eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
9

Okres walentynkowy był dla Jamesa nie za szczęśliwy. Od rozstania z żoną nie obchodził tego święta, jakoś nie miał ochoty na walentynkowe randki więc nawet o tym za bardzo nie myślał i pewnie dlatego spędzi 14 lutego standardowo, zaszyty gdzieś w galerii. Całe szczęście do tego feralnego dnia zostało mu jeszcze trochę czasu więc nie musiał tak od razu popadać w depresyjny nastrój. Słyszał już jakiś czas temu, że powinien się zapisać na jakiś portal randkowy, ale wzbraniał się od tego rękami i nogami. Samotność nie była dla niego przytłaczająca. Miał przyjaciół, miał swoją galerię i sztukę, która sprawiała, że jego życie było ciekawsze. No i nie był też jakoś mocno zjebany, potrafił rozmawiać z kobietami, czasem chodził na randki, a nawet zdarzało mu się zaliczyć jakiś one night stand. Nie był idiotą i akurat na kochanka to się nadawał.
- Opowiadaj o tym swoim biznesie. Jestem ciekaw. Masz tam teraz pewnie walentynkowy full wypas... róże, misie, serca i cała reszta tego badziewia - powiedział i machnął ręką, bo on już widział jak te kwiaciarnie są ustrojone. Miał nadzieję, że będzie mógł jakoś pomóc swojej przyjaciółce i dlatego zaprosił Aspen do siebie na kolację, żeby o tym pogadać. Wiedział co nieco o prowadzeniu biznesu, nawet jeżeli w głębi duszy był artystą, który do podatków i liczb się nie nadaje. Nauczył się tego jednak i teraz mógł jej coś doradzić jeżeli będzie potrzeba. - Macie jakieś plany na walentynki? - Był ciekaw co jej mąż dla niej wymyślił. On, gdy jeszcze był w związku, zawsze stawiał na nastrój, nie przepadał za chodzeniem do restauracji, bo było to bardzo banalne. Często razem z żoną gotowali wspólnie kolację, a wiadomo, że gotowanie bywa seksualne i namiętne, ale też romantyczne. Pewnie trochę za tym tęsknił, ale nie miał ochoty się do tego przyznawać.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
#10

Można by uznać, że spędzanie wieczoru z mężczyzną, który nie jest jej mężem, może być czymś, czego Aspen nie powinna była robić. Jednak dla niej samej to nie był tak naprawdę żaden problem. Nigdy Flann nie był na tyle zaborczym człowiekiem, aby chociaż kręcić nosem na to, z kim czas spędza jego żona. Można by się nawet pokusić i stwierdzić, że Rohrbach wolał, by jego szanowna małżonka poszła spędzić czas z jakimś znajomym, niż ze swoją kuzynką, której absolutnie nie znosił. Bez powodu, oczywiście.
-Tak, wszelkie kwiaty, szczególnie te białe, różowe i czerwone, kartki.... Misie i baloniki też się znajdą. Wszystko, co potrzeba aby sprawić kobiecie piękną niespodziankę na walentynki. Powinnam coś przygotować specjalnie dla Ciebie?-zapytała, siadając przy wyspie, na której James zamierzał przygotować posiłek. Przygotować, czy podać, żadna różnica. Aspen nie piła jakoś wyjątkowo do samotności mężczyzny, czy też niespecjalnie wypytywała, czy przypadkiem kogoś sobie znalazł. Znali się nie od dziś, więc jakby Diamini kogoś poznał, to by na pewno w odpowiednim momencie powiedział o tym swojej ciemnowłosej znajomej.
-A tak serio, to pierwszy moment kiedy wszystko na mojej głowie, łącznie z zamówieniami z miejsc, z których z reguły nic nie zamawiamy. Mam nadzieję, że jest ładnie i wiele klientów skusi się na drobne podarunki dla najbliższych. -zauważyła. Bycie sprzedawczynią, czy tam florystką a właścicielką farmy i kwiaciarni to były dwie zupełnie różne sprawy. Jak na razie, Aspen była wręcz zachwycona byciem bizneswoman, choć to był dopiero początek jej przygody?
-My? Specjalnie nie byliśmy wielkimi fanami walentynek. Owszem, jakieś tam kwiatek zdarzało mi się dostać i zawsze spędzaliśmy ten wieczór wspólnie, ale bez szaleństw-powiedziała. Bardziej widziała to święto jako dzień dla gówniarzy, którzy wciąż potrzebowali zapewnienia, że się kochają, że są w stanie wiele zrobić, lub dla nowych par, które świętują wszystko, co się da. Ona z Flannem była już od wielu lat i te ich zwyczaje walentynkowe były dość ograniczone, lub stonowane. I nie, nigdy nie miała potrzeb dostawać bukiety z setek róż, czy wypełniać basen płatkami kwiatów, dostawać wielkie czekoladki czy coś w tym stylu. Nie żałowała, że jej mąż jest powściągliwy, ani nie potrzebowała tego zmieniać. Chyba była za stara na takie akcje, lub zbyt twardo stąpała po ziemi. I bez tego czuła się kochana przez męża, niezależnie od tego co inni próbowali jej wmówić, a przecież nawet bliskie jej osoby, to znaczy kuzynka i jej mąż ostatnio przekonywali ją, w niewybrednych słowach, że Flann ją zdradza.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Musiał sie nad tym chwilę zastanowić, a później kiwnął głową. Miał kilka pomysłów, ale nie wszystkie mógł powiedzieć na głos, bo jednak miała męża... nie wypadało. - No jasne, dziwię się, że nie przyniosłaś mi jakiejś taniej wody kolońskiej i majtek z uszami i trąbą słonia - rzucił żartując sobie w ten sposób. To był jego pomysł na wybrnięcie z dziwnych sytuacji, śmiech był jednak lekarstwem na wszystko. James wbrew temu co przeszedł w swoim życiu, jakoś zawsze potrafił myśleć pozytywnie. Widział tak wiele zła i cierpienia, szczególnie podczas swoich misji wojskowych, że teraz potrafił docenić każdy nowy dzień i te niezwykle błahe problemy, które ich otaczały w tym względnie spokojnym świecie. No, bo jakie problemy on teraz miał? W sumie, życie mu się jako tako układało. Spełniał się zawodowo, prywatnie było trochę gorzej, ale to nie tak, że jego samotność była jakimś wielkim problemem, bo zupełnie tak nie było. O dziwo, czuł się nie najgorzej. Może już przywyknął do myśli, że po rozwodzie nie dane mu będzie na nowo doświadczyć tego uczucia posiadania motylków w brzuchu. Nie każdy może mieć takie szczęście, by ponownie się zakochać. Może on po prostu już zmarnował swoją życiową szansę, a teraz było jak było.
- No to gratuluje i bardzo się cieszę, wiesz, że jeżeli będziesz potrzebować jakiejś pomocy to możesz śmiało do mnie się zgłosić. Wiem co nieco o prowadzeniu biznesu. - Był całkiem dobrym szefem, udało mu się też sprawić, że galeria jeszcze się trzyma i nawet ma jakieś dochody, więc mógł być z siebie dumny. - To słabo... powinnaś jechać na jakąś wycieczkę do Włoch, czy coś takiego..., bo Paryż to wiadomo przereklamowany, ale jakaś Florencja... pizza o zachodzie słońca, albo ten makaron jak w tej bajce o psach - taki z Jamesa był kurde romantyk, a nikt nie doceniał jego dobrego serduszka. - No dobra, jedzenie gotowe. Uwaga, ostrzegam Cię teraz... - powiedział patrząc jej w oczy bardzo głęboko. - Jak tego spróbujesz to musisz postarać się z całych sił się we mnie nie zakochać, bo takim idealnym facetem jestem... przystojny, mądry, zabawny i jeszcze umie gotować. Cud nie facet. - Mówił to oczywiście w ramach żartów, ale jego wyraz twarzy był jak najbardziej poważny, co było strasznie ciężkie do utrzymania przez dłuższy czas, dlatego po chwili się uśmiechnął wesoło i podsunął jej talerz pod nos.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Aspen się roześmiała na słowa Jamesa. Miała zamiar spędzić ten wieczór totalnie swobodnie, swobodnie rozmawiając z dawnym znajomym, nieco się pośmiać i zrzucić z siebie te wszystkie nerwy i stresy, które gościły stale w jej życiu w ostatnim czasie. Nie był to dla niej najbardziej przyjemny okres, ale nie zamierzała narzekać, bo większość tych wybojów na jej drodze było związane ze spełnieniem marzenia, jakim był własny biznes. Choć marzenie to wielkie słowo, nie bardzo pasujące do tego, bo wcale długo o tym nie myślała, ale miała wielką nadzieję, że spowoduje to, że pozwoli jej to znaleźć nowy sens w życiu. Bo bycie znudzoną żoną bogatego mężczyzny, na dodatek bez dzieci, nie specjalnie jej leżało. No, ale to stwierdziła już jakiś czas temu, znajdując sobie tą pracę na część etatu w kwiaciarni. -James, bo się obrażę. Oczywiście, że takich rzeczy nie ma u mnie w kwiaciarni! -trąciła go łapką w ramię, chcąc udawać, że jest urażona takim stwierdzeniem.-Może i mam tandetne rzeczy, bo się sprzedają w takim dniu, ale to jest raczej łuk z strzałakmi zakończonymi futerkiem, a nie stringi z głową słonia!-wyjaśniła. Cóż, nie chciała stworzyć jakiegoś zadętego miejsca, tylko takie dla każdego, gdzie wszyscy znajdą coś, co będzie się nadawało na prezent. Miała i tulipany i goździki, a także egzotyczne kwiaty, które do tanich zdecydowanie nie należały.
-Dziękuję i obiecuje, że postaram się za bardzo Ciebie nie zasypywać pytaniami. Wiesz dobrze, że biznes to nie jest coś, z czym kiedykolwiek miałam wspólnego-Nie da się ukryć, że nawet college'u nie skończyła, a i tam nie wybierała zajęć związanych z ekonomią, marketingiem czy samym biznesem. A jednak porwała się z motyką na słońce, gotowa się uczyć wiele, od razu na żywym organizmie, zamiast czytać książki, czy inne artykuły naukowe.
-Mówisz tak, jakbym miała sama tam jechać-zauważyła, nieco mrużąc oczy, w ten sposób chcąc zmusić Jamesa do tego, aby jakoś wyjaśnił takie, a nie inne słowa. Sama miałaby jechać w taką wycieczkę z okazji walentynek? No chyba nie.... Normalnie byłaby skłonna sama zorganizować taki wyjazd, ale w tym roku walentynki wypadały zdecydowanie w niedobrym terminie na jakiekolwiek wyjazdy - zwłaszcza, że dopiero co wrócili z Nowego Jorku, gdzie świętowali święta i nowy rok.-Ale nie powiem, taka Florencja, czy Cinque Terre, albo chociaż Capri i świeża pizza.... O matko, brzmi idealnie.-aż się rozmarzyła. Ta włoska atmosfera, wieczorny gwar, ciało muśnięte słońcem ciało, aperol w dłoni, idealna pizza... To brzmiało jak marzenie, nie bójmy się tego powiedzić! I choć na złą pogodę w Australii nie można było narzekać i ocean mieli na wyciągnięcie ręki, tak to było zupełnie coś innego. Pewnie jakby się wybrać do Melbourne, to można by poczuć choć odrobinę nastroju wakacyjnego, ale nie oszukujmy się, że to będzie coś podobnego.
-Byłam, widziałam... Nie jestem pewna, czy polecam-zaśmiała się, przypominając mu, że lata świetlne temu byli parą i choć na pewno nie da się nazwać ich relacji wielką miłością, bo byli na to za młodzi i jednak mieszkali na dwóch różnych końcach kontynentu, więc nie było szans na to, żeby im wyszło. Na całe szczęście, oboje na co dzień udawali, że tego wcale nie było i mogli się swobodnie kumplować. -Dziękuje, pachnie wspaniale. To coś nowego, nie pamiętam tego z młodości-zauważyła. Cóż, pewnie wtedy Diamini mieszkał z rodzicami, więc to matka szykowała jedzenie, jeśli już zdarzało im się jeść u niego w domu.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Zaśmiał się patrząc na to jej zbulwersowanie. - To trzeba było do innego sklepu wejść, takiego z kategorią wiekową - rzucił puszczając jej oczko i ponownie się zaśmiał kręcąc przy tym delikatnie głową. Lubił sobie z niej czasem tak pożartować, oczywiście to było z czystej sympatii, bo z nikogo się tak dobrze nie nabijało jak z bliskich osób. Aspen dla Jamesa była kimś ważnym, pomimo tego, że ich związek skończył się lata świetlne temu i każde z nich jakoś sobie ułożyło życie. Ona co prawda chyba nieco lepiej niż on, a przynajmniej na chwilę obecną mógł tak o tym myśleć. Jemu się w życiu prywatnym nie powiodło, ale za nią trzymał kciuki. Chciał żeby była szczęśliwa, zresztą jak samo jak i jego była żona, która dalej była ważną dla niego osobą. W sumie to powinnam chyba wkleić poszukiwania na tą małą wredotę, która go nie chciała. Kolejna co nie chciała idealnego mężczyzny. Co te baby mają w głowach, to James nie wiedział.
- Daj spokój, jakoś przeżyje Twoje pytania. To nic wielkiego... najwyżej Cię zablokuje, jakoś sobie poradzę - odpowiedział wesoło drocząc się z nią. Nigdy w życiu, by jej nie zablokował, co najwyżej wyciszył i oddzwonił później, bo jednak nie zawsze mógł rozmawiać. Mógł być akurat w pracy, na randce, albo nie wiem... robił kupę i nie wypadało z nią w takich momentach dyskutować. James był w końcu dżentelmenem.
- Mogę jechać z Tobą, ale nie wiem co na to Twój mąż - Diamini nie miałby nic przeciwko takiemu wyjazdowi. Mógłby zacząć zbierać fotografie na nową wystawę, a zdjęcia europejskich miast zawsze przyciągały zwiedzających. - Zawsze możesz się wybrać z mężem do pizzerii... albo do sklepu, na bank tam mają jakiś sok z sycylijskich pomarańczy, to będziesz mogła poczuć ten klimat - puścił do niej oczko wyraźnie się z niej nabijając, bo w końcu mówiła, że oni nie obchodzą walentynek, więc postanowił to wykorzystać. Taki był gnom.
- Ałć... moje biedne serce, złamane po raz kolejny - i nawet się złapał za miejsce, gdzie mu pod skórą i całą resztą biło serduszko. Normalnie sie czuł zraniony. - Jak to nie? A kto Ci hot dogi ze stacji benzynowej przynosił? - Prychnął, oczywiście takie właśnie jedzenie w tamtym momencie było szczytem możliwości Jamesa, ale z wiekiem się poprawił i teraz umiał takie pyszne rzeczy zrobić. Z facetami to jak z winem, są lepsi po czasie. - No i w sumie to chyba o tym polecaniu musimy porozmawiać - powiedział i usiadł sobie obok niej ze swoją porcją jedzenia. - Gdzie te Twoje ładne koleżanki, które mi powinnaś podrzucać na randki? Nie można na Ciebie w ogóle liczyć Aspen - od czegoś się ma te przyjaciółki co nie? Powinna go umówić na jakąś randkę ze swoją szczęśliwą koleżanką, która będzie miała zaszczyt spędzić wieczór w towarzystwie idealnego mężczyzny. Księcia z bajki... o dziwo, wcale nie ze Shreka, bo w tym wypadku byłby osłem, a jak już się można domyślić, Aspen byłaby smoczycą.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Aspen tylko przewróciła oczami. Ona i seks szop? Niekoniecznie to szło w parze, zwłaszcza w ostatnim czasie. Jak była młoda, niemal nastolatką, to pewnie prędzej by się na to zdecydowała, bo była dość szaloną dziewczyną - tego już w niej za bardzo nie było. Jej samej to nie przeszkadzało, ale bardzo miło wspomina swoją przeszłość, te czasy sprzed wyjazdu do Ameryki i poznania Flanna. -No wybacz, ale nie. Może następnym razem-powiedziała. Jednak zdecydowanie nie czuła się komfortowo, żeby takie zakupy robić dla mężczyzny, który nie był jej mężem. Ani kochankiem, żeby było jasne. Przy Jamesie, Aspen trochę czuła się, jak nastolatka, nie dało się ukryć, że czuła się przy nim młodo. Dlatego też lubiła z nim spędzać czas, choć nie można powiedzieć, żeby do tej pory robili to zbyt często. Może powinno się to zmienić?
-Jestem pewna, że sobie poradzisz i się mnie pozbędziesz w razie co-zauważyła. Nie, nie piła do tego, że kiedyś się rozstali, bo tam głównym powodem było głównie to, że mieszkali wtedy w innych częściach kraju i jednak różnica wieku była dość spora. Właściwie, to nigdy Aspen nie miała do niego wielkich pretensji, to był raczej związek z typu, że jak się rozpadł, to obie strony powiedziały "oh well, stało się". A co do tego nieodbierania telefonów, to absolutnie nie miałaby pretensji, niezależnie od powodu, z jakiego byłaby zignorowana. Wiedziała, że oboje mają swoje życie, służbowe, a także prywatne. Nawet Diamini, chociaż oficjalnie ten się z nikim teraz nie spotykał.
-Dziękuje za propozycje, ale chyba nie byłby zachwycony-zrobiła trochę dobrą minę do złej gry. Nie da się ukryć, że w ostatnim czasie wcale nie było u nich różowo. Ciemnoskóra zdecydowanie nie chciała o tym teraz rozmawiać, czy zwierzać się z obaw, czy sytuacji, które ją spotykały. Na razie sama sobie z tym chciała radzić, nie roztrząsać tego, bo nie wiedziała co z tego wyjdzie. -Na pizzę mogę z Tobą wyjść i możesz mi kupić sok z pomarańczy z Sycylii. Dziękuję-uśmiechnęła się, jakby to była konkretna propozycja. W końcu co to za różnica, czy spotykają się w domu fotografa, czy w miejscowej pizzerii? Jednak wyjazd na urlop to coś zdecydowanie innego. Chętnie by gdzieś się ruszyła, bo jednak dość często podróżowała z mężem, zwłaszcza w przeszłości. W tym momencie jednak żadnych planów nie mieli, w Europie było chłodno i nie tak atrakcyjnie, więc nie było to jednak problemem.
-No dobra, jakieś hot dogi były, owszem. Jednak to pachnie o wiele lepiej niż jakieś parówki-zauważyła. Z tym gościem nie dało się na poważnie rozmawiać. Taki śmiech na pewno działał na nią bardzo dobrze, ostatnio za dużo się stresowała i martwiła wszystkim. Nikomu to dobrze nie wychodziło na dłuższą metę, więc nic dziwnego, ze i Aspen trochę cierpiała. -Pierwsze słyszę, że byłbyś chętny. Można coś pomyśleć-zrobiła wielkie oczy. Do tej pory James niespecjalnie cokolwiek przebąkiwał, że szuka kobiety, czy dziewczyny. -Myślę, że możemy zrobić jakiś układ typu, ty mi pomagasz z biznesem, a ja Ci znajdę jakaś koleżankę na randkę-oczywiście, że bezpieczniej byłoby powiedzieć, że znajdzie mu kandydatkę na randkę, a nie dziewczynę.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Okej, będę wyczekiwać takiego prezentu na dzień chłopaka - rzucił, bo on wcale nie uważał żeby to było jakieś dziwne. Ludzie kupowali sobie takie prezenty chociażby na osiemnastki... byli przyjaciółmi i wiadomo, że takie fanty były pewnego rodzaju żartem. Dlatego tym się za bardzo nie przejmował. On się w ogóle mało czym przejmował, a już na pewno nie rozkminiał jakoś za bardzo swojej relacji z Aspen. Uważał, że nie było im po prostu dane stworzyć normalnego związku, bo oboje byli wtedy bardzo młodzi i cieszył się, że udało im się zostać przyjaciółmi. W końcu nie zawsze udaje się mieć pozytywne relacje ze swoimi eks, chociaż Diamini miał chyba do tego jakiś talent, bo z byłą żoną też się dość dobrze dogadywał.
- Bez przesady, nie będę Cię od siebie odsuwać jeżeli będziesz potrzebować pomocy, co byłby ze mnie za przyjaciel - mogli się z tego śmiać, ale James zdecydowanie należał do osób, które nie umieją odmówić pomocy, gdy ktoś jej potrzebuje i nawet jakby miał jej dziesiąty raz tłumaczyć to samo, to by to zrobił i nawet się nie skrzywił. Miał chłop duże pokłady cierpliwości. Można mu było tylko tego pozazdrościć.
- Mam z nim porozmawiać i wytłumaczyć, że nie ma co być zazdrosny? - Zapytał przyglądając jej się wyczekująco, bo to przecież nie był żaden problem. Mógł sobie usiąść i pogadać z jej mężem jak chłop z chłopem. Coś, by wymyślił, że niby Aspen nie jest już dla niego wystarczająco atrakcyjna. Nawet jeżeli byłaby to bzdura, bo była przecież piękną kobietą, ale o tym już jej mąż nie musiałby wiedzieć. - No dobra, niech będzie, ale deser już ty stawiasz... jakieś dobre tiramisu czy coś - mógł się poświęcić i ją zabrać na pizzę, tylko będzie musiał poczytać opinie, żeby to była jedna z lepszych pizzerii w okolicy. Jeżeli to miała być ich mała podróż do Włoch to musiało być przynajmniej dobre jedzenie.
- Bo mnie nigdy nie pytałaś - westchnął i pokręcił lekko głową nabierając jedzenia na widelec, który później wpakował do ust. - Dobra niech tak będzie - powiedział, gdy już przełknął. - Masz już jakąś konkretną na myśli? - No był ciekawy, kogo mu może znaleźć. Nie bawił się nigdy w tego typu randki, ale to mogło być ciekawe i kto wie, może akurat się trafi mu jakaś miłość życia. - A u Ciebie wszystko w porządku tak w ogóle? Poza nowym biznesem? - Zapytał, bo był ciekawy, czy ma jakieś problemy inne niż te związane z pracą.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Aspen tylko się uśmiechnęła-Albo urodziny-skoro mężczyźnie tak bardzo zależało na tym, aby dostać te stringi z trąbą słonia, to nie ma opcji, szatynka będzie musiała to zrobić. Nie specjalnie chciałaby być widziała w sklepach sprzedających takie rzeczy, ale zawsze można zrobić zakupy przez internet, gdzie jedyny ślad zostanie na karcie kredytowej. Żeby było śmieszniej, na koncie jej męża, a nie jej własnym... Ale wątpiła, aby Flann kiedykolwiek zerkał na takie sprawy. Zwłaszcza, że nie będzie to jakaś bardzo pokaźna suma, która mogłaby zainteresować jego doradców finansowych. Co te kilkadziesiąt dolców może zmienić, jeśli ich wpływy i fortuna były o wieeeeel większe? No właśnie...
Ich pozytywna relacja obecnie, musiała składać z tego, że byli parą wiele lat temu, niemalże gówniarze. A potem przez kilka lat nie mieli ze sobą żadnego kontaktu, który odnowili już jako dorośli ludzie, a Aspen jako mężatka. Wiadomo było, że nie połączy ich nic więcej romantycznego. Z resztą, James wtedy też miał żonę. A teraz? Niewiele się zmieniło tak naprawdę, bo do tanga trzeba dwojga. A Hall-Rohrbach, może niepotrzebnie i bez celu, ale była wierna mężowi i przede wszystkim bardzo go kochała. Ale z drugiej strony James.... Luiła spędzać z nim czas, było to coś zupełnie innego, co ceniła wyjątkowo w tym momencie.
-Pamiętaj, że jesteś tylko przyjacielem, a nie jakimś doradcą biznesowym. I tego się trzymajmy, tak na wszelki wypadek-dodała, bo naprawdę nie chciała być jakimś wrzodem dla Jamesa. Mogła odzywać się do pracowników męża, albo zatrudnić kogoś na własne potrzeby. Na pewno nie wykorzystywałaby Diaminiego bez powodu. Nie była takim wampirem, który by chciał wszystko, od wszystkich, sądząc że jest na tyle uprzywilejowany, że to mu się po prostu należy.
-Daj spokój-machnęła ręką z lekkim uśmiechem, sądząc tak naprawdę, że Flann nie miałby nic przeciwko temu, by jego żona wyjechała. W końcu wtedy miałby totalnie wolną chatę i mógłby spotykać się ze swoją kochanką ile chce, kiedy chce i gdzie chce, włączając w to ich sypialnię. Ale nie wiedziała o tym, więc tylko mogła założyć, że Rohrbach powiedziałby żonie, że może jechać.
-Nie ma najmniejszego problemu. Albo zabiorę cię na dobre lody-puściła mu oczko, oczywiście wiedząc, jak dwuznacznie może zostać odebrana to propozycja. A choć na co dzień Aspen nie zniżała się do tak szczeniackich tekstów, tak tym razem nie widziała w tym nic złego. Czuła się inaczej przy byłym chłopaku i nie dało się tego ukryć.
-Nie mam pojęcia. Wziąłeś mnie z zaskoczenia-zauważyła. Ciemnoskóra znała wiele osób lepiej lub bardziej pobieżnie, na pewno jakaś jej koleżanka byłaby chętna na randkę z kimś takim jak fotograf. Jednak to wymagało zastanowienia się i przygotowania.
-Ostatnie tygodnie spędzałam głównie na tym i ... chyba lepiej. -stwierdziła krótko, bo nie bójmy się powiedzieć, ani w jej małżeństwie, ani w jej przyjaźni ze swoją kuzynką nie było różowo, ale nie chciała o tym mówić, bo musiałaby zrzucić na głowę Jamesa wiele podejrzeń czy myśli, a na to nie miała najmniejszej ochoty.-A u Ciebie? Szykujesz coś nowego? -zapytała w sumie z ciekawości, bo nie wiedziała, czy szykuje się może jakiś kolejny wernisaż, na którym mogłaby się pojawić. Choć po ostatnim.... Wcale nie wspominała ich tak dobrze. Właściwie, to było jeszcze coś, co ją interesowało, ale nie wiedziała, czy wypada jej o to zapytać.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Zmarszczył nieco czoło i spojrzał na nią. - Tylko przyjacielem... ałć - mruknął i ułożył sobie dłoń na piersi, gdzieś w pobliżu serca udając, że to stwierdzenie tak mocno go zraniło. Nie był tylko przyjacielem, był biznesmenem, a na dodatek był jej eks. Cieszył się z tego, że jej mąż nie robi jakiś awantur przez to, że spotyka się z kimś kto kiedyś widział ją nago. No chyba, że nie był jedynym byłym, z którym do tej pory przyjaźniła sie Aspen. Może nie tylko on miał umiejętności utrzymywania dobrych kontaktów z osobami, z którymi kiedyś był w związku. Co jeżeli w tym tkwił problem? Być może powinien porzucić przeszłość całkowicie, by móc się skupić na swoim nowym życiu. Z drugiej strony nie był typem człowieka, który się odcina grubą kreską od swojej przeszłości. Uważał, że wszystko to co było ukształtowało go w jakiś sposób i głupio byłoby gdyby to wszystko zostawił gdzieś w tyle i udawał, że nic się nie wydarzyło.
- Okej, dobre lody też mogą być. Nie będę wybrzydzać - zaśmiał się pod nosem, bo oczywiście w jego głowie pojawił się bardziej nieodpowiedni komentarz ale wolał go zachować dla siebie. Byli przyjaciółmi, ale jednak nie wypadało zawsze żartować sobie w taki sposób. Nie chciał jej urazić. - Na razie zjedzmy to co już nam zrobiłem, bo trochę wysiłku mnie to jednak kosztowało - no i na potwierdzenie swoich słów wpakował sobie do ust kolejną porcję jedzenia. Wyszło mu to gotowanie całkiem nieźle, mógł być z siebie dość dumny. - To cały ja - zaśmiał się, gdy już przełknął porcje żarełka. - Pamiętaj tylko, że ma być miła i inteligentna... w sumie mogłaby być też ładna - chociaż uroda była jednak pojęciem względnym, więc mogło być tak, że osoba, która mu się spodoba mogłaby nie być powszechnie uznana za jakąś wielką piękność. Kto go tam wie, to był dziwny chłopak.
- Dlaczego lepiej? - Od razu to wyłapał, a kto jak kto, ale on wiedział wiele o nieudanym małżeństwie. Mógł jej co nieco doradzić. - Uciekanie w pracę nigdy nie jest najlepszym rozwiązaniem problemów - true story. W przypadku jego i Selene, to raczej ta praca negatywnie wpłynęła na ich związek. - Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć jeżeli tylko chcesz - powiedział ściszając nieco ton swojego głosu i położył rękę na jej dłoni, by tym drobnym gestem okazać jej nieco wsparcia. - U mnie w sumie po staremu. Będę niedługo wymieniać meble. Mój znajomy stolarz ma się tym zająć więc pozbędę się w końcu tej Ikei - może nie była to wielka rzecz, ale jego cieszyła. - Planuje też spory event w galerii, większość rzeczy jest już ogarnięta, zostały mi jakieś szczegóły do dogrania, ale z tym jest zawsze najwięcej zachodu - a jak wiadomo życia osobistego za bardzo nie miał, o jakis swoich one night standach to nie chciał jej za bardzo mówić.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
No dobra, nazwanie mężczyznę przyjacielem, to był strzał mu w stopę i Aspen powinna o tym wiedzieć. Generalnie zdawała sobie z tego sprawę, lecz chodziło o coś innego - nie chciała mu w swojej wypowiedzi podkreślić, czy przypomnieć, że jest tylko przyjacielem, ale że nie jest jej doradcą finansowym, czy kimś, do kogo powinna w każdej chwili zgłaszać się o pomoc, nie oczekując niczego w zamian. O to, to nie. Jeśli by tak było, to musiałaby w taki, albo inny sposób mu się odwdzięczyć. Pieniędzy pewnie Diamini by nie chciał przyjąć, ale mogła służyć innymi rzeczami. Była dobrze postawiona, miała możliwości, była też dobrą kobietą. No, ale nie ważne. -Wiesz o co mi chodzi, James-przekrzywiła głowę i zatrzepotała rzęsami, aby nieco go urobić. W tej pozycji życiowej nie bardzo była w stanie cokolwiek innego zrobić.
-Nie ma sprawy-cóż, Aspen w dzisiejszym wydaniu zdecydowanie by się zarumieniła, gdyby mężczyzna kontynuował temat. Kiedyś, taka Penny, którą James znał z przeszłości, raczej zaśmiałaby się. Pewnie fotograf mógłby zauważyć, że im dłużej spędzają czasu wspólnie, tym bardziej widzi w ciemnoskórej dawną nastolatkę, z którą bawił się bez zarzutu.
-Pyszne jest, naprawdę-powiedziała, zajadając się daniem, które zostało jej podsunięte pod nos. Nie kłamała, naprawdę było smaczne i z przyjemnością to jadła. -Pomyślę, naprawdę. Będzie pan zadowolony-zauważyła, choć wcale nie była pewna, czy słowa Diaminiego są na poważnie i nie dość, że szuka nowej wybranki życia, to czy oczekuje randek w ciemno. Trudna sprawa, ale na pewno jest to coś, o czym mogła pomyśleć.
-No nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale myślę, że przez to zamieszanie, nie miałam tyle czasu, aby roztrząsać i przeżywać to wszystko, co się wydarzyło-nie była zbyt chętna na to, aby opowiadać o tym wszystkim, co ją spotykało. Nie ważne, że to był James, po prostu nie była gotowa o tym mówić. Z nikim, bo tak naprawdę nie rozmawiała z nikim na ten temat. Również dlatego, że ze swoją przyjaciółką również była pokłócona. -Jestem bardzo ciekawa, co wymyśliłeś, ale jestem pewna, że będzie ładnie-stwierdziła. Oczywiście, że znała żarty mówiące o tym, że mężczyzna potrzebuje pisemnej zgody żony, aby kupić farbę w sklepie dla majsterkowiczów, ale kto jak kto, ale James miał dobry smak i zmysł kreatywny. -Jakbym mogła Ci jakoś pomóc, to daj znać-powiedziała. Dopiero co pomogła własnemu mężowi z takim przedsięwzięciem, więc nawet jeśli nie kwiaty i dekoracje, to może w inny sposób mogła pomóc. Na pewno usłyszała jakaś odpowiedź na ten temat i po dłuższej rozmowie zakończyli wieczór, obiecując sobie, że są w kontakcie.

James Diamini

/zt
ODPOWIEDZ