lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
#2

Nie widział się z bratem już czas jakiś, oczywiście, gdyby mógł to wolałaby się z nim widywać częściej, ale niestety mieszkał na drugim końcu świata, a to jednak wiele utrudniało. Teoretycznie mógł tu zostać te kilka lat temu i teraz nie wymyślać, ale naprawdę nie dogadywał się z ich ojczymem i mega go irytował fakt, że matka tak szybko się pocieszyła po śmierci ojca. Nie pojmował tego, bo rudy pewnie nie pogodził się z tym do tej pory. Chciał jakoś na nowo stworzyć więź z młodszym braciszkiem, bo jak na razie nie planował znów się gdzieś wyprowadzać, kupił sobie wyjebistą willę i chciał chociaż przez czas jakiś pomieszkać w rodzinnym mieście, a później? Później się zobaczy. Niedługo i tak znów miał zacząć swoje podróże żeby nagrać kolejny sezon swojego programu, ale to wiadomo, potrwa tylko kilka tygodni. Zaczął sie zastanawiać nad tym, czy nie złożyć swojego CV na pobliską uczelnię i spróbować tam wykładać historię, tak jak to robił w Edynburgu.
Nad tym się jeszcze musiał zastanowić, a jak na razie to zadzwonił do Młodego i zaproponował mu wspólne wyjście na siłownię, bo gdzie indziej? Wiadomo, że nic tak nie łączy ze sobą mężczyzn jak podnoszenie sztangi z samego rana, no bo godzina była jeszcze dość wczesna, pewnie koło 8, ale to doskonale, bo wtedy na siłowni nie było zbyt wielkiego tłumu. W planach zresztą miał też zabrać brata na zdrowe i pożywne śniadanie, nawet mu shakea proteinowego postawi, bo wiedział jak to jest ze studentami!
- No witam pana - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha na widok brata, oczywiście rudy już był przebrany w swoje fitness ciuszki. - Ale urosłeś - chociaż może nie, a jemu się tylko wydawało, bo dawno go po prostu nie widział. - Tam masz szatnie, możesz się przebrać i pójdziemy najpierw na bieżnie - bo trzeba się było rozgrzać i przebiec jakieś 10-15 kilometrów.

Kasper Guillebeaux
ambitny krab
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
10. + ciuch


Kasper, poza tym, że bardzo często niestety zapominał o tym, że miał brata, to ogólnie za nim tęsknił. Odczuwał pustkę jaką zostawiło w jego życiu odejście Chandlera. Najgorsze w tym wszystkim było to, że stracił brata jakiś czas po tym jak stracił ojca. A wiadomo, że ze śmiercią taty długo nie mógł się pogodzić. W sumie tak myślę, że nadal nie był pogodzony ze śmiercią taty.
Telefon od brata nieco go zdziwił. Czasami wymieniali jakieś zdawkowe smsy i wysyłali sobie jakieś memy, które niby miały ich połączyć, ale ostatecznie Kasper nie czuł z bratem więzi, którą powinien czuć. Tutaj już nawet nie chodziło o dzielące ich kilometry czy różnicę wieku. Po prostu młody Guillebeaux nie do końca akceptował to w jaki sposób Chandler pożegnał się z rodziną. On nie miał problemu z zaakceptowaniem Simona, uwielbiał go. Chandler zrobił z tego wielką inbę, po której wyjebał z domu i złamał ludziom serca. Z tego co Kasper wiedział to nawet swojej ówczesnej dupie złamał serce. Wiedział, bo ta jakoś randomowo widywała się z jego mamą co w ogóle też było dziwne, no ale Kasper nie kwestionował bab, bo wiadomo… były dziwne. Po rozmowie z bratem pojechał w odwiedziny do mamy i Simona i zapytał ich o radę. Czy powinien się zobaczyć z bratem czy powinien trzymać urazę? Ostatecznie jednak mama powiedziała, że na niczym jej nie zależy tak bardzo jak na tym, żeby Kasper i Chandler się dogadywali. Więc Kasper potwierdził spotkanie z bratem, chociaż nie dosłyszał tego, że ma się ono odbyć na siłowni.
-Cześć. – Przywitał się zażenowany trochę tym, że dopiero teraz ogarnął gdzie są. –No wyjebałeś z domu akurat w momencie, w którym zacząłem rosnąć. – Odpowiedział i dalej się rozglądał po pomieszczeniu. –Co to za miejsce? – Zapytał już bez cienia zażenowania i spojrzał w kierunku, w którym wskazał mu Chandler. –W co mam się przebrać? – Zapytał zdziwiony, bo nie wziął ze sobą kąpielówek, ani kostiumu piankowego czy nawet trykotu. Chandler nie powiedział mu nic o zapasowym ubiorze. –Po co mamy iść na bieżnie? – Zapytał, bo po co biegać kiedy można gdzieś pojechać autem.

Chandler Guillebeaux
sumienny żółwik
alemalpa#7279
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
Chandler po śmierci ojca próbował stanąć na wysokości zadania i stać się głową rodziny. Naprawdę się starał! Pomagał matce jak tylko mógł, aż nagle pojawił się jakiś typ, który nagle chciał bawić sie w jego ojca. No i cóż, tego rudy już nie był w stanie przetrawić. Nie potrafił się z tym człowiekiem dogadać, od początku czuł do niego jakąś dziwną niechęć. Może to dlatego, że sam był już wtedy dorosły i nie lubił gdy ktoś wpierdalał się w jego życie z butami, a jego rozrachunku kimś takim był właśnie Simon.
- Słuszna uwaga - odpowiedział na słowa brata, a później zmarszczył czoło i rozejrzał się dookoła, bo chyba nie trzeba było być odkrywcą żeby zobaczyć gdzie są. - Siłownia? Byleś chyba kiedyś co nie... - Chandler pewnie był takim ignorantem, że sądził, że każdy człowiek był przynajmniej raz na siłowni. On to był minimum raz dziennie. - No w dresy... krótkie spodenki, cokolwiek... chyba nie będziesz tak ćwiczyć? - No, bo po co innego się chodzi na siłownie jak nie po to żeby potrenować? Okej, czasem można też pochodzić żeby popatrzeć na jakieś ładne dupy, które sobie tu ćwiczyły i przyszpanować podnoszeniem ciężarów. Ale jednak z założenia, chodziło się tu po to żeby trenować. - Żeby się rozgrzać, nie wolno tak od razu przeprowadzić treningu, najpierw trzeba mieć rozgrzewkę - wytłumaczył bratu. - Bo wiesz, że Cię zaprosiłem na wspólne ćwiczenie? - Zapytał, bo był w stu procentach pewien, że mu przez telefon to powiedział! A może nie!? Nie no na bank powiedział! - Jak nie masz ciuchów to można coś kupić przy recepcji, chodź - albo wziąć coś z rzeczy znalezionych, chociaż tego, by mu Chandler raczej nie polecał.

Kasper Guillebeaux
ambitny krab
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
Kasper patrzył na to wszystko z innej perspektywy. W końcu, po takim czasie widział swoją mamę szczęśliwą. Znowu się uśmiechała. Dom został wypełniony jej śmiechem, zaczęła znowu gotować i sprzątać. Coraz rzadziej zostawiała Kaspra na pastwę rodziców Rajy czy innych znajomych. Najzwyczajniej na świecie odżyła. No i sam Simon był przy tym cudowny. Nigdy nie próbował zastąpić ojca, wręcz rozumiał, że nigdy go nie zastąpi. Dlatego tak zachowanie Chandlera zabolało Kaspra i nie mógł bratu wybaczyć.
Wzruszył ramionami. Rozejrzał się po tej siłowni i w większości widział tutaj facetów, którzy posturą przypominali bardziej jego starszego brata niż jego samego. Nie widział żadnego szczypiorka, którym on sam był. –No czy ja wyglądam na kogoś kto odwiedza takie miejsce? – Uznał, że najlepsze co może zrobić to odpowiedzieć na pytanie brata pytaniem. Nie był nigdy na siłowni, nie miał takiej potrzeby. Nie interesowało go zwiększenie masy ciała czy uwypuklenie mięśni. Dodatkowo nie mógł narzekać na zainteresowanie dziewczyn. –Nie mam nic takiego. – Wzruszył ramionami i wsadził ręce w kieszenie. –A przynajmniej nie teraz ze sobą. – Dodał, żeby nie było, że nie ma żadnych dresów czy krótkich spodenek. Chociaż mógł tego nie mówić to może jego brat bogacz i wielka gwiazda zaprosiłby go na jakieś zakupy, które oczywiście by mu zasponsorował. –Dlaczego w ogóle uznałeś, że wspólne ćwiczenia będą idealną formą spędzenia czasu ze mną? – Zapytał przyglądając się Chandlerowi. –Ewidentnie jest to coś, co ty lubisz robić. – Nawet wyjął rękę z kieszeni, żeby na niego wskazać. Wyglądali jak dwa różne światy. –Okej. – Odpowiedział zrezygnowany no i ruszył za bratem. Był na niego zły za te kilka lat milczenia, ale jednocześnie chciał wykorzystać fakt, że widzi się z bratem. Chciał z nim spędzić czas.

Chandler Guillebeaux
sumienny żółwik
alemalpa#7279
lorne bay — lorne bay
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Uzależniony od siłowni historyk prowadzący program w TV i totalnie nie ogarniający znaczenia słowa "wierność".
- Nie mam pojęcia - powiedział całkiem szczerze, bo może chodził na bieżnie, wtedy masy nie budował, ani większych mięśni, przynajmniej nie na rękach, a jednak w długich spodniach to mięśnie nóg nie są aż tak widoczne więc mógł tylko zgadywać. Nie widywał się z bratem zbyt często, więc szczerze mówiąc nie za bardzo wiedział jakie ten ma zainteresowania, co lubi robić, a czego nie. Było to smutne i nie za dobrze o nim świadczyło, ale teraz już nic nie mógł na to poradzić. Postanowił wybrać miejsce, które sam lubił i sądził, że chłopcy w wieku jego brata są zainteresowani ćwiczeniami, no więc uważał, że siłownia byłaby dobrym pomysłem. Najwyraźniej się mylił. - To nic, możemy coś kupić, może coś mają na recepcji - gdyby Chandler wiedział, że jego braciszek nie ma takich rzeczy jak podstawowy kostium do ćwiczenia to pewnie, by z nim poszedł na zakupy! Pobawiliby się jak w tych wszystkich filmach, że laska przymierza, a tym siedzi i ocenia. Tak by było. - Bo wysiłek fizyczny zbliża ludzi do siebie, pobudza też endorfiny i jest zdrowy dla ciała i ducha - Chandler każdemu polecał sport, w różnych wersjach. - Możemy zrobić też coś innego... nie wiem, co lubisz robić? - Zapytał w końcu, bo jednak chciał żeby ten dzień był miły dla nich obu. - Możemy iść coś zjeść - jedzenie zawsze było spoko pomysłem, szczególnie, że Czendi musiał dbać o liczbę kalorii w swoim ciele. - Chciałbyś żebyś do mnie kiedyś wpadł i poznał moją narzeczoną -powiedział patrząc na brata, bo jednak to było dość ważne, szczególnie, że najwyraźniej jego ukochana chciała w Lorne zostać na dłużej więc powinna poznać jego rodzinę. Nie był może jeszcze tak całkiem gotowy na to żeby przedstawić ją mamie, ale bratu czemu nie!

Kasper Guillebeaux
ambitny krab
catlady#7921
lorne bay — lorne bay
23 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
There is no way to my heart, someone else still has it.
-Hm. – Mruknął patrząc na Chandlera i myślał o tym, że byli tak bardzo różni. Pod względem fizycznym, a także i charakterów. –No to tak w ramach ciekawostki powiem ci, że nie chodzę na siłownię. – Pewnie gdyby wszedł na bieżnię to by się wyjebał przy szybszym spacerku, a już na pewno dostałby zadyszki, kolki i nabawiłby się jakiś dziwnych chorób i niewydolności. Jego kondycja była tragiczna, wręcz pozostawiała wiele do życzenia. Wszystkiemu nie pomagał również fakt, że Kasper był palaczem. I to takim paskudnym, bo palił co chwilę. Jak nie papierosy to blanty.
-Okej. – Zgodził się wzruszając ramionami. –Ale nie mam pieniędzy, więc mi pożyczysz i ci oddam. – Zaproponował. Nie wiedział, że wyjście z bratem będzie tak kosztowne, a domyślał się, że ciuchy sportowe na siłowni są zdecydowanie droższe niż te w markecie czy nawet w jakimś sklepie sportowym. Nie widywał się z bratem często, więc niekoniecznie chciał mu sprawić przykrość odmawiając wspólnie spędzonego czasu. Nawet jeśli oznaczałoby to robienie czegoś czego Kasper nigdy nie robił. Dla rodziny wszystko. Poza tym jak nigdy już nie skorzysta z tego stroju to przynajmniej będzie miał elegancką pidżamę na najbliższe parę, albo i kilka lat.
-W jakim sensie zbliża ludzi do siebie? – Szczerze się zainteresował. Nie wiedział czemu ludzie chcieliby być blisko siebie podczas ćwiczeń, w końcu wszyscy wtedy są spoceni i śmierdzą. A już na pewno mężczyźni. –Nie, nie. Spróbujmy tych ćwiczeń i siłowni. – Chciał się postarać i nie wyjść na jakiegoś kapryśnego bachora. –Dużo fotografuję. Jeżdżę na bezcelowe wycieczki i poznaje dziwne miejsca. Chodzę po lombardach i pchlich targach. Pracuję i chodzę na zajęcia. – Zaczął wymieniać chociaż był pewien, że zapomniał też o jakiś ciekawych rzeczach. Jak na przykład o tym, że razem z przyjaciółką zabili człowieka, który prawie zamordował jego. –Możemy zjeść po ćwiczeniach. – Zaproponował, żeby nie było, że chciał zbyć brata. A akurat jeść to Kasper lubił no i teraz zakładał, że zje coś naprawdę dobrego na koszt bogatego brata. Hehe, cwaniaczek.
-Okej. – Powiedział w pierwszym odruchu, bo poznawanie narzeczonej to jednak spora sprawa. –Jasne. Mogę wpaść i ją poznać. -Dodał jeszcze. –Jaka jest? Opowiedz mi coś o niej. Co w niej pokochałeś? – Pewnie będzie musiał jej kupić jakiś mały prezent, więc fajnie jakby coś o niej jednak wiedział.

Chandler Guillebeaux
sumienny żółwik
alemalpa#7279
ODPOWIEDZ