30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Te kilkanaście lat w wojsku sprawiło, że Graham nie wyobrażał już sobie życia bez siłowni. Uwielbiał spędzać czas na świeżym powietrzu, jak najbardziej na wszelkiego rodzaju aktywnościach, ale był praktycznie chory jeśli raz dziennie nie wylądował w tych pomieszczeniach robiąc jakąś obiegówkę na kilku maszynach czy po prostu ćwiczeń z ciężarami. Jasne, po części po prostu o siebie dbał, po części nie chciał wypaść z obiegu po otworzeniu własnej firmy, lecz tak naprawdę to po prostu było cholerne przyzwyczajenie, którego nie mógł i nie miał zamiaru się wyzbywać. Nie wszystkie konflikty zbrojne stawiały go pod ostrzałem dwadzieścia cztery godziny na dobę. Bywały całe tygodnie, kiedy mógł tylko spędzać połowę dnia na siłowni, ponieważ nie mogli opuścić bazy. To jednocześnie jedne z najbardziej frustrujących okresów w jego karierze, ale również te które nieodwracalnie zmieniły jego ciało. Teraz każda pora dnia była dobra żeby skoczyć tutaj przynajmniej na trzydzieści minut pomachać ciężarami. Dzień, noc, lunch. Można go tutaj spotkać w najróżniejszych godzinach.
Dzisiaj padło na popołudnie. Skończył wszystkie telefony dzisiejszego dnia, powysyłał chłopaków, rozliczył wypłaty i jakoś tak wyszło, że jeszcze nie zaczęło się ściemniać. Nie myśląc dużo od razu wskoczył do samochodu by kilkanaście minut później znaleźć się na siłowni. Zawsze na wszelki wypadek woził w bagażniku zapasowe ciuchy na zmianę. Zrobił kilka ćwiczeń z małym obciążeniem na rozgrzewkę. Spędził jakieś pół godziny na rozbudowywaniu ramion oraz bicepsów, a wszystko postanowił zakończyć porządnym wyciskiem przy worku treningowym. Skończył właściwie dopiero kiedy mięśnie odmawiały mu już trochę posłuszeństwa.
Już miał kończyć na dzisiaj, kiedy jego uwagę przyciągnął pewien tyłeczek, który rozpoznałby wszędzie. Brie może i była jego przyjaciółką, ale to nie znaczyło, że był ślepy na jej wdzięki. Tylko ślepiec by tego nie zauważył, tym bardziej kiedy akurat robiła przysiady. Ślepców na sali nie było. Jeszcze kilku facetów nie było w stanie odlepić od niej wzroku, a nic tak nie działa na takich perwersów, jak potencjalny amant tej najmniej zainteresowanej. Oczywiście, że podszedł bliżej tylko po to żeby oswobodzić ją od tych niewygodnych spojrzeń. Wcale nie chciał zobaczyć tych wszystkich zazdrosnych i sfrustrowanych min wszystkich mężczyzn, którzy się jej przyglądali. Ładna z nich była para, prawda?
- Mówiłem ci, że tyłek musi być niżej, a kolana szerzej. - zagaił do niej pojawiając się w jej polu widzenia z szerokim uśmiechem.
Było po nim widać, że raczej kończył już swój dzisiejszy trening. Przyśpieszony oddech oraz skóra lekko błyszcząca od potu mówiły same za siebie. A najbardziej chyba to, że jego bidon z wodą był już na wykończeniu.

Brie Danvers
przyjazna koala
Graham
CEO & szefowa kuchni — SALSA BAR AND GRILL
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Zakręcona artystka w pracowni zwanej kuchnią, próbuje trafiać do ludzi przez żołądek do serca. Organizuje ślub z człowiekiem, którego chyba kocha.
pierwsza
To była jej medytacja, jej odpoczynek od pracy w restauracji i po prostu odpuszczanie. Głowa wtedy skupiała się na tym, żeby zmusić mięśnie do zrobienia jeszcze jednego ruchu, jeszcze jednego podciągnięcia, jeszcze jednej pompki czy jeszcze jednego przysiadu. Nie musiała wtedy myśleć o wątpliwościach związanych ze ślubem, ani fakturach, które trzeba było zapłacić w restauracji, która dopiero się zaczynała rozkręcać. W tych czterech ścianach była tylko ona i jej pusta głowa. Może właśnie dlatego nie potrafiła zauważyć tych wszystkich wpatrzonych w nią amantów. Nie miała czasu na amory, po pierwsze była zajęta, po drugie to nie było miejsce. I owszem wiedziała, że nawet zajęci ludzie mogą mieć swojego crusha w pracy, na siłowni czy w ulubionej kawiarni. To nigdy nie było nic złego, ale nie lubiła kiedy ktoś jej przeszkadza w robocie.
Skupiona, o czym świadczyła charakterystyczna zmarszczka pomiędzy jej brwiami, robiła przysiady ze sztangą na barkach. W głowie liczyła tylko ostatnie powtórzenia do końca tego treningu. Jeszcze mały stretching i wszystko, czuła jak ciało jej płonie, a mięśnie zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Dzisiaj wyjątkowo nie miała siły na ten trening, a mięśnie drżały jej, jakby dopiero zaczynała przygodę z siłownią. Wciągała powietrze nosem i wypuszczała ustami, powoli schodząc ze sztangę do podłoża, by zaraz w skupieniu podnosić się do góry.
Przynajmniej dopóki nie zobaczyła przed sobą męskiej sylwetki, była gotowa na to, żeby opierdzieli człowieka, który postanowił zawracać jej gitarę, zamiast skupić się na swoim treningu. Później jednak poirytowanie ją opuściło, bo uświadomiła sobie, że to mimo wszystko znajoma twarz:
- Właśnie — to było ostatnio powtórzenie, więc nawet na mówieniu musiała się skupić – bardzo się – sapnęła i odstawiła sztangę na miejsce i zaraz spod niej wyszła – staram. – Dokończyła zdanie, ocierając pot z czoła i oddychając ciężko. Nie zjadła przed treningiem nic sensownego, więc nie można się było dziwić, że nie ma siły, żeby go robić.

Graham Halifax
powitalny kokos
nick
30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Brie rzeczywiście była tym typem osoby, który nie przejmował się aż tak całym powodzeniem, które ma u mężczyzn. Na siłowni nie była też jedyną kobietą, która chciała po prostu w spokoju wykonać swój trening bez żadnych amantów zagadujących je w przerwach, albo co gorsza podczas ćwiczeń. Niestety pewnych rzeczy nie dało się przeskoczyć. Nawet jeśli planowała właśnie ślub z tym swoim facetem. Dzisiaj najwyraźniej miała szczęście bo było całkiem spokojnie. Faceci pozwalali sobie tylko na ukradkowe spojrzenia, ale i te ustały, gdy pojawiła się przy niej sylwetka Halifaxa. Nie mógł powiedzieć by nie podobały mu się te wszystkie zrezygnowane miny, a połowa z nich była pewnie żonata. Życie kobiet potrafiło być czasami ciężkie, chociaż on również nie mógł powiedzieć by mu się nie zdarzyły odwrotne sytuacje gdy to kobieta zagajała go podczas treningu żeby to niby poprawił jej formę albo trochę pomógł z ciężarem. Mało brakowało, a kiedyś spławił by również Brie przy ich pierwszym spotkaniu. Nie miał wtedy najlepszego dnia.
W sumie tylko sobie żartował z tym zagajeniem, ale przy okazji przyglądał się jej formie przy ostatnim powtórzeniu i tym razem nie miał żadnych zastrzeżeń. Normalnie ten ciężar nie powinien sprawiać jej tyle kłopotu ani wywoływać drżenia nóg, ale czasami każdy miał po prostu gorszy dzień z ciężarami. Nawet jemu się zdarzało.
- I nawet ci to wychodzi. - uśmiechnął się do niej wesoło podając jej jej własny ręcznik - Nie widziałem jak wchodzisz, musieliśmy się minąć. Kończysz, czy chcesz jeszcze trochę poboksować? - spojrzał na nią pytająco.
Co prawda miał zamiar już kończyć, ale miał jeszcze siłę na krótki trening z boksowania dla przyjaciółki. Trudno by jej tutaj było znaleźć do tego partnera, a tym bardziej takiego z doświadczeniem. Niby nie ma zbyt dużej filozofii w trzymaniu dwóch padów w które kobieta mogłaby uderzać, ale on zawsze dokładał jej trochę uników. Świetne na zakończenie treningu i rozciągnięcie mięśni.

Brie Danvers
przyjazna koala
Graham
CEO & szefowa kuchni — SALSA BAR AND GRILL
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Zakręcona artystka w pracowni zwanej kuchnią, próbuje trafiać do ludzi przez żołądek do serca. Organizuje ślub z człowiekiem, którego chyba kocha.
Już dawno temu przestała się tym przejmować. W Szkocji miała taką sytuację, że poczuła się nawet odrobinę zagrożona tym, co się zadziało. Miała wrażenie, że pewien typ nawet regularnie ją stalkuje. Zgłosiła to jednak obsłudze i mężczyzna został wywalony. Nigdy więcej w jej życiu nie miało miejsce żadne poważne nagabywanie. Teraz po prostu ktoś ją zagadywał, licząc na to, że dostanie numer. Czasami chciał po prostu być miły i mieć z nią mały small-talk. Innym razem kończyło się to na przyjaźni i naprawdę przyzwoitej znajomości tak jak z Grahamem. Lubiła ten ich układ i chociaż śmiało mogła mówić o tym, że był w jej typie to jednak narzeczoną była wierną i ślepo zakochaną. Prowadzącą prawdziwy dzienniczek wytłumaczeń każdego zachowania Chandlera.
- Cieszę się, że doceniasz – zaśmiała się, ocierając się z potu i popijając wodę. Oddychała ciężej, ale to nie było cardio, a raczej po prostu ludzkie zmęczenie.
- Utknęłam w szatni, jestem dzisiaj głową w innym świecie. – Wzruszyła ramionami, bo faktycznie po tym jak się przebrała, odjechała gdzieś myślami i w sumie już nie pamiętała „w jakim świecie była”.
- Z Tobą zawsze – uśmiechnęła się z zadowoleniem i poprawiła swoje ciemne włosy złapane gumką i udali się w stronę rogu siłowni gdzie była strefa do sportów walki. Zawinęła dłonie i odruchowo wystawiła w jego kierunku ręce, żeby tak jak zawsze, pomógł jej z rękawicami. Upewniła się, że wszystko jest w porządku i przybrała pozycję, wykonując kilka uderzeń w eter, czekając, aż Graham się przygotuje: - Co u ciebie?

Graham Halifax
powitalny kokos
nick
30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nawet jeśli sama Brie, która tą całą atencją powinna być najbardziej zainteresowana, nie zwracała na nią uwagi, Graham był na to wręcz uczulony. Widział wiele nieprzyjemnych nagabywań ze strony facetów na siłowni, ktorym testosteron trochę za mocno uderzył do głowy i zawsze wszelkie akcje tego typu tępił. W jego towarzystwie nie było miejsca na sytuacje w których kobieta czuła się niezręcznie, lub co gorsza zagrożona. Przy jego gabarytach oraz trening na szczęście zazwyczaj wystarczało, że pojawiał się w okolicy i każdy aspirujący kulturysa, który miał za duże przerwy między seriami, szybko wracał do właściwego treningu. W sumie sam Anglik nie wiedział jak to się do końca stało, że pomiędzy nim a Brie nawiązała się wyłącznie przyjaźń, a nie coś więcej. To pewnie przez to, że była tak ślepo zapatrzona w tego swojego narzeczonego przez którego tak często płakała. Halifax już raz jej powiedział, że jak znów coś odwinie i zobaczy ją we łzach pogoni gościa daleko poza granice miasta. Zrobi mu gorszy chrzest bojowy niż SAS.
- Nie tylko ja. - rzucił groźnym spojrzeniem po innych zgormadzonych w siłowni - Nadawałaby się do naszych oddziałów specjalnych z takimi zdolnościami przekradania się za moimi plecami. - uśmiechnął się do niej wesoło.
Wiedział, że nie odmówi mu chociaż jednej rundki w ringu. Miała to zacięcie, lubiła wyzbyć się trochę negatywnych emocji, a on nie znał zbyt wielu lepszych sposobów od naparzania w większego od siebie przeciwnika by poczuć się lepiej. Jak zawsze pomógł jej z rękawicami samemu zakłądając pady do uderzania oraz kamizelkę, która pozwoli jej uderzać również na korpus. Przyjął odpowiednią pozycję pozwalając jej atakować swoje dłonie.
- A nic wielkiego, może kogoś poznałem... Takie tam. A u ciebie? - uśmiechnął się do niej zadziornie wiedząc, że nie przegapi tego, co właśnie powiedział. On nigdy nie mówił, że kogoś poznał, bo to oznaczałoby, że myśli o związku, a to takie nie Grahamowe.

Brie Danvers
przyjazna koala
Graham
CEO & szefowa kuchni — SALSA BAR AND GRILL
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Zakręcona artystka w pracowni zwanej kuchnią, próbuje trafiać do ludzi przez żołądek do serca. Organizuje ślub z człowiekiem, którego chyba kocha.
Miała swojego własnego superbohatera w postaci Grahama Halifaxa, któremu nie odmówiłaby męskości, przystojnego wyglądu i postury oraz sprawności kogoś lepszego niż Supermen. Musiała zacząć ignorować pewne zachowania, może boks przydawał jej się do samoobronny i podświadomie zaczęła go trenować. W Edynburgu nie czuła się nigdy zagrożona, a mimo że była to stolica państwa to w porównaniu z Lorne Bay miała więcej ciarek na ciele tutaj niż tam. To dziwne, że jakoś te mniejsze miejscowości działały na nią o wiele bardziej.
- Jak się będę chciała przebranżowić to dam znać. – Uśmiechnęła się, bo jakoś nigdy nie wyobrażała sobie siebie w takiej roli. Może dlatego, że kuchnia i gotowanie było w jej życiu trochę tak jakby od zawsze. Odnalazła się w tym, uwielbiała to, ale przy miłości do gotowania trzeba równie mocno kochać miłość do ruchu. Bo jedzenie, które robisz może i będzie apetyczne, ale twoje ciało już prawdopodobnie nie koniecznie.
Rozpoczęli spokojnie od kilku uderzeń, przynajmniej dopóki Graham nie rozproszył jej swoimi słowami. Pięść, którą chciała uderzyć, zatrzymała się w połowie drogi do kamizelki, w którą chciała przywalić: - Zaraz, zaraz, że jak? – Opuściła gardę i wpatrywała się w niego zaskoczona z rozdziawionymi delikatnie ustami. Zamknęła je zaraz, uświadamiając sobie, że prawdopodobnie wygląda komicznie: - Kim ona jest, a może to on? – Zmarszczyła brwi, wpatrując się w niego niczym zły policjant na przesłuchaniu i czekała aż jej opowie coś więcej.

Graham Halifax
powitalny kokos
nick
30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Graham nigdy nie widział się w roli bohatera. Nawet na wojnie pomimo tego, że uratował kilka żyć swoim kolegom czy koleżankom, traktował to po prostu jako swoją powinność. Wydawało mu się, że każdy postąpiłby podobnie w takiej sytuacji i to dopiero jego przełożeniu musieli wyperswadować mu, że wcale tak nie było i należały mu się te medale. Nie mógł nic poradzić na to, że zawsze był dość pomocnym typem. Nie trzeba było go o nic prosić dwa razy, a na froncie kierował się zasadą, że nikogo nie pozostawia się z tyłu. Wszyscy, którzy wyjechali, powinni wrócić, a kiedy tak się nie działo znosił to dość ciężko. Teraz z wojska zostały mu tylko dawne zasady oraz chęć dbania o swoje ciało, dlatego też tak często bywał na siłowni.
- Jasne. Dasz znać, zrobię ci kilkutygodniowy kurs i będziesz mieć nowy fach w ręku. - zaśmiał się cicho - Myślę, że dobrze wyglądałabyś w naszym stroju. - obciął ją wzrokiem z zawadiackim uśmiechem puszczając jej chwilę później oczko.
Anglik nigdy nie krył się z tym jeśli ktoś mu się podobał, Brie nie była wyjątkiem. Lubił czasami pokazać, że mu się podoba i byłby nią zainteresowany gdyby rzuciła tego swojego narzeczonego frajera. Nie musi skorzystać z tej okazji, ale nie ma nic złego w podbudowaniu jej poczucia wartości. Każdy lubi się komuś podobać. Od tego nie ma wyjątków, a przynajmniej on w takie nie wierzył.
- Halo, nie przestajemy. Nigdy. - pacnął ją delikatnie w czubek głowy, kiedy przerwała swoją kombinację w połowie ruchu - Ma na imię Susan i cóż... Muszę przyznać, że trochę zawróciła mi w głowie. - wyszczerzył się do koleżanki markując uderzenie przed którym musiała się uchylić.
Mogli sobie pogadać, wszystko super, ale musiała się podczas tego wszystkiego ruszać. Nie było takiego stania i plotkowania w siłowni. Nie z nim.

Brie Danvers
przyjazna koala
Graham
ODPOWIEDZ