30 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
001

Ostatni miesiąc Donniego z pewnością nie oszczędzał. Zmiana scenerii i dotychczasowego trybu życia zdecydowanie odciskała na nim swoje piętno, oraz na jego związku. W związku z tym siłownie zaczął traktować jako miejsce, gdzie mógł znów poczuć, że nad wszystkim miał kontrole. Jakby wcale wszystko co udało mu się zbudować, nagle nie zaczęło powoli się posypywać. Zaczął nawet myśleć, że przyjazd do miasteczka wcale nie był takim dobrym pomysłem, jak mu się na początku zdawało.
Być może był to tylko wytwór jego wyobraźni, a może coś jeszcze wisiało w powietrzu?
W każdym bądź razie, kiedy ciało Donniego było zajęte treningiem, to jego umysł również. Dlatego właśnie, spędzał tutaj długie godziny nawet w dni wolne, by oczyścić się ze złych, dołujących go myśli.
Jak łatwo się można domyśleć, dziś również nie miał w planie żadnego klienta, więc na siłownie poszedł tylko i wyłącznie dla przyjemności. Właśnie robił chyba 16 kilometr na bieżni, w słuchawkach mając jakieś bardzo motywacyjne rapsy, które również uśpiły jego czujność. Przed czym? Możliwe, że przed niczym. Możliwe również, że przed wszystkim. Życie jest bowiem pełne niespodzianek. Nawet takich, które łatwo jest przewidzieć.
Ale Donnie nawet o nich nie myślał, bo tak jak mówiłam - kiedy trenował, nic innego nie miało dla niego znaczenia. Tu czuł się jak ryba w wodzie, aczkolwiek nie zdawał sobie sprawy, że zaraz go z tej wody coś, bądź raczej ktoś, wyjmie.
Kiedy dobił do 20 km, zszedł i udał się do swojej torby po wodę, by trochę, zasłużenie, odpocząć. Nim się jednak obejrzał, parę dziewczyn podeszło do niego z milionem pytań, zadając je nawet wtedy, kiedy jeszcze miał w uszach słuchawki. Nie było nic bardziej irytującego, aczkolwiek musiał się z tym pogodzić zwłaszcza, że większość ludzi kojarzy go już tutaj jako trenera, a nie jako przypadkowego strongmana. Odpowiadając na pytania, ile waży, ile kilogramów podnosi i jakiej techniki używa, ile cm ma jego biceps, postanowił udawać jak najmniej znużonego serią pytań.
Coś, a raczej ktoś, jednak kompletnie wybił go z rytmu całego Q&A i sprawił, że jego żołądek wraz z sercem, podszedł mu aż do gardła. Aisa. Już nie miał zamiaru kontynuować żadnej rozmowy, więc przeprosił dziewczyny i jakby w popłochu zaczął zbierać swoje rzeczy, ruszając w kierunku wyjścia.

Aisa Langford
powitalny kokos
bonjour32#9282
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
agentka wydziału narkotykowego z psem służbowym u boku, która potrafi skopać tyłek, bo musi być w czymś dobra, skoro w życiu miłosnym za cholerę jej nie wychodzi
1
..........Choć kontuzja barku, której nabawiła się w pracy, minęła dość szybko, bo już po tygodniu wróciła do pracy, a po dwóch zaczęła powoli sobie znowu biegać, tak na siłowni nie pojawiała się przez długi miesiąc. Trochę przez brak czasu, trochę przez zwykłe rozleniwienie, ale kiedy wreszcie wzięła sobie dwudniowy urlop, stwierdziła, że to idealna okazja, aby wrócić do nie tak dawnego przyzwyczajenia. Spakowała więc torbę, wsiadła w samochód i podjechała pod budynek siłowni, który na przestrzeni lat odwiedzała dość często. Głównie po to, aby być w formie, bo jako policjantka, a teraz pani detektyw, powinna mieć dobrą kondycję, aby w razie co dogonić złoczyńców. Nie mówiąc o tym, że w swoim życiu nie ma żadnego faceta, więc kiedy chce otworzyć słoik albo przesunąć kanapę, może liczyć jedynie na siebie.
..........Wchodząc do budynku, od razu kieruje się w stronę damskiej szatni, gdzie wskakuje w swój sportowy strój, a torbę zostawia w jednej z szafek, biorąc ze sobą jedynie butelkę mineralnej wody. Nie ma zamiaru dzisiaj mocno szaleć, chce zacząć na spokojnie, bo wie, że jeśli chciałaby zacząć od miejsca, w którym skończyła, prawdopodobnie zrobiłaby sobie tylko krzywdę. Niekoniecznie jednak wie, czym mogłaby się w takim razie zająć i jak uważać na swój bark przy ćwiczeniach, więc zanim na dobre zaczyna trening, postanawia zaczepić jakiegoś trenera. Jak na złość jednak nikogo nie widzi — dlatego podchodzi do recepcji, aby dowiedzieć się kiedy jakiś się pojawi.
..........Okazuje się jednak, że wcale nie musi czekać, bo recepcjonistka od razu wskazuje jej stojącego niedaleko mężczyznę, który jest odwrócony do nich tyłem. Nie rozpoznaje go, więc domyśla się, że to właśnie o nim opowiadały jej koleżanki. Szkoda tylko, że nie wie, kto to tak naprawdę jest. Gdyby wiedziała, zamiast ruszyć w jego stronę, niewątpliwie uciekłaby gdzie pieprz rośnie — poleciała do szatni, a potem nigdy więcej się tu nie pojawiła. Zamiast tego podchodzi bliżej z delikatnym uśmiechem.
..........Przepraszam? — zaczepia mężczyznę, a kiedy staje obok niego tak, że jest w stanie zobaczyć jego profil, jej uśmiech nagle znika, a twarz przybiera bladej barwy. — Donnie? — wyrzuca z siebie piskliwie, nie wierząc własnym oczom. Rozgląda się w panice dookoła, przez moment rozważając ucieczkę, ale po chwili zdaje sobie sprawę, że to w zasadzie nie ona powinna uciekać. — Co ty tu robisz? — pyta, teraz już odrobinę chłodniej, ignorując to, że jej zdradzieckie serce zaczęło bić co najmniej dwa razy szybciej na jego widok.

Donnie Gilbert
powitalny kokos
nonsens#5543
30 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Różne rzeczy kłębiły się teraz w jego głowie. Serce biło jak oszalałe, a pot na czole spłynął mimo, że przestał ćwiczyć już jakiś czas temu i zdążył ochłonąć. Szkoda tylko, że przed takim wysiłkiem, jaki teraz doświadczał, nie było ucieczki. Znaczy, niby była, ale zwyczajnie nie wypadało. Zwłaszcza w miejscu pracy, w którym nie chciał uchodzić za szaleńca.
Stojąc tak i wpatrując się w Aise, nawet nie mrugnął. Nie usłyszał ani jednego wypowiedzianego przez nią słowa, widząc tylko niezrozumiały ruch jej warg.
Wracając do rodzinnego miasta wiedział, że prędzej czy później ją spotka, ale wciąż miał nadzieje, że nie aż tak prędko. Nie w takich okolicznościach. Miał jeszcze skrytą nadzieje, że się wyprowadziła, ale przeczucie dobrze mu podpowiadało, że wcale tak nie było. A teraz właśnie przekonał się o tym na własnej skórze.
Właśnie miałem się zbierać — Odpowiedział omijająco, kiedy tylko zrozumiał, o co go jeszcze przed chwilą zapytała. Najlepszym rozwiązaniem byłoby ominięcie ją i pójście we własną stronę, ale coś odmawiało jego nogą posłuszeństwa. Jakby ktoś albo coś splątało je niewidzialnym sznurkiem.
Serce biło mu jak oszalałe i przysiągłby, że ktoś wbija mu w nie sztylet. Zaraz jednak wraz z tym pojawił się niepokój, bo przecież... co, jeśli ktoś ich zobaczy? Niepewnie zaczął rozglądać się dookoła, by sprawdzić, czy gdzieś nie czyha jakieś zagrożenie, ale również, by uniknąć palącego wręcz wzroku Aisy. — A Ty? — Spytał wreszcie, mając gdzieś w duchu nadzieje, że nie była tutaj stałym gościem. Przecież to by wiązało się z widywaniem jej częściej, a na to nie mógł sobie pozwolić. Ale przecież nie zmieni pracy, prawda? Może już wszyscy zapomnieli o tej nieprzyjemnej sytuacji i pozwolą Donniemu żyć w spokoju.
Na tą myśl odetchnął głęboko, jakby ciężar spadł mu z serca. I prawdopodobnie tak się stało.

Aisa Langford
powitalny kokos
bonjour32#9282
30 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
agentka wydziału narkotykowego z psem służbowym u boku, która potrafi skopać tyłek, bo musi być w czymś dobra, skoro w życiu miłosnym za cholerę jej nie wychodzi
..........Nie myślała o nim od miesięcy. Ba! Nie myślała o nim od lat, choć było naprawdę ciężko. Wszakże to on był jej pierwszą miłością; to on miał być tym, który uwolni ją od rodziny, z którym ucieknie do Sydney, aby tam rozpocząć życie od nowa, z czystą kartą. To u jego boku miała spędzić resztę swojego życia, a przynajmniej tak to sobie wyobrażała, gdy była jeszcze młoda i głupia. Dziś już wie, że nie warto ufać mężczyznom; że powiedzą wszystko, co chcesz, zabawią się twoimi uczuciami, a potem zostawią bez słowa. Tak właśnie widziała całą tę sytuację. Tak właśnie odebrała to, co zrobił Donnie — zabawił się nią, a potem uciekł, gdy mu się znudziła. Nie dostała nawet słowa wyjaśnienia, ani jednej pieprzonej wiadomości, dzięki której mogłaby chociaż trochę zrozumieć. Nic dziwnego, że jej serce krwawiło jeszcze długo po jego wyjeździe, a każdej nocy liczyła na to, że jednak wróci — do niej, dla niej. Z czasem jednak zarówno tęsknota, jak i nadzieja zniknęły, pozostawiając na ich miejscu jedynie żal i złość.
..........Nie sądziła, że kiedykolwiek tutaj wróci. Nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczy, więc jego widok, na dodatek w miejscu, do którego niemal codziennie przychodzi, mocno nią wstrząsnął. Przez moment zastanawia się nawet, czy to nie jakiś cholerny wytwór jej wyobraźni, czy przypadkiem odrobinę się nie przepracowała w ostatnich dniach, a teraz widać tego efekty. Wystarczy jednak, że widzi jego minę — chyba równie zaskoczoną, co ta jej — by utwierdzić się w przekonaniu, że to naprawdę on. Donnie Gilbert naprawdę wrócił do Lorne Bay.
..........Przełyka cicho ślinę, mimowolnie robiąc krok do tyłu, ale zamiast odwrócić się na pięcie i uciec, wlepia w niego ciemne spojrzenie, jakby zahipnotyzowana jego osobą.
..........Mam na myśli… W Lorne Bay — mówi słabo, odrobinę sztywno, wciąż nie potrafiąc uwierzyć w to, że go spotkała. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w zaledwie kilka sekund wszystko do niej wraca. Ich potajemne schadzki, pierwszy pocałunek, wszystkie te cudowne chwile, które razem spędzili. Przede wszystkim jednak uczucie złamanego serca, gdy z dnia na dzień przestał się do niej odzywać, a potem wyjechał. Zaciska dłonie w pięści, próbując wszystkie te wspomnienia wyrzucić ze swojej głowy, bo wie, że jeśli tego nie zrobi, może znaleźć się w sytuacji, w której zdecydowanie znaleźć się nie chce.
..........To moja siłownia. To znaczy… Ćwiczę tu od kilku lat — odpowiada niemal automatycznie, nie zastanawiając się dłużej nad odpowiedzią, gdyż jej myśli wędrują w zupełnie innym kierunku. Krew zaczyna coraz bardziej huczeć jej w uszach, a na dodatek ma wrażenie, że gorzej jej się oddycha, gdy powoli dociera do niej, co się właściwie dzieje. Jest pewna, że zbladła i najchętniej by stąd uciekła, zanim jeszcze bardziej się wygłupi, ale nie jest w stanie się ruszyć. Panika, która nagle ją ogarnia, odbiera jej zdolność ruchu, jak i myślenia i przez moment naprawdę myśli, że zaraz zemdleje na środku cholernej siłowni.

Donnie Gilbert
powitalny kokos
nonsens#5543
ODPOWIEDZ