prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
outfit

Arizona nie żyje głosił sms i zmusza Polly do przerwania pracy i zawiśnięcia nad telefonem w filmowej pozie. Zdejmuje okulary z nosa i melancholijnie migruje wzrokiem od ekranu iPhone’a aż za okno, w kierunku spokojnie szumiącego, szarego oceanu. Australijska zima potrafiła przygnębiać, choć Polly odnajdywała w tej niepogodzie coś, co odpowiadało jej stanowi ducha. Ciągnie swój do swego, zimna osobowość lubuje się w zimnej aurze.
Nie pogrąża się jednak jeszcze w tych wszystkich myślach, które pomału wyłaniają się na powierzchnię jej umysłu - podejmuje szybką decyzję bez większego pomyślunku i tak jak stała, w wielkim swetrzysku i legginsach, wychodzi z domu. Dorobiła się nawet paszkliwych australijskich ciapów (czytaj: wełnianych śniegowców), gdy po kilku razach w ukochanych So Kate z czerwonymi podeszwami nieomal straciła kilka palców u stóp. Płaskie paskudztwa przynajmniej chronią przed tym zagrożeniem, i ujmują troskom o potencjalne błoto, piach i kamienie.
Łapie taksówkę i po kwadransie jest już na farmie. Nie przejmuje się jakimiś zapowiedziami, czy choćby kurtuazyjnym zapukaniem do drzwi by oznajmić swoją obecność. Kroki kieruje bezpośrednio do jednej ze stajni. Wie doskonale, gdzie są lamy. Ich lamy.
Jego lamy.
Cholera…
Jeb już tam jest i siedzi przy truchle Arizony Juniorki i dopiero na ten widok Polly czuje, że nogi się pod nią prawie uginają, nagle zupełnie przytłoczona kolejną porcją wspomnień. Nie ma łez w oczach tylko dlatego, że zmusza się do zachowania pozorów. Nadal czuje niemal fizyczny ból na wspomnienie pierwszej nocy po powrocie do Lorne Bay i swoich żałosnych zwierzeń.
”Przykro mi, Jeb” mówi, szczerze i czysto. Ma po cichu nadzieję, że on odpowie jej to samo. W końcu pierwszą Arizonę ukradli razem, a narodziny drugiej wieńczyły najpiękniejszy czas ich związku, po wkroczeniu w najprawdziwszą dorosłość. Nie było im dane mieć dzieci, ale ta lama w jakimś stopniu była ich dzieckiem. Spoiwem.
Nawet nie karci się w duchu za te myśli. O dziwo pozwala im się plątać pod swoją czaszką.
Arizona wygląda, jakby po prostu spała…

Jebbediah Ashworth
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
zostanie pastorem — ale na razie studiuje teologię
42 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
miał wszystko, ale Bóg doświadczył go jak Hioba i stracił rodzinę, ziemię, ukochaną dziewczynę, na skutek czego postanowił zostać pastorem i oddać się służbie Najwyższemu
Jebbediah jak przystało na rasowego gangstera z widłami w ręku, nie miał czasu na żałobę po swoim ukochanym zwierzątku. Zajął się tym czym zazwyczaj zajmują się mężczyźni na południu, gdy tracą swoją kobietę (o czterech kopytach, ale nikt nie jest idealny) – vendettą. Dopiero, gdy załatwił sprawy z tym obrzydliwym typem, który doprowadził do przypadkowej, ale i tak śmierci, skupił się na powiadomieniu bliskich.
W sumie smutne, że poza mamą i ulubionym pastorem nie miał nawet do kogo zadzwonić. Ta pierwsza uznała, że ma całe stado alpak i żeby się nie rozklejał. Pastor zaś bardzo stanowczo odmówił wpadnięcia na farmę i odmówienia modlitwy za duszę świętej pamięci Arizony, więc był o krok od wystąpienia z Kościoła i pójścia do Adwentystów, co świadczyło jedynie o jego wielkiej bezsilności.
Po głębokim namyśle dopiero przeniósł małą do stajni, gdzie położył ją w pustym boksie i postanowił powiadomić kogoś jeszcze. Od czasu jej przylotu i tej niezręcznej nocy, która jak typowe Halloween obfitowała w duchy dał jej przestrzeń.
Swoje wycierpiał, jego wątroba miała na niego absolutnego focha (w zasadzie się jej nie dziwił), a oczy miał podbite od bójek wszelakich, ale wziął się w garść jak miał w zwyczaju i nie zawracał jej głowy swoim werterowskim nastrojem. Może z prostej przyczyny – nie miał pojęcia, kim jest ten pedał i dlaczego ludzie w zakochaniu się musieli zachowywać się jak płaczliwe cioty.
On był zakochany bez pamięci od trzydziestu lat i dawał radę żyć normalnie, tylko czasami (jak i dziś) w sercu dławiło go coś tak bardzo, że nawet tulenie martwego ciałka Arizony nie mogło spowodować, że się rozpłacze jak dziecko.
Nie będzie już więcej lam, już więcej nie zniesie.
Nie spodziewa się, że przyjdzie, ale podnosi głowę i posyła jej niemrawy uśmiech. Coś w rodzaju powitania na stypie, kiedy niby się cieszysz, że kogoś widzisz, ale wolałbyś, by było to w innych okolicznościach.
- Pies ujadał. Padła na zawał, żrąc trawę, więc chyba była szczęśliwa – wyjaśnia i robi jej miejsce na słomie, nie zauważając nawet, że Jordan wygląda już znośniej, mniej po pańsku, bardziej jak jego dziewczyna z przeszłości. – Chcesz się pożegnać? – ależ oczywiście, że jemu też jest przykro, to była ich lama, ich miłość, ich rodzina.
A teraz zostało tylko truchło, kępka wełny, kości, rozkład.
Spuszcza wzrok, bo czuje, że coś go kłuje pod powieką.

Jordan Pollard
towarzyska meduza
enchante #8234
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Porównanie do stypy pojawia się i w głowie Polly, tylko czuje się jeszcze gorzej niż na klasycznym, żałobnym przyjęciu. Ba, na stypie co poniektórych pewnie trudno by jej było powstrzymać radość i ulgę, że wreszcie kopnęli w kalendarz i upiłaby się ze szczęścia. Emocje teraz uderzają jednak w inną strunę. Ludzie darzą miłością swoje psy czy koty, okazjonalnie świnki morskie, gryzonie czy papużki, jednak lama to nietypowe zwierzę do kochania. Mimo to Arizona Seniorka połączyła Polly i Jeba kolejną więzią, a Arizona Juniorka tylko przypieczętowała ten cały nietypowy układ, wraz z bagażem nietypowych emocji.
Nawet nie wiedziała kiedy jedna z łez jednak wyślizgnęła się spod powieki, więc szybko otarła policzek rękawem i podeszła do Ashwortha. Widząc jego zdruzgotaną minę i odczytując wyraźne sygnały wysyłane przez jego ciało, nie potrafiła inaczej. Cholerna pamięć mięśniowa - serce też mięsień - zupełnie automatycznie sprawiła, że oplotła Jeba ramionami, że cała jego twarz została prawie wgnieciona w warkocze jej swetra.
”To ten złamas Buchinsky? Pozwiemy go…” obiecuje po dłuższej chwili, pół żartem, pół serio. Lekko głaszcze jego plecy, jego włosy pachną trochę sianem, ale też szamponem dla zwierząt albo świeżą miętą. Taką co zasadził w któreś wakacje w donicy za domem i potem przez trzy lata jeszcze plewił samosiejki, bo nagle pół ogrodu stanowiły miętowe krzaki. Jakim cudem ta przedziwna mieszanka, obiektywnie nieapetyczna, dla niej pachniała jak… dom?
”Powinniśmy ją pochować” mówi, wyrywając się ze swoich myśli i odsuwa się lekko, jednak wciąż trzyma go za ramiona. Prawie tak jakby miał się zapaść sam w sobie, gdyby go teraz puściła. Krzywdziła go, ale przecież nie umiałaby tego zignorować, odpuścić. Nie, gdy chodziło o Arizonę.

Jebbediah Ashworth
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
zostanie pastorem — ale na razie studiuje teologię
42 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
miał wszystko, ale Bóg doświadczył go jak Hioba i stracił rodzinę, ziemię, ukochaną dziewczynę, na skutek czego postanowił zostać pastorem i oddać się służbie Najwyższemu
Nie chciał przyznać tego głośno, ale był pewny, że gdyby umarła jego matka, to (oczywiście) byłoby mu przykro i czułby smutek, ale nikt nie rozdarłby mu serca jak ten przeklęty pies od sąsiada w tej chwili. Śmierci rodzica w pewnym wieku należy się spodziewać, ale strata tak niewinnego zwierzęcia jak lama doprowadzała go wręcz do obłędu z rozpaczy.
Może i nie chciał przyznać się przed samym sobą, ale wierzył, że te zwierzątka (i alpaki też!) sprowadzą Jordan do domu. Skoro on nie potrafił to może one sprawią, że kobieta przejrzy na oczy i rzuci w cholerę to całe Melbourne, zostając prawniczką tutaj. Wiedział, że może nie są na jakimś super rozwiniętym poziomie, ale przecież bywali w tym podłym miasteczku prawnicy.
Płacił ciągle papugom za kolejne pozwy, które przychodziły w takich ilościach, że nie musiał się martwić o makulaturę do śmierci. Ludzie stali się w dwudziestym wieku bardzo wrażliwi i nagle przeszkadzał im ułamany ząb, wybity palec czy przetrącony bark.
Najwyraźniej jednak to była cecha wszystkich adwokatów, bo Polly wypowiada to samo zdanie i chce się skupić na tym, a nie na jej ciepłym i delikatnym ciele, które sprawia, że ten alkoholik i brutal łagodnieje natychmiast.
- To on mnie powinien pozwać – mruczy. – Rzuciłem się na niego z widłami – wyjaśnia jak gdyby nigdy nic, normalny dzień z życia Jebbediaha, który z sąsiadami pił tylko bimber w wyjątkowych okolicznościach, zazwyczaj łamał ich szczęki z uśmiechem na pełnych ustach. Którego teraz nie widać, nawet jeśli kobieta jego życia jest tak blisko i przypomina sobie jak niegdyś bywało magicznie.
Z lamą.
Która leży bez życia.
- Masz rację, musimy ją zabrać. Inne będą przerażone – wstaje chwiejnie, odsuwając ją i lustrując wzrokiem jej strój. – Tak ci ładniej, swojsko – pochwala, a potem chwyta ulubiony kocyk Arizony (zapierdolił jakiemuś dziecku znajomych, bo ona zawsze lubiła gwiazdki) i owija zwierzątko ostrożnie.
Nie waży już dużo, więc bierze ją w swoje ramiona jak Jezus owieczkę. – Wyobrażasz, że ten stary klecha powiedział, że ona nie pójdzie do nieba? Co to za raj bez lam? - wychodzi ze stajni i kieruje się daleko poza uprawami bądź domostwami. Tam znajduje się jego prywatny cmentarz (smętarz?) dla zwierzaków.

Jordan Pollard
towarzyska meduza
enchante #8234
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Jej wewnętrzna tama powoli pęka, jednak Polly wie, że to nie jest moment by sobie na to pozwolić. Czuje jak Jeb rozpada się w jej ramionach, jakby nagle uchodziło z niego powietrze gdy dociera do niego ciężar straty, którą oboje teraz wspólnie przeżywali. I choć jednocześnie ma na sobie całą tę zbroję - dźwiga emocje ich obojga na swoich barkach, zupełnie automatycznie przyjmując rolę kolumny, wspornika, czy fundamentu - czuje się przytłoczona i naga. Usiłuje ocalić ich przed emocjonalnym unicestwieniem, ale sama ledwo stoi na nogach, i nie z zimna, upojenia czy innej fizycznej przyczyny. Znów skacze na głęboką wodę próbując ich ratować… cokolwiek, co im zostało po śmierci Arizony.
Osobno źle, razem jeszcze gorzej.
Nie chce go krzywdzić, ale już wie, że to dla niej zbyt wiele. Że nie da mu tego, czego on pragnie i vice versa. Znajdowali się już od wielu lat między tym cholernym młotem i diabelskim kowadłem… Jeb z pewnością znalazłby dla tego porównania zgrabne, religijne wyjaśnienie.
Polly brakowało słów.
Do porządku przywołuje ją wyznanie, że zaatakował Buchinskiego widłami, ale zanim daje radę zareagować i dopytać, również na uwagę dotyczącą wyglądu - uruchamia się w niej natychmiastowo prawniczy i feministyczny instynkt - Jeb już zawija Arizonę Juniorkę w jej ulubiony pled i wynosi ze stajni. Nieprzyzwyczajona do biegu po wzgórzach farmy Ashworthów dostaje zadyszki już po niedługiej chwili i łapie oddech dopiero gdy znajdują się na zwierzęcym cmentarzyku. Polly jakoś wzdryga się na myśl, że Jeb w ogóle poświęcił kawałek ziemi na pochówki padłych na farmie zwierząt.
Niedaleko jest jednak oparta o płotek łopata, którą podaje Jebowi bez słowa i czeka. Skołowana i zagubiona.
”Godne życie i godny pochówek chyba gwarantują niebo po Twojemu, czyż nie?” pyta wreszcie, postanawiając że pożegnalna przemowa będzie zbędna, ale stoi z Jebem solidarnie ramię w ramię (czy raczej głowa w ramię? Polly bez swojego zwyczajowego obuwia dalej czuje się nieswojo) po tym, gdy ten składa lamę w wykopanym grobie.

Jebbediah Ashworth
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
zostanie pastorem — ale na razie studiuje teologię
42 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
miał wszystko, ale Bóg doświadczył go jak Hioba i stracił rodzinę, ziemię, ukochaną dziewczynę, na skutek czego postanowił zostać pastorem i oddać się służbie Najwyższemu
Na całe szczęście dla swojego popieprzonego charakteru – a bądźmy szczerzy, Jebbediah Ashworth był człowiekiem okropnym – dopóki miał zajęcie, nie zajmował się niczym innym. Można by orzec, że typowy facet, ale faktycznie mając w ręku łopatę skupił się na tym, by wykopać na tyle głęboki grób, żeby żaden kojot, pies czy inne australijskie coś nie dorwało się do truchła Arizony i nie zbezcześciło jej biednego ciałka.
Nawet pytania z zakresu eschatologii, a to przecież konik farmera, nagle odeszły do lamusa, bo najważniejsze było wykopać równy i piękny grobek. Nie sądził, że widok cmentarza tak wtrząśnie Polly, ale w mieście odzwyczaiła się od śmierci, która tutaj na farmie była wręcz wpisana w krajobraz. Zazwyczaj nie rozklejał się przecież nad każdym padniętym zwierzęciem, bo po ostatnim pomorze zamieniłby się w płaczliwego ciotę, a przecież był twardy.
I stanowczy. Na tyle, że gdy złoży już ją do grobu, a słońce zajdzie za horyzontem spojrzy na nią tak jak niegdyś przed lat i wypowie słowa, które powinien wypowiedzieć wtedy.
- Ja nie mogę tak dłużej, Jordan – rzadko zwraca się do niej pełnym i jej prawdziwym imieniem, czuje, że w ten sposób chce może oszukać system, bo przecież to nie o nią chodzi, nie o jego Pollyannę, którą kochał jak nikomu innego na świecie.
Ba, samego Boga by się wyrzekł, gdyby prawniczka w końcu uznała, że dorośli do prawdziwego związku, ale ona nigdy nie zdobyła się na takie deklaracje, więc musiał, chciał zamknąć ten etap jak ten pieprzony grób Arizony.
I tylko to serce – chore, obarczone ryzykiem kolejnego zawału – biło jak szalone, ścierało się z jego rozumem, przypominało, że jest człowiekiem z krwi i kości, a nie robotem, który zaprogramuje się na to cholerne niekochanie.
Ujmuje jej dłoń, powinien coś powiedzieć o lamie, ale teraz dławi go w gardle z innego powodu, więc tylko robi znak krzyża.
- Musiałaby mieć duszę, wiesz? Żeby trafić do nieba musisz mieć duszę – wyjaśnia jeszcze, patrząc na ich ręce, na grób, na farmę. To była piękna ceremonia, nieprawdaż?

Jordan Pollard
towarzyska meduza
enchante #8234
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Na dźwięk swojego pełnego imienia nieco drętwieje. Arizonę przykrywa już gruba warstwa ziemi, doklepana łopatą, a słońce chyli się ku zachodowi za zasłoną z gęstych chmur, dając tylko bladą poświatę na cmentarnym wzgórzu farmy Ashworthów. Polly czuje, jakby zawisła w czasie i przestrzeni, nagle całkowicie przytłoczona tymi kilkoma bodźcami. Zakopali nie tylko lamę i dociera to do niej powoli i boleśnie, gdy wyłącza na chwilę z teraźniejszości.
Najpierw nie cofa swojej dłoni, pozwala Jebowi mówić do siebie… dźwięki zlewają się ze sobą w bezkształtny twór, z którego trudno jej wyłowić litery, słowa i zdania.
Dopiero po dłuższej chwili uświadamia sobie, że przecież ona nie dba o cały ten ezoteryczny biznes. Dusza, czy jej brak - tego typu dylematy są poza nią bo najzwyczajniej nie wierzy ani w niebo, ani piekło, nawet jeśli myśli o koszmarach w zaświatach, które być może czekają jej ojca po jego śmierci, dają jej umiarkowany komfort i niejakie ukojenie.
Wyrywa wreszcie swoją rękę i odsuwa się o pół kroku, patrząc na niego spod zmarszczonych brwi.
Ból.
Czuje jak imadło emocji ściska jej głowę i klatkę piersiową, aż ledwo jest w stanie wziąć kolejny oddech. Reaguje z opóźnieniem - nie wiedzieć czemu bodźce mają jakieś trudności z przemieszczaniem się po przepalonych przewodach neuronów. Może to wreszcie alkohol ją całkiem zniszczył, albo lata ukrywania swoich traum i problemów.
Doskonale wie, że te ich p e r y p e t i e to niczyja wina - źle dobrani, ale zbyt uparci by się do tego przyznać, krzywdzą się od ponad dwudziestu lat, aż wreszcie z jego ust padły te słowa. Niezbyt filmowe - zresztą po Jebbediah nie spodziewała się wzniosłych, teatralnych treści i szczerze wkurwiłby ją, gdyby się silił w takiej sytuacji na aktorskie zagrania.
Był natomiast dalej w stu procentach sobą, co było gorsze i trudniejsze. Łatwiej w nerwach coś wykrzyczeć, niż wreszcie stawić czoła niewyjaśnionym problemom sprzed wielu lat.
Nawet nie wie kiedy spod jej powiek wypływa kilka łez.
Ociera je, niemal zła na siebie, że pozwoliła sobie na opuszczenie gardy. Była już jednak tym zmęczona. Od dekad bezustannie nosiła swoją zbroję i nawet Jebowi nie pozwoliła przez nią przeniknąć i w tym tkwił jej błąd. Strach przed ujawnieniem jakiejkolwiek swojej wrażliwości całkowicie ją paraliżował, więc obierała najlepszą taktykę, na jaką było ją stać.
”Nie kontynuujmy” godzi się, choć słowa grzęzną jej w gardle. ”Nie dam Ci tego, czego pragniesz” prawie chce się roześmiać, gdy dociera do niej ironia tych słów - nie pierwszy raz uświadamia sobie, że tak naprawdę chodzi o to, co kobiety zwykły dawać mężczyznom od tysiącleci. Domowe ognisko, gromadka wesołych, utytłanych dzieci i wybaczające, zawsze otwarte ramiona. Polly mu tego nie da, bo Polly tego nie ma. Instynktu, ciepła i m i ł o ś c i.
Zanim jednak odmaszeruje i pójdzie się upić na umór, przytula się do niego ostatni raz. Nie potrzebuje tej siły, którą otrzyma w tym ostatnim uścisku - i tak roztrzaskała się już dawno na sto części i straciła nadzieję, że jakoś to poskleja - ale wie, że dokładnie tego chce na pożegnanie i do tego wspomnienia będzie wracać gdy jej mętny umysł zupełnie odpłynie nocą po butelce czegoś mocnego.

Jebbediah Ashworth
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
zostanie pastorem — ale na razie studiuje teologię
42 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
miał wszystko, ale Bóg doświadczył go jak Hioba i stracił rodzinę, ziemię, ukochaną dziewczynę, na skutek czego postanowił zostać pastorem i oddać się służbie Najwyższemu
Z wszystkimi innymi potrafił. Zgrywać się, żartować, wykrzykiwać zbereźne hasełka i przeklinać w imię Boga. Dał radę im wszystkim, niejedną zawiódł prosto przed ołtarz i potem spierdalał aż się za nim kurzyło, ale gdy chodziło o tę bladą i boleśnie chudą kobietę, która nie dorastała mu do ramienia… Był jak pieprzony małolat, który kocha po raz pierwszy. Może to była kwestia tego, że Jordan faktycznie była jego pierwotną i najprawdziwszą dziewczyną, tę, którą widuje się w amerykańskich filmach. Zazwyczaj siedzi na huśtawce przy głównym bohaterze. Ma dwa brzydkie warkocze i nikt jej nie lubi poza tym dziwnym kolesiem w okularach.
On jej przysięga miłość aż po grób i daje jej obciachową bransoletkę, ale zanim już się obejrzą, on znika, bo jego rodzina się wyprowadza i spotykają się po latach. On jest piękny (tu by się zgadzało), a ją gra Jennifer Garner (tu trochę mniej, ale nie przeszkadzało mu ani trochę). W ostatniej chwili oboje uświadamiają sobie, że życie bez siebie to udręka i kończą film w swoich ramionach. W napisach końcowych zaś mają dziecko i zapewne jadą na wakacje życia.
Z tym, że to nie był film i on przy niej rumienił się, jąkał, a nade wszystko nie umiał jej w przystępny sposób wytłumaczyć jednego. Jebbediah nigdy nie chciał od niej tego czego od wszystkich innych. Ba, był w stanie porzucić swoje marzenia o dzieciach, Bogu i dobrej oraz cnotliwej żonce, byle by tylko Jordan z nim była. I teraz też powinien właśnie to jej powiedzieć, ale wzbrania się i milknie, zupełnie jak lama Arizona.
Bo nie jest pewien, czy ta dziewczyna byłaby z nim szczęśliwa. Trochę nie pasuje do jej eleganckiego świata, wątpi czy do kancelarii prawniczej puszczają z widłami i ze śladami słomy w butach.
- Kocham cię – mówi więc dopiero, gdy Polly przytuli się do niego i odejdzie. Może i stoi dwiema nogami nad grobem, ale wie, że właśnie ma ochotę rozwalić coś jak pospolity gówniarz, który traci tę jedyną dziewczynę.
Ale jest za późno, trzeba nakarmić zwierzęta i trzeba żyć dalej bez niej.
To chyba najbardziej go przygnębia – to nie są jakieś wyszukane dramaty bądź teatralne sceny, a zwykła proza życia, w której nie ma miejsca na żadne zawahanie bądź ucieczkę w deszczu do wybranki.
Oboje przecież byli już starymi ludźmi, a on już dawno był wioskowym głupkiem, a nie chłopakiem Jordan Pollard. Skończone.
zt oboje!
Jordan Pollard
towarzyska meduza
enchante #8234
ODPOWIEDZ