gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
10.

Dopiero co wróciła z olimpiady, spędziła kilka dni w Lorne Bay i zaraz miała wylatywać do Ameryki, by poznać rodziców Remigiusa, więc naprawdę był to dla niej intensywny okres. Trochę źle się z tym czuła, bo teraz, gdy w mieście była Tilly, chciała spędzić z nią więcej czasu, a do tego jeszcze pojawił się Ezra. Jak na jej dość nudny żywot, okres ten był naprawdę intensywny i sama już nie wiedziała, jak ma sobie ze wszystkim radzić. W dodatku po powrocie z brązem dla Australii i drużynowym czwartym miejscem, zaczęła sobie wmawiać, że może, gdyby ćwiczyła więcej, rezultaty byłyby lepsze. Zawsze zarzekała się, że z Rosją i tak nie wygrają, a tym samym to nie jej przypadło podium i dlatego zamierzała wymagać od siebie jeszcze więcej. Z tego też względu zakupiła kilka luster, które chciała zamontować na swojej werandzie, bo to ona była najlepszym miejscem do ćwiczeń w jej niewielkiej chatce. Tylko, że niekoniecznie byłaby w stanie zająć się tym sama, obcej ekipy nie chciała wpuszczać do domu... a raczej sama nie chciała się z nimi spotykać, więc Jude, jako straszy brat był oczywistym tropem i ku jej uciesze zdecydował się jej pomóc. Kiedy się zjawił, wyjaśniła mu zapewne, jak to wszystko widzi, pokazując swój zakup na który wydała naprawdę kupę oszczędności, mimo, że mogłaby poprosić o pieniądze rodziców. Chyba uważała to za jakiś punkt honoru by zapłacić z własnej kieszeni, a przy tym nie chciała, by stało się jasnym, że ma sobie za złe za małą liczbę treningów, wierzyła, że Jude, zajęty przygotowaniami do ślubu i przywitaniem na świecie swojego dziecka, nawet o tym nie pomyśli.
- Muszą być koło siebie i od samej ziemi - wyjaśniła, jak już zrobiła mu coś do picia i przyszło co do czego. W sumie był jeszcze jeden powód dla którego chciała, żeby tutaj przyjechał, ale chyba nadal się wahała co do tego, czy uda jej się o nim wspomnieć, na razie robiła mniej lub bardziej umiejętne podchody. - Tokio było super... pierwszy raz zobaczyłam nieco więcej, niż sale treningowe i hotel - uśmiechnęła się, bo przecież opowiadanie o olimpiadzie było nieuniknione, chociaż pewnie powinna mówić o niej więcej, jak podekscytowana katarynka, ale podobne zachowanie wciąż pozostawało poza jej zasięgiem. - Przywiozłam ci pamiątki w ogóle, dla ciebie i Issie. Mam nawet ciasteczka z wróżbą - spróbowała zażartować, bo ostatnio o tym rozmawiali, ale ostatecznie skrzywiła się lekko. - Chociaż to bez sensu, powinnam je chyba przywieźć z Chin i... w sumie to jestem pewna, że te same można dostać u nas w Australii - mogła wcześniej to przemyśleć, ale kiedy kupowała, chyba nie analizowała tak dobrze tego, co robi. Wtedy wydawało jej się to niezwykle zabawne.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Wpatrując się nieprzytomnie w miejsce, w którym za kilkanaście minut zakotwiczone miało zostać pokaźnych rozmiarów lustro, rozmyślał o tym swym przeklętym życiu. Ślub, rodzicielstwo, kłótnie, problemy w pracy, wezwanie na front, problemy rodzinne. Nie sądził, by kiedykolwiek coś mogło go przytłoczyć, ale oto nadszedł tenże moment. Tyle że wypatrując w ścianie bóg wie czego, nie myślał wcale o tym wszystkim, co rzekomo nawiedzać miało jego myśli. Tak idiotycznie tylko Danny wypełniał cały jego umysł. — Co? Od ziemi do… — przywrócony do rzeczywistości przez słowa siostry musiał przypomnieć sobie nie tylko gdzie jest, ale i w jakim celu się stawił. Znów więc łączyło ich więcej, niż byliby w stanie wskazać — oboje przytłoczeni zostali wbrew sobie intensywnością życia. Należało jednak przyjąć odpowiednią pozę, uśmiechnąć się i odrzucić na moment to wszystko od siebie, a przynajmniej on musiał, jako starszy brat, bo przecież jej życie ważniejsze było niż te jego wszelkie problemy. — Ale nie chcesz tam teraz uciec, co? Obawiam się, że stałbym po stronie rodziców i razem zamknęlibyśmy cię w piwnicy — zaśmiał się, ciesząc z tego, że mogli rozprawiać o olimpiadzie, o Tokio, jej sukcesach. Dzięki temu mógł prawdziwie zapomnieć na moment o tych swoich małych koszmarkach, które pozostawały jak dotąd jego tylko — nie było nikogo, z kim mógłby o nich porozmawiać. — Nie będę ukrywać, mocno na jakieś pamiątki czekałem. A ciasteczka kupiłaś tam, więc nie ma znaczenia, że takie same można dostać tutaj — dodał ze śmiechem, wzruszając ramionami. Wspomnienie Issie zignorował. Teraz bardziej niż wcześniej nie lubił o niej rozmawiać, czy raczej o nich, jako parze. Co głupie było niezwykle, skoro niedługo mieli zostać małżeństwem, a on… kochał ją chyba, sam nie wiedział, i chyba wobec tej niewiedzy właśnie nie chciał podobnych rozmów prowadzić. Z nikim. — Ale słuchaj, nie sądzisz, że po tych sukcesach wszystkich przydałaby ci się jakaś przerwa? — spytał już poważnym tonem, wzrokiem badając te lustra, które mieli przymocować do ściany. Naturalnie rozumiał potrzebę bycia perfekcyjnym, bo sam miewał podobne do niej zapędy, ale Lisa zasłużyła na chwilę wytchnienia.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie uszło jej uwadze to, jak rozproszony był Jude, ale przy napływie wszystkich wiadomości, ta jedna kwestia na moment została odsunięta na bok. Pokazała więc dokładnie, jaki ma zamysł z lustrami, ale przy tym zerkała ukradkowo na brata, jakby bała się, że w przeciwnym razie coś przeoczy.
- Do Japonii? - zapytała lekko zaskoczona. - Nie, prędzej do Rosji... chociaż biorąc pod uwagę, kto wygrał, powinnam raczej myśleć o Włoszech - spróbowała zażartować, ale tradycyjnie jej to nie wyszło. Głównie przez to, że kiedy on pytał o przeprowadzce, Lisie przypomniała się bardzo miła, ale też poważna propozycja Remigiusa. Może rozsądniej byłoby się pakować, a nie montować lustra w tej małej chatce, jednak nie oceniała tego takimi kategoriami. To nadal był jej dom, miejsce do którego mogłaby wrócić, gdyby coś poszło nie tak. Była w końcu z natury zagorzałą pesymistką. - To dobrze, bo między innymi kupiłam ci yukatę. Tak, wiem, że i tak nigdzie w niej nie wyjdziesz, ale nada się na szlafrok - wzruszyła ramionami, bo kiedy kupowała, miało to dla niej całkiem sporo sensu, a potem uznała, że raczej upadła na głowę. Na całe szczęście pozostała część prezentu była głównie do jedzenia, poza ręcznie rzeźbionymi pałeczkami. Myślała już nawet o tym, gdzie położyła wszystkie podarki, dlatego tym razem to ona nieco się rozkojarzyła i może przez to słowa brata wydały jej się tak niespodziewane? A może raczej dotykały kwestii, które ją przerażały... odpoczynek do nich należał. Nie miała już szesnastu lat i chociaż dla starszej osoby brzmiało to absurdalnie, wiedziała, że jej karierze bliżej do końca, niż rozkwitu. Nie mogła sobie odpuszczać, nie zostało jej już wiele lat. - Sukcesem byłoby złoto - mruknęła z pełną goryczą, którą próbowała ukryć. - Wmawiałam sobie, że nie pokonam Rosjanek i kiedy ja się tym usprawiedliwiałam, ta Włoska zawodniczka się doskonaliła... spełniła moje największe marzenie. Czuję się, jak skończona idiotka - przyznała zgodnie z prawdą, krzywiąc się przy tym niezbyt ładnie. Nie był to najlepszy temat do rozmowy, więc wzięła głębszy wdech i zerknęła na brata, zaplatając dłonie pod biustem. - A tak w ogóle, to wszystko ok? - zagadnęła bez żadnej napastliwości. Daleka była od jakiejkolwiek formy osaczania innych, skoro sama nie czuła się w takich sytuacjach zbyt komfortowo.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Rozplanowując w myślach odpowiednie ułożenie luster, a także kalkulując od czego zacząć to przytwierdzanie ich do ściany, pozostał ślepy na jej ukradkowe spojrzenia. Może już nie Danny i nie trudy codzienności zajmowały jego umysł, a zwykła kpina tycząca się tego, że Lisa postanowiła właśnie mu powierzyć tak ciężkie zadanie. Czyżby Remigius nie mówił jej, jak tragicznie obaj radzili sobie ze złożeniem łóżeczka dla jego dziecka? Póki co drewniana konstrukcja co prawda stała, prezentując się nienajgorzej, ale Jude był pewien, że pewnego dnia — jak i te lustra — wszystko się rozleci. Bo po prostu nie radził sobie z takimi zadaniami, tak jak i z życiem. — Gdziekolwiek, po cokolwiek. Po prostu się nie przeprowadzaj — odparł tylko, krzywiąc się na widok odpowiedniego kleju, który mimo dokładnych instrukcji nie zdobywał jego zaufania. Mówiąc szczerze Jude nie nadążał za karierą siostry, jak i jej aspiracjami — dla niego była niezwykła, a już samo to, że pojechała na olimpiadę, zasługiwało na wieczne uznanie. Czy naprawdę aż tak ważne było kto na tychże zawodach wygrał? — Chociaż we Włoszech musi być całkiem znośnie — podsumował tylko z uśmiechem, bo lepsze to, niż Japonia. Temat jednak ostatecznie urwał, skupiając się na nieszczęsnych lustrach — kilka minut upłynęło więc w ciszy, podczas której Jude udawał, że doskonale wie co robi.
— Yaku—co? — powtórzył w końcu za nią, przyglądając się siostrze z zaciekawieniem. — No wiesz… najważniejsze, żeby nie było różowe — zaśmiał się, nie mając pojęcia, czym jest wspominana przez nią rzecz. Skoro jednak wspomniała o szlafroku, nie było pewnie sensu panikować — ufał, że nie kupiłaby mu niczego paskudnego. Potem znów skupienie, cisza, odgarnianie zbyt długich już włosów z czoła. Rozcinanie kartonu, badanie struktury ściany. I to uporczywe powtarzanie sobie, by myśleć tylko o siostrze, niczym i nikim innym. — I co by to złoto zmieniło w twoim życiu, Lisa? — powędrował wzrokiem w jej stronę, przybierając nieco poważną pozę. — Doszłaś dużo dalej, niż inne zawodniczki. Niż większość ludzi w całym swoim życiu — wypowiedział te słowa z całym przekonaniem, wbijając w nią spojrzenie. — A poza tym, odpoczynek jest ważny. Nie poprawisz swojej formy, jeśli będziesz się przepracowywać — dodał, uśmiechając się arogancko, ale nie miał nic złego na myśli. Wiedząc po prostu, że Lisa w podobny sposób postrzega życie przypuszczał, że jakiekolwiek słowa otuchy niewiele pomogą. Musiał więc w racjonalny sposób jej to wszystko zobrazować — on także w wojsku chciał być najlepszy. Ale te wielogodzinne poświęcenia, brak snu i czasu dla siebie sprawiały, że popełniało się więcej błędów, niżby się sobie życzyło. — Tak. Nie. Nie wiem, cholera — mruknął, odwracając wzrok, by znów skupić się na lustrach. — Powinienem myśleć o tym ślubie, wybierać imię dla dziecka, a zamiast tego… — wzięcie głębokiego wdechu sprawiło, że spoważniał. Głupota. Nie będzie jej przecież o tym wszystkim opowiadać. — Nieważne — dokończył chłodno, bo wymyślał sobie tylko, użalał nad sobą, panikował. Rozmawianie więc o jego problemach nie miało najmniejszego sensu.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Zaskoczył ją, ale skinęła głową, bo póki co nie zapowiadało się, aby miała gdzieś wyjeżdżać. Z drugiej strony, jakieś tam pomysły na przeprowadzkę się pojawiały i przez to Lisa nie była pewna czy nie powinna traktować słów brata, jak jakiegoś proroctwa, znaku co do podejmowanych przez nią decyzji.
- Ciepło przede wszystkim... ciepło jest wymagane - mruknęła jeszcze odnośnie tych Włoch, bo faktycznie była zmarzluchem, z resztą... chodziła na co dzień w bluzach, a mieszkała w Australii, więc było to dość zauważalne.
- Takie lekkie kimono - wyjaśniła, bo nauczyła się tego i tamtego na tych swoich wyjazdach, chociaż nie była to żadna imponująca wiedza z zakresu japońskich tradycji. - Jest granatowa, więc może spoko - uśmiechnęła się na moment, całkiem miło czując się z tym, że Jude w ogóle się zainteresował swoją pamiątką. Zapatrzyła się na moment na jego dłonie, chociaż wcale sama nie myślała o wieszaniu lustra przez te kilka chwil. Pewnie dlatego też z jego pytaniem, poczuła się tak ciężko... bo sama stale myślami krążyła dookoła złota i innych problemów, jakie z uporem maniaka stygmatyzowała mianem wielkich przeszkód. - No wiesz... - co miała mu powiedzieć? Jego pytanie wydało jej się takie dziwne, oczywiste, a przy tym, kiedy już zapytał, zdała sobie sprawę, że wcale nie wie, jak odpowiedzieć. - Jakbym skończyła karierę, to na mojej Wikipedii napisaliby, że karierę skończyłam, jako sportowiec spełniony - zmarszczyła brzydko czoło, drapiąc się po poliku. Wzruszyła przy tym ramionami, jakby nie obchodziło jej to wcale, a przecież obchodziło, jak mało co w jej życiu. - Tak o nich piszą - dodała najpewniej całkowicie zbędnie. - Siedząc na dupie też nie poprawię - mruknęła, wyłamując za plecami palce. Wiedziała, co chciał jej przekazać i naprawdę była wdzięczna za to, że nikt nie suszy jej głowy o to złoto. No, może poza trenerami, ale przez większość życia miała tylko sport. Teraz dopiero wyglądało to inaczej, a poza tym... - Starzeję się - przyznała ciężko, chociaż wiedziała, że dla brata będącego od niej starszym o trzynaście lat, musiało to brzmieć idiotycznie. - Ostatnio Remy zapytał mnie o to, co będę robiła potem i... nie wiem - rozłożyła ręce do boku i boleśnie upuściła je, obijając sobie biodra i uda. - Jasne, teraz jest całkiem wow, ale za trzy lata mogę być nikim z niczym - dodała gorzko i już zdała sobie sprawę, że za dużo mówi o sobie, że wniosła głupi temat między nich. Machnęła więc dłonią. - Z resztą nieważne - tak było łatwiej. Zła była na siebie, że dała się tak ponieść, wolała się skupić na nim. Tym bardziej, że po zamieszaniu Juda, nawet ktoś tak niedomyślny, jak ona, wiedział, że coś jest na rzeczy.
- Nie mów nie ważne! - zawołała z niemałą hipokryzją, ale hej, no najwyraźniej byli rodzeństwem. Podeszła o krok bliżej. - Pogadaj ze mną, jak coś jest nie tak - poprosiła, unosząc nieco daszek czapki, aby nic nie przeszkadzało jej w patrzeniu na niego. - Jestem twoją siostrą, przecież ze wszystkim ci pomogę - zapewniła, chociaż wiedziała, że może nie być najbardziej wiarygodna. Sama nie potrafiła niczego ogarnąć, a nawet za bardzo bała się obcych, by wpuścić tutaj fachowca, więc to Jude musiał się męczyć z tymi lustrami, chociaż pewnie miał dużo własnych zajęć,

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
W takim razie w ogóle się nie martwię. Dziękuję — wymamrotał życzliwie, uwagę swą w całości skupiając na tejże skomplikowanej układance, jaką był montaż okien. Doceniał jej starania, naprawdę. On sam na początkowych misjach również przywoził jej prezenty, choć nigdy nie były one tak szczególne, jak te w jej wykonaniu — przeważnie wręczał jej gliniane kubki, magnesy bądź drobiazgi o osobistym wydźwięku, jakie otrzymywał od innych żołnierzy. Nic szczególnego, tak myślał, a jednak sprawiało to, że czuł się dzięki temu jej bliższy. I kiedy ona cieszyła się z tak ubogich bibelotów, on jej uśmiech zabierał ze sobą na wojnę i wszystko było nagle lepsze. — I to cel twojego życia, tak? Być spełnionym sportowcem według wikipedii? — zerknął na nią ponad ramieniem, jedną brew posyłając ku górze. Nie mógł jej oceniać. Nie mógł krytykować, bo i on niegdyś zuchwale gonił swą ambicję. Mając naście lat wyjechał przecież do elitarnego liceum, by dzięki niemu zostać uznanym naukowcem. Gdy jednak plany jego ulec musiały zmianie, dzięki armii chciał zostać zapamiętanym na wieki. Sierżant odznaczony kilkoma orderami i medalami. Wszystko zmieniło się, gdy Geordan zaginął — wtedy, co utrzymywało się do dziś, wolał pozostać w cieniu jako ktoś zupełnie nieznany. — Dobra, Lisa — rzekł więc, porzucając lustra, by móc do niej podejść. — Napiszą tak na pewno, obiecuję. Tylko powiedz mi, jak jeszcze mogę pomóc — nie zamierzał negować jej celów, skoro były dla niej tak ważne. Mógł wciskać jej zapewnienia, że jest wystarczająca, że jakiś wpis w internecie niczego nie zmieni, ale skoro kwestie te były istotne, chciał jakoś pomóc. Wspierać ją, jakkolwiek, może w ramach wynagrodzenia tego, że bratem był niekoniecznie dobrym. Zmarszczył jednak czoło dostrzegając, że jej problemy są dużo poważniejsze, a ich źródło sięga głębiej. Nie był zbyt dobrą osobą do udzielania rad, ale zamierzał się tym razem postarać. — Jak już wygrasz złoto? Cóż, małe dziewczynki będą nie tylko marzyć o tym, żeby być tobą, ale i zmuszą swoich rodziców, żebyś była ich nauczycielką — począł swą wypowiedź, przysiadając na jakimś stołku, uważnie się jej przy tym przypatrując. — Ale jeśli stwierdzisz, że to czas zmian, to będziesz mogła robić cokolwiek, Lis. Wypłynąć łodzią w świat, zostać instruktorką jogi albo najlepszą policjantką w mieście, bo byłbym w stanie oddać ci moje stanowisko — zaśmiał się, mając nadzieję, że choć trochę poprawi jej humor. Nie przejmowałby się wcale tą przeszłością, bo ich rodzina była obietnicą szczęśliwego życia. Rodzice pewnie stanęliby na głowie, żeby jej jakoś później pomóc, nieważne jaką decyzję w sprawie swego życia by podjęła. Tylko pewnie nie pozwoliliby jej pracować w Shadow, ups.
Spochmurniał. Raz otworzył usta, by powiedzieć cokolwiek, ale ostatecznie nic nie brzmiało dobrze. I z jednej strony mówić chciał o wątpliwościach co do ślubu, a z drugiej… — Nie, to nie jest ważne, ja po prostu… Myślę, że tej mojej przyjaźni z Dannym już nie ma — starał się powiedzieć to jak najbardziej neutralnie, ale znamiona bólu ciężko było zataić. Wiedziała jednak, jak bardzo Geordan jest dla niego ważny — poza nim nie miał przecież przyjaciół, nie takich prawdziwych.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nie potrzebowała dostawać wymyślne pamiątki, z resztą i tak zapytana o to, czego chciała, nie umiałaby niczego wskazać. Liczyło się dla niej to, że o niej pamiętał, że nie znikał, nie pozostawiwszy po sobie czegoś, co pomagało jej znieść rozłąkę. Każdy taki prezent przechowywała do dzisiaj, traktując je jak swoje skarby.
- Zawsze to jakiś cel - wzruszyła ramieniem, bo wiedziała jak to koślawo brzmiało. Nie musiała patrzeć na jego minę, by zdawać sobie z tego sprawę. Uśmiechnęła się, kiedy obiecał, że tak napiszą, a potem spojrzała na niego lekko się pesząc, bo przez jego pytanie w głowie miała naraz tak wiele i tak mało. - Po prostu przy mnie bądź... - poprosiła, czując, jak jej policzki robią się czerwone. Nie była dobra w takich prośbach i innych tego typu deklaracjach, ale chyba tego potrzebowała najbardziej, świadomości, że nie jest z niczym sama, nawet jeśli często udawała, że samotność jest jej najbliższa. - Jeśli wygram - wtrąciła cichutko, nie będąc w stanie ugryźć się w język, ale i tak ją rozczulił. Gdyby potrafiła po prostu uwierzyć, że wszystko będzie dobrze, że faktycznie jakoś z tym sobie poradzi i odnajdzie jakąś inną drogę... nawet gdyby miała sobie nie radzić, to gdyby tylko nie przejmowała się tym już teraz - najpewniej i jej i jej bliskim żyłoby się wówczas lepiej. - Jakbyś oddał mi swoje stanowisko, to pokochaliby ciebie wszyscy przestępcy w tym mieście - zauważyła, też próbując zażartować, aby atmosfera się nieco polepszyła. Doceniała, co dla niej robił, więc podeszła bliżej i przysiadła na przeciwko niego, po turecku, zadzierając na niego głowę. - Bałeś się kiedyś tego, że zawiedziesz wszystkich dookoła, łącznie z sobą? - zagadnęła nieśmiało, przechylając głowę. - Ja się tego boję, jak myślę o końcu kariery. Wiem, że rodziców stać na to, abym nie musiała się tym przejmować, ale chciałabym coś sama osiągnąć... a bez ich pieniędzy nie byłoby tej mojej gimnastyki - przyznała kwaśno. W końcu wybrała sobie dość drogą dyscyplinę. Wiele utalentowanych dziewczyn musiały zrezygnować na wczesnych etapach, bo nie było ich stać na stroje, oprzyrządowanie i inne związane z tym sportem kwestie. Niby się zamyśliła, ale nie umknęło jej to, jak otworzył usta i zaraz je zamknął.
- Dlaczego tak? - nie chciała tego zostawiać, nawet jeśli on sam mówił, że nie jest to ważne. Na jego miejscu postąpiłaby podobnie, mieli oporne na zwierzenia charaktery. - Pokłóciliście się? - zapytała więc ponownie, uważnie mu się przyglądając. - Trudno mi uwierzyć, że mielibyście przestać się ze sobą przyjaźnić - dodała zgodnie z prawdą, bo Geordan był przyjacielem Jude'a tak samo, jak przyjaciółka Lisy była Margot, nawet śmierć jednej z nich tego nie zmieniała. Przynajmniej tak patrzyła na to Lisbeth. - Nawet teraz widać, że ci na nim zależy... jemu na pewno też - rzuciła jeszcze w ramach nieśmiałej zachęty. Nie czuła się dobrze w takich wypowiedziach, nie chciała niczego mu wmawiać, ale przecież... wszystko można było naprawić.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Zważywszy na to, że Jude nie miał pojęcia, czego wymaga się od niego, jako brata, potrzebował jak najbardziej zwięzłych i klarownych instrukcji. Co i kiedy zrobić, jak pomagać, jak stawiać granice. Po rozmowie z matką dostrzegł w dodatku, że pewnie nie do końca mądrze rozegrał kwestię związku z Lis z Remym, bo jako starszy brat powinien chyba poczuć choć szczątkowe oburzenie, ale... Czy to źle, że po prostu ufał siostrze we wszystkim? Traktował ją tak, jak sam chciał być traktowany, wobec czego nie potrafił czepiać się tych spraw, które budziły innych zaniepokojenie. Bo pewnie winien zwrócić uwagę na to jej chorobliwe pragnienie sukcesu, mordercze treningi i niknące w oczach ciało? Cóż, Jude uważał, może naiwnie, że w razie problemu sama by się do niego odezwała. A on nie chcąc naciskać i prawić jej morałów, chciał być po prostu osobą, której nie obawiałaby się wyjawić żadnego sekretu. — Załatwione — powiedział więc, uśmiechając się wesoło. Zamierzał być, zamierzał wieszać jej lustra czy naprawiać kran, jeśli takie miałaby życzenie. O każdej porze dnia, bo zasługiwała na każdego rodzaju poświęcenie. Była obecnie chyba najbliższą mu osobą, przy której nie obawiał się poruszyć jakiegokolwiek tematu. — Wiesz co, oni już mnie uwielbiają, bo zamiast ich ścigać, udaję że wiem, jak się te lustra wiesza — zaśmiał się, choć nie miał wcale do niej pretensji, że odciąga go od własnych obowiązków. Spytała w końcu, czy ma czas, a on bez zastanowienia odparł, że owszem. Poza tym duma nakazywała mu zająć się tak skomplikowaną czynnością, bo kimże byłby, gdyby jakieś lustra go pokonały.
Jak dostałem się do tej prywatnej szkoły, za którą musieli dużo zapłacić i nieomal wyleciałem przez wagarowanie, to czułem coś podobnego. Albo wtedy, jak wręczyli mi foldery najlepszych uczelni, żebym tak jak oni, został lekarzem, a ja... No, uciekłem do wojska — chyba nie zdawał sobie wcześniej sprawy z tego, jak musiał ich ranić tymi swoimi decyzjami. Nie to było jednak teraz ważne, tak jak i jego historie — liczyła się tylko Lisa. — Rodzice są na pewno szczęśliwi, że zamiast zajmować się imprezami i łamaniem serc, poświęcasz się tak ambitnie czemuś ważnemu — cóż, a przynajmniej on jako ojciec postrzegałby to właśnie w ten sposób, nie żałując ani grosza na rozwijanie pasji swojego dziecka. Bez względu na to, czy przynosić to miało jakieś znaczne rezultaty. — Wszyscy jesteśmy z ciebie dumni Lis, bez względu na medale, jakie posiadasz — rzucił stanowczo, bo wątpił by ktokolwiek z ich rodziny wymagał od niej wyłącznie samych sukcesów. I nawet jeśli nie wiedział, co jeszcze mógłby powiedzieć, by jakoś ją wesprzeć, wolałby skupić się wyłącznie na tym jednym temacie, pomijając te swoje własne zawirowania.
Lisa, ja... go zostawiłem tam, no i to przeze mnie poszedł na tamtą akcję zwiadowczą, na której wszystko się zjebało i... — ciężko było odpowiednio dobierać słowa spośród tych, które lawirowały w nieokiełznanym chaosie. Był przerażony, po prostu. — No i jeszcze jak wrócił, to mu powiedzieliśmy z Is o tym ślubie i dziecku i wiesz, on jej najpierw powiedział coś w stylu, że powinna lepiej wybierać, a potem kazał się jej wyprowadzić... Bo jezu, to głupie, nie wiem czemu w ogóle mieszkaliśmy w jego domu — cóż, Lisa niepotrzebnie pytała, bo cała ta afera była nazbyt skomplikowana. — No i wiesz, nie odbiera, unika mnie... Wiem, że sporo osób mnie nienawidzi, ale nie sądziłem nigdy, że Danny dołączy do tego grona — bez niego nie posiadał już jakichkolwiek przyjaciół, ale nie o to chodziło. Po prostu przyzwyczajony do jego obecności w swoim życiu nie potrafił zaakceptować tak wielkiej zmiany.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Uniosła kącik ust do góry, kiedy zgodził się na jej prośbę. Tyle jej wystarczyło. Nigdy niczego jej nie brakowało, bo rodzice mieli pieniądze, ale przy tym przyłożyli się do tego, aby ich dzieci nie były rozpieszczone i nie wyszukiwały sobie coraz to nowszych podmiotów pożądania. Dla Lisy największą wartością była rodzina, no i sport oczywiści, poza tym świat mógł się nie liczyć, a przynajmniej do momentu, w którym Remy nie zaczął odgrywać w jej życiu tak znaczącej roli, jak teraz.
- Całkiem nieźle ci idzie - pochwaliła spoglądając na niego z ciepłem w oczach. Ufała mu. Naprawdę. Gdyby słowa przychodziły jej łatwiej na pewno powiedziałaby mu o wszystkim, ale też... nie chciała go niczym martwić, wiedząc przecież, ile sam ma na głowie. Ślub, narodziny dziecka... jaką byłaby siostrą, gdyby zawracała mu w takiej chwili głowę czymś gorszym, niż te wszystkie lustra? Poza tym o problemach z jedzeniem... się nie mówiło. Z resztą ona nie traktowała tego, jak problemy. Po prostu czasem nie jadła, bo się stresowała, innym razem jadła zbyt wiele i musiała się tym zająć... ale nad wszystkim panowała. Miała to pod kontrolą, nie było w tym nic niezdrowego.
- Z ciebie też na pewno są dumni... ja jestem - uśmiechnęła się nieśmiało, chociaż jego słowa wiele jej dały, nawet jeśli wciąż potrzeba pokazania, ile jest warta, była w niej mocno zakorzeniona. To niezdrowe parcie na zwycięstwo, na sukces, jakby nic innego się nie liczyło... kiedy wpadła w taki wir? Nie potrafiła wskazać daty. - Poza tym wszyscy się cieszą, że jesteś tutaj, z nami, w Lorne Bay i myślę też, że przynajmniej tymi swoimi wagarami zyskałeś jakieś historie, które możesz opowiadać... ja byłam nudziarą - chciała chyba trochę rozładować napięcie, które pojawiło się przy takich tematach. Z drugiej strony nie mogła przewidzieć, że temat Geordana całkowicie to uniemożliwi. Słuchała wszystkiego i czuła, jak coraz trudniej jej się oddycha. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, więc po prostu zbliżyła się i złapała go za dłoń, by kciukiem potrzeć jego skórę.
- Judah... żyjecie. Obaj - zaczęła od tej oczywistości, ale naprawdę istotnej. - Musiałeś ratować siebie i kto wie, może gdybyś go tam nie zostawił, teraz oboje bylibyście martwi - nie podobały jej się słowa, które wypowiadała, sama myśl o śmierci brata napawała ją lękiem, ale musiała to z siebie wyrzucić. - Jest zły i pewnie jeszcze długo będzie, traumy potrafią siedzieć w kimś przez wiele miesięcy, a nawet lat, ale... on wciąż jest twoim przyjacielem, a ty jego. Po prostu potrzebujecie czasu... być może cała wasza trójka, aż nie odnajdziecie się w nowych realiach - i po tym jak to już powiedziała, nieśmiało wtuliła się w brata, wierząc, że tym niepewnym objęciem doda mu nieco sił albo po prostu pozwoli mu na słabość, cokolwiek, byleby wiedział, że nie jest sam.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Wolałby zająć się jej problemami, nawet jeśli na samym początku demaskacji swych tajemnic zgodziliby się, by nie określać tej jej dolegliwości tym właśnie słowem. Problemem. Skupienie się jednak na zaburzeniach odżywienia, o których wiedział kompletne nic, pomogłoby mu jednak nabrać odpowiedniego dystansu do własnego życia i spraw, których powagę sam eskalował. Być może by jej nie pomógł, nie tak, jakby się tego od niego oczekiwało, ale przynajmniej Lisa miałaby w nim jakąś zaufaną osobę, a to już coś. I może on sam dzięki temu nauczyłby się żyć w tym nowym świecie, do którego wciąż, po roku, nie potrafił przywyknąć. Póki co były jednak lustra, którymi udowodnić miał jej, że o cokolwiek by nie poprosiła, przystałby na to bez zbędnych wymówek czy pretensji.
Uśmiechnął się na jej słowa, a potem, gdy poczęła mówić o wojnie, wzrok ulokował w którymś z mocowań, by niczego niepotrzebnego jej nie zdradzić. Bo nienawidząc tamtego życia pragnął do niego wrócić. Byłoby to ucieczką, a jakże, więc póki co wzbraniał się przed wykonaniem odpowiedniego telefonu. — Ty, nudziarą? Niemożliwe — zaśmiał się na ten oksymoron, bo jednak nikt noszący nazwisko Westbrook nie mógł określić się taką łatką. Może i nie wagarowała tak, jak on, ale to przecież tylko dlatego, że nie miała takiego swojego Geordana. Był jednak pewien, że miała w zanadrzu dużo ciekawych i wesołych opowieści, tyle że może po prostu nie potrafiła spojrzeć na nie jeszcze obiektywnie? Dla niego każdy szczegół jej życia, którym się z nim dzieliła — czy to teraz, czy kiedy wymieniali ze sobą listy — był niezwykle fascynujący i ważny. Nie spodziewając się tego nagłego gestu, spochmurniał jeszcze bardziej, bo naraz te jego kłopoty w najważniejszej z wszelkich jego przyjaźni, zdały się mu znacznie poważniejsze. W serce jego wkradła się więc panika, a mu pozostawało mieć nadzieję, że Lisa tego nie spostrzeże. — I może tak miało być Lisa, może powinniśmy byli tam umrzeć — mruknął posępnie, wzrok wbijając w ziemię. Skinął jednak głową na jej słowa, a potem pogłębił ten uścisk, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo go potrzebował. I tych obietnic, że będzie dobrze, bo musi, bo po prostu wszystko wymaga czasu, ale… Choć była jedna jeszcze kwestia, którą mógłby z nią omówić, odegnał od nich już te poważne sprawy i dokończył montaż luster, starając się o to, by rozmowa ich znów tyczyła się wyłącznie kwestii przyjemnych.

koniec <3

Lisbeth Westbrook
ODPOWIEDZ