farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Aaron Barnard

#1

Bez męskiej ręki na farmie było potwornie ciężko, zaczęła się wiosna, a więc z dnia na dzień robiło się coraz to cieplej, Owce zaś nadal miały zimową wełnę na sobie, a to oznaczało że trzeba ją zgolić, by zwierzęta nie nabawiły się odparzeń. Jej ojciec mógł opowiedzieć w teorii co ma po kolei zrobić Cherry, szatynka widziała smutek na twarzy mężczyzny gdy na wózku siedział w oknie i spoglądał na córkę odchodzącą wraz z żoną w stronę zagrody, gdzie trzymane były beczące stwory. Pani Whitehouse też nie miała aż tak wiele siły, starzała się, na upływ czasu nie mamy żadnego wpływu. Cherry starała się zatem i przytrzymać zwierzę i je ostrzyc, ale do łatwych zadań to nie należało, bo kto lubił jak się do goliło maszynką? A owce państwa Whitehouse ewidentnie nie chciały być łyse, bo według nich to nie taka moda teraz panuje. Dlatego gdy podjechał jakiś samochód pod ich farmę to Cherry podniosła się, ocierając pot z czoła. Znała skądś to auto, ale to przecież samochód Barnarda, pamięta jak przyjeżdżali tutaj wraz z Julią. Spotkała go niedawno na cmentarzu przy grobie przyjaciółki i zamieniła z nim parę słów. Czuła się winna bo obiecała przyjaciółce że będzie miała nad nim pieczę, ale wypadek ojca, zajmowanie się farmą oraz podejmowanie się różnych prac byleby utrzymać to wszystko jakoś w ryzach sprawiało, że naprawdę brakowało jej godzin w ciągu doby by móc znaleźć jeszcze czas dla Aarona. Zdarzyło się też że gdy pojechała do niego do domu to tego tam nie było, albo zwyczajnie nie otworzył jej drzwi. Na cmentarzu wspomniała mu, że ma problemy i że czeka ją ciężkie wygalanie owiec i jeśli będzie chciał pomóc to może przyjeżdżać, ale nie sądziła że mężczyzna się tutaj zjawi. On już nie był przecież zwyczajnym chłopem ze wsi, miał wykształcenie, pracę, życie w mieście, którego Cherry mu poniekąd zazdrościła. Poza tym kto by chciał golić owce z własnej woli? A jednak zjawił się, więc kobieta w koszuli w kratę i wytartych dżinsach wyszła mu na powitanie.
- Cześć Aaron, przyjechałeś pomóc z owcami, czy zwyczajnie przejeżdżałeś obok i postanowiłeś wpaść na herbatkę? - zapytała, osłaniając oczy od słońca, bo niestety tak była teraz ustawiona, że musiała patrzeć pod słońce, a mężczyzna był przecież od niej wyższy.
happy halloween
nick
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Aaron przez te wszystkie lata, odkąd opuścił rodzinne gospodarstwo, nieco oddalił się od wszystkich związanych z tym zajęć. Wciąż nie były mu obce, bo jeśli trzeba było pomóc, to zajeżdżał do domu rodziców, ale jego rodzeństwo miało bliżej i też w pewnym okresie miało mniej obowiązków, więc od kilku lat nie od był pierwszym wyborem, gdy mała krówka pojawiała się na świecie albo gdy trzeba było zebrać jabłka w niewielkim sadzie. Nie da się jednak ukryć tego, skąd pochodzi i pewnie gdyby nie to, że w młodości zawsze przy wszystkich obowiązkach miał w kieszeni książkę, to w naturalny sposób przejąłby prowadzenie farmy po ojcu. Nieco bardziej żartobliwie można też powiedzieć, że wynikiem pochodzenia z farmerskiej rodziny jest to, że ma w szafie zdecydowanie za dużo flanelowych koszul w kratę, aniżeli powinien mieć pracownik naukowy. Teraz była idealna okazja, by założyć jedną z nich.
Po śmierci Julii, jego ścieżka, ze ścieżką Cherry, przyjaciółki jego żony, zdecydowanie się rozeszły. Jakby to był dowód, że łącznikiem w ich relacji, była właśnie Julia. Prawda była oczywiście zgoła inna. On przez jakiś czas dość mocno odcinał się od ludzi i dopiero niedawno zaczął wracać do normalnego życia, bo przecież te dla niego jeszcze się nie skończyło. Długo mu zajęło, żeby to sobie uzmysłowić, no ale w końcu się udało. Podczas ich przypadkowego spotkania w rocznicę śmierci jego żony, okazało się, że Cherry spotkało dość dużo komplikacji w minionym roku, więc to w sumie normalne, że po kilku próbach kontaktu, w końcu sobie odpuściła i pochłonęły ją własne codzienne problemy.
Teraz jednak, skoro nadarzyła się okazja, to tym razem Aaron postanowił wyjść z inicjatywą, zupełnie nie wiedząc o obietnicy, którą przyjaciółki składały sobie przed śmiercią jednej z nich. Cherry wspominała, że rozpoczął się gorący okres na farmie, a Aaron w końcu miał dzień wolny. Wrzucił pewnie jakiś alkohol do bagażnika i wybrał się w drogę w dość dobrze znanym kierunku. Jakiś czas temu często tu zajeżdżał, choć tym razem po raz pierwszy zupełnie sam.
Zatrzymując się na podjeździe i zauważając kobietę, zatrąbił krótko, by przyciągnąć jej uwagę, a potem wysiadł z pickupa, tak bardzo nie pasującego do ciepłej posadki na uniwerku. - Herbatkę z prądem. - odpowiedział, gdy pochylił się jeszcze w aucie i wyciągnął butelkę bursztynowego trunki, a potem podniósł ją do góry, jakby dzierżył w ręce cenny puchar. - Ale najpierw chętnie pomogę. - powiedział zbliżając się do zagrody, z którą znajdowała się kobieta okrążona przez owce. Nawet dość sprawnie przeskoczył przez płot, nie było wstydu. - Na jakim etapie jesteś? - zapytał, choć nie mógł skupić się na kobiecie, bo jego uwagę odwracały zwierzęta, które zaczęły go trącać łbami.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Aaron Barnard

Dziwnie, naprawdę dziwnie było zobaczyć tylko jedną osobę wysiadającą z tego pickupa i Cherry machinalnie, automatycznie wręcz doszukiwała się, że otworzą się jeszcze drzwi od strony pasażera, a z nich wysiądzie jej przyjaciółka. Niestety to wypatrywanie było nadaremne, bo Julia się nie pojawiała i nie miała prawa się pojawić. Jej przyjaciółka była martwa i od roku leżała na cmentarzu. Ciężko było się Whitehouse z tym pogodzić, podobnie jak kiedyś pogodzić się ze śmiercią młodszego brata. Młodzi ludzie nie powinni umierać, umierać można gdy już wszystko się przeżyło, dożyło się stu lat i czuło się spełnionym. Przed Julią i młodszym Whitehouse była jeszcze przyszłość, która została przecięta tak nagle, jak gdyby dwa życia nie miały znaczenia w kręcącym się dookoła słońca świecie. Na cmentarzu chciała wtedy przeprosić Julię że nie dała rady wypełnić w stu procentach obietnicy, którą jej złożyła, ale nie zdążyła nic powiedzieć, gdyż pojawił się Aaron. A może miała kolejną szansę się zrewanżować i wypełnić złożoną przysięgę? Teraz miała ku temu doskonałą okazję. Pomachała mu i uśmiechnęła się na widok trunku. Cały Aaron, pierwszy do rozkręcenia imprezy wśród owiec, taki żarcik.
- Herbatka z prądem to będzie nagrodą, jeśli dobrze się spiszesz i uwiniemy się z goleniem moich pięknych pań z bujnymi fryzurami. - zaśmiała się mówiąc pieszczotliwie o swoich owcach, odbierając od niego butelkę i odkładając ją poza zagrodę, coby zwierzęta jej zaraz nie zbiły. Szkoda by było bursztynowego trunku, wyglądał smakowicie.
- Czekaj, przypomnij mi ty teraz jesteś wykładowcą na uniwersytecie czy swojskim chłopem? - zapytała, uprzednio zagwizdawszy z podziwem na ten jego skok. Zrobił to na tyle perfekcyjnie, że nikt kto go w tym momencie zobaczył nie powiedziałby że to człowiek umysłowy, tylko chłopak ze wsi.
- Na razie próbuję utrzymać Balbinę, od niej musimy zacząć. To jest głowa stada, póki ona się nie podda to żadna owca się nie da. - wskazała najbardziej zadziorną owcę, która zabeczała przeciągle, nie wiadomo czy im grożąc, czy zgadzając się z Cherry, a może tłumacząc plan działania swoim koleżankom? Ciężki do zrozumienia jest język owiec.
- Doskonale że nie masz na sobie skórzanej kurtki, to ostatnio ich ulubione danie u obcych. - zaśmiała się, widząc jak zwierzęta ciekawie go już tykają. Wyczuły mężczyznę i od razu gotowe były do bitki. Ach te baby.
happy halloween
nick
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Aaron zmienił mieszkanie po śmierci żony. Nie był w stanie znieść tego, że każdy możliwy skrawek tamtego mieszkania przypominał mu o żonie. W tym wszystkim chodziło mu też trochę o względy praktyczne, poprzednie mieszkanie było za duże, jak na niego samego, no i miał też trochę rachunków do pospłacania. Koniec końców więc przeprowadził się do niewielkiej kawalerki, prawie jak jakiś student, ale prawda jest taka, że jako pracownik akademicki nie zarabia super dużo, więc ta przeprowadzka była mu teraz pod względem finansowym na rękę.
Samochodu jednak nie sprzedał, choć też mógłby powiedzieć, że kabina była wręcz przesiąknięta zapachem Julii. Może właśnie potrzebował takiej równowagi, czegoś, co mu daje dystans i czegoś, co go zbliża do zmarłej żony. Gdyby się nad tym zastanawiał, to do takich właśnie wniosków byłby dojść, ale po pierwszej rocznicy starał się już tyle nie myśleć, coś mu mówiło, że najwyższy czas zacząć wracać do życia.
- Nie obiecuję, nie mam doświadczenia, ale szybko się uczę prze Pani. - odpowiedział. Na gospodarstwie jego rodziców nigdy nie było owiec, ale pamiętał jak przez mgłę taki serial, który przez laty oglądała jego matka, tam golenie owiec nie wyglądało na trudne, a to musiało być minimum piętnaście lat temu, od tamtego czasu technika musiała pójść do przodu. - Myślisz, że alkohol podziałałby na nie usypiająco czy wręcz przeciwnie? - zapytał widząc jak kobieta ustawia butelkę poza zasięgiem zwierząt. Nie żeby chciał to koniecznie teraz testować, alkohol, który przywiózł, był zbyt dobrej jakości, żeby polewać go owcom.
- Wiesz jak to mówią, człowiek ze wsi może wyjść, ale wieś z człowieka nigdy nie wyjdzie. - powiedział lekko. Prawda była jednak taka, że nie odciął tak do końca od swoich korzeni, nie dalej jak dwa tygodnie temu spędził weekend, pomagając ojcu na gospodarstwie, przy typowo wiosennych czynnościach. Nie unika jednak wątpliwości, że gdyby zobaczyli go studenci, to mogliby mieć nieźle zdzwione miny. A mówiąc dokładniej, głównie studentki.
- Flanelowe koszule nie są w ich guście? - zapytał z udawanym przejęciem. Chciał jednak wyjść z tego starcia w pełni ubrany, choć to wszystko było w żartobliwym tonie. Był całkiem wyluzowany jak na humanistę, szczególnie poza pracą. - Przytrzymam ją, a Ty strzyż. - powiedział teraz już poważniej i faktycznie spróbował unieruchomić kończyny zwierzęta. Najgorsze było to, że inne owce też gdzieś obok się kręciły i dostał parę razy z kopyta, choć długo starał się utrzymywać dobrą minę do złej gry.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Aaron Barnard

Może to właśnie było powodem że na początku chcąc go odwiedzić nikt nie otwierał jej drzwi? W końcu skoro nikt tam nie mieszkał to było całkiem normalne, że nikt jej nie otworzy, a Cherry myślała że mężczyzna po prostu unika towarzystwa i woli udawać że nie ma go w domu aniżeli przyjmować gości, którzy to będą mu przypominali żonę. Na to akurat nic nie mogła poradzić, zawsze będzie przyjaciółką Julii, nawet po jej śmierci. Cherry nigdy nie zaproponowała Aaronowi że wraz z nim spakuje rzeczy jego zmarłej żony a to dlatego, bo sama nie była na to gotowa. Jeśli oddajesz czyjeś ubrania dla potrzebujących to oznacza że osoba, do których należały już nigdy nie wróci, a żadne z nich nie chciało się z tym pogodzić, że nie zobaczą więcej pani Barnard, która dla nich obojga znaczyła tak wiele.
- Czy to cię pocieszy gdy ci powiem, że sama to będę robiła pierwszy raz? Zawsze zajmowali się tym ojciec z bratem, a po śmierci brata ja tylko przytrzymywałam i to same młode owce, więc strzyc je będę po raz pierwszy od wypadku taty. - ale to nic takiego, ona też się szybko uczyła. A przynajmniej wiedziała co ma robić w teorii, a praktyka zawsze może ich zaskoczyć. Zwłaszcza że w teorii owce wcale nie były takie kapryśne i nie próbowały się wyrwać z uchwytu. Słysząc jego pytanie zaśmiała się, bo nigdy nie wpadła na pomysł upijania swoich owiec. Ale jak miałaby pić samotnie do lustra to może lepiej zaprosić wełniane koleżanki na drinka i zrobić sobie babski wieczór?
- To pewnie zależy od charakteru danej pani. Jedne są z reguły spokojne, więc te pewnie szybko poszłyby w kimę, ale spora część jest z piekła rodem i myślę że po alkoholu to niejednego wilka by po drodze zaatakowały gotowe do bójki - odparła zatem ze śmiechem, bo naprawdę rozbawił ją pan wykładowca.
- Ale jak zrobimy nalewkę to zaproszę cię byśmy mogli się przekonać jak alkohol działa na owce. Może napiszemy na ten temat pracę naukową? - na pewno niejeden hodowca i weterynarz się na ten temat głowił, a oni sprawdzą to na własnej, czy raczej na owczej skórze. Musieli tylko poczekać aż uzyskają odpowiednie owoce, a potem wraz z mamą Whitehouse zrobią nalewkę. Barnard pewnie doskonale wiedział że mama Cherry robiła naprawdę mocne nalewki, bo nie raz na takowe byli zaproszeni z Julią, czy otrzymywali butelkę w prezencie.
- Otóż to, ale jestem prawie że pewna, że twoi uczniowie byliby nieźle zaskoczeni widząc cię z widłami, czy właśnie strzygącego owce, albo pędzącego bimber. - potwierdziła jego słowa, wieś nigdy nie opuszczała człowieka, zawsze do niej przynależał, płynęła mu ona w żyłach. Poza tym kto by opuszczał te krajobrazy, te zapachy? No może nie odchodów zwierzęcych ale i do tego z czasem nos przywyka.
- Zbytnio się przyzwyczaiły do widoku flanelowych koszul na moim tacie, a poza tym to są kobiety rządne przygód, one tylko motocyklistów by pożarły, bo ci nigdy nie chcą ich podwieźć na koncert Metalliki. - zażartowała znów, bo w sumie to nie wiedziała, dlaczego ich owce upodobały sobie obgryzanie skórzanych kurtek, ale może ten zapach, ten smak był bardziej specyficzny? Musi gdzieś to koniecznie sprawdzić. Ustawiła odpowiednio maszynkę i zaczęła strzyc Balbinę, która do najłatwiejszych klientek nie należała, ale początkowo szatynce szło to całkiem nieźle. Odwróciła się w stronę domu i zobaczyła w oknie tatę, który pokazywał jej kciuka uniesionego do góry, czyli robiła to dobrze. Ale golenie grzbietu i boków nie było takie złe, jak miała zatem ogolić najgorszą część, czyli tą pod szyją i brzuch?
- Teraz będziesz musiał ją dobrze unieruchomić, bo muszę zająć się jej podwoziem. - stwierdziła poważnie, przygryzając policzek od środka. Zawsze tak robiła gdy się denerwowała, czy raczej stresowała przed czymś co robiła pierwszy raz. Tutaj musiała być bardziej delikatna, bo skóra na brzuchu zwykle była delikatniejsza od tej na grzbiecie.
- Może spróbujemy ją wyprowadzić do osobnej zagrody? Przecież pozostałe nie dadzą nam teraz do niej dojść jak ją na chwilę puścimy. - zaproponowała, szukając łatwiejszego rozwiązania tej stresującej sytuacji. Kto powiedział że strzyżenie owiec było banalnie proste ten powinien smażyć się w ogniu piekielnym!
happy halloween
nick
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Aaron musiał zmierzyć się z pakowaniem rzeczy, nie mógł na nikogo zrzucić tego obowiązku, ale też jeśli nikt nie mógł go w tym wyręczyć, to nie chciał towarzystwa. Sam mógł to robić kiedy chciał i tak długo, jak tego potrzebował. Dziś to wszystko wydawało się już być odległą przeszłością, choć tak na prawdę niewiele działo się w jego życiu w przeciągu minionego roku, co mogłoby mu skutecznie pomóc w myśleniu mniej. Widocznie coś jest w tym wyświechtanym powiedzeniu, że czas leczy rany, na pewno powoli je zabliźnia, dziś te w sercu Barnarda nie są już tak bardzo rozharatane.
- Zupełnie jak prawdziwe kobiety. - powiedział jakby był prawdziwym znawcą płci przeciwnej, a nie miał praktycznie tylko jednej kobiety w całym swoim dotychczasowym życiu. On również roześmiał się na tę ich nie do końca poważną wymianę zdań, to, że potrafili się śmiać ze swoich żartów, mogło oznaczać, że jednak dogadają się bez innych osób w towarzystwie. Prawdę mówiąc nie myślał wiele o ich relacji do niedawnego spotkania, ale przed przyjazdem tutaj zastanawiał się czy nie będą dla siebie praktycznie obcymi ludźmi. Niemal rówieśnikami, co jednak ułatwia złapanie wspólnego języka, ale nadal niewiele poza Julią mogło ich łączyć.
- Myślę, że trochę będzie mi szkoda nalewki Whitehousów dla zwierząt, nawet posiadających tak wiele uroku osobistego. - stwierdził. Faktycznie, próbował nieraz nalewki sporządzanej przez Cherry oraz jej mamę i choć pamięć po niej mogła szwankować, to nie tak bardzo by nie pamiętać jak smaczna była. - Dlatego jestem skazany na prowadzenie badań na temat jakichś bredni z dziewiętnastego wieku. - powiedział ironicznie. Oczywiście lubił te swoje brednie, choć jak każdemu, jemu też zdarzało się, że nudziła go własna praca.
- Dobrze, w takim razie ja i moja koszula jesteśmy tutaj bezpieczni. - odparł i strzepał z ramienia nieistniejący jeszcze kurz, czy też kilka owczych włosów. Na tym chwilowo żarty się skończyły, a zaczęła ciężka praca. Może nie tyle ciężka, co dla nich oboga całkiem nowa, więc wiadomo, że podchodzili do tego całego strzyżenia z większym zaangażowaniem.
- Pewnie, spróbujmy. - powiedział ocierając z czoła pierwsze krople potu, bo utrzymanie zwierzęcia przypomniało bardziej zapasy, no było całkiem męczące, ale jak na chłopaka ze wsi przystało, Aaron nie zamierzał się teraz nad sobą użalać. - Przypilnuj pozostałych, a ja w tym czasie przeprowadzę tę. - zarządził i tak też zrobił, choć być może w tym przypadku Cherry miała nieco trudniejsze zadanie, bo pozostałe owce chciały podążać za przewodniczącą stada. W każdym razie w końcu im się to udało i tak też postępowali z każdą kolejną owcą i faktycznie całkiem szybko się uczyli, to nie były tylko przechwałki.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Aaron Barnard

W pamięci Cherry utkwił widok jej mamy klęczącej nad skrzynią z ubraniami jej zmarłego brata i trzymającą w rękach jego ulubioną bluzę, na którą to spływały jej łzy. Wtedy miała ogromną chęć wejścia do środka i przytulenia mamy, ale tata położył jej dłoń na ramieniu i stwierdził, że jej mama musiała to przeboleć sama. Aaron również musiał przeboleć to sam, każdy z nas musi we własnym zakresie przeboleć utratę kogoś bliskiego, nikt tego za nas nie zrobi. I każdy robił to na swój własny sposób. Śmiejąc się z tego jakim znawcą kobiet był jej dawny sąsiad, aż zarzuciła włosy do tyłu niczym gwiazda.
- Cóż więcej mogę ci powiedzieć, taki urok naszej płci, każda z nas jest zaskakującą indywidualnością. - stwierdziła i znów się zaśmiała, pewnie mówiąc kwestię jakiejś postaci z serialu, który oglądała nałogowo jej mama, a ta uwielbiała wręcz telenowele. W większości były naprawdę płytkie dialogi, ale czasem zdarzyły się takie perełki jak w tym przypadku. Cherry nie miała zwykle czasu na oglądanie seriali, bo miała za dużo pracy dookoła, więc jak już coś oglądała to jakieś filmy, bo tutaj nie trzeba było oglądać iluś odcinków wstecz by być na bieżąco. Ale kiedy ona ostatni raz była w kinie na jakiejś premierze filmowej? Nie pamiętała już, ale pewnie przed wypadkiem pana Whitehouse'a. Szczerze mówiąc Cherry nigdy nie zastanawiała się czy dogada się z Aaronem, bo miała to coś w sobie, że dogadywała się dosłownie z każdym niezależnie od tego czy ta osoba była intelektualistą, czy zwyczajnym chłopem ze wsi. Po prostu trzeba chcieć i wiedzieć, że zwykle jakiś żart potrafi rozluźnić nawet najbardziej napiętą atmosferę.
- Dlatego obawiam się że nasze badania skończą się na tym, że to my wypijemy całą nalewkę, a to owce napiszą pracę na temat naszej przyswajalności słynnej nalewki Whitehouse'ów. - i śmiej się czy nie, ale jak już sporo wypiją tej nalewki to jestem pewna że zobaczą jak jedna z owiec zakłada okulary, druga podaje jej notatnik, trzecia jakiś długopis i robi notatki poczyniając obserwację w zależności od ilości wypitych kieliszków przez tę dwójkę. I to na pewno byłaby owca Balbina, skoro to ona była przewodniczką stada.
- Skoro to jest nudne to rzuć to w cholerę i zrób coś szalonego, o co nikt by cię wcześniej nie podejrzewał, a co ty zawsze chciałeś zrobić. - stwierdziła już całkiem poważnie, bo gdyby ją tutaj nic nie trzymało to zrobiłaby coś szalonego i wyjechałaby nawet po to by malować sztukę uliczną, a skoro naprawdę miała talent to ktoś by ją pewnie zauważył i mogłaby potem wystawiać swoje prace w galerii. Artyści, w sensie malarze mieli o tyle swobodę że mogli malować dosłownie wszystko, na co tylko mieli ochotę. A humaniści musieli pisać nudne nawet dla nich samych prace. Łatwo nie było powstrzymać tłumu gotowego ją staranować byleby ratować ich liderkę, ale ostatecznie udało się im to, więc zgrabnie przebiegła i wskoczyła szatynka do drugiej zagrody by zająć się w pełni Balbiną. Owca im tego zadania nie ułatwiała, ale dali radę, więc odprowadzając ją wzięli następną, potem trzecią i trzeba było przyznać że nabierali już wprawy. Tak się ciepło zrobiło dziewczynie, aż musiała podwinąć rękawy swojej koszuli w kratę, a potem ją rozpiąć, ukazując podkoszulek na ramiączkach, a pot aż spływał z jej czoła. Albo był tak gorący dzień albo tak ciężka praca, albo to ten mężczyzna obok tak na nią działał.
- Chcesz może napić się trochę wody albo czegoś mocniejszego? - zaproponowała, przeliczywszy że już połowa owiec za nimi. Teraz będzie już tylko z górki.
happy halloween
nick
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Są też osoby, które potrzebują innych osób do przepracowania swojej żałoby i w tym również nie ma nic złego. Generalnie po tej ogromnej stracie, jakiej Aaron doświadczył, teraz tym bardziej wie, że należy każdemu pozwolić na przeżywanie takich trudnych chwil, na swój własny sposób. Nie ma dwóch takich samych osób, nawet jeśli w grę wchodzą bliźniacy, to ich osobowości i doświadczenia mogą być na tyle różne, że inaczej będą reagowali na coś traumatycznego w swoim życiu. Bo tak, strata żony w czasie, w którym powinni na świecie witać swojego pierwszego potomka, była dla Aarona na jakimś tam etapie traumą, nawet jeśli po usłyszeniu diagnozy, mógł się wcześniej jakkolwiek przygotować na to, co nadeszło. Ale minęło już sporo czasu, na co dzień Barnard już nie okazuje, że coś przewróciło jego życie do góry nogami. Nawet przez znajomą twarzą udaje mu się zachować neutralność i jakąś taką pogodę ducha, która dopiero niedawno zaczęła w nim dożywać.
- Czytałbym. Może wtedy choć raz miałbym pełną świadomość tego, co dzieje się ze mną po wypiciu niekontrolowanej ilości nalewki. - rzucił. To, że był osobą z wyższym wykształceniem, robiącą rzeczy, które mają poważny tytuł badań naukowych, nie znaczy jeszcze, że nigdy nie urwał mu się film. Pierwszy raz kiedy spił się tak bardzo, miał zresztą miejsce właśnie podczas gdy z kolegą dorwali się do zapasów nalewek jego dziadka. Jego życie było dalekie od wielkomiejskiego, ale za nic w świecie nie zamieniłby dorastania na farmie, na cokolwiek innego. Bywało biednie i musiał pomagać rodzicom, choć wolałby usiąść z nosem w książce albo poskakać po drzewach, ale pewnie dlatego, teraz jako poważny profesor, nie jest tak bardzo odklejony.
- Właśnie to robię. - powiedział ze uśmiechem. To nie było tak, że czuł wypalenie. Trafił mu się po prostu temat, który wciągnął się dłużej, niż powinien i może chciałby zająć się czymś nowym, dlatego wziął nawet więcej zajęć ze studentami, bo zawsze to jakaś odskocznia. - Niedawno nawet jedna studentka zgłosiła się do odwalania czarnej roboty. Ciekawe jak długo wytrzyma. - dodał. Ostatnio nie miał z kim porozmawiać o takich zwykłych wydarzeniach dnia codziennego, miło był tak bez zastanawiania opowiedzieć komuś, co ostatnio dzieje się w jego zawodowym życiu. - Ale w sumie masz rację, chodzi za mną wypad w góry, może czas wprowadzić marzenia w życie. - stwierdził po jakimś czasie, gdy w pocie czoła pozbawili kolejną owcę grubej warstwy wełny.
- Chętnie, sporo siły mają te maleństwa. - skomentował ocierając pot z czoła. Ogolone owce faktycznie wyglądały na niewielkie, ale rwały się jak uczestnicy reality show, którym ktoś chce zmienić kolor włosów na rudy. - Na razie może być woda, potem napijemy się na spokojnie. - dodał gdy wyskakiwał z zagrody.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Aaron Barnard

Jakkolwiek wcześniej by się o tym wiedziało to na śmierć osoby ci najbliższej nie da się przygotować. Osoba jest śmiertelnie chora, ale wciąż poddaje się leczeniu, masz nadzieję zatem że jednak terapia zadziała i twój bliski przeżyje. Ciąża jest zagrożona, można stracić i matkę i dziecko, lecz kobieta decyduje się wraz z ukochanym podjąć to ryzyko, bo jest zawsze jakaś szansa że przeżyją oboje to i tak ciężko pogodzić się następnie z tym, że się nie powiodło, że straciło się dwie ważne osoby w życiu. Ogółem nigdy nie da się przewidzieć kiedy stracimy kogoś nam bliskiego, na to się nie da przygotować nawet znając termin. Pewnie dlatego śmierć jest tak traumatycznym przeżyciem dla wszystkich. Zaśmiała się słysząc z jaką powagą mężczyzna to powiedział. Naprawdę Barnard był niezwykle zabawnym człowiekiem.
- Tylko jest pewien problem, nie wiem czy nie do przeskoczenia. Bo jak przetłumaczyć z owczego na nasze? - zapytała poważnie rozbawiona już tymi ich rozkminami na trzeźwo, a co dopiero po nalewce! Te biedne owce już dawno sobie wyrobiły na ich temat zdanie i widząc minę niektórych przedstawicielek tego gatunku, nie jest ono zbyt pochlebne. A urwany film to najgorsze wspomnienie, zwłaszcza jak potem budzisz się w nieznanym miejscu, obok nieznajomego i jesteś kompletnie naga, a podczas rozmowy dowiadujesz się że nie masz się czego obawiać, do niczego nie doszło, zostałaś zaniesiona do łóżka ubrana, a gdzieś w środku nocy wpadłaś w szał, twierdząc że tu tak gorąco i się rozebrałaś, a potem błagałaś wręcz by nie zostawiać cię samej. I to zastanawianie się ile z tego jest prawdą i jednoczesne zażenowanie sytuacją, że serio byłam do tego zdolna? Przy jego następnym stwierdzeniu popatrzyła to na niego, to na owce, to znów na mężczyznę.
- Muszę przyznać że masz bardzo ciekawą definicję zrobienia czegoś szalonego. - stwierdziła, bo ona miała to na co dzień i wcale nie wydawało się jej szalone strzyżenie owiec. A może jednak dla tych wielkomiejskich ludzi takie obcowanie z naturą było niezwykle szalonym odstępstwem? Skupiła się zatem na wiadomościach o studentce.
- Ty uważaj lepiej, bo jeśli jest ambitna to będzie chciała przerosnąć mistrza w tej dziedzinie, a nie wiem czy jest na uczelni miejsce dla was dwojga. - stwierdziła, tak też myśląc. Wiele studentów chce być najlepszymi na roku, a inni mają ambicję by przezwyciężyć swojego mentora i tak piąć się po naukowych szczeblach kariery. Może Barnard dzięki temu zyskać albo ważną osobę do zespołu badawczego, albo konkurentkę, która wygryzie go z branży. Jak to powiedział mi pewien kolega na roku? "Nie mogę ci pomóc bo jesteś moją konkurencją na rynku pracy", zatem mężczyzna jako wykładowca również powinien mieć się na baczności.
- To taki samotny wypad w góry czy potrzebujesz towarzystwa, albo tworzysz wycieczkę zbiorową? - zapytała jeszcze, gdy już mieli chwilę wytchnienia od owiec, rozglądając się po gospodarstwie. Kiedy ona ostatni raz miała jakiś dzień wolnego od pracy, tylko dla niej? A widok z gór musiał być tak piękny, że warto by było umieścić go na płótnie. Poszła zatem do domu i wróciła z dwiema szklankami i butelką wody.
- Mieliśmy tylko gazowaną, mam nadzieję że ci odpowiada? Przynajmniej wiesz że to nie kranówa. - stwierdziła, podając mu obie szklanki i nalewając wody do każdej z nich. No trochę się przy tym oblała na początku, ale kompletnie się tym nie przejęła. W końcu to tylko woda.
happy halloween
nick
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Bo Aaron był dość zabawny, miał poczucie humoru i był towarzyski, choć rzeczy, którymi zajmuje się w życiu, mogą na to nie wskazywać. To znaczy literatura dla większości społeczeństwa, to straszliwe nudy, a tak na prawdę to w tych wszystkich powieściach, szczególnie z dawnych czasów, można odnaleźć niezwykle interesujące wątki, a próbując je rozszyfrować, można czasami poczuć się jak detektyw. W każdym razie w ostatnim czasie może nie był w nastroju do okazywania tej bardziej wyluzowanej części siebie, ale to się właśnie zmienia.
- Znam ludzi od analizy wymarłych języków, myślisz, że nie poradziliby sobie z owczym? - zapytał z pewnym zawodem rysującym się na jego twarzy. Jeśli owce i uczeni nie jednoczą sił, to chyba nigdy nikt nie dowie się, co dzieje się z człowiekiem po wypiciu zbyt dużej ilości nalewki Whitehousów. Z drugiej strony może to i dobrze, pewne rzeczy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Choć budzenie się nago jest jednak nieco niepokojące, takie rzeczy warto pamiętać. Jednak Barnard nie miał takich doświadczeń, w każdym razie na pewno nie z ostatniego dziesięciolecia, więc tutaj akurat może być spokojny.
- No robię to pierwszy raz, nie? - odpowiedział. Następnym razem może to już nie będzie szaleństwo, ale w tej chwili, widząc to całe stado czekające na strzyżenie, to miało prawo wydawać się dosyć szalone. Co więcej, z każdą kolejną owcą wcale nie przemijała mu ta myśl, w każdym razie bardzo pozytywne doświadczenie, szczególnie, że faktycznie dzieli życie między miasto a wieś, i ostatnio trochę uciekał od miasta, a przynajmniej od ludzi na gospodarstwie swoich rodziców.
- Wydział cienko przędzie. - stwierdził w zamyśleniu. Nie myślał o studentach, jako o potencjalnych przyszłych rywalach, szczególnie, że zaledwie jedna osoba na kilka roczników zostaje faktycznie po doktoracie na uczelni. To nie są dobre czasy dla humanistów.
- Nawet ze studni się piło w dzieciństwie, więc jest super. - odpowiedział na pytanie o to, czy dany rodzaj wody mu odpowiada. Po rozlaniu wody do szklanek przysiedli gdzieś na płotku, murku albo starej ławce, wtedy Aaron wrócił do wcześniejszego pytania kobiety. - Chciałabyś pojechać? Mogłabyś zostawić farmę na weekend? - zapytał tak zupełnie spontanicznie. To nie była żadna wiążąca rozmowa, ale w sumie lepiej z kimś niż samemu, szczególnie jeśli nie chodziło się od dłuższego czasu po górach, a na dużą grupę znajomych Barnard jeszcze nie był gotowy.

Cherry Whitehouse
farmerka/kelnerka — farma Whitehouse'ów/Hungry Hearts
29 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z farmy, która marzyła o wielkiej karierze artystki. Uwielbia słoneczniki, kocha malować obrazy, lecz została na farmie po wypadku ojca i próbuje związać koniec z końcem, zajmując się farmą i pracując w kawiarni, łapiąc się również różnych prac i zbierając na rehabilitację oraz leczenie ojca. Obiecała przyjaciółce przed jej śmiercią że zaopiekuje się jej mężem, więc obecnie jest aniołem stróżem Aarona.
Aaron Barnard

Tak, to prawda, humaniści są zwykle kojarzeni ze sztywniakami, filozofującymi na różne tematy, błądzącymi gdzieś myślami, a także siedzący z nosem w książkach. Ale czy artyści również nie byli tymi oderwanymi od rzeczywistości marzycielami, błądzącymi myślami gdzieś w przestworzach? Właśnie, a Cherry była przecież artystką. Tyle że życie szybko kazało jej wrócić na ziemię i nie mogła oddać się swojej artystycznej wizji, a trzeba było przyznać że była prawdziwą wizjonerką i miała talent. Jej obrazy były tego idealnym przykładem.
- Jak to mówią, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, możemy zatem spróbować czy twoi znajomi rozgryzą owczy język. Ciekawe zresztą czy one też mają różne dialekty w zależności od kraju gdzie mieszkają, jak uważasz? - bo jak tak brnąć tematem dalej to skoro ludzie na całym globie posługują się różnymi językami to czy owca z Australii porozumiałaby się ze swoją koleżanką z Azji na przykład? Naprawdę gdyby ludzie na uczelni zajęli się takimi istotnymi oto sprawami to na pewno nie mieliby takich problemów na wydziale językowym. Pozostało tylko liczyć na to, że znajomi mężczyzny pójdą po rozum do głowy i zajmą się tak kluczowym tematem jak język owczy i zarówno Cherry, jak i Aaron dowiedzą się dosłownie wszystkiego, co się z nimi dzieje po nalewce Whitehouseów i może szatynka rozgryzie to, dlaczego czasami miała taką dziwną sytuacją z obudzeniem się nago u obcego mężczyzny w domu, a nawet w łóżku i nie wiedząc do końca czy do czegoś między nimi doszło czy jednak nie.
- Owszem, ale to nie jest do końca szalone, bo jak dobrze ci pójdzie za pierwszym razem to możesz zacząć robić to regularnie, a zobacz nie znam nikogo kto skacze co tydzień z bungee. - w sumie to nie znała nikogo, kto choć raz skończył z bungee, a sama nawet nie jest pewna czy by się podjęła tego zadania z tego względu że jakby pewnie spojrzała w przepaść to by mogła powiedzieć "do widzenia" i tyle by ją widzieli, nawet by uciekła wraz z linką. No chyba że nagły przypływ odwagi sprawiłby że jednak by skoczyła. W sumie sama nie była pewna co by zrobiła, ale jakby się zdecydowała to na pewno mówiłaby że zrobiła coś niezwykle szalonego w swoim życiu.
- W takim razie może spróbuj dodatkowej pracy jako nauczyciela w którejś ze szkół? - zaproponowała, bo jeśli sytuacja tak się przedstawiała to z czasem mogłaby się w ogóle nie polepszyć, a jeszcze bardziej pogorszyć. Też wiadomo było że humaniści nie mieli często dużo miejsc pracy na rynku, więc pozostawało zostać na uczelni albo zdecydować się na przekwalifikowanie. Ale praca w szkole nie była pewnie też aż takim złym rozwiązaniem, co nie? Przysiedli zatem na starej ławce i delektowali się wodą z bąbelkami, prawie jak szampan. Rozejrzała się na jego pytanie po farmie, potem spojrzała w kierunku domu. Czy może zostawić farmę na weekend? Czy mama sobie poradzi ze wszystkim sama? Można zawsze poprosić sąsiada obok o pomoc.
- Też zrobię coś spontanicznego i się zgodzę. Poproszę sąsiada z tamtej farmy by pomógł mamie przy obrządku owiec, a z resztą już sobie poradzi. - uznała, bo też jednak się jej trochę od życia należało, trochę spontaniczności i spędzenia czasu z dala od ciągłej pracy. To były tylko dwa dni, a każdy z nas zasługiwał na odpoczynek.
happy halloween
nick
wykładowca literatury — Cairns University
34 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Do you believe in life after love?
- Aaron chyba niekoniecznie.
Z tym błądzeniem głową w chmurach i siedzeniem z głową w książkach, to Aaron idealnie wpisywał się w stereotyp. Było tak szczególnie w młodości, to w sumie aż dziwne, że nie przeoczył przez to swojej żony. Potem też codzienność kazała mu zejść na ziemię i póki co nie udało mu się jeszcze ponownie wznieść. Czy jednak by tego chciał? Był wtedy przesadnym idealistą, pod tym względem lepiej jest, tak jak jest, a te swoje wizje, to może przelewać na papier, bo zdarza mu się też pisać dla przyjemności. Mogli jakoś podjąć współpracę w tej kwestii, jeśli on zdecyduje się kiedyś wydać coś nienaukowego, to ona mogłaby zrobić mu grafikę do książki. Będzie musiał zapisać sobie to w pamięci, bo pomysł nie wydawał się taki zły.
- Gorzej jeśli mają też akcenty zależne od miejsca zamieszkania. Na przykład takie owce pochodzące z Irlandii, wyrażałyby się wtedy bardzo bełkotliwie. - brnął w temat. To wcale nie jest tak, że Australijczycy mówią super wyraźnie, ale przecież Aaron nie będzie narzekał na w sumie dość ważną część kultury swojego kraju pochodzenia. Bardzo wielu ludzi na globie mówi w języku angielskim i właśnie ten charakterystyczny akcent ich wyróżnia. Choć niektóry faktycznie nieco przesadzają. Zawsze jednak lepiej wyśmiewać się z innych, niż z siebie samego.
- Na bungee to może i nie, ale słyszałem o ludziach, którzy regularnie skaczą ze spadochronem. - powiedział po chwili zastanowienia. Pewnie, że przekomarzał się nieco z Cherry, ale tak naprawdę, to kto im zabroni, nie robili nic złego. A co do tematu skoków, to Aaron raczej też nie zdecydowałby się na taki skok, jeśli już ma spadać, to wolałby tego nie robić głową w dół, bo chyba ta odwrócona perspektywa byłaby dla niego najbardziej problematyczna. Tak sobie przynajmniej myśli, jako zupełny amator. Gdy był o krok od skoku, to pewnie miałby zupełnie inne przemyślenia.
- Na razie zakręciłem się przy bibliotece w Cairns, może zaangażuję się w organizację klubu książki. - odparł. Praca w szkole wymagałaby jednak znacznie większego poświęcenia, niż przeczytanie jeden książki w miesiącu i przygotowanie na jej temat jakiejś tam swojej opinii. Nie wiedział jednak tak naprawdę co przyniesie przyszłość, być może faktycznie za parę lat skończy w lokalnej szkole średniej, ale teraz postrzegałby to raczej jako degradację. Oczywiście doceniał wszystkich nauczycieli, jednak dla niego samego to chyba nie byłaby wystarczająca rola. Teraz jest trochę nauczycielem, ale trochę też naukowcem i to dla niego całkiem przyjemne połączenie.
- Daj znać kiedy będziesz miała luźniejszy czas, to zacznę coś organizować. - stwierdził i stuknął swoją szklanką o szklankę kobiety. Na poważniejsze toasty jeszcze później przyjdzie czas.

Cherry Whitehouse
ODPOWIEDZ