41 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
big bear with fluffy heart, doker w porcie, czasem barman, ale przede wszystkim najstarszy brat na pełen etat
Dość spokojnie siedział przy stoliku, w dłoniach obracając kubek, niezbyt mądro wpatrując się w ciemny płyn, dokładnie to w lekko drżącą od ruchu naczynia taflę. W głowie po raz kolejny odliczał od jednego do dziesięciu, ale po zakończeniu kolejnego ciągu liczb odłożył kubek i wyprostował plecy, grube palce splątując ze sobą na klatce piersiowej. Jeszcze tylko wypuścił z ust ciche westchnienie, kiedy znów skierował spojrzenie w stronę drzwi wejściowych. Tym razem wybrał miejsce wyjątkowo wewnątrz lokalu, układając ciało wygodnie w fotelu, bo na drewnianym krzesełku to raczej by nie wysiedział. Oj tak, przeżywał zbliżające się spotkanie, miał ku temu powód.
Po zerwaniu zawsze pojawia się pewna niezręczność. Trzeba bardziej pilnować słów i gestów, nagle zapomnieć o dzielonej niegdyś czułości, o pieszczotliwych przydomkach, czasem nawet zbyt długie utrzymywanie kontaktu wzrokowego mogło zostać uznane za nieodpowiednie. Dobrze, że w tym przypadku rozstaniu nie towarzyszyła wściekłość. Wszystko wydarzyło się jakoś tak spokojnie, wieść o zdradzie była szokiem, ale nie ciosem nokautującym. Hammond szybko zrozumiał swoje położenie i nie chciał niczego utrudniać drugiej stronie. Ani przez chwilę nie zapomniał o tym, aby zachować ogrom szacunku dla kobiety, z którą wiązał swoją przyszłość. Nie dał z siebie wszystkiego, zwlekał z ważną deklaracją, więc sam w pewien sposób zawinił. Potrafił być przyjacielem, a powinien być bardziej mężczyzną pełnym pasji a nie ciepłą kluchą. Tak przynajmniej podpowiedział mu ostatnio znalezionych przypadkiem w Internecie artykuł.
Nie czuł się w tej chwili komfortowo, ale wciąż zależało mu na Zoyi. Mimo wszystko nie chciał, aby ich drogi rozeszły się raz na zawsze, choć ktoś inny mógłby uznać, że tak byłoby najlepiej, bo i najprościej. Ale nie, Waru nie zamierzał tak po prostu kończyć znajomości! W końcu się przyzwyczai, znów poczuje się swobodnie w pobliżu swojej byłej.
Dzwoneczek u drzwi dał znać o przybyciu kolejnej osoby i w tej samej chwili ją ujrzał. Poderwał się na równe nogi i pomachał w jej stronę – jakby miała w ogóle szansę go nie wypatrzeć – a nawet posłał jej uśmiech, dodając otuchy sobie i jej. – Cześć – przywitał się, gdy tylko znalazła się obok i już wyciągał ramię i pochylał się, aby wymienić uścisk, lecz zamarł w pół drogi i w przejawie zakłopotania podrapał się po policzku. – Mam już kawę, ale zawsze możemy coś domówić. Co byś chciała?

Zoya Henderson
powitalny kokos
razmara.razgroza#5816