uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.

Choć okres świąteczny był dla Emily intensywny (musiała odwiedzić paru członków rodziny, w tym ojca i jego partnerkę, co zdecydowanie zepsuło jej nastrój), znalazła czas również dla Damiena. Długo zastanawiała się, co dać mu w prezencie, by się ucieszył, ale niekoniecznie poczuł się zobowiązany — rozwiązanie tej zagwozdki przyszło do niej w sumie samo, dwa dni przed Wigilią, kiedy zaczął jej mówić o jakiejś nowej grze. Podobno wyprzedała się na pniu i nigdzie w okolicy nie można było jej dostać, prawie tak, jak mistycznego PlayStation 5. Dla dobra fabuły zarządzam, że gra była niedostępna na Steamie i jakichkolwiek innych platformach! Emily miała jednak szczęście, bo gdy wybrała się z mamą na jakieś duże zakupy do Cairns, akurat trafiła na dostawę i po prostu tę grę kupiła. Dobra, brzmi utopijnie, ale niech będzie, bo po czymś takim na pewno była z siebie dumna!
W każdym razie, teraz myślami pewnie byli już bliżej Sylwestra niż świąt, a zakładam, że spędzali go razem z resztą paczki. I tym oto sposobem znaleźli się w centrum handlowym w Cairns. To znaczy, najpierw byli w kinie, ale Emily uznała, że skoro już tu są, to przymierzy jedną sukienkę, którą widziała w sklepie. Z jednej sukienki zrobiła się cała przebieżka po przeróżnych sklepach, ale wreszcie postanowiła się zlitować nad Damienem i zaproponowała, żeby przed powrotem do domu weszli na kawę. Wybrali kawiarnię z miejscami na zewnątrz, bo wiadomo, że w Cairns było ciepło, no i chwilę później mogli delektować się jakimiś dobrociami, w przypadku Emily waniliowym frappuccino.
Gdyby ta czerwona sukienka była mniej strojna, to bym ją sobie kupiła, ale nie wiem, czy nadaje się na taką zwykłą domówkę — jęknęła. Niby nikt nie zabraniał jej się ładnie wyszykować, jednak nie chciała, żeby się okazało, że była jedyną aż tak wystrojoną osobą. Podjęła więc decyzję, że wybierze coś ze swojej szafy, ale teraz znowu nie była jej pewna. Machnęła jednak ręką, nie zamierzając się tym teraz przejmować i przypomniała sobie, że podczas dzisiejszego spotkania postanowiła porozmawiać z Damienem na pewien konkretny temat. Co prawda, spotkanie jeszcze się nie kończyło, bo resztę dnia spędzą pewnie razem gdzieś w Lorne Bay, ale niewykluczone, że w czyimś domu, więc uznała, że lepiej pogadać na neutralnym gruncie. Nie chciała od razu zastrzelić go taką poważną informacją, więc zaczęła od krążenia naokoło.
Myślałeś już, gdzie będziesz studiować? Bo ja zastanawiam się mocno nad Nowym Jorkiem, chociaż marzy mi się trochę Europa. A jak znam siebie, to koniec końców zostanę tutaj — zaśmiała się, chociaż jedyne, co mogło ją tu zatrzymać, to właśnie Damien, pod warunkiem, że ich rozmowa przebiegnie pomyślnie! Wcześniej nie chciała jeszcze zostawiać mamy, ale pani Hawkins gorąco namawiała ją na wyjazd. Przyjaciele? Na pewno będzie za nimi tęskniła, ale przecież będą się odwiedzać, a jedna koleżanka z klasy też rozważała USA, więc… No na pewno jakoś by sobie z tym poradziła, ale tęsknoty za Damienem zupełnie sobie nie wyobrażała, chociaż jego reakcja na zaplanowane przez nią wyznanie może to zaraz zmienić!

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
outficik

Dobra, okres świąteczny jest też okresem przez Damiena nielubianym. Nie ma się co dziwić temu faktu, bo przecież ten czas w roku jest tym, który jest postrzegany jako ten czas rodzinny, w którym spędza się czas z bliskimi. Tyle tylko, ze jego rodziny praktycznie tutaj na miejscu nie było, więc w sumie jeżeli w Australii było w tym okresie jakieś wolne, to Blanc raczej spędzał go u siebie, mając gorszy humor niż zazwyczaj. Trochę zazdrościł wszystkim znajomym tej możliwości spędzania czasu z bliskimi w święta, bo on nie miał tak naprawdę takiej możliwości. Nie miał w sumie wielkiej nadziei na to, że jego rodzice postanowią postawić swoje szanowne nogi w Lorne na święta w tym roku, ale jednak kiedy wysłali mu życzenia z jakimś swoim zdjęciem i przeprosinami za to, że znowu nie mogli się pojawić to nawet nie zdobył się na odpisanie im.
To był też powód, dla którego – delikatnie, bo delikatnie – Emily mogła go irytować tym narzekaniem na to, że spędzała czas z ojcem i jego partnerkę. Nie dał raczej po sobie tego poznać, bo nie chciał też sprawiać jej przykrości. Wiedział też, że Hawkins poniekąd zdawała sobie sprawę z tego jak on się czuje, ale… no jednak nie da się wszystkie powstrzymać. No to faktycznie jakaś rzadka gra, żeby nigdzie jej nie było na żadnych Steamach, Epic Gamesach czy innym GOGu. No ale skoro akurat taka się trafiła i Damien narzekał na to, że była tak ciężko dostępna, a przy okazji nie chciało mu się jechać do Cairns i polować na dostawę, to z pewnością niezmiernie się ucieszył jak to dostał.
Niestety ale jakoś nie mam pomysłu teraz na to w sumie, co Damien mógłby kupić Emily, ale na pewno znalazł i wybrał coś fajnego. Kto wie, może nawet podpytał którąś z jej przyjaciółek o to, co mogłaby chcieć dostać i na pewno było to coś fajnego. Może nie tak jak ta super nieosiągalna gra-widmo, ale nadal!
Nowy Rok się zbliżał, im już przeszedł taki pierwszy okres, kiedy najchętniej spędzali czas tylko w swoim towarzystwie – prawie jakby byli w związku - teraz częściej znowu przebywali w grupie znajomych, rozumiem, że też byli właśnie w takiej grupie tutaj dzisiaj, a potem się po prostu rozstali i Damien poszedł z Emily na zakupy. A to było straszne, tyle chodzenia, żeby nic nie kupić prawie, albo właśnie żeby kupić (bo w sumie to się zgubiłem). Nogi go bolały od takiego kręcenia się po tej galerii handlowej, więc kiedy Hawkins postanowiła okazać chłopakowi łaskę i pójść na kawę, to mógł być tylko wdzięczny.
—E tam. I tak była spoko. A jak Ci się wydała „za strojna” — I tutaj oczywiście zrobił palcami królicze uszka, jak lubię określać ten cudzysłów robiony palcami — to mogłaś zawsze znaleźć coś zwykłego, przecież były, tylko Ci się żadne nie podobały, bo za nijakie były. — Zauważył i wzruszył ramionami. On to sobie tam pewnie założy coś prostego jak zwykle i nie będzie kombinował. Nawet nie planował nic specjalnego kupować na tę okazję.
— Nie wiem. Też myślałem o Europie. Po coś ten francuski umiem, to może Paryż? Ale też myślałem o Stanach w sumie. Nie wiem. — Wzruszył ramionami.
— Ja za to na pewno nie będę chciał tutaj zostać, nie ma na to żadnej szansy. — Stwierdził, bo to akurat było pewne jak w banku. Wyniesienie się z Lorne i Australii było jego planem od długiego czasu i nie wiedział co by się musiało stać, by ten plan się zmienił. Myślał o tym i chętnie wyniósłby się w nowe miejsce znając kogoś. Pewnie pojawiła się nawet Emily w jakimś takim scenariuszu!

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Domyślała się, że Damienowi nie było w święta łatwo, choć zakładam, że zbyt wiele na ten temat nie rozmawiali. Starała się spędzać z nim tyle czasu, ile mogła, ale wiadomo, że nie była w stanie zastąpić mu rodziny. Zresztą, nawet nie próbowała, po prostu starała się, żeby miał poczucie, że była obok. Może nawet w jakiś dzień świąt zaprosiły go z mamą na obiad, bo chociaż tyle mogła zrobić. Na szczęście Sylwester z założenia był już znacznie mniej rodzinny, a po nim wszystko miało wrócić do normy. Może i okres świąteczny ma swój urok, ale zdecydowanie potrafi człowieka wymęczyć.
Niezależnie od tego, co od niego dostała, pewnie jej się podobało! Nie była wymagająca, jeśli chodzi o prezenty, nie oczekiwała diamentów i codziennego bukietu czerwonych róż. Uwielbiała za to obdarowywać innych, dlatego miała wielką frajdę, wręczając Damienowi tę Tajemną Grę. Nie zdawała sobie natomiast sprawy z tego, że irytowała go narzekaniem na spędzanie czasu z ojcem. Jak jednak widać na ich przykładzie, każde relacje z rodzicami mogą rodzić komplikacje i nie ma uniwersalnych, optymalnych stosunków. No ale na to składa się wiele czynników i relacje międzyludzkie w ogóle do najłatwiejszych nie należą, nie tylko te z rodzicami — potwierdzam jako introwertyczka.
Rzeczywiście, nadal chętnie spędzali czas razem, ale znacznie częściej zdarzało im się wychodzić ze znajomymi. Dzisiaj na przykład byli z nimi właśnie w kinie, ale na zakupy — ku pechowi Blanca — poszli już sami. Emily przewróciła oczami, słysząc jego słowa.
Nie moja wina, że w sklepach nic ciekawego nie ma, okej? Ale lepiej, żeby podobało mi się mało rzeczy, niż żebym była jakąś zakupoholiczką. I dobrze, bo bym zbankrutowała — westchnęła. Jeśli zgodnie ze swoimi planami zostanie lekarką, to będzie miała sporo pieniędzy na zakupy, ale jednak wolałaby chyba pożytkować je nieco inaczej niż na kolejne ciuchy, buty i torebki. Pod tym względem zdecydowanie nie przypominała „typowej” kobiety z nieśmiesznych żartów.
No ja o Francji też myślałam, taka Sorbona na przykład to jest spełnienie moich kujońskich marzeń. Ale nie wiem, czy na przykład nie przerośnie mnie język, no bo niby go znam, ale jakieś medyczne terminy… — W jej głosie wybrzmiała niepewność. — Stany chyba kuszą mnie trochę bardziej jednak, ale to sprawa otwarta, bo… No właśnie, bo pomyślałam, że chyba fajnie by było, gdybyśmy studiowali w jednym mieście? Znaczy, no… Tęskniłabym za tobą, gdyby było inaczej.
Zmieszała się. Nie powiedziała jeszcze nic strasznego, a i tak miała wrażenie, że to za dużo. Nie chciała wywierać na nim presji, bo może on patrzył na to inaczej i nie miał potrzeby kontynuowania ich relacji. Co prawda, nie spodziewała się czegoś takiego, ale kto wie! W każdym razie, miała wrażenie, że rozmową o uczuciach spuści na niego potężną bombę, ale nie mogła odwlekać tej rozmowy w nieskończoność.
No bo chodzi o to, że… Tylko się nie przestrasz, okej? — wbiła wzrok w swoje paznokcie, jakby bała się spojrzeć na Damiena. — Bo ja coś do ciebie czuję. Nie wiem, czy powinnam ci o tym mówić i nie musisz czuć się zobowiązany ani nic z tych rzeczy, ale, no… Chyba lepiej, żebyś wiedział, tak mi się wydaje.
Odsunęła od siebie swoją kawę, bo nagle poczuła, jak ze stresu jej żołądek zaciska się w ciasny supeł. Niby znali się dobrze, ale nie wiedziała, jakiej reakcji się po nim spodziewać — a i on pewnie nie domyślał się rewelacji, które mu zaserwowała. Chociaż… Niektóre jej zachowania były oczywistymi — choć całkowicie niezamierzonymi — wskazówkami.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Łatwo nie było i równocześnie też nie był to temat, który jakkolwiek by rozpoczął z własnej woli. Jeżeli natomiast sama Emily go rozpoczynała to raczej starał się z niego wybrnąć i po prostu temat zmienić. Bo w końcu lepszym rozwiązaniem była taka zmiana, niźli staranie się udawać, że wszystko jest w porządku i dalej ciągnąć taką dyskusję. Oczywiście nadal starał się nic nie robić, udawać, że wszystko jest w porządku, ale jednak ten temat zmieniał. Przynajmniej próbował być w tym dyskretny – nawet, jeżeli na dłuższą metę się nie dało. No nie da się dziwić, że nie był to jego ulubiony temat, generalnie rodzice to nie było coś o czym najchętniej dyskutował i chyba każdy kto go znał chociaż trochę lepiej zdawał sobie z tego sprawę.
Był oczywiście wdzięczny z samego faktu, że został zaproszony na ten obiad w okresie świątecznym i chociaż było mu trochę głupio to przyjął takie zaproszenie i pojawił się na tym obiedzie, to jednak – chociaż pewnie nie było to zbyt widoczne – czuł się trochę niezręcznie. Bo jednak właśnie taki obiad w święta, albo nawet zaraz po nich wydawał się dla niego czymś rodzinnym. No właśnie, rodzinnym. A on członkiem rodziny nie był. Nawet jeżeli spędzał sporo czasu z Emily, to nie byli przecież rodziną.
Damien też nie należał do osób, które przykładały większą wagę do prezentów. Dlatego też równocześnie nie przykładał większej uwagi do tego, by jakoś bardzo rozkminiać jaki ten prezent miałby być, żeby się spodobał. Oczywiście starał się go dobrać pod osobę, ale równocześnie traktował to bardziej jako taki gest, niźli jakiś konkurs na najlepiej dobrany, najciekawszy czy najfajniejszy prezent.
Można założyć, że Emily byłaby tego świadoma, gdyby jej o tym powiedział. A skoro tego nie zrobił i to w sobie tłamsił, tak nie mogła o tym wiedzieć. Równocześnie też powinno się jednak brać poprawkę na to, że po prostu w tym świątecznym „rodzinnym” czasie większość rzeczy związanych z rodziną naciska na ten punkt, który w tym okresie jest właśnie najbardziej wrażliwy.
—No nie Twoja. Ale ja wiem, jak byłem młodszy to w sumie mi się w sklepach więcej rzeczy podobało, a teraz wydziwiają jakieś dziwne rzeczy. — Stwierdził, bo kiedyś to np. buty sportowe były po prostu dość proste i zwyczajnie ładne, a teraz takie ładniejsze buty to są jakieś edycje premium, a te zwykłe to są takie nawydziwiane, kolorowe i nie wiadomo co jeszcze, co go (i mnie) zresztą niezmiernie irytuje.
— Wiesz co, nie wiem gdzie będę studiować, nie myślałem nad tym jeszcze tak całkiem poważnie, nie? Wiem, że w sumie to tak trochę na ostatnią chwile mi zostanie teraz, ale w sumie jakoś tego tak nie rozważałem. — Odparł i popatrzył na nią, trochę zaskoczony jej wyznaniem. Tęskniłaby? Cóż, on też, ale przyznać się przed tym było mu mimo wszystko jakoś tak… ciężko nawet powiedzieć jak. Niby nie powinien czuć się z tym głupio, ale to było równocześnie też jakieś takie odkrycie się, a… no przecież starał się tego przed nikim nie robić, nie?
— Czaję, no możemy pomyśleć razem i może padnie nam ten sam wybór, nie? Zawsze to fajniej zacząć w nowym miejscu z kimś kogo się zna. — Powiedział, podchodząc do tego wszystkiego trochę wymijająco, ale chyba dał do zrozumienia, że on w sumie chętnie?
— Mhm? — Mruknął tylko, kiedy usłyszał, że ma się nie przestraszyć. Co ona miała mu tu zaraz wyznać?
— Znaczy… eee… że co? Zabujałaś się? — Odparł i wyprostował się w swoim krześle, obrzucając ją niepewnym spojrzeniem. Dobra, tego się nie spodziewał. Znaczy, wiedział, że wytworzyła się między nimi taka specyficzna więź – jak on to teraz sobie ujmował w głowie – ale nigdy nie odważył się tego nazwać bezpośrednio czymś więcej, na przykład właśnie takim uczuciem.
— No… ja też Cię lubię? — Powiedział, ale w sumie to nawet po jego głosie bardziej słyszalne było to, że wypowiadał to z taką niepewnością. Ten pytajnik na końcu zdania był niemalże słyszalny.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
No tak, Emily znała go na tyle dobrze, że wiedziała, kiedy lepiej odpuścić z trudnym tematem. Nie musiał więc martwić się, że będzie na niego naciskała i ciągnęła go za język — sama nie lubiła czegoś takiego. Jednocześnie starała się dawać mu do zrozumienia, że jeśli miał ochotę, to mógł jej się wygadać zawsze i na każdy temat. Może nawet pewnego razu powiedziała mu to wprost? Ale jeśli potwierdził, że zdawał sobie z tego sprawę, to i tak miała wątpliwości, bo raczej za bardzo jej się nie zwierzał. Już prędzej ona się przed nim otwierała, ale też nie za często, bo jednak nie chciała go obarczać swoimi troskami. Poza tym, ich relacja była raczej nastawiona na zabawę, więc też nie chciała jakoś wiecznie narzekać i być może tym samym go od siebie odpychać.
Wiadomo, rodziną nie byli i mimo wszelkich zażyłości, było im do tego daleko. Niemniej, Damien pełnił w jej życiu naprawdę ważną rolę i nie widziała niczego niepoprawnego w spędzaniu z nim świąt. No ale pewnie w odwrotnej sytuacji też czułaby się niezręcznie, więc starała się, żeby ten czas minął im na luzie, a nie w jakiejś podniosłej atmosferze, z panią Hawkins i jej trudnymi pytaniami, które na szczęście tamtego popołudnia się nie pojawiły. A może nie tak do końca na szczęście, bo gdyby Emily poznała chociaż częściowo podejście Damiena, nie odważyłaby się dzisiaj na takie wyznanie i nie musiałaby się teraz tak okropnie wstydzić. Jeszcze zanim cokolwiek odpowiedział, miała ochotę zapaść się pod ziemię i czuła, że popełniła błąd. Nie chciała wywierać na nim presji, ale po pierwsze: im bardziej pewna swoich uczuć była, tym bardziej uważała, że powinien o nich wiedzieć, a po drugie: gdzieś w głębi duszy miała nadzieję, że okaże się, iż Blanc odwzajemniał jej uczucia. To w sumie nie było jakieś mocno nieprawdopodobne, bo czasem naprawdę miała wrażenie, że z jego strony to też było coś głębszego… No ale pewna nie była, a teraz to już w ogóle wydawało jej się to mało realnym scenariuszem. Był jednak jeden plus tego, że zdecydowała się powiedzieć: niezależnie od jego odpowiedzi, przynajmniej uniknie ewentualnego rozczarowania, gdy rzeczywiście wyjadą na studia do innego miasta, a on zacznie oglądać się za amerykańskimi ślicznotkami, wyglądającymi, jak aktorki z Netflixa.
Zawahała się przez moment, gdy zapytał, czy się zabujała. Skoro zabrnęła tak daleko, to nie chciała się już wycofywać — skinęła głową, uparcie wbijając wzrok w blat stołu i coraz mocniej zapadając się w swoim krześle, jakby chciała zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu albo chociaż ukryć się przed jego wzrokiem pod peleryną-niewidką. Podniosła wzrok dopiero wtedy, gdy odparł, że ją l u b i. No serio, chyba wolałaby, żeby wprost powiedział, że nie odwzajemnia jej uczucia, bo teraz miała rozkminę, czy on w ogóle zrozumiał, co miała na myśli, czy powinna powiedzieć jaśniej. Akurat o tym, że ją lubi, wiedziała; gdyby było inaczej, nie spędzałby z nią tyle czasu.
Lubisz mnie? — powtórzyła, całą siłę wkładając w to, by nie zadrżał jej głos, ale nieskutecznie. — Aha. Okej.
Nie wiedziała, co więcej miałaby powiedzieć, bo czuła się lekko zażenowana sobą, zawiedziona reakcją Damiena i ogólnie odechciało jej się spędzać z nim czas na dzisiaj. Wiadomo, nic na siłę i nie zamierzała wymuszać na nim uczucia, ale na pewno w jakiś sposób było jej przykro, co ewidentnie malowało się na jej twarzy, bo nie była niestety ekspertką w ukrywaniu emocji.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Tak na dobrą sprawę to odpuszczając ten „trudniejszy” temat odpuszczała też sobie humorów Damiena, któremu zdarzało się takie humorki właśnie strzelać, gdy coś szło nie po jego myśli, albo kiedy ktoś zmuszał go do robienia czegoś czego nie lubi, albo zwyczajnie nie chce. Wolał działać w swoim rytmie i wolał też nawet przeprowadzać dane rozmowy wtedy, kiedy jemu to odpowiadało. Albo nie robić też tego wcale, jeżeli tak preferował. Bardzo prawdopodobnym jest to, że zarówno jedno jak i drugie w jakimś momencie nie tylko zdali sobie sprawę z tego, że mogą ze sobą porozmawiać na wiele tematów. Dobra, to było w zasadzie raczej pewne, bardzo prawdopodobnym natomiast mogło być to, że powiedzieliby to sobie też nawzajem. I z pewnością jeżeli z ust Emily padły takie słowa, takie oświadczenie to Damien na pewno odpowiedział, że jeżeli będzie miała taką potrzebę to może porozmawiać też z nim na jakikolwiek tylko temat by potrzebowała. Nawet, jeżeli potrzebowałaby się po prostu wygadać, co... pewnie w sumie nie raz zrobiła? Może nie zarzucała go lawiną narzekań, ale na pewno niejednokrotnie na coś się wygadała, i z jego strony pewnie było podobnie, bo najpewniej i jemu zdarzyło się na coś wygadać.
Może i ich relacja polegała w znacznym stopniu na zabawie i tam pewnie ją sobie po prostu definiowali, ale... no najwidoczniej w przypadku ich obojga pojawiły się – jakieś – uczucia, niezależnie od tego w jakim stopniu byli ze sobą szczerzy, to te gdzieś głęboko (lub nie) się tliły.
Co prawda święta poniekąd są czasem dla rodziny, tak przecież nie ma nic złego w spędzaniu ich również z innymi ludźmi, znajomymi, przyjaciółmi. Po prostu z bliskimi i mimo wszystko, chyba, powinno się raczej te święta definiować bardziej jako spędzanie czasu właśnie z bliskimi, bo nie zawsze da się je spędzać z rodziną i nie jest też tak, że każdy ma taką sposobność.
Dobra, zdał sobie sprawę z tego jak to wszystko zabrzmiało dopiero po wypowiedzeniu tych słów i... nie zdziwiła go reakcja Emily, która widocznie była zmieszana i zdawała się trochę zawiedziona jego słowami. Wiedział, że odpowiedział w sposób, który... nie był najlepszy. Wiedział o co chodzi Emily, nie chodziło tutaj o taką zwykłą sympatię na poziomie znajomych, kolegów, czy nawet przyjaciół, tylko o coś więcej. Widząc reakcję dziewczyny zrobiło mu się też źle ze samym sobą. Czuł coś, co raczej zdarzało mu się rzadko, denerwował się. Nie złościł się, tylko się denerwował i zestresował się, kiedy tylko zdał sobie sprawę z tego, że mógł ją w sumie... urazić? A na pewno sprawić przykrość.
— Znaczy... Ja też coś czuję, ok? Już nie rób takiej miny, czego się spodziewałaś? — Zapytał, w klasycznym dla siebie stylu wychodząc z tego wszystkiego na koniec trochę zrzucając winę na kogoś innego.
— Nie wiem, coś... w sensie... nie ogarniam takich rzeczy, dobra? — Powiedział i westchnął ciężko nie wiedząc co ma do końca powiedzieć, przecież nie będzie tutaj wyjeżdżać jakimiś górnolotnymi oświadczeniami o miłości. Chciał jej dać do zrozumienia, że odwzajemnia jej uczucia, ale miał jakieś głupie i bezsensowne hamulce, które nie pozwalały mu powiedzieć tego wprost.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
O humorkach Damiena miała okazję się trochę nauczyć. Zawsze się nimi przejmowała, ale na szczęście odkąd się do siebie zbliżyli, kłócili się raczej rzadko, a na pewno rzadziej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Nie mieli już na celu denerwowania siebie nawzajem, a jeśli przydarzył im się jakiś konflikt, to raczej dążyli do jego szybkiego rozwiązania. No, przynajmniej Emily, bo nie wiem, jak Damien! Wychodziła z założenia, że wystarczy, że stracili na niesnaski kilkanaście lat życia od przedszkola — więcej nie musieli. Zwłaszcza, że naprawdę nie mieli ku temu żadnych sensownych powodów.
Mimo bliskości, jaka między nimi zapanowała, Emily nie chciała na niego naciskać, żeby się przed nią otwierał. Mówił tyle, ile chciał. Jasne, interesowało ją, jak się czuł na przykład w związku z kolejnymi świętami bez rodziców, ale miała opory przed zadaniem tego pytania, jakby było za bardzo intymne, a zadanie go oznaczałoby wścibskość. Jeśli chciałby o tym pogadać, zainicjowałby temat, a przynajmniej taką miała nadzieję. W każdym razie, cieszyła się, że okres świąteczny dobiegł już praktycznie końca. Wiadomo, brak rodziców u boku, gdy było się nastolatkiem, był odczuwalny na co dzień, ale na pewno nie na taką skalę, jak w święta czy urodziny.
Dopóki nie definiowała ich relacji, była spokojniejsza i żyło jej się znacznie łatwiej. Rzecz w tym, że z czasem relacja zaczęła definiować się sama, poprzez pojawienie się uczuć. Gdy przespali się ze sobą po raz pierwszy, uznała to za spowodowaną alkoholem anomalię, która więcej się nie powtórzy. Rozwój relacji zaskoczył ich oboje, ale wygodniej było niczego nie określać. Wreszcie — a tego można było się spodziewać — przyszedł czas, w którym uczucia Emily stały się na tyle silne i trudne do skrywania, że musiała powiedzieć o nich na głos głównemu zainteresowanemu. Wcale nie było jej łatwo i w sumie żałowała swojej decyzji jeszcze przed reakcją Damiena. Może powinna wybrać lepszy moment, a może nie mówić wcale, bo po co wyjawiać uczucia skazane na porażkę?
Sposób, w jaki zareagował Blanc, lekko ją rozczarował, choć trochę się go spodziewała. Znała go na tyle, by wiedzieć, że nawet, jeśli odwzajemniał uczucia, to nie odpowie na jej wyznanie romantycznym wyznaniem miłości — i chyba nawet by tego nie chciała, bo wydawało jej się to mocno nie w ich stylu. No ale czuła się mocno zakłopotana, bo jednak się przed nim otworzyła, co łatwe nie było, a on miał jej do powiedzenia, że ją lubi. Lubienie można interpretować różnie, ale jako drama queen, Em uznała, że chodzi mu o przyjacielskie lubienie. I trochę ją to jednak zabolało. Już nawet obmyślała, co wykombinować, żeby jakoś stąd uciec, tak jej było głupio, ale kolejne słowa Damiena sprawiły, że lekko zdezorientowana uniosła wzrok. I nawet zrobiło jej się go szkoda, bo może rzeczywiście miała za duże oczekiwania? Na pewno nie było mu łatwo mówić o uczuciach, w sumie nie miał kiedy się tego nauczyć. Ona zresztą też nie była w tym mocna i dzisiejsze wyznanie kosztowało ją wiele nerwów i stresu, planowania i analiz. Westchnęła i oparła łokcie na stole, pochylając się lekko w kierunku Damiena, po czym nieśmiało pogłaskała go po dłoni.
Okej, nie musimy o tym teraz rozmawiać. Po prostu wolałam, żebyś wiedział, zanim zdecydujesz, gdzie wyjeżdżasz na studia — wyjaśniła. Nie wyobrażała sobie, żeby mieli przestać się widywać na co dzień, mieszkając na innych kontynentach. Jeśli ich plany się nie pokrywały, najrozsądniej byłoby zakończyć tę relację. I w sumie nadal nie do końca wiedziała, na czym stoją, chociaż po jego słowach mogła się domyślać. Nie była jednak tak całkiem pewna, czy chciał to kontynuować, czy może razem z początkiem studiów zacząć zupełnie nowy etap. Choć ostatnio o tym zapomnieli, to nie da się ukryć, że ich relacja była trudna i niewiele rzeczy można w niej było nazwać oczywistymi.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Tak to jest z tymi humorkami u osób, na których nam zależy, jakoś się nimi przejmujemy nawet jeżeli się wie o tym, że rzadko one znaczą coś więcej. A to akurat w danej chwili ma się gorszy humor, coś wcześniej zirytowało i po prostu jeszcze zostało w pamięci, albo po prostu coś idzie nie po naszej myśli i dlatego wszystko inne zwyczajnie irytuje. Kto tak nie miał, niech pierwszy rzuci kamieniem! Inną kwestią już jest jednak sam fakt, że nie zachowywali się tak jak kiedyś, kiedy zarówno Damien jak i Emily z premedytacją robili sobie na złość, byli dla siebie niemili – czasem chamscy, chociaż to chyba głównie Blanc. Swoją drogą też trzeba zauważyć, że jeżeli już jakieś niesnaski między nimi się pojawiały to prędzej dążyli do ich rozwiązania, niźli ich eskalacji co już znaczyło o tym, że trochę ich relacja dojrzała. A może też oni sami po prostu dojrzali. Możliwe, że oboje mieli w tym trochę zasług, najważniejsze jednak, że po prostu ich relacja zmierzała ciągle w dobrym kierunku, o ile można tak to ująć.
Cóż. Chcąc, czy nie chcąc pewne pytania zakrawają właśnie o tą swoistą intymność, która była też czymś, co zwyczajnie się chroniło. Pojawienie się takich pytań też musiałoby stanowić o przeniesieniu ich relacji na kolejny etap. Pytanie tylko, czy w tej sytuacji takie pytanie byłoby skutkiem, czy powodem tej rewolucji.
Raczej nie odebrałby tego jako wścibskość, pewnie też nie byłby zły o zadanie tego pytania, ale nie czułby się komfortowo rozmawiając na taki temat, w końcu nie należał on do tych, które poruszać lubił. Nie było to też coś o czym rozmawiał najchętniej, chociażby dlatego, że jednak na swój sposób było to dla niego coś dość drażliwego, z czego – jak już wiemy – Emily poniekąd sobie zdawała sprawę.
Cóż, brak zdefiniowania ich relacji był raczej aspektem, który ułatwiał im życie. Ich relacja poniekąd ewoluowała, ale równocześnie też wisiała w przestrzeni nie zmieniając się. Z jednej strony pogłębiała się, ale była ona ciągle na tym samym poziomie, czegoś w stylu friends with benefits. W takich relacjach często jednak kwestia określenia tego jako związek jest czymś czego brakuje by faktycznie takim związkiem to zostało. W końcu przecież w związkach rzadko kiedy zaczyna się od jakichś górnolotnych wyznań, ale daje się jednak do zrozumienia tej drugiej osobie, że się jest nią zainteresowaną/ym. Czy gdyby nagle sobie powiedzieli nawzajem, że od jutra są parą, czy musiałoby to coś zmienić? Nie. A przynajmniej nie w kwestii tego co robili, jednak byłoby to już coś co bardzo mocno wpłynęłoby na ich myśli.
Cóż, on ją rozczarował, a ona go zaskoczyła. Są kwita? Pewnie niekoniecznie, ale przynajmniej próbował! Na szczęście jednak jego następne słowa miały na celu nie tyle co załagodzenie, a doprecyzowanie jego bardzo niekonkretnego wyznania. Jego to wszystko tak wiele nie kosztowało, nie analizował, nie planował, ale… zarówno stres jak i nerwy się pojawiły.
Popatrzył na twarz dziewczyny, a następnie na jej palce przesuwające się po jego dłoni w czułym geście. Nie cofnął ręki, ale tez poza tym jakoś bardziej nie zareagował.
— Rozumiem. No… to nie jest zły pomysł. W sensie, żeby razem… no na studia. W sensie wyjechać. — Powiedział, trochę się plącząc w tych słowach, równocześnie też przeklinając się w myślach za to bełkotanie. Wspólny wyjazd wydawał się sensowny, ale też… trudny pod względem psychicznym. Nie było to raczej coś w oczywisty sposób spodziewanego i wymagało od nich jednak podjęcia decyzji a co za tym idzie, poświęcenia czasu na przemyślenie tego, podsumowanie, ale i… zaplanowanie tego wszystkiego.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Niezależnie od tego, jakie były powody humorków Damiena, Emily po prostu nie umiała się nimi nie przejmować. Nie lubiła, gdy czuł się źle albo był smutny i choć miała się za marną pocieszycielkę, to zawsze w takich chwilach starała się jakoś go rozweselać. Nie zawsze przynosiło to skutek, wiadomo, ale na pewno nie należała do osób, które w trudnych chwilach zostawiały bliskich samym sobie. Na szczęście chyba żadne z nich nie miało aż tak poważnych problemów, które mogłyby obarczać drugą stronę — mimo młodego wieku oboje przeszli przez parę trudnych rzeczy, ale może właśnie ten młody wiek pozwalał im w nich nie tonąć. Przynajmniej na razie.
Nawet, jeśli on nie uznałby jej pytań za wścibskie, to ona i tak miałaby obiekcje. To tak jak ja — można mnie przekonywać i niby wierzę, ale jak przychodzi co do czego, to jednak mam wątpliwości. W przypadku Emily było podobnie, ale na szczęście jej relacja z Damienem rozwijała się tak, że w sumie czuła się przy nim całkiem swobodnie. Wszelkie wątpliwości wynikały z tego, że po prostu chciała, by i on czuł się tak samo w jej obecności.
Mogliby przeżyć kolejne miesiące w dotychczasowym układzie, ale wreszcie sytuacja by się skomplikowała. Rzeczywiście, najbliżej im było do friends with benefits i wiadomo, że można to ciągnąć długo, ale skoro pojawiły się uczucia, to lepiej było to jakoś wyjaśnić. Czy w ten sposób dało się uniknąć rozczarowań? W jakiś sposób na pewno. Co prawda na razie po wyznaniu Emily niewiele się zmieniło, ale przynajmniej zrzuciła to, co ją od pewnego czasu dręczyło. Co zrobi z tym Damien? Pewnie okaże się w najbliższym czasie. Nie zamierzała wywierać na nim presji, choć oczywiście wolałaby wiedzieć cokolwiek więcej odnośnie tego, na czym stoi.
Widząc jednak jego zakłopotanie, zaczęła trochę żałować swojego wyznania. Absolutnie nie chciała wprowadzać między nimi jakiejś niezręczności, bo to niejako cofało ich relację. No ale stało się i nie pozostało jej nic innego, jak tylko stawić temu czoła. Nie zamierzała poruszać tematu uczuć, dopóki Damien tego nie zrobi i miała nadzieję, że to wystarczy, przynajmniej na razie. Zabrała swoją dłoń z jego dłoni, jakby trochę speszył ją jego brak reakcji. W normalnych okolicznościach pewnie jednak jakaś reakcja by się pojawiła. Jeśli to miała być nowa rzeczywistość, to musiała do niej przywyknąć, ale liczyła na to, że po prostu go zaskoczyła i wszystko wróci do normy, gdy Blanc sobie to poukłada.
Przemyśl sobie to na spokojnie, bez pośpiechu, bo… No… Nie musimy. Nie chcę, żebyś czuł się zobowiązany przez to, co powiedziałam — zaznaczyła. — Ja pewnie i tak wyjadę, ale muszę ogarnąć, jak to wygląda z akademikami. Znaczy, można też wynająć mieszkanie, ale to zależy… No, od różnych czynników. — W zasadzie zależało od tego czy wyjedzie sama, czy jednak nie. Zamierzała znaleźć jakąś pracę przynajmniej na weekendy, bo w tygodniu na studiach medycznych może być niełatwo, ale nie wiedziała, czy to wystarczy. Nowy Jork to nie Lorne Bay, a wielkie miasto, więc pewnie ceny też były znacząco wyższe. Wiadomo, że we dwoje byłoby łatwiej się utrzymać, pewnie też wspomogliby ich jedni i drudzy rodzice, ale czuła, że to nie jest dobry moment, by wspominać o wspólnym mieszkaniu — nawet, jeśli tu, w Lorne, przez większość czasu byli razem albo u Em, albo u Damiena. Ale fakt, wspólne mieszkanie to jednak zupełnie coś innego, poważny krok, który wystawia na próbę wiele relacji… A ich relacja i tak wcale jakaś pewna nie była, więc fundowanie jej takiej atrakcji mogło okazać się zabójcze.
Wybrałeś jakiś kierunek? — zagaiła, chcąc zmienić temat na nieco bardziej neutralny.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Nie wszyscy potrafili ignorować uczucia innych. W końcu zainteresowanie się tym, co inni czują nie jest czymś, co w ogóle robiłby każdy. Niektórzy nawet nie myślą o tym, by się zastanowić co innym siedzi w głowie. Postawienie się w czyjejś sytuacji nie dla każdego jest takie proste, a dla niektórych jest też po prostu czymś, czego się nie robi. Dobra, częściej się tak zdarza w sytuacjach, z którymi nie ma się jakichś głębszych relacji, ale czasem jednak się nie zwróci też na to co ta druga osoba pomyśli, nawet jeżeli jest to ktoś bliższy. Oczywiście równocześnie trzeba też myśleć o sobie samym/samej i znaleźć w tym wszystkim jakiś złoty środek.
No i naprawdę mogli być zadowoleni, że problemy, które mieli, nie były takimi, które faktycznie by ich tak bardzo obarczały, czy przyprawiały o większy ból głowy. Dobra, jakieś tam problemy mieli, jakiś ból głowy mogły powodować, ale też nie był on aż tak ogromny, jak mógłby być przy poważniejszych problemach.
Niby w ich sytuacji rozwiązaniem, które miałoby zapewnić im brak rozczarowania byłoby ciągnięcie tej relacji na stopie, na jakiej była do tej pory. Niestety jednak w takich sytuacjach raczej pojawia się ryzyko, że to rozczarowanie nie zostanie całkowicie usunięte, ono zostanie co najwyżej odwleczone w czasie i kto wie, może ich uderzy ze zdwojoną siłą później? W końcu jeżeli pojawiły się jakieś uczucia, to te łatwo raczej nie znikną i długie tłumienie ich może prowadzić do późniejszego wybuchu, a nie wygaśnięcia, czy jakiegoś uśpienia.
Czuł trochę presji, wiedział, że mimo wszystko wyznanie Emily musiało wiele ją kosztować. Odwagi, zebrania się w sobie i zdecydowania, gdy finalnie doszło już do tych słów, które w końcu padły. Nie spodziewał się jednak tego wyznania – a może powinien? – i nie wiedział jak się zachować. Jego własne uczucia, do których w jakimś minimalnym stopniu się dziś przyznał powodowały to, że czuł się dość... skrępowany. Nie wiedział dlaczego, kiedyś po prostu nie chciał się do nich przyznać, a teraz kiedy wyszły na jaw – nawet jeżeli się w pełni do nich nie przyznał – czuł się z tym wszystkim nieswojo.
Nie wiedział jak się teraz do końca zachowywać i mimo wszystko musiał po prostu to wszystko przemyśleć. Przetrawić i przyjąć do wiadomości.
— No muszę to na pewno przemyśleć. — Powiedział i pokiwał głową. — Zaskoczyłaś mnie po prostu. — Kontynuował szczerze, — Znaczy, no te studia to spoko pomysł i w ogóle, ale to wszystko tak na raz to po prostu sporo do ogarnięcia. — Dodał jeszcze na koniec i westchnął.
Mimo wszystko przeprowadzka do Nowego Jorku byłaby... no czymś sporym. Nie da się podjąć takiej decyzji w ciągu jednego dnia. A jeżeli by się to zrobiło, to na pewno ta decyzja nie byłaby z kategorii przemyślanych. Inna kwestia to to, że mogłoby to wyjść na dobre, ale... no było to ryzykowne.
— Nie... Nie wiem co chcę robić. Coś na pewno, znaczy... myślałem o tym francuskim trochę, ale nie wiem czy w Stanach to ma jakiś sens, a jednak sam język to za mało. — Powiedział. Nie wiedział co miałby robić, nie miał większego pomysłu z czym mógłby wiązać swoją karierę i... nie czuł się z tym dobrze.


Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
W społeczeństwie niestety coraz trudniej o empatię, dlatego ignorowanie uczuć wydaje się dla wielu całkiem naturalną opcją. Wiadomo, nie dla każdego i nie można popadać w skrajność, ale jednak to się dzieje. Emily, choć przez wiele osób była odbierana raczej jako wredna zołza, nie umiała przejść obojętnie obok czyjegoś cierpienia. Teraz, gdy skończyły się jej przepychanki z Damienem, mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że starała się nie robić innym na złość i dbać o ich komfort, a w skrajnych przypadkach zwyczajnie ignorować. W każdym razie, zyskiwała przy bliższym poznaniu, a Blanc chyba mógł to potwierdzić w razie potrzeby. W drugą stronę działało to podobnie, bo i on zdawał się być obecnie o wiele lepszą osobą niż wcześniej, zanim zaczęli się… lubić.
Nie, żebym była ekspertką, ale w tego typu relacjach chyba bardzo często pojawiają się jakieś problemy związane z uczuciami. Od samego początku spodziewała się, że i w ich przypadku może się to potoczyć w podobnym kierunku, ale jednak świadomie w to brnęła. Nie przypuszczała, że Damien stanie się jej bliski aż do tego stopnia. Jeszcze kilka miesięcy temu próbowałaby się wykręcić z wypadu z przyjaciółmi do kina, wiedząc, że i on tam będzie, a dzisiaj w lekko zawoalowany sposób mówiła mu o swoich uczuciach. Życie jest jednak pełne niespodzianek!
Czasem wydawało jej się, że rzeczywiście podejrzewał, iż czuła do niego coś więcej niż tylko zwykłą sympatię. Ta myśl przerażała ją jednak do tego stopnia, że nie pozwalała jej zbytnio rozwijać się w swojej głowie. Zdawała sobie sprawę z tego, że miał prawo wiedzieć i że pewnego dnia będzie musiała go o tym poinformować — chyba że planowała żyć w wiecznym cierpieniu i zastanawianiu się, co by było, gdyby — ale żaden moment nie wydawał jej się odpowiedni. Miewała wrażenie, że czasem wysyłał jej sprzeczne sygnały, więc trudno było jej wywnioskować, czy odwzajemniał jej uczucia i to ją blokowało. Teraz, gdy w końcu, zebrała się na odwagę, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że popełniła błąd, a jej wyznanie zaważy na ich dalszych losach. Bała się, że w tę złą stronę.
Nie chciała wprowadzać go w zakłopotanie, ale widziała, że to zrobiła. Miała nadzieję, że zmiana tematu jakoś wyjdzie i zaczęła kombinować w myślach, jak wykręcić się z dzisiejszego wieczoru, który mieli w planach spędzić wspólnie — wiedziała, że zamiast swobody, jak zawsze, będą czuli się drętwo i nieswojo, a wolała tego uniknąć. No i chciała dać mu przestrzeń, bo po jego odpowiedzi miała wrażenie, że teraz potrzebował jej jak nigdy wcześniej.
Jasne, bez pośpiechu — odpowiedziała szybko, może nieco za szybko, kiwając głową. — Ja nawet nie wiem, kiedy zaczyna się tam semestr i ogólnie tak mi po prostu przyszło na myśl, że Nowy Jork to fajna opcja.
Nie przegadała tego z mamą. Jeśli rzeczywiście leciałaby do Ameryki z Damienem, to spoko, ale puszczenie jej samej? No pani Hawkins na pewno miałaby sporo obiekcji. Nie, żeby Emily była jakaś nieporadna, ale wiadomo! Póki co, nie nastawiała się na nic i chciała mieć jasność we wszystkich kwestiach, zanim podejmie jakąkolwiek decyzję. Pozostanie w Lorne Bay nie jawiło się jako kusząca opcja, absolutnie. A po reakcji Damiena na jej wyznanie nie sądziła nawet, by miała zostać w miasteczku dla niego.
Gdybym nie dostała się na medycynę, a boję się, że tak może być, to pewnie też poszłabym w języki. Masz jeszcze czas, na pewno coś cię zainteresuje, jak poprzeglądasz oferty uniwersytetów — zapewniła go. Ona miała plan na siebie w sumie od dziecka, więc na pewno było jej łatwiej, ale im bliżej celu, tym bardziej bała się, że nie uda jej się go osiągnąć. Jasne, miała plan B, a nawet C, ale wiedziała, że zawiodłaby sama siebie i nie czułaby się z tym dobrze.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
ODPOWIEDZ