studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- No dobra, czyli teraz albo nigdy? - już prawie sięgała po telefon do kieszeni, ale przypomniała sobie, że leży gdzieś porzucony w domu, w bliżej nieznanej lokalizacji i jego odnalezienie nie było jakoś na liście priorytetów Raine. - To trudno, będę musiała z tym żyć! - zaśmiała się, bo normalnie jakby tu debatowała nad czymś tak remontowo bardzo poważnym, ale może tak właśnie wyglądało podejmowanie decyzji o nowych płytkach do łazienki, tylko na te się później było niejako skazanym latami, a przynajmniej tak się jej wydawało, w końcu remonty to nic taniego do ogarnięcia, prawda? - Najwyżej jak poskładamy i wyjdzie inaczej, to rozłożymy i złożymy jeszcze raz, sam mówiłeś, że najlepsze pomysły przychodzą w trakcie! - niech sobie myśli, że nie jest pamiętliwa. Co prawda nie miała w zwyczaju cytować i wspominać głupich historii sprzed kilku lat, więc nie była wariatką, ale czasem doskonale kojarzyła poszczególne wydarzenia, razem z tym, w co była ubrana i co jadła danego dnia, tak jak przy pierwszej wizycie u Archiego w szpitalu, chociaż tu zadanie miała ułatwione, bo przez stres nie zjadła nic.
- Oczywiście, że tak, inaczej nie naprawiałabym wszystkiego taśmą izolacyjną i trytytkami - a te dwie rzeczy potrafiły zdziałać cuda! I tak jak miała pooklejane dużo kabli właśnie taśmą, a trytytki nosiła nawet w torbie, chociaż od koleżanek dowiedziała się, że bezbarwny lakier do paznokci też potrafił działać cuda. Sama umiała za to trochę pobawić się w Boba Budowniczego, więc ramię w ramię (no prawie, bo jednak był wyższy), przytrzymywała, mierzyła, przycinała i skręcała poszczególne deski, dając mu przejąć nad wszystkim kontrolę, bo wydawało się, że pewniej do tego projektu podchodził, a skoro miało wyjść ładnie i porządnie, potrzebowała specjalistów pierwsza klasa. - Aha, czyli w ten sposób mnie rzucasz? - wygięła usta w smutną podkówkę i nawet intensywnie zamrugała oczami, chcąc spotęgować to wrażenie odrzuconej, oczywiście w żartach, bo dopiero po kilku chwilach przypomniała sobie, że jeszcze rano rzeczywiście uroniła kilka łez przez rozstanie, przetarła więc tylko twarz dłońmi i wzięła głęboki oddech.
- Sorki Archie, chyba sama sobie świetnie umiem popsuć nastrój - pokręciła głową, wznosząc oczy do nieba, szczerze zawiedziona swoim mózgiem, bo przez dłuższy czas udało się jej po prostu zapomnieć i świetnie bawić. - Ale wygląda... interesująco? - bo nie mogła powiedzieć, że super, skoro wyglądało to na razie po prostu jak kilka zbitych ze sobą desek i nie do końca potrafiła sobie na tej podstawie wyobrazić efekt końcowy. - Może jakaś przerwa? - zaproponowała, bo nie mieli co ścigać się z zachodem słońca, kiedy ewidentnie była to praca na więcej niż jeden wieczór.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
To prawda, Raine rozwodziła się nad tymi meblami jakby co najmniej budowała katedrę w Lorne. Z jednej strony bawiło go to bardzo, ale z drugiej podziwiał jej entuzjazm i zaangażowanie. Archer naprawdę cieszył się, że na tym świecie są jeszcze ludzie, którzy cieszą się z tak małych rzeczy jak zbijanie desek na tarasie.
- Najwyżej tak zrobimy, nie ma się co przejmować - machnął niedbale wolną ręką, bo był zwarty i gotowy na te pojawiające się znienacka zmiany wizji. Kto wie, może wspólnie wpadną na jakiś fantastyczny pomysł, o którym teraz nawet nie mieli najmniejszego pojęcia?
W sumie to podziwiał pamiętliwość Barlowe, bo on sam miał pamięć złotej rybki - dobrą, ale krótką. Gdyby ktoś zapytał Archera, co jadł wczoraj na obiad, musiałby zastanowić się nad tym dłuższą chwilę, a i tak nie było gwarancji, że uzyska się na to prawidłową odpowiedź. Dlatego też nikomu niczego nie wypominał, bo zwyczajnie wylatywało mu z głowy całe zamieszanie i finalnie nie miał pojęcia, o co poszło.
Ładnie i równo zbijał te deski i po dłuższej chwili zaczęły one przypominać namiastkę mebla. A właściwie siedlisko, takie dwuosobowe ze skrytką pod spodem, jak sobie panienka Barlowe życzyła. A jej życzenie było dla Brooksa rozkazem. No dobra, bez przesady, ale chciał jej dobrze zrobić tym nowym wyposażeniem tarasu.
- Rzucam? - obruszył się w żartach. - Nawet bym nie śmiał! - uniósł ręce w obronnym geście; palce jednej dłoni zaciskał na młotku, drugiej na małym, drewnianym elemencie, a w ustach trzymał gwoździk, którym jeszcze przed przerwą zespoił ze sobą dwie samotne deski. No! W końcu zaczęło to jakoś wyglądać. Byle jak i ledwo ledwo, ale jednak.
Skinieniem głowy przytaknął na przerwę, bo rzeczywiście pośpiech nie był tutaj wskazany, nikt ich nie gonił, nie robili tego na czas i nie musieli oddać na już, więc po co tak gnać na łeb na szyję? Lepiej usiąść, pogadać, napić się kawki, zjeść coś dobrego. O właśnie, jedzenie!
- Masz w domu coś, z czego moglibyśmy ugotować jakieś smaczne żarełko? - zapytał, odkładając narzędzia na bok, po czym podniósł się i rozprostował zastałe kości. - W sumie zamiast stać przy garach, możemy po prostu coś zamówić. Pizzę, na przykład. Albo jakąś chińszczyznę - ostatnio jak się widzieli, to po ognisku poszli na burgera, więc trzeba wprowadzić trochę urozmaicenia. Sushi też nie brzmiało głupio, ale chyba na takie zamówienie z restauracji czeka się najdłużej.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Pokiwała głową, zgadzając się z Archerem, że najwyżej pozmieniają. Nie było się co dokładnie rozwodzić nad tym co zrobią, kiedy zrobią, jak zrobią, bo nie musiało być nic idealnie. Chodziło chyba bardziej o sam proces, trochę jak to przysłowiowe gonienie króliczka - więcej frajdy było w próbie złapania, niż samym złapaniu, a ona dobrze się bawiła z Brooksem i nawet, gdyby nie mieli tej konkretnej rzeczy do zrobienia, mogliby spędzić wspólnie czas na milion innych sposobów, a milion to przecież było bardzo dużo, on też doskonale o tym wiedział, bo w końcu był dobry w cyferki.
- Dobrze Archie, trzymam cię za słowo! - pogroziła mu palcem, za nic go jednak nie łapała, bo byłoby ciężko, jak on sam tyle rzeczy miał aktualnie w swoich rękach, a wiadomo, że człowiek w szale majsterkowania ma na wszystko jakiś plan i wszystko jest potrzebne. Przynajmniej tak wychodziło z doświadczenia Raine, kiedy próbowała dłubać w jakiejś mniejszej elektronice, w przydomowym warsztacie, który tak naprawdę był po prostu jej biurkiem w maleńkim salonie z aneksem kuchennym. - Możemy jeszcze coś pozgarniac, jakby miało wiać, czy coś - zaproponowała, bo szkoda by było, żeby warunki pogodowe utrudniły im późniejsze etapy, więc pomniejsze rzeczy zaczęła zbierać, myśląc o tym, że teraz to by się serio przydała taka skrzynia jako siedzisko, czy stolik, bo mogliby po prostu każdą śrubkę, gwoździk i nakrętkę wsadzić do środka. Wychodziło na to, że pomysł z meblami na tarasie był niezwykle ważny i wręcz niezbędny do normalnego funkcjonowania, a jednak jakimś cudem mieszkała tu wcześniej bez takich udogodnień.
- Wiesz, że nie jestem dobrym kucharzem - a to oznaczało, że raczej nie miała nie wiadomo czego w lodówce. Niestety nie posiadała talentu do gotowania i często żywiła się najprostszymi daniami, czymś na wynos, albo gotowymi, kupionymi w sklepie potrawami, co do najzdrowszych (i najtańszych) nie należało. - Więc jestem za, żeby zamówić, pizza brzmi super, ale pod warunkiem, że zostawisz mi więcej niż jeden kawałek - w końcu był większy, więcej się napracował i pewnie więcej jadł, ale i Raine nie była żadną sałatkową dziewczyną, która tylko dłubała po jednym kawałku. - Mam na lodówce jakieś ulotki, to chodź do środka - zaproponowała i zawołała Fiodora, który biegał gdzieś w ogródku, podejrzanie cicho, pewnie więc kopał dziury, ale na to będzie się denerwować później.
Znali się tyle lat, że pewnie doskonale wiedzieli kto jakich składników nie lubi, a który sos będzie zjedzony w pierwszej kolejności, toteż bez zbędnych pytań zadzwoniła na infolinię. - Podobno czterdzieści minut - oznajmiła, odkładając słuchawkę i otworzyła drzwi lodówki, żeby zobaczyć, czy nie ma tam ukrytych żadnych napoi. - Bingo! - nawet nie do końca wiedziała skąd, ale chłodziła tam szklane butelki z piwem, otworzyła więc jedną o drugą, może nie stuprocentowo sprawne, ale skutecznie. - Widzisz, czego się nauczyłam? - zapytała dumnie, podając mu jedną. - To oznacza, że nie pojedziemy dzisiaj na przejażdżkę, ale zawsze jutro też jest dzień - bez pośpiechu, może samochód będzie miała pod swoją opieką dłużej niż psiaka?

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Tak, zdecydowanie lepiej było wszystko zabezpieczyć i pochować, bo gdyby wiatr zechciał sprzątnąć im te wszystkie mniejsze elementy, a znalezienie później gwoździ i śrubek graniczyłoby z cudem. To jak szukanie igły w stogu siana, przecież poryw wiatru mógł je strącić albo nawet zabrać ze sobą na odległość kilkunastu metrów i tyle byłoby z dalszego urządzania tarasu, dlatego bezpieczniej ukryć wszystko w pojemniczkach i skrzynkach na narzędzia, których z kolei nie trzeba było wnosić do środka, bo było wystraczająco ciężkie. Jedynie co mogło się stać, to ktoś mógłby je ukraść, ale wtedy Archer i Raine musieliby mieć ogromnego pecha.
- Ale ja jestem dobrym kucharzem - przypomniał jej i rzeczywiście w kuchni radził sobie całkiem nieźle. W dzieciństwie dużo pomagał mamie, a teraz jeden z jego braci pichcił zawodowo, więc zawsze podłapał od niego jakieś tajniki kulinarne. - Ale to wiesz co? Następnym razem zapraszam do siebie, przygotuję coś pysznego. Albo razem ugotujemy, jak wolisz - uśmiechnął się i wpełznął do środka. Zawsze to był jakiś pretekst do ponownego spotkania, prawda? Prawda, jeśli Archie faktycznie potrzebowałby takowych, w końcu przyjaźnili się z Barlowe od wielu lat, więc zwykle widywali się regularnie, żeby fajnie spędzić razem czas. - Dziś zostańmy przy pizzy, bo podejrzewam, że i tak twoja lodówka nie może nam zbyt wiele zaoferować - trochę ją już znał, a poza tym mieszkając w pojedynkę nie opłacało się robić wielkich zakupów. Później wszystko się psuło i wtedy trzeba (z mniejszy lub większym żalem) wyrzucać jedzenie.
Brooks pokręcił się trochę po kuchni, a że ciekawskie z niego stworzenie, to pewnie pozaglądał tu i tam. I nawet westchnął ciężko, bo czterdzieści minut w oczekiwaniu na dostawę wydało mu się całą wiecznością. Ciekawski i niecierpliwy.
- No patrzcie ją! Taka zdolna! - aż przyklasnął w dłonie, chociaż on pewnie umiał takie sztuczki już dawno, ale wobec Raine zawsze był bardzo supportive. Jasne, czasem zdarzało mu się zgrywać i rzucać w jej kierunku zaczepne uwagi, ale czym byłaby przyjaźń bez żarcików i dogryzania? - Mam znajomego, który otwiera piwo zębami. Dosłownie wgryza się w kapsel i podważa go. Czekam, aż w końcu wszystkie mu wypadną - najpierw wywrócił oczami, żeby później parsknąć pod nosem zduszonym śmiechem. Nie bez powodu istniały otwieracze, żeby niszczyć sobie zęby trzonowe.
Czterdzieści minut szybko przeobraziło się pół godziny, więc pizza zjawiła się przed czasem, co bardzo ucieszyło Archera, kiedy siadał przy kuchennym stole.
- Nie jestem aż taką świnią, podzielimy się po równo - zapewnił przypominając sobie, że chwilę wcześniej Barlowe miała go za żarłoka, w dodatku bardzo samolubnego. Może i u Brooksów często trzeba było walczyć o pożywienie, bo siedmiu chłopców w domu to nie lada wyzwanie i obowiązywało tam prawo dżungli, ale jednak finalnie i tak musieli wszystkim się dzielić, więc Archie nie był żadnym skąpiradłem.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Chcesz mnie nauczyć ugotować coś, czego nie będę w stanie zepsuć i co będzie jednocześnie dobre? - zapytała z uśmiechem, bo taka lekcja wyjątkowo mogłaby się jej przydać. - Chociaż mogłabym siedzieć, patrzeć i podjadać, to brzmi jakoś przyjemniej - lubiła kręcić się po kuchni, kiedy mama przygotowywała obiady dla całej rodziny, jak jeszcze Raine była małą dziewczynką, a jej starsze siostry pewnie dokuczały jej, że jest baaardzo mała i w ogóle nie można się z nią bawić, bo ona nic nie rozumie. Bardziej wtedy przeszkadzała, niż w czymkolwiek pomagała, czy się uczyła, ale przynajmniej mogła zjeść z masą cukru pudru tego pierwszego naleśnika, bo zawsze był przecież trochę zdeformowany (w przypadku Raine każdy był trochę zdeformowany) i nie dało się go porządnie zwinąć. Nie miałaby też nic przeciwko temu, żeby Archie jej coś ugotował, pod warunkiem, że nie pobrudziłby całej masy naczyń, które musiałaby w podzięce zmywać, bo tego też nie znosiła i mocno ubolewała, że nie posiada zmywarki, chociaż jej mikro kuchnia była tak mikro, że nie byłoby gdzie wcisnąć takiego sprzętu. - Ej, mam tu dużo rzeczy! - najwięcej to powietrza, nie było się co oszukiwać. Znalazłoby się też parę produktów wątpliwej przydatności do spożycia, jakiś smutny jogurt, który nawet nigdy nie był otwarty, ale stał na najwyżej półce, gdzie wzrok Barlowe nawet nie sięgał i kilka rzeczy, które termin akurat miały długi, więc nie było aż tak źle, tylko ciężko by było spośród tych produktów przyrządzić coś konkretnego.
- Tak, dokładnie to ja - aż dygnęła, zupełnie jak w szkolnym przedstawieniu, ale w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, kiedy w końcu uda mu się otworzyć kapsel czymś innym niż otwieraczem i jest z siebie niesamowicie dumny. - Ej, słyszałam kiedyś, że niektórzy otwierają okiem. Czaisz, Archie? Okiem! Skąd w ogóle ludzie mają takie pomysły? - pokręciła głową, bo trochę ciężko jej było uwierzyć, że ktoś ot tak za pierwszym razem to zrobił i bingo. Musiało to zająć całe tygodnie, próby i błędy, a ona chyba za bardzo by się bała, że sobie coś wydłubie. - A czym ty jeszcze umiesz? - bo może czymś ciekawym i będzie mógł Raine nauczyć, żeby mogła potem zaimponować... cóż, no nie wiedziała komu, ale mogła Brooksowi, jeśli w ogóle imponowały mu takie nieżyciowe umiejętności.
- Po równo? Ale tak na mały paluszek po równo? - aż wyciągnęła ten najmniejszy, żeby przyklepać obietnicę, ale nie dała mu nawet spróbować się złapać, bo zamówiła jakąś ogromną, więc była pewna, że pod koniec będzie dopingować Archera, żeby ją dojadł. - O, czekaj, jeszcze Fiodor! - on co prawda nie miał dostać pizzy, bo to nie było nic dobrego dla takich małych piesków, jak to mu często powtarzała, chociaż nie był małym pieskiem, ale ludzkie jedzenie się nie nadawało dla zwierząt, tak przynajmniej wyczytała, więc nie chciała go doprowadzić do jakiejś niestrawności i dała mu zamiast tego puchę, którą mu wcześniej kupiła. - Widzisz, jeszcze psie jedzenie trzymam w lodówce! - jakby to miało pomóc w gotowaniu. Wyciągnęła za to dwie kolejne butelki i podała chłopakowi, żeby się wykazał w otwieraniu tym razem. - To nie tak, że chciałabym cię upić, żebyś sobie nie myślał - zafalowała brwiami, jakby chciała zasugerować coś innego, ale najchętniej to chyba by go jakoś przekabaciła, żeby został na noc, bo nie chciała być teraz sama, nie kiedy chłopak odciągał jej myśli od tych nieprzyjemnych rzeczy.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
- Słuchaj, dla chcącego nic trudnego - odparł z uśmiechem, sięgając po kawałek pizzy. Pewnie była z mięsem, bo pizza bez mięsa to żadna pizza. - Też nie zaczynałem od jakichś wykwintnych dań. W sumie dalej takich nie gotuję. Ale makaron albo ryż z warzywami? Jestem pewien, że sobie poradzisz - puścił do niej oczko bez większych obaw, że pod jego nadzorem spali garnek czy puści kuchnię z dymem. Co innego, gdyby zostawił ją z tym sam i kazał czymś się zaskoczyć. Wtedy cykałby się trochę, że nie będzie miał do czego wracać.
Nie miał zamiaru wdawać się w dyskusję czy lodówka Barlowe była wyposażona, czy też nie, bo chyba nie doszliby do konsensusu. Chociaż, gdyby tak się bardziej zastanowić, Archie umiał przyrządzić coś z niczego. Wystarczyło trochę poimprowizować i na pewno ugotowałby coś zjadliwego. Pewnie nie byłyby to jakieś krewetki i cuda na kiju, ale właśnie makaron z warzywami, why not.
Skrzywił się bardzo, bo chyba zbyt mocno wjechała mu wizja otwierania butelki okiem. Okiem, kurwa. Pieprzonym okiem.
- Ja umiem zapalniczką. Albo sztućcami. I o kant stołu. Nie wiem czy to zrobi na tobie jakieś wrażenie, ale nie poświęcę oka do otwierania czegokolwiek - zaśmiał się, pałaszując w najlepsze kawałek pizzy z ciągnącym się serem. Bo ser na pizzy, oprócz mięcha, też musiał być. Najlepiej w podwójnej ilości. - A jakby oko mi się wklęsło, wpadło do oczodołu, a potem gdzieś w głąb czaszki? Musiałby nosić przepaskę jak pirat, arrr! - wymierzył w Raine łyżeczką, którą nabierali sosy czy tam oliwę, bo prawdziwa pizza to niby tylko z oliwą, skoro sos pomidorowy jest na spodzie. W każdym razie wiem, że obcokrajowcy mocno dziwią się, jak Polacy proszą o sos, nie wspominając już o ketchupie.
Szybko wyciągnął mały paluszek, gwarantując Barlowe, że nie rzucał słów na wiatr. Bo z Brooksa był człowiek bardzo honorowy, zawsze dotrzymywał obietnic i nawet przez myśl mu nie przyszło, żeby oszukać przyjaciółkę. I to jeszcze na co? Na kawałem pizzy? To byłaby mocna przesada. Prędzej na pieniądze by ją oszukał, jeśli już musiałby to zrobić. Ale na szczęście dziewczyna była bezpieczna, bo jakichś wielkich oszczędności nie miała, więc z czego miałby ją okradać? Co najwyżej z psa, który i tak nie był jej.
- Jesteśmy strasznie niekulturalni, Raine - spojrzał na dobermana, który kręcił się po kuchni. - Jak mogliśmy zacząć ucztę bez Fiodora? - właśnie to on ją zaczął, ale nie mógł się powstrzymać, okej? Zgłodniał, a pizza pachniała tak super. - Nie musisz mnie upijać - mruknął z pełnymi ustami. - I tak jestem wystarczająco łatwy - w podobny sposób poruszał brwiami, ale chyba nie domyślił się, że była to jakaś sugestia. I pewnie nie wyłapałby aluzji, żeby zostać na noc, nawet jeśli stanąłby z nią twarzą w twarz. Sęk w tym, że Archer, choć nie był głupi, to wciąż pozostawał facetem, więc do niego trzeba było mówić prosto z mostu, bez jakichś sygnałów i owijania w bawełnę.
- Myślisz, że można umrzeć od pizzy? W sensie z przejedzenia? - zerknął na dziewczynę znad swojego ociekającego serem kawałka. - Czy takie pyszności mogłyby być tak okrutne i doprowadzić do śmierci? - pokręcił głową, bo w ogóle nie próbował sobie tego wyobrazić. Z jednej strony to musiałaby być bardzo przykra śmierć, ale z drugiej bardzo piękna, bo konałoby się w przyjemnościach.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Raine jednak dość mocno wątpiła w swoje umiejętności kulinarne i to, czy da radę zrobić nawet najprostsze rzeczy. Oczywiście, nie przypalała wody na herbatę, a mrożone warzywa na patelnię potrafiła rozmrozić i dodać do nich ryż, tylko... smakowało to raczej jak coś, co jest niezbędne do przeżycia, nie jak coś, co chciałaby innej osobie podać na przykład. Wiele jeszcze było przed nią do nauczenia, a kto wie, może nigdy nie pojmie jak to jest odpowiednio używać przypraw? Albo po prostu przygotowane przez kogoś innego smakowało lepiej?
- Ała, do oczodołu do nie! - aż się złapała odruchowo za oko, jakby ją naprawdę zabolało, ale ludzki organizm działał w taki śmieszny sposób, że w sumie rzeczywiście przy rozmawianiu o niektórych dolegliwościach od razu coś bolało. Większość obrazowych opisów ran i skaleczeń było dla dziewczyny czymś, przy czym na spokojnie mogła nawet i jeść - tak jak teraz, kiedy wcinała, aż się jej uszy trzęsły i dopiero co otarła sobie wierzchem dłoni brodę ze skapującego sosu pomidorowego. Taka pizza skapująca była najlepsza, taka mokra, ciągnąca, ze spadającymi kawałkami, które trzeba było szybko ratować przed spadnięciem na podłogę, albo, w jakimś lepszym przypadku, na przykład, jak ktoś jadł przy stole, na talerz. - Sama opaska to mogłoby być dobre przebranie na Halloween. Wiesz w ogóle, że jakiś czas temu dostałam z nieznanego numeru wierszyk piracki i to było od jakiejś dziewczyny z Lorne Bay? Nie mam pojęcia jak to się stało, że trafiła na mój numer, ale nawet się ustawiłyśmy w barze na rum! - chociaż jak tak teraz na to patrzyła, to może spotykanie się z obcymi osobami nie było najrozsądniejsze, a nawet jeszcze się nie dowiedziała, że to laska, którą jej, już były, chłopak pieprzył, kiedy zaczęli się spotykać i niby tam zaczynał coś do Raine czuć. Świat to była jednak pokręcona sprawa!
- Ale widzisz jaki jest wychowany, że wcale się niegrzecznie nie wychowywał? Żadna w tym moja zasługa, ale będzie mi go brakowało - westchnęła, głaszcząc jeszcze Fiodora przelotnie po grzbiecie, zanim opłukała rękę w kuchennym zlewie, bo mogła sobie być miłośniczką psów, czy też tego konkretnego, mogła mu pozwalać spać ze sobą w łóżku, ale wszelkie kontakty zwierzęcia z ustami były raczej niewskazane, bo kto wie w czym on tam się taplał, czy czym bawił? - Jakbyś serio był taki łatwy, to już dawno miałbyś jakąś okropną dziewczynę, która byłaby o mnie zazdrosna i nie pozwoliłaby się nam spotkać, więc stracilibyśmy kontakt - o tak, ona doskonale wiedziała jak niektórym laskom odbijało, kiedy ich wybranek miał damskie koleżanki i jak bardzo były zazdrosne, jak grały na emocjach, żeby tylko ograniczyć spotkania ukochanego, bo podobno przyjaźń damsko-męska nie istniała. A przecież istniała! Archie i Raine byli tego świetnym przykładem, przyjaźnili się bez żadnych podtekstów, pocałowali tak dawno temu, że już chyba nikt nie pamiętał, a Barlowe już niemalże całkowicie zapomniała o tym, jak kiedyś do niego mocno wzdychała, bo skoro on wtedy chyba był niechętny (nie, żeby mu coś powiedziała wprost), to znaczyło, że lepiej się po prostu przyjaźnić, tak?
- Myślę, że musielibyśmy zjeść duuużo więcej niż to teraz. Poza tym, są tacy ludzie, którzy jedzą jakąś ultra ostrą pizzę, że w ogóle w rękawiczkach i trzeba popijać mlekiem, więc taka zwykła nic nam nie zrobi - zawyrokowała, sięgając po kolejny kawałek, który zamoczyła w sosie czosnkowym, co z pewnością uraziłoby niejednego miłośnika PRAWDZIWEJ pizzy, ale całe szczęście w jej chatce w Sapphire River byli wolni od wszelkich osądów.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nie bez powodu mówi się, że przez żołądek do serca, co nie? Coś w tym musiało być. Archer nie wiedział co, ale faktycznie jedzenie nie smakowało tak dobrze, kiedy przygotowało się je samemu. Co innego, kiedy przygotowywało się je dla kogoś. Bo dla siebie, to można zrobić byle co, ale dla kogoś... Dla kogoś, to można było zrobić coś naprawdę pięknego. I smacznego.
On też nie należał do zbyt wrażliwych osób i nie brzydził się ran, złamań otwartych, cudzych wymiocin i innych podobnych, a krew nie robiła na nim najmniejszego wrażenia. Nigdy nie wzdrygał się na takie widoki, jednak w szpitalu uodpornił się na nie całkowicie, a to przez styczność z pacjentami z różnych oddziałów. A kolację najlepiej jadło się przy serialach o seryjnych mordercach, którzy wybałuszali flaki i ćwiartowali swoje ofiary.
- Co ty gadasz? - zaśmiał się na wzmiankę o wiadomości tekstowej od tajemniczej dziewczyny. - Ale sztos! Wychodzi na to, że nawiązywanie nowych znajomości jest łatwiejsze niż można przypuszczać. A ten wierszyk wysłała, bo? - Archera nie dziwił nawet motyw z losowo wybranym numerem, ale bardziej interesowała go treść smsa. - Masz go gdzieś? Albo wyrecytuj! - rzucił pomysłem, sięgając po następny kawałek pizzy. Dobra była, taka z miękkimi brzegami, których nie trzeba była obgryzać i zostawiać w pudełku, bo były zbyt twarde albo za mocno spieczone.
Rozłożył bezradnie ręce i zrobił to tak gwałtownie, że kawałek kiełbasy pepperoni zleciał mu z ciasta i wylądował na podłodze. Na szczęście w takich awaryjnych sytuacjach zawsze na posterunku stał Fiodor, który szybciutko odwalił czarną robotę i odrywając się na chwilę od swojej miski, wciągnął to, co znalazło się gdzieś przy jego tylnych łapach.
- Widzisz? Po prostu żadna dziewczyna mnie nie chce. Nawet te okropne omijają mnie szerokim łukiem - wydął usta w podkówkę, choć wcale za specjalnie nie szukał potencjalnej partnerki. Nic na siłę, takie rzeczy przychodzą same. - Ej, ale to by było straszne jakby jakaś serio zabroniłaby mi się z tobą spotykać - dodał nagle nieco obruszony, jakby dopiero co dotarł do niej paradoks nieistniejącej sytuacji. - To ja wcale nie chciałbym takiej laski - zazdrośnicy - bo nawet Brooks wiedział, że zazdrość to bardzo brzydka cecha. Zwłaszcza w nadmiarze. - Ty chyba też nie chciałabyś, żeby jakiś chłopak był o mnie zazdrosny, co nie? - czy Lorcan był o niego zazdrosny? E, na pewno nie, bez przesady.
Archie szczerze nie rozumiał myślenia ludzi, którzy uparcie twierdzili, że przyjaźń damsko - męska nie istniała i bardzo lubił stawiać siebie i Raine za przykład. Niekiedy spotykał się z negatywną opinią tych niedowiarków, bo ci próbowali mu wmówić, że albo on, albo Barlowe czuje coś więcej. Bzdura! Ale ileż można tłumaczyć jak krowie na rowie?
- Wiesz co? Powinniśmy zrobić sobie kiedyś takie zawody w jedzeniu czegoś na czas. Na przykład hot - dogów. Albo właśnie jakichś ostrych potraw - zaproponował mimo świadomości, że dobre, ostre jedzenie zawsze piekło dwa razy i wcale nie było w tym nic przyjemnego.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- A już nie pamiętam dlaczego, jakiś konkurs, czy coś? - podrapała się po policzku, bo drapanie to wiadomo, zawsze pomagało się jakoś skupić i lepiej pomyśleć. - I trochę się bałam, że będzie miała czterdzieści lat i będzie jakimś obleśnym facetem, ale była bardzo ładna. I nie miała czterdziestki! - co prawda nigdy więcej się nie spotkały, a to zrządzenie losu, które połączyło ich numery nie doprowadziło do niczego więcej, ale było dobrym przykładem tego, jak łatwo dwie osoby mogą się spotkać. - Czekaj, znajdę telefon! - wstała od stołu, w poszukiwaniu telefonu i nawet znalazła jakiś kapelusz, który w niczym nie przypominał pirackiego, ale trzeba cieszyć się tym, co jest. - Ehkm - odchrząknęła, oczyszczając gardło i zniżyła głos, żeby odczytać treść aż trzech (!) wiadomości:
"Czy deszcz pada, czy wiatr wieje
chłopcy, kotwica w górę, bo zardzewieje.
Nie straszne nam słońce, nie straszna burza,
nikt nie przygarnie na pokład tchórza.
lecą wnet kości i leje się rum,
niech no kto powie, co to za tłum.
To starszy oficer z kapitanem w ramie
chętni są udział wziąć w tej zabawie,
a jak kto oszuka, niech go dunder świśnie
jeszcze przed świtem na maszcie zawiśnie.
Czytasz to i dziwisz się z pewnością,
a mi tchu brak, jakbym dławiła się ością.
To za sprawą klątwy wielkiej i złowrogiej
z winy pewnej piratki starej i beznogiej
Pomóż mi spod jej wpływu się wydostać,
tylko ty zadaniu temu możesz sprostać.
Daj mi jakiś znak, opowiedz na me wołanie
inaczej czeka mnie morskiego boga skaranie!"

- I co, myślisz, że fajne? - może nie był to Shakespeare, albo jakiś australijski wieszcz narodowy, ale jak na to, że ktoś postanowił jej konkretnie coś podobnego wysłac, to Raine była wręcz zachwycona! Zdjęła jednak kapelusz, bo mama zawsze mówiła, że w nakryciu głowy przy stole nie wypada i złapała za kolejny kawałek pizzy, żeby jej Archie już od startu nie wyprzedzał z jedzeniem!
- Jaaasne - wywróciła oczami tak mocno, że aż się jej prawie zakręciło w głowie. - Nie ma opcji, że w to uwierzę, bo jesteś super chłopakiem, więc na pewno nie tylko te okropne chcą - taka była prawda. Uwielbiała spędzać z Brooksem czas i to, że zawsze mieli jakiś temat do rozmowy, albo zajęcie. I to, że sobie dużo żartował, że nie traktował jej jak taką ułomną laskę i chyba wcale mu nie przeszkadzało, że potrafiła robić takie bardziej "męskie" rzeczy, no chyba nic jej w nim nie przeszkadzało, a jeszcze czasem mu się robiły takie fajne dołeczki, jak się uśmiechał! - I wtedy byś musiał wybrać czy ona, czy ja - nawet pokazała to bardziej obrazowo, biorąc w rękę sos czosnkowy, a w drugą pomidorowy. Raine była czosnkowa, wiadomo. - I wybrałbyś ją - polała pizzę pomidorowym sosem, tak dramatycznie. - A potem byś zobaczył, że w twoim życiu brakuje jednak mnie - tu z kolei polała czosnkowym i trochę rozbryznęła wszystko na boki. - Chyba trochę bym chciała - mruknęła bez zastanowienia. - To znaczy, no wiesz, nie chciałabym, żeby ktoś był tak chorobliwie zazdrosny i żeby mi nie ufał, i w ogóle - o nie, to świadczyło raczej o niezdrowej relacji. - Ale tak o, troszeczkę - między kciukiem i palcem wskazującym pokazała, że bardzo troszeczkę, bo to akurat wydawało się jej całkiem normalne. Czy Lorcan był o Archiego zazdrosny? Patrząc na to, że przez większość ich związku był na wyjeździe, to ciężko właściwie powiedzieć, ale nigdy chyba nie dał jej tego do zrozumienia, tak samo jak nigdy nie doszli w ogóle do żadnego tematu byłych, przyszłych, niedoszłych, co też za dobrze nie świadczyło o ich relacji.
- Ej nie, ja przegram takie na czas! - nie było mowy, żeby na raz zjadła bardzo szybko, bardzo duzo rzeczy. - Chyba, że to ostre, ale nie wiem, masz jakieś doświadczenie? - zamówienie czegos ostrego raz w indyjskiej knajpie się nie liczyło.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Najważniejsze, że autor wiersza nie okazała się jakimś obrzydliwym typem, który nękałby później Raine jakimś paskudnymi wiadomościami. Wtedy Archer musiałby wziąć sprawy w swoje ręce, namierzyć tego gościa i rozprawić się z nim raz, a porządnie. Może nie był jakimś mistrzem sztuk walki, ale umiał się bić (miał sześciu starszych braci) i umiał się bronić (miał sześciu starszych braci), więc śmiało można mówić tutaj o zahartowaniu w bojach.
Zastygł w bezruchu z kawałkiem pizzy przy ustach, wsłuchując się w słowa wierszyka, który był ładny i się rymował, i mimo że Brooks wiedział o istnieniu wierszy białych, to dla niego te bez rymów w ogóle nawet koło wiersza nie leżały. Wprawdzie poetą był żadnym, takie dziwactwa pozostawiał Dashowi, bo ten, w przeciwieństwie do Archiego, miał duszę artysty. Sam Archie był raczej bardziej przyziemny. Kreatywny, ale lepiej czuł się w cyferkach niż w pisaniu poematów.
- Ej, no fajne - pokiwał głową, chcąc umocnić ją w przekonaniu, że mówił całkowicie poważnie. - Nie mam pojęcia, kto wpadł na pomysł, żeby wysyłać ludziom rymowanki o piratach, ale podoba mi się - trzeba przyznać, że autorka wierszyka była oryginalna. - Brzmi jak niezły sposób na podryw - zaśmiał się z tego nietypowego zagadania pod randomowy numer telefonu. - Ale super, że udało wam się spotkać. Dobrze się bawiłyście? Nadal macie kontakt? - zainteresował się, bo taka znajomość wydała mu się niezmiernie ciekawa. Normalnie jak w jakichś filmach!
Obserwował, jak Barlowe operuje sosami, które z każdym wypowiedzianym słowem skapywały na pizzę. Chyba nawet udało jej się wprowadzić nieco dramaturgii, bo Brooks zrobił duże oczy i natychmiast przerzucił spojrzenie w obręb twarzy dziewczyny.
- Wcale nie wybrałbym jej - zastrzegł szybko, a na jego twarzy wymalowało się niewielkie oburzenie. - Jakby kiedykolwiek jakaś dziewczyna postawiła mi takie ultimatum to... To... To musiałbym z nią zerwać - oznajmił poważnym tonem, po czym zapił drugi kawałek pizzy zimnym piwem i odstawił butelkę na blat stołu. - Bo to co mamy - wskazał najpierw na Raine, a potem na siebie. - To jest na zawsze. Dziewczyny i chłopaki zwykle przychodzą i odchodzą, a przyjaźń zostaje - o, taką jej mądrość życiową pierdyknął. Jeśli chciał, to umiał ładne rzeczy mówić. I w dodatku mądre!
Z tą zazdrością miała rację, nie mógł się z nią nie zgodzić. Jak ktoś był zazdrosny, tak zdrowo i nie za dużo, to oznaczało, że mu zależy. I wcale nie chodziło tutaj o kwestię zaufania, po prostu zazdrość czasem bywała silniejsza od rozsądku, więc pojawiała się znikąd i totalnie bezpodstawnie.
- Po ostrym boli brzuch - westchnął pod nosem, bo raz zamówił w knajpie kilka burgerów na ostro. I może wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zjadł ich w ilości sztuk trzech. - W sumie po szybkim jedzeniu też. To nie wiem. Może lepiej jak po prosu wybierzemy się na jakiś festiwal jedzenia? - hej, to naprawdę nie było takie głupie! Mogli pojechać za miasto (w Lorne pewnie takich ekscesów nie było) i popróbować smacznych rzeczy. I przy okazji zrobić sobie fajną wycieczkę, żeby spędzić razem więcej czasu. Brooks normalnie miał łeb jak sklep, Barlowe sama musiała przyznać.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Chyba mi nawet coś zaczęła tłumaczyć o co chodzi, ale byłyśmy w Moonlight, trochę głośno, a ja mam jednak bardziej ekonomiczną głowę, niż mocną - oj tak, z jakiegoś powodu Raine próbowała testować swoją tolerancję na alkohol, pewnie dlatego, że miała to głupie myślenie, że jak nie wypije wystarczająco dużo, to nie będzie wystarczająco fajna. I to nie tak, że w ten sam sposób wartościowała innych ludzi, ale niestety podobne podejście miało całe mnóstwo ludzi w jej wieku, może kiedyś dorośnie i zmądrzeje? - Właściwie to było tak krótko - to nie tak, że bawiły się ze sobą źle, ale jakoś tak szybko się wszystko skończyło i nie zdążyła wcale dobrze poznać dziewczyny. Do tego trafiły na dość głośny wieczór, więc ciężko się było dobrze komunikować. - I jakoś nie widziałyśmy się od tego czasu. Może to nie tak, że nie chciałabym się z nią spotkać, ale jak mam już trochę wolnego od uczelni, to wolę, no nie wiem, z tobą - Barlowe była raczej zajęta egzaminami i chociaż chciała utrzymywać dobry kontakt ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi, to nie było to takie łatwe. Tu przegapiła coś z życia Adore, tu nie zauważyła, że Primrose, jej własna siostra jest w złym stanie psychicznym, bała się, że kiedyś po prostu będą mieli jej w końcu dosyć.
- A jakbyś się zakochał? - przekręciła głowę w bok, zupełnie jak Fiodor, który obserwował uważnie, czy nic im nie skapnęło na podłogę. - Ale tak wiesz, do szaleństwa zakochał, że wszystko byś chciał dla niej zrobić? - Raine wyobraziła sobie taką typowo ładną dziewczynę, z idealną figurą i długimi nogami, która jest błyskotliwa, żartobliwa i nigdy nie ma żadnego pryszcza, ani worów pod oczami, jak owija sobie Archiego wokół palca i od razu nazwała ją w myślach lafiryndą. - Chciałabym, żebyśmy się znali zawsze - uśmiechnęła się pogodnie, bo chociaż go uwielbiała, to naprawdę brała pod uwagę to, że kiedyś się pojawi jakaś dziewczyna i jej go sprzątnie sprzed nosa.
- Oj tam zaraz boli - machnęłaby ręką, gdyby nie miała jej zajętej, ale skoro miała, to tylko wzruszyła ramionami. Co prawda jakby już zaczął boleć to pewnie mocno by na to narzekało, ale wiadomo, mądry człowiek po szkodzie, również Australijczyk. - O, no widzisz, ja zawsze jak się najem czegoś takiego ciężkiego i to na szybko, to mnie zaraz boli! - a bolący brzuch to nic przyjemnego, już wolałaby głowę, albo o, kolano na przykład, kolano byłoby okej! - Ale wtedy bez żadnych zawodów, co? Bo jak będzie takie dobre, to szkoda marnować na jedzenie na czas - jak na czas to już lepiej te hotdogi! - I moglibyśmy wziąć tego jaguara, pojechać gdzieś daleko i po drodze w ogóle przespać się w namiocie! - wszystkie rzeczy na raz, ależ ona to wymyśliła! Chociaż namiotu akurat dalej się trochę bała. - To co robisz w ten weekend?

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
- Chciałbym mieć ekonomiczną głowę - westchnął pod nosem, ale to wcale nie oznaczało, że mógł wypić hektolitry alkoholu. Mimo wszystko zaoszczędziłby znacznie więcej, gdyby po dwóch świat zaczynał lekko wirować, a kolejne tylko przypieczętowałoby ten stan.
Pokiwał głową, chcąc dać znać Raine, że rozumiał tę krótką znajomość, a na jej kolejne słowa uśmiechnął się szeroko znad kawałka pizzy.
- Ja też wolę z tobą - bo mimo że Archer miał wielu znajomych, to jednak bardzo dobrze bawił się z Barlowe. Sam nie wiedział, dlaczego tak było i wcale nie zamierzał zanurzać się dobitniej w tę zagadkę, bo nie czuł takiej potrzeby. Pewne sytuacje nie wymagały wyjaśnień, bo one po prostu działy się i tyle. Jednego Brooks był pewien - Raine była super, a spędzanie z nią czasu stało się jego ulubionym zajęcie. Jasne, przyjaźnili się od bardzo dawna, ale jakoś ostatnio widywali się częściej niż zwykle. I chyba obojgu z nich odpowiadał taki stan rzeczy.
- A jakbym się zakochał, to... To nie wiem - i serio nie wiedział. Poza tym, co oznaczało wszystko? Chyba nawet w miłości istniały jakieś granice i chociaż Archie zwykle był skłonny do wielu poświęceń, zwłaszcza dla tych osób, na których mu zależało, to zakochany nigdy nie był. Nigdy tak na serio. Miał jakieś dziewczyny, a w szkole średniej nawet raz spotykał się z takim chłopakiem, jednak z tego wszystkiego nic nie było na poważnie. Zwykłe zauroczenia i fascynacje, nic poza tym. - Najpierw to musiałbym się zakochać. Ale to i tak niczego by nie zmieniło, bo co to za miłość, kiedy ktoś stawia ci ultimatum i każe wybierać? Toksyczna chyba jakaś - prychnął, a cała ta wizja nie podobała mu się jakoś za specjalnie. Właściwie nie podobała mu się ani trochę. Tym bardziej, że Archera nie tak łatwo można owinąć sobie wokół palca, był zbyt uparty i zawzięty, a co za tym szło, zbyt trudny do manipulacji.
Też chciał, żeby znali się zawsze. I nie widział przeszkód, żeby mogli by tacy na zawsze. I właśnie tak ich widział w przyszłości, z tą całą piękną przyjaźnią na lata świetlne. Do końca świata.
A co robił w weekend? Prosta sprawa!
- W weekend zabieram cię za miasto, o. A właściwie to ty mnie jak jedziemy jaguarem - zaśmiał się, ale dalej nie chciał ryzykować, że w każdej chwili mógłby co najmniej zarysować przypadkiem to cacko. O swojego chevroleta to wcale by się nie bał, ale w tym wypadku wolał nie podpadać ani Raine, ani jej przyjaciółce. - Będzie super, mówię ci! Trzeba tylko wziąć namiot i dobre humory - bo czego więcej potrzebowali do szczęścia? Kompletnie niczego!
Po zjedzonej pizzy podłubali jeszcze trochę w meblach, wypili po kolejnym piwku, pobawili się trochę z Fiodorem, który posłusznie przynosił rzucone patyki, a późnym wieczorem Archie zawinął się do domu, chociaż najchętniej zostałby w chatce na Sapphire River do samego rana.

/zt x2

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
ODPOWIEDZ