21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje prawo i pracuje jako kelnerka w Hungry Hearts. Poza tym żyje życiem z amerykańskich seriali i wcale nie czuje się dorosła.

Praca w gastronomii potrafiła momentami przytłoczyć każdego, nawet tak energiczną osobę, jak Sophie. Oczywiście nie zamierzała rzucać tej roboty, bo zwyczajnie nie mogła sobie na to pozwolić, ale bywały takie dni, w których myśl o przekroczeniu progu Hungry Hearts i założeniu firmowego fartuszka sprawiała, że chciało jej się płakać. Patrząc na to z boku, zdecydowanie można było uznać, że mocno przesadzała. Miała w pracy świetną ekipę, z którą chętnie spędzała czas również poza kawiarnią, a całość spinała naprawdę fajna szefowa. I rzeczywiście, na tę kwestię absolutnie nie narzekała. Atmosfera była wspaniała.
No ale przecież jej praca nie polegała na pogaduszkach na zapleczu, choć takowych również nie brakowało. Najbardziej problematycznym aspektem jej pracy byli zazwyczaj klienci. Oczywiście bez generalizowania, ale każdego dnia zdarzała się jakaś roszczeniowa osoba, która potrafiła napsuć krwi. Przekrój osób pojawiających się w kawiarni był naprawdę mocno zróżnicowany. Trafiały się panie narzekające na wzorek na kawie, panowie „raczący” kelnerki nachalnym i nieprzyjemnym podrywem, rodziny z płaczącymi lub biegającymi po lokalu dziećmi… Ostatnio nawet, gdy Sophie przyniosła do jednego ze stolików kawę, omal nie została wciągnięta w małżeńską kłótnię, gdy pewna pani zaczęła dopytywać ją, co zrobiłaby na jej miejscu i opowiedziała historię awantury z siedzącym naprzeciwko mężem. Udało jej się wymknąć z potrzasku, jednak nie da się ukryć, że sytuacja mocno ją zestresowała.
Na szczęście nierzadko w kawiarni pojawiali się również sympatyczni i wyrozumiali klienci, którzy umieli wywołać uśmiech na twarzy i poprawić humor w kiepski dzień. Najbardziej jednak zapadł jej w pamięć jeden z niedawnych klientów. Chcąc nie chcąc, podczas swojej pracy słyszała całkiem sporo rozmów. Z konwersacji prowadzonej przez przystojnego mężczyznę i towarzyszącą mu osobę dowiedziała się, że szukał żony na niby, by nie zostać odciętym od pieniędzy przez ojca. Cóż, w tamtej chwili całkiem ją to rozbawiło, ale gdy później o tym myślała, doszła do wniosku, że w sumie nie jest to zabawne, a przykre — że rodzice tak mocno chcieli ingerować w życie swoich dorosłych już dzieci. Inna sprawa, że te dorosłe dzieci mogły żyć na własny rachunek, zamiast dostosowywać się do nakazów, ale nie znała pełnego obrazu sytuacji, więc nie zamierzała nikogo oceniać.
W każdym razie, spodziewała się dzisiaj kolejnego nudnego dnia, bo ruch w kawiarni nie był zbyt duży. Gdy jednak drzwi się otworzyły, a do środka wszedł poszukujący żony klient, mimowolnie uśmiechnęła się szeroko — dobra, w pewnym stopniu ta sytuacja nadal wydawała się NIECO zabawna. Zaczekała, aż mężczyzna zajmie stolik i dała mu chwilę, po czym poprawiła fartuszek z logo firmy i podeszła do niego, wyciągając z kieszeni spodni długopis i mały notesik.
Dzień dobry, mogę już przyjąć zamówienie? — zapytała z uśmiechem, odgarniając za ucho kosmyk złocistych włosów, który niesfornie wysunął jej się z wysokiej kitki. Włosy były jej duży atutem, ale w pracy raczej musiała je upinać, żeby nikt nie dostał napoju czy ciastka z wkładką.

Bastian Hendrix
ambitny krab
scarlett
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"


Lubił zapach kawy i lubił ją pić, teoretyczni mógł by to robić w swojej willi gdzie na pewno by się znalazł luksusowy automat czy też ekspres do niej. Ale tak jakoś wyszło, że Bastian nie używał połowy sprzętów u siebie na kwadracie, a raczej robiła to prędzej gosposia, z rana robiąc mu prawdziwą ucztę. Mimo to nadal był fanem małych kawiarni z dobrym napojem i jakimś słodyczem, w sensie to było najlepsze miejsce na jakieś poważne spotkania z przyjacielem, siostrą czy nawet jakimiś kontrahentami w sprawie klubu. Wszystko zawsze mu ktoś poda, a ceny nie stanowią problemu - same plusy, dlatego też odwiedził jednego dnia właśnie Hungry Hearts, aby spotkać się i coś obgadać z najbliższym kumplem. To jego i siostrę postanowił jako jedynych wtajemniczyć w swój plan. Wiedział, że sam nie da rady tego ogarnąć i utrzymać w tajemnicy stąd liczył na pomoc dwóch najbliższych mu osób. Trochę może za głośno rozmawiał o tym z kumplem, pijąc małą ciemną z mlekiem, ale to chyba z emocji. Irytowało go podejście starego i ciągłe dyktowanie mu co ma robić, jeśli tak bardzo nie chciał oddawać swojego majątku to po co to wszystko? Bastian miał swoje powody, nie chciał aby jego rodzinna spuścizna, trafiła w ręce kogoś obcego - na przykład w przyszłości w ręce fagasa jego siostry czy Bóg wie kogo. Stąd może też taki trochę desperacki krok. Rozejrzał się po kawiarni, jakby przekazywał niezwykle tajną informacje, wtedy też może i napotkał spojrzenie jednej z kelnerek, ale raczej to olał bo pomyślał, że jest za daleko albo no nie interesuje się tym. Jak bardzo był w błędzie pewnie się przekona w krotce sam, bo za jakiś czas ponownie zajrzał do tamtego miejsca, jednak tym razem samotnie. Potrzebował przerwy, kawy dla orzeźwienia mózgu i pobudzenia ciała, oraz tez nie oszukujmy się - cały czas polował na jakąś pannę która byłaby chętna i miała nieźle narąbane w bani aby się zgodzić na jego głupi pomysł. Nie spodziewał się, że ta sama kelnerka co wtedy może się kręcić po miejscu, czy coś słyszała? Czy coś wie? Czy go rozpozna i rozpowie wieści po mieście, przez co spali mu grunt? A może podeśle info jego starym? Pewnie takie by miał kwestie w głowie gdyby był świadomy tego co mogła usłyszeć ale tak nie miał pojęcia i po prostu siedział, wpatrując się w kartkę z propozycjami. W samą porę! Bo pojawiła się przy nim pani kelnerka, oczywiście kątem oka dostrzegł, ze to ta sama co wtedy - gdy wymienili się wzrokiem na dosłownie chwilę.
- Chyba tak. Zastanawiam się tylko które. - specjalnie postanowił zacząć w taki sposób tajemniczy, być może chciał ją sprawdzić czy się interesuje nim, czy coś usłyszała a może już dawno zapomniała i tak, w sumie to walić to - tak pomyślał i skupił się póki co na samym zamówieniu.
- Tym razem poproszę latte i sernik. - rzucił z uśmiechem na twarzy, przez co nie miała w sumie pretekstu do zostania na dłużej, bo się namyśla chłop. Szybko wymienił co chcę, co skutkowało tym że musiała go opuścić aby dopełnić zamówienia, a on mógł się namyślić jaką to taktykę przyjąć w przypadku całkiem niezłej pani. Bo jakby nie spojrzeć miał do czynienia z urodziwą kobietą i gdyby był inny to może i już wcześniej by rozpoczął jakiś flirt, chociażby dla samego funu i gry - bo uwielbiał być zawodnikiem.

Sophie Hastings
przyjazna koala
nick
brak multikont
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje prawo i pracuje jako kelnerka w Hungry Hearts. Poza tym żyje życiem z amerykańskich seriali i wcale nie czuje się dorosła.
Sophie nie miała w zwyczaju wtrącać się w cudze życie, szczególnie, jeżeli mowa o zupełnie obcych osobach. Jeżeli ktoś nie poprosił jej o radę, raczej nie wychodziła sama przed szereg. Wiadomo, zdarzały się odstępstwa od normy w jakichś skrajnych sytuacjach, jednak generalnie była zdania, że najważniejsze jest dać ludziom żyć po swojemu i nie oceniać. Nic więc dziwnego, że choć sytuacja szukającego żony klienta była dla niej odrobinę zabawna, nie oceniała jego działań pod kątem słuszności czy moralności. Znała go jedynie z widzenia i nic poza tym; nie czuła się kompetentna, żeby ferować wyroki. Sama nie wiedziała, co zrobiłaby w podobnej sytuacji, ale na pewno niełatwo byłoby się oprzeć takiej propozycji rodzica, bo zdecydowanie przydałaby jej się kasa. Praca w kawiarni i w roli asystentki zajmowała jej mnóstwo czasu, a pieniądze były raczej niewspółmierne. Mogła liczyć na wsparcie mamy, ale nie chciała całe życie być na jej utrzymaniu. Samodzielność okazała się jednak o wiele trudniejsza niż przypuszczała.
Na razie nie miała zbyt wielu opcji, by zmienić swoją codzienność. Obie obecne prace jakoś udawało jej się godzić ze studiami, więc niekoniecznie chciała je zmieniać. Na szczęście miała współlokatorkę, dzięki czemu różne koszty rozkładały się na pół, ale być może zaraz jednak będzie mieszkała sama, jeśli nikt nie zgłosi mi się na szukajki. Dobrze, że przynajmniej interesował ją jej kierunek studiów, dzięki czemu nie musiała jakoś mocno zmuszać się do nauki — no, może czasem, bo jednak bywały dni, kiedy najzwyczajniej w świecie nie miała na to siły.
Mała, średnia, duża? — dopytała, gdy wybrał odpowiednią kawę. Zapisała zamówienie, a kiedy wybrał rozmiar kawy, pokiwała głową i odeszła od stolika. Po drodze zebrała brudne naczynia ze stołu obok, by zaraz zniknąć za ladą.
Podczas parzenia kawy, zastanawiała się ponownie nad rozmową klienta, jaką przypadkiem ostatnio usłyszała. Hastings była dość bezpośrednia i chętnie zagadnęłaby go na ten temat, ale jednak zdawała sobie sprawę z tego, że mimo wszystko niespecjalnie wypada. Cóż, gdyby nie była w pracy, nie zastanawiałaby się, ale w tej sytuacji… Nie chciała, żeby kawiarnia straciła klienta przez jej niewyparzony język, a na Googlach pojawiły się niepochlebne opinie. Jej szefowa była w porządku, ale nie mogłaby oczekiwać od niej, że zareaguje dobrze na taki wyskok.
Czy owe wątpliwości mogły ją powstrzymać?
Oczywiście, że nie.
Gdy przygotowała kawę z ładnym wzorkiem, może nawet serduszkiem, ułożyła zamówienie na tacy, nie zapominając o serniku i żwawym krokiem ruszyła w kierunku stolika. Ruch w kawiarni był na razie niewielki — pewnie kwestia godziny — więc nie czuła presji czasu. Postawiła na stoliku tacę i podała z niej ciasto oraz kawę.
Sernik i latte — powtórzyła dla pewności. — Smacznego.
Wzięła tackę i oparła ją na biodrze, cofając się o krok. To był moment, w którym powinna odejść od stolika, ale najwyraźniej nie mogła sobie darować.
Nadal bez narzeczonej? — zagadnęła mimochodem, odgarniając kosmyk włosów, który niechybnie wysunął jej się z misternie upiętej kitki.

Bastian Hendrix
ambitny krab
scarlett
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
W sumie to nie powinien o swoich sprawach gadać na głos w pierwszej lepszej kawiarni, nie gdy był kimś bogatym gdzie zawsze ktoś to mógł potem wykorzystać. Nie żeby coś ale czasami dana "informacja" może srogo kosztować i na ogólnym polu i na tym finansowym. Nie śmiał twierdzić, że ktoś będzie chciał go sprzedać ojcu albo, że może go jakiś detektyw śledzić aby potem nakablować na niego wszystko jak leci. Takich rzeczy nie przewidział, co można uznać za słabe z jego strony, bo jak coś ma się udać jeśli człowiek nie uważa? Jego pomysł miał szanse powodzenia ale jeśli z góry robił sobie ciężary, to chyba było logiczne, że na końcu i tak może to wszystko nie wypalić. Wracając do kawiarni pewnie o tym trochę zapomniał, ale ściany miały jednak uszy, na co miał zaraz dostać namacalny dowód. Lubił tamto miejsce, lubił ich kawy i ten cały aromat, którego potrzebował. Stąd co pewnie wpadał to próbował czegoś innnego, jak nie jakieś cudne kawy to inne różne dodatki do nich. Tym razem jednak gdy podeszła kelnerka nie namyślał się długo, bo miał zaraz w planach spotkanie z jakimś sponsorem, kimś kto miał mu w domyśle pomóc z rozbujaniem klubu aby funkcjonował na poziomie Shadow. To była jego kolejna obsesja obok pieniędzy, dotarcie na szczyt, posiadanie miejscówki która dorównuje tamtemu klubowi, co jest niby najlepszym w okolicy. Mniejsza o to, nie kazał długo czekać kelnerce gdy już się pojawiła, a na jej pytanie pewnie szybko coś odmruknął, coś a konkretnie poprosił o średnią kawę, nawet nie patrząc na nią. A powinien, bo może by dostrzegł, że nie tylko jest kelnerką ale też ładną dziewczyną. Ale to też cały Bastian, szuka nie wiadomo czego a czasami coś jest na wyciągniecie ręki, no prawie. Bo jego typ w domyśle, to raczej brunetki niż blondynki, ale dla dobra sprawy przecież można wszystko zmienić, nawet swój ulubiony typ. Oczekując na zamówienie, siedział cały czas na telefonie, przeglądając jak nie portale randkowe to znowuż czekając na telefon od tamtego sponsora. Mieli się spotkać, ale nie było powiedziane, że to wypali więc umówili się, że jak coś to dostanie sygnał. I tak też było bo telefon w momencie zaczął mu wibrować w ręce, odebrał go i odbył krotką rozmowę, która nieco go zawiodła bo znowu wszystko się odwlekało w czasie. Był zły, że akurat teraz miał gorszą passę na można by powiedzieć każdej stopie i prywatnej i zawodowej. Dlaczego aż tak upadł, że musiał szukać na siłę narzeczonej i to udawanej? Dlaczego klub nie mógł dorównać Shadow, w czym tkwił problem i w czym tkwił problem? Tyle miał pytań w głowie a zero odpowiedzi, dopiero nieco z otrzeźwienia wyrwał go ponownie głos tej kelnerki, która chyba powoli go prześladowała. Poprzednim razem, teraz znowu - miała sposobność go obsługiwać ponownie. - Dzięki. - rzucił do niej krótko, przesuwając sobie kawę i talerzyk bliżej siebie. Miał zamiar chociaż tym się rozkoszować i relaksować, ale ktoś dalej nad nim stał i to nie było miłe uczucie. Tym bardziej jeszcze gorzej się poczuł, jak usłyszał jej pytanie które go i zdenerwowało i zmarwitlo, no bo jeśli ona słyszała jego rozmowę, to kto jeszcze? Z nerwów nawiązał mu się jakiś dziki kaszel, że aż nie wiedział co zrobić więc uderzył pięścią w stół, łapiąc szybko oddech aby jeszcze bardziej nie zwracać na siebie uwagi bo przypadł jednym słowem.
- Co powiedziałaś? Skąd wiesz do cholery?! - uniósł się lekko na nią, bo niepotrzebnie znowu ten temat poruszał w takim miejscu, a raczej ona zaczynała, wtrącając się tak trochę nie ładnie w jego sprawy. Swoim zachowaniem, miał ochotę ją za to skarcić i nieco ukrócić ale z drugiej strony, dlaczego? To ludzki odruch, taka ciekawość ale też chęć może pomocy bo skoro pytała, to jakiś cel w tym miała, prawda. A nóż sam Bastian się jej spodobał albo coś w tym stylu, no on powinien się ogarnąć i nie wychodzić na dupka przy każdej pierwszej lepszej sytuacji.
- Nie znam Cię i nie powinienem z kimś takim jak ty, rozmawiać o swoich prywatnych sprawach. Jesteś trochę bardzo wścibska, nie sądzisz? - nie chciał jej wkurzyć, a tym bardziej nie chciał aby się ewakuowała ostatecznie z dala od niego, to też w momencie gdy pewnie wykonała ruch, który wskazywał na to, ze chcę się ostatecznie zawinąć z powrotem za ladę czy do innego stolika. Hendrix dosyć niespodziewanie i w sposób zadziwiający po prostu ją zatrzymał - łapiąc niespodziewanie jej wolną rękę, czy nawet łokieć - tak odruchowo i dziwnie, przez co chyba sam nie wiedział po co to robi. Chciał gadać o swoim głupim pomyśle, z podrzędną kelnereczką? Świat chyba na prawdę oszalał a on razem z nim..

Sophie Hastings
przyjazna koala
nick
brak multikont
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje prawo i pracuje jako kelnerka w Hungry Hearts. Poza tym żyje życiem z amerykańskich seriali i wcale nie czuje się dorosła.
Działanie Bastiana zdecydowanie nie było zbyt rozsądne. W miejscu publicznym mógł go usłyszeć dosłownie każdy, a informacje miały wówczas szansę szybko trafić do jego ojca. Ludzie byli różni i nie brakowało również takich, którzy dla głupiej satysfakcji wygadaliby wszystko albo rozsiali plotki, dodając co nieco od siebie. Hendrix miał jednak to szczęście, że Sophie do takich osób nie należała. Nie znała go, jego ojca również, ale nawet gdyby, to nie widziała sensu mieszania się w ich prywatne sprawy. Nie była jedną z tych, które w ten sposób mogły się dowartościować albo szantażować kogoś, by czerpać profity. Mogła posłuchać, a później zwyczajnie przejść nad tym do porządku dziennego, bo przecież w żaden sposób jej to nie dotyczyło.
Dlaczego zatem zdecydowała się zagadać go na ten temat? Ot tak, chciała zainicjować luźną rozmowę. Nie spodziewała się takiej wybuchowej reakcji, no ale skąd on w sumie miał wiedzieć, że wcale nie kierowały nią żadne złe intencje? Spojrzała na niego nieco zbita z pantałyku. Gdy zaczął się krztusić, niepewnie zrobiła krok w jego stronę, ale zanim zdążyła uderzyć go w plecy, na szczęście się uspokoił. Cieszyła się, że póki co w kawiarni nie było innych klientów — poza dwiema dziewczynami zajmującymi stolik na zewnątrz, które nie miały pojęcia, co dzieje się w środku — i nikt nie musiał patrzeć na tę scenę. No i na to, że właśnie dostawała reprymendę, która totalnie ją zaskoczyła.
Hej, spokojnie, nie miałam na myśli nic złego — zapewniła, marszcząc lekko brwi. Uniosłaby ręce w obronnym geście, ale w jednej trzymała opartą o biodro tacę. Spodziewała się, że takie wyjaśnienia mu wystarczą i że nie będzie już dalszego ciągu lekko żenującej rozmowy, ale mężczyzna nie odpuszczał tak łatwo. Naprawdę musiała trafić w jego czuły punkt.
Z kimś takim jak ty.
No tak.
Kolejny mężczyzna, któremu wydawało się, że skoro ma pieniądze, to może czuć się lepszy niż inni. Nie zabolało jej to, zwłaszcza, że nie wychowała się w biednym domu, a praca w kawiarni była jej świadomym wyborem. Niemniej, nie lubiła takiego zachowania, więc posłała mu lekko pogardliwe spojrzenie. Już miała odejść i poprosić koleżankę, by z rachunkiem za jakiś czas przyszła ona, ale zanim zdążyła wykonać pełen krok, poczuła, jak jego palce zaciskają się na jej nadgarstku.
Zostaw mnie, zanim zacznę krzyczeć — ostrzegła. Cóż, nie mogła liczyć na nie wiadomo jak wielką pomoc, bo na zapleczu była jedynie koleżanka podobnej postury, ale klient nie musiał wiedzieć, że dziś nie było na zmianie żadnego z chłopaków.
Gdyby wiedziała, jakie konsekwencje poniesie za sobą niewinne zagajenie rozmowy, pewnie ugryzłaby się w język. Nie miała jednak pojęcia, że to aż tak drażliwy temat. Może rzeczywiście mogła lepiej przemyśleć swoje działanie, no bo nie oszukujmy się, ale jej pytanie na pewno zostałoby przyjęte zupełnie inaczej, gdyby znali się bliżej. W gruncie rzeczy był to dla niej zupełnie obcy mężczyzna i może rzeczywiście ODROBINĘ przesadziła, ale nie zamierzała przyznawać się do tego na głos. Ani przepraszać, no bo jednak — jej zdaniem — bez przesady.

Bastian Hendrix
ambitny krab
scarlett
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Chyba za bardzo byl zdesperowany i za bardzo palił mu się grunt, przez co popełniał głupie błędy i dokonywał błędnych decyzji. Stąd też powinien się sto razy zastanowić czy nie lepiej i prościej znaleźć kogoś na prawdę. No bo serio, udawanie? Jak może się coś takiego udać, coś tak bardzo absurdalnego i nielogicznego równocześnie. Prędzej czy później jakaś krzywa akcja mogłaby popsuć cały pomysł, tak jak na przykład to co odwalił, gdyby usłyszał to ktoś inny niż pani kelnerka, która jest w porządku to już by miał po pomyśle. Ktoś by go zaczął szantażować za pieniądze albo jeszcze inne cuda, nie myślał serio co robi i przez to wiecznie musiał kombinować, zamiast po prostu robić to co zawsze, w normalny sposób bez kombinacji.
Kelnerka zbiła go z tropu i spowodowała u niego nerwy ale też panikę, bo jeśli ona wiedziała to kto jeszcze mógł? W głowie siebie karcił za głupie rozmawianie o czymś takim w głupie kawiarni, gdzie stoliku są blisko siebie i przy dobrym słuchu można usłyszeć rozmowę, nawet jej strzępki które finalnie gdy się połączy kropki dają rezultat. Powinien wstać stamtąd i wyjść, rzucając jedynie hajs za zamówione rzeczy, bez nawet wypijania ich bo co to dla niego, jakiś nędzny sernik czy kawa - przy jego stanie konta. Ale mimo wszystko się ogarnął, wziął kilka głębszych wdechów które od początku uskuteczniał, w sumie to i od dziecka bo był narwańcem strasznym zawsze. Te wizyty u psychologów i terapeutów dały jednak jakiś rezultat, że nie darł się jak narwany na cały głos, a to już bardzo dużo.
- Nic złego? Akurat uwierzę, chcesz mnie szantażować, a może upokorzyć? Albo jedno i drugie, nie zwiedziesz mnie, niewinna uroda i praca w takim miejscu. - no co, taki był z niego palant nie jeden raz, nie ten jedyny i nie ostatni. Mógł powiedzieć coś za mocno i z różnym wydźwiękiem? Okej, to cały Bastian, dupek to jego drugie imię, o czym miała okazję właśnie się przekonać gdy zionął w jej stronę ogniem.
Nie znał jej to prawda, nie miał pojęcia czy ma pieniądze czy jednak nie, ale każdy kto pracował w takim zawodzie, albo w innych mniej opłacalnych to byli biedacy w jego oczach. Może to trochę samolubne i takie gburowate, bo przecież on sam nigdy pracy nie zaznał, zawsze te pieniądze miał, przez co moze i był lekko narcystyczny, bo dostał wszystko z góry a teraz miał to stracić, więc musiał kombinować. To z kolei było kolejnym głupim pomysłem, jaki Bastian mógł wymyślić, ale to chyba fakt, że żadna kobieta nie potrafiła na dłużej wytrzymać z kimś takim jak on i przez to musiał szukać narzeczonej na niby.
Nie powinien jej dotykać w ten sposób, łapać jej dłoń w taki sposób czy też ogólnie zwracać uwagę dla nich, bo to chyba najgorsze co może zrobić. Jeszcze ktoś usłyszy tą ich wymianę, pomyśli że Basti jest w tej parze katem i próbuje znęcać się nad dziewczyną najpierw psychicznie, potem fizycznie.
- Nie krzycz, pogadajmy jak normalni ludzie. - rzucił, do niej szeptem ale przy tym rozluźnił też uścisk ale niby nie puścił jej dłoni, czy przedramienia. Wręcz dziwnie musnął jej dłoń, w dziwny sposób jakby to miał pomóc mu przekonać kobietę, że nie jest taki zły. A to wszystko co się właśnie działo to wynik jego strachu, głupoty i też faktu, że jest mu po prostu wstyd przez to wszystko. Ostatecznie jednak puścił kobietę, więc mogła a) odejść b) odejść i kogoś innego zawołać na swoje miejsce bądź c) zostać i go wysłuchać, a może i nawet się do niego przysiąść - nikt nie zauważy.
- Po prostu nie lubię, gdy ktoś wie o czymś o czym nie powinien. Wiem, to moja wina ale mam ku temu powody, szukając tego czego szukam. - powiedział już znacznie łagodniej, spoglądając na dziewczynę, na ją całą od góry do stóp. Jeszcze w tamtym momencie nie miał takiego chorego pomysłu, który miał mu wpaść do głowy, w związku z nią, ale to pewnie kwestia czasu aż go najdzie. W końcu co miał do stracenia, prawda?

Sophie Hastings
przyjazna koala
nick
brak multikont
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje prawo i pracuje jako kelnerka w Hungry Hearts. Poza tym żyje życiem z amerykańskich seriali i wcale nie czuje się dorosła.
Stawiając się w jego sytuacji, trudno było się dziwić desperacji. Był przyzwyczajony do życia na określonym poziomie i wiadome było, że rezygnacja z niego nie była czymś, na co chciał się zdecydować. Z drugiej jednak strony, był zdrowym, dorosłym mężczyzną i sam spokojnie mógł zapracować sobie na to, co teraz miał za darmo. Oczywiście to bardzo powierzchowne myślenie, a ponieważ Sophie nie znała detali, nie chciała go oceniać. Sama ceniła sobie niezależność i choć z powodzeniem mogłaby nadal żyć na wikcie i opierunku mamy, wolała się usamodzielnić. Nie było tak kolorowo, jak w filmach i książkach, ale jakoś dawała radę. Zresztą, wierzyła, że to jedynie stan przejściowy i gdy po studiach rozpocznie pracę w jakiejś fajnej kancelarii, będzie mogła żyć o wiele spokojniej.
Nie rozmawiała z nikim na temat przypadkiem usłyszanej rozmowy Bastiana i szczerze mówiąc, nie miała pojęcia, czy ktoś jeszcze wiedział to, co ona. Wcale jej to zresztą nie obchodziło, bo trzymanie tego w tajemnicy nie było jej problemem. Jeśli chciał się kryć, musiał uważać, co, gdzie i komu mówi, a nie mieć pretensje do innych, że znaleźli się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Nie zamierzała czuć się winna.
Nie mam pojęcia, kim jesteś, ale ewidentnie oglądasz zbyt wiele seriali kryminalnych. Nie zamierzam cię szantażować ani w ogóle rozmawiać na ten temat z kimkolwiek. Gdybym chciała cię upokorzyć, nie ostrzegałabym, wiesz? — przewróciła oczami i pokręciła z dezaprobatą głową. Nie wiedziała, czy to ta sytuacja budziła w nim dziwne zachowanie, czy w ogóle był jakiś przewrażliwiony na swoim punkcie. Wydawał się okropnie rozhisteryzowany.
Chciała być miła, a wyszło jak zwykle. Następnym razem chyba daruje sobie jakikolwiek miłe zagajenie rozmowy, mając w pamięci aferę, która rozpętała się dzisiaj. Kiedy już przestała bać się jego agresywnego zachowania, poczuła się lekko naburmuszona ze względu na cały ten cyrk, który odstawił. Gdy poluzował uścisk, spojrzała na jego dłoń, po czym bez pardonu wyszarpnęła rękę. Nie uciekła z krzykiem ani płaczem, ale nie chciała, żeby jej dotykał.
Ale o czym mamy rozmawiać? Powiedziałam już, że nie miałam żadnych złych zamiarów i podtrzymuję to. Nie mam nic więcej do dodania — poinformowała go. Ciągnięcie rozmowy wydawało się w tym momencie bez sensu. Aż do dzisiaj, za każdym razem, kiedy Bastian pojawiał się w kawiarni, TROCHĘ miękły jej kolana, ale jednak takim zachowaniem sporo stracił w jej oczach. Była jednak wyrozumiała, więc zamiast odejść, postanowiła wysłuchać, co miał jej do powiedzenia.
Zerknęła przez ramię za okno, ale klientki na zewnątrz były akurat zajęte robieniem sobie selfie, więc przynajmniej Hendrix nie musiał się obawiać o oskarżenia odnośnie traktowania kelnerki. Wróciła do niego wzrokiem i lekko niecierpliwie przestąpiła z nogi na nogę. Z trudem powstrzymywała się od powiedzenia mu, że z takim zachowaniem to nic dziwnego, że musiał szukać udawanej narzeczonej. No, może na co dzień nie zachowywał się w taki sposób, ale dzisiejsza pokazówka nie stawiała go jednak w korzystnym świetle.

Bastian Hendrix
ambitny krab
scarlett
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Postawiony pod ścianą miał prawo popaść w ten dziwny stan, gdzie wszystko mu się wali na łeb i trzeba to jakoś ratować. Sposób jaki wybrał był durnawy bo co mu po tym jak potem by wszystko legło w gruzach, no chyba że nagle z udawanej narzeczonej by zrobił kobietę która by go pokochała jak to bywa w tych wszystkich romantycznych filmach i serialach, kto to wie. Dlatego też, gdy dopiero się zorientował jaką głupotę popełnił gadając o tym na lewo i prawo, miał trochę spięte poślady. Każdy przy zdrowych zmysłach by miał, po przecież nie łatwo trafić teraz na konfidentów i innych cwaniaków, co za hajs zrobią wszystko. Nie wyglądała mu ta biedna kelnerka na osobę która zrobi coś po złości, ale to chyba sam fakt że skoro się ona dowiedziała w łatwy sposób to każdy może, przez tą jego nieuwagę. Nie powinien na nią naskakiwac po nie była winna niczemu, jak coś to on prędzej.
- No w sumie to logiczne, dlatego też przepraszam za ten naskok. Po prostu to ciężki okres dla mnie i jak widać to też ciężka sprawa z tym wszystkim. Wariuje przez to... - aaa raczej chyba przez myśl, że zostanie z niczym w gaciach tylko jak jakiś niewierny mąż. A tak serio to chyba palił mu się grunt pod nogami, wygodnictwo i życie za pieniądze starych, które prędzej czy później miały zostać jego. Taki był niestety rozpieszczony od samego początku, że nie wyobrażał sobie innego życia, a może powinienen? Właśnie na taki wypadek gdyby miał nie zostać uwzględniony w spadku czy coś tam jeszcze inne by wypadło po drodzę. Teoretycznie teraz był starszy i mądrzejszy niż za czasów dzieciaka, ale wciąż zawsze wmawiali mu rodzicę, że jest dzieckiem - tyle tylko że juz dorosłym bo mentalność pozostała taka sama.
Jego charakter również był zagadką, bo raz mówił jedno, myślał drugie, a robił jeszcze coś trzeciego, tak jak i teraz gdy nie potrzebnie ją zatrzymał, jeszcze w taki sposbó. Przy większej liczbie obserwatorów pewnie by sobie darował, ale aktualnie nikt nie zwracał na nich uwagi, na całe szczęście.
- Okej, rozumiem, ale też chciałbym się wygadać, tak po prostu. Rozumiem, że masz swoje obowiązki i jesteś od podawania kawy a nie wysłuchiwania żalów, ale skoro wydajesz się być spoko, to parę minut mi poświęcisz, hmm? - chyba właśnie jej zaproponował nie tyle pozostanie na miejscu to też to aby usiadła obok niego czy też na przeciwko na te parę chwil czy moment. No skoro tyle już wystała to lepiej żeby nie musiała potem narzekać na nowi przez niego to raz, a dwa nie było ruchy i nikt ich nie obserwował póki co. No musiała się zgodzić chociażby ze względu na ten jego uśmiech, który właśnie załączył i uskuteczniał aby ją do tego wszystkiego przekonać. Nie oszukujmy się doszukiwał tutaj swojej szansy, być może na odnalezienie w niej bratniej duszy a może i rozwiązania na jego problem. Wpisywała się jakby nie spojrzeć w jego kryterium - była szarą myszką co pracuje w kawiarni, miała ładny wygląd i też coś w sobie, takiego że mogłaby poudawać jego narzeczoną. Dwa, skoro się zainteresowała tematem, to może wyczuła, że jest tu coś do ogrania, chociażby dla siebie bo nikt nie powiedział, że za darmo takie udawanie, a jej być może by się przydał pieniądz. Im dłuzej się jej przyglądał tym większe głupoty wpadały mu do głowy, ale hej! Nikt nie mówił, że nie warto próbować - wręcz odwrotnie szkoda życia na ciągle zastanowienie się co można a czego nie można.
- A może Ty! Może właśnie ty jesteś odpowiedzią na mój jeden wielki kłopot? No skoro los Cię zsyła z nieba za przeproszeniem, to może coś w tym jest. - chyba mu ta kawa nie dobiła jeszcze do głowy, gdy sięgnął po filiżankę aby nieco zwilżyć usta i napić się kilka łyków, na przełamanie. Ale nie oszukujmy się w takim przypadku bardziej by się sprawdziło coś mocniejszego, zanim zacznie to jakże żenujące wystąpienie, o tym jak bardzo potrzebuje pieniędzy starych i jaki ma warunek aby to się wszystko spełniło.

Sophie Hastings
przyjazna koala
nick
brak multikont
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje prawo i pracuje jako kelnerka w Hungry Hearts. Poza tym żyje życiem z amerykańskich seriali i wcale nie czuje się dorosła.
Nie do końca znała jego sprawę. Wiedziała w sumie tyle, ile usłyszała przypadkiem, więc trudno było jej wyciągać jakieś większe wnioski. Nic dziwnego, że nagły wybuch złości lekko ją zaskoczył, a może nawet przestraszył, ale gdy mężczyzna spuścił z tonu, przestała się bać. Na wszelki wypadek zachowała jednak bezpieczną odległość, gdyby znowu przyszło mu do głowy łapanie jej za rękę. Mimo wszystko miała nadzieję, że jego problemy się rozwiążą, bo nie zazdrościła mu znalezienia się w trudnej sytuacji, nawet, jeśli prostym wyjściem było po prostu uniezależnienie się od rodziców pod względem finansowym.
Spokojnie, na pewno wszystko się poukłada — powiedziała, bo nie wiedziała, w jaki inny sposób miałaby go pocieszyć bez znajomości szczegółów. Ile znaczyły słowa obcej mu kelnerki, skoro wszystko się waliło? Pewnie tyle, co nic. Jej zapewnienia niestety nie miały mocy sprawczej, więc niczego to nie rozwiązywało i raczej nie sprawiało, że czuł się lepiej, pewniej, luźniej. Sam musiał działać, jeśli chciał rozwikłać tę sprawę. Nie miała pojęcia, że za chwilę okaże się, iż rozwiązanie problemu stanowiła ona, we własnej osobie. A przynajmniej mogła stanowić, jeśli by się na to zgodziła.
Ludzie dość łatwo decydują się na ocenianie charakterów innych. Wystarczy pojedyncza sytuacja i wydaje nam się, że znamy drugą osobę. A przecież to tak nie działa. Warto zawsze prześledzić bieg wydarzeń, które doprowadziły do tego punktu. Czasem można się zdziwić, gdy okaże się, że człowiek nie jest taki, za jakiego go mieliśmy, a nam może zrobić się głupio.
Zakłopotała się lekko, gdy powiedział wprost, że chciałby się wygadać. Jej? Na pewno miał całe mnóstwo bliższych osób, które znały go lepiej i z łatwością mogły coś doradzić. Sophie nie wiedziała nawet, jak miał na imię i nie była przekonana, czy to ona powinna być kimś, kto miałby wysłuchiwać jego problemów. Zawsze była chętna do pomocy, ale w tym przypadku nie czuła się kompetentna i obawiała się, że zamiast pomóc, mogła zaszkodzić. Mimo swojej asertywności, nie umiała mu jednak odmówić, bo głupio jej było zostawić samego sobie człowieka, który zupełnie wprost poprosił ją o pomoc.
Dobra, ale nie mogę za długo siedzieć, bo muszę jeszcze wyczyścić ekspres do kawy — zastrzegła, odsuwając krzesło naprzeciwko Bastiana i siadając. Być może właśnie popełniała pory błąd, bo wcale nie chciała się z nim spoufalać i na stałe przejąć pałeczki powierniczki jego problemów. Od tego są przyjaciele, a najlepiej specjaliści, którzy byli w stanie zaoferować realną, fachową pomoc. Wysłuchanie to również forma pomocy, ale na dłuższą metę niezbyt efektywna. W każdym razie, wcale nie przekonał jej swoim uśmiechem, chodziło raczej o wyrzuty sumienia, które targałyby nią, gdyby po prostu zignorowała jego prośbę.
Gdy jednak usłyszała jego kolejne słowa, o mały włos nie zakrztusiła się śliną. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw i generalnie wydawało jej się to kompletnie szalone. Zamiast więc obrócić wszystko w żart, spojrzała na niego, jakby czekała, aż powie, że to tylko dowcip.
Schlebia mi to, ale wydaje mi się, że to nie najlepszy pomysł… W ogóle się nie znamy, rozumiem, że to tylko udawanie, ale jako udawana narzeczona i tak powinnam chyba wiedzieć o tobie cokolwiek. Poza tym, w tym ultimatum chyba nie chodziło o narzeczoną-kelnerkę? — uniosła lekko brwi. Mogli się lepiej poznać, ale pewnych faktów po prostu nie da się przeskoczyć.

Bastian Hendrix
ambitny krab
scarlett
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Denerwował się gdy coś szło nie tak jak powinno, tym bardziej że niestety był przyzwyczajony do aktualnego stanu rzeczy. A nawet jeśli nie, to nie chciał aby majątek jego rodziny trafił w obce ręce, no bo jakby to wyglądało, jeśli nie on to pewnie zięć - czytaj małżonek w razie czego jego siostry i tak dalej. No nie chciał aby przejął to ktoś o innym nazwisku, bo to jednak spuścizna rodziny Hendrix. I nawet jeśli na pierwszym miejscu i tak stawiał fakt, że no przejąłby hajs i pieniądze przy tym wygodne życie. To i tak wiadomo ogólnie jaki to miało rozdźwięk i o co stawka się rozgrywała. Niby mógłby też poszukać innych rozwiązań, może stworzyć coś prawdziwego, ale czy też był na to gotów? Udawanie to co innego, ale co i tak by zrobił dalej? Plan chociaż można by powiedzieć był w miarę okej to i tak do czasu, bo potem nie wiadomo co dalej z tym miałby zrobić, namówić na udawany ślub, daną dziewczynę? To już byłoby trochę nie halo, naciągane i sztuczne, no bo która pani przy zdrowych zmysłach by się zgodziła na ślub za pieniądze? Tak czy inaczej uspokoił się przed nią i trochę odetchnął z tych całych nerwów i obsesji. Ale też skoro usłyszała co nieco, to chciał jej poradzić, może i pogadać. Nie znała go i jak sama powiedziała nie miała jakiś niecnych planów aby go sprzedać, więc postanowił jej zaufać i po prostu nakreślić jak się ma sytuacja.
- Spokojnie, w razie czego umówimy się na spotkanie po Twojej pracy. - czy chciał? Może, bo im dłużej jej się przyglądał tym bliżej był powiedzenia, że może mu pomoże? No bo kurcze, te szare myszki czasami są lepsze niż te bardziej bogate i takie zadzierające nosa kobiety. To raz, a dwa nawet jeśli mu nie poomoże to chciałby tą znajomość poprowadzić, poznać kobietę a potem czerpać profity, darmowa kawka czy serniczek. Nie no śmiejmy się, ale to jest Bastian a po nim się można spodziewać i różnych głupich pomysłów i inne takie ale kto wie jak będzie tym razem? No nikt, teoretycznie.
Napił się kawy i spróbował znowu sernika, lubił coś robić i gadać jednocześnie, przez to wychodził na luzaka niż jakiegoś spiętego gościa. No i łatwiej było nie patrzeć drugiej osobie w oczy, tak specjalnie to dużo ułatwiało w różnych rozmowach, najczęściej tych żenujących lub trudnych.
- No wiesz co, jeszcze nie usłyszałaś co powiem, a się wykręcasz. - pokręcił głową rozbawiony, oblizując łyżeczkę z tego ciacha co go konsumował sobie dalej. Trochę tak bezczelnie to robił przy niej, jakby to miało odwrócić uwagę od głównego problemu i tego co zaraz dopowie.
- Posłuchaj. Zainteresowałaś się tematem, a to już coś daje. Po za tym, nikt nie powiedział że szukam równie bogatej, nie wiadomo jakiej dziewczyny. Nie mam takich wymagań, aż nadto. Po prostu mam problem ze starymi, a głównie ze starszym, bo nie chce mi przepisać całego dobytku, przez to że jego zdaniem jestem niedojrzałym i nieodpowiedzialnym gówniarzem. No i że nie mam żadnej stałej partnerki, tudzież kandydatki na małżonkę. Stad moje poszukiwania, bo nie chcę aby majątek trafił w obce ręce, to raz a dwa - wszystkie znajome wokół są spalone, przez fakt że moi je znają albo kojarzą i nie uwierzą w takie cuda. A tą jedną jedyna mógłbym ukryć przed nimi, aby nie zrównali ją z butem, przez to że jest biedniejsze, skromniejsza i ogólnie inne cuda. - chyba na jednym wdechu to z siebie wyrzucił, bo aż mu brakło tchu, na moment. Ale to też z faktu, że wolał się spieszyć zanim pani kelnerka serio wstanie od stołu i powie dosyć, na tą chwilę niezły żart koleś czy coś takiego. No ale też była w pracy musiał się uwijać, wystosować prośbę i szybko zweryfikować odpowiedz. Bo jeśli by się nie zgodziła to poszukiwania trwałyby w dalszym ciągi właśnie.
- Nie mówię, ze musisz się zgodzić na to. Tak tylko mówię co i jak, jak to wygląda mniej więcej i dlaczego szukam. - mruknął nieco pochmurnie bo nie wydawał się być zadowolony z tego wszystkiego. Niby mógłby to rozegrać w normalny sposób, znaleźć kogoś ale jak widać nie był aż taki dobry i zajebisty na to, a przede wszystkim na to aby mieć kogoś na prawdę, stworzyć związek bez udawania i płacenia za to.

Sophie Hastings
przyjazna koala
nick
brak multikont
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje prawo i pracuje jako kelnerka w Hungry Hearts. Poza tym żyje życiem z amerykańskich seriali i wcale nie czuje się dorosła.
Podczas gdy Sophie zastanawiała się, czy może sobie kupić nowy krem do twarzy, czy jednak zabraknie jej wtedy na opłatę za mieszkanie, bo do pensji jeszcze chwila, bogate osoby miały własne problemy. Nie ma sensu ich wartościować, bo każdy mierzy się z czymś innym i to właśnie jego problem jest dla niego najbardziej dramatyczny, jednak nie da się ukryć, że był tu pewien rozstrzał w skali. Nie zamierzała się z nim licytować, ale w sumie chyba zazdrościła mu, że nie musiał martwić się tym, czy przypadkiem nie zabraknie mu pieniędzy do kolejnej wypłaty. Wedle tego, co mówił, taki stan rzeczy mógł zmienić się lada moment, ale to pewnie nie tak, że zostanie bez grosza przy duszy. No ale skoro był przyzwyczajony do życia na pewnym poziomie, to jego obniżenie jawiło mu się z pewnością jako niemały koszmar. Nic dziwnego.
Pokiwała niepewnie głową, chociaż wcale nie była pewna, czy chce się z nim spotkać po pracy. Napędził jej dzisiaj swoim zachowaniem niezłego stracha. O ile w kawiarni nie była sama — z zaplecza wyszła właśnie koleżanka, a przed kawiarnią jakieś osoby zaglądały w okno, chyba rozważając wejście do środka — tak w innym miejscu nie czułaby się chyba zbyt bezpiecznie.
Nie wykręcam się, po prostu… — zaczęła, ale ostatecznie machnęła ręką. Tłumaczenie się należy pozostawić winnym, a ona do takowych nie należała. Może w pewnym sensie rzeczywiście próbowała się wymigać, ale hej, nie pierwszy i najprawdopodobniej nie ostatni raz. Miała tu już paru klientów, którzy chcieli zapraszać ją na randki. Bastian różnił się od nich tym, że nie był znudzonym żoną i ogniskiem domowym panem w średnim wieku. Nie wydawał się wiele starszy od niej, a na dodatek był przystojny, więc — nieco naiwnie — postanowiła dać mu szansę i właśnie dlatego usiadła przy jego stoliku.
No i co dalej? Jak ojciec przepisze ci majątek, to rozwód? — uniosła lekko brwi. Nie rozumiała, bo przecież zawsze rodzice mogli zmienić decyzję i zmienić zapisy w testamentach czy innych dokumentach. Nie wyobrażała sobie, by takie udawane małżeństwo miało trwać latami. Co, jeśli w tym czasie poznałaby kogoś, za kogo naprawdę chciałaby wyjść? Nikt poważny nie będzie słuchał tłumaczenia, że to tylko udawany związek i że w sumie nic to nie znaczy. Sama nie uwierzyłaby w taką gadaninę, więc nie mogła tego wymagać od innych. Nie chciała mieszać się w relację bez przyszłości, która tak znacząco wpłynęłaby na rozwój jej życia osobistego.
Nie rozmawiamy o najważniejszym aspekcie z mojej perspektywy. Co ja niby będę z tego miała? — zainteresowała się. Nie, nie była materialistką, ale jednak prosił ją o naprawdę wiele i nie zamierzała godzić się na to pro bono. W ogóle nie była jeszcze przekonana, czy chce się zgodzić, ale zanim podejmie jakąkolwiek decyzję, chciała poznać wszystkie za i przeciw.
Oparła dłonie na leżącej na jej kolanach pustej tacy i wbiła w niego przeszywające, zaciekawione spojrzenie. Chyba trochę cwaniakował, ale nie zamierzała dać się wpuścić w maliny. Musiała mieć jasne wszystkie kwestie, dlatego postanowiła rozpytać go już na wstępie.

Bastian Hendrix
ambitny krab
scarlett
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Bastian nie miał takich problemów, nie oglądał się na dni i nie liczył kolejnych do wypłaty - przynajmniej aktualnie. Co prawda miał jakieś tam zyski z prowadzenia klubu ale te pieniądze ciągle wracały do obiegu - opłacał z nich co trzeba i też szło to na bieżąco. Na szczęści miał właśnie starych i nie musiał liczyć ile może wydać a ile nie, takie życie było bardzo wygodne i lekko dziecinne. Bo tak na prawdę ciągle był uzależniony od rodziców, pomimo wieku. No ale mniejsza z tym, co mu po pieniądzach skoro nie miał najważniejszego - szczęścia i prawdziwej miłości. Ba, nawet to drugie próbował kupić albo wynająć na moment, niczym auto czy mieszkanie - co tylko dobitnie podkreślało że Hendrix jest żałosny i samotny skoro musi się zdobywać na taki ruch. Rozumiał jej strach i obawy, przed spotkaniem w ustronniejszym miejscu, jeszcze sam na sam bo nie popisał się tak w ogóle i pokazał ze zlej strony. Nie bywał agresorem ani nie miał w planach skrzywdzić kobiety, to irytacja brała górę tutaj i emocje, że coś takiego musi wymyślać aby utrzymać pieniążki na koncie.
- Wiem. Nie ufasz mi na tyle, jestem obcym człowiekiem i zaprezentowałem się z najgorszej strony. Trudno to będzie odkręcić. - odparł na te jej słowa, z lekkim uśmiechem na ustach, bo był wręcz rozbawiony tym, jak uroczo chciała się wytłumaczyć ale ostatecznie machnęła na tą ręką. Domyślał się, ze swoje już w życiu usłyszała pewnie od facetów, była w końcu kelnerką i to całkiem ładną - to logiczne że musieli do niej podbijać różni agenci. Może i Bastian do tego grona się zaliczał ale pojawił się z nieco oryginalnym pomysłem a co miało z tego wyjść? Żadne nie miało pewnie pojęcia.
- Emm, zobaczyło by się jak wyszła by cała ta akcja. Co byłoby konieczne i co by się też wydarzyło. A nóż kogoś by poznało któreś z nas i zakończylibyśmy przedstawienie. - rzucił ze wzruszeniem ramion, bo pytała a on szczerze to planu na to nie miał takiego dalekosiężnego. Chciał na tą porę narzeczoną a ile by to miało trwać, no jakiś czas na pewno - może właśnie do momentu aż poznałby tą jedną jedyną, ale po prostu coś by mu się znudziło. Nazbierałby na przykład tyle pieniędzy aby nie być zależnym od rodziny czy inne wydarzenia by na to wpłynęło, nic nie trwałoby wiecznie to pewne.
- Proste. Co sobie wymarzysz, potrzebujesz czy tam chcesz. Powiedzmy, że mogę być złotą rybką spełniającą prawie wszystkie życzenia. - miał nadzieję, że zabrzmiało to dla niej korzystnie i spokojnie miała w głowie co by chciała. Nie znał jej, więc nie miał pojęcia w co może wycelować - najprościej byłoby powiedzieć kwotę, ile by chciała dostawać tygodniowo, miesięcznie czy od wyjścia. No bo co jak co ale pieniądze to najlepsze co może być, bo wtedy wiadomo na co je przeznaczyć, błyskotki czy inne rzeczy materialne pewnie i tak by otrzymała - prezenty na urodziny czy ogólnie aby się pokazać że pamięta, nawet jeśli to na niby. Nawet jeśli miała aktualnie różne myśli w głowie to wszystko w całości mogło się opłacać - pieniądze, przystojny bogaty facet i wkroczenie na salony, nawet jeśli chwilowe. Spokojny Bastian z pokerową miną, spoglądał na nią zajadając się sernikiem jak gdyby nic, pijąc kawkę której to co raz więcej ubywało. Zdawał się być pewny swego, że kobieta nie odrzuci tak korzystnej propozycji, a może w głębi duszy się bał? Że jeśli taka niby prost kelnerka nie zechcę, to nie znajdzie takiej drugiej wariatki na tego typu gierkę? Coś w tym było, ale na razie zachowywał względny spokój - w końcu nie powiedziała głośno "NIE".

Sophie Hastings
przyjazna koala
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ