chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Jeśli Aiden dowiedziałby się, że Mitchell powrócił do narkotyków, to tym razem nie zawahałby się przed użyciem wszelkich możliwych środków prawnych, ażeby umieścić syna w ośrodku zamkniętym. To było przecież złamanie ich niepisanej zasady, że terapia grupowa ma pomóc. Nie pomaga, wręcz sytuacja staje się coraz gorsza, więc mężczyzna powinien wyciągnąć z tego wnioski i podjąć idące za tym konsekwencje. Czy święta byłby dla Thompsona przeszkodą? Wystarczy, że pociągnąłby za kilka sznurków, uruchomiłby kontakty, które przecież wciąż ma, i absolutnie nic nie byłoby przeszkodą. Gdyby zaś dowiedział się, że jego ex żona kryje młodego, to w jego życiu pojawiłby się kolejny problem, a przy okazji większa ilość siwych włosów na głowie. To drugie byłoby niewielkim problemem, bo chirurg nie zamierza zgrywać w Lorne Bay Don Juana, za to jego zaufanie do blondynki zostałoby mocno nadszarpnięte.
- Też jestem lekarzem. Czasami rozmawiamy zawodowych sprawach Charlotte. W końcu kto lepiej zrozumie lekarza, jak nie drugi lekarz? - zapytał retorycznie. To nie tak, że lekarka wychwalała chłopaka po niebiosa, zwyczajnie rzadko w takich dziurach zabitych dechami zdarza się jakiś obiecujący młody lekarz. Ludzie szukają w takich miejscach spokojnej posadki, która pozwoli im doczłapać do emerytury, a nie jakichś tam nie wiadomo jakich wyzwań. W związku z tym gdy trafi się taki wyróżniający się rodzynek, to przewija się w rozmowach około zawodowych.
- O, Charlotte. Wesołych Świąt. Miło Cię widzieć. - powiedział, całując blondynkę przelotnie w policzek. Nie powinno to nikogo zgorszyć, ani zadziwić, prawda?
Za to nieco zdziwiły go pochwalne słowa chłopaka na temat jego własnej byłej żony. Czy obcy chłopak mógł się durzyć w kobiecie? Aiden zapewne tak by czuł, gdyby był na miejscu Zacha, więc kontrolnie skupił wzrok na blondynce. W końcu jej mowę ciała zna znacznie lepiej, niż nowo poznanego rezydenta, więc to Char powinna mu dać pewne wskazówki dotyczące tego, czy taka sytuacja ma miejsce i czy jest obustronna. Może to jej wspominanie o młodym mężczyźnie, nie było wcale tak bardzo niezobowiązujące, jak mogło mu się wydawać.
- To dobrze, mamy dużo jedzenia. Miała przyjść jeszcze Gale, bliźniaczka Mitchella. - skierował te słowa do Zachariasa. Wciąż miał cichą nadzieję, że córka okaże się tegorocznym niespodziewanym gościem, co chwila więc łapał się na nasłuchiwaniu, czy na podjeździe nie słychać odgłosu hamującego samochodu. - Dziękuję, właściwie wszystko już gotowe. Jeśli masz ochotę, to Mitch może oprowadzić się po farmie, tylko za wyjątkiem owiec, jakoś za nimi nie przepada. - powiedział. Zwlekanie z rozpoczęciem kolacji było spowodowane właśnie tym, że wciąż miał cień nadziei, że Gale zaraz wpadnie zdyszana. No i jeśli chłopcy pójdą zwiedzać okolicę, to będzie mógł przy okazji zapytać Charlotte, jaki typ relacji łączy ją z podwładnym.

Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
Zacharias Montgomery
sex on the beach
pif-paf#8372
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Zazwyczaj stała po stronie Aidena, oczywiście na tyle, na ile mogła i na ile powinna, bo jednak nie chciała wnikać w metody wychowawcze, jakie stosowali Thompsonowie. W tamtej chwili Mitchell był jej pacjentem, w dodatku dorosłym, nie mogła więc szczerze porozmawiać z jego ojcem. Ale spokojnie, nie będzie również tak, że blondynka nic nie zrobi.
- Na jaką randkę? Oszalałeś? - rzuciła jeszcze zanim wyszła na taras. Nie zaprosiłaby na randkę swojego rezydenta. Nawet gdyby jednak coś ją zaćmiło, gdyby jednak umówiłaby się z młodszym kolegą po fachu, na pewno nie zrobiłaby tego w domu byłego męża, w dodatku w czasie świąt. Szanowała Aidena, szanowała jego rodzinę, szanowała to, w jaki sposób udawało im się wzajemnie dogadywać pomimo ich rozwodu i blondynka zdecydowanie nie pozwoli na to, żeby coś ich poróżniło. Nie miała nic przeciwko różnicy wieku w parach, ale nie aż takiej, w której jej potencjalny partner miałby być mniej więcej w wieku jej syna. Może dlatego wydawała się jeszcze nieco zdegustowana sugestią Mitchella, kiedy witała się z Aidenem.
Policzek nikogo nie powinien zgorszyć. Gdyby chodziło o usta... Wtedy można polemizować, ale dopóki nie staną pod jemiołą, nie musieli chyba jeszcze o tym myśleć.
Czy warto wspomnieć o tym, że Charlotte miała jemiołę w torebce? Ot, na wszelki wypadek!
- Jak duże faux pas popełniłam zapraszając rezydenta, którego uważam za najbardziej obiecującego? Kiedy robiłam specjalizację, też bywałam zapraszana na święta przez swojego szefa. Przecież nawet w "Chirurgach" wszyscy spędzają razem Święto Dziękczynienia - szepnęła byłemu mężowi. Aż żałowała, że nie było z nimi Jake'a i bliźniaczej siostry Mitchella. W większym gronie wszystko jakoś by się rozmyło, a tak? Może faktycznie dobrze będzie, jeśli młodzi na moment wyjdą, a ci nieco starsi zostaną?
- Tak, poradzimy sobie. Jeśli chcecie się przejść, to śmiało - potwierdziła słowa Thompsona.

Mitchell Thompson
Zacharias Montgomery
Aiden Thompson
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Może terapia grupowa pomagałaby trochę bardziej, gdyby tylko młody Thompson zgodnie z obietnicą na nią uczęszczał. Przestał chodzić na te durne mitingi gdy tyko dogadał się z ojcem, że wcale nie musi go zawozić, że sam dobrze zna już drogę. Może i znał, ale nie widział najmniejszego sensu by dalej tam uczęszczać. No i obawiał się przypadkowego spotkania z gościem, przez którego znowu zaczął ćpać. To była kompletna strata czasu. No jakby miał jakieś lepsze plany, nie?
- Taa, kolejne świąteczne konsylium u Thompsonów - skomentował słowa ojca. Kiedy dorasta się w lekarskiej rodzinie takie medyczne tematy przy stole były nieuniknione. U nich nie kłócono się o sympatie polityczne, a o to, który lek na sraczkę był skuteczniejszy. No pamiętał dobrze jedne święta u dziadków, gdzie taki temat był mocno dyskutowany. Trochę przykro, że już nigdy w tych dyskusjach nie weźmie udziału. To kolejny powód, dla którego te święta też okażą się niewypałem. Jeszcze zniósłby to, gdyby była tu sama Charlotte, ale pewnie będą zagadywać Zacha. Niefajnie.
Przez chwilę jeszcze przerzucał spojrzenie to na Charlotte, to na Zachariasa próbując cokolwiek odczytać z ich zachowania. Mężczyzna był uroczo zakłopotany, za to była macocha wydawała się być nieco zdegustowana. Mimo to będzie miał ich na oku, bo to nie jest normalne.
- Zorganizowałeś obiad świąteczny czy zwiedzanie cholernej farmy? - zapytał ojca zdezorientowany, bo oto ta druga opcja ze swataniem zaczęła przybierać na prawdopodobieństwie gdy i Charlotte zaczęła namawiać ich na spacer. No zgłupiał kompletnie. Bo jeśli to prawda, to oznacza, że ojciec wie... A jeśli wie, to oznacza, że nie ma nic przeciwko... A jeśli nie ma nic przeciwko, to nie muszą ukrywać swojej znajomości. Wieczór byłby prostszy.
- Jeśli chcecie pobyć sami, to wystarczy powiedzieć... I tak nie chcę na to patrzeć - wywrócił oczami. Wystarczy, że odwrócił wzrok gdy witali się całusem w policzek. Minęło tyle lat, ale nadal miał z tym problem.
- Chodź, nie chcą nas tu - mruknął do Zachariasa i położył mu dłoń na plecach popychając go lekko w stronę tarasu. Nie zamierzał prowadzić go jednak do owiec, bo na tarasie było wiele ciekawszych rzeczy, jak choćby zastawiony stół, a na nim oddychające wino.
- Powinienem się domyślić, że pracujecie razem, gdy mówiłeś, że jesteś rezydentem na oddziale ratunkowym, ale byłem chyba za bardzo wstawiony, by łączyć kropki - uśmiechnął się lekko sięgając po butelkę niemal od razu, gdy tylko zamknął za nimi szklane drzwi. Teraz też chyba słabo łączył kropki, bo nie dostrzegał (albo może dostrzegał, ale ignorował), że przy jednym z nakryć brakowało kieliszka i zapewne brakowało go nie bez powodu. Nalał wina do dwóch lampek i podał chłopakowi.
- Wspominałeś jej coś? Mój ojciec nie wie, że jestem gejem. Ani tego, że chodzę do Shadow. Wolałbym, żeby tak zostało, a szczerze mówiąc, nie do końca jej ufam.


Zacharias Montgomery
Aiden Thompson
Charlotte Hargreeves
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Nie był pewien, czy dobrze zrobił, że postanowił przyjechać - już pomijając nieoczekiwane spotkanie z chłopakiem z Shadow, miał po prostu wrażenie, że jego obecność wprowadza niepotrzebny zamęt, a przecież nie chciał psuć nikomu wieczoru. Następnym razem z całą pewnością zastanowi się dwa razy, zanim przyjmie od kogoś zaproszenie na święta a teraz pozostawało mu jedynie spróbować zachowywać się jak najmniej dziwnie i sprawiać wrażenie trochę mniej zakłopotanego. Tyle chyba potrafił.
- Jasne, możemy się przejść - rzucił, choć wcale nie był pewien, czy chce zostawać z Mitchem sam na sam, bo to pewnie nieuchronnie wiązało się z rozmową o ostatnim spotkaniu, a Zach wolał po prostu udawać, że nic się nigdy nie stało. Dziwnie mu jednak było odmawiać, więc ostatecznie wyszedł z chłopakiem na taras, zostawiając Charlotte i Aidena samych.
A powiedziałem? przemknęło mu przez myśl, ale zaraz przypomniał sobie, że owszem, zanim alkohol uderzył mu do głowy, grzecznie rozmawiali o pracy i jakichś pierdołach. Pewnie na tym by się skończyło, gdyby miał silniejszą wolę i poprzestał na jednym drinku, tak jak planował.
- Nie wiem, czy powinienem. Przyjechałem samochodem. - Spróbował nieudolnie zaprotestować, kiedy Mitch wręczył mu lampkę wina, ale ostatecznie upił niewielki łyk, znów przegrywając ze samym sobą, bo najwyraźniej nie posiadał za grosz silnej woli. Tym razem jednak będzie się pilnował i na pewno nie da się namówić na kolejną, a do domu najwyżej wróci uberem. Albo ewentualnie prześpi się u owiec. Whatever.
- Żeby myślała, że jestem stałym bywalcem tej speluny? Nah, coś ty. - Bo przecież nie chodził do Shadow. To był tylko jeden raz i na pewno już więcej się nie powtórzy, po tym co się ostatnio stało. Nie mógł ryzykować, że znów przypadkiem się upije i odwali coś jeszcze gorszego. Miał zdecydowanie zbyt dużo do stracenia. - Nikomu nie mówiłem. Raczej nie lubię się dzielić takimi rzeczami - dodał jeszcze, by zapewnić Mitcha, że ani Charlotte ani nikt inny nie ma prawa wiedzieć... no chyba, że ludzie, którzy akurat imprezowali w Shadow i byli świadkami ich bezwstydnego zachowania, ale Zach bał się nawet dopuszczać do świadomości opcję, że ktoś mógłby go rozpoznać. To byłaby tragedia. Na szczęście ludzie, wśród których obracał się na codzień, raczej nie bywali w tego typu miejscach, więc istniała duża szansa, że wszystko, co stało się w Shadow, już na zawsze zostanie ich tajemnicą. - Czyli co, możemy o tym zapomnieć i udawać, że nic się nie wydarzyło? - upewnił się, by mieć jasność, że są w tej kwestii zgodni. W międzyczasie niemal odruchowo wyciągnął z kieszeni papierosy, bo skoro już ponownie znalazł się na tarasie to chyba mógł zapalić jeszcze jednego? Oczywiście poczęstował też Mitcha, jeśli ten miał ochotę i nie bał się ojca.

Aiden Thompson
Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
W tym jednym obaj Thompsonowie się zgadzają. W tym, że terapia grupowa nie ma najmniejszego sensu. Chyba warto to docenić, skoro nie ma zbyt wielu momentów, w których mieliby pokrywające się zdanie na jakiś temat. To znaczy Aiden mógłby to docenić, gdyby nie chodziło o kwestię życia jego syna. Bo nie ma co ukrywać, jeśli chłopak już raz leżał na OIOMie, to jest to problem zagrażający nie tylko zdrowiu, ale również życiu chłopaka.
- Gdybyśmy wszyscy pracowali w branży pogrzebowej, to też nie obyłoby się bez tego tematu przy świątecznym stole. - wzruszył nieznacznie ramionami i spojrzał na syna. Może faktycznie dosyć często podczas różnych rodzinnych spotkań, w domu Thompsonów poruszane były tematy medyczne, ale dla Aidena było to naturalne, on też nie znał innego stanu rzeczy, niespecjalnie miał więc szansę podejrzeć inne wzorce. Zresztą serio? Kłótnie o tematy polityczne albo świąteczna kolacja, przeradzająca się w patologiczną popijawę, są zdecydowanie gorsze, od rozmów medycznych, nawet sprzeczek o jakąś tam kontrowersyjną metodę leczenia nowotworów kości.
Reakcja blondynki, dała mu wyraźny sygnał, że tutaj nie chodzi o romans z młodym i przystojnym podwładnym. No i miała rację, w kręgach akademickich zdarza się, że profesorowie spędzają czas z jakąś tam grupą studentów. W dzisiejszych czasach rzadko są to spotkana jeden na jeden, tyle jest przecież głośnych spraw o molestowanie, ale w gruncie rzeczy przecież Charlotte nie jest tutaj sam na sam ze swoim rezydentem.
- Możecie też usiąść przy stole albo przed telewizorem. Mitchell, mamy gościa, w takich sytuacjach zwyczajnie wypada być gościnnym. - w bardzo łagodnym tonie zwrócił uwagę synowi. No co jak co, ale zasady dobrego wychowania to jego dzieci miały wpajane. Gdzie to wszystko się podziało? A może narkotyki faktycznie tak bardzo wyżarły mózg rudowłosemu, jak to Aiden pomyślał sobie podczas ich rozmowy przy odbiorze chłopaka ze szpitala w Sydney.
Gdyby Aiden okazywał czułość dziesiątkom kobiet w towarzystwie swoich dzieci, to awersja młodego Thompsona byłaby zrozumiała, ale w gruncie rzeczy przez te wszystkie lata, to tylko związkiem z Charlotte obnosił się przy swoich dzieciach. Czego tu nie akceptować? Szczególnie w dorosłym życiu, kiedy samemu posiada się pokręcone życie emocjonalne, a twoi byli współlokatorzy pieprzą się jak króliki, nie zwracając uwagi, czy robią to we własnej sypialni, czy na blacie w kuchni, gdy ty zamierzasz przygotować sobie kanapkę z masłem orzechowym i dżemem.
Odetchnął z ulgą, gdy chłopcy wyszli na taras. Chwilę potem spojrzał na Hargreeves i zatrzymał na niej dłużej swoje spojrzenie.
- Pięknie wyglądasz. - zauważył. Wcześniej działo się tyle, że nawet jeśli kobieta miałaby na sobie jedynie skąpą bieliznę, to są spore szanse, że by tego nie dostrzegł. - I co? Faktycznie nie masz niecnego planu uwiedzenia tego młodziaka? Hm? - zapytał. No był troszeczkę zazdrosny, trudno było mu to powstrzymać, nawet teraz, już dłuższy czas po ich rozwodzie. Właściwie, nieco zaskakujące było to, że teraz bardziej odczuwał zazdrość, niż w czasach trwania ich związku. To pewnie ten nadmiar wolnego czasu i to, że w końcu ma czas poczuć pełną paletę emocji.

Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
Zacharias Montgomery
sex on the beach
pif-paf#8372
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Zacharias zdecydowanie dobrze zrobił przyjeżdżając tu, podobnie jak ona zrobiła dobrze zapraszając go na tę rodzinną uroczystość. Co mogło być w tym złego? I wcale nie było tak, że Charlotte chciała zostać sama z Aidenen! Znaczy... Mogła, a i owszem, ale nie o to dziś chodziło. Nie tego chciała.
- Mitch, nie musicie nigdzie iść - zwróciła się już do byłego pasierba. To przecież nie tak! Przecież wszyscy powinni być obecni przez cały czas, ona i ojciec mieli pilnować tego, żeby nic się nie przypaliło, żeby nic nie przywarło, żeby nikt nikogo nie spalił, a kiedy z domu wyjdą dwie osoby, cały plan nie wypali. Nie to, żeby jakiś miała, nie to, żeby posiadała niecne zamiaru, po prostu rodzinne święta miały być rodzinne.
Na szczęście to nie ona była tu szefem, chociaż jako kobieta, jako była żona pewnie też mogłaby mieć coś do powiedzenia. No, chyba że Aiden organizowałby wszystko sam! Ale wtedy i tak Charlotte by do niego zajrzała. I zdecydowanie nie przyprowadziłaby jakiegoś swojego obiektu westchnień, bez względu na jego wiek, a przynajmniej nie bez konsultacji z eks małżonkiem.
Zdecydowanie nie miałaby dziś na sobie skąpej bielizny. To rodzinna impreza, Charlotte doskonale to rozumiała i nawet jeśli Aiden teoretyczni był tylko byłym mężem (chociaż nie był nim, bo blondynka naprawdę uważała go za kogoś bardzo bliskiego), to zawsze chętnie z nim porozmawia.
- Że on? Nie, oszalałeś? To mój rezydent. Jeden z lepszych, jakiego miałam pod swoimi skrzydłami na przestrzeni tych wszystkich lat, ale tylko rezydent. Nie interesują mnie mężczyźni w wieku mojego syna lub tylko nieci starsi, niż Jake - zapewniła go. - Zach będzie fantastycznym lekarzem. Być może nie powinnam go aż tak faworyzować, ale coś w nim widzę. Coś, co kiedyś ktoś zauważył we mnie. Chcę dać mu szansę, ale to nie znaczy, że ja z nim... Nie, Aiden.
Aż się wzdrygnęła. Pod tym względem była chyba nieco zbyt restrykcyjna. Co innego Thompson! Z nim miała już jakąś historię, wciąż żywiła wobec niego ciepłe emocje, naprawdę lubiła spędzać z nim czas i wciąż był dla niej ważny.

Aiden Thompson
Zacharias Montgomery
Mitchell Thompson
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Awersja Mitcha do partnerek ojca nie była spowodowana tym, że całował się z nimi na jego oczach. I nie chodziło o to, że miał ich pięć, dziesięć czy może i dwadzieścia, czy tylko jedną. Bo wystarczyła tylko Charlotte. Nie mógł patrzeć na ojca w towarzystwie innej kobiety, bo ciągle miał mu za złe, że zostawił jego matkę, że zostawił jego i siostrę, że założył nową rodzinę. I już nie było ważne z czyjego powodu się rozstali. Zostawił ich. Nigdy nie zaakceptuje jego nowej partnerki, choćby była zesłanym z nieba aniołem i uczyniłaby jego życie wspanialszym. Dla zasady.
- Och przestań. Najwyżej Cię odprowadzę. Wbrew pozorom nie jest daleko - zaproponował. No dobra, nie miał pojęcia gdzie facet mieszkał, więc z tego zadupia jednak mogło być daleko, ale taki długi spacer mógłby być miłą okazją do bliższego poznania się. A naprawdę miał ochotę poznać go bliżej.
- Albo kimniesz się u mnie. Mam duże łóżko - uśmiechnął się przygryzając dolną wargę. - Żartuję! Drugi pokój gościnny jest wolny. Poza tym to tylko lekkie wino. Chyba AŻ tak słabej głowy nie masz? - zapytał unosząc lekko brew i sam upił łyk ze swojego kieliszka. Miał już małą próbkę, ale przecież nie obserwował Zacha w klubie od samego początku i nie mógł wiedzieć, że przecież wcale nie wypił więcej zanim się nie przysiadł.
- Myślę, że wcale by tak nie pomyślała. Mogę się założyć, że sama pewnie była tam nie raz - wzruszył ramionami. No tego akurat nie mógł wiedzieć, ale lubił myśleć, że wcale taka święta nie była.
- Swoją drogą, czemu właściwie Cię zaprosiła? Leci na Ciebie, czy co? - zapytał siląc się na obojętny ton, by nie zdradzić, że zazdrość zżera go od środka. Cały czas zerkał w stronę salonu ukrytego za szklanymi drzwiami, by starzy przypadkiem nie nakryli ich na rozmowie. O jedno podsłuchane słowo za dużo i mogłoby się wiele namieszać, prawda? Wypadniecie z szafy na świątecznej kolacji nie było czymś, czego chciałby doświadczyć.
- A musimy zapominać? - zapytał podchodząc bliżej mężczyzny wyciągając dłoń. Chyba poczuł jakąś przeogromną chęć, by go złapać za rękę albo dotknąć, ale zupełnym przypadkiem w tej samej chwili Zacharias poczęstował go papierosem. Co miał zrobić? Skorzystał. Wódy, fajek i różańca nie odmawia. No i o fajkach ojciec nic nie mówił. Chyba.
- Bo moglibyśmy.... dodać parę nowych... mniej krępujących wspomnień - uśmiechnął się wtykając fajka w usta i nadstawił się, by mężczyzna go odpalił. Czy właśnie usiłował się z nim umówić? Chyba trochę słabo mu to wyszło, ale hej, nigdy przecież tego nie robił.



Zacharias Montgomery
Aiden Thompson
Charlotte Hargreeves
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Skoro już zgodził się na oprowadzanie po farmie to wolał się nie wycofywać, mimo zapewnień Aidena i Charlotte, że wcale nie muszą nigdzie iść. Taktycznie przemilczał wymianę zdań pomiędzy Thompsonami; po prostu bez słowa wycofał się z Mitchem na taras, choć nie opuszczało go przeświadczenie, że to nieuchronnie wiązało się z rozmową, na którą wcale nie miał ochoty. Boże, za jakie grzechy!
- W takim razie, obyś miał lepszą orientację w terenie niż ja - rzucił, choć oczywiście nie brał na poważnie pomysłu z włóczeniem się z tego wygwizdówka do domu na piechotę. Ledwo dojechał tu samochodem i zdecydowanie wolał nie sprawdzać, jak poradziłby sobie, gdyby tą samą drogę spróbował pokonać spacerkiem.
Omal nie zakrztusił się pierwszym łykiem wina, kiedy usłyszał o spaniu w jednym łóżku. Jego twarz natychmiast pokryła się delikatnym rumieńcem a on sam postanowił nie odpowiadać, w obawie, że mógłby palnąć coś okropnie głupiego. Rozbawiło go za to pytanie o słabą głowę, choć z całej siły starał się nie roześmiać, żeby nie dać po sobie poznać, że z jego tolerancją na alkohol było aż tak tragicznie. - Gdybym nie miał, nic nie stałoby się w Shadow. Wiesz, zwykle nie próbuję przespać się z nikim na pierwszej randce - rzucił, luźno nawiązując do tego, co Mitchell mówił ostatnim razem o całowaniu. No i owszem, nie był zbyt rozwiązły, wolał najpierw rozwinąć jakąś emocjonalną więź, ale po alkoholu najwyraźniej zdawał się o tym zapominać.
I nie - nie potrafił wyobrazić sobie swojej przełożonej w Shadow. Mocno mu się to gryzło i chyba wolał żyć sobie z tą świadomością, nie dopuszczając innych opcji.
- Charlotte? Nie, skąd taki pomysł! - No dobra, głupie pytanie. Nieco z opóźnieniem, ale powoli zaczynało do niego docierać, jak to wszystko musi wyglądać dla osób postronnych, co sprawiło, że ponownie zaczął się zastanawiać, czy przyjeżdżanie tutaj było dobrym pomysłem. - Znaczy, okej, na pierwszy rzut oka może to wyglądać dosyć dziwnie, ale zapewniam cię, że na mnie nie leci - oznajmił, upijając kolejny malutki łyczek wina i modląc się w myślach, żeby mu nie zaszkodziło. - Nie chcę zabrzmieć jak narcyz, ale chyba po prostu lubi mnie, bo widzi, że się staram i że mocno zależy mi na pracy. That's it. - I miał nadzieję, że utnie tym wszelkie spekulacje dotyczące tego, że rzekomo mogłoby go z Hargreeves łączyć coś więcej. Dalej uważał, że to wyjątkowo niedorzeczny pomysł.
Najpierw odpalił papierosa Mitcha, dopiero później swojego. Poczuł się o wiele lepiej, kiedy dym ponownie wypełnił jego płuca... pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu poważnie myślał o rzuceniu palenia.
- Zachowujesz się zaskakująco swobodnie jak na kogoś, kto chowa się w szafie przed ojcem - zauważył, uśmiechając się zaczepnie, zerkając w stronę tarasowych drzwi, w których na dobrą sprawę w każdej chwili mógł pojawić się Aiden. Zacharias nie miał ochoty na kolejny przypał, ostatnim razem wyczerpał limit, ale jednocześnie poczuł jakąś dziwną ochotę, by spróbować lekko ponaginać kolejne granice i zobaczyć, dokąd go to zaprowadzi. - Moglibyśmy dużo rzeczy - rzucił, zaskakując tymi słowami nawet samego siebie. Nie miał pojęcia, w którym momencie stał się taki otwarty. - Ale to chyba nie jest najlepsze miejsce na taką rozmowę? - On mógł mieć wywalone nie miał, ale Mitchell miał chyba całkiem sporo do stracenia, gdyby ktoś przypadkiem ich teraz usłyszał.

Aiden Thompson
Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
O ile taki punkt widzenia nastoletniego chłopaka był zrozumiały i nawet nie będąc psychologiem, można zdawać sobie sprawę z mechanizmów, które sprawiają, że dziecko nie akceptuje nowych partnerów swoich rodziców, to już w dorosłym perspektywa powinna się chyba nieco zmieniać. Człowiek nabywa już swoich własnych doświadczeń i świat przestaje być wyłącznie czarno biały. Przynajmniej Aiden zakłada, że tak właśnie powinno się dziać. No i fakt, że Mitch nagle zaczął odrobinę lepiej dogadywać się ze swoją ex macochą, tylko utwierdzało go w tym przekonaniu. Nie wiedział przecież, że syn ma ukryty powód zmiany nastawienia. W oczach Thompsona mogło to wglądać najwyżej tak, że matka bliźniaków w ostatnim czasie okazała dużo mniej wyrozumiała i empatyczna, niż Charlotte i wszystko, co dzieje się między tą dwójką, jest właśnie z tej przyczyny.
- Nie wyrabiam już z tym dzieciakiem. Mam wrażenie, że wrócił do czasów przedszkolnych i buntuje się przeciw wszystkiemu wyłącznie dla zasady, bez znaczenia czy rzeczywiście nie zgadza się z tym, co do niego mówię. - powiedział kiedy przeszli do kuchni, a za chłopakami zamknęły się drzwi na taras. Pokiwał przecząco głową i zajrzał do piekarnika, w którym podgrzewał się właśnie przygotowany przez catering. Aromatyczny zapach pieczonego mięsa rozszedł się po całym pomieszczeniu, wyłączył więc urządzenie i zwrócił do blondynki. - Czego się napijesz? - zapytał. Po różnych przygodach z Mitchem nie miał z domu zapasów alkoholu, ale na tę okazję kupił kilka butelek wina.
- Do momentu waszego przyjścia nie zakładałem, że możesz się z nim spotykać, ale potem zaczęła mi się udzielać paranoja Mitchella. - przyznał. Już teraz sam nie wiedział, czy syn werbalnie to zasugerował, czy bez słów był w stanie wyczuć, jakie syn ma podejrzewania. W każdym razie dał się w to wciągnąć i może nie tyle było mu teraz wstyd, że poczuł zazdrość, tylko bardziej o to, że dopuścił do siebie podejrzenia, że Charlotte mogłaby kogoś faworyzować tylko ze względu na umiejętności łóżkowe tejże osoby. Tym bardziej że do tej pory nie miał cienia zastrzeżeń co do jej profesjonalizmu. - To faktycznie było głupie. - skinął głową, podając kobiecie napój, który przed momentem sobie zażyczyła.
- Bez obrazy, ale pewnie nie ma tutaj zbyt wielu obiecujących lekarzy, więc myślę, że postępujesz właściwie. Jeśli poczuje więź z lokalną społecznością, to wzrosną szanse na to, że po skończonych studiach nadal będzie chciał leczyć w tej okolicy. Potrzeba młodych i zdolnych lekarzy w małych miasteczkach. - powiedział rzeczowo. Przynajmniej teraz Mitch nie wyskoczy z tekstem, że nawet przy świątecznym stole nie potrafią się powstrzymać od rozmów o wycinaniu wyrostków i zmniejszaniu żołądków. - A ja obiecuję, że nie będę mu zbyt wiele opowiadał, jak to fajnie jest pracować w najnowocześniejszych klinikach. - swoją wypowiedź zakończył drobnym żartem.

Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
Zacharias Montgomery
sex on the beach
pif-paf#8372
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Jeśli miałaby jakieś wątpliwości związane z zapraszaniem Zachariasa do Thompsonów, dotyczyłyby one tego, jak na obecność młodego lekarza zareaguje Mitch. O dziwno nie wyszło chyba najgorzej, bo obaj młodzi panowie chyba dość przyjemnie sobie rozmawiali, a blondynka zdecydowanie nie chciała, żeby Montgomery czuł się tu osamotniony. Na szczęście wszystko wskazywało na to, że w ciągu najbliższej godziny (okej, może trzydziestu minut) nie dojdzie tu do wielkiej awantury.
- Nie myśl o tym w ten sposób. Wciąż jest młody. Wciąż ma prawo popełniać błędy, a twoim zadaniem, jako ojca, jest kochać go i wspierać - i to samo robiłaby dla własnego syna. Tak, być może kiedyś twierdziła coś innego, mówiła, że Mitcch powinien ponieść jakieś konsekwencje swojego zachowania, że Aiden powinien odciąć go od swojego budżetu, ale tak naprawdę łatwo jest tylko o tym mówić. Jake nigdy jej nie zawiódł. Nie w taki sposób, jak Mitch zawiódł swojego ojca. Mimo wszystko byli rodzicami, a rodzic nie może tak po prostu skreślić własnego dziecka.
- Może wina? Masz czerwone? - spytała po chwili namysłu. - Fakt, to było głupie - zgodziła się z nim - ale jednocześnie całkiem miłe. Na swój sposób - uśmiechnęła się. Bo hej, nie mogła powiedzieć, że paranoiczny Aiden nie był zły, ale... Zresztą, dla niej każda wersja Aidena będzie fajna. Nawet jeśli nie był już jej mężem, to przecież i tak będzie dla niej ważny. Jako przyjaciel.
- Prawda? Wyszłam z tego samego założenia. No, z prawie tego samego. Ale tak, zamierzam zachęcać go do tego, żeby jednak tu został, bo gdybym kiedyś miała wypadek albo dostała przez ciebie zawału, to chciałabym, żeby to właśnie on zajął się nią na izbie.
No i jednak nie zamierzała dostawać zawału z powodu Aidena. Raz, nie chciała zawału w ogóle, dwa, wciąż była na to wszystko zbyt młoda.
- Zdecydowanie tego nie rób. Trzymaj się mojej wersji, tej, w której można nauczyć się więcej, kiedy pracuje się w mniejszej placówce, na przykład w Cairns, a jeśli będzie trzeba, otworzymy tam też oddział dla owiec.
Wiadomo, z tym ostatnim to żartowała, ale jednak wolała mieć go po swojej stronie. Zresztą, wciąż się przyjaźnili, prawda? No! Częściowo na tym to polega!
- Okej, a co u ciebie? Coś się zmieniło? Jest coś nowego?

Mitchell Thompson
Zacharias Montgomery
Aiden Thompson
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
- Mam - odpowiedział z uśmiechem. Ile razy przemierzał już tę drogę z buta w środku nocy? Wbrew pozorom nie było tak daleko, szczególnie pokonując część drogi skrótem przez pastwiska. Poza tym w miłym towarzystwie inaczej postrzega się czas i przebytą drogę, prawda? Gdyby zajęli się rozmową, pewnie nawet nie zauważyliby, a już staliby przed domem Zachariasa. Nie miałby nic przeciwko.
- Hej, żartowałem - powtórzył akcentując wyraźnie każdą sylabę i wyszczerzył zęby w uśmiechu widząc reakcję mężczyzny na sugestię wspólnego dzielenia łóżka. Jak uroczo. I ten rumieniec... Oj chyba naprawdę się zakocha! W sumie to może być jego pierwszy raz! W liceum ominął go ten okres, bo jego wielką miłością były książki i podręczniki do medycyny. Nie był obyty towarzysko, nie miał znajomych, nie wychodził za często do ludzi, więc nie miał się w kim zakochać. Owszem, jakieś tam crushe miał, ale żeby od razu mówić o zakochaniu, to raczej nie. A na studiach? Cóż, na studiach też wszystko poszło od dupy strony. I to dosłownie, bo po jednej z imprez wylądował ze swoim współlokatorem w łóżku i jakoś tak wyszło, że zostali parą. Nie był zakochany, a to co ich łączyło, to tylko seks, wóda i prochy. I przyzwyczajenie. Uzależnienie. To magiczne uczucie motylków w brzuchu było mu zupełnie obce. Aż do teraz!
- Przecież nic się nie stało - odparł z lekkim żalem, trochę nieświadomy, że powiedział to na głos. Bo wcale nie miał zamiaru wypominać mu że NIC się nie stało, a już na pewno nie zamierzał się nabijać, czy coś. Rozumiał. Sam znał to doskonale z autopsji, bo po dragach też miewał niemoc. Tyle, że jego przypadku wystarczyło tylko, by jego partner stanął na wysokości zadania.
- A na której randce zwykle próbujesz? - zapytał uśmiechając się zalotnie - Bo w sumie możemy uznać ten obiad, za drugą - dodał i puścił mu oczko upijając łyk wina. Czy sam całował się na drugiej randce? Ciężko stwierdzić, bo takowych nie miewał i raczej nie spotykał się ponownie z osobą, z którą raz się puścił. Wkraczał więc teraz na nowy, niezbadany grunt!
Wysłuchał tłumaczeń Montgomerego odnośnie swojej macochy i tylko pokiwał głową nad jego naiwnością.
- I fakt, że jesteś miłym, młodym i nieziemsko przystojnym facetem nie ma tu nic do rzeczy, hm? - uniósł wysoko brew. Czy Charlotte zaprosiłaby go na święta, gdyby ten obiecujący lekarz był podstarzałym garbusem z wielkim piwnym brzuszyskiem? Wątpił całym sercem. Ale hej, nawet jeśli ona na niego leci, to przecież nie oznacza, że działa to w drugą stronę. Poza tym, gdyby go nie zaprosiła, to zapewne nigdy więcej by się nie spotkali, więc powinien być jej wdzięczny, nawet jeśli serio się w nim podkochuje!
- Ta szafa ma grube ściany, a mój ojciec jest też totalnie ślepy - mruknął i zaciągnął się głęboko. O ile Aiden nie wyjdzie nagle, to nic nie zobaczy, a nawet jeśli zobaczy, to przecież nie robili nic zdrożnego, czym mogliby wzbudzić jego podejrzenia. Aiden był serio mało domyślny! Mitch już od dawna ćpa tuż pod jego nosem, a on jeszcze tego nie zauważył. Ciekawe co musiałby zobaczyć, by pojąć, że jego syn jest gejem? Nie miał pojęcia, jak zareagowałby na ten widok. Nigdy nie rozmawiali o tym, nigdy też nie słyszał żadnych komentarzy ojca na temat gejów w filmach, wiadomościach, czy też mijanych par na ulicy. Słyszał komentarze matki i dziadków, i to na ich podstawie wywnioskował, że ojciec może mieć podobne zdanie i lepiej sie nie afiszować. Kto wie, może sie mylił? Ale chyba nie chciał widzieć miny ojca, gdy ten dowie się, że nie dość, ż jego syn lekarzem nie zostanie, to jeszcze nie spłodzi potomstwa i nie przedłuży rodu.
- To może jednak oprowadzę Cię po tej farmie - zaproponował przygryzając wargę. Oj motylki się rozszalały!

Zacharias Montgomery
Charlotte Hargreeves
Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
ODPOWIEDZ