fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
#8

Elizabeth Blackford nigdy nie rzucała słów na wiatr. Jak mówiła, że coś zrobi, to właśnie to robiła. Dlatego gdy nastał czwartek to była gotowa na wyjście do strzelnicy, tak jak się wcześniej z Viggo umawiała. Przez cały tydzień co prawda zastanawiała się czy to dobry pomysł, ale wygrała jej wrodzona ciekawość. Nigdy nie była na strzelnicy, nie trzymała nawet pistoletu w rękach i chciała zobaczyć czy sobie poradzi. Człowiek uczy się czegoś nowego całe życie, nigdy nie wiadomo kiedy taka umiejętność mogłaby sie jej przydać. Oczywiście lepiej żeby nigdy, ale złe rzeczy też się ludziom przytrafiały więc warto być na to przygotowanym. Poza tym jak mówią wszystkie seriale i filmy post apokaliptyczne, umiejętność posługiwania się bronią jest w cenie. Na dodatek w mieście nie miała teraz zbyt wiele znajomych, a siedzenie w domu i rozmyślanie nad swoim, trochę jednak beznadziejnym życiem nie było niczym fajnym. Nie lubiła się nad sobą rozczulać, szczególnie, że dobrze wiedziała, że jedyne na co zasługuje to porządne uderzenie w twarz żeby się ogarnąć. Nigdy nie myślała o sobie jako o złej osobie, wiedziała, że zrobiła kilka głupot w swoim życiu, ale wcześniej mogła to zwalać na młody wiek, jakie miała wytłumaczenie teraz? Nie powinna się całować z Corvo, to było wielkim błędem, drugi raz wlazła na tą samą ścieżkę, z której jak najszybciej powinna zawrócić. Może dlatego sądziła, że spotkanie z Viggo to dobry pomysł, przypomni sobie jak bardzo miała złamane serce za pierwszym razem. Nie chciała po raz drugi przechodzić przez to samo, ale może nie zasłużyła sobie na to, by być tak po prostu szczęśliwa? Pewnie tak, bo karma is a bitch.
Szczerze to ciekawiło ją też to, czy z tej strzelnicy wyjdzie o własnych siłach, czy serio zrobi sobie jakąś krzywdę i będzie mieć na przykład dziurę w stopie. Z jednej strony bardzo słaba opcja, z drugiej natomiast, mogłaby się chwalić blizną po postrzale, co znowu było trochę kuszące. Dużo czasu jej nie zajęło dostanie się na miejsce i uśmiechnęła się widząc znajomą twarz. - Jak zrobię Ci dzisiaj krzywdę to musisz mi wybaczyć, bo to na pewno będzie przypadkowe - powiedziała, gdy się już z nim przywitała. - To głupie, ale trochę się stresuje, że pójdzie mi bardzo, bardzo źle - nawet jeżeli jej nikt nie będzie oceniać, to sama na siebie będzie się wkurzać, że jest totalną łamagą.

viggo kidman
przyjazna koala
catlady#7921
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Babe, there's something wretched about this, something so precious about this. Oh what a sin.
#9

Znał ją na tyle dobrze, że zaplanował sobie dzień wokół tego spotkania. Wiedział, że przyjdzie i nawet nie musiał jej przypominać. Napisał jej jedynie adres i godzinę w smsie, a sam zjawił się na miejscu trochę wcześniej. W końcu obiecał jej, że ją nauczy, więc miał plan, by dogadać się z instruktorem na prywatny tor strzelniczy. Trudne to nie było, wystarczyło machnąć swoją policyjną odznaką, pozwoleniem na broń i wypełnić kilka formularzy, które zwalniały strzelnicę z jakiejkolwiek odpowiedzialności w razie wypadku. O to się akurat nie martwił, w końcu nie zamierzał zostawić jej samej z bronią w rękach, przecież dobrze wiedział co robi. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Lizzie nie przyjdzie nic głupiego do głowy.
Zaczekał na nią przed budynkiem, paląc papierosa, bo co innego miał zrobić? Długo i tak nie czekał, bo dziewczyna zjawiła się idealnie o czasie. Dopalił szybko fajka i przywitał się z nią.
Daj spokój, jesteś ze mną, nic się nie stanie. - wywrócił oczami, otwierając drzwi i puścił ją pierwszą. - A nawet jeśli, to już raz kulkę dostałem, myślę że drugi raz nie będzie taki straszny. - zażartował, po czym zaprowadził ją do recepcji, gdzie ją spisali i dali jej do podpisania papierek z regulaminem. Tam też dostali ochronne nauszniki, co by nie ogłuchnąć od tego strzelania i nastał moment wyboru broni.
Chcesz dzisiaj zostać snajperką, czy wolisz postrzelać z takiego glocka, jak mój? - zaproponował, wskazując na to, co mieli do wyboru. Bardzo go korciło, by rzucić żartem z podtekstem o strzelaniu z jego broni, ale w porę ugryzł się w język. To nie mógł być dobry pomysł, ledwie zaczęli znów ze sobą rozmawiać i nie chciał zaczynać spotkania od żenujących tekstów. Właściwie to sam nie do końca wiedział na ile może sobie teraz przy niej pozwolić, więc lepiej by było zachować pewien dystans, może sytuacja sama się rozjaśni...

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
maximoff
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
Nadzieja matką głupich. Lizzie nie mogła nic obiecać, bo robienie idiotycznych rzeczy to akurat chyba miała we krwi. Głupoty odwalała jak tylko zaczęła chodzić i z czasem się to tylko pogłębiało, obawiała się tylko, że szczyt jej możliwości jest dopiero przed nią. Może skończy na stare lata jak taka Bridget Jones, chlejąca, śpiewająca All by Myself i uganiająca się za typami zupełnie nie z jej ligi, pewnie się jeszcze roztyje do tego czasu. Brzmi jak świetlana przyszłość.
- No coś w tym jest, pewnie was uczą w tych policyjnych szkołach jak skutecznie schować ciało tak w razie gdyby co - zażartowała, bo jednak wątpiła żeby była aż tak beznadziejna i zrobiła komuś jakąś dużą krzywdę. - Już widzę te nagłówki! Szalona 25-latka postrzeliła policjanta, byłabym sławna, może powinnam się nad tym na poważnie zastanowić - dopisaliby sobie do tego jakąś wybitną historię zemsty na eks, w końcu coś ciekawego działoby się w tym mieście i ludzie mieliby o czym gadać. Chociaż szczerze mówiąc Lizzie wolała nie być powodem do niepotrzebnych plotek. Wolała sobie tu być taka niewidzialna, skoro i tak planowała stąd wyjechać w siną dal.
- Nie mam pojęcia, daj mi coś łatwego na początek.. nie wiem, wiatrówkę? - Znała się na broni tak, że wcale. Widziała ją tylko na filmach. - Często musicie robić takie ćwiczenia na policji? - Zapytała przyglądając się broni, którą mieli do wyboru. Okej, była teraz typową dziewczyną i wybrała po prostu taką jaka jej się podobała wizualnie. Pewnie w podobny sposób kupowała samochód i dlatego jej się teraz psuł. - Dobra to jest jakoś wybitne skomplikowane, czy po prostu staję i pociągam za spust? - To on tu był specem, a nawet jeśli nie to w porównaniu do Lizzie z automatu awansował. - Ty pierwszy - mógł jej zaprezentować, jak to się porządnie i profesjonalnie robi. Ona chętnie popatrzy i kto wie może coś jej się rozjaśni w głowie...

viggo kidman
przyjazna koala
catlady#7921
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Babe, there's something wretched about this, something so precious about this. Oh what a sin.
Viggo miał na szczęście dobrze wyćwiczony refleks, więc raczej by sobie poradził, gdyby wpadło jej do głowy coś idiotycznego. No, może raz mu się nie udało i miało to opłakane skutki, ale poniosły go emocje wtedy, to już inna sprawa była... A co do zostania smutną Bridget Jones to chętnie by ją uratował od takiego losu, ale wiadomo, że się nie przyzna. Może spróbowałby kiedyś o nią zawalczyć, jak to w pewnym sensie poradziła mu Willie, ale na pewno teraz tego nie planował. Nawet nie wiedział czy ta ich znajomość przetrwa, a nie chciał jej przedwcześnie kończyć tylko dlatego, że coś do niej nadal czuł. Aczkolwiek miał wrażenie, że to było jednostronne, więc się nie wychylał.
Uczą jak ciała szukać, ale jak się wysili te dwie ostatnie szare komórki, to można z tego wyciągnąć wnioski jak ciało dobrze schować. Dlatego w policji jest wielu morderców i wiele spraw zamiecionych pod dywan jako "nierozwiązywalne". Smutne, ale prawdziwe. - nie tak bardzo fun, ale zawsze fakt. Dołączył do policji dawno temu, żeby pomagać ludziom, ale szybko zderzył się z bolesną prawdą. Zamiast więc zmieniać świat i ludzi, którym dostęp do broni i władzy nad cywilami uderzył do głowy, zajął się swoimi sprawami, na które poświęcał czasem aż za dużo czasu. - Może przynajmniej wylądowałbym tym razem gdzieś na pierwszej stronie. Ostatnim razem byłem w gazecie, ale gdzieśtam w krótkim artykule, więc sławy nie zaznałem... - zaśmiał się, wyobrażając sobie już te nagłówki rodem z super expressu: Zemsta po latach: miejscowy detektyw postrzelony przez młodą ex-kochankę. Do tego jeszcze podkreślona różnica wieku, zdrada narzeczonej w tle i już sensacja na całe miasto. Aczkolwiek raczej nie chciałby być tego typu sensacją.
Wiatrówką przynajmniej nie zrobisz mi zbyt poważnej krzywdy jakby co. A z ćwiczeniami to zależy od tego, co w tej policji robisz. Teoretycznie powinienem to robić dwa razy w tygodniu, w praktyce wypadają cztery albo i pięć, bo po prostu lubię strzelać. - zaśmiał się, no i tak czy siak - padło na wiatrówkę. - Trochę bardziej skomplikowane niż tylko pociągnięcie za spust, ale nietrudne. - stwierdził, po czym wziął od niej strzelbę i zademonstrował jak ma stanąć, jak trzymać broń i gdzie patrzeć, po czym gestem pokazał by założyła słuchawki i oddał kilka strzałów.
Teraz twoja kolej, ale jeszcze nie strzelaj, tylko ustaw się tak, jak pokazałem. - podał jej strzelbę i przyjrzał się jej postawie. Dobra postawa to połowa sukcesu, potem tylko trzeba wiedzieć gdzie jest cel i strzelectwo nie było niczym trudnym. Wystarczyło trochę praktyki, a i można było rozładować emocje.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
maximoff
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
Lizzie obecnie nie była pewna praktycznie niczego, a swoich jakichkolwiek uczuć to już na bank. Trzeba byc szczerym, blondyna sama nie wiedziała czego chce. No, bo chciała się w nic nie mieszać, pomóc mamie w remoncie i wyjechać stąd jak tylko położą ostatnie kafelki w łazience. Z drugiej strony, chyba nie do końca taki miała plan, skoro sama koncertowo wpierdalała sie z butami w spokojne życie innych osób. Tak jak to było na przykład z Viggo. Mogła mu grzecznie podziękować za pomoc przy aucie i tyle by się widzieli. No, ale nie, bo przecież wtedy nie byłaby sobą, musiała coś odwalić głupiego. W sumie to cały czas zastanawiała się dlaczego w ogóle chciał z nią rozmawiać. Gdyby Lizzie była na jego miejscu to, by była obrażona na cały świat. Nie ma sie co oszukiwać, blondynka nie potraktowała go najlepiej te kilka lat temu, a on był dla niej miły. Trochę tego nie rozumiała i może nawet czekała na to, aż kiedyś jej wygarnie, że zachowała się wtedy jak wielkie, rozpuszczone dziecko.
- Serio? Jesteście pojebaną grupą zawodową - powiedziała marszcząc lekko czoło - bez urazy - dodała pospiesznie żeby sobie nie pomyślał, że go ma za pojebanego, bo tak oczywiście nie było. - No i widzisz zgrana z nas ekipa, ktoś, by musiał później tylko przypilnować żeby w gazecie były same nasze korzystne zdjęcia - nie chciałaby mieć zajebistego nagłówka z zemstą eks kochanki i do tego jakiegoś mało wyjściowego zdjęcia to, by zniszczyło cały efekt.
- Teraz jak już poczułam zew sławy to nie wiem czy ta wiatrówka jest dobrym pomysłem - rzuciła z rozbawieniem i nawet mu puściła oczko. - Znasz moje zdanie, myślę, że w takim razie czyjeś umiejętności strzeleckie przydałyby się bardziej przy poważnych sprawach, niż przy łapaniu typa co ukradł piwa z monopolowego - nie wiedziała czy kradnięcie piwa jest aż takim wielkim przestępstwem, że az się wzywa do tego policję. Nawiązywała oczywiście do tego, że według niej powinien spróbować wrócić do pracy nad grubszymi rzeczami.
Okej, miło się patrzyło jak ktoś inny strzela. Jemu to wychodziło i wyglądało totalnie profesjonalnie, dlatego, gdy sama miała to zrobić to czuła się trochę jak idiotka. Dobrze, że nie była naturalną blondynką to przynajmniej wiedziała, którą stroną trzymać tą strzelbę. - Tak dobrze? - Zapytała, bo nie miała pojęcia czy dobrze to robi, bo chyba za bardzo się jednak skupiła na tym, żeby patrzeć spróbować wycelować w tarczę. Na filmach przecież nikt się nie przejmował postawą tylko od razu celowali i strzelali. Tam to wyglądało o wiele prościej.

viggo kidman
przyjazna koala
catlady#7921
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Babe, there's something wretched about this, something so precious about this. Oh what a sin.
Jego problem tkwił w tym, że wziął na siebie całą winę za to rozstanie i złamane serce. W końcu miał wtedy ponad 30 lat, to on był dorosłym w tym związku i po pierwsze nie powinien w ogóle próbować ukrywać tej zdrady. Był, i właściwie to nadal jest, zakochany w Lizzie, więc dlaczego nie zerwał zaręczyn? Wtedy nie miał jaj, gdyby wiedział co się stanie i jak będą oboje przez to cierpieć, to by się w sobie zebrał i nie próbował bawić się w jakieś podwójne życie. To było skazane na porażkę i rozumiał dlaczego się odcięła, więc chyba nie miałby serca, by jej wygarnąć.
Oj, to ja wiem. Dlatego już przestałem próbować zmieniać cały świat, tylko zajmuję się tym, co realnie mogę zrobić dla innych. Kiedyś mi się wydawało, że każdy jest taki jak ja. Myliłem się. - odparł, kręcąc głową w geście rozczarowania swoim zawodem. Wiadomo, nie każdy był zły, ale było takich wielu, co nie raz sprawiało, że chciał rzucić tę robotę i zająć się czymś innym. Zostać mechanikiem chociażby.
Dobra, dobra. Uważaj z tym, bo jeszcze oprócz postrzału wywloką naszą historię, wtedy będzie sensacja. Najpierw zrób nam dobre zdjęcia może, zanim się zdecydujesz mnie postrzelić. - zażartował w odpowiedzi. Dziwnie się o tym mówiło, bo właściwie to nigdy nie poruszyli tematu ich relacji, ale też nie bardzo chciał w to teraz brnąć. Ot, żarcik kosmonaucik, bo przecież tabloidy takie właśnie są. Nwet nie wiesz jak ani kiedy, a by wywlekli każdy ich związek do 15 lat wstecz. A przynajmniej jego związki, bo z Lizzie mogłoby być ciężko się doszukiwać chłopaków z podstawówki...
Wywrócił lekko oczami, słysząc ją. Tak, miała rację. Był zbyt dobry na stanowisko szeregowego detektywa i tak, powinien spróbować zaaplikować jeszcze raz, może znów do wydziału zaginięć, może zabójstw? Z drugiej strony to mogłoby się wiązać z wyprowadzką, a lubił to miasto. W dodatku nie chciał zostawiać tu brata, który nadal zmagał się ze swoim problemem alkoholowym, to mogło się po prostu źle skończyć, gdyby nagle nie miał czasu przyjeżdżać do Lorne Bay przynajmniej dwa razy w tygodniu.
Eh, wiem, i ty wiesz, że masz rację. Może kiedyś spróbuję coś z tym zrobić. - westchnął. Miał milion powodów, by to zrobić, ale też kolejny milion, by tego nie robić. Ciężkie wybory.
Zlustrował jej postawę spojrzeniem i rzucił krótkim "prawie", po czym stanął za nią i położył swoje dłonie na jej dłoniach, ustawiając dziewczynę poprawnie. Wiadomo, zrobił to oczywiście tylko dla celów edukacyjnych i wcale go serce nie zabolało, kiedy poczuł zapach jej perfum i miękką, delikatną skórę jej dłoni...
Trzymaj wiatrówkę przyciśniętą do ramienia i nie przestrasz się, bo ma lekki odrzut przy strzale. - wyjaśnił, po czym odsunął się nieco, by nie zrobiło się zbyt dziwnie. Już i tak miał wrażenie, że przekroczył pewną granicę, o ile taka w ogóle istniała. - No i celujesz w głowę, serce, albo między nogi. Albo wszystkie trzy. Dawaj. - zaśmiał się, wskazując na wydrukowany cel.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
maximoff
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
No, a ona nie miała wtedy jakiegoś chwilowego zaćmienia umysłu, dobrze wiedziała na co się pisze i z czym wiąże się romansowanie z facetem, który już kogoś ma. Może i była wtedy nastolatką, ale nie była głupia. Musiała gdzieś w głębi serca zdawać sobie sprawę, że nic dobrego z tego dla niej nie wyjdzie, bo przecież faceci nie rzucali narzeczonych dla jakiś randomowych małolat. Może w filmach... ale nawet licealna Lizzie wiedziała, że życie to nie film, rodzice ją tego nauczyli swoimi ciągłymi kłótniami. I chociaż wielu rzeczy w tamtym okresie była niepewna, czy to swojego zachowania czy nawet wyglądu, to akurat dobrze wiedziała, że gdyby w tamtej chwili Viggo spróbował ją zatrzymać to pewnie bez wahania by zostało i kto wie jakby wtedy potoczyły się ich losy.
- Widzisz, może lepiej było zostać strażakiem - też, by mógł ludziom pomagać! - Albo tym gitarzystą - dodała trochę już sobie teraz żartując. No, ale w każdym zawodzie zdarzali sie idioci, w niektórych częściej niż w innych, a jednak policjanci widzą często dużo przykrych i brzydkich rzeczy, nic dziwnego, że im odbija.
- Dopiero, by mieli o czym gadać - wywróciła oczami, bo oczywiście ludzie się bardziej przejmują cudzymi sprawami niż własnymi i zbyt często wsadzają nos w cudze życie. - Dobra, żebyś wiedział, że zrobię - nie lubiła sobie sama robić zdjęć, w ogóle nie przepadała za fotografowaniem samej siebie, ale dla takiej ważnej sprawy się poświęci. - Albo Ci pożyczę aparat i sam mi zrobisz zdjęcie - on ją tu uczył strzelać to ona mu mogła pokazać jak się dobrze ustawia aparat. Coś za coś. Mogli się wymienić doświadczeniami.
- Powinieneś - nikt się w końcu nie robił młodszy, a nie ma co ukrywać, że z wiekiem jest trudniej z wprowadzaniem zmian w życiu, a już na bank takich, którym miałaby towarzyszyć ewentualna przeprowadzka. Lizzie do tej pory nie wypakowała większości swoich rzeczy, które miała poupychane w pudłach, bo była przekonana, że niedługo, za miesiąc lub dwa, znów jej tu nie będzie.
Starała się jak stanąć jak najbardziej poprawnie, ale utrzymanie tego wszystkiego nie było wcale takie proste, szczególnie, że trochę się rozproszyła, gdy ją zaczął poprawić, bo dawno nie miała go tak blisko siebie i już trochę zapomniała jak to jest poczuć jego dotyk na swojej skórze. Nie chciała nad tym teraz rozmyślać, bo ani to odpowiednie miejsce, ani czas na rozważania na ten temat. Musiała sie zresztą skupić, bo przecież z bronią nie ma żartów, wzięła więc tylko głębszy oddech i spróbowała wycelować w jedno z miejsc, o których jej Viggo powiedział, a później oddała kilka strzałów. Trzeba przyznać, ze trochę się tym podjarała! Podobało jej się. - Okej, wniosek z tego jest taki, że bardzo szybko, by mnie zabili gdyby ktoś mnie zaatakował i chyba powinnam kupić okulary - zażartowała sobie patrząc na swoje totalne faile, bo nie trafiła ani w głowę, ani w serce, ani nawet między nogi. - Co za porażka - zaśmiała się głośno, bo akurat Lizzie miała dość luźne podejście do swojej osoby i potrafiła się śmiać sama z siebie. - Teraz się czuję zażenowana swoją osobą - ale to był jej pierwszy raz i chciała spróbować po raz kolejny, może następnym razem wyjdzie lepiej.

viggo kidman
przyjazna koala
catlady#7921
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Babe, there's something wretched about this, something so precious about this. Oh what a sin.
Większość facetów dla małolaty by nie rzuciła narzeczonej... Właśnie, większość. On do większości nie należał, tylko po prostu był wtedy głupi. Może już nie taki młody, bo był dorosłym facetem przed trzydziestką, ale głupi na tyle, by myślał, że jego świetny plan zignorowania swojej własnej narzeczonej bez zrywania zaręczyn wypali. No i można by tak gdybać co by było, gdyby jednak zakończył jeden związek i zatrzymał Lizzie przy sobie. Może nie wyjechałaby do Sydney na te studia, a może on by pojechał razem z nią, nie miałby teraz sporej blizny po postrzale i nadal zajmowałby się większymi sprawami zaginięć albo morderstw? Kto wie, oni się już tego nie dowiedzą.
Coś w tym jest, może powinienem się przebranżowić? - zaśmiał się. W sumie ratowanie kotków czy innych piesków z potrzasku i bohaterskie ratowanie ludzi z pożarów nie brzmiało źle. Robota tak samo, albo i nawet bardziej niebezpieczna, więc miałby jeszcze więcej adrenaliny na porządku dziennym. Z drugiej strony w policji tkwił już ponad 10 lat i gdyby tylko chciał to rzeczywiście mógłby mieć szanse awansować ze zwykłego detektywa na jakiś konkretny wydział. Minęło już parę lat od wypadku, może teraz jego aplikacja by przeszła... Tylko właściwie sam trochę chciał, a trochę żył sobie w strefie komfortu.
Nacisnął guzik, by tarcza przyjechała do nich, no i fajerwerków nie było, ale przecież to był jej pierwszy raz.
Przynajmniej trafiłaś w papier. - zaśmiał się, wskazując na dziury przy krawędziach. - Już od razu porażka, myślisz, że mi wyszło za pierwszym razem? Bo miałem podobnie. - wywrócił oczami. Początki zawsze są ciężkie, a on był w tym dobry obecnie z jednego powodu, o którym już wspomniał: praktyka. Dużo praktyki.
Teraz musisz przeładować, łamiesz na pół i tutaj wsuwasz śrut. - zademonstrował, po czym złożył broń z powrotem, by sama spróbowała. - Tylko śmiało, jednym ruchem i trzymaj lufę na samym końcu, tak będzie łatwiej. Możesz sobie pomóc kolanem jeśli potrzebujesz. - dla niego było to łatwe, mogło być nieco trudniej dla dziewczyny, aczkolwiek nie zamierzał implikować, że jest słabsza. Ot, dawał jej wskazówki jak ułatwić sobie życie. - Tym razem mogę pomóc ci wycelować. - zaproponował, zmieniając tarczę i odesłał ją znów na koniec toru.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
maximoff
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
Teraz mogli sobie już tylko gdybać, co, by się mogło wydarzyć jakby podjęli nieco inne decyzje w swoim życiu. No, ale niestety, mleko się rozlało, nie można było już nic na to poradzić, bo żadne z nich nie miało magicznego wehikułu czasu, który cofnąłby ich do tamtych lat. A szkoda.
- Może powinieneś spróbować, chociaż tu Ci nie doradzę, bo nie znam się na strażakach, widziałam raz tylko jednego w jakimś filmie, gdzie pół nagi wyciągał jakąś dziunię z płomieni, a później uprawiali seks w wozie strażackim - powiedziała zdecydowanie za szybko zanim zdążyła to przemyśleć - yhym... to w sumie mogło być jakieś porno - albo to, albo bardzo słaby hollywoodzki film. Z policjantami miała więcej doświadczenia, nawet jej przyjaciel Cole był jednym z nich i w sumie mogła podejrzewać, że on akurat mógłby odwalić coś okropnego co robili policjanci.
Lizzie była zażenowana swoim poziomem strzelania, ale tak, to był jej pierwszy raz i w sumie Viggo mógł ocenić jej kilka innych pierwszych razów, ale miała nadzieję, gdzieś w głębi duszy, że tamte nie były aż tak żenujące. - No jest to jakiś pozytyw - zaśmiała się, ale no nie była z siebie dumna. - Dobra trochę mnie pocieszyłeś, ale pewnie teraz lepiej, by Ci poszło z zamkniętymi oczami, niż mi normalnie - westchnęła, ale była gotowa na drugą rundę. Chciała żeby kolejnym razem poszło jej lepiej.
Obserwowała jego poczynania z bronią i później bardzo starała się to odtworzyć, jakoś jej się udało więc miała ochotę sobie sama zaklaskać, ale to byłoby bardzo beznadziejne wiec dobrze, że miała zajęte obie dłonie. Włożyła wszystko co trzeba było w odpowiednie miejsce i była gotowa na drugą rundę. - Jasne, może mi się dzięki temu uda rzeczywiście coś trafić - nie miała nic przeciwko jego pomocy, wręcz przeciwnie, sądziła, że pewnie jest jej potrzebna. - Ale w takim razie to celuj między nogi - dodała puszczając oczko do mężczyzny i złożyła broń, a później spróbowała stanąć w odpowiedniej pozycji, może tym razem będzie lepiej.

viggo kidman
przyjazna koala
catlady#7921
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Babe, there's something wretched about this, something so precious about this. Oh what a sin.
Roześmiał się, kiedy usłyszał ten jakże cudowny opis filmu.
Myślę, że mogliśmy oglądać to samo porno. - odparł, wyraźnie rozbawiony. - I muszę przyznać, że moje doświadczenie ze strażakami wygląda podobnie. - dodał jeszcze, po czym zorientował się, że brzmiało to tak, gdyby uprawiał seks ze strażakiem. - To znaczy nie, że uprawiałem seks ze strażakiem w wozie strażackim... W sensie, że na tyle wiem o nich, co było w tim filmie. - dodał, tym razem on sam zażenowany sobą. Niby czasem policja musiała współpracować ze strażą pożarną, ale były to pojedyncze wypadki i znacznie częściej miał do czynienia z ratownikami medycznymi. Jeśli chodzi o tych drugich to wiedział, że nie dałby rady postawić się na ich miejscu. Jasne, widywał różne okropne rzeczy i obrażenia, ale prędzej sam by chyba zemdlał, zanim by kogoś poskładał.
A wracając do policjantów, to sam przecież nie był taki święty i podbierał zioło, a raz na czas też inne używki, z wydziału narkotykowego. Tu czy tam puścił dilera wolno za trochę towaru i ładne oczy… Ale przynajmniej nikogo nie krzywdził. Tak sobie przynajmniej powtarzał, że przecież wszystko jest dla ludzi, co nie? Przynajmniej nie miał gdzieś w ogródku zakopanego trupa.
Trochę wiary w siebie, co? - wywrócił oczami, kiedy usłyszał jej porównanie umiejętności ich obojga. No ale nie mówił jej tego po raz pierwszy, już wiele razy to powtarzał, szczególnie jeśli chodziło o jej skille w fotografii. Jemu zawsze się bardzo podobało, ale wiadomo: artyści nigdy nie byli do końca zadowoleni ze swoich dzieł. - Póki co idzie ci świetnie jak na pierwszy raz, nie od razu Rzym zbudowano. - dodał jeszcze, uśmiechając się.
Słysząc twierdzącą odpowiedź na swoją propozycję, stanął znów za plecami Lizzie.
Dobra, tylko obiecaj, że nie użyjesz tego przeciwko mnie jakby co. Bądź co bądź, lubię swojego penisa i wolałbym, żeby mi go nikt nie odstrzelił. - zażartował.
Tym razem ten dotyk nie wydawał się to już tak obcy, może po części dlatego, że padła werbalna zgoda, a może dlatego, że to już nie był pierwszy raz od lat, kiedy znalazł się aż tak blisko niej. Położył znów dłonie na jej dłoniach, stojąc na tyle blisko, że jego tors dotykał jej pleców. W ten sposób mógł praktycznie kierować jej ciałem przez swoje własne ruchy. Przycisnął broń pewniej do ciała Lizzie i opał podbródek na jej ramieniu, by móc wycelować.
Patrz w celownik i celuj nieco wyżej niż tam, gdzie chcesz trafić. Mi tak przynajmniej było łatwiej na początku. - odezwał się, kierując cel na podbrzusze i delikatnie nacisnął swoim palcem ja jej palec, który trzymała na spuście. - Teraz weź wdech i w momencie wydechu pociągnij za spust. - dodał po chwili, trzymając wiatrówkę sztywno, jednak sam nie zamierzał strzelać. W końcu to ona miała broń w rękach.
On za to tylko gdzieś tam w środku chciałby, żeby ten moment bliskości trwał znacznie dłużej, chociaż już i tak miał wrażenie, że czas stanął w miejscu.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
maximoff
fotograf — freelancer
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Młoda pani fotograf, która niedawno wróciła do Lorne po studiach w Sydney i chce pomóc matce w remoncie chaty, a później wyjechać zwiedzać świat.
- Czyli mówisz, że mamy podobny gust w kinematografii? - Zaśmiała się, bo uważała to za zabawne. Nie żeby jakoś nałogowo oglądała pornosy! Bez przesady. Zdarzało jej się, ale jednak wolała sama podrywać ludzi niż oglądać seks na ekranie. - Jasne, jasne... już się tak nie tłumacz - wywróciła oczami rozbawiona. Teraz trochę żałowała, że nie ma żadnego znajomego strażaka, może będzie musiała się zakręcić koło remizy, pewnie tam mają ostre imprezy i można sobie zjechać z rury, co pewnie było jakimś skrytym marzeniem Lizzie. Blondynka zdecydowanie nie należała do osób, które byłyby w stanie oglądać miejsca pożarów, wypadków czy morderstw. Jej psychika była na to za słaba. Co prawda miała taki moment w swoim życiu, że chciała wyjechać na Bliski Wschód, by tam fotografować tych biednych ludzi, którzy musieli żyć w biedzie i w czasie wojny, ale chyba była na to za wielkim tchórzem, przynajmniej na razie. Może kiedyś jej sie to zmieni i znajdzie w sobie odwagę, by zmierzyć się z takim ludzkim cierpieniem.
Machnęła tylko ręką na jego słowa. Lizzie miała to do siebie, że była bardzo krytyczna do siebie samej... nie we wszystkim, ale w swojej pracy to już na pewno. Wiedziała, że potrafi lepiej i denerwowała się gdy jej coś nie wychodziło. - Kiedyś polecę do Rzymu to wtedy sprawdzę to przysłowie - miała bardzo dużo planów na zagraniczne podróże, jak na razie jednak żadnego nie zrealizowała co było trochę smutne. Teraz jednak wiedziała, że pierwsze co to chce odwiedzić piękną Szkocję.
Wybuchła śmiechem. - To byłby dopiero nagłówek - rzuciła rozbawiona, a później już postarała się być bardziej poważna. - Obiecuje zostawić Twojego penisa w spokoju - odpowiedziała starając się być jak najbardziej poważna w swoich słowach, chociaż wszystko było dość irracjonalne. - Chyba, że zmienisz zdanie - dodała jeszcze, a później już starała się skupić na tym strzelaniu. Co nie było wcale takie łatwe, gdy stał tak blisko niej, bo zdecydowanie jej myśli bardziej interesował fakt, że był obok niż jakieś ustalanie celu. Starała się jednak gdzieś z głowy wyrzucić wszystkie głupie pomysły, które się tam nagle znalazły i rzeczywiście spojrzała przez ten celownik. - Dobra, chyba jest - mruknęła w sumie bardziej do siebie niż do niego i rzeczywiście zrobiła wdech, a później wypuściła powietrzę i pociągnęła za spust. Nie była w stu procentach pewna, czy rzeczywiście trafiła makiecie między nogi, ale na bank wyszło jej zdecydowanie lepiej niż za pierwszy razem. - Ale strasznie ciężko się skupić na strzelaniu jak stoisz tak blisko - przyznała zerkając na niego. - Nie ładnie tak człowieka rozpraszać - dodała i podała mu broń. - Teraz Ty - no nie będzie się sama bawić.

viggo kidman
przyjazna koala
catlady#7921
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Babe, there's something wretched about this, something so precious about this. Oh what a sin.
Wygląda na to, że chyba trzeba będzie się umówić na jakiś wspólny seans. - zaśmiał się. Jak do tego doszło, że ich rozmowa zjechała na takie tory? Sam nie wiedział, ale nie zamierzał narzekać. Dobrze mu było ze świadomością, że Lizzie najwyraźniej czuła się przy nim na tyle komfortowo, by gadać o takich rzeczach. A swoją drogą z porno to już tak było, że każdy kiedyś tam oglądał, ale nikt się nie przyznawał, bo przecież obciach. No i wiadomo, podrywanie ludzi na żywo i prawdziwy seks były o wiele lepsze, niż puszczenie filmu, ale czasem nie dało się mieć wszystkiego...
I jak wrócisz to przyznasz mi rację. - odparł, bo sam spędził kilka lat życia we Włoszech. Może i nie pamiętał z tego okresu wiele, miał 10 lat, kiedy przyjechali tam z rodzicami i bratem, ale pamiętał na pewno to, że to jest piękny kraj. Teraz z jednej strony podróże kojarzyły mu się z wiecznymi przeprowadzkami, zostawianiem szkolnych przyjaciół i wspomnień za sobą i ograniczaniem swojego dobytku do kilku walizek, żeby łatwiej było i prowadzić ten prawie, że koczowniczy tryb życia. Z drugiej strony, był szczęśliwym posiadaczem zarówno Australijskiego, jak i Norweskiego paszportu, więc Europa stała przed nim otworem i chciałby tam wrócić, objechać kilka krajów. A z kolejnej, już trzeciej strony - lubił tą swoją rutynę i znajome miasto. Przyzwyczaił się, w końcu się tu zadomowił.
Ej, dobra, ja rozumiem, że Alice pewnie chętnie by mi odstrzeliła penisa, ale ty? Co ja ci takiego zrobiłem? - parsknął, no i miał rację. Jego była narzeczona, gdyby tylko dostała taką wiatrówkę do rąk to zapewne z wielką przyjemnością pozbawiłaby go męskości. Bo nie oszukujmy się, trochę wtedy miał mózg między nogami... Zmarszczył nieco brwi, słysząc drugą część jej wypowiedzi, zaraz po tej obietnicy i naprawdę tytanicznymi siłami próbował się głupawo nie wyszczerzyć. Co tu się działo w ogóle, to tego już nie ogarniał, ale podobało mu się to.
...Mam prawo zachować milczenie i zamierzam z niego skorzystać. - odparł dyplomatycznie, ale i tak było wiadomo, co chciał przez to powiedzieć, bo na jego twarzy nadal widniał głupawy uśmiech. Do tego ta bliskość i delikatny, niby całkowicie platoniczny dotyk... No i chyba zaczął sobie robić nadzieję, ale trudno, najwyżej sobie pocierpi znowu. Nie zamierzał się przyznawać, że jednak coś tam by od niej chciał. Nope, da radę. Z tej gonitwy własnych myśli wyrwał go strzał w końcu strzał.
O, przepraszam, ja tu tylko próbuję cię czegoś nauczyć... Nie moja wina, że rozpraszam. - zaśmiał się, puszczając jej oko, po czym wziął strzelbę do ręki. - To co, może ty mi teraz pomożesz wycelować? - zagadnął, trochę żartując, a trochę był też ciekawy, co powie. Praktyczne to niezbyt było, bo jednak była niższa o całe 12 centymetrów, więc musiałby trochę zrobić przysiad, żeby mogła zerknąć mu przez ramię. No i pewnie nie do końca wiedziałaby jak ma go kierować, ale hej. On dobrze wiedział co robi. A oboje chyba też dobrze wiedzieli, że wcale nie chodziło mu o pomoc w celowaniu do makiety.

Lizzie Blackford
sumienny żółwik
maximoff
ODPOWIEDZ
cron