uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Nie mogąc sobie przypomnieć z kim spała ostatnio w podobny sposób, ułożyła głowę na barku mężczyzny kładąc dłoń na unoszącej się klatce piersiowej. Poczucie bliskości drugiego człowieka okazało się nie tylko kojące ze względu na zaistniałą sytuację, ale także całokształt ostatnich wydarzeń. Otaczający ich mrok był czymś w rodzaju kotary dla wstydu nieustannie chcącego przedrzeć się do świadomości zmęczonej nastolatki.
Czasu na rozmowę było wiele i było można go dobrze spożytkować gdyby nie fakt, że Meg zasnęła szybciej niż kiedykolwiek. Ledwo rzuciła „dobranoc” a chwilę później jej oddech stał się płytki i miarowy. Ilość wrażeń, które zapewnił jej gospodarz podziałały jak najlepszy środek nasenny.
Noc przebiegła bez większych rewelacji, a jedyną nowością jaką zdradziła blondynka było to, że od czasu do czas zdarza jej się mówić przez sen. W większości przypadków, tak jak i tej nocy, były to pojedyncze, urwane słowa szeptane pod nosem, z których nie dało się wywnioskować jakie obrazy wyświetla nocny projektor. Do pozytywów należał fakt, że dziewczyna spała niczym kłoda — aż do rana nie zmieniła pozycji przez co specyficzna poduszka z ludzkiego ramienia mogła mocno ucierpieć.
Pierwszy sygnał budziła dochodzący z rzuconej na szafkę komórki, zmusił skutecznie do uchylenia powiek i obrócenia się tyłkiem zarówno do dokuczliwego dźwięku, jak i samego właściciela sprzętu. Podbierając znaczną część kołdry, owinęła się ciasno rejestrując, że wcale nie jest należycie wyspana. – Wyłącz to proszę – mruknęła wtulając się w poduszkę, której nawet nie dotknęła tej nocy. Nie trzeba też wspominać, że zupełnie zapomniała o nagranej ofercie stażu, pomocy, jak zwał tak zwał. Dziś miała jechać z Kirkiem do salonu fryzjerskiego ale przyciąganie łóżka było niemal kosmiczne więc nic dziwnego, że zapomniała o obowiązku wstawania.
Dopiero komentarz kochanka uświadomił jej, że ma nowe zobowiązanie, które jeszcze nie tak dawno temu bardzo ją cieszyło. Swoim starym nawykiem młode dziewczę przeciągnęło się mocno rzucając przez ramię ciekawskie spojrzenie na osobnika znajdującego się tuż obok. Wszystkie wydarzenia minionego wieczoru wróciły naprędce, zupełnie jakby chciały być świadkiem porannej reakcji blondynki.
Wstyd? Zażenowanie?Udawanie, że nic się nie stało? Nic z tych rzeczy. Z odpowiednią dozą nieśmiałości i pewności siebie jednocześnie, ponownie wykonała obrót na łóżku żeby pomiziać czubkiem nosa policzek Kirka. – Chyba miałam gdzieś dziś z tobą jechać – mruknęła badając męską granice dopuszczania do siebie zachowań z kategorii „urocze”. – Ile mamy czasu? – i chociaż mogło to zabrzmieć dwuznacznie i zabrzmiałoby, gdyby byli parą spieszącą się do pracy, ale Meg chciała wiedzieć ile minut może poświecić na to, aby kolokwialnie mówiąc „się ogarnąć”.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Głupio było się przyznać, ale tej nocy spał zdecydowanie za mocno. Praktycznie nie zmienił pozycji nawet, gdy dziewczyna mruczała coś przez sen. W sumie to częsta kobieca cecha, podobno powiązana z większą aktywnością mózgu w nocy. Dlatego kobiety mają "lżejszy sen" niż mężczyźni a skutkiem ubocznym są takie "mruczanki" na ogół składające się z przypadkowych słów. Tak było i tym razem. Parę sekund wystarczyło, żeby upewnić się, że nie dręczą jej koszmary. Wówczas i on zasnął.
Generyczny dźwięk budzika przerwał sen. Nikt nie porwał jej gdy spał. Nikt się nie włamał, bo nie odpalił alarmu. W mieszkaniu był prąd, na co jasno wskazywały diody sprzętów elektronicznych, w tym klimatyzacji.
Było ok, nawet bardzo.
Jasne, też bym pospał. Powiedział właściwie już wstając. Wiedział, że dłuższe pozostawanie w łóżku jest niebezpieczne dla terminowości. Kołdra coraz cięższa, podobnie jak powieki, robi się przyjemnie ciepło i błogo...po czym człowiek uświadamia sobie, że przespał dodatkowe, nieplanowane dwie godziny. Tego nie chciał. I co prawda, nie groziło mu zawalenie kontraktu czy czegoś w tym stylu ale zobowiązał się do czegoś i miał zamiar dotrzymać słowa. Ba! Zobowiązał do czegoś Megan i też miał zamiar dopilnować, żeby dotrzymała swojej części. Yup. I to się wydarzy. Chyba, że bardzo tego nie chcesz... W końcu nie będzie jej zmuszał. Ale ma jedną szansę. Kirk nie tolerował księżniczkowania. Trzy kwadranse ze śniadaniem. Znał te numery. Gdyby nie dodał drugiej części, mogłaby uznać, że to trzy kwadranse tylko na jej "ogarnięcie się" i wyjechaliby za jakieś półtorej godziny. Nie z nim te numery. Nie miewał większych problemów ze wstawaniem, szczególnie po odsiadce. Tam był kwadrans dosłownie na wszystko - od wstania do apelu, od apelu do wydawania śniadania, na śniadanie, na obiad... Nie było zbyt wiele miejsca dla "leniuszków".
Jeśli bardzo chcesz, mogę coś ogarnąć na śniadanie. Pewnie będzie tłusto, przyciężkawo i syto - Kirk lubił jeść tak jak mawiała jego babcia - królewskie śniadania, pańskie obiady i żebracze kolacje.
Dziś kolejny pierwszy raz... czy coś w tym rodzaju.

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Zero porannych czułości podziałało nie jak kubeł, a większy garnuszek zimnej wody wylany wprost na jeszcze zaspaną blondynkę. Sądziła, że może liczyć chociażby na wujowego całusa w czoło, ale nie wydarzyło się ani to, ani nic innego świadczącego o tym, że do czegoś między nimi doszło. Maskując niezadowolenie cichym westchnięciem, usiadła na łóżku zdając sobie sprawę z coraz większego przyciągania ciepłego materaca. – Świetnie. Ja w tym czasie się ubiorę – i wykonam pierdyliard czynności, o których nie trzeba nawet wspominać, a są konieczne. Jak chociażby mega szybki prysznic i bardzo, ale to bardzo dokładny makijaż. Nawet jeśli Kirk nie wspominał skąd zna właścicielkę zakładu fryzjerskiego, to dziewczyna przeczuwała, że wręcz musi pokazać się z najlepszej strony. Nie marnując więc tych kilkudziesięciu minut na przeciąganie się, zeszła z łóżka i przeszła do swojej „starej” części domu. Korzystając z dowolności ubioru, wybrała rzeczy wygodne, ale dobre jakościowo. Włosy uczesała w wysokiego kuca dbając, aby nawet krótkie włoski idealnie przylegały do gładkiego uczesania. Tak jak planowała, wykonała również pospieszny i precyzyjny makijaż podkreślający urodę . Nie ma cudów w tej kwestii – gdy będzie o wiele starsza, wówczas dobra tapeta odejmie kilka lat. Teraz działało to odwrotnie. Wyszykowana zupełnie odmiennie niż do tej pory, wyłoniła się z pokoju siadając przy stole. Tak zrobionej Megan jeszcze nie miał możliwości oglądać.
– To zawieziesz mnie, a co do powrotu będziemy w kontakcie, czy jak? – wsparta na dłoni przeniosła wzrok na mężczyznę. Cała czułość uleciała z niego niczym ze źle zawiązanego balonu, a wiadomo, że takie rzeczy nie cieszą dzieci, które lubią sprawne zabawki. – I przypomnij mi jak nazywa się ta laska bo… zapomniałam – sięgnęła po jasną bułeczkę trzymając w drugiej dłoni ucho kubka z herbatą. – Sprawdzałeś czy nie masz wiadomości? – skupiła wzrok na Kirku oczekując wieści. To był ten moment, w którym chciała usłyszeć coś, cokolwiek… dobrego.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zadaniowość. Cecha wielu mężczyzn i nielicznych kobiet. Brak skłonności do sentymentów i ozdobników, szczególnie w obliczu roboty do wykonania. A wstanie chwilę po budziku zwiastowało, że nie mają czasu do stracenia. Proste wykonywanie zadań, kolejne czynności na liście, kolejne elementy w rutynie. Bardzo. Dobry. Pomysł. I realna szansa, że będą na czas bez łamania wszystkich możliwych przepisów ruchu drogowego. Dosłownie pięciominutowy, praktycznie zimny prysznic i już był niemal całkowicie obudzony.
W perspektywie tego co się wczoraj działo nie chciałaby wiedzieć skąd on zna właścicielkę salonu. Co prawda, Kirk nie sądził, żeby dziewczynie "włączyła się" terytorialność, ale głupio byłoby powiedzieć "regularnie ją bzykałem, przez jakieś dwa lata, ale spoko - to tylko przyjaźń z bonusami". A gdyby jednak poczuła się zazdrosna... mogło się to skończyć bardzo, bardzo różnie.
Dziewczyna uwinęła się w bardzo przyzwoitym czasie. Na tyle przyzwoitym, że dzbanek kawy z przelewowego ekspresu nie był jeszcze gotowy. Co prawda już miło parowała i jej zapach mieszał się z zapachem smażonych jajek i bekonu, jednak potrzebowała jeszcze pół minuty. Dokładnie tak. W razie jakichkolwiek trudności, wątpliwości, złego samopoczucia czy złego przeczucia - dzwoń. Mam poniżej dziesięciu minut do Ciebie, więc w razie sytuacji dramatycznej, zabarykaduj się na zapleczu. Jej host także została pouczona, że dziewczyna jest z "jego środowiska" więc o ile sama nie będzie sprawiała problemów to jednak problemy mogą znaleźć ją. Sue. Właściwie Susan. Nazwiska były dla ludzi bogatych i znaczących, niekoniecznie dla ludzi z prowincji, takich jak on, czy właścicielka zakładu. Oboje nie mieli się czym szczycić.
Dziewczyna zdecydowała się na herbatę... cóż, jej wybór, czajnik był szybszy niż ekspres, więc nie czekała chwili. Sprawdzałem, cisza. Właściwie pierwszy raz ją okłamał tak prosto w twarz. Wszyscy żyją, ale sytuacja wydawała się poważniejsza niż początkowo sądził...

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Zimny prysznic nie był czymś, co potrafiło skutecznie obudzić Megan. Zasadniczo to nigdy nie musiała tak szybko wybiegać z domu, aby katować się polowaniem lodowatą wodą. Jako całkowicie ciepłolubne zwierzę, wybierała kurek oznaczony czerwoną kropką. I tak też było tym razem. Na śniadaniu pojawiła się na tyle szybko, że mogła spokojnie zjeść pierwszy posiłek tego dnia i napić się cieplej herbaty. Pogoda nie miała już nic wspólnego z jeszcze tak niedawnymi upałami. Tym bardziej decydowała się na taki, a nie inny wybór płynu. Jeśli laska z zakładu fryzjerskiego będzie na tyle mila, aby zaproponować kawę, wtedy chętnie przytaknie. Picie kawy to znak rozpoznawczy dorosłych ludzi. Co ciekawe może to być związane z tym, że dzieci mają o wiele więcej kubków smakowych, których ilość wraz z wielkiem ulega zmniejszeniu. Jeszcze 2 lata tamu sama blondynka krzywiła się na widok ojca popijającego ze smakiem ciecz w kolorze smoły. Małymi krokami przekonała się do pachnących, zmielonych ziaren zalanych gorącą wodą. Nadal nadużywała przy tym mleka ale to żaden grzech. – Dobrze. W razie ataku wroga będę miała przy sobie nożyczki – odpowiedziała podłapując nadal przewrażliwiony stosunek Kirka do wszystkiego. Z jej perspektywy wyglądało to tak, że gdyby ktoś miał coś jej zrobić, to już dawno by to zrobił. Patrząc na to, na jakim zadupiu przyszło jej chwilowo mieszkać – czuła się bezpieczna. To też robiła sobie żarty z o wiele bardziej ostrożnego mężczyzny. – Susan – powtórzyła głośno wsuwając do ust kolejną porcję śniadania. – Nie znam żadnej Su. Ta będzie pierwsza – wzruszyła ramieniem bo przecież to nie miało kompletnie żadnego znaczenia. Ważne, żeby laska była dla niej miła i nie traktowała jak naiwną sprzątaczkę. No, przynajmniej nie przez cały czas.
– Wspaniale. Własna matka o mnie zapomniała. Cu do wnie – odłożyła widelec, dopiła herbatę i wstała od stołu, aby wsadzić naczynia do zmywarki. Strach i niepokój o najbliższych bardzo nieumiejętnie przekształciła w złość, która nie wnosiła absolutnie nic, ale była bardziej znośna niż wrażenie, że coś poszło nie tak jak powinno.
– Idę umyć zęby i jestem gotowa – rzuciła przez ramię z gorszym nastrojem niż jeszcze chwile temu.

Przez całą podróż dziewczyna nie odezwała się nawet słowem. Ciapiąc bez kultury gumę do żucia, patrzyła na wprost przed siebie będąc obrażoną nie na Kirka, ale na dokładnie cały świat. Będąc już na miejscu, pożegnała się krótko z mężczyzną i przekraczając próg salonu, przywitała się z właścicielką. Dokładnie tyle mógł zaobserwować kierowca z perspektywy zaparkowanego przy chodniku auta…

Ogólnie pierwszy dzień okazał się nieco sztywny jak to często bywa. Obie panie musiały się „wybadać”. Nie oznacza to, że było źle. Raczej tak służbowo. To chyba najlepsze określenie. Na drogę powrotną Meg wybrała miejski, sprawdzając wcześniej całą trasę i skoro nie wydała się skomplikowana, to zaryzykowała, bo niby czemu nie? I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie dziwny gość siedzący po drugiej stronie autobusu. Co i rusz spojrzenie Meg i ów dresa, krzyżowały się. Już samo to zaczęło denerwować blondynkę. Jeszcze wtedy była przekonana, że gość zawiesił na niej oko bo dobrze wygląda i zostałaby w tym błędzie, gdyby nie sytuacja, kiedy to musiała stanąć tuż przy drzwiach, przepuszczając kobietę z wózkiem. Wszystko wskazywało na to, że ma zamiar wysiąść. O dziwo dziwny typ również szykował się do wyjścia. Z tym, że Meg została. I on też! To zaczęło robić się niepokojące, nawet bardzo. Czerwona lampka w głowie kazała napisać bardzo szybką i zwięzłą wiadomość o treści „jakiś typ mnie śledzi”.
Nastąpiła panika. Niby w tłumie lepiej i mniejsze ryzyko, że koleś zrobi coś dziwnego, ale z drugiej strony nie mogła podjechać na przystanek, który znajdował się blisko domu. Mądrze czy nie… wysiadła wcześniej. Trzymając kurczowo telefon w dłoni spostrzegła, że nie tylko ona opuściła pojazd. Typ również wysiadł i przypadkowo szedł w tym samym kierunku więc… zaczęła biec! Dzięki temu, że nie była jednym z tych zapasionych dzieciaków i adidasom, udało jej się wpaść na podwórko sąsiada biegnąc bez odwracania się za siebie. Na całe szczęście nigdzie nie było psa ani ów sąsiada, którego nawet nie widziała na oczy. Przerzucając niewielki plecak przez płot, wspięła się na jego szczyt i… ktoś gwałtownie pociągnął ją do tylu.
Zdążyła jedynie krzyknąć.

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
Importer samochodów — Venice-Cars - jdg
41 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jeszcze rano Kirk zastanawiał się nad swoim postępowaniem tuż po obudzeniu i śniadaniu. Lekko zganił się za to, że traktował seks "zadaniowo", zaś dziewczyna mogła oczekiwać czegoś więcej. Zbyt długo był w relacjach opartych wyłącznie na zaspokajaniu potrzeb, nie zaś w typowym związku. No ale cóż, co się stało, to się nie "odstanie".
Raczej nie zapomniała, po prostu czeka na możliwość bezpiecznego kontaktu. Bo sytuacja w jakiej znalazła się Megan właściwie była miła i komfortowa w porównaniu z tą, w jakiej znaleźli się jej rodzice.
Drogę do zakładu spędzili w milczeniu ale wiedział, że nie była na niego zła czy obrażona. Po prostu brak kontaktu kolejną dobę był nieco dobijający. Informacja którą on dostał też była dobijająca, ale nie na tyle kluczowa, żeby dziewczyna musiała ją mieć tu i teraz. Dozowanie jej stresu było z jego perspektywy całkiem rozsądne. Jak się niedługo później okazało - będzie miała go wystarczająco dużo...
Wiadomość, zgodnie ze swoim zwyczajem odczytał od razu. Słowo "śledzi" wskazywało na to, że dziewczyna się porusza. Popatrzył na zegarek. No tak, było jakieś osiemnaście minut po godzinie o której powinna kończyć pracę. Czyli poszła pieszo, albo pojechała lokalnym autobusem. Ciężko było nazwać go miejskim, jeździł pomiędzy Lorne a okolicznymi miejscowościami. Znał trasę, więc ruszył bez chwili zawahania. Praktycznie dojechał do domu. Na karku czuł nieprzyjemne mrowienie. Poniósł porażkę, albo dziewczyna była już w domu. Zatrzymał się na podjeździe. Nie usłyszał jej krzyku. Usłyszał zaś krzyk zaalarmowanego sąsiada krzyczącego, że zadzwoni na policję. Zobaczył jej plecak leżący po jego stronie ogrodzenia. Połączenie faktów trwało ułamki sekund. Miał do wyboru - wrócić do domu po broń i ryzykować, że w czasie cennych sekund dziewczyna zostanie wciągnięta do samochodu albo ruszyć na ratunek. Wiedział, że w takich sytuacjach narobienie hałasu może odciągnąć od próby porwania. Niemal w locie przeskoczył przez ogrodzenie. Napastnik zauważył go, sięgnął za pas i wyciągnął broń. Kirk nie wiedział, czy zostanie celem, czy będzie to strzał ostrzegawczy. Napastnik pociągnął za spust. Głośny trzask, błysk. I gigantyczne zaskoczenie. W ręku napastnika znajdowała się teraz dolna część pistoletu, prawdopodobnie chińskiego Norinco. Nabój eksplodował w komorze, rozrywając broń i raniąc strzelca. Często zdarzało się w wypadku nielegalnie posiadanej broni, która nigdy nie widziała rusznikarza. Mężczyzna puścił Meg i ruszył w kierunku ulicy, odepchnął Kirka, który jednak nie nawiązywał walki i niemal w locie wskoczył do ciemnozielonego kombi, prawdopodobnie Forda. Kirk rzucił się w stronę dziewczyny. Mogła być ranna - dźgnięta, podduszona, podtruta, żeby łatwiej było ją porwać. Jesteś cała? Niemal wydyszał. Musimy uciekać, nie odpuszczą. Mieli w porywach pół godziny. Jeśli tamci nie pojechali po wsparcie. Dwóm może jeszcze daliby radę przy wymianie ognia. Może. Pakujemy się i spadamy. Czas operacyjny - dziesięć minut.
Cholernie żałował, że tym razem miał rację - dziewczyna miała być kartą przetargową w wojnie o interesy jej ojca. A jego rolą było zapewnienie jej bezpieczeństwa tak długo jak da radę. Oby do zakończenia sprawy...

Megan Miller
born to lose live to win
towarzyska meduza
Kirk
uczennica — lorne bay
18 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Przyjechała do Lorne na tydzień, została nieco dłużej
Szarpnięcie okazało się tak mocne, że impet z jakim napastnik przyciągnął Meg, niemal obalił jego samego. Głośny pisk zaalarmował przebywającego w domu sąsiada. Mężczyzna mocno po 60 wybiegł na taras w bamboszach, trzymając w dłoni zwiniętą niedbale gazetę. Zupełnie jakby miał odganiać nią uporczywą muchę, nie zaś zbira szarpiącego obcą dziewczynę. Częściowy szloch blondynki połączony z wrzaskami zapowiadającymi nadejście policji, stworzyły harmider jakiego od dawna nie doświadczyła ta cześć miasta. Wszystko działo się tak szybko, że trudno dokładnie powiedzieć, w którym momencie tuż obok pojawił się Kirk motywując porywacza do użycia broni. Na sam jej widok Megan zasłoniła dłońmi twarz wiedząc, wręcz mając pewność, że lada chwila ktoś straci życie. Głośny hałas i kolejne szarpnięcie. Zdezorientowana i rozdygotana dziewczyna w popłochu wykorzystała mniejszy ucisk na szyi i wyrwała się nie notując ciepła rozlewające się w okolicy uda. Sądząc, że została postrzelona, odruchowo popatrzyła na nogę i to co zostało z broni. Owszem, oberwała, ale tylko rykoszetem. Tamten miał gorzej, bo zamiast próbować dalszych sił, rzucił się do ucieczki niczym ranne zwierzę. Tylko sąsiad stał jak wryty nie mogąc pojąć co właściwie tu zaszło. Nie było czasu na wyjaśnienia.
– Nic poważnego – odpowiedziała ciągnąc nosem. Wiedziała, że dzień dziecka właśnie się skończył i jeśli nie nabierze żwawych ruchów, to lada moment może być po nich. Obiegając ogrodzenie, wpadła do domu tuż za Kirkiem wskakując niemal do swojego pokoju. Bez żadnego zastanowienia wytargała walizkę i władowała do niej wszystko co jeszcze kilka dni temu tak ostrożnie wyjmowała. Cała sterta piętrzyła się grożąc niedomknięciem. Zawartość łazienki również niedbale wgniotła między szmaty pomijając kompletnie rzeczy, które naszykowane były do prania. To dzięki temu deficytowi udało się zasunąć bagaż. – Już – wyprowadziła walizkę na korytarz, a później przed dom, aby mężczyzna mógł wrzucić ją do bagażnika. Później równie szybko wsiadła na miejsce pasażera zapinając pasy. – To nic – chyba… Szepnęła patrząc na bordową, mokrą plamę wielkości pomarańczy znajdującą się na centralnej części prawego uda.

Ztx2

Kirk Smythie
towarzyska meduza
Megan Miller
ODPOWIEDZ