dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Obrazek
(Poważnie to – 4 dni później)

Uniosła dłoń z myślą, żeby zapukać do drzwi, ale zrezygnowała pchana myślą, że woli uniknąć konfrontacji. Powiesiła na klamce reklamówkę z Prescottową koszulką, na której naszyła naszywkę. Próbowała zacerować dziurę, ale jak się spodziewała, wyszło jej to strasznie krzywo. Zdecydowała się więc naszyć na rękaw deskę surfingową (klik). W przypływie twórczości na kartce narysowała papierową Presley w koszulce Nirvany. Nic wyjątkowego. Kreski zamiast kończyć, kółko zamiast głowy i kanciasta koszulka. Cały ten rysunek wycięła i agrafką przypięła na rękawie tak, żeby stała na naszytej desce. W chwili naprawiania t-shirtu uważała to za zabawne, ale teraz była gotowa zabrać tę idiotyczną papierową Prescott. Nim jednak zdecydowała się to zrobić, usłyszała otwierające się obok drzwi. Sąsiad podejrzliwie wyjrzał przez szparę, w reakcji czego Calie przywitała się ciepło i wycofała w stronę schodów.
Wracając do domu postanowiła zajrzeć do pobliskiego sklepu i kupić parę rzeczy, na które miała ochotę. Warto nadmienić, że w ostatnich dniach miała ochotę na wszystko na raz, co jak czytała miałoby się utrzymać aż do końca ciąży. Przynajmniej zdaniem @truemom oraz @gremlinnanny, którym ochota na kwaśne i słodkie przeplatała się w czasie ciąży aż do porodu. Calie nie dobiła jeszcze do dwóch miesięcy a już była skłonna zagryzać kabanosa czekoladą. Zrobiła to cichaczem w pokoju, żeby brat krzywo nie patrzył lub podejrzewał niezgodność terminów menstruacji (bo mieszkali razem już tyle czasu, że pewnie był na ten temat wyczulony i wiedział, kiedy spodziewać się czerwonej rebelii). Teraz też nabrała ochotę na nietypowe smakowe mieszanki, które kolejno pakowała do koszyka. Nie dużo, bo nie miała wiele miejsca w plecaku, ale przynajmniej tyle by zaspokoić niereformowalny apetyt.
- Naprawdę, koleś ukradł auto i dojechał zaledwie do skrzyżowania, bo nie umiał obsługiwać manualnej skrzyni biegów. – Zaśmiała się do telefonu, który akurat podtrzymywała ramieniem. Nie była głośna. Nie wydawała dźwięków jak dzikie zwierzęta w Animal Planet. Jej rozmowa nikomu nie wadziła a śmiech nie drażnił uszu. Był wręcz melodyjny, bo szczery i wesoły, jak uśmiech, który gościł na jej twarzy w trakcie wybierania słoika z grzybami w occie (nigdy ich nie lubiła, ale teraz miała na nie ochotę). Dopiero, gdy włożyła go do koszyka i wzięła telefon w wolną dłoń, na końcu alejki zauważyła Presley z dwoma kumplami. Ciekawe, że najczęściej obracała się wśród facetów.
Nieumyślnie napotkała spojrzenie dziewczyny i od razu odwróciła się w drugą stronę odchodząc dalej, w kierunku pułki z chipsami. W domu miała lody, które z chęcią zestawiłaby ze słonymi chrupkami.
Po rozmowie telefonicznej z Apollo, podczas której trwała przy założeniu, że powinni zerwać, czuła się pewniejsza. Pierwszy raz od dawna zawalczyła tylko o siebie i zamiast iść za ciosem, to poczuła wstyd na myśl, że Prescott tak długo cisnęła po jej związku i teraz śmiało mogłaby powiedzieć – A nie mówiłam? Zignorowała więc obecność Presley oraz jej kumpli, wśród których nie dostrzegła Mavericka. To też była zagadka dla Goldsworthy; fakt, że Presley cisnęła po Apollo jak się dało, chociaż był on przyjacielem Hammonda.
Z uśmiechem wróciła do rozmowy telefonicznej znów śmiejąc się nienachalnie i szczerze. Wybrała chipsy, kolorowe pianki i bułeczki maślane. Olać figurę i tak z tygodnia na tydzień będzie grubsza.
- Diana, kończę, bo idę do kasy. Widzimy się jutro. – Rozłączyła się chowając telefon do tylnej kieszeni spodni.
Idąc przed siebie opuściła spojrzenie na produkty w koszyku i gwałtownie się zatrzymała prawie wpadając na stojącą na końcu alejki osobę.
- Cześć – przywitała się z automatycznym uśmiechem i odruchowo spojrzała za Presley szukając jej towarzyszy. Musieli się rozdzielić, chociaż ciężko było powiedzieć, czy nie stali gdzieś przy bułkach w tłumie zakupowiczów. Typowa godzina „po pracy”. Ludzi w sklepie było prawie tyle co przy promocjach w Lidlu. – Już po pracy? – Co to – kurwa – za pytanie? – Trochę się spiekłaś. – Skierowała wzrok na przedramiona Prescott. – Muszę iść. – Miała wielki plan zjedzenia wszystkiego, co się dało. Minęła Prescott, ale po dwóch krokach się zatrzymała. – Ah, właśnie – powiedziała tak, jakby dopiero teraz sobie o tym przypomniała. – Już byłam w Pearl Lagune. Jakoś sobie poradziłam. – Lekko uniosła kąciki warg udając, że to było w porządku.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
11.


To żadna tajemnica, że Presley obracała się głównie w towarzystwie mężczyzn, z którymi miała zdecydowanie lepszy kontakt. Faceci byli prości niczym konstrukcja cepa, w przeciwieństwie do kobiet. Z nimi to były same problemy w postaci wyolbrzymiania i wydziwiania. I chociaż to kolesi trzymała blisko, to jednak lgnęła do tych lasek i to zwykle do tych najbardziej szurniętych, które miały mnóstwo problemów, a najwięcej tych samych ze sobą. Taka popieprzona zależność.
Tego słonecznego dnia towarzyszyła dwóm kumplom w zakupach. Carl i Cole byli braćmi, w dodatku dwujajowymi bliźniakami i każdy powtarzał, że obaj bujają się w Presley, ale ona nie bała tego na poważnie. Po ostatnim rozstaniu jakoś nie w głowie były jej związki, bo gdzieś z tyłu wciąż miała Islwyna, co wcale nie było jej na rękę. Prescott nie przywiązywała się do ludzi, ale jak już przyzwyczajała się to tak na poważnie i szczerze nienawidziła tego w sobie. Jakby było to kolejną słabością, do której wstydziła się przyznać.
Krążąc między alejkami mogłaby przysiąc, że gdzieś mignęła jej znajoma sylwetka Calie, ale szybko stwierdziła, że wzrok płata jej figle, dlatego wróciła do błąkania się po sklepie i w pewnym momencie straciła z oczu kumpli, więc nie pozostało jej nic innego, jak odnaleźć towarzyszy. Skręciła w lewo, później w prawo, cofnęła się o kilka sklepowych półek i prawie zderzyła się czołowo z Goldsworthy. A jednak nie to nie mylne wrażenie, że gdzieś ją tutaj widziała.
- Cześć - odparła machinalnie, wciskając ręce do kieszeni krótkich szortów. - Dzisiaj miałam wolne, ale od rana siedzę na plaży - wyjaśniła, choć wcale nie musiała się z niczego tłumaczyć. I to wyjaśniałoby tę opaleniznę na przedramionach. Zresztą nie tylko ręce sobie spiekła, plecy i brzuch również. - Jasne, na razie - rzuciła, bo Calie zamierzała ulotnić się tak szybko, jak się pojawiła. Jak nie szybciej, przez co Pres nawet nie zdążyła zapytać ją co u niej.
Już miała wrócić do szukania bliźniaków, ale wtedy dziewczyna na odchodne oznajmiła coś, co wprawiło Prescott w lekką dezorientację. Pewnie dlatego, że miały nieco inną umowę co do wyprawy do Pearl Lagune.
- Och - wyrwało jej się niezamierzenie. - Spoko. To znaczy myślałam, że miałyśmy iść tam razem, więc mogłaś dać po prostu znać, ale no... Luźno - jej mina zapewne wskazywała na wyraźne niezadowolenie, bo właśnie tak Presley czuła się w tym momencie. Była niezadowolona, bo wystarczyło dać znać, a trzeba przyznać, że trochę nastawiła się na ten wypad i rozwikływanie zagadek z Lorne Bay.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Nigdy nikogo nie zawiodła. Nie przez swoje umyślne zachowanie. Czasami mogła palnąć coś bez zastanowienia, ale najczęściej starała się być fair. W innym wypadku czuła się źle. Miała irracjonalnie wielkie wyrzuty sumienia i to ją zżerało od środka. Poprawka – Calie kiedyś nie zawodziła ludzi. Od pewnego czasu robiła to non stop a przynajmniej tak się czuła. Zawiodła siostrę, brata, rodziców i przyjaciela uparcie twierdząc, że między nią a Apollo jest wszystko w porządku. Zawiodła ich, bo była głupia i zaszła w pierniczoną ciążę. W którymś momencie zaczęła robić to zawodowo; kłamiąc. Nie lubiła kłamać. To też ją wyniszczało, a jednak brnęła dalej w imię.. czego? Miłości? Zauroczenia? Potencjalnego męża, chociaż na to słowo Quinn na pewno wyskoczyłby z butów i poleciał na księżyc lub gdzieś, gdzie będzie jak najdalej od niej.
Zawiodła innych i zawiodła siebie zbyt późno decydując się na zerwanie z Apollo, co kosztowało ją wiele wysiłku. Prawie tyle samo pracy włożyła w to, żeby w tej chwili wyglądać na kogoś nieprzejętego. Przypisała błahość swemu zachowaniu, chociaż nigdy by tak nie zrobiła. Nie olałaby kogoś bez słowa, nawet jeśli ta osoba była spokrewniona z jej głównym wieloletnim oprawcą. Kiedyś Presley także nią była, a jednak Calie nie miała o to żalu. Przynajmniej nie dlatego zachowała się teraz jak mini kutas.
- Jakoś tak wyszło. – Nie była w stanie wzruszyć ramionami. Naprawdę taka nie była. Nie zostawiała ludzi bez słowa. – Poza tym, nie napisałaś mi swojego numeru tuż po tym, gdy zwiałaś w środku nocy zostawiając mnie w łóżku. – Dla kogoś postronnego mogło to brzmieć dwuznacznie i brzmiało, dla dwóch dziewczyn, które akurat przechodziły obok. Rzuciły okiem na Calie i udając, że wcale się tym nie interesowały poszły dalej z ledwością powstrzymując się przed chichotem, który dotarł do uszu Calie i Presley, ledwie po dwóch metrach. - Świetnie. Znów wszyscy pomyślą, że mnie puknęłaś. Mogłam ugryźć się w język. – Westchnęła żałując, że tego nie zrobiła albo że nie przemilczała kwestii łóżka. Zbyt dosłowne słownictwo było źle odbierane przez postronnych, którzy lubili dopisywać sobie resztę. Mało to kiedyś plotek chodziło na temat Prescott lub jej i Goldsworthy, z którą czasem znikały w publicznych toaletach? To były tylko plotki, ale w takich chwilach wiele osób sobie o nich przypominało.

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Ona też zawiodła w swoim życiu wiele osób. Rodziców, rodzeństwo, znajomych, byłych chłopaków, wykładowców na studiach, podopiecznych, których uczyła surfować. Presley była jednym chodzącym zawodem. Zdawała sobie z tego sprawę, ale chyba nie potrafiła inaczej. Albo nie poznała do tej pory nikogo, dla kogo w jakimś maleńkim stopniu próbowałaby się zmienić. Nie czuła takiej potrzeby. Presley była jak huragan. Jak pieprzony tajfun, który zwiastował klęskę, a tym sposobem była o wiele trudniej było ją okiełznać. Czapki z głów dla tego, komu w końcu to się uda.
- Słabe wytłumaczenie - wzruszyła ramionami, bo jakoś tak jakoś wyszło i brak numeru wcale jej nie przekonywał. Calie bawiła się w jebanego detektywa, próbowała odnaleźć laskę, która zaginęła kilka lat temu, a nie umiała znaleźć Prescott na jakimś portalu społecznościowym? Co za abstrakcja. Poza tym jej numer wisiał również na stronie internetowej szkółki surfingowej. Dla chcącego nic trudnego. - O to chodzi? Że wyszłam nad ranem? - skrzyżowała ręce na piersiach, bo miała wrażenie, że Goldsworthy próbuje ją o coś oskarżyć i wzbudzić w niej wyrzuty sumienia. Ale Pres daleko było do takowych, nie czuła się winna, że po prostu wyszła. Ich znajomość nie była zbyt zażyła, żeby musiały się sobie z czegokolwiek tłumaczyć. Właściwie to ciężko było jakkolwiek określić tę relację. Na pewno wzbudzała wiele dziwnych emocji, czego sama Presley nie rozumiała.
Powędrowała spojrzeniem za chichoczącymi dziewczynami i znów popatrzyła na Calie. Nie miała pojęcia, że wzbudzą aż tyle sensacji, ale nigdy nie przeszkadzało jej, że ludzie gadali. Niech gadają, byle nie przekręcali nazwiska.
- Oszalałaś - skwitowała, wywracając przy tym oczami. - Tak, na bank wszyscy teraz tak myślą. Jak chcesz, żebym cię puknęła, to wystarczy powiedzieć - tym razem w ich kierunku zerknął jakiś starszy, brodaty mężczyzna, który skręcił w alejkę z nabiałem, ale chyba zrezygnował, bo zaraz skierował swoje kroki w przeciwnym kierunku. - Byłam przekonana, że jesteśmy ustawione. Ale nieważne, dajmy sobie spokój. Odbiorę swoją koszulkę jakoś przy okazji. W sumie równie dobrze możesz ją zatrzymać, bez różnicy - była zła, ale nie wiedziała skąd w niej tyle tej złości. Tak, jak nie wiedziała, czemu wciąż tkwiła w miejscu i kontynuowała konwersację, która do niczego nie prowadziła.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Słabe wytłumaczenie; mało powiedziane. Najgorsze z możliwych. Z całego szeregu kłamstw Calie mogła wymyślić cokolwiek, nawet powiedzieć, że Jo King wstydzi się obcych albo też nie przepada za Prescottami. Cokolwiek lepszego od „tak jakoś wyszło”, jakby parę dni wcześniej wcale nie wpakowała dziewczyny w kłopoty zaciągając ją do chatki Greenów. Równie dobrze mogła się na nią wypiąć. Wyszłoby na to samo.
Machnęła ręką udając, że nie miała ochoty tego tłumaczyć, chociaż tak naprawdę nie chodziło o nagłe zniknięcie Presley. Gdyby tak się zastanowić, to nie chodziło o nic konkretnego. Ot, kolejna przypierdolka i powód do kłótni, jakby szukanie ich, choćby najbardziej niedorzecznych, było nowym hobby Goldsworthy.
- Jakbym chciała, żebyś mnie puknęła, to bym się do ciebie dobrała, kiedy siedziałaś bez koszulki. – Facet, który zmienił kierunek zatrzymał się na chwilę szczerze zaintrygowany i choć miał już swoje lata skłamałaby mówiąc, że patrząc na Prescott nie próbował wyobrazić jej sobie bez koszulki. Nie zrobiłby tego, gdyby ta druga o tym nie wspomniała. Swoją drogą, obie mogłyby być teraz bez koszulki.
- O tym właśnie mówiłam u Greenów – jęknęła niezadowolona. – Że musimy przestać wpadać na siebie, reagować i robić to .. – Ręką zatoczyła koło w powietrzu przed sobą. – ..cokolwiek to jest. – Dosrywanie sobie nawzajem? Tylko czym? Nie robiły niczego wielkiego. To były małe rzeczy, jak przesolona zupa. – Chcesz wiedzieć, czemu nie dałam ci znać? – Pewnie nie chciała, ale Calie i tak zrobiła krok w jej kierunku. Kiedy zauważyła tamte dwie panny, które obeszły inną alejkę i jakby specjalnie zatrzymały się dwa metry za plecami Prescott (udając wielce zainteresowane stojącą tam chemią), zrobiła kolejne kroki zmniejszające dystans między nią a dziewczyną. Podświadomie jednak trzymała koszyk przed sobą, nie w celach obrony a zatrzymania się przed ewentualnymi dalszymi czynami. – Bo ciągle dosrywałaś na mój związek. – Podbijała przy Presley ilość wypowiedzianych wulgaryzmów. – Cisnęłaś po mnie i Apollo, chociaż to wielki przyjaciel twojego psiapsi. – Intencje miała dobre, ale ciało robiło swoje i dłoń z koszykiem powędrowała na bok. – Więc nie ma nic dziwnego w tym, że kiedy z nim zerwałam ostatnie czego chciałam, to widzieć ogrom zadowolenia w ludziach, którzy byli przeciwni temu związkowi. A na pewno już nie chciałam usłyszeć od ciebie „A nie mówiłam?”. – Bo się wstydziła. Bo wszyscy dookoła mieli rację tylko nie ona i kiedy wreszcie sama sobie złamała serce podejmując taką a nie inną decyzję, nie chciała słychać tego, jak dobrze zrobiła. Jasne, może to była dobra decyzja, ale związek to związek; zerwanie bolało tak samo zwłaszcza, gdy było się w ciąży. – Zadowolona? – zapytała mierząc się z niebieskimi oczami i nawet nie zwracając uwagi na to, że laski za Presley wciąż się gapiły. Dołączyli do nich również kumple Prescott, ale na razie trzymali dystans stojąc w bojowych pozach, gotowi obronić/wesprzeć znajomą (w której się bujali).

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Uniosła wysoko brwi i otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale równie szybko je zamknęła, bo jakieś dzieciaki przebiegły alejką, wydzierając się na cały sklep. Strasznie tłoczno zrobiło się tutaj, jak na złość. A przekraczając sklepowy próg Presley przysięgłaby, że poza nią i bliźniakami nie było w środku żywej duszy.
- Pewnie chciałaś, ale nie wiedziałaś jak - odgryzła się, kiedy Calie wspomniała o tym całym dobieraniu się. Były teraz jak dwie dziewczynki w podartych rajstopach, które próbowały sobie dopiec, ale wychodziło im to co najmniej nieudolnie. Z pewnością nie zachowywały się dojrzale, o czym mogli poświadczyć wszyscy, którzy robili w pobliżu zakupy.
Prychnęła pod nosem, bo Goldsworthy chyba naprawdę myślała, że Prescott wpadała na nią z premedytacją i nie robiła nic innego, tylko codziennie obmyślała, gdzie tym razem może pojawić się dziewczyna, byle znów móc ją spotkać. Czy ona naprawdę uważała, że nie miała ciekawszych zajęć, a kolejne sprzeczki były tak absorbujące, że Presley nie potrafiła z nich zrezygnować, bo wtedy jej życie nie miałoby najmniejszego sensu? Co za idiotyzm.
Chciała, żeby Calie ją oświeciła. Chciała dowiedzieć się, czemu nie dała jej znać, Tylko nie przypuszczała, że ta argumentacja będzie aż tak bezsensowna. Nic dziwnego, że po jej słowach Pres żałośnie opuściła ręce, które jeszcze chwilę temu krzyżowała na piersiach.
- Ty jesteś jakaś nienormalna - powiedziała w końcu, robiąc krok w przód, więc dystans między nimi był znikomy. - Naprawdę uważasz, że obchodzi mnie mnie twój związek? Zachowujesz się tak, jakby cały świat kręcił się wokół ciebie i Apollo, a wcale tak nie jest. Przykra sprawa, że wam nie wyszło, ale to wciąż nie moja sprawa. I jeśli jesteś przekonana, że będę się teraz napawać twoim rozstaniem, to muszę cię rozczarować - rozłożyła ręce, dając dziewczynie do zrozumienia, że było jej to zupełnie obojętne. - Ale żal mi ciebie, bo musisz być strasznie nieszczęśliwą osobą z tą swoją niewiedzą, czego tak naprawdę chcesz od życia. I jeżeli myślisz, że w naszej znajomości chodziło o to, żeby cię pukać... - urwała, kiedy w pobliżu pojawili się gapie, w tym Carl i Cole. Świetnie. Carl, Cole i Calie. Presley powinna założyć jakieś kółko adoracji z osobami, których imiona zaczynały się na tę samą literę. - To tak nie było. Chciałam tylko pomóc. Zlałaś to, okej. Nie jestem jedną z tych osób, co upominają się i proszą o cokolwiek - to tak przy okazji, gdyby Goldsworthy przypadkiem o tym zapomniała. A chyba zdążyła nieco obeznać się z naturą Prescott i wiedziała, że ta była zbyt dumna, więc po prostu czekała na odzew drugiej strony.

Calie Goldsworthy
towarzyska meduza
.
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Stała tam i przyjmowała na siebie wszystkie słowa Prescott podświadomie wiedząc, że mówiła prawdę.
Czy Calie była nienormalna? Ostatnio tak się czuła z tymi wszystkimi kłamstwami, które sprzedawała dookoła i z tym, jak łatwo wymyślała bzdurne preteksty do przypierdolenia się do Presley.
Czy była nieszczęśliwa? Chciałaby powiedzieć, że była pieprzonym jednorożcem mieszkającym na tęczy, ale od tej strony dziewczyna jej nie znała. Nie widziała uśmiechniętej, pozytywnej i szalonej duszy a tę nienormalną osobę, którą Calie starała się być tylko po to aby udowodnić samej sobie, że potrafiła się odgryźć i być może dla innych powodów, ale żeby je podać musiałaby dokładnie zastanowić się nad tym co się działo, gdy stawało twarzą w twarz z Prescott. Jednak to, czy była szczęśliwa to kwestia lekko sporna i na pewno nie mogła tak powiedzieć o sobie z wizją przyszłego samotnego macierzyństwa.
Czy nie wiedziała, czego chciała od życia? Ostatnio okazywało się, że tak. Znała swoje zawodowe plany, ale w innych aspektach życia dawała plamę i jak zrywając z Apollo dała sobie nieco więcej swobody oraz wolności, tak będąc w ciąży te dwie rzeczy zostały jej odebrane. Koniec z eksperymentami, życiem na całego, piciem, imprezami ze znajomymi, bujaniem w obłokach i robieniem tego, czego tak naprawdę chciała.
A chciała się całować z dziewczynami. Ostatnio nawet bardziej niż zwykle i to ją odrobinę przerażało, bo długo o wiele mocniej ciągnęło ją do facetów aż tu nagle zaczęła zjadać laski wzrokiem niczym chytra baba z Radomia leciała na Zbyszko 3 cytryny.
Tak, miała problem i nie potrafiła się z nim uporać tak samo, jak teraz nie umiała wygrać w walce na spojrzenia. Nie miała argumentów. Niczego. Doskonale wiedziała, że to była dla niej przegrana bitwa.
Cały zapał, który przed chwilą miała zgasł. W oczach już nie tliła się determinacja a spojrzenie zalał przykry cień, jednak Calie nie ruszyła się z miejsca. Rozluźniła ciało i opuściła powieki a wraz z nim spojrzenie, które bezwiednie powędrowało na usta Presley.
- Presley, wszystko gra? – Carl zdecydował się zagadać odbierając całą uwagę Goldsworthy, która odwróciła na niego wzrok i od razu zrobiła krok w tył.
- Już idę. – Nie od niej oczekiwano odpowiedzi, ale ostatnie czego chciała to kłótnia z całą trójką. Wystarczy, że poza nimi było wokoło było dużo osób, które bardziej lub mniej zainteresowały się kłócącymi wariatkami.
Ostatni raz spojrzała na Prescott w pierwszym odruchu chcąc wspomnieć o pozostawionej na klamce koszulce, ale zrezygnowała. Powiedziała wystarczająco (same brednie).

z/tx2

Presley Prescott
mistyczny poszukiwacz
Lorde
ODPOWIEDZ