakacje, to czemu nie zbudować sobie czegoś takiego? Kardashianki swoim dzieciom robiły imprezy urodzinowe droższe, niż Raine w całym swoim życiu zarobiła, więc czemu nie imitacja jachtu? Sam przynajmniej by mogła skorzystać, a te dzieci i tak nie zapamiętają. Przynajmniej tak pisali ludzie w komentarzach pod plotkarskimi newsami, które czasem czytała, żeby się odmóżdżyć. - Ale to całkiem śmiesznie w ogóle, bo ja się też boję wody, a ostatnio moja koleżanka powiedziała, że nawet kąpanie w wannie jest dla niej nieprzyjemne. No wiesz, dużo ludzi jak na nadmorską miejscowość - większość znajomych Raine po szkole chodziła na plażę, robiła sobie weekendowe wycieczki, surfowała, albo chociaż umiała świetnie pływać. Ona piętnaście lat temu straciła grunt pod nogami na basenie i to już nie było zajęcie dla niej. Przez to jedno wydarzenie.
- Pewnie też jak ktoś jeździ od małego to dla niego żaden problem. Jak z wszystkim. Ja na przykład chciałam być cheerleaderką jak byłam mała, ale denerwowało mnie, że trzeba było dopingować chłopców, a może jakbym wtedy trenowała, to teraz umiałabym robić salto i takie rzeczy? - dużo miała dziecięcych marzeń, których nigdy nie spełniła. Po części dlatego, że po prostu jej przeszło, a po części dlatego, że rodzice nie mieli możliwości wysyłania jej na wszystkie zajęcia, jakie sobie upatrzyła, no i doskonale wiedzieli, że to jej upatrzenie jeszcze nic nie znaczyło. W końcu w takim młodym wieku presja otoczenia jest silna, a jak jakaś dziewczynka, która jest najpopularniejsza w klasie, dostanie swojego konia, to każda chce być koniarą.
- Czemu o nią nie pytasz? - wydawało się jej to dziwne, że Sam ma swojego zwierzaka i nie chce na przykład jego zdjęć. Raine, jak tylko Laurent podrzucał jej Fiodora, robiła całą sesję zdjęciową, żeby wysłać Archiemu, chociaż on z tym psem miał tyle wspólnego, że go widział kilka razy. - I ta twoja żyje z nimi? - pewnie samej byłoby jej smutno, więc miało to sporo sensu. - Ale super muszą wyglądać takie w sweterkach! - może Fiodor też będzie wyglądał super w sweterku? Był taki duży, że Raine mogła spróbować na nim jakąś swoją koszulkę.
- Dzięki - uśmiechnęła się szeroko, może lekko zakłopotana, bo ogólnie nie lubiła się raczej chwalić. - Gdyby nie Archer to wyglądałoby dużo gorzej, ale serio się postarał i mega mi się podoba - przyznała, bo dzieło w końcu nie było tylko jej.

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Chichotała przez cały czas kiedy Raine opowiadała o tym jachcie, który nie byłby jachtem tylko imitacją jachtu. Pomysł był niegłupi, ale jednocześnie gdzieś tam wszystko traciło serce tego do czego tak naprawdę służyły jachty. Chociaż Sameen nei wiedziała do czego służyły, bo na razie to jachty były chyba po prostu pokazaniem innym ludziom, że miało się pieniądze. –Ale mając taki jacht na ogrodzie nie miałabym tego samego uczucia osamotnienia, którego bym oczekiwała dryfując sobie gdzieś na środku jakiegoś oceanu. Może nawet nie osamotnienia, ale może bardziej prywatności, o! – Chociaż jej to nawet takie osamotnienie by nie przeszkadzało. Lubiła swoją samotność, a przynajmniej próbowała ją polubić i może po prostu zaczynała się do niej przyzwyczajać.
-O, też tak długo miałam! – Przyznała, bo doskonale pamiętała jak miała swoje pierwsze kąpiele w wannach i dosłownie bała się tego, że utonie, albo ktoś przyjdzie i ją utopi. Tyle razy torturowano ją waterboardingiem, że samo patrzenie na wannę przyprawiało ją o mdłości i uczucie topienia się. Do wanny zaczęła się przyzwyczajać dopiero jak przeprowadziła się do Lorne. Z tej w swoim mieszkaniu i w mieszkaniu Primrose nigdy nie korzystała. Bała się. Dopiero u Zoyi poznała przyjemności wynikające z kąpieli relaksacyjnych. –Tak, to jest zabawne. – Nawet się zaśmiała, bo rzeczywiście śmieszne, że Raine wychowana w nadmorskiej miejscowości bała się wody, Sameen „wychowana” na wyspie, też się jej bała. Powinny być raczej wodnymi istotami.
Zaśmiała się rozbawiona. –A to nie na tym polega bycie cheerleaderką? Żeby jednak dopingować chłopców? – To znała tylko z amerykańskich filmów. Nie miała pojęcia, że bycie cheerleaderką to coś co naprawdę istniało. Myślała, że to wymysł na potrzeby fabuły. No i że praktykowało się to w Australii też było nowością. –Myślę, że to bardzo prawdopodobne, że umiałabyś zrobić salto. – Znowu się zaśmiała, bo chciałaby być częścią życia Raine kiedy ta rozważała bycie cheerleaderką.
Wzruszyła ramionami. –Nie wiem. Nie jestem do niej jakoś przywiązana. – Zawsze jej powtarzano, że nie można się do niczego przywiązywać, bo to było pierwszą oznaką słabości i znalezienia sobie słabego punktu, który później może zostać wykorzystany przeciwko tobie. A nie chciałaby być w sytuacji, w której ktoś jej powie „jeśli nie zdradzisz nam sekretów to twoja koza zginie w męczarniach”. –Nie mam pojęcia. – Zmarszczyła brwi. –Ale miałoby to sens gdyby z nimi żyła. – Następnym razem to zaproponuje, chyba, że już tak robią za plecami Sameen, a jej kozę szykują specjalnie na jej przyjazd. –Są mega urocze. – Przyznała. –Jak będziemy na Krecie to wybierzemy się tam, żebyś mogła je pooglądać. – Pewnie nikt nie będzie miał nic przeciwko temu, żeby przyszedł ktoś kto będzie się chciał z kozami pobawić. Nawet Sam raz trzymała kozę na rękach. Upuściła ją co prawda jak ktoś zaproponował, że zrobi jej zdjęcie z kozą, ale tym się już nie pochwali.
-Wyszło naprawdę super. – Przyznała i jak już pomacała drewno to uznała, że pozwoli sobie na to, żeby usiąść na jakimś krześle. Zrelaksowała się na chwilę i patrzyła na widoczek przed nią. –Przyjemna sprawa tak sobie tutaj… pochillować bombę. – Użyła tego stwierdzenia ostrożnie, bo nadal nie wiedziała co to oznacza, ale jej znajoma tak mówiła. W sumie nie jej, bo Sam nie ma znajomych, ale no cóż.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Hmm, no dobra, to może musisz mieć po prostu kupić jakąś działkę w takim mieście widmo. Wiesz, że w Stanach jest takich pełno? Chcieli wybudować metropolię, gdzieś w okolicy Las Vegas, ale jednak inwestorzy splajtowali, śmieszne słowo w ogóle - miała nadzieję, że oznaczało ono bankructwo. - Teraz mieszka tam sobie jakaś jedna rodzina, jedna, rozumiesz? - co prawda nie powiedziała jak wielkie to miało być (bo sama nie wiedziała), ale metropolia to jednak metropolia. - I tam w ogóle jest tanio, więc mogłabyś tam sobie kupić całą dzielnicę, w ogóle ponazywać ulice w jakiś ładny sposób, a jakbyś chciała tam tylko wpadać, to mogłabyś mieć jakiegoś, o, zarządcę nieruchomości tam, on by sprowadził swoją rodzinę i tak dalej, a potem by się to rozwinęło. Takie Sameenopolis! - chyba już ta kapka wypitego alkoholu mocno podziałała na Raine, bo paplała i paplała, a szansa na to, że Sam w ogóle będzie zainteresowana kupnem ziemi pośrodku niczego była dosyć znikoma. No bo kto by chciał to zrobić?
- Serio? A skąd ci się to wzięło? Ja to miałam paskudnego nauczyciela pływania w podstawówce. Dalej pamiętam jego twarz - zmarszczyła brwi, bo wydawało się jej nawet, że gonił ją w jednym z ostatnich horrorów po ulicy, jak próbowała uciekać przed latającymi wombatami. Najwyraźniej takie traumatyczne przeżycia, nawet jeśli się o nich zapominało, zostawały gdzieś w podświadomości.
- Ej no, nie bądź taką męską szowinistką! - zaczepnie szturchnęła ją w ramię. - Jest taki program na Netflixie, Cheer, obejrzyj sobie. Wiesz jak ciężko oni ciężko muszą pracować nad tymi wszystkimi piramidami i akrobacjami? I chłopcy też, a jakieś mecze koszykówki ich tam wcale nie interesują - Raine miała zwyczaj interesowania się czymś na całego. I owszem, obejrzała dokument, potem jakiś serial, a potem jeszcze doczytała, a jeszcze później obejrzała eliminacje do Dallas Cowboys Cheerleaders i ogólnie uważała, że to bardzo dziwny sport, bo jednak trzeba być ładnym, żeby w ogóle móc pokazać swoje umiejętności.
- Nie jesteś przywiązana do swojej małej kozy? Saaaam, jeszcze pomyślę, że jesteś jakaś bez serca - i koniecznie musiały ją odwiedzić na Krecie, porobić wspólne zdjęcia i dowiedzieć się w szczegółach co dzieje się z kozą, kiedy Galanis nie ma w pobliżu. Ale to już trudno, Raine się wszystkim zajmie sama, w ramach takiego swojego projektu.
- Dzięki, przekażę Archiemu - uśmiechnęła się szeroko, bo Brooks na sto procent będzie zadowolony, że ktoś pochwalił ich dzieło, chociaż było dosyć spontaniczne. - Co zrobić? - zamrugała kilkukrotnie, niepewna, czy się przypadkiem nie przesłyszała. Poczillować bombę? Kto tak w ogóle mówił? Piętnastolatki?

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zachichotała pod nosem, nawet sobie otarła łezkę. –Tak, wiem. – Pokiwała głową. –Ale też wiesz, że większość z tych miasteczek to ściema, że to inwestorzy splajtowali? – Spojrzała na Raine. –Bardzo często to są specjalnie tworzone, fikcyjne miasteczka, które są placówkami treningowymi dla FBI i CIA. – Za wjechanie, nawet nieświadome, do takiego miasteczka może takiego zwykłego Amerykanina spotkać kara. Co ogólnie jest pojebane, bo przecież skąd kurwa taki zwykły Amerykanin ma wiedzieć, że właśnie wjeżdża do miasteczka, do którego wjechać nie powinien? Chciałaby to kwestionować i o tym dyskutować, ale jednocześnie wiedziała, że Stany Zjednoczone są bardzo specyficznym krajem i rozmowa o ich logice prowadzi donikąd. –Moim marzeniem jest taka osamotniona chata w jakimś lesie. I to tak zbudowana, że część jest zabudowana pod ziemią, więc tak naprawdę to ciężko ją zlokalizować. Na zakupy bym się wybierała raz w miesiącu czy coś. – Pewnie polowałaby na zwierzynę mieszkająca w lesie, ale nie wiedziała jak Raine zareagowałaby na takiego newsa, więc postanowiła tego nie mówić na głos. Wolała uniknąć ewentualnego obrzydzenia dziewczyny. –Wiesz co? – Spojrzała na Raine i nawet spoważniała. –To brzmi naprawdę zajebiście. W sensie może nie nazwa, bo jednak staram się nie być tak egocentryczna. – Uśmiechnęła się. –Ale wizja takiego miasteczka… – Podrapała się po brodzie wpatrując się w jakiś punkt. –Takie coś można by wykorzystać do stworzenia bezpiecznego miejsca dla ofiar przemocy czy coś. Zamiast kisić tych ludzi w smutnych i obleśnych blokach, gdzie większość to patologiczne kawalerki. Albo można uniknąć tego, że kilka takich kobiet kisi się w jednym pokoju i stworzyć nawet coś takiego. – Machnęła ręką wskazując na chatkę Raine. –Nie muszą to być wielkie domy czy posiadłości, ale nawet takie chatki. Żeby osoby szukające pomocy miały „swoje miejsce”. – Oczywiście chętnie by w coś takiego zainwestowała, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że nie było to takie proste. Zwłaszcza w jej przypadku. Sprawa z pewnością zostałaby nagłośniona, a ona na pewno nie chce być osobą publiczną.
-Prawie się utopiłam jak byłam dzieckiem. – Posłała jej smutny uśmiech. Nie kłamała, ale jednocześnie kłamała. Czy prawie się utopiła? Tak. Ale nie było to przypadkowe, bo poszła ze znajomymi czy rodziną na plażę. Była torturowana w ramach „wyrobienia charakteru i odporności”. Oczywiście zamiast tego nabawiła się traumy, więc wesoło.
-Czyli, że cheerleading to tak naprawdę już jakiś tam osobny sport czy coś? – Zapytała i nawet szczerze się zainteresowała, bo tego nie wiedziała. Cokolwiek oglądała przy pomocy Zoyi przedstawiała cheerleading jako po prostu dopingowanie drużyny sportowej. Nie było tam mowy o jakimś ciężkim trenowaniu, a już na pewno nie brali w tym udziału chłopcy.
Trochę przeraziła ją wizja tego, że Raine mogła mieć ją za kogoś bez serca. Inna sprawa kiedy Sameen sama o sobie tak mówiła, albo kiedy nie miała problemu z byciem o to oskarżaną przez Zoyę. Przy Raine chciała mieć jednak serce. Nawet dla jakiejś głupiej kozy. –To przez to, że nie widuje jej zbyt często. – Wyjaśniła licząc na to, że jednak taką sytuację Raine zrozumie. –A nie mogę jej przywieźć tutaj, bo kozy jedzą wszystko, więc… no nie miałabym w mieszkaniu nic. – Nie żeby teraz jej mieszkanie było jakoś super udekorowane czy wyposażone.
-Przekaż. Są naprawdę imponujące. – Nie kłamała i nie wymyślała czegokolwiek tylko po to, żeby połechtać ego Raine i jej kolegi. Naprawdę była pod wrażeniem tego co stworzyli. –Ja… nie wiem. – Spojrzała na Raine zażenowana i spaliła nawet buraka. –Nie wiem co to znaczy. Słyszałam to i uznałam, że co jak co, ale ty zrozumiesz. – Odstawiła na chwilę szklankę z alkoholem, żeby móc ukryć twarz w dłoniach. Czuła jak zaburaczyły jej się nawet uszy. Nie była w stanie ukryć swojego zażenowania, ale z pewnością dopiero teraz poczuła czym są australijskie upały.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Co? Serio? - ona tu chciała zaskoczyć Sam jakąś ciekawostką, a wyszło, cóż, wyszło jak wyszło, czyli kompletnie odwrotnie, bo oto ona wiedziała więcej w temacie. Czasem Raine się zastanawiała skąd w ogóle ma czas na dowiadywanie się tych wszystkich rzeczy, ale może w pracy jej tak wychodziło, że jak dużo podróżowała to miała czas na czytanie, albo oglądanie tych rzeczy, co czasem puszczali na telewizorach w samolotach. Ale nie wiedziała nawet czy to filmowy wymysł, czy serio tak jest, bo nigdy nie leciała samolotem. - Hmm, a taka schowana nie byłaby trochę ponura? No wiesz, jak pod ziemią to nawet ciemno - a Raine jako dziecko australijskiego słońca i szczęściara, która bez kremu z filtrem mogła chodzić po plaży i nie spalała sobie ramion i nosa, nie wyobrażała sobie mieszkania w miejscu, gdzie słońce nie jest tak naturalną częścią dnia, jak w Lorne Bay. - Ale w sumie jakby wszystkich takich ludzi wpakować do jednego miejsca to nie byliby jacyś tacy na widoku? A chyba chodzi o to, żeby ich nie odnaleźć? - albo tak się jej wydawało, no bo jednak nie wiedziała o co tak naprawdę chodzi w dawaniu nowego startu ofiarom przemocy. Ale skoro i tak byli wpakowani do mieszkań komunalnych, to chociaż mogliby mieć ładniejszą okolicę, a jak nie miasteczko, to przynajmniej osiedle.
- Ojej - nie wiedziała jak to dalej skomentować, ale takie traumatyczne przeżycia zostawały w człowieku długo i pewnie jakaś terapia mogła pomóc, ale dopóki to był lęk przed pływaniem, to przecież nie trzeba było na siłę z tym walczyć.
- Tak, to znaczy, no wiesz, dalej dopingują jakiejś drużynie, ale krzyczeć "do boju tygrysy" i machać pomponami nie jest tak trudno, a tu chodzi o całe przedstawienie, układ, akrobacje - a to wyglądało akurat na maksymalnie skomplikowane, przynajmniej w tych wszystkich programach, które widziała.
- No i lot pewnie byłby dla niej stresujący, a w ogóle powinna raczej żyć w jakimś ogródku i z innymi kozami - niektórzy trzymali takie zwierzęta gospodarskie w mieszkaniach, ale to było jakieś skrajnie nieodpowiedzialne, przynajmniej według wiedzy Raine, więc Sam była trochę usprawiedliwiona. Bo w sumie podjęła dobrą dla kozy decyzje, tak było lepiej.
- Ucieszy się! - oj tak, Archie był łasy na komplementy, więc z takiego na pewno miał się ucieszyć, szczególnie, że musiał zauważyć, jak Raine ceni sobie opinię Sameen. - Sam, wszystko ok? - z przerażeniem złapała ją za ramię, a jak zobaczyła, że to wszystko kwestia tego dziwnego powiedzenia, to się roześmiała, ale tak radośnie, chcąc się śmiać z Galanis, nie z niej, no i wesoło już potem spędziły popołudnie i wieczór, alkohol mocno rozluźnił młodą Barlowe i było naprawdę przyjemnie.

zt. x2

Sameen Galanis
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
ODPOWIEDZ