25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Minnie poznała już jakiś czas temu ale ich wspólny kontakt był uzależniony od… w sumie ciężko to określić. Najłatwiej byłoby powiedzieć, że zależy od potrzeby poradzenia się, wygadania, czy prostej wymiany zdań dwóch panien. Właśnie z tego powodu Susan zjawiła się pod drzwiami blondynki kompletnie bez zapowiedzi. Decyzja o najściu (czy odwiedzinach – lepiej to brzmi) naszła już równie spontanicznie co chęć zakupu rudego płynu w pięknej butelce. Stając więc przed drzwiami najpierw dwukrotnie zapukała, a gdy to nie przyniosło efektu, zadzwoniła dzwonkiem.
Nic, cisza.
W tym wypadku Murphy cofnęła się i obróciła tyłem do skrzydła wydobywając z torebki telefon. W całkiem niespiesznym tempie wystukała prostą wiadomość o treści „Gdzie jesteś?” ale nim nacisnęła symbol wysyłania, usłyszała szczęk przekręcanego zamka co zmusiło ją do ponownego obrócenia się. – Heeeeeeej – przywitała się przeciągle robiąc na końcu balona z gumy do żucia. – Wpadłam tak sobie… na drinka – uniosła trzymaną w dłoni flaszkę absolutnie nie wykonując żadnych ruchów. Ciągle z tyłu głowy miała myśl, że może jej wizyta wcale nie jest dobrym pomysłem i zostanie odprawiona z kwitkiem. Gdy robi się taki „nalot”, trzeba mieć świadomość dostania kosza. – Masz czas i ochotę? – uniosła zadziornie zarówno brew jak i kącik ust. - Mam Ci coś do powiedzenia - zachęciła dodatkowo na wypadek gdyby Minnie wahała się co do podjęcia decyzji.
Nie... ona wcale się do niej nie wpraszała i to na chama.


Minnie Goldberg
towarzyska meduza
Susan Murphy
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
22.

Nie lubiła niezapowiedzianych wizyt ani niespodzianek. Zwłaszcza w dzień, który chciała spędzić inaczej, gdyż sama nie wiedziała, co chce robić. Miała pełno pomysłów, ale zero jakiekolwiek motywacji, do wyjścia, chociażby na taras. Najpierw chciała zrobić jakieś super zdjęcia na instagrama, ale ostatecznie zrobiła tylko pełny makijaż i usiadła z herbatą w swojej sypialni, podciągając kolana pod brodę.
Jej myśli, znów zaczęły krążyć wokół tego, jak najszybciej znaleźć prawnika, który po pierwsze nie będzie pytał o żadne szczegóły, a po drugie zrobi to wszystko cicho, że nikt się nie dowie, a już tym bardziej jej ojciec. Przecież, on by ją zabił, bądź co gorsza, kazałby tkwić jej w tym małżeństwie, chcąc tym samym nauczyć Minnie odpowiedzialności i że musi odpowiadać na własne czyny. Jęknęła głośno z bezradności i chwyciła laptopa, aby zająć czymś swoje myśli. A nic, tak nie poprawi jej humoru, jak kurier, który pojawi się na drugi, może trzeci dzień z paczką, w której będą znajdować się piękne, nowe ubrania, bądź dodatki. Tak, to był najlepszy pomysł!
Już rozsiadła się wygodnie, opierając plecami o ścianę za sobą i wpisywała adres sklepu, gdy usłyszała dźwięk dzwonka. Nie spodziewała się nikogo, więc tak jak zamierzała wcześniej, wróciła do wcześniejszego zajęcia, ignorując osobę po drugiej stronie. Dopiero gdy odczytała smsa, zmarszczyła nosek i wstała z łóżka, idąc w stronę drzwi. Nie spodziewała się Susan, zwłaszcza tak bez zapowiedzi i już, zaczynała się zastanawiać, co się mogło stać. O ile, wygadać się jej mogła, tak raczej nie mogła liczyć na żadne doradzenie ze strony młodszej blondynki, chociaż i tak, dość często, mówiła to, co myśli, nie potrafiąc trzymać języka za zębami.
Otworzyła drzwi, o które się oparła i nie spuszczała wzroku z Susan, pozwalając jej się wygadać. Chociaż, aż na moment jej się oczka zaświeciły, widząc butelkę whisky.
- Drink popołudniu? Jestem jak najbardziej za! - odsunęła się w bok, robiąc jej więcej miejsca, aby mogła wejść do środka. Na całe szczęście, to nie był jeszcze alkoholizm. - A na whisky, zawsze mam chęć, wchodź - zamknęła za nią drzwi i zapewne poprowadziła ją do salonu, bo w domu oprócz dwóch blondynek, nie było już nikogo. - Zaraz mi opowiesz - wyjęła dwie szklaneczki, kręcąc się po domu, idąc jeszcze do kuchni, gdzie wrzuciła kostki lodu i mogła wrócić. Nie bawiła się w drinki, nalała czystego alkoholu do szklanek i bez wahania upiła prawie połowę na raz, minimalnie krzywiąc się na twarzy.
Opadła tyłkiem na kanapę i spojrzała na blondynkę.
- Chcesz mi powiedzieć, że sprzedałaś zakład pogrzebowy, czy odeszłaś w końcu z Shadow? - uniosła pytająco brwi. Jedna ani druga praca, nie wydawała jej się być dobra. Zakład pogrzebowy, bo jednak praca z trupami, to coś okropnego, a Shadow? To z założenia było dla niej złe miejsce.

Susan Murphy
dzielny krokodyl
Minnie mouse
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
W sytuacji zerowego oporu, naturalnie bez dodatkowego zaproszenia wsunęła się do mieszkania dziewczyny podając jej naturalnie alkohol. To nic, że była tutaj już wcześniej i nigdy nie przyniosła ze sobą żadnego prezentu, który wypadało zakupić jak np. jakiś kwiatek, element dekoracji czy coś… Kwiatki prędzej czy później umierały a figurka, świeczki czy cokolwiek innego niekoniecznie musiało wpasować się w gust mieszkańców więc Su przynosiła ze sobą alkohol. I jeszcze nigdy nikt nie powiedział „oj, ja nie piję” albo „nie trzeba było”. To zawsze było dobre rozwiązanie choć nieco już oklepane. Susan nie miała z tym absolutnie problemów. Rzeczy, które się sprawdzają są dobre i już. Tak więc wchodząc do domu blondynki musnęła jej policzek ustami zauważając, że jej buzia pokryta jest wręcz nieskazitelnym, świeżym makijażem. To dało jej nieco do myślenia. – Wybierałaś się gdzieś? Przeszkodziłam ? – zapytała dla uspokojenia własnego sumienia choć nie podejrzewała, że Minnie zaprosiłaby ją do środka gdyby za chwile miała gdzieś jechać. Tym bardziej nie przygotowałaby tak szybko drinka. – Dzięki – oblizała dolną wargę upijając łyk. – Wrzuć ją może do zamrażalnika – skrzywiła się bowiem tego rodzaju alkohol w sklepie nigdy nie stał w lodówce tylko na półkach więc z założenia był ciepły. Kostki lodu nie dadzą takiego efektu jak chociażby krótkotrwałe schłodzenie. – Oszalałaś… nie sprzedaje się kury jeśli znosi złote jajka – nawet jeśli to taka bardziej… zmarła kura. Zakład brzmiał źle ale Murphy to zupełnie wisiało. Wręcz uwielbiała zbijać się z ludzi, którzy sądzili, że chce sobie z nich zażartować stwierdzając, że prowadzi taką instytucję. Wyrobiła się do tego stopnia, że potrafiła nawet zaprosić niedowiarka do siebie na mały pokaz co tam się znajduje.
Nieodmiennie mina wszystkich wątpiących zawsze była 10/10.
– Shadow to tylko zapchajdziura w moim nudnym życiu – upiła jeszcze jednego łyka kołysząc chwilę wcześniej cieczą. – Ale być może już niebawem moje życie nie będzie już takie nuuudne – wycelowała szklanką w Minnie gubiąc po drodze gdzieś entuzjazm, gdy tylko dostrzegła jakiś smutek w jej buźce. – A.. coś się stało? Chcesz mi o czymś powiedzieć? – Susan miała wyjątkowy dar do czytania w ludziach jak w otwartej księdze. Bezbłędnie wychwytywała wszystkie gesty, smutek w oczach czy zwroty niepasujące do jednostki. I tym razem coś takiego przemknęło jej przed nosem.
Murphy przysiadła się do dziewczyny patrząc na nią z ukosa.
zapadła chwila ciszy… no dawaj Minnie.

Minnie Goldberg
towarzyska meduza
Susan Murphy
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Alkohol był zawsze dobrym rozwiązaniem, na problemy, na smutek, aby napić się z jakiegoś ważnego wydarzenia, a przynajmniej tak uważała nastolatka. Na całe szczęście, że w Australii, legalny był już od osiemnastki i nie było z tym takiego problemu, jak w Stanach. Chociaż, patrząc prawdzie w oczy, niekiedy powinna ograniczyć picie, bo jak tak dalej pójdzie i jej obecny stan się nie poprawni, to wystarczy kilka miesięcy, a będzie zaczynała i kończyła dzień od drinka, będąc młodą alkoholiczką, a tego nigdy nie chciała. Jak na razie, uważała, że nie ma z tym żadnego problemu, a pije, tylko gdy jest do tego okazja, a odwiedziny Susan, taką były.
- Nie - pokręciła przecząco głową. - Chciałam zrobić jakieś zdjęcia na insta, ale chyba jest złe światło, albo to nie mój dzień i się poddałam, jutro to nadrobię - nie była żadną gwiazdką, która musiała dodawać zdjęcia codziennie, aby liczba obserwujących się zgadzała, choć powoli do tego dążyła z dość dobrym skutkiem.
Pomimo tego, że upiła już sporego łyka, tak dla odwagi, dolała sobie jeszcze taką samą porcję i zniknęła na moment w kuchni, gdzie za radą starszej blondynki, włożyła alkohol do zamrażarki, z której i tak zniknie pewnie bardzo szybko. Po kilkunastu sekundach wróciła już do salonu i usiadła na dużym, wygodnym fotelu, podciągając na niego nogi. Niestety, bardzo dobrze pamiętała, jak dowiedziała się, że pracuje w zakładzie pogrzebowym, a raczej go prowadzi. Na początku, sądziła, że to bardzo nieśmieszny żart, bądź jakaś rodzinna firma, ale gdy dowiedziała się prawdy, ciężko było jej w to wszystko uwierzyć i pomimo swojej ciekawości, Minnie nigdy nie chciała iść i zobaczyć tego miejsca. Później miałaby jeszcze straszne koszmary i nie mogłaby wygonić tych myśli z głowy.
- Podrywasz facetów na tekst o zakładzie pogrzebowym? - uniosła pytająco brwi i przeniosła na moment wzrok na szklankę z whisky, gdzie bardzo powoli rozpuszczały się kostki lodu. - I nie mów, że tak. W mojej wyobraźni polecieliby na to tylko sami psychopaci, faceci z nekrofilią, bądź wielbiciele horrorów - sama by się bała nawet z kimś takim spotkać, ale niby o gustach nie powinno się dyskutować. Tak jak i również o Shadow, miejsce, które nastolatka krytykowała, chociaż nigdy tam nie była. Wystarczyły jej opinie, aby stwierdzić, że jej nóżki tam nie postaną i to nie było miejsce dla porządnych osób. - Hm, nie będzie nudne? Zamiast kelnerką, będziesz teraz tam striptizerką? Czy poznałaś, jakiegoś nadzianego faceta? - spojrzała jeszcze na Susan, ale na pewno widać było, że wyraz twarzy młodszej drastycznie się zmienił. Jeszcze jej pytanie, na co zagryzła mocniej wargi i wzruszyła delikatnie ramionami.
- Stało się, ale nie wiem, czy chcę, może nie powinnam, cholera! - przeklęła głośniej i na odwagę dopiła do końca whisky, trzymając szklankę w dłoni. - Wzięłam ślub, ot cała historia. Tkwię w jakimś chorym małżeństwie, gdzie nie mamy rozwodu, chociaż on nie potrzebuje wizy. Mój ojciec o tym nie wie, ja nawet nie wiem, czy oficjalnie zgodziłam się, aby zmienić nazwisko, byłam tak pijana, że chyba musiał nieźle zapłacić w urzędzie, aby nam go udzielili. W młodym wieku będę rozwiedziona, dlaczego, nie mogę być wdową, wyglądałoby to lepiej - jęknęła z rozpaczy, wyrzucając z siebie wszystkie słowa i patrząc, gdzieś przez siebie. Niedojrzałość, naiwność i głupie pomysły szły w parze u Minnie, czasem wystarczyło jedno wspomnienie, aby była chętna do czegoś ryzykownego.

Susan Murphy
dzielny krokodyl
Minnie mouse
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Ściągając nieco brwi zmierzyła dziewczynę od góry do dołu pragnąć nadążyć za jej tokiem myślenia. – Umalowałaś się tak dokładnie tylko po to żeby zrobić fotkę? Zawsze tak robisz? – pod jakimś względem było to fascynujące. Jej osobiście nigdy nie chciałoby się siadać przed lustrem z pewnością na dłużej niż godzinę, tylko po to aby buzia wyglądała jak z okładki. Później pewnie kilkanaście fotek i wybór jednej, tej najbardziej doskonałej, najlepszej. Ze względu na charakter i podejście do życia, Su nie bawiła się w takie rzeczy. Owszem, korzystała z Insta ale dla niej było to bardzo spontaniczne. Impreza, drink z przyjaciółką, wyjście na spacer, kąpiel w morzu, mogłaby tak wyliczać do nocy ale wizja makijażu tylko i wyłącznie dla zdjęcia ? – Ja też tak kiedyś zrobię. Sprawdzę jak to jest – i oby nie okazało się, że finalnie efekt będzie do niczego więc zmyje tapetę i pójdzie spać bo za oknem zrobi się już ciemno. Taki scenariusz też mógł dojść do skutku.
– Nie, nigdy mi się nie zdarzyło ale gdy próbuję jakiegoś zbyć to o tym wspominam – odparła zgodnie z prawdą musząc dodatkowo stwierdzić, że rzadko kiedy to pomaga. Większość sądzi, że żartuje więc jej nie wierzy. I tak ciągle, błędne koło.
– Wielbiciela horrorów chętnie bym przygarnęła, bo reszty… to już nie – skrzywiła się z obrzydzeniem. Sama kiedyś oglądała namiętnie ten rodzaj filmów ale gdy mieszkała sama, co tu ukrywać – bała się. Tak, właścicielka zakładu pogrzebowego bała się ciemności – czy to nie jest zabawne? – Minnie, oszalałaś - parsknęła pod nosem popijając swojego drinka. – Czy Ty wyobrażasz sobie mnie przy rurce? – może MOŻE… gdyby naprawdę dużo wypiła i z pewnością nie byłby to taniec erotyczny a zwykłe wygłupy podpitej laski. Co by nie było – żenujące. Jedna z rzeczy, których wstydzisz się na drugi dzień gdy puszcza kac. – Poznałam faceta w mega dziwnych okolicznościach. Dotarłam do firmy zajmującej się zatrudnianiem byłych żołnierzy więc ja, jak to naiwna blondynka, poszłam zapytać czy przypadkiem nie wie nic na temat Christiana. Od słowa do słowa umówiliśmy się na randkę a o tamtym złamasie i tak nie wiem nic. Już mi to wisi - dopiła resztę drinka odkładając pustą szklankę na stół.
Chwilę później oczy Su zrobiły się odrobinę większe, a usta rozwarły się na kształt zdziwionej ryby. - Co… co zrobiłaś – ton głosu był zbyt piskliwy aby uchodzić mógł za zwykły, przeciętny. Murphy zamrugała kilka razy powiekami szybciej niż powinna. – Ale jak to… przecież tak nie można – szok wyzwolił w niej ogromne pokłady naiwności bo jak widać… można.
– Wnieś skargę albo nie wiem… przecież tam są kamery, znajdziesz świadków, tak nie można, to trzeba unieważnić – wydukała przyglądając się Minnie – świeżej żonce cholera wie kogo.
A właśnie.
– Kim on jest? Pokaż zdjęcie. Masz jakieś?

Minnie Goldberg
towarzyska meduza
Susan Murphy
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Dla Minnie, było to coś normalnego, że do zdjęcia robiła pełen makijaż, czasem nawet wybierała odpowiedni strój i się przebierała. Była normalną nastolatką, czasem siedziała w dresie, jednak gdy chodziło o zdjęcia, bądź kogoś się spodziewała, jej wygląd diametralnie się zmieniał. Pewnie, nie byłaby zbytnio zadowolona, gdyby Susan zastała ją w rozsypce, miała pewne swoje priorytety, jak idealny wygląd, nawet gdy życie niekoniecznie jej się układało.
Przytaknęła delikatnie głową na jej pytanie, bo dla niej, nie było w tym nic dziwnego. I może dobrze, że nie przedłużały tego tematu, bo gdy chodziło o Instagram, to młodsza z blondynek była nie dość, że przewrażliwiona na tym punkcie, to chciała, aby wszystko było idealne, a jej wizerunek nie miał żadnej skazy. Wymagało to od niej sporo czasu i poświęcenia, ale czego się nie robi, jeśli chciała coś więcej osiągnąć.
Wzdrygnęła się delikatnie, patrząc lekko krytycznym wzrokiem na Susan. Nie potrafiła zrozumieć, jak taka młoda i ładna kobieta, może chcieć pracować, czy nawet prowadzić takie miejsce. Gdyby jej jakiś mężczyzna powiedział, że ma własny zakład pogrzebowy, uciekłaby z krzykiem i nigdy więcej już by jej nie zobaczył.
- Oglądalibyście horrory w towarzystwie trumien? Czy może siedząc w nich? - starała to sobie wyobrazić. I chociaż, była to przerażająca wizja, to roześmiała się cicho. Sama, nie lubiła horrorów, bała się ich, a fakt, że bardzo często była sama w domu również w nocy, chyba by spanikowała i miała wszędzie zapalone światła, po takim seansie. Była troszkę panikarą i nie chciała się bać, bo nie potrafiła zrozumieć, że to tylko film i żaden morderca, bądź zjawa nie wyskoczy jej z garderoby, spod łóżka, bądź nie obudzi się w środku nocy, a ktoś będzie stał nad nią z nożem. Własny cień potrafiłby ją zapewne wystraszyć.
- Nie - pokręciła przecząco głową, nadal mówiąc to rozbawionym tonem głosu. - Skoro pracujesz w Shadow, to może tylko kwestia czasu? A taki taniec, to chyba żadna wielka filozofia? - przekrzywiła głowę delikatnie na bok, uważnie ją obserwując. Pole dance by super, sama miała z tym małą przygodę w Stanach, ale jeszcze do tego nie wróciła. Może nie miała dobrej motywacji? Jednak, tańczenie w takim miejscu, dla Minnie było poniżej pewnej godności. Naprawdę miała nadzieję, że Susan NIGDY w życiu nie wpadnie na tak głupi pomysł i prędzej odejdzie z tego szemranego miejsca, już lepiej niech siedzi w swoim zakładzie pogrzebowym i będzie bezpieczna.
Oparła się wygodnie o oparcie fotela, podciągając wysoko nogi, słuchając jak mówi. Na początku przytaknęła głową, później nią pokręciła. Wtedy jeszcze, nie rozumiała, jak mogła chcieć go szukać, skoro zniknął bez słowa i zostawił ją samą. Na jej miejscu, chciałaby o nim jak najszybciej zapomnieć, aby nie złamał już więcej jej serduszka.
- Poczekaj! Omińmy fakt, że go szukałaś... Dla mnie ten facet nie istnieje, może leżeć właśnie siedem metrów pod ziemią, bądź mieszkać gdzieś na Alasce z dala od cywilizacji. Jeśli Cię zostawił, to nie byliście sobie pisani - wzruszyła delikatnie ramionami. Nie rozumiała miłości ani tego, jak może komuś zależeć i nagle zniknąć. W filmach przecież zawsze było szczęśliwe zakończenie. - Powiedz tylko, że to nie żaden kolejny żołnierz z problemami? I nie zaangażujesz się od razu po pierwszej randce? - napiła się alkoholu, wpatrując się w nią niebieskimi oczami. Tym się różniły i to bardzo. Susan, szybko się zakochiwała, angażowała w nowe związki, a przynajmniej tak uważała nastolatka, a Minnie, gdy tylko zrobiłoby się poważniej, uciekłaby w momencie.
Zasłoniła na moment twarz w dłoniach i głośniej westchnęła, zanim ich nie opuściła, patrząc gdzieś przed siebie.
- Jak widać, można - mruknęła niezadowolona. Przecież sobie tego nie wymyśliła! Obudziła się z pieprzoną obrączką na palcu, przy mężczyźnie, którego nie znała nawet imienia. - Gdzie mam szukać tych kamer? W całym Cairns, czy w Nowej Zelandii? Byłam w klubach, upiłam się, a rano obudziłam się w innym kraju. Urwał mi się film, straciłam świadomość i wyszło... Nigdy więcej alkoholu - pokręciła przecząco głową, chociaż przed nią nadal stała szklanka z whisky i naprawdę miała zamiar ją dokończyć. Nie była zaskoczona reakcją blondynki, pewnie zrobiłaby identycznie, więc to wszystko było zrozumiałe. Tylko dlaczego, to ją spotkało?! Nie zrobiła w życiu nic złego, aby tak dostać po tyłku. - Tak Susan, mam nasze wspólne zdjęcia ze ślubu, poczekaj, zaraz Ci pokażę - wywróciła teatralnie oczami i wyciągnęła dłoń po alkohol. - Nie znam go, mieszka w Lorne Bay, nie wiem, co robi, jak się nazywa. Myślę, że na dniach powinien się odezwać, bo ten ślub, też nie był mu na rękę - postanowiła ominąć wszelkie szczegóły, takie jak ich niezbyt miłe rozmowy, czy wzajemną irytację i denerwowanie tej drugiej osoby. - Muszę to szybko zakończyć, bo jak mój ojciec się dowie, to jeszcze wpadnie na głupi pomysł, abym zapłaciła za swoje błędy - dopiła do końca whisky i cichutko westchnęła.

Susan Murphy
dzielny krokodyl
Minnie mouse
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Susan zmarszczyła czoło analizując słowa blondynki. – Ej… bez przesady – to, że wybrała taką, a nie inną „instytucję” do prowadzenia, wcale nie wiązało się z tym, że jest fanką tematyki pogrzebowej. Wpadła na pomysł, zrealizowała go i sprawdził się przynosząc całkiem fajne zyski – tyle. Tutaj nie można się doszukiwać drugiego dna chociaż jeśli już ktoś jej wierzył, to był skłonny przypuszczać, że biznes odziedziczyła po rodzicach. Taka wersja bardziej pasowała społeczeństwu, które nie mogło zbytnio zrozumieć logiki jej postępowania. Najważniejsze, że sama Murphy czuła się z tym dobrze, hajs się zgadzał i co najważniejsze – praktycznie nie miała problemów związanych z pracą a to bardzo ułatwiało życie. Po tym wszystkim co przeszła, niezwykle ceniła komfort psychiczny. Nawet bardziej od pieniędzy jeśli tak by się nad tym zastanowił.
– A może Ty chcesz posiedzieć ze mną w trumnie oglądając jakiś koszmar z TOP 3 w 2021 roku? Hm? – uniosła brew i zaśmiała się po chwili widząc jak mina Minnie dosłownie rzednie w oczach. Prawdopodobnie blondynka dostałaby ataku paniki gdyby ktoś zamknął ją chociażby w salce wystawowej pełnej trumien. No cóż, nie można było ją winić, że ma taką fobię, lęk, czy jak to sklasyfikować. Nie każdy nadaje się do wszystkiego i to jest okej.
– Jak to kwestia czasu? – przekrzywiła delikatnie głowę na prawą stronę. Czy ją coś ominęło? Czy ona nie przeczytała czegoś napisanego drobnym druczkiem na samym dole umowy? Być może był tam zapis, że po okresie np. dwóch miesięcy ze stanowiska kelnerki musi awansować na tancerkę. – To jest mega trudne. Przynajmniej jak obserwuje dziewczyny to nie jestem nawet w połowie tak gibka jak one – te wszystkie skłony, wyprosty, kręcenie się na jednej ręce. Przecież do tego trzeba być mega rozciągniętym i wysportowanym. Susan spadłaby z tej cholernej rury chyba po dwóch minutach – całkowita kompromitacja.
– No dobra – zgodziła się opuszczając lekko głowę ze zrezygnowaniem. Faktycznie coś w tym było. Susan wierzyła w przeznaczenie, przynajmniej częściowo więc to, że go szukała… fakt, było głupie i żałosne. – Eeeee… taaak, to jest żołnierz, były, z problemami – zacisnęła usta w wąską kreskę co miało być jednoznaczne z bardzo wymownym „ups”. – Może ja przyciągam takich zaburzonych Minnie. Może jakoś na nich działam, to nie moja wina – szybko chciała obrócić wszystko w żart bowiem zdawała sobie sprawę jak to może wyglądać.
– W innym państwie? Czego Ci dosypali? Badałaś krew? – sprawa wyglądała na cholernie skomplikowaną i ciężką do rozwiązania. Tak grubo nawet Su nie popłynęła nigdy. – Myślisz, że ojciec się nie dowie? – to trochę dziecinne podejście. W końcu takie sprawy szybko wychodzą na światło dzienne, nawet jeśli bardzo tego nie chcemy. – Ja na Twoim miejscu chyba pukałabym do wszystkich drzwi w mieście. Ej, ewidentnie byłaś naćpana, przecież nie można tego traktować poważnie. Masz jakiś odpis aktu ślubu? Byłaś w jakimś urzędzie stanu cywilnego? Obrączkę to ja też mogę kupić u jubilera – odpierała ze wszystkich sił świadomość chorej akcji.

Minnie Goldberg
towarzyska meduza
Susan Murphy
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Wzdrygnęła się na wspomnienie o horrorach i oglądanie ich w trumnie. Nie, to jej się nawet w jej blond główce nie mieściło, aż pojawiło się przerażenie na twarzy nastolatki. To chyba była odpowiednia odpowiedź na pytanie Susan. Horrory, jeśli już mogłaby obejrzeć w Halloween, wtulona w silne, męskie ramiona, gdzie mogłaby zakryć twarz, wtedy było to akceptowalne, ale nie w innych sytuacjach. W sumie... Minnie nie była nawet w zakładzie pogrzebowym, jej nóżka nigdy tam nie postacie. Nawet jeśli jej ojciec, kiedyś umrze, zamówi mu trumnę przez internet, bądź zleci wszystko innym osobom, aby nie musieć oglądać takich widoków. Tak, to było do niej bardzo prawdopodobne. Jednak, skoro starsza z nich dobrze się tam czuła, może nie powinna już nic więcej mówić, a jedynie zacisnęła mocniej swoje usta w wąską linię.
- Nie wiem, jaką umowę podpisywałeś, albo jakie tam panują warunki - i nie chciała wiedzieć. Wzruszyła delikatnie ramionami, uważnie jej się przyglądając. - Hm... - zamyśliła się na moment i spojrzała na swoje dłonie, a po chwili ponownie na blondynkę. Czy na pewno, chciała z nią o tym rozmawiać? Nie miała chyba nic do stracenia. - Wiesz, to nie jest wcale takie trudne... Jest to dobre ćwiczenie, przynajmniej mi się to podobało. Jednak nie zmienia to faktu, że jeśli miałabym do tego wrócić, to nie w żadnym klubie, a w czterech ścianach. Mogłaby to być dobra gra wstępna - zagryzła delikatnie wargę. Nie wstydziła się swojego ciała, była dość pewna siebie, ale nie każdemu chciała wszystko pokazywać. Była też druga kwestia, Lorne Bay nie było dużym miastem, a nastolatce zależało na bardzo dobrej i nieskazitelnej opinii. A to, co robi w domu, to już tylko jej prywatna sprawa. Im dłużej o tym myślała, to może warto było znów poćwiczyć? Zrobić takie rozbierane przedstawienie, był to też dobry pretekst do kupienia odpowiednich butów.
Zamrugała powiekami, patrząc na nią z niedowierzaniem, w to, co właśnie usłyszała. Pokręciła przecząco głową, jakby nie chciała w to wierzyć i zaraz cicho westchnęła.
- Powiedz, że się przesłyszałam? - zaczęła dość bezpośrednio. - Czy Ty przyciągasz same problemy bądź facetów z takimi problemami? Powiedz, że to tylko szybki numerek, nie angażujesz się i nie będziesz płakała, jak kolejny ucieknie w nieznanym kierunku? Susan... Faceci z problemami, coś musi być z nimi nie tak, skoro cały czas są sami. Okej, tylko nie mów, że ten jest inny. Najpierw go dobrze poznaj, zanim zaczniesz wyznawać miłość i planować wspólne mieszkanie - nie potrafiła tego zrozumieć. Raz już na takiego trafiła i znów popełniała ten błąd. Chociaż jej gadanie i tak nic nie zmieni, a kobieta zrobi, to co uważa za słuszne. Czy Minnie, powinna krytykować jej postępowanie? Nie powinna, ale to było od niej silniejsze. Przecież nie wiedziała, że jej mąż również ma za sobą nieciekawą przeszłość.
- Nie, nie i nie. Nic mi niczego nie dosypał, bo sama przesadziłam z alkoholem i nie, nie badałam krwi, bo nawet nie wpadło mi to do głowy - wzruszyła bezradnie ramionami. Zaraz po obudzeniu się, nie pomyślała, aby iść pobrać krew, a zaleczyć kaca, kolejnym alkoholem. Nigdy nie była zbyt odpowiedzialna pod tym względem. - Mam nadzieję, że się nie dowie. Nie dodałam żadnych zdjęć, przez weekend go nie było, a liczę, że rozwód załatwimy dość szybko - głupia i naiwna wiara w to, że się uda, nadal jej nie opuszczała. Była dorosła, a nadal przejmowała się tym, co powie jej ojciec, a raczej, jeśli będzie kazał jej się usamodzielnić i nie daj Boże iść do pracy! Nadal, była przecież jego malutką, kochaną córeczką, o którą trzeba dbać. - Nie byłam w urzędzie, boję się iść po te dokumenty - wzdrygnęła się, a na samą myśl na jej twarzy pojawiło się przerażenie. Gdyby miała potwierdzenie, musiałaby zacząć proces ze zmianą wszystkie danych, a dopiero później pomyśleć o rozwodzie. - Poczekam, jutro napiszę do niego wiadomość i się umówimy. Britney Spears miała męża tylko przez niecałe 60 godzin i się rozwiodła. U nas, też nie powinno być z tym żadnego problemu, nic między nami nie zaszło. Uwierzą nam, że nie było żadnej nocy poślubnej - z tym mógłby być problem, bo Minnie nie była dziewicą, a na słowo nikt im w to nie uwierzy. Na szczęście, nadal w to wierzyła. - Susan, widziałam mega duży przelew do urzędu, więc musi być to prawda. Wybacz, że nie zaprosiłam Cię na wieczór panieński, ale nie miałam tego w planach. Wiem, że szukasz wyjścia z tej sytuacji, ale go nie ma, oprócz rozwodu. Nie martw się, nie zostanę mężatką, dłużej niż jest to konieczne - wymusiła na twarzy bardzo delikatny uśmiech. Bo chociaż, cała sytuacja nadal ją przerażała, to szukała jakiegoś plusa... Gdyby była jakąś gwiazdką, portale plotkarskie już by się o niej rozpisywały.

Susan Murphy
dzielny krokodyl
Minnie mouse
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Odnoszę nieodparte wrażenie, że trafiłam na Twój – zmrużyła niebezpiecznie oczy chcąc wprowadzić do poważnej rozmowy pewien element żartu. To zawsze nieco rozluźnia atmosferę i pomaga chociaż na chwilę zapomnieć o problemach. Co jednak nie sprawia, że ona znikają. Nie… są tam, przyczajone, ukryte, gotowe by w każdej chwili zaatakować wwiercając się w nasz mózg.
Strach, bezradność, zakłopotanie i dziesiątki innych uczuć sprawiających dyskomfort.
– Czuły nie, ale słaby punkt – przyznać się czy przemilczeć? Raz kozie śmierć. – Może to zabrzmi idiotycznie ale ja też boje się ciemności. Mam ponadprzeciętnie rozwiniętą wyobraźnię, która często płata mi figle. Wiesz jak to jest gdy idziesz nocą do toalety i jakiś cień rzucany przez światło z przydrożnej latarni wydaje się upiorem – przewróciła oczami wiedząc doskonale jakie w tej chwili brednie wygaduje. Była już stara… tzn. w wieku gdzie już nie myśli się o nieistniejących przyjaciółkach, duchach, wróżkach i zjawach. A jednak jakiś element z pojmowania świata dziecka zakorzenił się tak mocno w jej umyśle, że nie umiała go na dobre wyeliminować.
– Nawet mnie nie ciągnie żeby spróbować – dla zabawy i poprawy humoru – owszem ale zupełnie nic poza tym.
Na własną obronę Murphy przyciągnęła leżącą tuż obok niej poduszkę, którą mocno przytuliła do okolic brzucha i klatki piersiowej. – To tylko szybki numerek i wcale nie będę płakała – wyrecytowała zaraz po tym jak Minnie skończyła swój wywód. Finalnie spojrzała na nią z całkiem poważną miną.
No jasne, że kłamała. Rzadko kiedy nie angażowała się w łóżkowe przygody, a jedną z przyczyn było to, że wcale nie posiadała w swym życiu wielu partnerów. Należała raczej do tej grupy sami, które szukają czegoś więcej niż przysłowiowego „bolca” do zapewnienia sobie przyjemności i rozrywki jednocześnie. – Dobrze mamo – zerknęła wymownie na swoją pustą szklankę w nadziei, że nie będzie musiała prosić się o dolewkę a gospodyni tej oto posiadłości szybko uzupełni płyn. Faktycznie lepiej byłoby aby flaszka leżała w zasięgu ręki bo inaczej Minnie będzie musiała ciągle po nią chodzić co było bez sensu.
– Nie gniewaj się ale nie jesteś kimś kto wylewa za kołnierz więc musiałaś się naprawdę zdrowo wstawić albo ciągle obstawiam jakieś prochy – skrzywiła się nieznacznie bowiem doświadczenie w piciu u blondynki wskazywało na to, że dwa piwa nie są w stanie jej pozamiatać.
Odrzucając jednak wszystkie „ale” i gdybanie – miała mocno przekopane.
– Pamiętasz, że ja jeden mam za sobą i to nie jest takie banalnie proste. Po pierwsze termin w sądzie, po drugie musisz być z nim dogadana w 100% jeśli chcesz wszystko załatwić na jednej rozprawie – gorzej, najgorzej, jeśli ten podstępny palant wcale nie będzie chciał wypuścić młodej z garści. – Jaki przelew do urzędu – Su w swoim starym, nudnym życiu, zahaczyła o staż w jednej z podrzędnych jednostek i doskonale wiedziała, że tam każda jedna złotówka musi być całkowicie legalna. Kontrole to zmora każdej instytucji więc lewizny nie wchodziły w grę.
– Jesteś pewna? – blondynka działała w stresie więc niewykluczone, że coś przekręciła albo wzrok płatał jej figle.
– Dobra. To kiedy masz zamiar zacząć działać – bo teraz to było najistotniejsze.

Minnie Goldberg
towarzyska meduza
Susan Murphy
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Wiedziała, że bywała dla Susan okropna, zwłaszcza gdy mówiła o przysłowiowe dwa słowa za dużo. Ale na swój, jakże pokręcony sposób, chciała ją chronić, przed tym, czego się nasłuchała już wcześniej. Bo nie ma nic gorszego, jak widzieć zapłakaną przyjaciółkę ze złamanym sercem, przez jakiegoś mężczyznę. Tak, mogła zrobić to łagodniej, ale Minnie zawsze miała problem z wybraniem odpowiedniego momentu i doborem odpowiednich słów. Dlatego, wychodziło, tak, a nie inaczej. Powinna chyba dziekować bliskim osobom, że nadal przy niej są, pomimo jej ciężkiego charakteru i często niewyparzonego języka.
- Dobrze... Ale jak będzie cos już poważniejszego, to chcę o tym wszystkim wiedzieć - wskazała na przyjaciółkę palcem. - Muszę być na bieżąco z Twoim życiem uczuciowym - posłałą jej nawet delikatny, lekko przepraszający uśmiech. Widząc pustą szklankę, już sama wstała z fotela, idąc do kuchni i powróciła po chwili ze schłodzoną już butelką whisky. Na całe szczęscie, lód w szklaneczkach jeszcze byl, więc dolała im alkoholu, siadając znów na swoim miejscu. - Susan, ja się po prostu o Ciebie martwię, pamiętam, jak przeżyłaś ostatnie rozstanie - wzruszyła delikatnie ramionami, upijając znów łyka whisky i na chwilkę przymykając swoje oczka.
- Wypiłam dużo, bardzo dużo. Nie wiem nawet, ile odwiedziłam klubów, ale zawsze pilnuję swoich drinków - teog starała się pamiętać zawsze, aby nie zostawiać szklanki bez opieki. A jak widać, nawet dwie, drobne blondynki, potrafią sporo wypić. - Jak to, nie jest takie proste? - ożywiła się w jednym momencie. - Słuchaj, Dick mi mówił, to znaczy ten mój maż, że jeśli się ze sobą nie prześpimy, to łatwo będzie rozwiązać ten ślub, bo nic się nie wydarzyło - a naiwna blondynka, we wszystko to wierzyła. - Obudziłam się ubrana. Uwierzysz w to? Nie poleciałam na niego i nie ściągałam w biegu ubrań - na chwilkę, jej minka się skrzywiła, bo skoro Susan, która miała już rozwód za sobą, mowiła, że nie jest to wcale takie proste, jak się wydaje, może jednak miała rację. A to, już jej się nie podobało. Jednak nadal uparcie, chciała wierzyć w słowa swojego tymczasowego męża. Przecież, by jej nie okłamał, prawda? Ostatecznie, wierzyła, że Richard, nie będzie robił problemu. Oj, biedna, naiwna Mysza. Przytaknęła delikatnie głową, nie spuszczając z niej wzroku. - Tak Su, jestem pewna. Spora suma, już teraz Ci jej nie powiem, ale był przelew do urzędu, jakbyśmy komuś zapłacili, że udzielił nam ślubu - zacisnęła swoje usta. Nie zwracała nawet uwagi, że mówi to w liczbie mnogiej, chociaż ona, nie dołożyła się do tego całego przedstawienia. Przynajmniej skorzystała i wróciła nie tylko z mężem, ale też z torbą nowych ubrań i dodatków.
- Nie wiem, jutro? Pojutrze? Muszę się przespać z problemem i zacznę - i nie, tym razem miała na myśli prawdziwy problem, a nie w postaci mężczyzny. - Dlaczego, to mi się musiało wydarzyć? - jęknęła i napiła się znów, zerując płyn do dna.
W jednym momencie, poczuła jakby upał, który miał miejsce za oknem, chciał wedrzeć się do domu i zaczęło robić jej się gorąco, a na twarzy pojawiły się czerwone rumieńce. Nie wiedziała, czy to z powodu alkoholu, gorącej temperatury na zewnątrz, czy z faktu, że klimatyzacja w domu, znów się zepsuła. Odsunęła materiał bluzki z klatki piersiowej, jakby się bała, że zaraz, zrobi się cała mokra.
- Też Ci jest tak gorąco? - spojrzała zaniepokojona na blondynkę, mając wrażenie, że z każdą chwilą robi jej się jeszcze cieplej. - Chyba, znów klimatyzacja nam padła, ostatnio był serwisant i miało już działać, a przy tych temperaturach, będzie coraz ciężej - wyznała w końcu, wstając z miejsca i wyjrzała wpierw przez okno na gorące, australijskie popołudnie, a następnie bez skrępacji ściągnęła z siebie bluzkę. Finalnie zostając na szczęście w samym, sportowym staniku. - Co powiesz, aby przenieść się na taras? Mamy tam trochę cienia, ale możemy się również opalać - zmarszczyła delikatnie brwi. Alkohol i słońce to niezbyt dobre połączenie, tak jak rozbieranie się przy przyjaciółce, ale Minnie nie miewała wstydu.

Susan Murphy
dzielny krokodyl
Minnie mouse
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Su wciągnęła więcej powietrza niż było to niezbędne do normalnego oddechu. Nie przywykła do dzielenia się swoim życiem z innymi. To znaczy mówiła tyle ile chciała. Miała zbyt mroczną przeszłość aby pozwolić sobie na posiadanie kogoś, komu mogłaby ufać bezgranicznie. I wcale w grę nie wchodził egoizm ale troska o psychikę tej drugiej osoby. Jej problemy były tylko i wyłącznie jej krzyżem. Na całe szczęście w chwilach takich jak ta, wychodziła z niej niezła aktoreczka więc z zaangażowaniem pokiwała głową i dorzuciła bardzo wiarygodne – Jasne, będziesz na bieżąco – przez jej twarz przewinął się lekki grymas niepewności. W końcu sama od początku wmawiała sobie, że to cholernie zły pomysł a mimo to…
– Dzięki – uniosła chłodną szklankę w dłoni i upiła spory łyk zamykając do tego oczy. Wystarczyło same wspomnienie o Chrisie żeby poczuła jakiś dziwny ścisk w gardle. Nienawidziła siebie za takie reakcje ale jeszcze bardziej nienawidziła jego za to co zrobił. Ostatnim czasy coraz lepiej wychodziło jej zamykanie starych rozdziałów i chociaż nie umiała wykasować pamięci i wspomnień to wolała żyć tym co mała tu i teraz. A aktualnie na horyzoncie pojawił się całkiem ciekawy problematyczny przypadek – całkowita specjalność Susan Murphy. Trudny żołnierz z przeszłością, PTSD i innymi urazami? Jasne! Pasuje idealnie.
– Minnie dlaczego poszłaś pić sama – to już było głupie do kwadratu. Nawet Su w swej naiwności nigdy nie zrobiłaby rundy po barach bez kompana u boku. Równie dobrze ktoś mógł już zgwałcić, a nawet zabić i porzucić w śmietniku jak zużytą lalkę, która przestała cieszyć. Czy Minnie była aż tak nierozsądna?
Jedynym komentarzem ze strony Murphy było bardzo głębokie westchnięcie. – Czyli znasz jakiego imię. A Ty moja droga… jak się teraz nazywasz? – pochyliła głowę nieco na prawą stronę unosząc jednocześnie brew ku górze.
– Może jeszcze kiedyś będziesz się z tego śmiała – oby. – Nie odwlekaj tego. Jak będziesz chciała to mogę jechać z Tobą – dwie blondynki o dość wątłej budowie – doprawdy, facet się przestraszy na 100%.
– Bo zachlałaś twarz do nieprzytomności – tak bez owijania w bawełnę.
Su odłożyła poduszkę, usiadła jeszcze wygodniej niż do tej pory i popijała drinka patrząc uważnie na Minnie i na to co ta wyczynia. – No jest ciepło ale już przywykłam. Może nie powinnaś pić. Wiesz… upał, stres i jeszcze alkohol. Lepiej odłóż szklankę – poklepała blat stołu a jej oczy robiły się coraz większe gdy Minnie wstała, podeszła do okna i nagle rozebrała się. Gdyby to był jakiś tani film porno, Su powinna zrobić to samo a dalej – wiadomo. Ale to nie było porno a zwykła rozmowa dwóch dziewczyn. – Minnie co Ty robisz? Źle się czujesz? – teraz to się wystraszyła nie na żarty. W momencie przyskoczyła do przyjaciółki kładąc jej dłoń n a czole. Było ciepłe ale umiarkowanie – wszystko normie. – Proszę, weź się połóż bo mnie straszysz – warknęła tonem, który nie mógł znieść sprzeciwu. – I nie pijesz już dzisiaj głupia – zacisnęła żeby doprowadzając młodszą do kanapy. – Ty się niedługo przeniesiesz… do psychiatryka – skomentowała krzyżując nad nią ręce. – Wszystko ok.? – chciała się upewnić już chyba raz.

Minnie Goldberg
towarzyska meduza
Susan Murphy
studentka, czasem modelka — i rozkapryszona jedynaczka
19 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Tyleż naiwna, ile kłamliwa, tyleż urocza, ile wulgarna, równie skora do mrocznych dąsów, jak do różanej radości.
Tego wszystkiego było za dużo jak dla jednej, malutkiej blondyneczki. Jej mózg, nie był w stanie przyjąć tak wielu informacji, a do tego, wracały jeszcze strzępki wspomnień z nocy, w której wzięła ślub. Chciała bardziej interesować się życiem Susan, ale też czuła, jak powoli wszystko ją przerasta i prędzej, czy później po prostu wybuchnie. W najgorszym wypadku spakuje walizki i wyjedzie z Australii, nie dając nikomu żadnego znaku życia, przez najbliższe tygodnie, zanim nie zaaklimatyzuje się w nowym miejscu. Żadna z tych propozycji nie byłaby przyjęta pozytywnie przez resztę osób, ale z ich zdaniem, nastolatka liczyła się najmniej.
- Czy to ważne? - spojrzała na przyjaciółkę. - Nie wiem, Su. Myślę, że zostałam przy swoim - ale tego, też nie była pewna. Zapewne sama, nie doszła do tego, jak nazywa się jej mąż, bo żyła w przekonaniu, że góra tydzień i będzie wolną osobą. - I chyba, będzie lepiej, jak pojadę sama, ale dziękuję. Na pewno, przydałoby mi się Twoje wsparcie, ale muszę sama sobie z tym poradzić - delikatnie uśmiech, pojawił się na jej twarzy. Niestety na tyle ile znała Dicka, wiedziała, że to byłby zły pomysł i nawet, mogliby nie porozmawiać, na czym jej zależało.
Dosłownie po tych słowach, zaczęła się rozbierać, zapominając, gdzie jest, że nie jest sama i starsza z blondynek na pewno, nie chce jej oglądać w takim stanie. To był ten moment, kiedy nie potrafiła sobie poradzić i zawzięcie kłamała, że nie potrzebuję niczyjej rozmowy. A szczerze? Była jak takie dziecko, skrzywdzone, zagubione i potrzebujące kogoś, kto wskaże jej drogę.
- Przestań, to nie alkohol, po prostu jest gorąco - to nieważne, że maksymalnie 40 minut temu, wzięła mocne leki przeciwbólowe i coś uspokajającego, co znalazła w szafce, a teraz, mieszała to z procentami. Kiedyś na pewno przesadzi i albo, stoczy się na samo dno, upijając się dzień w dzień, uzależni się od jakichś leków uspokajających, bądź wymiesza to wszystko razem. Patrzyła się na blondynkę z niedowierzaniem wypisanym na twarzy, gdy dotykała jej czoła i mało brakowało, aby odepchnęła jej dłoń. Zamiast tego, nic nie odpowiedziała, pozwalając zaprowadzić się na kanapę, na której się położyła. A gdy Susan usiadła, powoli ułożyła głowę na jej kolanach i przymknęła swoje powieki na kilka, krótkich sekund.
- A będziesz mnie odwiedzała w psychiatryku? I będę miała różowe ściany w pokoju? - uniosła swoje spojrzenie na przyjaciółkę i naiwnością w oczach. Jednak już po chwili spoważniała i głośno westchnęła. - Tak, jest wszystko okej. Wzięłam wcześniej leki i chyba, nie powinnam ich mieszać z alkoholem, ale chciałam być mądrzejsza i nie przeczytałam ulotki. A co do alkoholu... Naprawdę powinnam ograniczyć. Jak tak dalej pójdzie, następnym razem powiem Ci, że zostaniesz ciocią, a tego obie nie chcemy - przetarła dłońmi twarz, bo na samą myśl, że mogłaby być matką, aż jej się zrobiło niedobrze. Była zdaniem, że nastolatka, jaką nadal była, nie jest gotowa, aby mieć odpowiedzialność nad drugim, małym, bezbronnym człowiekiem. Popełniała zbyt dużo błędów.
- Obiecasz mi, że nie puścisz mnie samej na żadną imprezę? - nieważne, że przed chwilą, mówiła o tym, że powinna ograniczyć KAŻDY alkohol. - Wzięłam ślub i nawet nie miałaś okazji zrobić mi panieńskiego, a już nigdy nie będziesz miała takiej okazji - nadal, leżała głową na kolanach Susan i nie myślała, aby się podnosić. A teraz, przychodziły jej jeszcze wszystkie wyrzuty sumienia, które pojawiły się w ostatnim czasie.

Susan Murphy
dzielny krokodyl
Minnie mouse
ODPOWIEDZ