kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
#4


Adonis był człowiekiem, który już od małego wiedział, co chce w życiu robić. Własna knajpa, najlepiej z autorskimi potrawami była jego największym marzeniem. Jedyny problem stanowiły pieniądze, których cały czas mu brakowało. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież są od tego kredyty i inne pożyczki, ale prawda była taka, że Brooks jak ognia unikał zapożyczania się gdziekolwiek. Unikał banków jak ognia, co niektórym mogło wydawać się śmieszne. Wolał zamiast tego odmawiać sobie przyjemności i co miesiąc odkładał określoną sumę pieniędzy do skarbonki.
Adonis wiedział, że w tym tempie o knajpie będzie marzył przez kolejne dziesięć lat, zanim nie uzbiera odpowiedniej kwoty. No cóż, bywało i tak.
W ostatnich dniach, Brooks nie był w najlepszym humorze. Nie dość, że w pracy się nie popisał, zmieniając autorską potrawę swojego szefa, a zarazem jego największego autorytetu w dziedzinie gotowania, to jeszcze z Lucy nie wszystko wychodziło tak jakby chciał.
Przechodził właśnie kolo kawiarni, zatopiony we własnych myślach, kiedy przez myśl mu przeszło, że w sumie jemu też się coś od życia należy i wpadnie do tego lokalu na jakąś dobrą herbatkę i ciastko.
- Dzień dobry. - Przywitał się z kobietą stojącą za ladą, początkowo zupełnie jej nie poznając. – Poproszę o zieloną herbatę i jakieś ciastko. - Złożył zamówienie i dopiero wtedy dokładniej przyjrzał się twarzy stojącej naprzeciwko niego brunetki. - Mavis? - Zapytał, chcąc się upewnić czy wzrok go nie myli, i czy kobieta stojąca przed nim to na pewno jego dobra znajoma z wszelkich szkółek gotowania, z którą zazwyczaj konkurował.


Mavis Miller
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
lorne bay — lorne bay
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I can’t be what you want me to be
Miller była cholernie uparta, gdyby nie ta upartość, która nakręcała jej życie, już dawno by się poddała. Marzyła o restauracji, lecz jako miłośniczka kawy, zaczynała od kawiarni. Oczywiście, serwowali również herbaty, dla klientów którzy woleli ten napój. Od samego rana pracowała na pełnych obrotach, choć bardzo smucił ją fakt, że dzień spędziła przy biurku, siedząc z papierkami, których miała od groma. Wolała lawirować między stolikami, serwować desery oraz kawy i rozmawiać z klientami.
Zbliżało się południe, gdy w końcu udało jej się dokończyć papierkową robotę. Niesamowicie z siebie dumna, rozciągnęła się przy biurku, prostując kości i wstała z krzesła. Nie zakładała stroju kelnerki, na salę wyszła w swoim ubraniu, witając się szerokim uśmiechem z gośćmi i personelem. Podpytała, które stoliki były obsługiwane, a które nie i przeszła się po sali.
Zebrała kilka zamówień i przystanęła przy ladzie, podając listę kaw do zrobienia. Zauważywszy cień na ścianie, obróciła się do mężczyzny.
– Dzień dobry, zaraz będzie, proszę chwile zaczekać – Poinformowała z czarującym uśmiechem na ustach. Zastanowiła się przez chwilę, co zaserwować mężczyźnie i padło na szarlotkę.
Naszykowała talerzyk i miała kroić ciasto, gdy mężczyzna wypowiedział jej imię. Posłała mu pytające spojrzenie, próbując skojarzyć twarz. Przypatrzyła się rysom twarzy, szukając w pamięci odpowiedniej osoby.
– Trochę lat minęło, prawda Adonis ? Myślę, że dzisiaj szybko stąd nie wyjdziesz - Zażartowała, podając mu talerzyk z ciastem prosto do ręki. Kiwnęła kobiecie parzącej herbatę, by się sprężała i wróciła spojrzeniem do bruneta.
- Zajmij jakiś stolik, zaraz do ciebie dołączę - Powiedziała, wskazując gestem dłoni wolny stoliczek, który mógł zająć. Ona poczeka aż herbata będzie gotowa i doniesie do stoliczka.

Adonis Brooks
ambitny krab
-
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Adonis miał śmiałe marzenia i liczył po cichu na to, że w końcu mu się uda. W końcu, podobnie jak Mavis był człowiekiem upartym i jeśli już sobie coś założył, to prędzej czy później, to robił. Ona chociaż zaczęła od kawiarni, jednak Brooks nie chciał bawić się w półśrodki, a prowadzenie budki z kebabami, czy innym śmieciowym żarciem kompletnie nie wchodziło w rachubę. Nie nadawał się do tego. Zresztą, smród oleju do smażenia niezdrowych frytek przyprawiał go wręcz o mdłości. Adonis nigdy nawet nie jadł kebaba. No może raz mu się zdarzyło, jak był młody i głupi, i nie wiedział jeszcze co jest dobre.
Spotkanie Mavbis w tym miejscu było dla niego nie lada zaskoczeniem. Dawno się nie widzieli. Może też dlatego, że Brooks mając już pracę w restauracji Hyde'a nie interesował się kolejnymi lekcjami gotowania.
- Myślę, że mamy sobie sporo do opowiedzenia. - Odpowiedział kobiecie, zabierając ze sobą talerzyk z szarlotką i ruszył do wskazanego przez nią stoliczka, by grzecznie zaczekać.
Ciekaw bł jak potoczyło się życie jego dawnej znajomej. Czy nadal zajmowała się gotowaniem, czy może zmieniła upodobania i została baristą? Miał nadzieję, że dzisiaj się tego wszystkiego dowie.
Czekając, rozglądał się po wnętrzu kawiarni. Rzadko odwiedzał takie miejsca, bo kawy nie pijał, a i kasy mu było szkoda na takie wydatki. Czasami wychodził z niego niemożliwy skąpiec, jednak tej cechy charakteru Adonis nie był w stanie się pozbyć.
- Więc? - Zagadnął, kiedy Mavis pojawiła się z jego herbatą. - Jak ci się wiedzie? Nie spodziewałem się, że cię tu spotkam. - Powiedział, po czym posmakował szarlotki. Była pyszna, wprost rozpływała się ustach.


Mavis Miller
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
lorne bay — lorne bay
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I can’t be what you want me to be
Dawno nie rozmawiała z tym mężczyzną i choć zupełnym przypadkiem pojawił się u niej w kawiarni, nie mogła go zignorować i potraktować jak zwykłego klienta. Lubiła odświeżać stare znajomości i nawiązywać nowe, ale nic nie sprawiało jej takiej przyjemności, jak rozmowy ze starymi znajomymi. Zawsze była ciekawa, w jaki sposób potoczyło się ich życie. Byli bogaci, mieli rodziny, dzieci, mężów, żony, czy może masę długów i urząd skarbowy na karku. Tym drugim oczywiście bardzo współczuła, nie życzyłaby temu nikomu, nawet osobie, której nie lubiła, ale wiedziała, że życie pisze różne scenariusze.
Zaczekała na herbatę, rozmawiając przez chwilę z baristką, zaparzyła sobie kawy i podeszła do Adonisa, zajmując miejsce naprzeciw niego. Postawiła kawę na blacie stołu, wygodnie usiadła i oparła dłonie na stoliczku.
— Jak widzisz, to moje królestwo. Najlepsza kawiarnia w Lorne Bay — Powiedziała z uśmiechem, wskazując dłonią wnętrze kawiarni. Sama czasem nie dowierzała, że jej się udało. Marzyła o restauracji, ale kawiarnia też była czymś super, najważniejsze, że przynosiła korzyści, dzięki niej kobieta się utrzymywała.
— Po drodze trochę zmieniłam plany. Chciałabym otworzyć restaurację, ale... Kocham kawę na równi z jedzeniem, mam kawiarnię, ale nie zrezygnowałam z restauracji. Muszę tylko odłożyć, by wykupić jakiś lokal — Opowiedziała pokrótce, gestykulując dłonią i sięgnęła po naczynko z kawą, upijając łyk kawy.
— Wyjechałeś gdzieś? Nawet nie mijałam Cię na mieście, zupełnie jakbyś się zapadł pod ziemię — Zainteresowała się, jakoś po szkole ich drogi się rozeszły. Każde z nich poszło w swoją stronę, lecz Mavis nie wiedziała jeszcze, w którym kierunku ruszył Adonis i bardzo chciała się tego dowiedzieć.
— Jak szarlotka? — Zainteresowała się z delikatnym uśmiechem. Miała nadzieję, że nowy dostawca jabłek nie przechwalał się tylko tymi jabłkami, a faktycznie były smaczne! Ona jeszcze osobiście nie próbowała, choć może powinna. Nie miała jednak zbyt wiele czasu, liczyła na to, że jej cukiernicy dołożyli wielu starań, by upiec najlepsze ciasto.

Adonis Brooks
ambitny krab
-
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Adonisowi dość często zdarzało się zastanawiać nad tym, co porabiają jego dawni znajomi ze szkolnych lat i różnych kursów, na które w przeszłości uczęszczał. Mavis była jedną z nich. Z nią akurat najlepiej mu się zawsze pracowało. Rywalizowali ze sobą, owszem jednak była to taka zdrowa rywalizacja. Dla Brooksa była to wręcz motywacja do bycia coraz to lepszym kucharzem.
Słowa kobiety sprawiły, że Adonis uważniej przyjrzał się wnętrzu kawiarni. Faktycznie, znając trochę Mavis, można było się domyślić, że lokal jest jej własnością.
– To twoja kawiarnia? - Zapytał nieco zaskoczony, w myślach zaś gratulował Mavis, bo jednak jeden z jej planów się udał. - Świetne miejsce i fajnie, że udało ci się coś takiego otworzyć tutaj w Lorne. - Dodał jeszcze. Napił się swojej herbaty, która faktycznie była wyjątkowo dobra.
- Co u mnie? Pokończyłem kilka kursów gotowania, zatrudniłem się w restauracji samego Hyde'a O. Terrella, co było jednym z moich marzeń. - Zaczął opowiadać, uśmiechając się lekko do brunetki. - Ostatnio całe dnie przesiaduję w pracy. Jakieś trzy lata temu mój młodszy brat miał dość poważny wypadek, więc większość czasu spędzaliśmy wtedy w szpitalu. Lorne Bay jest tak małą mieściną, a jednak ciężko wpaść na kogoś znajomego. - Wspominanie wypadku Archera zawsze było dla Adonisa bolesne. Na szczęście wszystko potoczyło się dobrze i Archie nadal mógł wkurzać swojego starszego brata. - Szarlotka jest wprost przepyszna. Musisz mieć naprawdę dobrego dostawcę jabłek, bo nie są ani za słodkie, ani za kwaśne. - Wydał swoją opinię na temat jedzonego przez siebie ciasta, chociaż sam fakt, że połowy już nie było na talerzu, mogłoby wystarczyć za jego opinię.
- A wracając do tematu marzeń. - Zaczął po chwili. - Ja też zawsze marzyłem o własnej knajpie. Takiej, gdzie mógłbym podawać własne potrawy. Popuścić wodze fantazji. - Czy to nie dobrze się złożyło, że oboje chcieli robić w życiu dokładnie to samo. - Jednak, tak samo jak ty, jestem na etapie odkładania pieniędzy. Wolno mi to idzie, bo nie chcę brać kredytów, tylko sam, własną ciężką pracą i sumiennością dojść do tego wszystkiego. - Wyjaśnił, chociaż w głowie powoli zaczął kiełkować mu pewien pomysł. Nieco szalony, jednak być może możliwy do zrealizowania.
- Nie zastanawiałaś się kiedyś nad wejściem w spółkę? - Zapytał nieoczekiwanie, spokojnie popijając swoją herbatę.


Mavis Miller
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
lorne bay — lorne bay
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I can’t be what you want me to be
Rywalizacja była w porządku, dopóki była zdrowa. Nie potrafiła pojąć zachowania osób, które szły po trupach do celu i podkładały kłody pod nogi innemu uczestnikowi. W końcu liczyły się umiejętności kulinarne, a nie umiejętność robienia drugiej osobie pod górkę. Taka rywalizacja na pewno nie była... Normalna, choć gdy tylko wypowiadało się to słowo, na myśl przychodziło właśnie takie zachowanie. Perfidne działania i ciosy często poniżej pasa, które potrafiły zrównać drugą osobę z ziemią i obedrzeć z godności. Miller nigdy nie popierała takiego zachowania i nic się w tym temacie nie zmieniło. Denerwowało ją to, w jaki sposób ludzie traktowali się wzajemnie, lecz nie miała na to zbyt dużego wpływu. Mogła jedynie sama postępować w sposób ludzki i nie pozwolić na to, by brak człowieczeństwa dopadł również ją. Nie wierzyła w idealistyczny świat, w którym wszyscy staną się wobec siebie szczerzy i szczodrzy, w takie bajki przestała wierzyć dość dawno. Wystarczyło, że poszła do szkoły podstawowej i wizja idealnego człowieczeństwa o którym czytała w książkach dla dzieci, nagle stała się niczym.
— Tak, to moje dzieło. Odkąd wykupiłam lokal, wiedziałam, w jaki sposób go urządzić. Miałam idealną wizję w głowie, ostatnio wymieniłam stoliki, żeby było przyjemniej, jak w domu — Tak, jak było w rodzinie Millerów. Nie mogła narzekać na rodzinę, bo wszyscy tam się szanowali, a w domu, w którym się wychowała nawet obcy, czuli się jak w odwiedzinach u dobrej ciotki. Pani Miller miała głowę do takich rzeczy i potrafiła wprowadzić wszędzie rodzinną atmosferę — do tego samego dążyła Mavis, odświeżając wygląd kawiarni kilka tygodni temu. Miało być przyjemnie, a klienci zadowoleni, nie oczekiwała niczego więcej, prócz radości gości.
— Och, naprawdę? To świetnie. Nawet nie wiedziałam, że mój autorytet kulinarny mieszka w Lorne, coś kiepska ze mnie fanka — Zaśmiała się melodyjnie, dmuchając w kubeczek, by odrobinę, choć powierzchownie ostudzić ciepły napój. Oglądała kilka razy programy Hyde'a i zawsze ją zaskakiwał. Ten mężczyzna miał mnóstwo pomysłów na dania i potrafił je odpowiednio doprawić, był autorytetem dla wielu kucharzy.
— Dość poważny? Mam nadzieję, że jakoś z tego wyszedł — Powiedziała, szczerze przejęta. Gdyby było coś nie tak, prawdopodobnie Adonis byłby bardziej przygaszony, nie chciała jednak dopytywać o szczegóły, bo nie wiedziała, czy chciał o tym rozmawiać. Skoro mówił o wypadku w czasie przeszłym, to nie warto było rozdrapywać zasklepionych ran.
— Niedawno zmieniłam, w zasadzie... Dzisiejsza szarlotka jest pierwszą z jabłek od tego nowego dostawcy, klienci są całkiem chwalą — Przyznała nieskromnie, choć najchętniej sama by spróbowała. Nie miała jednak kiedy tego zrobić i w najbliższym czasie, miała zamiar nadrobić, bo tak nie mogło być!
Kwestia marzeń była bardzo ważna, dlatego Mavis wysłuchała, szczerze zainteresowana tym, co mężczyzna miał do powiedzenia. Wiedziała, że marzył o własnej restauracji, podobnie jak ona, marzenia były ważne i należało do nich drążyć.
— Ja również. Kocham robić kawę, bo też można stworzyć cuda, ale wolałabym, żeby ludzie chwalili moje jedzenie. Miałabym motywację do pracy — Teraz słyszała pochwały, ale głównie należały się cukiernikom. Oni wkładali mnóstwo pracy i wysiłku w to, by te ciasta były perfekcyjne. Dobrą kawę potrafił zrobić każdy barista, inaczej by nie zatrudniła tych ludzi. Dobre jedzenie potrafił zrobić mistrz kuchni, a ona chciałaby osiągnąć sukces w tym zawodzie.
— Też nie zależy mi na kredycie. Wiem, że minie trochę czasu, zanim zbiorę pieniądze, ale... Będzie warto — Ona jednak, w przeciwieństwie do Adonisa miała nieco łatwiej. Miała własny biznes, wiec sama sobie szefowała i potrafiła uzbierać naprawdę sporą sumę pieniędzy. Musiała to jednak podzielić na kilka osób i dodatkowo opłacić rachunki.
Przyłożyła dłoń do brody, ściągając w zastanowieniu brwi. Spółka? Nigdy nie rozważała spółki, ale może... To był dobry pomysł? Może tędy właśnie prowadziła droga?
— Nie rozważałam, bo nie miałam z kim wchodzić w interes. Wiesz, dużo osób obawia się otwierać własne lokale — Przyznała szczerze. Na początku sama trochę się wahała, lecz uznała, że powinna spróbować.

Adonis Brooks
ambitny krab
-
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Adonis pomyślał, że chyba tylko jakieś zrządzenie losu sprawiło, że pojawił się w tej kawiarni. Rzadko kiedy odwiedzał takie miejsca, a dziś spotkał tutaj znajomą z dawnych lat, która dodatkowo była właścicielką tego lokalu. Ciekawe był, czy ciężko było utrzymać taki przybytek. Ile pracy trzeba było włożyć w to, by taki lokal działa. Sam chciałby w końcu mieć coś swojego, jednak jak na razie był zadowolony z pracy dla Hyde'a.
- Hyde zaproponował mi pracę, po którejś ze swoich lekcji w szkole gotowania. Chyba dostrzegł w e mnie talent, bo jak wiadomo, on do siebie byle kogo nie przyjmuje. - Stwierdził z lekkim uśmiechem na ustach. Adonis również był wielkim fanem Terrella. - A co do Archera, to tak. Wszystko z nim w porządku. Założył się głupek i spadł ze słupa wysokiego napięcia. Teraz jest już dobrze, ale długo walczyliśmy o jego życie. - Wyjaśnił, przez moment przypominając sobie, jak się czuł, kiedy jego brat leżał w śpiączce. To były chyba najgorsze miesiące w jego życiu.
Marzenia o własnej knajpie, bardzo często spędzały sen z powiek Adonisa, bo strasznie wolno szło mu odkładanie oszczędności. Jednak mężczyzna wiedział, że jeśli kiedykolwiek uda mu się uzbierać odpowiednią kwotę na kupno lokalu – nawet jeśli miałoby to nastąpić za dziesięć lat, warto było się poświęcić. Wszak spełnianie marzeń i uparte dążenie do wyznaczonego sobie celu, powinno być podstawą życia każdego człowieka.
- Owszem warto, bo jednak spełnianie swoich marzeń jest w życiu najważniejsze. - odpowiedział Mavis z uśmiechem. Co do tego, że mieli podobne marzenia, Adonis nie miał żadnych wątpliwości. - Zawsze to lepiej pracować na swoim, niż dorabiać kogoś innego. - Stwierdził po chwili. Nie, żeby żałował pracy u Terrella, jednak tam miał wrażenie, że nie może do końca rozwinąć skrzydeł. Hyde nie pozwalał mu na ingerencję w jego własne potrawy, więc nawet jeśli Brooksowi wydawało się, że coś jest nie tak, nie mógł tego zmienić.
– A pytam o spółkę, bo w sumie wpadło mi coś do głowy. - Zaczął po chwili, upijając łyk kawy. - Może wspólnie połączylibyśmy siły i stworzylibyśmy coś razem. - Zapytał, patrząc w oczy brunetki. Że też wcześniej nie pomyślał o tym, by może znaleźć kogoś, kto wraz z nim chciałby otworzyć knajpę. Miał tylko nadzieję, że Mavis go nie wyśmieje, a przynajmniej przemyśli jego propozycję.

Mavis Miller
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
lorne bay — lorne bay
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I can’t be what you want me to be
Jego na pewno by się nie spodziewała, prędzej liczyła, że spotka go gdzieś na mieście, niż tutaj, w kawiarni. Przypadki chodzą po ludziach, choć im bardziej wdrażała się w poruszany temat, tym bardziej wydawało jej się, że coś musiało być na rzeczy.
— Zawsze miałeś dryg do garów, więc to była kwestia czasu. Dobrze, że nie stoisz w miejscu, a Hyde to dobry kucharz, więc świetnie trafiłeś — Przyznała zupełnie szczerze z dość przebiegłym uśmiechem na ustach.
— Oczywiście, żeby nie było ci zbyt miło, dodam, że byłam jednak lepsza — Dodała, śmiejąc się cicho. Mieli swoje dobre i złe strony, Mavis odnajdywała się w kuchni meksykańskiej, ale to głównie ze względu na matkę, która była meksykanką i głównie takie robiła w domu jedzenie. Kuchnia francuska niezupełnie przypadła jej do gustu, a azjatyckie jedzenie mogłaby kręcić kilka razy w ciągu dnia. Uwielbiała aromatyczność tych potraw i różne przyprawy, które mieszały się w harmonii smaków. Jeśli będzie miała okazję i znajdzie jakiś kurs z kuchni azjatyckiej, to na pewno się na niego wybierze!
Spojrzała z niedowierzaniem na Adonisa, robiąc wielkie oczy, gdy wspomniał o tym całym zakładzie. Ludzie mieli naprawdę durne pomysły, ale słup wysokiego napięcia?
— Naprawdę, głupek. Przecież... Mógłby się zabić, miał więcej szczęścia niż rozumu — Złapała się za głowę, dochodząc do wniosku, że to było naprawdę wielkie szczęście. Nie bez powodu na słupach wiszą informacje dotyczące wysokiego napięcia.
— Mając coś swojego, przede wszystkim jest się niezależnym, a to jest bardzo wygodne, gdy ma się dużo na głowie i trzeba wiecznie coś załatwiać — Nie wyobrażała sobie, że mogłaby pracować u kogoś. Zbyt mocno ceniła sobie niezależność i ustawianie ludzi pod siebie, jej samej ciężko byłoby się nagle dostosować do zmian.
— Moglibyśmy, musielibyśmy tylko ustalić w jakie klimaty byśmy uderzali, organizacją i papierami zajęłabym się wstępnie ja, żebyś miał czas się doszkolić w zarządzaniu — Pasował jej ten pomysł. Zwłaszcza, że obydwoje chcieli tego samego, więc co mogło pójść nie tak? Mieli doświadczenie, pracowali w gastronomii, wiedzieli z czym to się je, czego oczekiwali ludzie i mieli pojęcie o samym gotowaniu. Musieliby tylko się zgrać i znaleźć wspólne pomysły, żeby nie przekonywać na siłę drugiej osoby do nielubianej rzeczy. Nie we wszystkim musieliby być zgodni, ale należałoby popracować nad kompromisami, które były naprawdę ważne!

Adonis Brooks
ambitny krab
-
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Adonis od zawsze uważał Hyde'a za wzór do naśladowania. Jednakże praca dla Terrella wiązała się też z brakiem swobody, bo jednak musiał słuchać kogoś nad sobą. Pracując tam, Brooks nie porzucił jednak marzeń o własnej knajpie, a starał się nauczyć jak najwięcej o prowadzeniu własnej restauracji, jednocześnie zbierając tam cenne doświadczenie zawodowe.
- No nie wiem, czy byłaś aż tak mocno lepsza ode mnie. - Odpowiedział, śmiejąc się cicho. Nawet teraz, po tylu latach Mavis potrafiła mu dogryzać. - Zazwyczaj szliśmy łeb w łeb, ale momentami to ja byłem lepszy od ciebie. - Dodał w końcu, zabawnie poruszając brwiami.
W gruncie rzeczy, nie chodziło o to, kto brał nad kim górę, a o to, by w równym stopniu pasjonować się gotowaniem. To chyba właśnie połączyło wtedy Adonisa i Miller. Oboje byli zafiksowani na punkcie gotowania, oboje z równym zapałem podchodzili do wszelkich zadań i chcieli być w tym jak najlepsi. I w końcu, oboje zawsze chcieli być liderami jeśli chodziło o jakąkolwiek rywalizację.
Wielu jego znajomych, na wieść o wypadku Archera reagowała dokładnie tak samo, jak Mavis teraz. Adonis zdążył się więc przez te trzy lata do tego wszystkiego przyzwyczaić.
– Archer nigdy nie był zbyt mądry. A kiedy wrodzona chęć do zakładania się o wszystko połączy się z dużą dawką wypitego alkoholu, łatwo o wypadek. - Stwierdził, lekko wzruszając ramionami. Teraz na szczęście, wszystko już było dobrze i Brooksowie mogli się tylko cieszyć, że nie skończyło się gorzej. A Archie, jak to Archie, ani trochę nie zmienił swojego nastawienia do zakładania się o różne bzdury.
Adonis zastanawiał się, czemu wcześniej nie pomyślał o tym, by może założyć z kimś spółkę i spróbować wspólnymi siłami otworzyć własną knajpę. Podejrzewał, że nie znalazł do tej pory nikogo odpowiedniego. Dopiero dziś, kiedy spotkał Mavis po tylu latach, doszło do niego, że chyba tylko z nią był w stanie to zrobić. Wiedział, że tak jak on brunetka kocha gotować, mając własną kawiarnię zna się na prowadzeniu biznesu, a przede wszystkim, na wszystkich kursach, w których razem uczestniczyli, szli nieomal łeb w łeb.
– Zawsze marzyłem o knajpie, w której każdy znalazłby coś dla siebie. - Wyjaśnił z lekkim uśmiechem na ustach. - Miejsce, gdzie i ja sam mógłbym popuścić wodze swojej fantazji, spełniając się kulinarnie. Na pewno, chciałbym wprowadzić kilka swoich autorskich potraw. - Dodał jeszcze. Sam przed sobą udawał, że nie napalił się aż tak bardzo na tę spółkę. W końcu, Mavis mogła się nie zgodzić. Mogli nie znaleźć odpowiedniego lokalu, albo co gorsza nie trafiliby w odpowiedni target. Wiele mogli stracić, ale też wiele zyskać. Przede wszystkim jednak, wiele musieli omówić.

Mavis Miller
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
lorne bay — lorne bay
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I can’t be what you want me to be
Nie była lepsza, raczej mieli podobne umiejętności, choć wiadomo, że każdy był lepszy w czymś innym. Niektórych rzeczy mogła nauczyć się od niego, a innych on od niej. Dlatego, wbrew temu dogryzaniu i uszczypliwości, naprawdę bardzo go lubiła i szanowała jako kucharza. Nie we wszystkim dało się być dobrym i choć Mavis dążyła do perfekcji w każdej dziedzinie swojego życia, zachowując się czasem w bardzo desperacki sposób, próbowała to zrozumieć. Chciałaby mieć w sobie ciut więcej luzu, jak jej siostra bliźniaczka, której zazdrościła pogody ducha, ale Miller miała wrażenie, że nieważne co się stanie, zawsze musi trzymać rezon i wszystko ogarniać, jakby w jej idealnym życiu nie było chwili na zwykłą spontaniczność.
Weszłaby z miejsca w spółkę z Adonisem, lecz musiała głęboko nad tym pomyśleć; wziąć pod uwagę za i przeciw, by wykalkulować, czy opłaciło się to bardziej, czy może mniej.
— Taaaak? No nie wiem... Dobra, masz rację — Przystopowała, wywracając teatralnie oczami. — To było tak tylko wiesz... Żebyś w piórka za bardzo nie obrósł — Dodała, bo oczywiście nie mogła sobie odpuścić tego, by dodać coś więcej, lecz dyskusję zakończyła wyjątkowo czarującym uśmiechem. Nie była uszczypliwa, bo go nie lubiła — było na odwrót!
Była to normalna reakcja, choć Mavis osobiście Archera nie znała, jego głupi wybryk wzbudził w niej coś w rodzaju zmartwienia, ale również krótko trwającego epizodu złości.
— Może teraz, gdy już ten prąd go popieścił, to weźmie się w garść i zacznie myśleć — Podsumowała krótko, bo więcej dodać nie chciała, wolała przejść do strefy biznesowej, poruszyć tematy na których się znała. Miller była pracoholiczką, a restauracja była dla niej wyzwaniem, obiadem którego nie mogła sobie odmówić.
— Mamy wspólny cel, wiesz? Mi marzy się miejsce do którego ludzie będą chętnie przychodzić, by dobrze zjeść i wracać do tego jedzenia myślami, jak do domu... A autorskie potrawy są świetnym pomysłem, bo ci ludzie spróbowaliby czegoś nowego — Przyznała, siadając wygodniej na krześle, opierają plecami o podpórkę
— Spróbujmy, to ma szansę wypalić — Przyznała po krótkiej chwili zastanowienia. Z kreatywnością mężczyzny i zaangażowaniem Mavis mogli stworzyć coś niesamowitego. Będzie tylko musiała połączyć to jakoś z prowadzeniem kawiarni, ale tutaj nie powinno być problemu! Miała kilka osób zaangażowanych w pracę, więc na pewno mogłaby kogoś awansować, kogoś kto ogarnie tą całą papierologię, gdy ona nie będzie mogła tego zrobić, bo będzie akurat w drugim lokalu. Będzie musiała tylko pomyśleć, kogo wybrać, a reszta choć nie zrobi się sama, będzie łatwiejsza do ogarnięcia. Odpowiednie przeszkolenie i osoba, którą wytypuje, na pewno sobie poradzi.

Adonis Brooks
ambitny krab
-
kucharz — Beach Reatsaurant Lorne Bay
29 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuję realizować swoje marzenia o własnej knajpie, rozkochać w sobie dziewczynę marzeń, ale moja dawna miłość wróciła do miasta
Adonis od bardzo długiego czasu zastanawiał się jak przyspieszyć sprawy z otworzeniem własnej restauracji. Marzyło mu się coś swojego, coś gdzie będzie w końcu mógł rozwinąć skrzydła i robić, to co będzie uważał za słuszne. Oczywiście praca u Terrella była szczytem jego marzeń, bo jednak nauka pod okiem jednego z najlepszych kucharzy w mieście to zdecydowanie nie było nic takiego.
Mężczyzna wierzył jednak, że potrzebuje więcej przestrzeni. Miejsca, gdzie jego dzikie kulinarne fantazje będą mogły się w końcu spełnić.
I oto, zupełnie niespodziewanie spotkał dawną znajomą, a wizja założenia z nią spółki wydawała się jednym z mądrzejszych pomysłów, jakie w ostatnim czasie przyszły mu do głowy. We dwójkę zawsze było raźniej, a jeśli uda im się dogadać, mogą stworzyć coś naprawdę fajnego, co spodoba się ich przyszłym klientom.
Adonis spędził z Mavis jeszcze trochę czasu, dopijając swoją herbatę i zjadając do końca naprawdę pyszną szarlotkę, by w końcu podać kobiecie swój numer telefonu w celu umówienia się na kolejne spotkanie, by mogli omówić więcej szczegółów i ruszyć z planowaniem knajpki.
Pożegnał się z brunetką i ruszył powoli w stronę swojego domu, ciesząc się jak dziecko. Jego marzenia miały szansę się spełnić i to jeszcze szybciej, niż zakładał. Gdyby mógł skakał by z radości, jednak w oczach innych przechodniów wyglądałby jak kretyn. Zamiast tego sięgnął po telefon, by zadzwonić do najważniejszej kobiety w swoim życiu, by podzielić się z nią dobrymi wieściami.


/ztx2

Mavis Miller
sumienny żółwik
BlackSwan90#4142
ODPOWIEDZ