21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje prawo i pracuje jako kelnerka w Hungry Hearts. Poza tym żyje życiem z amerykańskich seriali i wcale nie czuje się dorosła.
Usamodzielnienie się było całkiem fajne i sprawiało, że można było czuć się bardziej odpowiedzialnym, a często również bardziej wartościowym. Miało to szereg zalet, bo pozwalało się uniezależnić. Gdy było się na utrzymaniu rodziców, to nawet będąc dorosłą osobą, nie miało się pełnej swobody — to smutny fakt, który doskonale było widać na przykładzie Bastiana. Sophie nie czuła się na szczęście stłamszona przez matkę, choć pani Hastings zdarzało się czasem nadmiernie martwić o pierwszą i jedyną córkę. Na szczęście Soph mieszkała z przyjaciółką, więc mogła tłumaczyć mamie, że nie jest zostawiona tak całkiem sama sobie. Co więcej, blondynka naprawdę świetnie sobie radziła, choć czasem studia i dwie prace wyzuwały ją kompletnie z sił.
Bardzo możliwe, że nie miał złych zamiarów i generalnie nie był w żaden sposób groźny. Nie miała jednak tej pewności i zwyczajnie bała się mu zaufać. Nic osobistego, bo podobne podejście miałaby do każdej osoby, która wpadłaby w taką furię i rzuciła — bądź co bądź — szalenie dziwną propozycję udawanego związku i to ze ślubem. Nie oszukujmy się, sytuacja była mocno niecodzienna.
Przytaknęła skinieniem głowy, bo rzeczywiście, będzie miał problem z odkręceniem tego, jak się przed nią zaprezentował. Nie postawiła na nim krzyżyka, wiadomo, ale na pewno na wstępie sporo stracił w jej oczach. Gdy jednak rozmawiali, jak teraz, wydawał się całkiem sympatyczny, ale doskonale wiedziała, że to mogła być zwyczajna manipulacja. Nie chciała dać tak łatwo się zwieść.
Aha, czyli chcesz mi powiedzieć, że w sumie nie masz planu i może będę twoją żoną przez rok, a może do końca życia? — uniosła lekko brwi, zaskoczona tym, że nie miał wszystkiego ogarniętego punkt po punkcie. Chociaż… Może wcale nie powinno jej to dziwić?
Nie wyobrażała sobie reakcji swojej matki. Musiałaby ją okłamać, że to prawdziwy ślub, ale nie byłoby to łatwe. Zawsze miały dobry, wręcz przyjacielski kontakt. Kłamanie, nawet w dobrej wierze, byłoby dla Sophie potężnym wyzwaniem, ale prawdę pani Hastings szybko próbowałaby jej wybić z głowy.
Spojrzała na niego niepewnie. Propozycja była kusząca. Pieniądze zdecydowanie by się jej przydały — nie nie wiadomo jakie kwoty, ale chciała spokojnie żyć. Może nawet mogłaby zostawić pracę albo pracować mniej i skoncentrować się na studiach? Zdecydowanie by jej to odpowiadało, ale na pewno nie za wszelką cenę.
Ja… Muszę to przemyśleć. To poważna sprawa. I zanim na cokolwiek się zdecyduję, na pewno chciałabym cię lepiej poznać — zastrzegła. — Jestem Sophie.
Może nosiła jakąś plakietkę z imieniem, a może nie. Pewnie parę razy współpracownicy wołali ją po imieniu, ale mężczyzna mógł tego nie zauważyć albo zwyczajnie zapomnieć. Ona nie wiedziała, jak miał na imię, a chętnie by je poznała i… Chciała wiedzieć o nim cokolwiek, poza tym, że pochodził z bogatej, acz chyba nieco problematycznej rodziny. Musiała posiąść jednak o wiele większą wiedzę, jeśli miała przekonująco udawać jego partnerkę, nawet, jeśli nie miało to trwać latami. Chociaż nigdy nie wiadomo!

Bastian Hendrix
ambitny krab
scarlett
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Trochę to było smutne, że takie miał to życie Bastian. Przede wszystkim szkoda, że się nie nauczył niczego w nim, tej samodzielności i przede wszystkim problemów, takich jak starczanie na podstawowe rzeczy od pierwszego do pierwszego. Trochę się w czepku urodził bo go nigdy nic nie obchodziło ale co tam, przecież to nie jego wina, że miał takich rodziców, to tylko fart. Nawet jeśli ma się idealne życie to tego szczęścia i ciepła już mniej - bo nigdy nie czuł aby rodzice go kochali i szczerze go darzyli jakimś uczuciem. Od małego więcej widywał sprzątaczki czy nianie, a nie rodziców wiec co tu takie dobrego w tym? No tylko te pieniądze cholerne, które teraz miały przejść na niego, jak spełni pewne punkty.
Co do swojego zachowania, to strasznie zle to zaczął ale chyba okazał słabość, był pazerny i tyle - nie oszukujmy się. Po co pracować i harować, skoro za parę spełnionych rzeczy można je mieć, prawie jakby wygrał w totka. Stąd też takie a nie innego jego zachowanie, bał się że i to straci jeszcze, oprócz miłości i takich tam rzeczy, były jeszcze te pieniądze - jedyne co aktualnie kochał. Na jej miejscu pewnie lepiej byłoby sobie darować jakieś powiązania z nimi, bo to dziwny i chory człowiek - skoro chce znaleźć udawaną narzeczoną ale tak na poważnie, odnosił wrażenie że zyskuje przy głębszym poznaniu, wystarczy tylko dać mu szansę i czas na to.
- Nie no bez przesady, mam w planach rozpisać wszystko. Punkty, jakieś za i przeciw, w tym też kwestie jak można zerwać czy zakończyć ten pakt i tak dalej. Po prostu wszystko jest w fazie produkcji. A na pewno nie mówimy o jakimś dłuższym czasie, to ma być raczej do momentu aż nie znajdę kogoś na prawdę, ewentualnie dziewczyna jakaś mi wpadnie w oko na tyle aby to można przerodzić w coś prawdziwego. - no próbował jej to jakoś wytłumaczyć, że mniej więcej nie będzie to nie wiadomo jaki okres i nawet może i się obędzie bez ślubu. A to, że miał mało info? Dopiero myślał nad tym pomysłem, a żeby ustalić więcej szczegółów najlepiej już mieć kogoś, aby nie robić tego na marne. TO juz jej wola czy chce spróbować, a nóż nie będzie to trwało długo bo uzna, że zle się z tym czuje. No ale nic, prawda była taka że to miało sens i swoje profity, jeśli by się zgodziła i taka perspektywa była w miarę okej.
- Spokojnie, ja zaraz uciekam bo jednak nici ze spotkania które miałem mieć, więc jak chcesz to możemy uznać, że się spotkamy jak przemyślisz. I jestem Bastian jak coś. Bastian Hendrix. - sam pewnie nie wiele o sobie powiedział, ale to wina pośpiechu i tego, że jego telefon zabrzęczał kilka razy i musiał zerknąć co tam jest grane. Bo też musiał podjechać do klubu i inne takie, a tu takie akcje że siedzi i pije kawkę i je serniczek. Może i na nią spojrzał przelotnie ale nie zwrócił uwagi na plakietkę i imię, dopiero gdy się przedstawiła sama, to dostrzegł coś takiego na jej uniformie. Ale mniejsza o to, dokończył na szybko swoje zamówienie, w tempie błyskawicznym i równie szybko złapał za serwetkę. Wyciągnął z teczki którą miał przy sobie długopis i w miarę ładnie i czytelnie zapisał jej do siebie numer, tak aby miała to opcję i go w ten sposób złapała jak się prześpi z tym pomysłem.
- Muszę wracać, do swojego klubu bo coś tam się dzieje i jestem potrzebny. To jak się namyślisz, tutaj masz mój numer, odezwij się. Dzięki za kawę i dzięki za chwilę rozmowy. - dosyć szybko ogarnął siebie i swoją kawę, którą to już dopijał na stojąco. Trochę ją zostawiał z taką ciężką bombą ale to chyba i tak nie było odpowiednie miejsce na dalsze kontynuowanie rozmowy bo po 1) ona była w pracy, a 2) nie chciał znowu wścibskiego ucha obok aby słyszał każde słowo. Już i tak nie potrzebnie się wygadał, bo jesli nic z tego nie wyjdzie to trochę bezcelowe było, strata czasu i dla niego i dla niej. Starał się jednak na koniec, posłać jej ładny firmowy uśmiech, którym próbował rozmiękczyć nie jedno kobiece serce i tyle go widzieli. Pojawił się jak wichura i zadyma w jej życiu i ciekawie czy właśnie z niego wyskakiwał czy wskakiwał bo to ona miała ruch w ręce.

/ zt x2

Sophie Hastings
przyjazna koala
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ