sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
Zatrzymała skuter tuż przed gankiem sporego domu. Był większy od chaty Hirschów, a jednak zamieszkiwało w nim o wiele mniej osób. Pod takim dachem łatwiej było znaleźć się z dala od ludzi, czego Shiva mogła zazdrościć mieszkańcom. Zrobiłaby to, gdyby nie szybsze kołatanie serca wywołane przez świadomość tego, kto mieszał na farmie.
Cicho liczyła na to, że jedzenie zamówiła Harper, przyjaciółka Phoenix, z którą niewiele rozmawiała. Znała ją głównie z widzenia; obserwowała i czasem słuchała tego, o czym rozmawiały z siostrą, ale nigdy nie poznała jej bliżej. Po prostu czuła się dziwnie na myśl, że miałaby wchodzić z butami w relacje z kimś, kogo znała któraś z Hirschównych. Czuła wtedy, że to nie byli jej znajomi a którejś przyszywanych sióstr i tylko z powodu znajomości z Phoenix, Olivią albo Tianą byli dla niej mili. Niemożliwe, żeby byli mili tak po prostu. To by się nie kleiło.
Drugą opcją, której się obawiała i zarazem paradoksalnie chciała, żeby się spełniła, było spotkanie Vanessy. Każdy znał to imię. Shiva dość często wypisywała je na kubku do kawy lub w myślach, kiedy gorący napój podawała w filiżance a nie papierowym kubku.
Vanessa była wysoka, niezwykle kobieca i zbyt ładna, żeby być prawdziwą osobą na padole, w którym przyszło żyć Shivie. Była czymś nieosiągalnym, a jednak zbyt częstym w otoczeniu Ventress, żeby umieć to zignorować albo przestać myśleć, jakby jej się żyło gdyby była właśnie tą dziewczyną.
Tą samą, która na nieszczęście Shivy, otworzyła drzwi.
- Frogs Restaurant. Zamówienie. – Jakby nigdy nic wcisnęła dziewczynie torbę z jedzeniem i odwróciła się z myślą natychmiastowego odwrotu. Wstydziła się, bała i zarazem była podekscytowana. Gdyby mogła, wpatrywałaby się w Vanesse bez końca, ale łatwiej było to robić zza lady w kawiarni niż bezpośrednio w progu drzwi.
Zatrzymała się i zamarła, kiedy została przywołana.
Racja – nie wzięła zapłaty.
Dłuższą chwilę stała w miejscu. Musiała wyglądać dziwnie i im dłużej stopami przylegała do ziemi tym trudniej było się odwrócić. Na pewno wyszło głupio, ale kiedy już zdecydowała się ruszyć i podejść do drzwi, przez cały czas patrzyła pod nogi.
Problemem nie była tylko obecność Vanessy, ale fakt, że całkiem niedawno na torbie z jedzeniem Shiva narysowała (dla zabawy) coś bez związku z czymkolwiek. Nie chciała tym niczego przekazać. Po prostu rysowała to, co jej przyjdzie do głowy (klik).

Vanessa Corrente
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
  • #6
Dziś był ten dzień! Był dosyć często, ale obowiązkowo jeden na tydzień być musiał kiedy to przez pół nocy będzie grała ze swoją grupą - dla rozrywki i pracy by potem pociąć całe nagranie i zrobić kilka filmów na youtube. Należało się więc dobrze przygotować by nie paść w połowie, a kucharką była taką sobie. Nie żeby aż tak tragiczną, ale zamówienia to łatwiejsza sprawa - zwłaszcza jak się serio nie chciało jedzenia robić. I tak, zamówiła z kilku miejsc, różne rzeczy, ale serio lubiła Frogs Restaurant. Bywała tam częściej niż w innych miejscach. Zwłaszcza od czasu kiedy miała wrażenie, iż jest prześladowana przez pewne dziewczę, które tam pracowało. Cóż za ekscytacja! Zawsze to Vanessa "miała innych na oku", a teraz była po drugiej stronie! Nawet jeśli nie było to prawdą, a Corrente zwracała na siebie jedynie uwagę to i tak już swoje przemyślenia miała na ten temat. Wciąż co prawda posiadała za mało informacji, ale może się to zmienić w najbliższym czasie. Sam los zesłał tu bowiem dzisiaj właśnie z dostawą, więc szkoda było okazję stracić. Szczegół, że równie dobrze okazja mogłaby się nadarzyć jutro kiedy wstąpiłaby na kawę.
- Dzie... - nawet nie zdążyła się przywitać kiedy wepchnięto jej zamówienie w ręce. Takich pracowników to ze świecą szukać! Dostarczyć i wracać. Nawet pieniędzy nie brać. Złoto! No, ale bywała w tej restauracji, więc w tym wypadku nie mogła tą złą być. - Halo, halo! Zaczekaj! Nie płaciłam online! - w sumie nie miała pojęcia czy w ogóle była taka opcja bo zamawiała na telefon. Nawet nie wiedziała czy da się online. Telefon sprawdzona sprawa. A ona miała chwilę na te przemyślenia bo dziewczynie się nie spieszyło. Przeurocze. Dlatego powitała ją z powrotem promiennym uśmiechem. - Pewnie masz sporo zamówień. Nie zawsze trafisz na kogoś tak uczciwego jak ja, więc trzeba uważać - trochę daleko jej było do uczciwości, ale nikt nie był w stu procentach szczery. Zwłaszcza jak o pieniądze chodziło. - Może wejdziesz na chwilę? Zostawiłam portfel w kuchni, a to po drugiej stronie domu. Nie chciałabym aby capnął Cię jakiś aligator - co prawda jeszcze ich nie widziała w tej okolicy, ale już się zdarzało, że wędrowały za daleko. Przy tym nawet nie poczekała na odpowiedź, a po prostu weszła w głąb domu, zostawiając drzwi otwarte. - Shiva, zgadza się? - zapytała wciąż ze swym uśmiechem, idąc tyłem by zerkać na dziewczynę... z ciekawości czy na nią w końcu spojrzy. Tak, zdecydowanie się Nessie nie spieszyło do płacenia. Była przekonana, że jak tylko zapłaci to dziewczyna czmychnie jak przed chwilą, a chyba nic się nie stanie jak zabierze jej parę minut? Samo imię poznała niedawno. Po prostu zapytała kogoś przy ladzie. Wina niecodziennej, dobrej kawy oraz rysuneczków, które wzbudzały ciekawość

Shiva Ventress
sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
Brakowało jej słów. Nie wiedziała, co powiedzieć, ale wyglądała tak, jakby bała się otworzyć buzię. Cały czas wodziła wzorkiem na boki i na domiar złego w dłoniach zaczęła miętosić końcówkę materiału szerokiej koszulki. Wyglądała jak mały chłopiec w przydużych ubraniach. Gdyby nie długie włosy na pewno sporo osób miałoby problem z identyfikowaniem jej płci, czym ani trochę się nie martwiła. Nie chciała, żeby ktokolwiek widział ją inaczej ubraną. Tak było dobrze. Czuła się bezpieczniej i pewniej niż gdyby miała znów nakładać na siebie obcisłe i dopasowane bluzki.
- Wolałabym....nie; utknęło w gardle zanim Vanessa wspomniała o aligatorach. Odruchowo zerknęła przez ramię pewna, że jeden z nich czaił się na zewnątrz. To wcale nie byłoby takie złe w porównaniu z możliwością spotkania w tym domu Harper albo Poppy, jej dawną przyjaciółkę, którą źle potraktowała. Wiedziała przecież, że wszystkie trzy się znały. Śledziła ich na portalach społecznościowych nie jak jakiś maniak, ale od czasu do czasu lubiła oglądać czyjeś życia zwłaszcza, że Corrente wydawała się kimś, kim sama mogłaby być. Byłaby nią, gdyby nie pewne wydarzenia, które całkowicie zmieniły postrzeganie siebie (w świecie) przez Ventress.
- Tak - Słysząc swoje imię pośpiesznie spojrzała na Vanesse tak, jakby to nie od niej pochodziły te słowa. W ciemnych oczach pojawiła się iskierka podniecenia tym, że dziewczyna znała jej imię, lecz szybko jak się pojawiła tak zniknęła. Wzrok od razu powędrował w dół. Poczuła się głupio i jednocześnie kątem oka doszukiwała się okazji, żeby wreszcie znów spojrzeć na właścicielkę domu.
Chciała na nią patrzeć, ale niekoniecznie wtedy, kiedy i Vanessa patrzyła na nią.
Ciekawość jednak wygrała. Znów uniosła wzrok i ponownie napotkała spojrzenie dziewczyny, dlatego odwróciła się, ale już nie wbijała oczu w podłogę. Z ciekawością rozejrzała się po widocznych z tego miejsca pomieszczeniach.
- Widziałam twój kanał na youtube – stwierdziła korzystając z okazji, że choć na chwilę dziewczyna zniknęła z jej oczu. Ledwie na trochę, ale to wystarczyło dla Shivy, która nabrała nieco więcej pewności siebie. Łatwiej było mówić do kogoś, kogo się nie widziało (udowodnione naukowo). – Wymiatasz – dodała znów odwracając wzrok w bok. – Pewnie dużo na tym zarabiasz. – Nie znała się. Równie dobrze mogła bredzić zwłaszcza, że mówiła cokolwiek byleby wypełnić krępującą dla niej ciszę. Nie lubiła takich sytuacji, bo wiedziała, że palnie coś od dupy i potem będzie żałować. A przecież nie chciała, żeby Corrente się z niej śmiała; to nic, że od wejścia zachowywała się jak aspołeczna wariatka.

Vanessa Corrente
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
Osobiście zawsze uważała, że niektórzy wyglądają uroczo w za dużych ciuchach. Shiva wliczała się do tej grupy. Sama Vanessa lubiła w takich chodzić od czasu do czasu bo były mega wygodne, ale na co dzień jednak ubierała się bardziej w dopasowane rzeczy, jak i dzisiaj. Wiedziała jednak co to wygoda i uważała, że każdy powinien nosić to co chce - o ile nie obraża to innych rzecz jasna bo różni ludzie bywają.
- Ha, widziałam! Podniosłaś wzrok. Dobrze. Lepiej byś na nic tutaj nie wpadła. Gdzieś jeszcze walają się pudła po przeprowadzce bo nie chciało mi się ich wynosić - trzeba pochwalić! Zwłaszcza, że jak zauważyła to było pierwsze spojrzenie dziewczyny dzisiejszego spotkania. Co prawda nie trwało super długo, ale zawsze coś. Już w restauracji dało się zauważyć jak Shiva jest nieśmiała. Czy to dobre słowo? Takie było w przeczuciu Corrente, a uciekanie wzrokiem ładnie to potwierdzało. Tym bardziej podobało jej się, że ktoś taki próbuje się przebić swymi rysuneczkami, które zawsze ją albo bawiły albo ciekawiły - albo jedno i drugie. Na pewno uwagę zwracały.
- O? - odruchowe zaskoczenie z uśmiechem kiedy na chwilę zniknęła, ale usłyszała jakże super informację. Co prawda momentalnie wróciły myśli prześladowcze, ale te myśli były dla Nessy jak chleb powszedni. Nowe do kolekcji! - Awww, dziękuję! Staram się. Nie każdy to docenia. Przyznam szczerze, że mam z tym sporo zabawy i lubię to robić, ale też ciężkie praca. Czasem mam materiału na sześć godzin i muszę to zmontować tak by było krótsze i interesujące. Miło spotkać kogoś komu się podoba mój kanał - zadźwięczała radośnie bo i zdarzyło się na fanów czasem trafić - zwłaszcza na wyjazdach głównie - ale w okolicy to jednak rzadkość. No i kto nie lubił pochwał? Vanessa lubiła! Dzięki temu wiedziała, że daje radę i nie żałowała wybranej ścieżki kariery. - Hmm... Różnie bywa. Czasem jest lepiej, a czasem gorzej. Na luksusowy jacht raczej sobie nie pozwolę, ale z głodu nie umrę - przyznała z uśmiechem i prawdę mówiąc trochę to zaniżała bo mogła sobie pozwolić na lepszy domek, ale chciała mieszkać ze współlokatorami, Harper zrobiła na niej dobre wrażenie i nigdy na farmie nie mieszkała, więc po prostu ją to mega ciekawiło.
- A jak to z Tobą jest? Nie myślałaś by wydać jakąś opowieść obrazkową? Z tych arcydzieł, którymi mnie raczysz na opakowaniach to uzbierałoby się trochę. A są naprawdę fajne. Jeden z głównych powodów dzięki czemu Frogs jest w topie moich ulubionych miejsc - gdzie indziej nie rysowali na opakowaniach, i to regularnie, i to tak ładnie! Zawsze była ciekawa co się może trafić i od dłuższego czasu chciała pogawędzić z odpowiedzialną za to artystką. Nawet jeśli robiła to dla zabawy i dla każdego.

Shiva Ventress
sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
Speszona szybko opuściła wzrok czując jak policzki robią się ciepłe ze wstydu. Wiedziała, że nabrały różowej barwy niechcianych rumieńców, których wolałaby się szybko pozbyć niż żeby Vanessa je widziała. To mogło oznaczać kolejny komentarz pakujący ją w otchłań kolejnych dziwnych uczuć, przez które ucieknie w popłochu nie przejmując się zapłatą. Była gotowa założyć kasę ze swych oszczędności byleby tylko uniknąć kolejnych kompromitacji w obecności dziewczyny.
Powstrzymała się przed odruchami lękowymi i stała w miejscu w korytarzu tuż przy drzwiach, żeby jednak w razie czego móc uciec. Rozmowa z ludźmi, których tak naprawdę nie znała (jedynie z mediów społecznościowych) i zarazem oni nie znali jej, było dla Shivy niezwykle trudne. Inaczej zachowywała się przy rodzinie i znajomych a inaczej przy obcych. Niby to normalne, ale u niej zachowania te były mocno skrajne tak, jak uczucia mącące w jej głowie. Z jednej strony miała ochotę pójść za Corrente i opowiedzieć jej jak świetnie poradziła sobie w grze z ostatniego nagrania a z drugiej bała się, że to doprowadzi do rozmowy (a jak wiadomo rozmowa polega na obustronnym zaangażowaniu i zadawaniu pytań, których Shiva chciała uniknąć).
- Ktoś ci przy tym pomaga? – zapytała o kanał wciąż mówiąc nieco głośniej, bo stała przy tych drzwiach jak niechciany gość, a jednak w tym wszystkim zapomniała o pracy i o możliwe dostawie, która czekała na nią w restauracji. Cóż, nie od dziś było wiadomo, że kiepski z niej pracownik.
Przełknęła ślinę i zrobiła mały kroczek do tyłu tym samym zbliżając się do drzwi. Zawstydziła się jeszcze bardziej nie mając pojęcia jak zinterpretować słowa Vanessy. Miała w głowie milion myśli z czego większość na pewno nie była prawdą.
- To tylko bazgroły. Nic wielkiego. – Gdyby mogła opuściłaby głowę aż po same stopy. W boku wyglądała jak zbity pies, który bał się do czegokolwiek przyznać zwłaszcza, że rozchodziło się o jej rysunki, które naprawdę jej zdaniem nie były wybitne. Te prawdziwe, które ją wyrażały chowała w specjalnym zeszycie i nikomu go nie pokazywała. – Spełniam się jako baristka w kawiarni – kłamała jak z nut, co łatwo było ukryć, kiedy lawirowało się spojrzeniem na boki byleby znów nie zostać przyłapanym. Teraz zamierzała się pilnować i nie zerknie na Corrente choćby ta miała teraz zamiar się rozbierać.
Zacisnęła wargi szukając czegoś, co pozwoli jej zmienić temat. Musiała to zrobić, bo inaczej oszaleje czekając na pieniądze, których jeszcze nie dostała do ręki.
- Myślałam o nagraniu czegoś innego? Jakiejś kryminalnej przygodówki z mrocznym klimatem? – zapytała, bo sama uwielbiała horrory i z chęcią zobaczyłaby jak ktoś przechodzi podobną grę. – Albo dałabyś ją do przejścia znajomym, którzy boją się horrorów. Ich reakcje na pewno byłyby zabawne. – Sama przestała się bać jakiś rok temu. Karmiła się taką ilością horroru, że ciężko było ją przestraszyć, chociaż nikt nie powiedział, że jak na żywo zobaczy zwłoki to nie oszaleje. Rzeczywistość a fikcja to dwie różne sprawy.

Vanessa Corrente
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
Nie sądziła, że może kogoś zawstydzać. Co prawda zdarzało się robić to celowo, ale nie chciała znęcać się nad Shivą w jakikolwiek sposób! Nie jej wina, że samo zachowanie dziewczyny było takie urocze. A i tak się powstrzymywała - o dziwo - od większych komentarzy. Tak, nie było tego pewnie widać, ale potrafiła się czasem pilnować. Nie żeby tak sto procent, ale zawsze czegoś dało się uniknąć - mimo, że sama lubiła prosto z mostu mówić wszystko.
Tymczasem Vanessa nie miała nigdy problemów z zagadywaniem innych. Nawet uważała, że dzisiejsza próba ucieczki dostawczyni bez odebrania zapłaty była wielkim plusem bo mogły wreszcie troszkę pogawędzić! Dzięki temu może będzie miała okazję czegoś się o dziewczynie dowiedzieć. Nie oczekiwała wielkich cudów, ale już od jakiegoś czasu ją ciekawiła ta osóbka. Niepozorna, a wysyłająca jakieś sygnały, o. Trzeba się więc było zainteresować.
- Teoretycznie tak. W większości sama nagrywam, wiadomo i edytuję całość, ale zdarza się, że nie mam czasu albo coś wypadnie, więc mam znajomego edytora, który pracował jak na razie przy jakichś dwudziestu procentach mojego kanału - kiedy zaczynała robiła wszystko sama sto procent i do dzisiaj w sumie wciąż tak było, ale od tamtego czasu dzięki temu nauczyła się wiele. Tak samo jak i grupie, z którą grała, a i część z nich miała swoich edytorów, więc w razie problemów wiedziała, gdzie się zwracać. Starała się jednak robić swoją pracę od początku do końca, no ale czy chciała czy nie to różne zdarzenia losowe się pojawiały.
- Nie gryzę jak co - zabrzmiała wesoło, wychylając się zza ram przejścia do kuchni co by spojrzeć na dziewczynę. - Ale ogarniam. Przestrzeń osobista i ciężko powiedzieć na kogo się trafi przy dostawie, więc bezpieczeństwo najważniejsze. Dobra robota! - pochwaliła, pokazując kciuk górę. Nie mogła powiedzieć szczerze, że przy niej nikomu nic nie grozi, ale Shiva była bezpieczna. Rozumiała jednak chęć, która nakazywała jej mieć wyjście blisko siebie.
- Dla Ciebie bazgroły, a dla mnie interesujące rysuneczki, których nie sposób przeoczyć. I to w dobrym znaczeniu. To sprawia, że chce się tam wracać - przyznała z uśmiechem bo jeszcze się okaże, że przez to Shiva zaprzestanie swych popisów, a szkoda by jej było! Skoro jednak spełnia się jako kelnerka to powinno zależeć na powrocie klienteli, o. Mimo, że Nessa była przekonana, iż dziewczyna dałaby radę zdziałać o wiele więcej ze swym talentem. - O... coś mi wpadło. Nie chciałabyś dodatkowo zarobić? Nic podejrzanego. Wszystko zgodnie z prawem - od razu by powiedziała o co chodzi, ale dobrze było się zorientować czy Shiva w ogóle chce wysłuchać propozycji.
- O? Hm... Jak Alana Wake? Albo Outlast? - zastanowiła się, znikając z powrotem w kuchni w celu znalezienia portfela. - Nie głupi pomysł. Pewnie bym obudziła cały dom krzykami - zaśmiała się. Osobiście uważała, że dałaby radę, ale jump scary to co innego. - Widziałam w sumie też takie grupowe gry horrowe. A reakcje faktycznie byłyby najzabawniejsze. Nie próbowałam jeszcze tego, więc pomysł super i myślę, że mogę spróbować. Jak zobaczysz pierwszy horror u mnie to będzie dedykowany Tobie - odrzekła wesoło i już była ciekawa jak wyjdzie ten kontent! Musi się oczywiście rozeznać w tytułach jeszcze, ale zawsze chętnie opinii innych wysłucha. No i proponował to ktoś kto ją ogląda, więc ufała bardziej!

Shiva Ventress
sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
Zapomniała o tym, że była w pracy. Przejmowała się bardziej swoją obecnością w domu Vanessy jak i samą dziewczyną, która krzątała się nieopodal w poszukiwaniu gotówki niż tym, że mogłoby jej coś grozić jako dostawcy. Nie bała się. Raczej przejmowała tym, że została zauważona. Wolała kryć się w cieniu albo jak teraz stać przy drzwiach i gdyby to nie wyglądało głupio, to przykleiłaby się do nich jak glonojad do szyby z nadzieją, że dzięki temu jej nie widać. To dlatego na kolejne słowa dziewczyny o tym, że nie gryzła, Shiva nieświadomie zrobiła krok w tył plecami przylegając do drzwi. Szkoda, że nie mogła się w nich schować. Stać się częścią płaskiej powierzchni i po prostu obserwować wszystko z boku bez rzucania się w oczy.
- To ostatni raz – szepnęła pod nosem, czego Vanessa nie mogła usłyszeć. Co najwyżej jakiś pomruk, na który zwróciła uwagę. – To ostatni raz – powtórzyła głośniej. – Już nie będę pracować w restauracji. – To była tylko dorywcza robota, dodatkowe doświadczenie w CV i nic więcej. Zresztą i tak nie starała się jakoś bardzo. Nie zostałaby pracownikiem miesiąca. Nikt nie będzie za nią płakać.
Czemu miałoby nie być zgodne z prawem?; zapytała w myślach, ale nie powiedziała tego na głos.
- Jak dorobić? – zainteresowała się, chociaż od razu skarciła się za to w myślach.
Bierz kasę i spadaj! Chciała, ale nie mogła, bo jeszcze żadnej gotówki nie dostała.
Zaczęła młócić palcami materiał przydużej koszulki, którą cały czas ściskała.
- Albo klasyki jak Post Mortem albo Still Life. – Miała świadomość, że wymienione przez nią gry nie posiadały tak dobrej grafiki jak te nowsze. Jednak to były pierwsze tytuły, z którymi miała do czynienia a sentyment nie pozwalał o nich zapomnieć. Do tej pory wracała do nich, kiedy tylko miała wolną chwilę oraz chęć odświeżyć sobie tego samego odgrzewanego kotleta.
Zamarła słysząc o dedykacji. Ta dziewczyna kiedyś doprowadzi ją do zawału a przecież Shiva była młoda. Chciała jeszcze trochę pożyć wierząc, że kiedyś nie udusi się przez brak inhalatora.
- Nie musisz. – Pokręciła głową i jeszcze niżej opuściła głowę w dół. – Proszę, nie rób tego. Nie chcę. – Bała się, że przez to ludzi z miasteczka będą mieli pretekst, żeby do niej zagadywać. Wolała tego uniknąć zwłaszcza, że już powoli część zapominała o jej odchyłach w liceum. Nadal je miała, ale przynajmniej nikt ich nie widział, więc i też nikt się nie czepiał. – Wolę, że nikt o tym nie wiedział. – Przesadzała. W swej głowie stworzyła wizję tego, jak Corrente wymienia ją z imienia i nazwiska, do czego wcale nie musiało dojść. Możliwe, że dziewczyna nie to miała na myśli. Że mówiła czysto hipotetycznie albo po prostu, że Shiva ma się tego domyślić, że filmik był dla niej (ale bez podawania nazwisk). A jednak strach przed tym był silniejszy i to on wymyślał te wszystkie bzdury w głowie Ventress.

Vanessa Corrente
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
Hm... Nie uważała siebie za tak straszną by przed nią uciekać. Co prawda ideałem nie była i zrobiła kilka rzeczy, z których niektórzy dumni by nie byli - jej nie wzruszało - no, ale ogólnie to uważała siebie za dosyć towarzyską osóbkę. W dodatku starała się nie naruszać przestrzeni osobistej, więc strach przed obcymi był dla niej dosyć logiczną opcją.
- Hm? - aż należało przerwać poszukiwania i przyjrzeć się dziewczynie. - Ostatni raz? Dlaczego? - i się zmartwiła. Tak jak rozumiała zmianę pracy, ambicje itp., tak będzie jej szkoda bo to mogło znaczyć koniec ciekawych rysuneczków i samej obecności Shivy! A już się zdążyła przyzwyczaić i polubiła wpadanie tam na co nieco. Teraz nie będzie to to samo.
- Cóóóż... Nie chciałabyś spróbować porobić miniaturki na kilka moich przyszłych filmików? Wiesz, takie co się wyświetlają jako pierwsze, gdy widzisz nowy film na youtube. Nie musisz teraz decydować. Nie musi to też być stała współpraca, ale jakbyś była zainteresowana to można spróbować zrobić jedną czy dwie i sama uznasz czy by Ci odpowiadało - odrzekła z ciepłym uśmiechem i znowu w kuchni zniknęła, dając Shivie chwilę na pierwsze przetrawienie propozycji. Nie żartowała też z tym, iż nie oczekiwała natychmiastowej odpowiedzi. Nawet lepiej jak się teraz nie zdecyduje to Nessa miała wrażenie, że mogłaby bardzo łatwo odmówić - o czym świadczyła postawa chęci ucieczki. A z dala od tego domu może Shiva by się zgodziła? Nie zaszkodziłoby chyba spróbować? Nie mogła jej zmusić, no ale miała nadzieję, że od razu kosza nie dostanie.
- O rety! Pamiętam Still Life! Nieco jak przez mgłę, ale pamiętam, że widziałam jak ktoś kiedyś w to grał. Całkiem mi się podobało - i słychać było ekscytację w głosie bo jakby nie ta dzisiejsza wizyta to pewnie dalej by nie pamiętała, że serio grę pamięta i w zasadzie ciekawie byłoby tego spróbować. - Post Mortem nie znam, ale jak wymieniasz w zestawieniu ze Still Life to najwyraźniej również warte zerknięcia. Twoje zdanie jest lepszym rozeznaniem niż internet - przyznawała wesoło bo to zawsze lepiej tak z pierwszej ręki usłyszeć co by chciano zobaczyć. No, a sama Nessa starała się pod uwagę brać zdanie fanów. W dodatku sam pomysł z horrorami uważała za super odmianę! Oczywiście nie stanie się kanałem tylko z grami horrorowymi, ale będzie to swego rodzaju urozmaicenie i kto wie, może jej się spodoba? Jak widać była na to całkowicie otwarta.
- Okej, okej. Głęboki wdech. Nie wymienię cię z danych osobowych, wyglądu, ani niczego. Może rzucę po prostu, że dedykuję pewnej osobie i ona wie, że o nią chodzi? - na pewno doda więcej kolorów do dedykacji, ale słysząc reakcję Shivy chciała ją zapewnić, że nikt nie musi wiedzieć, że o nią chodzi. To będzie tylko między nimi dwiema, o. Po prostu uważała, że dziewczyna zasługuje chociażby na taki drobiazg za sam ciekawy pomysł.

Shiva Ventress
sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
- To miałoby mieć związek z grami? – zapytała może trochę głupio, ale wątpiła aby jej obrazki przebiły miniaturki, które robiło się przez samego youtube’a zwłaszcza, że gry byłyby o wiele lepsze graficznie niż jej bazgroły na kartkach. – Wiesz, że rysuje ołówkami i nie mam elektronicznego rysika? – Nie odmawiała. Uważała, że to kusząca propozycja, o ile będzie to mogła robić w swoich czterech ścianach, czyli w bezpiecznej strefie z dala od ludzi. Musiała jednak dać Vanessie do zrozumienia, że skany rysunków nie będą aż tak dobre jakościowo jak jego pierwowzory a Shive nie było stać na elektroniczny profesjonalny sprzęt, który – swoją drogą – odbierał rysunkom duszę. Tylko, czy do miniaturek potrzebna była dusza? Niekoniecznie, ale to wciąż nie zmieniało faktu, że Ventress nie posiadała żadnego odpowiedniego do tego sprzętu. Była dziwna, aspołeczna, strachliwa i biedna; dobra reklama.
- Ma ciekawy klimat – wyznała, ale nie była pewna, czy Corrente interesuje jej zdanie. Shiva lubiła gry, ale nigdy nie narzekała na ich jakość czy grafikę. Nie była wymagająca. Potrzebowała klimatu i to w Still Life dostawała wraz z zagadką, którą trzeba było rozwiązać. Ciekawą zagadną z horroru, które uwielbiała, więc tym bardziej przepadała za tego typu grami. Trochę kryminału i trochę strachu. – Niekoniecznie. Kto co lubi. – Dziwnie było słyszeć, że jej zdanie się liczyło. – Teraz jest tyle gier i ulepszonych wersji wszystkiego, że nikt już nie sięga do staroci. – Wzruszyła ramionami, jakby to ją mało interesowało, ale tak naprawdę ona sama była zbyt sentymentalna i uwielbiała stare rzeczy. Mniej chętnie podchodziła do nowości. Nie zabierała się za nie od razu. Czasami wolała wrócić do tego, co już przeszła, obejrzała albo posłuchała, kiedy inni biegali za nowościami jak wariaci.
Miętosiła w dłoni końcówkę koszulki bojąc się konsekwencji dedykacji. Normalna osoba cieszyłaby się z tego zaszczytu, ale ona widziała w tym potencjalne zagrożenie. Nie chciała zostać zauważona. Pragnęła zniknąć, być duchem a teraz.. działo się całkowite przeciwieństwo tego wszystkiego.
Niepewnie kiwnęła głową cały czas wodząc wzrokiem po podłodze.
- Mogę już te pieniądze? Jestem w pracy i szef się wkurzy, że tak długo nie wracam. – Była pewna, że tak się stanie. Wprawdzie nie należała do pracowników roku i wiele rzeczy olewała, ale ta cała sytuacja była dla niej na tyle niekomfortowa, że chciałaby już uciec. – Napiszę do ciebie. – W sprawie ewentualnej pracy, o której rozmawiały. O wiele łatwiej Shivie będzie rozmawiać przez sieć niż na żywo.

Vanessa Corrente
Fałszerz/Youtuber — Shadow/internet
23 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Ma najlepszą pracę ever bo może grać w gry cały dzień i jeszcze na tym zarabia od dobrych paru lat - popularna na yt. Za to nieoficjalnie podrabia innym dokumenty i prześladuje swoje obiekty westchnień.
- Zazwyczaj. W większości. Ale wszystko zależy od tego co się będzie działo na filmiku - zastanowiła się bo jednak 99% jej kanału to gameplaye. Nie mniej jeden procent było to coś innego - jak Q&A - acz o wiele rzadziej coś takiego padało. - Mnie to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Uwielbiam jak dodajesz coś od siebie, więc to nie jest problemem - odrzekła z uśmiechem, ciekawa jak to wyjdzie. Może oczywiście się nie udać, ale lubiła nowe doświadczenia, więc jeśli Shiva będzie chętna spróbować to ona tym bardziej! Nie bała się eksperymentować. No i serio lubiła te wszystkie rysuneczki.
- Czyli to co najważniejsze! Nie ma to jak się wczuć w grze. Czasem się trafi na taką co się z tym trzeba nieźle wysilić, ale jak wciąga od początku do końca to wiadomo, że to to - potwierdziła pełna energii i chęci do zagrania w zaproponowane przez dziewczynę gry. Klimaty to było coś co Vanessa popierała w każdej produkcji. Bez klimatu to nie było... no klimatu! A trzeba coś czuć by się przejmować tym co się dzieje na ekranie/w grze! - Niektórzy niestety nie wiedzą ile tracą przez nie sięganie do czegoś co było. Oryginalne gry wypadają najlepiej. Zwłaszcza jak się w nie grało kiedy wychodziły to się odczuwa nostalgię, ale to tylko potwierdza jak bardzo były super - i miała zamiar znaleźć oryginalne gry! W sumie nie miała pojęcia czy je już odnowili, no ale widać najwyższy czas się za to zabrać. Pewnie jak tylko skończą to poleci do komputera w poszukiwaniu owych tytułów.
- To co... Jednak nie chcesz zdradzić czemu Cię już nie zobaczę tam, gdzie zawsze? - była mistrzem zagadywania, więc nie zapominała pytań jakie zadała, a jakich ktoś chciał uniknąć. Dobra... zadała to łagodniej, więc nie będzie jej męczyć jeśli wolała to dla siebie zachować, ale Nessie było szkoda tracenia takiego ciekawego zainteresowania swoją osobą z innej strony!
- Jasne. Trochę Cię tutaj przetrzymałam. Jakby był problem to śmiało możesz podać moje dane co to za klientka trzyma tak długo - dodała ze swoją wesołością i chętnie winę na siebie weźmie - bo jej wina. Przy tym wróciła z pieniędzmi w dłoni. Prawdę mówiąc znalazła portfel już dawno temu, ale ciiiii. Musiała wykorzystać sytuację, która już się mogła nie powtórzyć. Zwłaszcza, że Shiva może jej już nie raczyć jakże interesującymi i pięknymi artami. - Super. Będę czekać. Moje sociale są łatwo dostępne, ale jakbyś chciała to trzymaj numer telefonu - uśmiech z twarzyczki jej nie schodził, a jeszcze mrugnęła do niej - taki odruch! Sam numer był na bardzo widocznej kartce, ale specjalnie usadowiony między papierowymi banknotami by Shiva musiała to wziąć czy chciała czy nie. No i to nie tak, że kazała jej dzwonić, prawda? Smsy super sprawa, ale nie będzie zła jak będą rozmawiać przez internet. To po prostu morze możliwości!

Shiva Ventress
sprząta i ogarnia papiery/baristka — Winfield’s Craft/Hungry Hearts
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Jestem sobą, jestem lisem.
Jestem marnym towarzyszem.
(Jedna z przybłęd w rodzinie Winfield).
- Bo nie chcę już pracować w restauracji. – Odpowiedz była bardzo prosta. Nie chciała już być dostawcą. Wolała skupić się na pracy w kawiarni i pomocy w rodzinnej firmie. Poza tym i tak była chujowym dostawcą. Prędzej czy później by ją zwolnili, więc lepiej ubiec szefa i samej zdecydować się na ten krok. Z drugiej strony, skoro chciała uchodzić za ofiarę losu, to powinna dać się zwolnić. Musiała to sobie przemyśleć powoli gubiąc się w tym, co chciała a co powinna zrobić, żeby utrzymać wizerunek, o który sama zadbała.
- No coś ty. Nie nadaje się na klientów. – Nie chodziło tylko o klientów, ale ogólnie o ludzi. Ventress nie była kablem. Nie uważała, żeby pewne sytuacje wyszły na światło dzienne. To nie miało sensu i jedynie mogłyby przysporzyć więcej kłopotów dla niej albo dla drugiej osoby. Po co to komu? Niepotrzebne, dlatego ze spokojem przyjmie krytykę szefa, który na pewno wydrze się na nią za te opóźnienia, a później zrobią to klienci, którzy dostaną zimne dania. Nic nowego.
Znów się speszyła widząc oczko puszczone w jej kierunki. Spięła się i ostrożnie przejęła pieniądze wraz z kartką. Tak, nie miała wyboru. Musiała wziąć numer, chociaż z drugiej strony skłamałaby mówiąc, że tego nie chciała. Znała Vanesse, obserwowała ją, podziwiała i chciałaby być jak ona, więc czemu by nie mieć jej numeru? Może kiedyś się odważy i poprosi dziewczynę, żeby nieco ją zmieniła? Albo chociaż żeby pomogła jej się zmienić.
- Dzięki. – Cisnęła wszystko do kieszeni przydużych spodenek i niepewnie złapała za klamkę. Nie chciała odwracać się tyłem do dziewczyny. – I smacznego. – Dziwnie się wykręciła, żeby otworzyć drzwi, ale wreszcie jej się to udało i szybko czmychnęła na skuter, którym odjechała w kierunku restauracji szykując się już na opierdol od szefa.

z/tx2 Vanessa Corrente
ODPOWIEDZ