strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
[8]

Autumn nigdy nie spodziewałaby się, że to właśnie jej przyjdzie odbierać siostrę z posterunku policji. Ba, no dobra, może akurat w to nie wątpiła aż tak bardzo, ale już naprawdę nieprawdopodobne wydawało jej się to, że Calie z własnej woli do niej zadzwoniła. Autumn zawsze myślała, że Cal w podobnej sytuacji wolałaby zadzwonić do Otisa. Nie oszukując się zresztą, tak właśnie uczyniłaby Autumn. Jej braciszek zapewne nie kwestionowałby jej wyborów i po prostu bez gadania by ją odebrał. Cal miała jednak akurat to nieszczęście, że gdyby nawet sama nie zadzwoniła do siostry, to zrobiłby to ktoś inny, bo Autumn miała trochę wtyki w policji. I niedługo po telefonie siostry, otrzymała wiadomość od znajomego z posterunku z informacją, że jej siostrzyczka została zatrzymana. Z-a-t-r-z-y-m-a-n-a. Starsza Goldsworthy zaczynała się powoli zastanawiać czy przypadkiem to jej osoba nie wpłynęła tak negatywnie na Cal w okresie dojrzewania.
Odwołała randkę, a właściwie nie tyle randkę, co spotkanie we dwoje. Akurat wychodziła już z mieszkania, więc narzuciła na siebie płaszcz i w drodze napisała lamerską wiadomość z przeprosinami, obwiniając się, że ponownie musiała odwołać plany i wysługiwać się wygodną wymówkę, jaką były „problemy rodzinne”. Nienawidziła siebie za to w ostatnim czasie, ale wiedziała, że Cal potrzebuje jej bardziej. Na posterunek policji dotarła w dość niedługim czasie i już na miejscu na wstępie dowiedziała się, że Calie tak naprawdę była tylko zamieszana w bójkę, że właściwie nawet nie wiadomo czy brała w niej udział, a po prostu znalazła się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Słysząc to, Autumn niemal przewróciła oczyma, bo to stwierdzenie chyba ostatnio doskonale pasowało do wszystkich Goldsworthych. Jak się dowiedziała, zamknęli w tymczasowym areszcie wszystkich, którzy znajdowali się w barze – za domniemany rozbój.
Aczkolwiek gdy przeszła już wraz ze swoim znajomym policjantem do głównego aresztu, gdzie za kratami wraz z piętnastką innych osób dostrzegła siedzącą Cal, Autumn posłała wymowne spojrzenie policjantowi. – Kurwa, to chyba lekka przesada – wymsknęło jej się, gdy zobaczyła swoją siostrzyczkę w takim miejscu. – Ona nie stanowi żadnego zagrożenia, nie musieliście jej zamykać tutaj. ¬– Usłyszała w odpowiedzi, że owszem musieli, i żeby się zachowywała, bo też znajdą dla niej miejsce. Autumn tylko przewróciła na to oczyma, ale posłusznie zacisnęła usta. Policjant poszedł po klucze do celi, a tymczasem starsza Gooldsworthy spojrzała dość krytycznie na młodszą i skrzyżowała ręce na piersi. – Zadowolona jesteś z siebie? – spytała gniewnie, nic sobie z tego nie robiąc, że nie znajdują się tutaj same. Niemal spiorunowała siostrę wzrokiem.

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Nie miała pojęcia, jak znalazła się w areszcie. W jednej chwili bawiła się w barze z nowopoznanymi osobami, a w drugiej siedziała w dużym radiowozie z jakimiś nieznanymi typkami, z których troje warczało na siebie jak wściekłe psy walczące o samicę. Nie, nie walczyli o nią a o swoje ego, dumę i wszystko inne co teraz pchało ich do wyrzucania żali na siebie nawzajem. Dopiero w areszcie okazało się, że było ich więcej. Co najmniej piętnaście osób zatrzymano w związku z bójką oraz zniszczeniem mienia w barze. Calie niewiele z tego pamiętała. Piła i nie do końca ogarniała rzeczywistości a teraz przez nadmiar adrenaliny czuła, że alkohol strawił się zbyt szybko i właśnie dopadał ją okropny kac. Tak wielki, że nie chciała pokazywać się tak bratu, który ostatnio widział ją w podobnym stanie. Ciężko było ukryć regularne imprezowanie, dlatego tym razem postawiła na Autumn, jej znajomości w policji oraz to, że może nie dostanie po uszach za PRZYPADKOWE trafienie do aresztu. Bo gdzie Calie i bójka?! Ona nie uznawała przemocy a na pewno była ona ostatnią rzeczą, po którą by sięgnęła. Na pewno też nie niszczyła czyichś rzeczy. Była na to zbyt ułożona i dobra, jak na ten zakażony syfem świat.
Ciężko jednak przekonać kogoś, że było się dobrą osobą siedząc za kratami z piętnastką zapaleńców bójek, awantur i alkoholu. Dobrze, że nie miała na sobie kusej kiecki. Jeszcze ktoś wziąłby ją za dziwkę.
Na początku siedziała z tyłu przy ścianie, ale szybko przeszła na przód i jak debilka stała przy kratach, o które nie chciała się opierać. Wolała nie wiedzieć, kto ich dotykał, opierał się, macał i ile razy na 10 lat były one myte.
Umrę tu; pomyślała głównie ze względu na kaca i wtedy usłyszała parę komentarzy współaresztantów, którzy zwrócili jej uwagę na zbliżające się osoby.
- Autumn, jak dobrze. – Odetchnęła z ulgą czując, jak nieprzyjemny ból przeszywa jej głowę. Kac morderca nie miał serca.
Słysząc komentarz siostry spojrzała na policjanta, który miał na to swoją mało zadowalającą odpowiedz. Calie więc powróciła wzrokiem na Autumn nim ta przyjęła postawę złego rodzica.
Już zaczynała żałować, że wybrała siostrę zamiast Otisa.
- Przecież wiesz, że niczego nie zrobiłam. – Nawet nie znając szczegółów można było się domyślić, że Calie nie miała nic wspólnego z bójką oraz niszczeniem mienia. – Byłam w złym miejscu w nieodpowiednim czasie. – Każdy też wiedział, że miała tendencję do pakowania się w kłopoty (i robiła to nieświadomie bez z góry uknutych planów i złych intencji). – Przecież tego nie zaplanowałam – jęknęła.
- Maleńka, dołączysz do nas? – zapytał jeden z aresztantów ze sporą śliwą pod okiem, którą nosił na twarzy z dumą i zadowoleniem.
- Proszę zabierz mnie stąd. – Nie czuła się komfortowo samej siedząc w celi z samymi chłopami, z których część niedawno uczestniczyła w bójce-rozróbie. – Przepraszam, ok? Naprawdę mi przykro, że stałam akurat obok.. – Machnęła oczami dając do zrozumienia, że mówiła o tamtych facetach, o których jednak wolała nie wspominać na głos. – Gdybym wróciła wcześniej do domu, to nic takiego nie miałoby miejsca. – Objęła się ramionami, bo nie dość, że tkwiła w areszcie z nieznanymi typami i miała kaca, to jeszcze czuła się winna za bójkę, której ani nie zaczęła ani w niej nie uczestniczyła.

autumn goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Scena jak z obrazka i Autumn musiała wziąć parę wdechów i wydechów, by całkowicie się tutaj nie wkurzyć. Miała temperament, ale bardzo starała się go w gruncie rzeczy ujarzmić. Zwłaszcza w momencie takim jak ten, kiedy spoglądano na nią oceniająco. Choć chyba nie tak oceniającą jak na tkwiącą po drugiej stronie krat Calie. I prawdę mówiąc, Autumn też wolałaby raczej nie dotykać się tych krat. Zbyt ogromną miała wyobraźnię. Wiedziała, że Calie prawdopodobnie ma prawo do tego, by przeżywać emocje na swój sposób i miała prawo do tego, by się wyładować, ale to – ten areszt – to już było trochę za dużo. Może nie było jej rolą przyjmowanie postawy złego rodzica, ale najwidoczniej ktoś musiał – a że padło na Autumn… cóż, trudno. Pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz.
Ale jakimś sposobem jednak znalazłaś się tutaj – odparowała kobieta i potrząsnęła z niedowierzaniem głową. Niby wiedziała, że Calie nie była żadnym agresorem i na pewno nie była winna tej bójki. Pewnie nawet nie brała w niej udziału, ale najbardziej denerwowało Autumn to, że pomimo tego wszystkiego, jakoś została wplątana w spór i wylądowała w areszcie. – Trzeba było uciekać – dodała ciszej i przewróciła oczyma. Ona by zwiewała gdyby tylko zwietrzyła ku temu okazję. Musiała nieco przyciszyć głos, nie chcąc, by ktoś ze znajomych tutaj ją słyszał. Niby nie powiedziała niczego złego, ale wolała już nie narażać się temu gburowatemu znajomemu, który najwyraźniej tego dnia nie był w zbyt dobrym humorze. Co do tendencji do pakowania się w kłopoty… Autumn miała wrażenie, że widmo kłopotów podążało za każdym z rodzeństwa tylko w inny sposób. I pewnie nawet nie czepiałaby się tak bardzo gdyby to Otis znajdował się teraz za kratkami. Pewnie by to zbagatelizowała i wyciągnęła; pewnie później by się niego nabijała. Ale to była Calie, jej młodsza siostrzyczka, w którą pokładała nadzieje, i która przeżyła ostatnio coś okropnego.
Maleńki to jest twój kutas – odparowała Autumn przez zęby do tego aresztanta. Ten głupi komentarz wyrwał ją natychmiast z zamyślenia a Autumn musiała sobie pomasować owalnymi ruchami palców skronie, bo czuła, że zaraz jej głowa eksploduje z tych emocji. Westchnęła, słysząc wytłumaczenia siostry. – Jasne, że cię wyciągnę – oznajmiła niechętnie, ale przecież to było chyba jasne jak słońce, że Autumn nie zamierzała zostawić siostry w areszcie. I to jeszcze w takim towarzystwie. – Zaczekaj chwilę – powiedziała do siostry i ruszała już nieco rozdrażniona za swoim znajomym, zastanawiając się jak długo jeszcze ma zamiar nieść jej te klucze. Postanowiła sama się pofatygować po nie. Zagadnęła kolegę, poprosiła, by nieco się pośpieszył, bo bynajmniej okoliczności nie należą do najprzyjemniejszych i po jakiś pięciu, siedmiu minutach wróciła do siostry, patrząc jak znajomy policjant otwiera celę. – Dzięki – powiedziała do policjanta i ruszyła przed siebie, nie oglądając się na siostrę. Zamierzała jej wygarnąć jak już upora się z papierkami i zostaną same. Szybko dokonała zamaszystych podpisów tam gdzie tego wymagano i już po chwili kroczyła przez korytarz na posterunku. Myślała, że wytrzyma do samochodu, ale najwyraźniej za bardzo świerzbił ją język. – Rany, Calie, co się dzieje do cholery? Dlaczego musiałam cię odbierać z aresztu? Bo kompletnie nie rozumiem, kiedy przestałaś być choć w minimalnym stopniu odpowiedzialna i rozsądna... – zaczęła i spojrzała z niedowierzaniem i rozgoryczeniem na Cal.

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Nie rozrabiaj. Bądź dobra. Rodzice i tak mają sporo roboty z resztą rodzeństwa. Nie wychylaj się. Nie sprawiaj kłopotów. Nie wyróżniaj. Nie proś. Nie wymagaj. Nie zawracaj głowy.
Część z tych komend narzuciła sobie sama. Kochała rodzinę, ale skłamałaby mówiąc, że jako najmłodsza z rodzeństwa wielu rzeczy sobie odmawiała. Uczyła się pilnie, nie uciekała na imprezy, nie kumplowała się prawie z nikim, żeby nie wpadać w kłopoty i po prostu robiła swoje. Najczęściej robiła to w ciszy, we własnym pokoju z książką lub długopisem w ręce. Rzadko wchodziła w dyskusje lub pyskówki. Przez większość młodzieńczych lat przytakiwała rodzeństwu nie chcąc sprawiać kłopotów ani być ich ciężarem. Nic więc dziwnego, że gdy szła za Autumn w stronę samochodu, skuliła się jak zbity szczeniak i patrzyła pod nogi bojąc się natrafić na wzrok starszej siostry. Niby już była dorosła a wciąż czuła się jak mała dziewczyna, która nieświadomie narozrabiała i teraz ktoś starszy musiał po niej sprzątać.
Ale czy na pewno? Tu przecież chodziło tylko o odebranie z komisariatu. Nic więcej.
Przeszły przez drzwi na zewnątrz, gdzie było już ciemno. Calie nawet nie podniosła wzroku, żeby rozejrzeć się za autem. Wierzyła, że siostra ją tam zaprowadzi, lecz zanim to się stało z ust Autumn padły słowa, pod wpływem których mocno zacisnęła wargi.
- Przyganiał kocioł garnkowi – odburknęła szybko żałując swych słów. Nie była taka. Nie czepiała się czyiś błędów ani ich nie wypominała, ale od kiedy nauczyła się odpyskowywać na zaczepi Presley, stała się bardziej wygadana w sposób, w jaki nigdy nie chciała być. – Naprawdę pytasz, co się stało? Serio?! – jęknęła żałośnie i wreszcie podniosła spojrzenie na siostrę. – Straciłam dziecko, chłopak mnie zostawił i nawet nie mogę robić tego, o czym naprawdę marzę, bo nie wyobrażam sobie, żeby was zostawić. Tylko wiesz co? Kiedy ja myślę o tym, że pozostawienie rodziny w miasteczku to mój największy ból, wy nawet nie pokusicie się o to, żeby ze mną porozmawiać. Żeby zapytać, jak sobie radzę, czy myślałam o nadaniu imienia czemuś, czego już nie ma albo czy chce postawić dla niego albo dla niej cholerny nagrobek. – Nadałaby się nawet prowizoryczny kamień w ogrodzie, o czym myśl sprawiła, że zeszkliły jej się oczy. Tylko, że nie chciała płakać. Nie teraz i nigdy. Nie pozwalała sobie na to. Wolała udawać, że wszystko było w porządku, żeby nie być dla rodziny problemem/kłopotem. – Chcesz wiedzieć co się dzieje? Cholera wie! – Calie rzadko przeklinała, a jak już to robiła to bardzo siarczyście. – Może przeżywam załamanie nerwowe, bo mam w sobie tyle emocji, że nie umiem się z nimi uporać? – Zawsze była tą co czuła więcej od innych. Pogodziła się z tym i kochała swoje emocje, ale czasami po prostu sobie z nimi nie radziła. – A może po prostu mam dość bycia tą dobrą i rozsądną siostrą, która zawsze wszystko robi dobrze? – Kłamała, wcale nie chciała taka być. Po prostu sobie nie radziła i przez tłumienie emocji podejmowała kiepskie decyzje. – Albo jeszcze lepiej – chcę zwrócić na siebie uwagę, żeby wreszcie ktoś zainteresował się tym, co ja czuje. – Mówiła ogólnie. Możliwe, że do całego świata, bo kiedy choć raz skupiła się na sobie, to wszyscy inni mieli do niej o to pretensje. Jasne, wybrała kiepski sposób imprezując zbyt dużo i pijąc jeszcze więcej, ale nikt nie napisał instrukcji do życia (A szkoda. Przydałaby się). – A czuje się jak gówno, więc zalewam to alkoholem i powiem ci, że wtedy jest fantastycznie, bo nie myślę o tym jak bardzo schrzaniłam! – Wiedziała, że teraz była niestabilna emocjonalnie i to jeszcze bardziej ją przytłaczało. Ludzie mieli na to różne sposoby. Jedni radzili krzyk, wyrzucenie gniewu, zaś inni proponowali wypłakanie się, lecz tego Calie miała już dość. Bolała ją głowa, policzki i.. naprawdę nie chciała być takim słabeuszem. Ktoś taki nigdy nie poradzi sobie w życiu (o tym też doskonale wiedziała).

autumn goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
/ Wybacz za zwłokę! <3

Autumn szczerze wmurowało i odwróciła się z lekkim szokiem w stronę młodszej Goldsworthy. Bo może i nie oczekiwała, że Calie pozostanie taka potulna przez cały czas, podczas gdy ona nie mogła się powstrzymać i zaczęła jej pod wpływem zdenerwowania wygarniać, ale na pewno nie spodziewała się, że jej młodsza siostra po prostu znikąd jej wypomni coś z przeszłości. Niby Calie nie powiedziała niczego konkretnego, ale przecież Autumn doskonale wiedziała do czego jej młodsza siostra pije. Bo chyba nikt tak jak Autumn właśnie, nie był problematycznym nastolatkiem – podczas gdy Calie faktycznie się przecież starała nie sprawiać kłopotów; Autumn miała to kompletnie gdzieś. Przez cały okres swojego nastoletniego rozkwitu nic tylko sprawiała kłopoty, o połowie jej ówczesnych wybryków nie wiedzieli jej rodzice, o trzech czwartych zapewne nie wiedziała Calie. Ale o jej byłym chłopaku musiała wiedzieć, o odbieraniu z komisariatu policji zapewne również i o kilku innych rzeczach. Nie o wszystkim, ale była przecież spora część tych wszystkich przewinień, których nie dało się ukryć. Dlatego nic dziwnego, że teraz Autumn wychodziła na kompletną hipokrytkę, do czego raczej nie miała zamiaru się przyznać i już automatycznie miała przywołać argument wieku, wskazujący kiedy to ona ona trafiła do tymczasowego aresztu, a kiedy Calie, ale nie zdążyła.
I znów ją wcięło, tym razem z powodu wybuchu Calie. I po raz pierwszy to Autumn milczała i tylko wytrzeszczała na nią oczy. Nagle dotarło do niej jak beznadziejną siostrą była, bo żadna z tych rzeczy nie przyszła jej do głowy. To znaczy, może i przyszła, ale zwyczajnie żadnej z nich nie została zrealizowana. Głupio myślała, że siostrze przyda się przestrzeń i spokój, że naprzykrzanie się jej będzie złą decyzją. I kompletnie nie wzięła sobie do serca rady Blake, by właśnie być w tej kwestii nachalnym. – Calie… – zaczęła pojednawczo, ale nie potrafiła się wbić w ten spływ emocji swojej młodszej siostry. – Calie… Jezu… Nie miałam pojęcia. Nie… Ja naprawdę nie wiem i nie wyobrażam sobie jak możesz się czuć. Nie wiem jak mogę ci pomóc. Nie wiem nawet czy potrafię ci pomóc… – powiedziała szczerze i całkowicie zresztą bezradnie. Bo Autumn w ogóle nie czuła się kompetentna. Przyszło jej do głowy, że Calie powinna pójść na spotkanie osób, które były również w podobnej sytuacji albo, że powinna porozmawiać z psychologiem. Ale to ona powinna jej to była zapewnić albo do tego zachęcić, o czym wcześniej nie pomyślała. Podeszła o krok do siostry. – Nie schrzaniłaś niczego – wtrąciła twardo Autumn, bo wciąż była przekonana, że Calie nie powinna się obwiniać o to, co się stało. – Przepraszam cię, Calie, przepraszam, że się tobą nie zajęliśmy… – wypowiedziała, przykładając dłonie do skroni, bo chyba też zaczynała boleć ją głowa. – Posłuchaj, Calie, może przenocujesz dzisiaj u mnie? – spytała nagle i spojrzała na siostrę z nadzieją, bo naprawdę na ten moment nie miała lepszego pomysłu niż zaproszenie jej do siebie i zadośćuczynienie tego, że się nią nie interesowała tak jak powinna. – Pogadamy i… Albo najpierw się wyśpimy, a jutro pogadamy. Mogę wziąć wolne, powiem, że to rodzinne sprawy – zaproponowała, wciąż mając nadzieję, że Cal się zgodzi.

Calie Goldsworthy
dziennikarka — Cairns Post
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Nie chce pomocy. – Nie dosłownej w tego słowa znaczeniu i nie takiej, o jakiej zapewne myślała starsza siostra. Calie nie oczekiwała gruszek na wierzbie. Sama nie byłaby pewna, jak mogłaby pomóc komuś w takiej sytuacji. Bezsilność była czymś oczywistym, bo nie dało się tak po prostu naprawić czyiś tragedii ani pomóc zmierzyć z emocjami. Z tym musiała poradzić sobie sama, ale było coś, co Autumn mogłaby dla niej zrobić. – Chce byś była. – Tak po prostu. Po ludzku. Potrzebowała bliskich obok siebie i nie bała się do tego przyznać, chociaż długo udawała, że sobie radzi. Nie chciała zawracać nikomu głowy, płakała w pokoju za zamkniętymi drzwiami a w pracy uśmiechała się jak zawsze, żeby nie robić wokół siebie problemu. Zawsze tak postępowała, nawet w rodzinie. Ukrywała swoje własne troski, żeby nie narzucać się z nimi starszemu rodzeństwu, bo ci mieli własne zmartwienia. A jednak tym razem nie dała rady. Nie umiała poradzić sobie z tym pojedynkę. – Nie chcę być sama – wyznała nieco ciszej i skuliła ramiona wbijając spojrzenie w asfalt na parkingu. Nie oczekiwała wiele. Wiedziała, że to była trudna sytuacja i choć wzbraniała się przed narzucaniem komuś, to jednak sama sobie nie poradzi. Potrzebowała czyjejś obecności, bliskości i po prostu świadomości, że w razie czego mogła się wygadać i to nie byle komu. Jasne, z Autumn jakoś nigdy nie było im po drodze. Calie była tą dobrą, uprzejmą, przemiłą i często nazywaną Promyczkiem. Nie sprawiała kłopotów i być może przez to odrobinę nie dogadywały się ze starszą, bo rodzice mogli je ze sobą porównywać. A jednak młodej było bliżej do niej niż do najstarszej z sióstr. Z Otisem również dobrze się dogadywała, a nawet najlepiej z całej trójki, ale potrzebowała teraz obecności kobiety. Kogoś, komu bliżej będzie do dylematów, z którymi się zmagała.
- Nie prawda. – Nie umiała zgodzić się z tym, że nie schrzaniła. – Zawiodłam. Moje ciało zawiodło. – Nie dotrzymała ciąży, której być może nie chciała i nie była tak z niej zadowolona jak powinna, ale jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji. Być może zdecydowałaby się urodzić. Jak nie teraz, to potem a tak miała świadomość, że nic z tego nie będzie. Mogła próbować, ale prędzej znów poroni niż urodzi.
- Nic nie szkodzi. – A jednak pomimo żali, które w sobie miała z automatu wybaczyła Autumn to, że się nią bardziej nie zainteresowała. Calie już taka była, że łatwo odpuszczała, bo nie umiała się złościć tak naprawdę. Aktualny wybuch również był niespodziewany, bo normalnie nikogo by o nic nie oskarżała. Po prostu nie chciała wytykać innym błędów. Chciała dostrzegać w ludziach coś więcej i robiła to, ale dzisiaj nie wytrzymała.
- Na pewno? – zapytała i niepewnie spojrzała na siostrę. – Głowa mnie boli. Chyba kac mnie dopada – przyznała ciszej dając do zrozumienia, że sen będzie teraz najlepszy i że nie odmówi obecności siostry z samego rana. Naprawdę jej potrzebowała. – Przepraszam, Aut. – Dłonią przetarła policzek nie zważając na to, że rozmazała sobie makijaż. – Nie chciałam tak wybuchnąć, ale ja już naprawdę nie wiem co robić. – Pociągnęła nosem i dopiero gdy siostra zdecydowała się podejść jeszcze bliżej młoda bez zapowiedzi otworzyła swoje ramiona i się do niej przytuliła. Bardzo mocno. – Jedźmy do ciebie. – Już poprzednie słowa to sugerowały, ale chciała, żeby była pewność. Niech Autumn wie, że chce z nią jechać, przenocować i w ciągu dnia pogadać, a nawet mogłyby pojechać gdzieś za miasto w ramach siostrzanej integracji i poważnych rozmów.

autumn goldsworthy
mistyczny poszukiwacz
Lorde
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn zacisnęła tylko mocno usta. Czuła się w tym momencie całkowicie bezsilnie, choć przecież to ona była starsza i była wręcz przekonana o tym, że powinna wiedzieć, jak się zachować. Tyle, że sama nigdy nie przeżyła czegoś podobnego i mogła tylko domyślać się, jak potwornie teraz czuła się Calie i przez co przechodziła. A niestety, ale żadna z nich nie posiadała instrukcji do życia i nikt niczego dotąd takiego chyba nie wymyślił. I w tym momencie mogła być zła tylko na siebie, że chociaż przecież Blake dała jej świetną radę, to ona nie poszła za głosem serca i postanowiła pozostawić Cal samej sobie. Już nawet na ten moment nie pamiętała, gdzie się znajdowały, i skąd dopiero, co wyciągnęła siostrę. Bardziej znaczenie miały słowa Calie. – Okej – powiedziała najpierw i skinęła z determinacją głową. – Calie, zawsze możesz do mnie zadzwonić, przyjść, napisać… cokolwiek, przecież wiesz, że przyjadę – dodała jeszcze po chwili przedłużającej się ciszy, bo przecież udowodniła już jej to chyba dwukrotnie. Raz wtedy, gdy przyjechała tamtej nocy i zabrała ją do szpitala, a drugi raz teraz. I miała szczerą nadzieję, że Cal to rozumie i wie, że Autumn bez względu na wszystko zawsze się pojawi. Możliwe, że dodatkowo wkurwiona i nabuzowana, ale stawi się na miejscu i nigdy nie zignoruje wiadomości od niej.
Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz, że to nie ty zawiodłaś – powiedziała cicho. Powtarzała to uparcie, bo nie chciała, by Calie czuła się z tego powodu coraz gorzej i gorzej, choć domyślała się, że jej słowa niewiele zmienią. Właściwie ona pewnie czułaby się dokładnie tak samo. Pewnie nie wychodziłaby z pokoju, obwiniając się – ale nie tego chciała dla Cal. Chciała, żeby ta nie cierpiała wcale, choć w zasadzie było już za późno by ją uchronić przed czymkolwiek. Jednocześnie ulżyło jej, że Calie zakomunikowała jej wprost czego od niej oczekiwała. W ten sposób Autumn nie czuła, że będzie się jej naprzykrzać. Była na siebie wściekła, że do tej pory wychodziła z założenia, że Calie sama do niej przyjdzie. Poczuła też ulgę, że siostra jej wybaczyła, i że potrafiła wykrzesać z siebie miłosierdzie dla niej i pozwolić, by tym razem to ona mogła się nieco zrekompensować.
Tak, na pewno – zapewniła i skinęła głową. I zaraz roześmiała się, ale wcale nie bez współczucia, bo jednak domyślała się, że gdy to wszystko zejdzie z Calie, to na pewno nie będzie czuła się najlepiej. – Nie ma sprawy. Należało mi się – oznajmiła z westchnieniem Autumn i wytarła policzki siostry ze śladów po makijażu. Po czym została przytulona i nie zostało jej nic innego jak tylko odruchowo odwzajemnić mocno uścisk, głaszcząc młodą po włosach. Uśmiechnęła się lekko w jej ramię. – Tak w ogóle to śmierdzisz więzieniem – rzuciła lekko i jeszcze przez chwilę przytulała dziewczynę do siebie. Odsunęła się od niej na szerokość ramion i poprawiła jej włosy. – Postanowione. Jutro spędzimy dzień razem. A teraz wsiadaj – oznajmiła z determinacją i jakimś takim większym zaangażowaniem. Objęła ją nawet ramieniem i poprowadziła w stronę samochodu.

/zt x2
ale możesz kontynuować w domku Autumn <33
ODPOWIEDZ