copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Nie było sensu wracać do tamtej nocy. Skoro już i tak postanowili dać sobie jeszcze jedną szansę, to bez takich. Na razie szło całkiem nieźle i wyglądało na to, że byli w stanie się porozumieć. Luca wydawał się całkiem sympatyczny i absolutnie nie żałowała, że jednak się dzisiaj spotkali, chociaż miała przed tym niemałe opory! A jednak dzisiaj doszła do wniosku, że z dużym prawdopodobieństwem mogliby zacząć spędzać razem czas regularnie. Na tym etapie oczywiście nie wyobrażała sobie nie wiadomo czego, ale kto wie, może następnym razem to ona zaproponuje spotkanie?
Też mi się podoba, ale hiszpański jakoś wydaje mi się łatwiejszy, dlatego uznałam, że jego chyba dam radę nauczyć się sama — wyjaśniła, poprawiając sukienkę. Pewnie przy odrobinie talentu i wytrwałości można było nauczyć się zdecydowanej większości języków, ale niektóre były łatwiejsze, a inne sprawiały trochę problemów. Mia na szczęście miała do tego całkiem niezłą smykałkę, o wiele lepszą niż na przykład do matematyki, która zawsze spędzała jej sen z powiek.
Zapamiętam z tym bajerowaniem, może akurat kiedyś się przyda — powiedziała, uśmiechając się tajemniczo. Introwertyzm sprawiał, że w sumie nie była najlepszą flirciarą na świecie, ale to nie tak, że zupełnie nie umiała bajerować! Na pewno jednak łatwo się peszyła i zdecydowanie wolała się wycofać niż przeholować z jakimiś tekstami na podryw.
Ja właśnie lubię uczyć się nowych rzeczy, ale wydaje mi się, że to dlatego, że nadal nie do końca wiem, co chciałabym robić na stałe w życiu i nadal szukam czegoś, co da mi radość — zauważyła. Może i była jeszcze młoda, miała czas na znalezienie odpowiedniej dla siebie drogi, ale momentami przytłaczał ją fakt, iż jej znajomi mieli już nie tylko pokończone studia, ale również całkiem poukładane życia. Czuła wtedy, że coś w jej życiu poszło nie tak, ale z drugiej strony nie była pewna, czy jest już gotowa na całkowitą stabilizację.
No tak, studia przydają się, jak chcesz być medykiem albo prawnikiem, ale w innych branżach niekoniecznie. Może zmarnowałam kilka lat, lepiej było iść na kursy językowe i zrobić jakieś różne certyfikaty — westchnęła. To była jej opcja zapasowa, na wypadek, gdyby nie dostała się na żadną z wymarzonych uczelni. A jednak, dostała się na każdą i wybór był trudny, ale nie żałowała, że postawiła właśnie na Paryż.
Rzeczywiście, nie miała problemu z tym, z iloma kobietami się spotykał. To w żadnym stopniu nie była jej sprawa, przynajmniej dopóty dopóki nie zasiliła grona dziewcząt, którym Luca Hepburn złamał serce. Chociaż pewnie nie wszystkim łamał, bo nie każda brała one night stand za deklarację wielkiej, dożywotniej miłości.
Akurat ciszę i spokój też doceniam. Tutaj zdecydowanie się odpoczywa — pokiwała głową. Pod tym względem małe miasteczka były o wiele lepsze niż metropolie. W Lorne Bay czas płynął wolniej, ludzie nie byli wiecznie zabiegani i żyło się inaczej niż nawet w takim nieco większym Cairns. I naprawdę, Mia to doceniała, ale nie wyobrażała sobie, by mogła tu spędzić całe życie.
O, mieszkasz na farmie? Super, to ma swój urok. A pani Kowalska wydaje się bardzo sympatyczna, chociaż potrafiłaby chyba przegadać każdego mówcę na świecie — zaśmiała się, przypominając sobie swoje spotkanie ze starszą panią. Była miła, ale nie miała pewności, czy wytrzymałaby widywanie się z nią dzień w dzień.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
— Zależy też jak do tego chcesz podejść, nie? Bo pytanie czy chcesz się nauczyć danego języka bo chcesz mieć przed sobą wyzwanie, czy dlatego, że Ci się faktycznie przyda, bo na przykład masz jakieś konkretne plany. — Zauważył, bo według niego też ta decyzja o uczeniu się języka, czy w zasadzie czegokolwiek nie powinna być bazowana na tym, że język brzmi fajnie na przykład, tylko powinno się to wiązać ze swoimi planami. Przykładowo, on by się prędzej uczył tego hiszpańskiego, jeżeli by faktycznie planował się przeprowadzić do Hiszpanii. Włoskiego by się nie zaczął uczyć, bo wcale nie uważał, że chciałby się tam przeprowadzić. Chwilkę we Włoszech samych też był, nie spodobało mu się na tyle, żeby brać tę opcję poważnie pod uwagę. Miał do nauki bardzo praktyczne podejście: uczyć się tego, co się przyda. Po co mieć puste tytuły, czy umiejętności, z których się nie będzie korzystało, czy też po prostu nic nie będą znaczyć.
—Możesz spróbować w każdej chwili. — Odparł. Wychodził z założenia, że w podrywie liczy się też po prostu pewność siebie, czasem lepiej coś powiedzieć, niż nie powiedzieć. Co mógłby Luca jej poradzić, jeżeli się wstydzi, albo po prostu powstrzymuje od mówienia wielu rzeczy? Po prostu je mówić, w końcu raczej nie przychodzą jej do głowy jakieś mega odważne rzeczy, w myślach pewnie też się ogranicza!
— Problem każdego człowieka. Znaleźć swój cel w życiu. — Pokiwał głową, jakby dodając swoim słowom jakiegoś potwierdzenia. On sam też nie miał pojęcia co by chciał robić za ileś tam lat, był w takim punkcie, że nie miał planu na siebie i żył chwilą. Fajne teraz, ale co będzie kiedyś? No, to nie był się jednak czymś, czym się jakoś bardziej przejmował,
— No właśnie. A ja siebie jako lekarza, albo prawnika nie widzę. Wolę usiąść z blantem, albo polewać drinki w Shadow. — Stwierdził z lekkim uśmiechem i przekrzywił lekko głowę, obrzucając ją badawczym spojrzeniem.
— Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, czasu nie wrócisz, masz papierek, to masz papierek, nie ma co myśleć nad tym, czy zmarnowałaś czas, czy nie: lepiej pomyśl nad tym jak ten papierek wykorzystać. — Powiedział mądrze. Luca Coelho jakiś niemalże.
Zawsze stawiał też jednak sprawy jasno: to były tylko przygody, nigdy w swoich porywach nie mówił czegokolwiek, co miałoby sugerować, że to jest coś więcej niż zabawa, nie miał na celu nikomu łamać serca. Nie przejmował się ich uczuciami, ale równocześnie chciał być wobec nich fair, więc nigdy jakieś aluzje z jego strony, które sugerowałyby, że to może być coś więcej, po prostu nie padały.
— No. Dlatego lubię chodzić do Shadow. Uciec od tej ciszy. — Bo też była to jednak dość widoczna, albo też raczej słyszalna różnica. Na co dzień cisza i spokój, a w pracy… wręcz przeciwnie. Tego potrzebował, tego chciał i to po prostu miał. Najlepiej!
— No, to tak jak z tym Shadow, nie? Mam spokój w domu, i potem mam… Shadow. — To jedno słowo wyjaśniało chyba wszystko.
— A Kowalska… no… Nie powiem, miałem frajdę jak Ci sprzedała ten przecier, to było urocze, jak chciałaś uciec, a nie mogłaś a ona Ci dalej sprzedawała ten przecier. Mogłaby tam pracować! — Zaśmiał się lekko, po czym uniósł swoją kawę do ust i upił łyk, powoli opróżniając już cały kubek.
— Tak to z tymi starszymi ludźmi jest, nie? Mają swoje mądrości i mogą gadać ile wlezie o tym o czym wiedzą. I o tym, na czym się nie znają zresztą też, o ile mają swoje zdanie. — Dorzucił, bo Kowalska potrafiła się rozgadać na wszelkie tematy, czy się zna, czy się nie zna, opinię ma, to się podzieli, o.

Mamma Mia
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Pokiwała głową, bo w sumie trudno było się z nim nie zgodzić. Miał praktyczne podejście do sprawy i było w tym sporo racji, ale Mia nie umiała sobie odmówić nauki czegoś, co jej się podobało, nawet, jeśli miała z tego nie korzystać w przyszłości. Mimo wszystko, każdy kolejny język w dzisiejszym świecie to jednak wartość dodana, więc nie miała poczucia marnowania czasu. Poza tym, może i chciałaby wrócić pewnego dnia do Francji i osiąść tam na stałe, ale nie wiadomo, jak potoczy się jej życie i gdzie poniesie ją za kilka lat. Lepiej przygotować się na różne możliwości.
Z jednej strony masz rację, a z drugiej ja lubię uczyć się języków i przynajmniej mam poczucie dobrze spożytkowanego czasu. Jak za długo nie robię niczego rozwijającego, to nachodzą mnie myśli, że moje życie nie ma żadnego głębszego sensu, ot, nudna egzystencja jakich wiele — uniosła lekko kącik ust. Właśnie dlatego tak dobrze czuła się we Francji. Tam każdy dzień dawał jej poczucie, że idzie w dobrym kierunku, zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Lorne Bay dawało jej komfort związany z bliskością rodziny i nie czuła się tu źle, ale jej motywacja była o wiele niższa.
Akurat w myślach się nie ograniczała, więc do głowy przychodziły jej czasem naprawdę różne rzeczy, a część z nich zaskakiwała nawet ją samą. Jeżeli Luca szukał kobiety, która przejmie inicjatywę we flircie, to raczej nie znajdzie jej w Mii. Gdy poczuje się przy nim swobodniej, może podejmie jego słowne gierki, ale pewnie minie trochę czasu, zanim sama zacznie takowe inicjować.
Nie mogę teraz, muszę wyczekać odpowiedni moment, żebyś się nie spodziewał! — odparła z rozbawieniem, zakładając nogę na nogę. Króciutka sukienka podwinęła się jeszcze bardziej, ale pod stołem raczej nie było widać, więc nie musiała martwić się, że zdekoncentruje swojego rozmówcę. Chyba.
Ja na lekarkę się nie nadaję, bo nie umiem podchodzi na chłodno, gdy komuś dzieje się krzywda. A na prawniczkę jestem chyba za mało wygadana. Dlatego jestem copywriterką. Niby też trzeba mieć spory zasób słów, ale wolę wyrażać się w pisaniu — wzruszyła ramionami. Nie czuła się najlepiej w roli mówczyni, ale świetnie dawała radę ze słowem pisanym. Lubiła swoją pracę, choć wbrew pozorom była ona trudna, bo nie zawsze ma się wenę na pisanie, a bylejakość nie przejdzie, zwłaszcza, gdy tworzy się teksty dla wielkich marek.
W Paryżu też byłeś barmanem? — zagadnęła, gdy wspomniał o Shadow. Może i czasem będą się widywać, ale raczej będzie miała opory przed odwiedzaniem go w pracy — zarówno z uwagi na to, co wydarzyło się w klubie ostatnim razem, jak i dlatego, że to po prostu nie było miejsce dla niej. W przeciwieństwie do Luki, Mia lubiła ciszę i spokój, dlatego zdecydowanie nie była stałą bywalczynią lokali dedykowanych nocnemu życiu.
Ja wcale nie chciałam uciec! — zaprotestowała żywo. — Po prostu się spieszyłam, bo wyskoczyłam na chwilę do sklepu i jeszcze nie mogłam znaleźć tego, po co wysłała mnie mama, więc lekko się zestresowałam. No ale głupio było jej przerwać, bo wydawała się być totalnie w swoim żywiole.
Spojrzała na niego, dopijając swoją kawę. Dzisiaj wydawał się całkiem sympatyczny, a na dodatek plusował sobie pomaganiem starszej kobiecie. Taki Luca zdecydowanie przypadł jej do gustu, chociaż skłamałaby, mówiąc, że nic nie zaintrygowało jej we flirciarzu z Shadow. Po prostu nie umiała tego wtedy odpowiednio okazać i wyszło jak wyszło.
Ciebie też tak zagaduje, czy jesteś bardziej asertywny niż ja? — przechyliła głowę lekko w prawo, przyglądając mu się błyszczącymi oczami.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Praktyczne podejście było najlepszym podejściem – przynajmniej w jego opinii, po co w końcu dodawać sobie zmartwień, tracić czas, niekiedy pieniądze i po prostu robić rzeczy, które niekoniecznie się lubiło, jeżeli można było taki czas wykorzystać zdecydowanie ciekawiej i przyjemniej. A jeżeli już faktycznie potrzebował czegoś się nauczyć, albo potwierdzić, to najlepiej w jakiś szybki i skuteczny sposób.
— No jak lubisz to inaczej, nie? Może kiedyś Ci się przyda. A jak będziesz znała kilka języków, to zawsze masz dużo opcji. Możesz sobie wybrać gdzie chcesz się przeprowadzić i możesz to zrobić w każdej chwili, bo jak znasz język to się na miejscu dogadasz i nie powinnaś mieć problemu ze znalezieniem jakiejś pracy. — Zauważył. To może było czasochłonne, ale tez miało właśnie taka praktyczną stronę. Znając te wiele języków łatwo musi być znaleźć pracę w danym kraju. Nie mam tutaj na myśli oczywiście jakiejś nie wiadomo jakiej, ale znając ten język w stopniu trochę lepszym niż zwykły komunikatywny, to od razu się znajdzie byle jakąś robotę – a zawsze od czegoś przecież trzeba zacząć!
— A po co się tak rozwijać? Rozwijaj się z celem, a nie dla samego rozwijania się, bo jak bez celu, to bez celu. — Stwierdził, po czym przekrzywił lekko głowę, obrzucając Mię spojrzeniem.
— Każde życie ma sens. I teraz masz mnie, nuda ucieka na mój widok. — Powiedział, uśmiechając się zawadiacko.
— Dobrze. A może teraz właśnie nie będę się spodziewał, że mnie tak od razu będziesz chciała zaskoczyć? — odparł, również będąc delikatnie rozbawionym, a co mu tam! Oczywiście, że nie widział, w końcu zasłaniał mu ten blat, bo z pewnością by się zdekoncentrował bardzo łatwo.
— O. Ciekawy wybór, nie znam nikogo kto to robi. O czym piszesz? — Zapytał, obrzucając ją zaciekawionym spojrzeniem. Kto wie, może pisze teksty jakimś gwiazdom, chociaż to w sumie chyba ghostwriting, albo pisze o czymś, co by go interesowało i mogliby o tym rozmawiać? Kto wie!
— Też. Robiłem też przez chwilę jako kelner, byłem przez chwilę na jakims planie filmowy, ale to wiesz, przechodzień numer ileś tam, więc raczej mnie w napisach końcowych nie znajdziesz. — Zaśmiał się, bo w sumie jego epizody z chęcią zostania aktorem były związane w sumie tylko z byciem statystą, bo jakiejś rzeczywistej roli, to tam nigdy nie dostał.
— A Ty, w Paryżu też byłaś copywriterką, czy robiłaś tam coś innego? — Zapytał, odpowiadając jej po prostu poniekąd tym samym pytaniem.
— Chciałaś, chciałaś, widziałem. Nie udawaj, że nie. — Powiedział i zaśmiał się na samo wspomnienie jak to wyglądało z jego perspektywy. — Robiła z Tobą co chciała. Jeszcze trochę i by Ci sprzedała pomidory i sama byś zrobiła przecier. — Zaśmiał się, żartując oczywiście.
Czy był takim dobrym facetem? Może, poniekąd jednak taką mieli umowę i pomagał jej nie tyle co z samej dobroci serca, a dlatego, że czuł się do tego zobowiązany przez swoją umowę na ten wynajem pokoju, tak tanio, to chociaż mógł jej pomóc trochę!
— Zgadnij. — Powiedział cicho, pochylając się lekko i opierając się łokciami na stoliku, odpowiadając rozbawionym spojrzeniem, przechylając głowę w drugą stronę, niż sama Mia, jakby robiąc odwrócone lustrzane odbicie. On miał swoje sposoby na Kowalską, ale nie miał zamiaru się nimi tak po prostu podzielić!

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Zamyśliła się na moment. Rzeczywiście, znajomość języków dawała spore pole manewru, a ona już teraz mogłaby rozpocząć nowe życie w innym kraju. To była całkiem budująca myśl, ale czuła też przygnębienie, bo jednak na razie była w swoistym zawieszeniu. Nie chciała jednak dłużej o tym myśleć, a przynajmniej nie teraz, podczas całkiem miłego spotkania. Wyrwała się z letargu i poprawiła włosy, posyłając Luce nieśmiały uśmiech, mający chyba na celu przeprosić go za to, że na chwilę się wyłączyła i była nieobecna.
Masz rację. Ale koniec rozmów o nauce i pracy, zanim weźmiesz mnie za totalnie nudną kujonkę i karierowiczkę — powiedziała z rozbawieniem. Chyba nie miał o niej takiego zdania, bo nie sprawiał wrażenia znudzonego, a nie wydawało jej się, aby był człowiekiem, który męczyłby się w towarzystwie osoby, która mu nie pasowała. Mimo wypitej już kawy, żadne z nich nie przejawiało jednak chęci jak najszybszego zakończenia spotkania.
Mówisz, że masz sposoby na nudę w każdym stadium? Zapamiętam, spodziewaj się ode mnie telefonów — zapowiedziała. W sumie nieczęsto miała okazję rzeczywiście się nudzić, ale jeśli będzie chciała się z nim zobaczyć, to przynajmniej ma już gotowy pretekst. Nie, żeby go potrzebowała, ale pewnie będzie czuła się pewniej, zapraszając go gdzieś pół żartem, a nie tak całkiem na serio.
To tak nie działa. Teraz spodziewasz się, że będę chciała wypróbować swoje umiejętności, więc muszę wyczekać odpowiedni moment. W ogóle nie znasz się na sztuce uwodzenia! — zarzuciła mu, oczywiście nie do końca na serio, bo póki co niespecjalnie miała okazję przekonać się o jego uwodzicielskich umiejętnościach. Sama zresztą nie czuła się raczej ekspertką w tej dziedzinie; raczej nie była jedną z tych pewnych siebie kobiet, które umiały owinąć sobie wokół palca każdego mężczyznę. Umiała flirtować, ale raczej nie zaczynała tego procesu.
Piszę o wszystkim i o niczym, dosłownie. Pracuję w takiej agencji, która nie zajmuje się konkretną tematyką, więc pisałam o wielu rzeczach… Kosmetyki, urządzanie wnętrz, ale też na przykład remonty i kostki brukowe — machnęła ręką, nie chcąc się nad tym rozwodzić. — Uuu, no nieźle, ja nigdy nie byłam nawet przechodniem! Ale chyba w Shadow też dobrze ci się pracuje?
Pokręciła przecząco głową w odpowiedzi na jego kolejne pytanie.
Nie, w Paryżu zajmowałam się bardziej marketingiem. Jedno i drugie w jakiś sposób się ze sobą wiąże, ale nie do końca — wyjaśniła pokrętnie, postanawiając nie zagłębiać się w skomplikowane i niewiele znaczące szczegóły. Najważniejsze było chyba to, że lubiła swoją pracę oraz to, że praktycznie każdego dnia uczyła się w niej czegoś nowego. Nie zawsze były to interesujące rzeczy, czasem okrutnie się nudziła robiąc research, ale nie było dramatycznie. Ludzie wykonywali gorsze i o wiele bardziej wymagające prace.
Może samodzielne robienie przecieru nie jest takie złe? Miałabym pewność, że jest zdrowy. Ale nie wiem, czy mam wystarczająco dużo cierpliwości. Znaczy, czasem coś tam gotuje, ale tak wszystko sama… Nie mam do siebie aż tyle zaufania — westchnęła. — Zgaduję, że ogólnie jesteś bardziej asertywny niż ja, ale masz problem z odmawianiem pani Kowalskiej, bo w gruncie rzeczy jest miła i kochana. Trafiłam? — Pochyliła się również w jego kierunku i uśmiechnęła się z lekkim błyskiem w oku.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Jego praktyczne podejście miało zawsze na celu przede wszystkim podejmowanie dobrych, ale i opłacalnych decyzji. To też poniekąd sposób radzenia sobie z życiem. Skoro podchodził do wszystkiego w taki sposób, to nie podejmował się rzeczy, których w ogóle nie utożsamiał z czymś pewnym. Dobra, brzmi pięknie, ale nie da się zawsze podejmować dobrych decyzji i to też było faktem w jego przypadku, bo i on podejmował błędne decyzje, czy po prostu mówiąc krótko: popełniał błędy. Jak każdy. Rzecz ludzka!
Obserwował ją z uniesioną lekko brwią, może trochę rozbawiony, jak tak się delikatnie zawiesiła. Kiedy uraczyła go nieśmiałym uśmiechem, to odpowiedział jej tym samym – chociaż niekoniecznie nieśmiałym – ale nie miała na dobrą sprawę za do przepraszać.
— No dobra, zobaczę co da się zrobić, może jeszcze będę w stanie zmienić swoje zdanie. — Zażartował. Oczywiście nie był znudzony, nie miał jej za złe, że ich rozmowa kręciła się wokół takiego tematu: tak wyszło, było to czymś w sumie naturalnym i… no sami tak poprowadzili tę rozmowę, jakby mu to przeszkadzało, to z pewnością by jakoś starał się zmienić temat, ale tego nie zrobił, o.
— Każdy pretekst dobry, ale rozumiem, będę czekał na te telefony. — Odparł, przekrzywiając lekko głowę, trochę się z nią oczywiście drocząc przez cały ten czas.
— No, pewnie masz rację, nie znam się. Jakbym się znał, to byś mnie może nie oblała drinkiem. — Rzucił, mrużąc lekko oczy i obrzucając ją zaciekawionym spojrzeniem. Był w sumie ciekaw jej reakcji na jego nawiązanie względem tamtego wieczoru w Shadow. Ogólnie to uważał, że potrafi flirtować: jakby nie potrafił to pewnie nie udawałoby mu się czasem wracać z klubu, czy też z innych miejsc z jakąś dziewczyną. A zdarzało mu się, więc jednak chyba potrafił. No nieważne!
— Czyli jesteś trochę jak taka chodząca Wikipedia, wiesz coś pewnie na każdy temat? — Zapytał, to w sumie ciekawe jest! Bo jeżeli pisała tak dużo, to musiała pewnie robić do tego jakiś research i równocześnie się też dowiadywać różnych rzeczy, więc faktycznie musiała mieć rozbudowaną wiedzę na różne temat, czasem najróżniejsze, ale też dość konkretne.
— Nic trudnego, mogę Ci pokazać jak to się robi. — Zaśmiał się, bo co to za problem się przejść po ulicy w odpowiednim momencie?
— No dobrze, dobrze, lubię tę pracę i w ogóle. — Powiedział, uśmiechając się lekko.
— Marketingiem? Fajnie, i co, wolisz to co robisz teraz, czy to co robiłaś wtedy? — Zapytał, ciągnąc ją za język, mimo wszystko chyba bardziej skupiając się na jej wrazneiach, niźli jego własnych.
— Może, może. Nie wiem, nie robiłem, Kowalska mnie też nie zaprzęgła do robienia jednego, więc… mam nadzieję, ze to się nie zmieni. — Uśmiechnął się, uważnie cały czas obserwując Mię z tej swojej lekko pochylonej pozycji, a kiedy ta się pochyliła w jego kierunku, to on nawet nie drgnął, będąc w sumie ciekawym jej zachowania.
— Mniej więcej. Patent na Kowalską? Unikać jej, zanim Cię w coś wkręci. — Zażartował, kładąc dłoń na blacie i utrzymując z dziewczyną kontakt wzrokowy. — Ale spoko, znam w budynku większość desek, więc potrafię się poruszać tak, żeby nie wiedziała kiedy wróciłem, jak nie mam siły. No, i do swojego pokoju też potrafię dotrzeć niezauważony. Mógłbym Ci pokazać. — Powiedział, uśmiechając się lekko.

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Na szczęście wiele błędów można było odkręcić, naprawić i po prostu żyć dalej, ale nie zawsze było to takie łatwe. Mia zresztą była z tych, którzy popełnione błędy i gafy wspominali latami — do dzisiaj rozpamiętywała, jak w przedszkolu grała główną rolę w jakimś przedstawieniu i zapomniała kluczowej kwestii. Co więcej, choć była dorosła, wcale jej to nie bawiło; nadal było jej przykro. Niestety, tak już miała i trudno było nad tym panować. Ale przynajmniej była tego świadoma, kolejnym krokiem było rozpoczęcie pracy nad sobą.
Była uparta, więc szczerze wątpiła, że uda mu się zmienić jej zdanie. Nie powiedziała jednak tego na głos, żeby go nie zniechęcać ani nic z tych rzeczy. Niech próbuje! Może akurat będzie miał szczęście.
Zmieszała się lekko, kiedy wspomniał o oblaniu go drinkiem. Nie było to coś, do czego chciała wracać, ale nie da się ukryć, że ten temat na pewno będzie przewijał się cyklicznie w ich znajomości. No odstawiła wówczas niezły cyrk, ale nadal uważała, że miała ku temu dobry powód! Dzisiaj nie była już jednak taka harda, jak wtedy.
No może rzeczywiście lekko wtedy przesadziłam, ale mam nadzieję, że możemy już do tego nie wracać — powiedziała, starając się brzmieć na pewną siebie. Nie chciała, by miał satysfakcję, że było jej wstyd i czuła się niekomfortowo; to tylko podjudzałoby go do kolejnych działań tego typu. To znaczy, miała wrażenie, że dla niego było to zabawne, więc to chyba nie do końca tak, że chciał jej robić na złość. Ona patrzyła na to z kolei zupełnie inaczej.
Chodząca Wikipedia, no coś w tym jest. Ale nie ukrywam, że większość tych rzeczy ucieka z mojej głowy wraz z postawieniem ostatniej kropki w artykule. Chyba że jakiś temat kosztował mnie dużo pracy albo po prostu zainteresował, no to coś tam w głowie zostaje — powiedziała skromnie, chociaż nie da się ukryć, że w tej głowie zostawało całkiem sporo. — Najgorzej pisało mi się chyba o wykończeniu kostki brukowej tymi… Palisadami, jakoś tak. Okropnie mi się nad tym pracowało, bo to temat, który można zamknąć w trzech zdaniach, a ja musiałam napisać CZTERY STRONY.
Wzdrygnęła się na samą myśl. Miała do pisania wiele lekkich, łatwych i przyjemnych tematów, które mogła ogarniać między ćwiczeniem jogi a gotowaniem obiadu. Było jednak mnóstwo tekstów, którym musiała poświęcić sto dziesięć procent uwagi. Wówczas zdarzało jej się zarywać noce, a rano ratować się nierozsądnymi dawkami kofeiny.
Obie prace są okej i mi się podobają, ale tam miałam więcej kontaktu z ludźmi. Codziennie byłam w biurze i w sumie było fajnie. Znaczy, ja zdecydowanie nie mam potrzeby nieustannego przebywania z ludźmi, ale akurat pracowałam z fajnym zespołem i nawet nie czułam się nimi zmęczona — zaśmiała się.
Czuła się przy nim coraz swobodniej i było to naprawdę miłe uczucie. Niestety nie trwało ono zbyt długo, bo kiedy między słowami zasugerował, że mogliby znowu przenieść się do niego, znowu się speszyła. Nie była jakaś święta, ale jednak nie do końca ją to przekonywało.
Może innym razem, bo ja w sumie powinnam się już zbierać… Będziemy w kontakcie, dobra? — rzuciła i zaraz potem ewakuowała się szybko, nie dając mu czasu na zaplanowanie sensownej reakcji.

/ zt. x2

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
ODPOWIEDZ