projektantka mody, exmodelka — lorne bay
36 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Here we stand - worlds apart, hearts broken in two. Sleepless nights, losing ground, I'm reaching for you... Feelin' that it's gone, can't change your mind. If we can't go on to survive the tide love divides.
Prawda jest taka, że najchętniej to Leonie odłożyłaby to spotkanie z Harveyem i Beverly na wieczne nigdy. Ta dwójka na pewno wiedziała o tym, co Turner wywinęła. Blondynka też doskonale zdawała sobie sprawę czyją stronę w tym nieplanowanym konflikcie państwo Winston obiorą... I nie mogła ich za to w żaden sposób winić, czy mieć jakiekolwiek pretensje... Bo niby jak?
Zebrała się jednak w sobie, głównie ze względu na to, a bardziej na nią, małą Tessie, która tęskniła za ojcem, ale i wujem. Jedną z tęsknot można było nieco zniwelować... I Leo mogła zrobić dla własnej córki choć tyle. Dlatego tego wiosennego popołudnia zamiast wrócić do babci na obiad, postanowiły skorzystać z tego, że Harvey wrócił wcześniej z pracy i złożyć mu wizytę z pustym żołądkiem, tak, by choć tą najmłodszą mógł rozpieścić. Tak, tak, Leonie uprawiała samobiczowanie, nawet jeśli głównie odbywało się w myślach kobiety to wciąż miało to miejsce... Może i za bardzo, ale cóż, postawa Michela nie ułatwiła niczego żadnemu z nich.
-Wujek, wujek! - piszczała Tessie z radości od samego progu, nie wytrzymała też i rzuciła się z całym impetem swojego małego ciałka na mężczyznę, atakując go serią przytulasów, odmawiając jednocześnie jakichkolwiek buziaków - taki wiek.
-Cześć, Harvey - powiedziała nieśmiało na powitanie Leonie, zachowując odpowiedni dystans. Odkąd przysłowiowe mleko się wylało tych dwoje nie widziało się na oczy, choć kilkukrotnie Winston zapraszał kobietę do siebie, ona zręcznie się wykręcała. Aż do dziś. Co nie zmieniało faktu, że wciąż się tej konfrontacji obawiała. -Jest Bev? - rzuciła, rozglądając się nieśmiało, jakby z obawą. Sama jednak nie była pewna czy stresowała się na myśl o żonie brata swojego męża, czy może... Bała się, że Harvey ukrył gdzieś tu Michaela? Tego jednak na głos nie mówiła. Wolała nie wywoływać wilka z lasu. Jakkolwiek to brzmi. I to nie tak, że Leonie nie wiedziała, że muszą wreszcie coś z Michaelm ustalić, ale prawda jest też taka, że ich ostatnia rozmowa... Nie była za dobra. W ogóle ich ostatnie konwersacje to jedna wielka klapa. I szczerze blondynka wątpiła, że teraz mogłoby coś się zmienić. Tak więc miała nadzieję, że Harvey podejdzie do tego popołudnia niczym wzorcowy wujek - skupi się głównie na Tessie i zabawie z nią, a resztę pozostawi w spokoju. No, bo przecież pomarzyć można zawsze, prawda?

Harvey Winston
towarzyska meduza
leośka#3525
brak multikont
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No i tu się panienka zdziwi, bo Harvey twardo stał po jej stronie. To znaczy, nie popierał zdrady i za tą ją potępiał, ale zrobi wszystko, by naprawić ich małżeństwo i oddać dziecku ojca. Gdyby nie Tessie pewnie miałby do tego wszystkiego nieco inne podejście i trzymałby stronę brata, ale w tym całym konflikcie to dobro małej było najważniejsze.
- Czeeeść Słoneczko - przywitał się z bratanicą przyklękając i rozkładając ręce na boki, by przytulić małą do siebie, a potem podniósł ją i zakręcił kilkukrotnie dookoła. Oczywiście spróbował sprzedać jej buziaka, ale szybko się poddał i tylko pogłaskał ją po głowie zerkając przez ramię dziewczynki na jej matkę.
- Część - odpowiedział cicho, a uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, gdy witał się z małą na chwile przygasł. No bez względu na to jak bardzo będzie ją wspierał, to nie zamierzał wcale ukrywać, że nie podoba mu się to, co zrobiła, nawet jeśli to było dawno temu.
- Nie, nie ma. Musiała wyjść, dostała pilne wezwanie do jakichś wybitych zębów, czy coś - wzdrygnął się okropnie, bo już samo wspomnienie wybitych zębów powodowało u niego silną reakcję "alergiczną". Aż niepojęte, że ożenił się z dentystką.
- Napijesz się kawy? - zapytał Leonie, bo chyba nie myślała, że zostawi ją tu tak w progu. oczywiście było to pytanie retoryczne, bo bez względu na jej odpowiedź dostanie i kawę, i ciastko, i mase niewygodnych pytań.
- No Kwiatku, opowiedz wujkowi, co robiłaś dzisiaj w szkole? Nauczyłaś się czegoś? - zapytał Tessie niosąc ją do części kuchennej. - Byłaś grzeczna? Bo nie wiem, czy zasłużyłaś na niespodziankę. - powiedział z udawaną powagą po czym zerknął na Leonie przez ramię puszczając jej oczko. - Zasłużyła?
Bo Harvey sobie dobrze przygotował to spotkanie. Musiał porozmawiać z bratową, ale przecież nie przy małej, a nie zostawi jej też samej sobie, więc uknuł iście szatański plan. Nie, Turner nie musi sie martwić, że Mick wyskoczy zaraz spod kanapy. Nie był na tyle głupi, by aranżować takie niespodziewajkowe spotkanie bez uprzedniej rozmowy z kobietą. Musiał wybadać teren, dowiedzieć się wszystkiego, upewnić na czym stoją, a gdy już będzie wiedział co i jak, będzie mógł przejść do części drugiej tej harveyowej interwencji. Musiał poznać szczegóły z perspektywy ich obojga. Naprawdę chciał im pomóc, a takie rzucanie ich na głęboka wodę mogłoby tylko bardziej zaszkodzić.

leonie turner
ambitny krab
Harvey Winston
projektantka mody, exmodelka — lorne bay
36 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Here we stand - worlds apart, hearts broken in two. Sleepless nights, losing ground, I'm reaching for you... Feelin' that it's gone, can't change your mind. If we can't go on to survive the tide love divides.
-Aha - bo i nic więcej w temacie nagłego wezwanie Bev, Leonie nie miała do dodania. Nieco odetchnęła, bo przynamniej siły wydawały się rozłożone po równo w tym starciu, a w razie co była z nimi też Tessie, co było okropne, ale fakt jest taki, że stanowiła naprawdę dobrą tarczę dla Turner ostatnimi czasy. Zwłaszcza przed tymi niewygodnymi pytaniami.
-Chętnie - zgodziła się, bo też wiedziała, że przecież nie zostawi tu tak po prostu Tereshy i nie zniknie z pola widzenia, choć ta wizja wydawała się naprawdę kuszącą opcją.
-Wujku - jęknęła Tessie, stukając Harveya w czoło, nie ma to jak wykorzystać traktowanie niczym księżniczkę. -Ile lazy mam ci mówić, ze jestem w przedszkoly? Masz taki maly lozumek jak Kubuś, wies? - mruknęła, trochę z niedowierzaniem, a trochę rozbawiona, bo zachichotała, zabierając swoje małe rączki od wujowskiego czoła. Chwyciła się za to mocno jego szyi, nieco marudząc, kiedy sadzał ją na krześle. -Szukaliśmy oznak wiosny. I opisywalismy lisc, mialam najladniejszy z glupy! - wykrzyknęła dość nieskromnie, ale bardzo z siebie dumna. Leonie jedynie skinęła głową na to, że była grzeczna. W końcu odznaczała się niemałym zaangażowaniem, kiedy szukała tego liścia, o czym też opowiadała pani nauczycielka, kiedy Turner odbierała swoją pociechę. Może nieco muszą popracować nad skromnością małej Winston, ale z drugie strony dobrze, że potrafi sama siebie docenić oraz swoje osiągnięcia, bo czasem świat bywa w tej kwestii okrutny. Może wcale nie ma co jej tu prostować? A co do tej niespodzianki to i sama Turner była zaciekawiona, co tam wujek Winston przygotował dla Tessie. Tak więc niech już nie przeciąga, bo obie blondynki nie wytrzymają!

Harvey Winston
towarzyska meduza
leośka#3525
brak multikont
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
// nie żeby coś, ale w Australii jest wiosna :hihihi:

Harvey nie miałby nic przeciwko, gdyby Turner zostawiła małą i sobie poszła, w końcu nie raz zajmował się nią, gdy Leonie i Mick wychodzili na randkę. Oczywiście nie miałby nic przeciwko gdyby nie fakt, że musiał z nią porozmawiać i było to naprawdę bardzo ważne.
- Oj głuptas ze mnie - mruknął. Czasem za nią nie nadążał. Gdy szła do przedszkola oburzała się, żeby tak nie mówić, bo jest już duża i idzie do szkoły. Mniejsza o to.
- Super - uśmiechnął się i posadził ją na krześle w kuchni, a gdy Leonie dała mu zielone światło - choć nawet gdyby zaprzeczyła, że Mała była grzeczna to i tak by to olał - sięgnął po przygotowanego wcześniej cukierka, do którego przyczepił karteczkę z małym rysunkiem okna.
- To taka gra w szukanie skarbu. Schowałem w salonie różne małe podpowiedzi. Jak znajdziesz wszystkie dowiesz się, gdzie schowałem prezent - uśmiechnął się szeroko. Kurczę, Harvey byłby naprawdę dobrym ojcem, z którym dzieciaki na pewno by sie nie nudziły. Szkoda, że bał się zaryzykować - Szukaj za zasłoną - wyszeptał małej do ucha podpowiedź nim z radością rzuciła się do zabawy.
- No, to mamy chwilę dla siebie, bo ostatnia wskazówka jest błedna - uśmiechnął się lekko do Leonie włączając ekspres do kawy, a nim usiadł obok bratowej przy wyspie kuchennej wyciągnął jeszcze z lodówki sernik przygotowany wcześniej przez Bev.
- Jak się trzymasz? - zapytał spokojnie. - Próbowałem rozmawiać z Michaelem, ale sprawa jest beznadziejna. Chcę wam pomóc, ale musisz odpowiedzieć mi na parę pytań. Szczerze, jak na spowiedzi - zaczął bez owijania w bawełnę. Kawa na ławę. Na pewno zdawała sobie sprawę z tego, że właśnie po to ja tu zaprosił, więc nie ma co odwlekać tej rozmowy. Im szybciej się z tym uporają, tym szybciej atmosfera się rozluźni i będą mogli pogadać o głupotach.
- Wiedziałaś o tym, że Tessie nie jest jego? - zapytał cicho przyglądając się uważnie kobiecie. Musiał to od niej usłyszeć. I lepiej niech nie próbuje mu ściemniać, bo jego prawniczy instynkt od razu wyłapie kłamstwo.

leonie turner
ambitny krab
Harvey Winston
projektantka mody, exmodelka — lorne bay
36 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Here we stand - worlds apart, hearts broken in two. Sleepless nights, losing ground, I'm reaching for you... Feelin' that it's gone, can't change your mind. If we can't go on to survive the tide love divides.
// niby wiem, niby upominam o to twego brata, a i tak walę taką gafę, poprawiłam!

Za dziećmi czasem trudno nadążyć, a Tessie to idealny tego przykład. Każdego dnia potrafiła zmienić zdanie parę razy, dość drastycznie, ale cóż... Dopiero uczyła się co lubi, co chce wybierać, poznawała świat i tak samo wagę decyzji oraz konsekwencji jakie za sobą niosły. Wiadomo, że na razie nie były one drastyczne, ani jakoś mocno bolesne w skutkach, ale... Oby nauka tej małej blondyneczki była lepsza niż jej matki, bo jeśli uda się dziecku teraz wyciągnąć więcej wniosków, to tym mniej problemów będzie mieć w przyszłości. A przecież tego każda matka chce dla swojego potomstwa - dobrego życia, bez zbędnych zmartwień. A Leo... cóż, ona była mistrzynią piętrzenia sobie komplikacji, miała więc nadzieję, że nie przekazała tego małej w genach.
Obserwowała jak Harvey tłumaczy z zacięciem małej Tessie, co dla niej przygotował. Widziała ten żar w oczach małej oraz wujowską miłość do dziewczynki w spojrzeniu mężczyzny. To fakt, był dobry w kontaktach z dziećmi. Dlatego niezmiennie dziwiło Leonie to, że nie miał swoich pociech z Bev, ale nie pytała. W końcu ona z Michaelem tez nie doczekała się kolejnych maluchów, choć chciała... Więc wiedziała, ze bywało różnie.
-Zawsze wiedziałam, że jesteś podstępnym prawnikiem - mruknęła, nieco żartując, ale też przyszło to blondynce z trudem. Zdawała sobie sprawę z tego, co oznaczała błędna wskazówka oraz tak misternie przygotowany plan działania dla Tessie podczas tej wizyty. Będą rozmawiać. Ona i Harvey. Zapewne o trudnych kwestiach, o których będzie ciężko dyskutować ot tak z bratem męża,... Męża, którego zawiodła całkowicie.
Wzruszyła ramionami na pierwsze pytanie Winstona. To też prawda, że do końca nie wiedziała jak się trzyma. Prawda jest taka, że Leonie to naiwna istota, która pomimo posiadania wielu faktów i tak żyła w błogiej nieświadomości przez ostanie lata i ta wiadomość... To było bolesne przebudzenie także dla niej. Takie, na które gotowa zdecydowanie nie była.
-Nie, nie wiedziałam - odpowiedziała krótko, bez wchodzenia w szczegóły, że nigdy by tego nie zrobiła Michaelowi, żeby go tak okłamać, ani swojej córce... Nie tłumaczyła się, jakby była niewinna. No, bo mimo wszystko Nawet jeśli nie zrobiła tego celowo, to winna była. I tyle. Nic tu nie pomoże. -I szczerze Harvey wątpię, że on ciebie jakkolwiek posłucha. Wiesz dobrze, że lubi chodzić swoimi drogami i chyba... Teraz chce obrać taką beze mnie. Nie mogę go za to winić. Cieszę się, że... Wciąż troszczy się o nią - dodała cicho, nieco skrępowana mimo wszystko, bo obawiała się dalszych pytań. Może mieli dość dobre relacje, ale nie aż tak, by zwierzać się ze swoich problemów, które są wywołane niewiernością nawet jeśli króką przed ślubem. Harvey to przede wszystkim brat Michaela. Leonie miała więc w głowie blokadę, która wydawała się... Nie do przeskoczenia... A, że wstyd i tak jej towarzyszył... To cóż... Zwijała żagle. Zresztą, słuchając tych wszystkich epitetów sama straciła nadzieję, że cokolwiek zmieni myślenie upartego Micka. On, przecież już ją skreślił. W chwili, w której się dowiedział. I cholera, miał do tego prawo. Nawet jak bolało... To miał.

Harvey Winston
towarzyska meduza
leośka#3525
brak multikont
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cieszyło go, że Leonie jako jedna z nielicznych nie męczyła go pytaniami o to, kiedy zamierza się rozmnożyć. Cenił to niezmiernie, bo choc w jego przypadku chodziło o zwykłą niechęć do ojcostwa, to w wielu innych przypadkach takie pytanie mogłoby wywołać ból i smutek. Ilez to par bezskutecznie starało się o dziecko, albo traciło ciążę wysłuchują w kółko pytań o to, kiedy dorobią się w końcu potomka. Ludzie powinni się w końcu nauczyć, że takich pytań sie nie zadaje, a gotowość do rodzicielstwa była kwestią indywidualną i nikt nie powinien mieć na to wpływu.
- Skutecznym, Leonie, skutecznym - uśmiechnął się. No cóż, podstęp nie był jego ulubionym sposobem działania w pracy, ale czasem musiał uciekać się i do niego. Każdy - legalny - sposób osiągnięcia celu był dobrym sposobem.
Kątem oka spojrzał na małą zaglądającą po kolei pod każdą zasłonę, aż w końcu krzyknęła rozradowana, gdy znalazła kolejnego cukierka i pognała szukać następnego pod fotelami.
- Przejdzie mu - mruknął wstając po kawę, która zdążyła się zaparzyć i już po chwili postawił na blacie tace z filiżankami i cukiernicą. Od razu wziął swoją kawę i posłodził ją obficie. Poza tym, że palił jak smok, to jego drugim grzechem było picie zdecydowanie przesłodzonej kawy. Potrafił wypić czasem i dziesięć dziennie. Kiedyś serducho mu nie wytrzyma.
- Słuchaj, na jego miejscu tez byłbym wkurwiony. I powiedzmy sobie szczerze, Ty też. Pomyśl, co byś zrobiła, gdybyś dowiedziała się, że ma drugą rodzinę? Kochankę i dziecko, które przed Tobą ukrywa? - zapytał unosząc brew. Każdy postąpiłby tak samo, a jeśli twierdził inaczej - kłamał.
- Niech no spróbowałby tylko olać małą, to miałby ze mną do czynienia - mruknął upijając łyk kawy. Cieszyło go, że brat mimo wszystko wykazał się dojrzałością chociaż w tej jednej kwestii. Tessie była jego córką, a DNA nie miało tu nic do rzeczy.
- Zdradzałaś go potem? - zadał kolejne trudne pytanie. To też było ważne. Jeśli to był tylko jednorazowy wybryk, to łatwiej byłoby to przełknąć. Przynajmniej tak mu się tylko wydawało. Czy on byłby w stanie wybaczyć Beverly, gdyby dowiedział się, że go zdradziła? To śmieszne, że pomimo swojej orientacji i faktu, że żona w ogóle go nie pociągała, to i tak był o nią zazdrosny. Mimo wszystko nie chciałby się nią dzielić. To trochę chore, nie?

leonie turner
ambitny krab
Harvey Winston
projektantka mody, exmodelka — lorne bay
36 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Here we stand - worlds apart, hearts broken in two. Sleepless nights, losing ground, I'm reaching for you... Feelin' that it's gone, can't change your mind. If we can't go on to survive the tide love divides.
-Ach, tak, zapomniałam, że pewne sprawy nazywacie inaczej - mruknęła nieco z przekąsem, ale uśmiech zdobiący twarz blondynki pozostawał wciąż łagodny. Może nieco droczący się z nim. A tak naprawdę, to może jakoś się ratowała, kiedy i tak stała na przegranej pozycji, której nikt nie lubił...
Leonie pokręciła głową, bo totalnie nie zgadzała się z młodszym Winstonem, że temu starszemu niby tak magicznie przejdzie. Może uważał, że zna go lepiej, bo jest bratem, ale Leo też swoje wiedziała... Od ponad pięciu lat są małżeństwem i tak wściekłego Michaela jeszcze nie widziała. A dane było kobiecie sporo doświadczyć, bo praca w nieruchomościach do najmniej stresujących nie należała. Niemniej i tak to głupie było, bo skoro Harv poszedł po kawę, to nijak nie był w stanie zauważyć tego kręcenia głową swojej szwagierki. Może i lepiej. Po co mieli się przekomarzać kto tu ma rację?
Sięgnęła po filiżankę, żałując nieco, że nie jest to cały kubek w rozmiarach wiadra, bo tego w tej chwili potrzebowała. Słabo ostatnio sypiała, co odbijało się też na twarzy blondynki, ale nie narzekała. Czekała tylko, aż nieco płyn ostygnie, delektując się jego zapachem. Nie słodziła. Kiedyś unikała cukru jak ognia, a teraz pomimo tego, że czasem sobie pozwalała to wciąż za nim nie przepadała. Stare nawyki.
-Odeszłabym - powiedziała bez zastanowienia, bo zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że takie byłoby jej zachowanie. Doświadczyła tego już kiedyś, nie wiedziała czy Harvey dobrze się orientował w sytuacji ojca Turner, bo ona o tym nie opowiadała, ale za to Mick musiał coś wspomnieć. W końcu... Pan Turner miał drugą rodzinę, którą wybrał, a Leo nigdy mu tego nie wybaczyła. Na samo wspomnienie tamtych nastoletnich doświadczeń poczuła dziwny, nieprzyjemny ucisk w żołądku. Czyżby była aż tak podobna do tego, którego nienawidziła całą sobą? Przykre. W końcu starała się być zupełnie inna... Lepsza... A wyszło, chyba gorzej, niż gdyby wcale tego nie próbowała.
Piła właśnie kawę, kiedy Harvey zadał kolejne, bezpośrednie pytanie. Zakrztusiła się z wrażenia, bo myślała, że kwestie jej nieszczerości mają za sobą. On jednak brnął w to dalej niczym taran. Zero delikatności. Odkaszlnęła, uderzając piąstką w klatkę piersiową i spojrzała urażona na młodego Winstona.
-Chcesz mnie zabić? - zapytała z wyczuwalna nutą pretensji, w której może i czaiła się odrobina wiary w to, że bracia Winston mogli mieć właśnie taki plan. Drżącą dłonią odstawiła filiżankę na miejsce i postanowiła, że dopije resztę dopiero przed wyjściem. Wcześniej to mogłoby być niebezpieczne. -A pytasz mnie... Jako brat mojego męża czy jego adwokat? Bo nie brzmi to zbyt przyjacielsko, a bardziej jak przesłuchanie... - i tu już wyrzut był wyraźny. Nie odpowiedziała na to czy zdradziła więcej razy Michaela, ale uważała też, że młodszy brat męża to nie jest osoba, która może ją w taki sposób traktować. Nieważne co działo się w małżeństwie, to działo się w ich małżeństwie, a on... Wchodził tu z butami, za bardzo, naruszając strefę komfortu Turner do granic możliwości. I gdyby nie zajęta, podekscytowana do granic możliwości córka, która starała się odnaleźć obiecany skarb to pewnie Leonie już, by stąd wyszła. Bo nie, nie czuła się dobrze pod takim ostrzałem, który miał zweryfikować jej zamiary oraz uczciwość. I niby po co? Chyba oboje doszli już do tego, że to... Skończone. Choć nie miała drugiej rodziny, to jednak dopuściła się zdrady, a jak widać Michael to stuprocentowy facet, któy nie zdzierży tego, że kobieta nie była mu wierna. I młodszy brat tu nic nie zdziała. Przynajmniej według Leo.

Harvey Winston
towarzyska meduza
leośka#3525
brak multikont
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Czasem nie ma innego wyjścia - mruknął. - Ale przyznaj, że pomysł udany - wyszczerzył zeby w uśmiechu. Turner powinna sie tym zainspirować i czasem fundować malej taką zabawę, a sobie przy okazji chwilę wolnego czasu. Dobrze wiedział, jak mała potrafiła dać w kość, wszak zajmował się nią nie raz i nie dwa. Nie była niegrzecznym dzieckiem, ale już sam fakt, że czasem potrafiła zadawać milion pytań z prędkością karabinu maszynowego był niezwykle męczący. Gdyby miał dziecko, pewnie organizowałby takie zabawy na tyle często, że szybko skończyłyby mu się pomysły na kryjówki, ale jak to mówią: Królestwo za spokój,
- Więc nie dziw się, że to zrobił. Ale kocha was, daj mu trochę czasu.
Był naiwny? Może, bo instynkt prawnika podpowiadał mu, ze to przegrana sprawa, ale poszanowanie do wartości rodzinnych w jakich został wychowany kazało mu wierzyć, że da się uratować tę małą komórkę społeczną i stanie na głowie, żeby to zrobić. Bo, kurde, tu chodzi o jego brata i bratanicę! Nie mogą się rozdzielić. Bo gdyby nie mała pewnie nie naciskałby aż tak na brata, by wrócił do żony. Owszem, pewnie cos tam by mu gderał, bo w końcu ślub, przysięga, i te sprawy, ale to o dziecko gównie się rozchodziło. Tessie nie powinna wychowywać się w rozbitej rodzinie. Żadne dziecko nie powinno.
Podał kobiecie serwetki, gdy już opanowała zachłyśnięcie cały czas obserwując jej reakcję, która, powiedzmy sobie szczerze, działała teraz na jej niekorzyść.
- Jako jego brat i adwokat WASZEJ rodziny. Nie jestem Twoim wrogiem. Zrozum, że chcę wam pomóc naprawić to... - ugryzł sie w w język, bo już chciał brzydko zrzucić na nią całą winę - to wszystko. Pomyśl o Tessie, jak to sie na niej odbije.
Zerknął kątem oka w stronę salonu, gdzie mała zmagała się już z czwartą zagadką. Zdolna bestyjka.
Mógł wymyśleć coś trudniejszego.
- Nie będę Cię oceniać. No, nie na głos - wywrócił oczami, bo hej, oceniał ją od momentu, w którym dowiedział się o wszystkim - ale muszę mieć linię obrony, a żeby ją mieć, musze znać prawdę - powiedział stanowczo. Nie odpuści. Gdy przyjęła zaproszenie Harveya powinna spodziewać się takiego własnie przesłuchania. Bo przecież nie zaprosił jej po to, by głaskać ją po główce i ojojać, że nic się nie stało i wszystko będzie dobrze. Stało się i nie będzie dobrze do póki nie naprawią swojego małżeństwa.
- Obiecuję, że Michael nie pozna szczegółów naszej rozmowy. Mogę Ci przysiąc na Biblię - dodał spokojniej. Co jak co, ale Leonie znała go na tyle dobrze, by wiedzieć jak zagorzałym jest katolikiem i jeśli mówi, że złoży przysięgę na Pismo Święte, to mogła być pewna, że zabierze tajemnice do grobu.

leonie turner
ambitny krab
Harvey Winston
projektantka mody, exmodelka — lorne bay
36 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Here we stand - worlds apart, hearts broken in two. Sleepless nights, losing ground, I'm reaching for you... Feelin' that it's gone, can't change your mind. If we can't go on to survive the tide love divides.
Biorąc pod uwagę, że to dziecko jeszcze nie posiadałoby zdolności samodzielnego, szybkiego czytania to z całą pewnością dość szybko skończyłyby się pomysły młodemu Winstonowi. Trzeba było nielada kreatywności, żeby wymyślić coś sensownego bez użycia zbyt wielu wyrazów. Cóż, Harveyowi chciało się w to bawić i fajnie. Leonie wybierała wszelkie prace artystyczne od rysowania, przez malowanie, czasem nawet po wyszywanie, ale tu trzeba było bardzo intensywnie obserwować ten mały wulkan energii. Niemniej, każdy miał swoje sposoby.
-Ale ja nie mam drugiej rodziny na boku, Harvey. To był jeden błąd, dawno temu - syknęła, gromiąc trochę szwagra wzrokiem, ale miała dość. Dość tego, że Michael robił z niej zło wcielone. Harvey najwidoczniej uważał tak samo. Przespała się z innym. Raz. Jeden, pieprzony raz. Była młodsza. Głupsza. Czuła coś do tamtego i do tego wypiła za dużo. To w końcu jej wieczór panieński, tak? I postąpiła cholernie lekkomyślnie, a konsekwencje są ogromne. Owszem, mają spory bałagan, ale... Mogliby to jeszcze wszystko naprawić. Na tamten moment. Gdyby choć odrobinę łagodniej do tego Mick umiał podejść... Zdystansować się... Spojrzeć na to, że przez te wszystkie lata była u jego boku bez żadnego zawahania, bez wątpliwości. One przyszły dopiero teraz. Czy słusznie, czy nie trudno oceniać. Faktem jest jednak to, że są. I to ogromne. Tak samo jak i zmęczenie całą sytuacją.
Miała w dupie jak reakcja wyglądała. Według niej była taką, która pokazywała, że źle się czuje, kiedy Harvey wchodził z nią na te tematy. Zapewne rozmawiali już o tym z Mickiem. Po co jeszcze maglował ją? Nie był tu sędzią. I niewiele tak naprawdę zależało od jego zdania, więc może za bardzo się wczuwał. A może Turner tego kompletnie nie rozumiała, bo nigdy nie doświadczyła życia z rodzeństwem. W końcu to jedynaczka, nie ma pojęcia, jak to jest troszczyć się o rodzeństwo...
-Ale nie pomyślałeś, że może ja nie chcę, żebyś mnie bronił? - zapytała naprawdę zła, ale nie podnosiła głos, bo przecież obok była Tessie. I bardzo nieładnie właśnie kartą dziecka przed chwilą Winston zagrał, co sprawiło, że Leonie miała jakieś wściekłe iskierki w oczach. -Zrobiłam źle. Wiem o tym. Wiem też, że tego nie zmienię, więc albo to Mick przełknie, albo nie. I to nie zależy od tego, co ty mu powiesz, tylko ile ta rodzina, którą stworzył ze mną i Tessie dla niego znaczy, Harvey. Więc nie, nie mam zamiaru czuć się jak na przesłuchaniu sądu najwyższego, bo to po prostu nie jest fair. Ty nigdy nie zrobiłeś żadnego błędu? - zapytała nieco oskarżycielsko, ale tak się czuła właśnie teraz przed Winstonem, wielkim, świętym katolikiem, który będzie ją pouczał. On pewnie nawet nigdy nie myślał o seksie z inną kobietą niż Bev, bo to przecież grzech, a przecież to Harvey był tym lepszym synem. Prawnik jak wymarzyli sobie rodzice. Z żoną, która ma wyższe wykształcenie, własną praktykę... Tylko wnuka im brakowało. A tak na każdym polu był lepszy niż Mick. I może Michael na co dzień się nie żalił na te wszystkie małe sprawy, które potrafiły tak pieklić, ale Leonie to wszystko wiedziała. Mimo wszystko jest jego żoną. I nie, nie chciała, żeby to Harvey jej tu na coś przysięgał i ją sądził. Zresztą czy jego wyznanie nie nakazuje tego, by nie osądzać bliźniego? Więc cóż... Niezbyt katolickie zachowanie, to co tu sobie właśnie urządzał. Ale może... Leonie była tak zmęczona wszystkim, że źle to odbierała? Cóż... Nie wiadomo. Wiadomo, że pomimo cichości swoich wypowiedzi i tak... Poniekąd wybuchła. Nic przyjemnego.

Harvey Winston
towarzyska meduza
leośka#3525
brak multikont
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Harvey miał głowę pełną pomysłów na nowe zabawy, i gdyby skończyły mu się kryjówki na wskazówki do tej gry, z cała pewnością szybko wymyśliłby coś innego. Gdyby tylko miał syna... Mógłby bezkarnie bawić się zabawkami, którymi teraz bawić mu się nie wypada, a na widok których w sklepie świeciły mu się oczka jak małemu chłopcu. Mógłby układać z nim Lego! Albo sklejać modele samolotów. Mógłby zbudować z nim fort z koców i poduszek. Zawsze chciał mieć swój fort, ale ojciec nie pozwalał robić bałaganu. Nawet w swoim pokoju musiał mieć nieskazitelny porządek, bo ojciec regularnie robił inspekcje. Obiecał sobie, że jesli kiedykolwiek będzie miał dzieci, to nie będzie dla nich takim tyranem. To chyba dlatego tak bardzo rozpieszczał bratanicę.
- Wiem. Ale z perspektywy Michaela... no, ona nie jest jego córką, tak? To tak jak byś miała inną rodzinę. Tak jakby - mruknął. To było naprawdę skomplikowane i sam próbował to zrozumieć. Ciężka sprawa.
Może gdyby Leonie powiedziała to wszystko Harveyowi, to nie musieliby się teraz sprzeczać. Bo to, że zdradziła jego brata na wieczorze panieńskim zmieniało postać rzeczy. No dobra, nie usprawiedliwiało jej, ale rzucało inne światło na cała sytuację. Czy Mick o tym wiedział? Nie powiedział mu, a to przecież ważny szczegół. Wieczory panieńskie i kawalerskie rządzą się swoimi prawami. Gdyby nie ta ciąża...
- A nie pomyślałaś, że może ja nie chcę tracić rodziny? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Naprawdę zrobi wszystko, by zapobiec rozpadowi ich małżeństwa. I to już naprawdę nie chodziło tylko o grzech i te inne katolickie brednie, w których był wychowany. Lubił Leonie. Naprawdę ją lubił. No i Tessie. Nie chciał stracić z nią kontaktu, a wiedział, ze po ewentualnym rozwodzie jak dobrze pójdzie będzie widywać ją raz w roku.
- On sam z siebie zdania nie zmieni, wiesz jaki jest uparty - prychnął. Każdy Winston był upartym chujkiem, powinna już to dobrze wiedzieć.
- Nie o mnie teraz rozmawiamy - zmieszał się słysząc jej pytanie i ukrył się za filiżanką kawy, z której upił łyk. Zrobił wiele błędów i jeszcze więcej zrobi ich w przyszłości. Ale nie rozmawiali teraz o nim, tylko o ich rozpadającym się małżeństwie. Ale jak bardzo Leonie była w błędzie, tego się nawet nie spodziewała. Bo ten święty Harvey myślał o innych za każdym razem, gdy był z żoną. Mało tego, to nie inne kobiety chodziły mu po głowie, a to przecież jeszcze większy grzech. Ten święty Harvey okłamywał wszystkich dookoła. Okłamywał żonę, rodziców, brata... a siebie okłamywał najbardziej.
- Jestem po Twojej stronie, ale skoro masz w dupie waszą przyszłość i wszystko zawierzasz zawierzasz kaprysowi Michaela to powodzenia - odstawił głośno filiżankę rozlewając trochę kawy dookoła. On też wybuchł. Poniekąd. Wstał i poszedł do salonu, gdzie mała męczyła się z ostatnią, błędną wskazówką, bo przez przypadek chyba pominęła kilka karteczek i szybciej znalazła tę ostatnią. Chyba schował je za blisko siebie.
- Pomóc Ci kochanie? - zapytał ją z uśmiechem maskującym złość, jaka jeszcze chwilę temu błąkała się na jego twarzy. - Chyba zgubiła się jedna karteczka, wiesz?


leonie turner
ambitny krab
Harvey Winston
projektantka mody, exmodelka — lorne bay
36 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Here we stand - worlds apart, hearts broken in two. Sleepless nights, losing ground, I'm reaching for you... Feelin' that it's gone, can't change your mind. If we can't go on to survive the tide love divides.
Leonie westchnęła ciężko, a jej ramiona opadły w bezradności, kiedy Harvey uznał, że z perspektywy Micka, Teresa nie jest jego córką. To czyją była? Owszem, więzy krwi są dość ważną kwestią, ale czy nie liczy się też bardzo mocno, a moze i bardziej, to kto poświęcał czas drugiej osobie, dbał o nią i otaczał troską? To wszystko robił Winston od samego początku, jeszcze zanim ta kruszyna pełna energii pojawiła się na świecie. Może nieco z błędnych przeświadczeń, ale czy to miało przekreślić wszystko? Mogło przekreślić wszystko?
Problem polegał na tym, że Turner nie miała ochoty nic już mówić młodszemu Winstonowi. Miała też gdzieś, co sobie o niej myślał i jak bardzo ją potępiał, bo to, ze potępiał to przecież było pewne. Irytował ją. Swoją pewnością siebie, przekonaniem, że jest kluczowym elementem w tym konflikcie, kiedy... To go nie dotyczyło. A chciał wiedzieć wszystko, nawet więcej niż sam Michael. I zapędzał się za bardzo, bo kiedy Leo usłyszała, że może on nie chciał tracić rodziny to po prostu ją rozwalił na łopatki, co było widać po zaskoczonej minie kobiety.
-Ale tu nie chodzi o ciebie i twoje pragnienia, zrozum - syknęła, bo naprawdę przeginał strunę. Wchodził z buciorami w małżeński konflikt, choć niby małżeństwo takie święte, chciał znać wszystkie informacje, rozdawać karty, bo on tu jest pokrzywdzony? Nie, to nie dotyczyło jego. A już na pewno nie tak bardzo.
Nie miała w dupie swojej przyszłości. Chciała jednak ją rozwiązać z tym, z kim powinna, czyli Michaelem, a nie jego bratem, który za bardzo wczuwał się w swoją religię i chciał bawić się najwidoczniej w boga, pociągając za sznurki. Nie odpowiedziała już nic, bo nie było sensu. On zresztą też zaraz wyparował. Blondynka dokończyła więc zła swoją kawę, a kiedy udało się jej ją do końca przełknąć, razem z kawałkiem ciasta od Bev, podniosła się, oznajmiła najłagodniej i najmilejj jak obecnie umiała, że na nie już pora i razem z Tessie wyszły. No i cóż, chyba prędko nie wrócą, a na pewno nie we dwie. Chyba nie o to młodemu Winstonowi chodziło...

/zt

Harvey Winston
towarzyska meduza
leośka#3525
brak multikont
ODPOWIEDZ