zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#28

Inej nie miała problemu z przyjmowaniem i wykonywaniem wyzwań. W sumie to nawet dzięki temu życie było ciekawsze. Pewnie dlatego tak ochoczo biegała na każdą misję, taką jak ta, z której właśnie wróciła. Musiała wyjechać na kilka dni do Londynu, gdzie trzeba było rozprawić się z jednym z członków MI6, który zaczął za bardzo wciskać nos w nie swoje sprawy. Zresztą, to co robił i dlaczego musiał zginąć zupełnie Inej nie obchodziło. Dostała zlecenie, wykonała je, hajs pojawił się na jej koncie, no i tyle. Oczywiście wszystko musiała zrobić na tyle szybko, by wrócić do Australii na randkę, którą umówiła wcześniej z Presley. Nie chciała jej przekładać, żeby Prescott nie pomyślała sobie, że Inej się rozmysliła, albo, co gorsza, że stchórzyła.
Wróciła nad ranem, rozpakowała cały sprzet, który musiała przetrzeć i schować w bezpieczne miejsce, tak samo jak peruke, z której korzystała podczas misji. Później na chwilę położyła się spać żeby odpoczać nieco po podróży, która była dość męcząca, bo w samolocie było pełno rozwydrzonych dzieci i Marlowe musiała mocno się kontrolować żeby ich nie podusić. Jakoś się jej udało! Mogła być z siebie dumna. Po kilku godzinach czuła się juz o wiele lepiej! Musiała więc skoczyć do sklepu żeby kupić wszystkie potrzebne do gotowania składniki. Nie zajęło jej to sporo czasu, a po powrocie do domu wzięła długą kąpiel, która trochę jej się przeciągnęła, dlatego nie zdążyła wysuszyć włosów, bo gdy chwyciła za suszarkę to usłyszała dzownek do drzwi. – Cholera – warknęła i prędko założyła na siebie fartuszek kuchenny, który specjalnie sobie wcześniej kupiła i przygotowała. Przegrała ich zakład i teraz się musiała wywiązać z „kary”. Ubrała się więc tak jak to ustaliły, czyli nic oprócz fartuszka. Skoro miała byc super seksi to na nogi założyła jeszcze szpilki i w takim stroju otworzyła drzwi Presley. – Dobry wieczór – powiedziała opierając się o nonszalancko o bok drzwi. Trochę się czuła jak taka dobra żona, której mąż właśnie wrócił z pracy po ciężkim dniu, a ona zaraz mu poda pyszną pieczeń, nad którą pracowała cały dzień. Brzmi jak strasznie nudny scenariusz. – Mam nadzieję, że spełniłam wizualnie Twoje oczekiwania – dobrze, że nie oberwała podczas swojej misji, bo nie chciałaby się tłumaczyć dlaczego ma wielkiego siniaka, albo ranę postrzałową. – Zapraszam – przesunęła się w drzwiach wpuszczając kobietę do środka.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
27.


Nie miała w zwyczaju umawiać się na randki. Najczęściej wyrywała kogoś w barze albo na plaży, zaciągała do łóżka, a po wszystkim znikała bez śladu. Nie robiła tego notorycznie, raczej od czasu do czasu, ale jak już się zdarzyło, to i tak była wtedy pod wpływem i niewiele pamiętała. A szkoda, bo fajnie pamiętać dobry seks. O ile w ogóle był dobry, bo jak nie, to nawet nie ma czego żałować.
Po zerwanych zaręczynach mocno rzuciła się w wir dobrej zabawy, który trwał już dobre pięć lat. Ale wcale nie pluła sobie z tego powodu w brodę. Lubiła swoje życie, jednak upodobała sobie również spędzanie czasu z Inej. Między innymi dlatego zgodziła się na tę randkę w postaci wspólnego pichcenia. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie pokusiła ją ostatnia wygrana w amatorskich zawodach pływacki, po których Presley została samozwańczym zwycięzcą i mogła wybrać wyzwanie dla Marlowe, więc dziewczyna miała gotować tylko w samym fartuszku. Kto zrezygnowałby z takiej wizji? Chyba tylko głupiec, a Pres (wbrew temu, co ludzie sądzili o sportowcach) głupia nie była.
Nie lubiła się spóźniać, ale nie miała też zamiaru stawiać przed drzwiami ogromnej willi jakoś wybitnie przed czasem. Dzwonek nacisnęła rzutem na taśmę, a w oczekiwaniu na Inej, poprawiła skąpą, opinającą tyłek sukienkę. To też nie było w jej stylu, te całe kiecki, ale prezentowała się w nich nienagannie, mimo że dalej mentalnie była dresiarą.
- No cześć - rzuciła natychmiast, kiedy Marlowe otworzyła jej drzwi. Brwi Prescott szybko podskoczyły do góry, a to za sprawką widoku, bo dziewczyna miała na sobie fartuszek w kolorowe babeczki. I nic poza nim. - Widzę, że słowna z ciebie bestia. Nie, żebym się nie spodziewała, wcale nie mam cię za cykora - zastrzegła natychmiast, bo naprawdę nie uważała Inej za parszywego tchórza, który w ostatniej chwili wycofuje się z otrzymanego zdania.
Kiwnięciem głową i uśmiechem pełnym satysfakcji dała jej do zrozumienia, że spełniła jej oczekiwania i musiała przyznać bez bicia, że kolorowy fartuszek kucharski dodawała Marlowe niepowtarzalnego uroku.
Wnętrze domu również zrobiło na Pres niemałe wrażenie. Nie miała okazji przebywać na takich włościach, nie obracała się w towarzystwie bogatych ludzi. Nie, żeby ona należała do najniższej klasy, bo ani teraz, ani w dzieciństwie niczego jej nie brakowało, ale nigdy nie doświadczyła podobnych luksusów. W przeszłości mieszkała starej, ale pięknie odremontowanej, piętrowej kamienicy, teraz wynajmowała z bratem niebrzydkie lokum w centrum miasta i nigdy nie narzekała ze swojego bytu.
- Niezła chata. Ile masz tutaj pokoi? Ze trzydzieści? - trochę się zgrywała, choć była święcie przekonana, że w korytarzach prowadzących do poszczególnych pomieszczeń można się pogubić. - To jakie mamy dziś menu dnia? Co dobrego sobie zaserwujemy w ramach wspaniałej ranki? - Presley mrugnęła do Inej porozumiewawczo. Wszystko wskazywało na to, że czekała je niesamowicie dobra zabawa.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Inej też nie była typem człowieka, który umawiał się na randki. Nie miała na to ochoty, tak zazwyczaj. Jeżeli już to miało to znaczenie czysto „biznesowe”, jeżeli tak to można nazwać. Czasem w końcu trzeba było komuś zawrócić w głowie żeby mieć łatwiejszy dostęp albo do jakiejś osoby, albo dokumentów, zależy na czym akurat polegało jej zadanie. Tym razem jednak było inaczej. Chciała się z Presley spotkać, na nieco innych warunkach niż do tej pory. W końcu dobrze było sobie życie jakoś urozmaicać. Oczywiście Marlowe mogłaby stworzyć całą masę „przypadkowych” spotkań, bo nie miała problemu z tym, żeby dziewczynę śledzić i po prostu na nią „wpadać”, ale po co? Presley wydawała się być osobą bardzo otwartą, a skoro zgodziła się na tą randkę to chyba sama miała na nią ochotę. Tak przynajmniej chciała sądzić Inej. Może i nie była osobą, którą można zaliczyć do jakiś wybitnie romantycznych, ale polubiła Prescott na tyle, żeby spróbować czegoś nowego, randki w domu. I to nawet u niej na chacie! Mało kto odwiedzał ją w jej willi, więc wielki zaszczyt dotknął Presley. – Wooow... wyglądasz seksownie – powiedziała mierząc kobietę wzrokiem bardzo oscentacyjnie. Nie spodziewała się jej w takim wydaniu, ale nie miała zamiaru udawać, że jej się nie podoba. Wyglądała wspaniale i podobało jej się to jak sukienka opinała jej kobiece kształty. – Oczywiście, że tak, za kogo Ty mnie masz? Przegrałam więc cóż, wystroiłam się specjalnie dla Ciebie – uśmiechnęła się unosząc przy tym delikatnie jedną ze swoich brwi, nieco zadziornie. Nie miała problemów ze swoim ciałem. Może i nie miała rozmiaru XXS, ale dzięki temu wyglądała kobieco. Miała pełne kształty, jednocześnie będąc dość mocno wysportowaną, musiała być, inaczej ciężko byłoby jej pracować.
- Nie przesadzaj – machnęła ręką – salon, gabinet i trzy sypialnie – dla tych gości, których nigdy nie miała, ale kto wie, może się kiedyś przyda. Nie robiła tu też nigdy imprezy, więc nawet nie wiedziała jaka ilość osób, by się tu zmieściła. Chyba nigdy nie będzie chciała się o tym przekonać, żeby nikt nie znalazł jej sekretnych pomiesczeń z bronią i całą resztą. – Dzisiaj jemy koszernie – jak przystało na prawdziwe żydowskie jedzenie. Zaprowadziła Presley do kuchni pokazując tym samym swóje odkryte cztery litery. Nie wstydziła się swojego tyłeczka, bo był ładny. – Na kolację Czulent, to taki tradycyjny żydowski gulasz, a na deser Lekakh, czyli takie ciasto miodowe, nie jest to jakoś wybitnie trudne więc powinnyśmy sobie poradzić, a jak nie to całe szczęście jest jescze Uber Eats – no z głodu nie umrą! – Dla Ciebie też mam fartuszek – podeszła do jednej z szuflad, z której wyciągnęła ciuszek bardzo podobny do tego, który miała na sobie, chociaż z trochę mniejszą ilością falbanek. – Żebyś sobie nie poplamiła swojej sukienki – dodała opierając się tyłkiem o kuchenne szafki i wyciagnęła przed siebie rękę, w której trzymała wspomniany fartuch.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Gdyby nie miała ochoty, nawet nie wzięłaby pod uwagę randkowej propozycji i na pewno nie zwlekałaby z odpowiedzią, wymyślając idiotyczne wymówki, po prostu wprost oznajmiłaby Inej, że nie ma ochoty na takie spotkanie towarzyskie i nie była w żaden sposób zainteresowana. A jednak połapała pomysł i teraz stała w przestronnej willi Marlowe w Pearl Lagune, które uchodziło za najbogatszą dzielnicę w Lorne Bay, a to wyłącznie świadczyło o tym, że chciała tutaj być i chciała spędzić miło czas.
Uśmiechnęła się pod nosem na ten komplement. Okej, może rzadko wskakiwała w kieckę, ale jak już tak się działo, to lubiła odpierdolić się po całości. I właśnie takie wrażenie chciała wywrzeć na Inej, chciała wprowadzić ją w lekkie niedowierzanie, bo przecież Presley częściej można zobaczyć w piance surfingowej niż w małej czarnej.
- Dzięki. Ty wystroiłaś się specjalnie dla mnie, bo przegrałaś wodny wyścig, a ja odjebałam się dla ciebie, żeby udowodnić, że mam też inne ubrania niż te, w których surfuje i dziesięć par bikini, w których paraduję po plaży - ponownie puściła do niej oczko. Chyba były kwita.
Jasne, salon, gabinet, trzy sypialnie... Nie, to wcale nie wyglądało na dużą ilość pomieszczeń. Do tego dochodziło kilka łazienek, tarasy, pewnie jakaś sauna i inne atrakcje. Tak to już było z tymi bogaczami, w dupach im się przewracało, a jak mieli za dużo pieniędzy, to inwestowali w jakieś szałowe, niekiedy zbędne bajery.
- Brzmi zajebiście - dobrze, że przed wyjściem zjadła tylko kanapkę, inaczej nie mogłaby wcisnąć w siebie tego pysznego gulaszu, a każdy normalny człowiek wiedział, że mięso to życie. W ogóle Prescott nie ufała ludziom, którzy nie jadali mięsa, bo ewidentnie musiało być z nimi coś nie tak. - Nie ma mowy, nie będziemy szły na łatwiznę i musimy poradzić sobie ze wszystkim same. Już obrałam sobie to za punkt honoru - przycisnęła rękę do klatki piersiowej, a konkretnie do miejsca, gdzie znajdowała się jej czarne serce, jakby chciała przysiąc na boga, który nie istniał, że zrobi wszystko co w swojej mocy, żeby przyrządzone przez nich jedzenie było zjadliwe. - Mogłaś od razu powiedzieć, że mam się rozebrać. Po co ta ściema z fartuszkiem - zaśmiała się, ale szybko narzuciła na siebie falbaniaste okrycie ochronne i odwróciła się plecami do Inej, aby ta mogła zawiązać jej sznureczki. - Wyglądamy czadowo. Fajna z ciebie babka nabiera teraz zupełnie nowego znaczenia - powiedziała, mając na myśli te kolorowe wypieki znajdujące się fartuchach. - Od czego zaczynamy? Musisz mnie instruować - dodała i tym razem stanęła z dziewczyną twarzą w twarz. Bardzo blisko. Nawet pochyliła się w jej kierunku, ale zamiast sprzedać jej buziaka, sięgnęła w kierunku blatu po deskę, która znajdowała się za plecami Marlowe.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- I każda z tych wersji jest bardzo ciekawa i warta bliższej obcerwacji – rzuciła mrużąc delikatnie oczy. Jasne, nie tylko wygląd miał znaczenie, bo w odczuciu Marlowe, Pres była naprawdę spoko babką, która warta była poświęcanej jej uwagi. Chciałaby z nią porozmawiać tak bardziej na poważnie, czegoś więcej się o niej dowiedzieć i właśnie taki miała plan na dzisiaj. Gdyby chciała to rozwiązać inaczej to zebrałaby na jej temat wszystkie potrzebne informacje absolutnie bez jej zgody i wiedzy, ale w tym wypadku chciała rozegrać to nieco inaczej. Trochę bardziej na spokojnie. Po prostu poznać nową osobę, bez tych wszystkich problemów związanych z jej pracą. – Okej, to skoro tak mówisz, to totalnie Ci ufam i na bank nam się uda – zaśmiała się, bo ona raczej w swoje zdolności kulinarne to wątpiła, ale z taką pomocą jak sprawne dłonie Prescott to na bank wszystko będzie trzy razy łatwiejsze! Nie była wybitną kucharką, bo po prostu mało kiedy gotowała, jednak czasem jej się zdarzało, a wtedy chętnie wracała do potraw, które znała z rodzinnego domu i dzieciństwa. Czyżby to wskazywało na to, że blondynka była trochę sentymentalna? Być może. – Na takie rzeczy przyjdzie pora, randka się w końcu dopiero zaczyna... może deser zjemy w innej formie – puściła do niej oczko i delikatnie wzruszyła ramionami. Nie miałaby nic przeciwko takiemu obrotu spraw, ale nie w tej chwili! W końcu nie po to kupiła te wszystkie dobre rzeczy, żeby się zepsuło! Starała się grzecznie zawiązać sznureczki od jej fartuszka, ale gdy to zrobiła to jakoś ręka jej uciekła i powoli zjechała na bok uda kobiety, na którym została przez kilka sekund. – W tym fartuszku też Ci do twarzy – wyszeptała zabierając w końcu swoją dłoń żeby oprzeć się nią o blat. Oddech blondynki bardzo mocno przyspieszył, gdy Presley stanęła tak bardzo blisko, w jej głowie zdecydowanie kłębiły się teraz myśli, które dalekie były od gotowania, a wzrok Marlowe instynktownie powędrował na ponętne usta jej towarzyski. Chciała się do niej jeszcze bardziej zbliżyć i ją pocałować, ale walczyła ze sobą! – Możesz pokroić warzywa na sam początek – wróciła na ziemię starając się myśleć trzeźwo i wyminęła kobietę żeby podejść do szuflady, z której wyciągnęła dwa, duże noże. Stanęła z nimi i poczuła ten przypływ mocy, który obejmował ją gdy posiadała w rękach broń. Przez chwilę nawet zastanawiała się nad tym czy nie pokazać Presley jakieś sztuczki z nożami, ale rozmyśliła się i przekazała dziewczynie odpowiednie narzędzie, a sama zabrała się za krojenie mięsa. Nie ma się co oszukiwać ale w cięciu i porcjonowaniu miała dość sporą wprawę. – Ojj gdzie moje dobre maniery – pacnęła się w czoło – napijesz się czegoś? Mam dobre wino albo piwo – do gotowania takie przysmaki były idealne. Tak samo zresztą jak muzyka, dlatego Inej podsunęła Presley swój telefon, żeby ta wybrała jakieś dobre utwory na spotify, które miała sparowane z urządzeniami w domu. – Zaskocz mnie czymś – nie miała pojęcia jakiej muzyki słuchała Presley, więc była ciekawa!

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Nigdy nie była skora do zwierzeń i rzadko o sobie opowiadała. Właściwie dopiero raczkowała i była gdzieś na początku otwierania się na nowe osoby, choć i tych, z którymi trzymała się od lat niejednokrotnie dystansowała. Nie mówiła o swoim życiu nie pytana, bo wychodziła z założenia, że jak ktoś nie wnikał, to zupełnie nie interesował się tym, co siedziało jej w głowie. A skoro ktoś nie wykazywał zainteresowania, Presley nie wychylała się niepotrzebnie. Bo po co? Nie była jebaną atencjuszką.
Ona też nie gotowała za wiele, ale jak już się za to brała, to raczej z czystej przyjemności, a nie z przykrego poczucia obowiązku, a kiedy nie miała ochoty stać przy garach, to po prostu coś zamawiała albo żywiła się na mieście.
- Czyli jak coś nie wyjdzie, potrawa będzie za słona albo przypalona, to będziesz mogła zwalić to na mnie - parsknęła pod nosem śmiechem, bo chyba Inej nie powinna aż tak ufać jej w tej kwestii. Bardziej liczyła tutaj na jej umiejętności kulinarne, w końcu gotowanie było pomysłem Marlowe i ona zaproponowała koszerną kolację. Gdyby chodziło o samą Prescott, ona wybrałaby coś bardziej oklepanego, coś w stylu kolacji w fajnej knajpce, a później może kino albo picie wina na pomoście przy zatoce. Nie była romantyczką, prędzej zabrałaby laskę do Maczka niż postawiła na jakiś wyszukany gest.
Patrzyła dziewczynie prosto w oczy, a kiedy ta dotknęła jej biodra, automatycznie zjechała wzrokiem na jej usta. Dopiero wydane polecenie sprawiło, że Pres oprzytomniała i chwyciła za nóż, który wręczyła jej Inej.
- Dobra, to nie brzmi zbyt skomplikowanie - stwierdziła pewnie z przekonaniem, że podoła zadaniu. Najpierw obrała warzywa, a przed siekaniem jeszcze opłukała je pod strumieniem chłodnej wody. - Niezłe noże - stwierdziła przy pierwszym cięciu. - Cholernie ostre. Tak rzadko po nie sięgasz czy regularnie używasz ostrzałki? - oczywista sprawa, że narzędzia tępiły się podczas użytku, ale Marlowe wydawała jej się perfekcjonistką, dlatego była przekonana o jej dokładności w pilnowaniu, żeby noże były zawsze naostrzone.
Sięgnęła po odblokowany telefon i wpisała pierwszy utwór, który przyszedł jej na myśl. Zespół Sun Room odkryła stosunkowo niedawno, a utwór I wanto you zadomowił się w głowie Presley na stałe.
- Piwo będzie okej - odłożyła komórkę na bok, gdy w pomieszczeniu rozległy się pierwsze dźwięki piosenki. - Masz jakieś kraftowe? Jak nie, to zadowolę się czymkolwiek. Nie jestem wybredna - akurat co do alkoholu nie miała większych pretensji. Teraz staranniej dobierała smaki, ale kiedyś uznawała zasadę byle co, byle tylko klepało. - Jaki jest twój ulubiony trunek? - zapytała zaintrygowana, bo ludzie mieli różne preferencje. Jedni gustowali w winie, inni w whisky, a jeszcze inni woleli czystą wódkę, którą spożywali bez późniejszego przepicia, czego akurat Prescott totalnie nie rozumiała. Okej, może sama miała swego czasu zadatki na młodą alkoholiczkę, ale jeszcze tak nisko nie upadła.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Inej była bardzo niezręczna jeżeli chodziło o randki. Nie pasowały do niej dobre restauracje ani wykwintne jedzenie. Znaczy, pasowały w momencie gdy była sama albo miała akurat zlecenie. Gdy miałaby wybrać się w takie miejsce z kimś to czułaby się niekomfortowo. W sumie w wielu miejscach, w których była z drugą osobą, czuła sie niekomfortowo. Po prostu z Presley było jakoś inaczej. Czuła się naprawdę swobodnie w jej towarzystwie, oczywiście wiedziała, że musi uważać na słowa, żeby nie wyjawić jej zbyt wielu informacji o sobie, ale kiełkowało w niej też takie małe uczucie, że chciałaby być z nią szczera. Nie mogła, ale chciałaby. Chociaż wtedy pewnie nie widziałyby się już nigdy więcej, bo albo Presley bardzo szybko, by uciekła, albo Marlowe musiałaby ją zabić. Inej nie chciała ani pierwszej ani drugiej opcji wprowadzać w życie więc na chwilę obecną nie mogła za wiele Prescott zdradzić na temat swojego prawdziwego życia.
- Spokojnie, trzeba zacząć od małych rzeczy - powiedziała z uśmiechem, który pogłębił się, gdy usłyszała pochwałę za noże. Kochała swoje noże. Może nie koniecznie te, które miała w kuchni, ale te, które leżały ukryte w odpowiedniej torbie, już tak. - Ostrze je regularnie inaczej mogą się zepsuć, a szkoda mi ich, bo są dobrej firmy - na tym się akurat znała - mam fajną ostrzałkę, mogę Ci kiedyś naostrzyć noże w domu jak będziesz potrzebować - nikt się tak nie zajmie jej ostrzami jak Inej Marlowe. Poza tym, to zawsze była jakaś kolejna opcja żeby się z dziewczyną zobaczyć. Blondynka najwyraźniej szukała nawet najgłupszej z wymówek.
- Hmm myślę, ze może się jakieś znajdzie - powiedziała i zajrzała do lodówki, z której wyciągnęła butelkę piwa, którą zgrabnie otworzyła o kuchenny blat i podała je Presley. Nie chciało jej się szukać otwieracza do butelek. - Rum, jestem piratem w głębi duszy - nie zdarzało sie super często żeby Marlowe sama z siebie piła alkohol, ale gdyby już miała to byłby to właśnie rum. - Do twarzy Ci z tym nożem - może to był dziwny komplement, ale nie ma się co za wiele spodziewać po Marlowe. - Gdzie byś chciała kiedyś pojechać? Jakbyś miała zwiedzać świat? - Zapytała powracając do krojenia mięsa. Podobno randki były po to żeby się poznawać i Marlowe chciała się wiecej o kobiecie dowiedzieć. - Oczywiście oprócz Paryża ze mną - bo blondynka wciąż pamiętała o swojej propozycji, która jeszcze była aktualna!

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Niewątpliwie Presley dałaby nogi za pas, gdyby dowiedziała się, że Inej na zlecenie morduje ludzi. Chciałoby się napisać niewinnych, ale chyba nie byli tacy całkiem bez winy, skoro ktoś pragnął ich śmierci. I po tych zwierzeniach i przypływie szczerości Marlowe faktycznie musiałaby pozbawić ją życia. Pewnie na nic zdałyby się zapewnienia Prescott, że nie poszłaby z tymi niuansami na policję i nikomu nie powiedziałaby o mrocznej stronie dziewczyny.
- Chyba jednak wolę, jak są tępe - stwierdziła po chwili krojenia. - Nie chciałabym zrobić sobie krzywdy. Bo co, jeśli ucięłabym sobie palce? Mogą mi się jeszcze przydać - uśmiechnęła się łobuzersko pod nosem. - Ale zamiast tego możesz pomóc mi wybrać dobre noże dla ojca. Ma bzika na punkcie punkcie grillowania, na pewno przydadzą mu się jakieś dobre narzędzia - skoro noże miały być dobrym pretekstem do ponownego spotkania, niech tak będzie, Presley nie miała zamiaru odbierać Inej tej przyjemności. Tym bardziej, że sama również chciałaby się z nią zobaczyć kolejny raz. Miło spędzały ze sobą czas i chyba żadna nie uważała, żeby ten czas był zmarnowany.
- Jesteś bardzo seksownym piratem - stwierdziła, przechwytując od dziewczyny butelkę z kraftwoym piwem. - Wprawdzie nie masz przepaski na oku i haka zamiast ręki, nie jest ci też po drodze z drewnianą nogą, ale zdecydowanie do twarzy byłoby ci w kiecce korsarki i chustą na głowie. Może kiedyś wygram kolejne wyścigi albo zakład i będę mogła rzucić ci wyzwanie, żebyś wskoczyła w taką sukienkę? - zafikała brwiami, bo jeszcze nie było nic straconego. A jeśli tym razem przy najbliższej okazji to Presley otrzyma zadanie do wykonania, z pewnością odwdzięczy się kolejnym razem.
Upiła kilka łyków piwa i przyjrzała się swojemu odbiciu w ostrzu noża, z którym podobno było jej do twarzy. Przynajmniej tak uważała Marlowe.
- Marzę o tym, żeby pojechać gdzieś, gdzie jest śnieg - odparła bez dłuższego namysłu. - I gdzieś, gdzie serio jest zajebiście zimno - no cóż, nie było to nic niezwykłego jak na kogoś, kto wychował się w słonecznej Australii i widział śnieg tylko w telewizji. Pres na poważnie chciałaby pojeździć na desce snowboardowej, porobić aniołki w białym puchu i urządzić bitwę na śnieżki. - Podejrzewam, że ty byłaś już wszędzie - dodała, wrzucając pokrojone warzywa do miski. - Nie licząc Paryża w moim towarzystwie - podłapała natychmiast z uśmiechem, bo doskonale pamiętała o propozycji z jaką znienacka wyskoczyła Inej na domówce w niedużym mieszkaniu na Opal Moonlane. - Czego jeszcze nie widziałaś? - zerknęła nad niż znad wielkiej, obranej marchewki, po czym zaczęła ją ciachać w cienkie, równe kawałki.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Palce są bardzo ważne, potrafią się człowiekowi przydać, w szczególności kobiecie – rzuciła niby od niechcenia żeby nie wybuchnąć za bardzo śmiechem. Natomiast na jej twarzy pojawił się nieco zawadiacki uśmiech, który dość jasno sugerował co blondynka miała w tym momencie na myśli. Zdecydowanie w jej głowie pojawiło się kilka niegrzecznych obrazów. – Nie ma sprawy, mogę Ci coś polecić. Znam kilka fajnych firm, można nawet coś machnąć ze specjalnym grawerem – takim na przykład „aż do śmierci”, czy coś takiego. – Mogę Ci pokazać kilka fajnych sztuczek jak dobrze kroić żeby nie polała się krew – chociaż Marlowe czesto używała noży właśnie po to żeby ta krew się polała i to czasem w dość sporych ilościach. Oczywiście to wszystko zależało od zlecenia. Czasem miało być czysto, proste cięcie, trucizna, strzał z odległości. Inej najbardziej jednak lubiła te momenty, w których mogła obserwować jak z jej ofiar uchodzi ostatnia iskierka życie. Czuła się wtedy władczynią życia i śmierci.
- Dziękuję – uśmiechnęła się, bo był to miły komplement. – Mam nadzieję, że moim obecnym outficie też Ci się podobam – dodała, bo jednak to wszystko było specjalnie dla niej. Marlowe nie miała problemu z przebierankami, nawet takimi, w których musiała pokazać nieco swojego ciała. Nie wstydziła się go absolutnie. Nie miała blizn, ran, mogła się chwalić. – Raz mnie chcesz rozbierać, a raz ubierać? Ale okej, niech będzie – zaśmiała się. – Tylko ostrzegam, że wtedy mogę chcieć wykonać mały abordaż na Twój okręt – była to pewnie jedna z gorszych gadek na podryw, ale Inej nie była w tym jakaś wybitna. Posłała natomiast kobiecie oczko i wróciła do krojenia mięsa. Robiła to bardzo ostrożnie, wręcz z chirurgiczną precyzją rozcinając poszczególne tkanki i wycinając te obszary, które jej nie odpowiadały. Na przykład te, w których było za dużo tłuszczu.
- Serio? – Zapytała z zaciekawieniem. – Zimno jest fajne ale tylko na chwilę, na dłuższą metę bywa mocno upierdliwe – ona widziała śnieg na żywo, dupka nie raz i nie dwa jej zmarzła. – Może Alaska? To ciekawy stan, pewnie by Ci się spodobał... albo Norwegia, mają tam super sauny – i te całe, dziwne jedzenie. W każdym razie Inej zanotowała to sobie w głowie, kto wie, być może kiedyś wybierze się z Presley w tamte rejony, jeżeli oczywiście kobieta będzie mieć na to ochotę. – Nie byłam wszędzie – zaśmiała się – na przykład nie było mnie w Chinach – a chciałaby kiedyś sobie tam pojechać, chociaż najbardziej to jarały ją tybetańskie zakony. – No i w Ameryce Południowej byłam tylko w Brazylii – dużo miejsc jeszcze do zwiedzenia jej zostało. – Przez kilka latmieszkałam w różnych miejscach w Europie, później wyjechałamdo Nowego Jorku, później żyłam w Moskwie i okolicach – Rosja na dłuższy czas stała się jej główną siedzibą, bo najmocniej powiązana była z tamtejszą mafią. – Ale teraz chyba najbardziej chciałabym zobaczyć Paryż w Twoim towarzystwie – dodała trochę ciszej, bo była to najprawdziwsza prawda. Sama nie wiedziała czemu tak bardzo jej na tym zależało, może po prostu chciałaby sprawdzić czy miasto nagle stawało się jakieś inne i magiczne, gdy można było je zwiedzać w dobrym towarzyswie. W głowie Inej to właśnie Presley była osobą, z którą w takim miejscu na bank, by się nie nudziła.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Presley ceniła sobie swoje palce, nie chciała ich tracić. Może nie grała na żadnym instrumencie i nie były na wagę złota, ale wiedziała, że jeszcze niejednokrotnie jej się przydadzą. Oglądała kiedyś Soul Surfer, gdzie główna bohaterka pływała i straciła rękę podczas ataku rekina, a cały film był oparty na faktach i przedstawiał losy Bethany Hamilton, amerykańskiej surferce, która po tych wydarzeniach i tak wróciła do ukochanego sportu. Prescott podejrzewała, że z nią byłoby podobnie i z palcami czy bez, ponownie łapałaby fale.
- Skąd tyle wiesz o nożach, co? - spojrzała podejrzliwie na Inej. - Jesteś jakąś pasjonatką? Chodzisz na targi ostrzy i podpatrujesz triki? - to by wiele wyjaśniało i chyba byłoby najbardziej logicznym wytłumaczenie. Na pewno o wiele bardziej niż podrzynanie komuś gardła.
Tekst o abordażu sprawił, że mimowolnie parsknęła nosem. Tak, to zdecydowanie nie był najlepszy tekst na podryw, ale skoro sprawił, że Presley uśmiechnęła się i zerknęła na towarzyszkę świecącymi oczami, to chyba nie mógł być aż taki zły.
Wzruszyła ramionami, bo jakoś nie zastanawiała się nad tym czy w zimnych krajach faktycznie jest zimno. Do tej pory nie miała okazji zwiedzić niczego poza rodzimym kontynentem, a śnieg widziała wyłącznie na filmach i zdjęciach. Jak Pres miała dziesięć lat, to coś tam popadało z nieba i nazwano to anomaliami i trwało chwilę, Z kolei jej tata opowiadał o zimie wszech czasów, że niby serio kiedy w Lorne sypał biały puch, ale ona jakoś nie potrafiła sobie tego wyobrazić.
- Jasne, że na chwilę. Nie chciałabym gdzie indziej spędzić całego życia. Podróże muszą być fajne, o czym sama pewnie dobrze wiesz. A jednak coś sprawiło, że osiedliłaś się w Australii na dłużej. Co właściwie cię tutaj trzyma? - po tych słowach wykonała bliżej nieokreślony gest ręką i wskazała na nóż, bo chętnie popatrzyłaby, jak Marlowe wykonuje wcześniej wspominane sztuczki. Dziwne, ale ufała jej, że nie zrobi sobie krzywdy. Ani jej. Zupełnie, jakby Inej obchodziła się z nożami od urodzenia.
Sama stanęła z boku, żeby przypadkiem nie przeszkadzać, bo zdążyła pokroić wszystko, co kazano jej pokroić.
- A ty dalej o tym Paryżu? - Prescott pokręciła głową z udawanym niedowierzaniem. - Coś mi się wydaje, że nie odpuścisz dopóki nie zgodzę się na wspólny wyjazd - poważnie miała takie wrażenie, ale jakoś nie miała o to pretensji. W końcu rozumiała Marlowe, wszak była doskonałym towarzystwem na każdą okazję. Może myśląc w ten sposób nie wpadała do kategorii najskromniejszych ludzi świata, ale nie ma co się oszukiwać, że Pres miała cokolwiek wspólnego ze skromnością.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
ODPOWIEDZ