21 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Latynoski chłopak, swoje korzenie mający w Hiszpanii, od zawsze mieszka w Lorne Bay. Robi bardzo dobrą kawę, świetnie pisze, maluje i rysuje. Bardzo często można go spotkać w opuszczonych budynkach, ruinach, na dachach, a także na plaży. Z całą pewnością nie sposób się z nim nudzić.
#2

Ile to już Jeremy pracował w tym miejscu jako barista? No cóż, nie był jakoś stary, wręcz przeciwnie, zmarszczki jeszcze przez długi czas nie pojawią się na jego młodzieńczej twarzy, niemniej miał wrażenie, że zasiedział się w tej pracy. Dotąd działał z kawami raczej samemu, od czasu do czasu pojawiali się sezonowi pracownicy, ale jednakże on tkwił tutaj ze wszystkich najdłużej, przynajmniej na tę chwilę. Kawiarnia jednakże szybko zyskiwała nowych klientów, z kolei liczba rąk do robienia kawy pozostawała u młodego Latynosa wciąż taka sama. Oczywiście został uprzedzony, że ma się pojawić ktoś nowy, kto ma robić za jego pomoc, ale zamiast posady asystenta zostanie już dumnie nazwany baristą. Jednakże takie informacje dość szybko uciekały z głowy chłopaka. Dlatego ze zdziwieniem odebrał telefon od szefowej, która spytała się, czy tajemniczy Brinley już jest. Pierwsze pytanie Jeremy'ego?

- Czekaj... jaki Brinley? - Oczywiście po tym musiał odsunąć na moment od ucha telefon, tak aby nie stracić słuchu, po tym jak Mavis się wydarła. Oczywiście po tym, coś mu zaświtało, że miał być ktoś nowy. Szybko szefowa opisała mu tego gościa. Jeremy rozejrzał się po okolicy i dostrzegł gościa, przy okazji wyjątkowo przystojnego, który zbliżał się właśnie do lady, za którą to działał Jeremy. - Dziewczyno nie mówiłaś mi, że będzie taki hot. Dobra kończę... musze się nim... ekhem... zająć - rzucił. Oczywiście, że nie mógł powtrzymać się od rzucenia dwuznacznego tekstu, po którym nawet nie czekał na pożegnanie, tylko od razu się rozłączył. Pewnie dostanie drugi opierdol za takie kończenie rozmowy ze swoim pracodawca, no ale nie ma co się oszukiwać, Jeremy był po prostu zajebisty w tym, co robił.

Przywdział na usta jeden z tych swoich czarujących uśmiechów, przy którym można było dostrzec wręcz błysk skryty gdzieś w głębi brązowego oka. Oczywiście od razu pożałował, że musiał ubrać na siebie bezguście zwane koszulką pracownicą, zgodną oczywiście z identyfikacją wizualną marki, jaką była kawiarnia Hungry Hearts. Niemniej i tak dość dobrze wyglądał, więc kto wie? Może nawet miał szanse na podryw. Tego dnia oczywiście także miał pomalowane na czarno paznokcie, więc może też nowy, przystojny (co warto podkreślić) pracownik, dostrzeże w Jeremym możliwości rozwinięcia gorącego romansu. Nie tylko dlatego, że był gejem, ale tez dlatego, że w jego żyłach płynęła iście gorąca, latynoska krew.

- Hej, jesteś Brinley, tak? - rzucił do niego. Oczywiście, po co się najpierw upewnić, czy to nie klient? Przecież równie dobrze mógłby tym odstraszyć potencjalnego gościa, który zwyczajnie przyszedł kupię kawę. Niemniej od zbierania zamówień, a zarazem kontaktów z klientami, byli tutaj kelnerzy, więc może aż tak bardzo się nie pomylił. Klienci raczej sporadycznie podchodzili do lady.

Brinley Flanagan
niesamowity odkrywca
Tomsky | Melvin#5210