32 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, żeby odnaleźć brata i uciec od demonów przeszłości.
--1--


Siedziała w Lorne już 4 tydzień ale pochłonięta wdrażaniem się w pracy, przeprowadzką i zaklimatyzowaniem się na nowo w tym miasteczku nie miała czasu na towarzyskie spotkania. Jej kontakty z ludźmi przez ten czas ograniczały się do krótkich rozmów z kolegami z pracy, pacjentami czy do rozmów przez telefon z rodzicami. Ale w końcu trzeba było wyjść do ludzi. Do Kellana smsa wysłała spontanicznie, stojąc w małym korku na jednej z głównym ulic Cairns wracając z dyżuru. Wieczór zapowiadał się przyjemny i ciepły więc czemu by z niego nie skorzystać, skoro jutrzejszy dzień był wolny. Odpowiedź przyszła praktycznie natychmiastowo. Krótkie i szybkie wytyczne. Za ile i gdzie.
Więc o umówionej godzinie przyszła do Hungry Hearts zajmując jeden z wolnych stolików na powietrzu. Dawno tu nie była. Dokładnie 14 lat. Wszystko wydawało się takie inne. Jakby pozostawione w młodości Lorne Bay przeszło gruntowny remont. Nawet rodzinny dom był inny. Beżowe ściany zastąpiły inne kolory, ze ścian zniknęły obrazy a zastąpiły je zdjęcia z podróży rodziców. Nawet ta stara wieża stojąca w kuchennym rogu, która odtwarzała ulubione piosenki mamy zniknęła a w jej miejscu stanął jakiś potężny kaktus. Miasto też się zmieniło. Wydawało się jeszcze mniejsze, niż wtedy kiedy z niego wyjeżdżała. Mimo, że przez 14 lat zdążyło się tak dobrze rozbudować. Ludzie pewnie też się zmienili - z niektórymi nie utrzymywała żadnego kontaktu, z innymi w pewnym momencie się urwał. Tylko z garstką osób miała kontakt po dziś dzień. Taką osobą był Kellan, z którym przez te kilkanaście lat jakoś kontakt się trzymał. Nawet udawało im się raz w tygodniu pogadać z pół godziny na facetime.
Szeroki uśmiech rozświetlił jej twarz, kiedy znajoma sylwetka pojawiła się w zasięgu wzroku. Dobrze było w końcu zobaczyć go na żywo. Był jakąś namiastką dawnego życia, tego które toczyło się tu przed laty - zanim wyjechała, zanim dorosła. Podniosła się powoli z krzesełka, rozkładając ramiona i nim mężczyzna zdążył zareagować już szczelnie trzymała go w swoich szczupłych ramionach. Chociaż była zdecydowanie niższa i mniejsza od niego, nie mogła sobie podarować poczochrania jego włosów tak jak robiła to w dzieciństwie.
- Miło Cię widzieć młody. - Odezwała się radośnie, w końcu wycofując się z jego przestrzeni osobistej. Usiadła z powrotem na krześle, przyglądając mu się cały czas z uśmiechem. - Dlaczego nie przyprowadziłeś ze sobą swojej żony i dwójki dzieci? - Zażartowała, udając zawiedzioną. Kellan bowiem chyba nie posiadał ani żony, ani dzieci. Bynajmniej jej nic o tym nie było wiadomo, a liczyła że pochwalił by się takimi rewelacjami starej przyjaciółce. Bo jak nie to musiała by użyć chloroformu i łopaty... A to ciężka robota...

Kellan Green
powitalny kokos
Lovely
cron