studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
34.

Gdyby Archie nie napisał, że będzie za 15 minut, nie podniosłaby się chyba z kanapy nawet, żeby się przebrać. Zadziwiające jednak co człowiek jest w stanie zrobić w takim czasie - wzięła szybki prysznic, mokre włosy opatulając ręcznikiem i założyła luźną koszulkę do krótkich dresowych spodenek, bo ani nie chciała, ani nie musiała się przecież stroić. Zgarnęła też puste opakowania po jedzeniu z okolic kanapy i nakarmiła Fiodora, a kiedy rozległo się pukanie do drzwi, zostawiła po drodze do nich ręcznik w łazience i z psem u boku je tworzyła. - Hejka - powiedziała cicho, siląc się na blady uśmiech, ale widok przyjaciela i świadomość, że wcale nie musi przed nim nic udawać sprawiły, że zamiast wpuścić go do środka, to ona zrobiła krok do przodu, bezpardonowo wieszając mu się na szyi i po prostu do niego przytulając.
Pies, równie nowy w obecnej sytuacji, kręcił się gdzieś pod nogami, a kiedy w końcu trącił Raine pyskiem w nogę, odsunęła się nieznacznie, odchrząkując niezręcznie. - Wiesz co? Bo ja, bo to, bo ten... - przygryzła wargę, z jednej strony chcąc powiedzieć, że to chyba średni moment na przyjacielskie wizyty, ale z drugiej strony bardzo by chciała, żeby Brooks teraz nie wychodził. Nabrała powietrza w usta, aż policzki się jej zaokrągliły, aż w końcu wypuściła głośno powietrze, wzruszając ramionami. - Rozstałam się z Lorcanem, to tak z nowości - wspólny wyjazdowy weekend skończył się dużo szybciej, niż oboje przypuszczali, a nawet jeśli to Raine powiedziała, że wszystko wyobrażała sobie inaczej i to ona poprowadziła rozmowę na tory, które sugerowały koniec ich króciutkiego związku, to też ona trochę przeżywała to wszystko szczególnie, że wszystkim powiedziała, że w weekend jej nie będzie i większość znajomych zdążyła zrobić sobie plany, które jej nie uwzględniały. - Ale to dobrze, to dobrze - pokiwała głową, bo było przecież dobrze, tak? Nie pasowali do siebie, mieli chwilowe przyćmienie zdrowego rozsądku emocjami, wpływem chwili, takimi rzeczami, ale lepiej im będzie bez siebie. Wierzyła mocno w to, że zrobiła dobrze, tylko potrzebuje czasu, żeby to przetrawić.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
06.


Lubił zaskakiwać takimi niezapowiedzianymi wizytami, bo mimo że umawiali się z Raine jakiś czas temu, że Archer wpadnie, żeby zobaczyć psa i pomóc przy tworzeniu czegoś na taras, to jednak nie dogadali się co do konkretnego terminu. Mieli się ustawić, ale jakoś się nie złożyło, więc Brooks postanowił wziąć sprawy (i narzędzia wuja Deacona) w swoje ręce, i stawił się przed drzwiami chatki trzysta czterdzieści siedem. Miał zamiar krzyknąć NIESPODZIANKA, kiedy tylko dziewczyna pojawiła się w progu, ale widząc jej minę i odhaczając w wielkim szoku fakt, że ta uwiesiła mu się na szyi, szybko zrezygnował z tych zamierzeń. Zamiast tego objął ją wolną ręką (w drugiej ściskał skrzynkę z narzędziami) i pogładził niepewnie po plecach.
- No hej - powiedział cicho i bardzo, ale to bardzo chciał dowiedzieć się o co chodzi. Tylko wcale nie musiał pytać i nie musiał też długo czekać aż Raine sama zacznie mówić. Dał jej tyle czasu, ile potrzebowała i nie odsunął się nawet na krok, tylko trwał z nią w uścisku do momentu aż ona nie zwolniła objęcia.
Wieść o rozstaniu sprawiła, że Archie uniósł wysoko brwi. Jakoś tak się nie spodziewał, chociaż tak naprawdę nie do końca wiedział, w jaki sposób wyglądała ich związek i dlaczego im nie wyszło. A właściwie zakończyło szybciej niż zaczęło. Umówmy się, tak naprawdę to nie było jego sprawą i nie powinien się wtrącać, nawet jeśli od początku ten cały Lorcan jakoś mu nie pasował, więc podchodził do chłopaka Raine z dużym dystansem. Pewnie nawet się widzieli raz czy dwa, jednak obstawiam, że Brooks najwięcej to się o nim nasłuchał.
- Och - mruknął cicho, ostawiając skrzynkę z narzędziami gdzieś z boku, byle przypadkiem któreś z nich się o nią nie potknęło. - Na pewno dobrze? - wolał się upewnić, bo jak na razie to Barlowe nie wyglądała tak, jakby cokolwiek było dobrze. I sama nie wyglądała zbyt dobrze o czym świadczyły podpuchnięte powieki, cienie pod oczami i wymalowany na twarzy smutek. - Bo wiesz, mogę pójść i wrócić kiedy indziej. Myślałem, że zobaczę w końcu Fiodora i spróbujemy zmajstrować coś na twój taras - kiedy Archer wymówił imię dobermana, ten szczeknął i zaczął go obwąchiwać z każdej strony. No może nie dosłownie z każdej, ale był wyraźnie zaciekawiony przybyłym gościem. - Chyba wpadłem w mało odpowiednim momencie. Powinienem wcześniej zadzwonić albo przynajmniej napisać i dać znać, że się do ciebie wybieram - nagle zrobiło mu się strasznie głupio, dlatego spuścił wzrok i wlepił oczy w kręcącego się pod nogami psa. Beznadziejnie wyszło, sam musiał to przyznać.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Na pewno dobrze - odpowiedziała od razu, może trochę za szybko, bo nie dość, że jego, to jeszcze siebie samą chciała zapewnić, że wszystko było w jak największym porządku. - Wiesz, po prostu egzaminy i takie tam, na uczelni - stosowała tę wymówkę tak często, że już weszła jej w krew. Owszem, miała bardzo dużo pracy na uczelni, przez co ciężko jej było znaleźć jakąś pracę poza korepetycjami, żeby jeszcze sobie zarobić na życie (całe szczęście, że te były dużo lepiej płatne, niż cokolwiek innego za godzinę!), ale prawda była taka, że to jej całe rozbrojenie w tym momencie niewiele miało wspólnego z uczelnią. - Nie, nie idź! - przytrzymała go za przedramię, żeby przypadkiem nie odwrócił się na pięcie i nie wyszedł, bo nie chciała go gonić boso po podwórku. - Widzisz, Fiodor też nie chce, żebyś poszedł - lekko się uśmiechnęła, bo pies był ostatnio jej najbliższym towarzyszem i chociaż raczej zwykłym psim nawykiem było szczekanie, kiedy tylko się dało (a przynajmniej tak się Raine wydawało, bo mało wiedziała o tym dlaczego pies do niej szczeka), to jak się chciało, można było przypisać te odgłosy do rozmowy i czy nie to właśnie często robili ludzie ze swoimi zwierzętami?
- Przestań, przecież zawsze możesz wpadać bez zaproszenia - znali się już tyle lat, że pewnie czasem do znudzenia spędzali ze sobą czas i odwiedzali się wzajemnie, też przez te niezapowiedziane wizyty. - A mi się przyda trochę twojego towarzystwa, więc jak ci bardzo nie przeszkadza moje pociąganie nosem, to zakładam buty i pokażę ci co zrobiłam? - dodała jeszcze pytająco, jak na zawołanie pociągając rzeczywiście nosem i nie czekając na odpowiedź, wciągnęła na stopy trampki, stojące tuż przy wejściu. - Chyba, że chcesz się czegoś napić? Mam, eee, wodę? - no o zakupach przez weekend też nie pomyślała, więc może nie była zanadto dobrym gospodarzem, ale to zawsze coś. - Poza tym mam go tylko do końca tygodnia, więc widzisz, nie możesz nas teraz zostawić - powiedziała jeszcze, trochę może zbyt dramatycznie, ale była w tym dziwnym stanie emocjonalnym, gdzie z jednej strony wiedziała, że wszystko, co zadziało się miedzy nią a Lorcanem było zbyt szybkie i nieprzemyślane, więc chociaż może nie najłatwiej jej było teraz przejść do nowego stanu rzeczy, to podjęła trudną, ale dobrą decyzję. I nie chciała, żeby to ją przybiło na dłużej, szczególnie, że Archie jakoś zawsze potrafił jej poprawić humor, a jeśli mieliby się zając remontowym projektem na tarasie, to tym łatwiej mogłaby odciągnąć swoje myśli od Winchestera, bo co miało się zadziać już się zadziało i nie było co tego wszystkiego roztrząsać, ale chyba calkiem naturalnie nie potrafiła się po prostu ot tak odciąć od tej sytuacji. - I możemy jeszcze przygotować patyki na to kolejne ognisko, to wiesz, z namiotami! - bo chociaż luźno o tym rozmawiali poprzednim razem, to rzeczywiście przydałby się jej podobny wypad.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Zabrzmiała przekonująco, a to sprawiło, że Archerowi nie było już aż tak głupio i rzeczywiście chciał zostać. To znaczy chciał zostać, jak tylko zjawił się przed chatką Raine, dopiero później widząc, że dziewczyna nie jest w najlepszej kondycji chciał się wycofać. Ale teraz już nie chciał, wolał zostać i dotrzymać jej towarzystwa, skoro ona chciała tego samego.
Niby zawsze mógł wpaść bez wcześniejszego zaproszenia, jednak czasem chyba lepiej było zapowiedzieć swoją wizytę albo poczekać, aż ktoś będzie chciał go zobaczyć, bo później wychodzą właśnie takie kwiatki i człowiek nie wie, jak zachować się w zaistniałej sytuacji. Bo z jednej strony coś (i ktoś) mówiło Brooksowi, żeby został, ale z drugiej jakiś głos w głowie podpowiadał mu, że bezpieczniej byłoby wrócić do domu. Mimo to nie ruszył się z miejsca i po prostu uśmiechnął się do Barlowe najładniej jak tylko umiał.
- To pokaż mi co tam wymodziłaś - odsunął się, robiąc jej przejście. - Oczywiście czegokolwiek tam nie zastanę, to z moją pomocą wyglądałoby to o wiele lepiej - sprzedał jej zaczepnego kuksańca w bok, dając do zrozumienia, że nie mówił poważnie. Droczył się, jak to często było w ich przypadku.
Archie poklepał się w nogę, przywołując tym gestem Fiodora, który błyskawicznie podbiegł do niego i dał się pogłaskać za uszami. A potem wybiegł na zewnątrz, korzystając z uroków uporządkowanego przez Raine ogrodu.
- O nie, tylko do końca tygodnia? - powiedział zawiedzionym głosem i westchnął najciężej na świecie. - Ale w sumie to oznacza, że jego właściciel niedługo wychodzi ze szpitala, co nie? Czyli wraca do zdrowia, to dobrze. Nawet bardzo dobrze - pokiwał głową, chcąc umocnić wypowiedziane słowa. Nie, nie wolno życzyć nikomu źle. Nawet, jeśli hasający w ogródku doberman był jednym z najsłodszych psów na świecie.
Wyszli na zewnątrz i Brooks od razu omiótł spojrzeniem te zmiany, o których wspominała Raine. I trzeba przyznać, że naprawdę nieźle się napracowała. Zwłaszcza przy naprawionym i odmalowanym ogrodzeniu.
- Ej, super to wygląda - pochwalił ją szczerze, bez żadnej ściemy. - Długo przy tym dłubałaś? - zerknął na przyjaciółkę w przekonaniu, że zajęło jej to naprawdę dużo czasu. Kilka tygodni może? - O! - aż przyklasnął w dłonie na wieść o patykach na ognisko. - Widzę, że nieźle się nakręciłaś na te namioty. Już nie boisz się, że zeżrą nas jakieś potwory? - mrugnął do niej porozumiewawczo, bo ostatnio mówiła co innego i jakoś niezbyt przychylnie była nastawiona na nocowanie w takim mini obozowisku dla dwojga.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Taki jesteś pewien? Jeszcze będziesz miał okazję się wykazać! - i proszę, wystarczył dosłownie moment, jedno szturchnięcie łokciem, a Raine już gotowa była zapomnieć o swoich smutkach. Pomagało to, że po prostu chciała zapomnieć, wiec kiedy Archie zaczął się z nią droczyć i, co najważniejsze, nie próbował jej o nic wypytywać, rozdrapując tylko i tak świeżą sprawę, przywołała na twarz uśmiech, z początku może i trochę wymuszony. Kiedyś jeszcze będą mieli okazję, żeby opowiedziała mu trochę dokładniej i poważniej o tym co zaszło i co zajść mogło, ale na razie, nawet jeśli był tego ciekawy, wolała zająć swoje myśli ogródkiem i psem. Cóż, może nie do końca psem, bo nie chciała pamiętać, że na koniec tygodnia musi go oddać.
- Mhm, tylko - pokiwała głową, głośno wzdychając. Zdążyła się do niego przyzwyczaić i chociaż wymagał dużo poświęceń, była pewna, że będzie tęsknić. - Wychodzi chyba nawet dzisiaj? Ale potrzebuje kilku dni na ogarnięcie wszystkiego i wtedy Fiodor wraca do domu - zdążyła jeszcze przelotnie pogłaskać psa, zanim wybiegł do ogródka, czy też części bardziej zarośniętej, która dopiero będzie mogła być nazwana ogródkiem. - No i niby to dobrze, że pan Laurent czuje się lepiej, ale wiesz... - rozmawiali ostatnio o tym, że chciałaby trochę go zatrzymać, może nie kosztem zdrowia właściciela, ale miło by było jeszcze trochę pochodzić na spacery, poza tym Archer dopiero go poznał!
- Miałam trochę luźniej ostatnio przez to, że przyjaciółka zostawiła mi samochód pod opieką i mogę nim jeździć na uczelnię - wskazała na lśniącego Jaguara na podjeździe, który był jakim darem z niebios (tak naprawdę to darem od Sam) i który ratował jej trochę życie odkąd jej pickup wylądował na skupie złomu jakieś dwa miesiące wcześniej. Co prawda musiała wymyślić jakieś długotrwałe rozwiązanie, bo przecież, jak myślała, Galanis kiedyś wróci ze wszystkich wyjazdów i będzie od niej chciała zwrotu, ale na razie bardziej cieszyła się tym, co ma. - Poza tym, wiesz, że ja lubię tak podłubać - dodała dumnie, bo czasem lubiła się chwalić swoimi zdolnościami do majsterkowania i wcale nie bała się brudu, czy to od części samochodowych, czy to od różnych narzędzi. Tak samo było z ogródkiem, a chociaż do tej pory posiadała zaledwie ususzonego kaktusa, chyba ostatnio odkryła pasję do roślin! - Ale to tylko dlatego, że ciebie najpierw rzucimy na pożarcie, obiecałeś, pamiętasz? - a może wcale nie obiecał? Dalej taki wypad na łono natury i spanie w namiocie wydawały się jej być trochę... straszne, ale trochę poczytała o podstawowych zasadach, chociażby z przechowywaniem jedzenia, no i dopóki Brooks nie będzie jej specjalnie straszył, to może jakoś przeżyje?
- I zobacz, z tego chyba można by było coś wykombinować? - pokazała mu stertę starych drewnianych skrzynek i nawet jakiś mebel, który wyciągnęła z szopy. Nie zaglądała do niej od czasu wprowadzki, bo nie uważała, że kiedyś poczuje potrzebę zmiany swojego najbliższego otoczenia, ale czemu nie? - Mam papier ścierny, taką małą piłkę, ale taką ręczną, więc nie wiem czy mam wystarczająco dużo mięśni - zgięła ramię, żeby pokazać swój biceps, który nie był zbyt imponujący. - I wiertarkę! - dokończyła tryumfalnie, bo gdzieś wyczytała, że jak się mało wiertarkę, srebrną taśmę i WD40, to już była prawdziwa dorosłość. - I wiesz, można to wszystko zrobić na tarasie, bo tam jest dużo miejsca i ładny widok, a potem powiesić lampki i będzie tak ładnie, romantycznie! - nie wiedziała tylko po co jej ten romantyzm, ale to później!

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nie miał zamiaru dopytywać o powody rozstania, a skoro Raine sama nie poruszyła tego tematu, to chyba oczywiste, że nie miała ochoty nawiązywać do Lorcana. Przynajmniej tak wydawało się Archerowi, który zwykle paplał jak najęty, ale jak przyszło co do czego, to wiedział kiedy się zamknąć. A w pewnych sytuacjach wystarczyło po prostu być, odwrócić uwagę od nieprzyjemnych myśli albo zaproponować wspólne milczenie. Bo przy niektórych osobach występował rodzaj ciszy, który nigdy nie drażnił i chociaż Brooks rzadko siedział cicho przy Barlowe, to wiedział, że przy niej mógłby tak i wcale by mu to nie przeszkadzało.
- Szkoda - wydął usta w podkówkę niespecjalnie zadowolony faktem, że Fiodor będzie musiał wrócić do swojego prawdziwego domu, ale trzeba będzie się z tym pogodzić. Taka była kolej rzeczy, Raine zwyczajnie nie mogła zatrzymać go na zawsze, mimo że oboje uważali ten pomysł za doskonały. - Ale na pewno stęsknił się już za swoim panem. Prawda, piesku? Stęskniłeś się? - pochylił się, żeby podrapać dobermana po grzbiecie, a ten zamerdał ogonem. Chciałam napisać, że krótkim, ale w sumie nie wiem jaki miał, a gdzieś czytałam, że dobermanom obcina się ogony i uszy ze względów estetycznych.
Na wzmiankę o samochodzie, Archer natychmiast spojrzał w kierunku wskazanym przez dziewczynę i oniemiał. Dosłownie. Sam jeździł Chryslerem z siedemdziesiątego dziewiątego roku i ogólnie jarał się fajnym brykami, a miłość do aut zaszczepił w nim wujek. W zasadzie to wuj Deacon, kiedy zmarł tata, w dużej mierze zastępował mu ojca - nauczył jak się golić, wiązać krawat, uszczelnić przeciekający zlew i naprawić dachówkę. Nauczył go prowadzić samochód i jak wybrać dobrą patelnie. Nauczył go też sznurować buty na siedem różnych sposób, mimo że to niezbyt przydatna umiejętność.
- Jakie cacko! - podekscytował się mocno, podchodząc bliżej, żeby obejrzeć Jaguara z każdej strony. - Przejedziemy się później? - wolał dopytać, bo nie będzie tak przecież bez pozwolenia wsiadać do auta Raine, które nawet nie było jej i śmigać bez większego celu.
Wywrócił teatralnie oczami; no tak, na śmierć zapomniał, że kiedy nadejdzie taka potrzeba, to będzie skłonny do poświęceń i odda się w paszcze potworów. Trzeba przyznać, że ten wypad pod namioty zapowiadał wiele atrakcji.
- Ale tego nazbierałaś - Archie pokręcił blond łepetyną nieukrywanym niedowierzaniem. - I wiesz co? - podszedł bliżej, żeby lepiej obejrzeć te wszystkie przedmioty z szopy. - Wszystko się nada i wszystko wykorzystamy. Tylko powiedz mi, jaką masz wizję. Co chcesz postawić na tym tarasie? - zapytał i od razu zaczął tachać stare pozostałości po melbach w kierunku wyznaczonego miejsca, żeby nie tracić czasu, bo nim się obejrzą to zastanie ich mrok, a wtedy ciężko będzie cokolwiek stworzyć. - Też przyniosłem trochę narzędzi, ale widzę, że jesteś w pełni przygotowana - zaśmiał się, oczywiście bez złośliwości, bo Raine bardzo imponowała mu swoją organizacją. - Ładnie i romantycznie? Kto by pomyślał, że taka z ciebie romantyczka, Barlowe - puścił do niej oko i przywołał gestem ręki na taras. Jeszcze kilkakrotnie pogłaskał Fiodora, bo ten kręcił się cały czas w pobliżu i nie dało się go nie potarmosić za uszkiem.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- A za mną będziesz tęsknił? - od razu zapytała, drapiąc Fiodora za drugim uchem, jakby się mieli tutaj z Archerem spierać u kogo psiak będzie miał lepiej - u niej, czy u Laurenta. No i pewnie odpowiedź była bolesna dla dziewczyny, ale skoro Buchinski miał go już od dłuższego czasu, to te kilka dni spędzonych z Raine w domu były pewnie czymś, co dosyć szybko zapomni, w przeciwieństwie do dziewczyny, która już na samą myśl o tym, że będzie musiała go oddać, robiła się niesamowicie smutna. Na to wszystko nałożyło się bardzo świeże rozstanie i jeszcze widmo utraconego samochodu, który, z braku zwierzaka, darzyła podobnymi uczuciami, co posiadacze czworonożnych towarzyszy swoich pupili.
- Prawda? - uśmiechnęła się dumnie, co najmniej, jakby to był jej samochód i miałaby do niego jakiekolwiek prawa, ale cóż mogła poradzić, że równie szybko zdążyła się do niego przyzwyczaić, jak do Fiodora. W ogóle dość szybko się przywiązywała i mało rozsądnie myślała - tak samo z przedmiotami, jak i z ludźmi, z tymi drugimi bywało to później mniej przyjemne, w przypadku rozstań. - No pewnie, może nawet dam ci poprowadzić, ale będziesz musiał być turbo ostrożny, bo jak mu się coś stanie, to Sam mnie zabije! - nawet nie wiedziała jak komicznie to zdanie mogłoby zabrzmieć dla kogoś, kto znał prawdziwą profesję Sameen Galanis. Oprócz tego, że była starszą zaginioną siostrą Raine, o czym ta nie miała zielonego pojęcia i naiwnie sądziła, że po prostu znalazła dwanaście lat starszą przyjaciółkę i jest to coś zupełnie normalnego, wcale nie pracowała w branży turystycznej, a miała szeroko pojęte kontakty z przestępczym światem i aż dziw, że młoda Barlowe niczego nie podejrzewała, tak samo jak nigdy nic dziwnego nie zauważyła, czy to w jej zachowaniu, czy nabytych umiejętnościach.
- Dobra, to słuchaj - zaznaczyła, jakby chwilę wcześniej sam jej nie zapytał i musiała zdobyć jego uwagę. - Na pewno chciałabym mieć taki stolik i coś do siedzenia też, i może jakąś półkę też, albo skrytkę? O, w ogóle wiesz co jeszcze kiedyś widziałam? Że masz taką dłuugą tubę i ją wkopujesz do ziemi, a na niej robisz półeczki i masz wiesz, coś takiego jak lodówka, że zawsze jest chłodna rzecz na lato! - nie wiedziała absolutnie jak to zrobić i czy posiadają potrzebne narzędzia i sprzęty, ale jeśli chcieli pojechać na przejażdżkę, to mogli też zahaczyć o jakiś sklep budowlany, a instrukcje znaleźć w internecie. - W sumie to nie wiem czy romantyczka - skrzywiła się trochę, bo mało była taka typowo dziewczyńska, a bardziej ją zawsz interesowały chłopięce zajęcia. Nie, żeby to dla Raine w jakikolwiek sposób wartościowało człowieka, ale patrząc czysto stereotypowo, nie potrzebowała drogich prezentów i pięknych słów dla romantyzmu, wolałaby mieć kogoś bliskiego, kogoś z kim czuję się swobodnie, zupełnie jak z... - Archie, a myślisz, że zostawić takie drewniane drewno, czy pomalować je na jakiś kolor? - tarasowe deski nosiły znamię lat wystawiania ich na słońce, deszcz i wszelkie inne warunki pogodowe, bez remontu wyglądałyby chyba dziwacznie w połączeniu z pięknie pomalowanymi meblami.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Głupie pytanie, naprawdę. Archerowie wydało się oczywistą oczywistością, że pies będzie tęsknił za Raine. On by tęsknił. To znaczy, na miejscu dobermana, którym zajmowała się przez jakiś czas. Jakby nie patrzeć, zwierzęta przyzwyczajały się tak samo, jak ludzie. I nie chodziło tutaj tylko o to, że były mocno zżyte wyłącznie ze swoimi opiekunami. Nie tylko, bo to samo tyczyło się innych psów czy w ogóle innych zwierząt. Wojtek Deacon miał kiedyś dwa konie i kiedy jeden zdechł, drugi bardzo odczuł jego nieobecność. Coś w tym musiało być.
- Co? - popatrzył na nią nieco przestraszony. - Ej, to ja nie chcę prowadzić. Lepiej ty kieruj, bo potem będzie na mnie. A znając moje szczęście, to zarysuje karoserię i będzie przypał - Archie za nic w świecie nie chciał narazić się przyjaciółce Barlowe. Co innego, gdyby Jaguar należał do Raine, wtedy obawiałby się nieco mniej, chociaż jakby coś uszkodził, to też pewnie zgarnąłby za to niezłe bęcki, jednak istniała szansa, że dziewczyna w końcu wybaczyłaby mu, a Sam nawet nie znał, więc trudno stwierdzić. Pewnie powiesiłaby go za sutki i tyle byłoby z przejażdżki fajnym wozem. W dodatku wychodziło na to, że ta cała jej przyjaciółka była jakimś szemranym towarzystwem, o czym Brooks nie miał najmniejszego pojęcia. Ba, Raine nie miała o tym pojęcia, więc skąd miałby cokolwiek wiedzieć?
Kiwał głową, zapamiętując wszystko, o czym mówiła i czego sobie życzyła. Stolik, coś do siedzenia, jakaś półka.
- A ta półka to na książki? - zainteresował się, kiedy tak przeglądał to, co przytachali na taras. - O, jakby pociąć tę deskę na mniejsze części, a potem dobrze je się złączy, to z reszty można byłoby zrobić takie dwa oddzielone poziomy? I w sumie mogłabyś tutaj trzymać jakieś świeczki, małe kwiatki doniczkowe czy co tam tylko będziesz chciała - w sumie ładnie by to wyglądało, gdyby tak zawiesić półkę na zewnętrznej ścianie chatki i przeciągnąć nad nimi lampki. - Serio? - pierwszy raz słyszał o tym, co mówiła Raine. - Brzmi super, ale nie wiem czy będę umiał zrobić coś takiego. Nigdy nawet tego nie widziałem na oczy. Jak mi znajdziesz filmik albo chociaż zdjęcia, to będziemy mogli pokombinować - uśmiechnął się do niej, dając jej do zrozumienia, że z przyjemnością coś podobnego wykona, o ile będzie potrafił. A czy będzie potrafił to się dopiero okaże. Zdolny był z niego chłopak, więc nie powinno być większych problemów. Poza tym życzenie Barlowe było dla niego rozkazem. Zwłaszcza, że przechodziła ostatnio trudny okres związany z rozstaniem. A on chciał jej jakoś przez to przebrnąć i chociaż nie do końca wiedział jak, naprawdę się starał. Po swojemu, ale jednak.
- Chyba lepiej będzie, jak nie będziemy ich malować - zlustrował wzrokiem inne elementy tarasu. - Lepiej tylko wyszlifować i polakierować. Chyba, że chcesz mieć wszystko z innej parafii. Albo chcesz też przemalować taras - o, wtedy miałoby to ręce i nogi. Zajęłoby im to trochę więcej czasu, ale efekt na pewno byłby powalający. Tylko trzeba się zastanowić czy miało to sens? Z jednej strony wyglądałoby to ładnie, ale z drugiej taras w takim stanie miał swój niepowtarzalny urok, a drewniane, niepomalowane meble od pewnego czasu wracały do łask.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- A to nie, do tego nie możemy dopuścić - pokręciła przecząco głową, bo nie mogła pozwolić na jakiekolwiek zniszczenie samochodu. Nie dość, że nie należał do niej, to jeszcze był na tyle drogi i cenny nawet bez postaci pieniężnej, że dosłownie by ją to zabolało. - Ale możesz usiąść za kierownicą na chwilę jak chcesz - czy tak się zachowywali bogaci ludzie, którzy posługiwali się na co dzień zbyt drogimi sprzętami, żeby je pożyczać? Czy ona właśnie miała okazję poczuć się jak ktoś bogaty? - No wiesz, nie chcę być bucem, ale... - od razu chciała wyjaśnić, bo pamiętała jak się źle poczuła, kiedy koleżanka, jeszcze dawno temu w szkole podstawowej chwaliła się swoją najnowszą zabawką, a nie chciała nikomu dać się nią pobawić.
- Książki to chyba nienajlepszy pomysł na odkrytym tarasie, bo co jak będzie padać? - trzeba było mierzyć siły na zamiary i na warunki pogodowe. Co prawda Australia należała do tych cieplejszych regionów i nie mogli narzekać na jakieś mrozy, ale trzymanie książek na tarasie aż prosiło się o katastrofę. - O, ale takie małe doniczki i ładne rzeczy to już bardziej - ucieszyła się od razu, bo po samym jej zagraconym salonie idealnie było widać, że uwielbia zbierać niepotrzebne duperele i pewnie część z nich dałoby się trzymać na tarasie, bo nie były tak delikatne i podatne na uszkodzenia. - O, ale też mogłaby być jakaś taka skrytka, żeby móc na przykład schować poduszki? Właśnie, będę musiała kupić poduszki - takie drewniane deski, nawet jeśli dokładnie zdarte papierem ściernym dalj mogły mieć w sobie drzazgi i nie byłoby najprzyjemniej, gdyby któraś podczas przyjemnego wieczoru miałaby się komuś wbić w tyłek. - Dobra, to może ta rura nie jest projektem na dzisiaj, ale nie od razu Rzym zbudowano, co? - szturchnęła go zaczepnie ramieniem, zauważając, że w ogóle jakoś dużo się nawzajem szturchali ostatnio. - To znaczy oczywiście, jeśli będziesz chciał to wszystko ze mną zrobić, bo jak nie, to nie musisz! - nie chciałaby, żeby Archie zmuszał się do przychodzenia do jej domu i kojarzył go z przymusowymi pracami, albo, co gorsza, zaczął wymyślać wymówki, żeby tu w ogóle nie przychodzić.
- Właśnie widzisz, nie wiem jak chcę - uśmiechnęła się szeroko, rozglądając po tarasie. Wszystko w środku jej domu było trochę od czapy i nic do siebie na pozór nie pasowało, ale jednocześnie tworzył się przez to niepowtarzalny klimat i żadnej z tych rzeczy nie chciałaby wyrzucić, czy zmienić na coś bardziej designerskiego, bo po co się czymś takim zadręczać. - Wiesz, kiedyś jak będę miała swój prawdziwy dom, to może i chciałabym to jakoś przemyśleć, ale teraz to wszystko jest takie po prostu moje - jeszcze pewnie dużo czasu minie, zanim Raine będzie stać na kupienie swojego prawdziwego własnego kąta, na razie musiała zadowolić się tym, co miała, czyli wynajmowaną chatką i nie chciała w nią bz sensu inwestować całej masy pieniędzy, których i tak przecież nie miała.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
- Usiąść za kierownicą? - powtórzył po niej i pokręcił głową. - Wolę nie. Siedzenie za kierownicą i brak możliwości poprowadzenia auta to jak lizanie cukierka przez papierek - okej, tak naprawdę takie porównanie tyczy się stosunku w prezerwatywie, ale akurat w tym przypadku też całkiem nieźle pasował. - Poprzestanę na byciu grzecznym pasażerem - minę miał trochę zawiedzioną, ale lepiej tak niż miałby coś zepsuć. Wprawdzie Archerowi nie zdarzały się takie rzeczy, chociaż ostatnio siostra jego kolegi wpadła mu rowerem na maskę samochodu, ale to nie było jego winą! To ona wyjechała z drogi podporządkowaną na główną, pakując się prosto pod koła Chryslera. No dobra, nie było tak tragicznie, po prostu przekoziołkowała w powietrzu, a po upadku na asfalt zdarła sobie jedynie nadgarstki. Miała dużo szczęścia, że Brooks nie był żadnym piratem drogowym i nie zapieprzał po mieście jak jakiś bohater pięćdziesiątej części Szybkich i Wściekłych.
- Spokojnie, wszystko po kolei - musiał trochę przystopować Raine, która miała w swojej ślicznej główce mnóstwo pomysłów. - Myślę, że możemy zrobić takie otwierane siedzisko i do środka będzie można chować poduszki. Takie dwa w jednym. Pasuje ci? - jakby nie patrzeć, to Barlowe była główną decyzyjną, on tylko podsuwał decyzje. Chciał, żeby to była jej wizja, z której będzie w pełni zadowolona. To zabawne, bo z reguły Archie i kompromisy nie szły ze sobą w parze, a on bardzo lubił stawiać na swoim i wkurzał się, gdy coś nie szło po jego myśli. Właściwie to uchodził za porywczego, ale nie przy Raine. Bo przy niej było jakoś... Inaczej.
Szkoda tylko, że nie potrafiła się zdecydować, więc chyba musiał wziąć sprawy w swoje ręce.
- Dobra - uniósł rękę, a jego twarz zaczęła przypominać twarz prawdziwego myśliciela. Nawet mądrze wyglądał, kiedy tak dumał. - Rurę zostawmy na następny raz, a teraz zajmijmy się meblami. Najpierw je złożymy i oszlifujemy, a jak zobaczysz je już w całości, to może wtedy najdzie cię na jakiś kolor. Wtedy wjedzie farba i lakier. A teraz trzymaj - podał jej miarkę, a sam sięgnął po ołówek i piłę, żeby wymierzyć odpowiedni kawałek deski. - Pamiętaj, że najlepsze pomysły wpadają do głowy przy tworzeniu. Albo pod prysznicem. No i na kiblu - zaśmiał się z tych idiotyzmu, po czym jednym zgrabnym ruchem zaznaczył, gdzie powinien ciąć.
Wcale nie dziwił się Raine, że ciężko było jej wybrać, bo chyba sam miałby niezłą zagwozdkę, gdyby przyszło mu do podjęcia decyzji w kwestii koloru, kształtu i innych takich. Jak masz swoje mieszkanie, takie na własność, to możesz sobie je urządzać jak chcesz, a na wynajętym jest jednak trochę inaczej, bo nawet nie wiesz, jak długo tam pomieszkasz i czy będziesz miał później co zrobić z tymi rzeczami. Archie nadal mieszkał z matką i niektórymi braćmi i na razie nie zapowiadało się, żeby szukał własnego loku, ale jeśli już, to na pewno coś wynajmie, wszak nie stać było go na kupno mieszkania, a tym bardziej domu.
- Ej, wiem, że nie muszę tego z tobą robić - spojrzał na nią, podtrzymując ołówek w rozchylonych ustach. - Ale chcę. Jakbym nie chciał to nie przychodziłbym tutaj be zapowiedzi i nie oferował swojej pomocy - sprostował, po czym precyzyjnie odpiłował kawałki deski. No prawdziwy stolarz - meblarz - tapicer.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie powiedziałabym, że to to samo - zmarszczyła brwi, próbując sobie wyobrazić jakby było lizać cukierka przez papierek i od razu pomyślała, że obrzydliwie, w końcu każdy mógł tego wcześniej dotykać, bakterie, fu! - Ale dobra, będę twoim szoferem - zafalowała brwiami, bo w takim samochodzie mogła wozić dosłownie wszystkich, a Archera to już w ogóle, pewnie sobie czasem na takich przejażdżkach urządzali konkurs jaka to melodia, albo odgrywali karaoke, choć śpiew Raine do słowiczych nie należał i na to trzeba było wziąć poprawkę, bo mało było osób, przy których odważyłaby się coś głośniej zanucić.
- Masz rację, w pośpiechu to bez sensu - podrapała się po policzku w zamyśleniu, bo chociaż normalnie nie była jakaś tragiczna w pracy pod presją czasu, tak teraz nie do końca potrafiła sobie znaleźć priorytet, kiedy wszystko było priorytetem. - Albo stolik z zamykaniem! - co się częściej robiło zamykane? Nigdy nie spodziewała się, że znajomość mebli ogrodowych przyda się jej do czegokolwiek, więc nie zwracała nigdy uwagi na takie, które widziała. - Boże, a jak muszę poprzeglądać jakieś inspiracje na Pintereście? - trochę przerażały ją strony, które miały dużo ładnych obrazków. Zawsze po prostu bała się, że w nich przepadnie i zaraz zacznie dekorować swoją sypialnię na milion sposobów, podejmie próbę wydziergania własnego swetra i zacznie robić zdrowe posiłki na uczelnię. To ostatnie może i nie byłoby aż takie złe, bo przydałoby się jej zdrowsze odżywianie, ale cała reszta? Zbędna.
- Okej, to ja potem poszukam jakichś filmików o tej rurze i w ogóle - zapewniła od razu, przejmując odpowiedzialność za zaplanowanie akurat tej części tarasowego projektu, co miało w sobie dużo sensu, bo w końcu to był jej domek, a Brooksowi mogła być tylko bardzo wdzięczna, że się tak mocno zaangażował. I była, w końcu zdążyła nawet trochę zapomnieć o swoich smutkach, tylko taki dziwny niepokój siedział jej gdzieś w okolicach żołądka, ale zrzucała to na wczesne stadium głodu. - Ma to rzeczywiście dużo sensu - kiwnęła głową, bo wszystko po kolei. Najpierw składanie mebli, potem szlifowanie, a dopiero na samiutki koniec decyzja o tym, jak będą finalnie wyglądały. - A kiedy przychodzą te głupie? - pewnie po alkoholu, albo po drugiej w nocy, albo jeszcze pod wpływem chwili! Głupie pomysły, w tym konkretnym przypadku, nie były im akurat wcale potrzebne, więc o nich myśleć nie musieli.
- Dzięki Archie, jesteś super, wiesz? - pewnie trochę wiedział, bo nie pierwszy raz mu to mówiła, ale serio, drugiego takiego to ze świecą szukać i cieszyła się, że był obecny w jej życiu, nie tylko przez to, że właśnie ciął deski pod jej przyszłe umeblowanie tarasu. - Ale zabierasz się za to z takim zapałem, że nie wiem czy przypadkiem nie przemyślałeś tego wspólnego mieszkania u mnie - rzuciła żartobliwie, głaszcząc przy okazji kręcącego się wokół Fiodora, który po kilku dniach smutku i leżenia na kanapie ze strony jego tymczasowej właścicielki, chyba nie do końca rozumiał co się dzieje. - Nawet nieźle ci to idzie - przekręciła głowę w bok, przyglądając się jego poczynaniom, bo choć i ona nie bała się ciężkiej pracy, cięć i składania czegoś z niczego, to miała w tym dość minimalne doświadczenie (w przeciwieństwie do naprawy wiecznie rozwalającego się samochodu), ale zaraz tez zaczęła się ruszać, żeby robić coś więcej, niż tylko przyglądanie.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Chodziło mu bardziej o to, że było się tak blisko, że coś było na wyciągnięcie ręki, a jednak nie można było tego mieć i pozostawało obejść się smakiem. A że zarazki to swoją drogą. Tylko jak ich teraz uniknąć, skoro czyhały na każdym kroku? Jakby człowiek tak o tym myślał, to na pewno by zwariował.
- Możemy zrobić zamykane siedlisko i zamykany stolik, nie widzę problemu - oznajmił, a potem roześmiał się głośno i musiał uważać, żeby sobie przypadkiem palca nie ciachnąć. A to wszystko za sprawką Raine, która strasznie ekscytowała się tymi meblami i mogło się nawet trochę wydawać, że panikowała? - Nie musisz niczego przeglądać, ale możesz. Jeśli tylko chcesz, oczywiście - bo nikt jej do tego nie zmusi, co nie? A na pewno nie Archer. - Kto wie, może nagle natchnie cię wena twórcza i będziesz miała jakąś super wizję? Ale to musisz popatrzeć teraz, bo jak już wszystko poskładamy to potem trzeba będzie trzeba rozbierać i zaczynać od nowa - wolał z góry lojalnie ją uprzedzić, żeby później nie miała do niego pretensji. Nie podejrzewał Barlowe o takowe, a już znali się trochę czasu, więc Archer odważyłby się nawet powiedzieć, że ją zna. Może nie jak lepiej od innych, ale na pewno wystarczająco dobrze.
- Te głupie przychodzą w najmniej oczekiwanych momentach. I czasem tak naprawdę nie są głupie, wiesz? Bo coś, co jest głupie, ale działa, to wcale głupie nie jest - wymierzył w dziewczynę ołówkiem, który po chwili wcisnął sobie za ucho, żeby powbijać w deskę jakieś gwoździe. Ogólnie na remontach i składaniu innych mebli niż tych ikei zupełnie się nie znam, więc pozostaje mi czysta improwizacja. Ale z tymi pomysłami rodzącymi się po pijaku nie mógł się z nią nie zgodzić. Ach, ileż on przegrał pijackich zakładów! Ale wygrał ich równie dużo. Co zabawne, akurat wtedy, kiedy spadał ze słupa wysokiego napięcia wcale nie był pijany. Niezła ironia, nie?
- Wiem, jestem najsuper - powiedział nieskromnie i mrugnął porozumiewawczo do Raine. - Ale ty też jesteś przesuper. Oboje jesteśmy tacy ekstra, więc nie wiem czy nasze wspólne mieszkanie wytrzymałoby taką dawkę zajebistości - ewidentnie przesadzał, ale czasem można trochę powyolbrzymiać. W żartach, oczywiście. Chociaż naprawdę uważał, że Barlowe była superkowa. - I jak? - odłożył na chwilę młotek i uniósł do góry kilka złączonych desek, które miały być szkieletem siedliska, mimo że na razie niczego do siedzenia nie przypominały. Ale halo, na imponujące wyniki trzeba cierpliwie poczekać, samo nic się nie zrobi.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
ODPOWIEDZ